Były scenarzysta BioWare zażenowany serialową adaptacją Mass Effecta
Widać, że koleś dobrze rozumie temat. Gry posługują się mnóstwem form angażowania gracza, które są niedostępne w filmie/serialu. Przede wszystkim interaktywność i nieliniowość. Dzięki temu często nawet przeciętna fabuła może angażować lepiej niż niejeden film. Bardzo często gry które wydają nam się mieć świetną historię, po przedstawieniu jej w "klasyczny" sposób okazują się być na poziomie kina klasy B albo gorzej.
Jeżeli w grze spędzamy 15 min. na walkę z bossem podczas której jesteśmy w 100% skoncentrowani to będziemy mieli satysfakcję z jego pokonania nawet jeżeli nie jest on jakoś świetnie napisany. Będziemy czuć do niego respekt dlatego, że pokonał nas 30 razy nieważne jak dobrze będą umotywowane jego działania. Kiedy odejmiemy ten element wszystkie błędy i uproszczenia scenariuszowe wyjdą na pierwszy plan.
Dlatego ekranizacja gier to ciężki kawałek chleba i tak naprawdę mało która gra się do tego nadaje.
Jeśli naprawdę jest coś na rzeczy z tą ekranizacją to mam nadzieję, że to będzie po prostu historia osadzona w świecie gry. Jest tylko świetnych wydarzeń w tym uniwersum, które może przedstawić serial, że aż będę zły, jeśli będzie to po prostu adaptacja fabuły gier.
Widać, że koleś dobrze rozumie temat. Gry posługują się mnóstwem form angażowania gracza, które są niedostępne w filmie/serialu. Przede wszystkim interaktywność i nieliniowość. Dzięki temu często nawet przeciętna fabuła może angażować lepiej niż niejeden film. Bardzo często gry które wydają nam się mieć świetną historię, po przedstawieniu jej w "klasyczny" sposób okazują się być na poziomie kina klasy B albo gorzej.
Jeżeli w grze spędzamy 15 min. na walkę z bossem podczas której jesteśmy w 100% skoncentrowani to będziemy mieli satysfakcję z jego pokonania nawet jeżeli nie jest on jakoś świetnie napisany. Będziemy czuć do niego respekt dlatego, że pokonał nas 30 razy nieważne jak dobrze będą umotywowane jego działania. Kiedy odejmiemy ten element wszystkie błędy i uproszczenia scenariuszowe wyjdą na pierwszy plan.
Dlatego ekranizacja gier to ciężki kawałek chleba i tak naprawdę mało która gra się do tego nadaje.
Trzeba zapełnić lukę po The Expanse.
Na opcję Shepard Renegade niestety nie ma co liczyć :)
mass effect animacja była naprawdę niezła więc wszystko zależy od scenarzysty a właściwie niezatrudnianie nikogo pokroju Lauren Schmidt Hissrich. Obecnie są trudne czasy bo są czasy po marvelu i wielcy wydawcy stawiają na zidiociałego widza i szukają ludzi którzy będą nadawać na tych samych falach. Po last duel filmie wręcz wybitnym czy nowej diunie która ledwo się obroniła finansowo nikt nie chce ryzykować i woli zatrudnić "sprawdzonego" scenarzystę. Jaki właściwie ostatnio oglądaliście dobry serial (każdy może wymienić może z 2-3 na rok, w zalewie crapów. Nawet Pike zagrała w kole czasu serialu tak słabym że szkoda marnować na niego przestrzeń w chmurze i internecie.
Ja bardzo bym chciał zobaczyć wysokobudżetowy serial Mass Effect, nawet z perspektywy Sheparda, jednak co nie zmienia faktu, że będzie to trudne do wykonania.
[1] Jeśli chodzi o to, żeby zrobić serial w tym uniwersum ale o innych wątkach ok, ale tak jak piszę w newsie, nie każdy jest graczem, a raczej byłby to serial nie tylko dla graczy a dla szerszego odbiorcy. Nie każdy grał w ME i wie co to i nie zna historii Sheparda. Więc przedstawienie tej historii nie było by złym pomysłem.
Na pewno nie było by to tak, ze cały czas śledzimy tylko Sheprada i Normandie. Wiele nowych wątków, byśmy jak w serialach skakali tu tam i wracali itd. Jak w Expanse, wątek Avasarali, Bobby i załoga Rocinante.
Mogli by zacząć serial trochę szybciej, przed fabułą przedstawiona w grach. Pokazać Garusa pracującego w policji na Cytadeli, Andersona jako kapitana statku, wątek rady cytadeli i tak dalej.
Budżet musiałby być ogromny, takie stworzenie dobrze wyglądających kosmitów pochłonęło by mnóstwo kasy.
No i najważniejsze, jeśli Shepard to wtedy mnóstwo małych szczegółów jak płeć, charakter i tak dalej.
Dla mnie ME będzie zawsze tym, co wykreowałem sobie osobiście podczas rozgrywki, a przynajmniej grając w trylogię i nie zmieniła tego ani Andromeda, ani nie zmieni żaden film czy serial. Shepard u mnie poświęcił się w syntezie, aby każda rasa miała jakąś przyszłość i już nie zamierzam tego ruszać. Nigdy nie zapomnę trylogii, czułem po przejściu pustkę i smutek, że to już koniec.
Czy ktoś w ogóle uważa shepharda jako kogoś innego niż okładkowy mężczyzna paragon?
Przeciez kazdy wie, ze Shepard byla kobieta, tak samo jak Sklodowska-Curie...
ME przechodziłem kilka razy (zresztą przymierzam się do zakupu remastera) i nigdy nie grałem postacią męską...
Przeszedłem trylogię wiele razy różnymi wariantami, i w sercu na zawsze pozostanie zwykły paragon soldier maleshep, próbujący uratować galaktykę bez żadnych udziwnień pokroju biotyki, polegający wyłącznie na dyplomacji, więzi z towarzyszami, sile charakteru i sile ostatecznie brutalnej sile swojego karabinu.
Femshep jest ok, zwłaszcza jako biotyczka, ale w wersji renegade imo bywa po prostu przekomiczna. Niekiedy swoim dysonansem między akcjami a prezencją kojarzy mi się z jakąś panią Jadzią z urzędu xD
Aha, no i każdy prawdziwy fan ME wie że kanon jest tylko jeden - report to the ship as soon as possible, we'll bang ok? ( ?° ?? ?°)
ciekawym wg mnie było by gdyby zrobili rodzeństwo (bliźniaki), i część wydarzeń zostały by przedstawione raz jako męski odpowiednik a część jako żeński, które by się przeplatały gdzie finalnie doszłoby do spotkania obu postaci naraz
Amazon powinien Cię zatrudnić. Było coś takiego w Andromedzie tu mogłoby się sprawdzić naprawdę dobrze, odpowiednio napisane...
Bardzo fajny pomysł. Może nieco zalatuje rodzeństwem Skywalker ale połowa wątków z gru dla Sheparda a połowa dla Shepardki ma potencjał.
Wystarczy wybrać solidną linię fabularną, a nie jakąś wydmuchaną popierdółkę i fani będą zadowoleni.
W kwestii kreowania postaci wystarczy, że wszyscy będą chodzić z papierowymi workami na głowie, albo głównego bohatera zrobić reptilianinem.
Co za dzban.
Aktorzy muszą kogoś zagrać i dzisiaj to jest wielki problem.
Najlepiej kiedy zagrają ich kłody z kartonami.
Bezpłciowe i bez twarzy, załatwione.
Problemem jest, że wgl chcą coś nagrywać .. gnoje, heretycy.
Jak zrobią coś w stylu Expanse z kosmitami chemią pomiędzy członkami załogi. Jakiś inny duch nie koniecznie Shepard, a znane postacie z uniwersum gdzieś tam w tle jako smaczek. Rozwinąć wątek Pretorian.
A najlepiej aby przedstawili w serialu tzw. Pierwszy kontakt i woje ludzie vs. Turianie i powstanie cytadeli.
Tak szczerze mam nadzieję, że serial ominie totalnie historie z gier, a da nam inne wydarzenia z lore, bo jak napisał
Co wy macie z tą wojną? Geez...
Ja bym najchętniej obejrzał waśnie dokładnie odtworzoną historię z gier, świetnie napisaną, świetnie zagraną, świetnie wyreżyserowaną, z zachowaniem całego jej dramatyzmu, widowiskowości, "epickości". Z doskonale wplecioną prezentacją znanego graczom tła fabularnego, uniwersum, jego historii, ras, technologii itp.
Bo na to zasługuje historia z ME, a nie eksplorowanie jakichś podocznych pierdół, niczym w kiepskich fan-ficach.
Na motywach to już macie jeden serial - Wieśmina.
Oczywiście nie mam złudzeń, że to będzie właśnie taki serial. :P
Przy takim universum trzeba przeznać spory budżet, jakoś nie widzi mi się serial ME
Naprawdę nie rozumiem skąd to parcie na ekranizacje historii, które są już przedstawione w grach, nie dość, że ani razu to jeszcze dobrze nie wyszło, to w dodatku po co nam drugi raz to samo?
jeśli jest się prawdziwym fanem ME to się bierze wszystko nawet jak jest słabe a jeśli serial będzie dobry (nawet nie musi być zgodny z fabułą) to wtedy ludzi co nie grali w ME może nabiorą smaka i nasz fandom ME się powiększy już nie mówiąc o tym że reaktywacja serji w postaci przyszłego ME4 i do tego ten serial .......w końcu coś się dzieje
jeśli jest się prawdziwym fanem ME to się bierze wszystko nawet jak jest słabe
No nie bardzo
jeśli jest się prawdziwym fanem ME to się bierze wszystko nawet jak jest słabe
Nie, ty masz na myśli fanbojów, a nie fanów.
Fani mają problem z tyłka, że gry a film/serial to dwie różne formy ekspresji. Dla mnie to oczywiste że film nie będzie interaktywny a sam Shepard/Shepardka będzie narzucony/a z góry. I znając życie będzie problem z pewnymi zmianami w historii, no ale bądźmy szczerzy, czy ktoś chce 1:1 to samo co w grze? Przecież o identyczność z oryginałem krytykowane były aktorskie wersje animacji Disneya.
Mogą zrobić tak, że przez pół serialu Shepard jest kobietą, a później zaczyna czuć się mężczyzną i robią mu operację przemiany płci (lub na odwrót) To by było teraz bardzo na topie i na pewno wśród amerykańskich aktorów znalazł by się taki , który by na to się zgodził. Ellen Page dawniej by miała dużą szanse ale niestety już jest Elliotem.
Po prostu stworzyć dwie wersje z kobiecym i męskim głównym bohaterem/ bohaterką i po problemie
Dokładnie, jeszcze 2 wersję z idealistą i renegadem. Nie widzę tutaj żadnego problemu.
Czemu nie. Ten mechanizm jest używany w universach seriali kryminalnych od dekad ("77 Sunset Strip", ostatnio "CSI" i "NCIS-y"). Zmiana miejsca akcji i aktorów (postacie już mniej, bo chodzi o odtworzenie konwencji, w której sprzedał się pierwszy serial) i wiśta wio - po oglądalność i forsę reklamodawców :)
Uniwersum Mass Effect ma tyle różnorodnych ras obcych że wątpię aby na siłę chcieli nam zaserwować postać jak Salvor z fundacji. Idealnie scenariusz to wojna pierwszego kontaktu i to jak ludzkość odkryła pierwsze ruiny protean i pierwszy przekaźnik masy. Karpyshyn dostarczył tak świetne bogate uniwersum że można stworzyć nie jeden scenariuszowy brylant. Poza tym mamy też książki i początki kariery Davida Anderson. Ja jestem dobrej myśli o ile nie trafi się "scenarzysta ze swoją wizją".
Oj tak, właściwie to scenariusza na parę odcinków czy nawet cały sezon już mają - bo ta pierwsza książka to była napisana jak scenariusz a nie książka.
Ma trochę racji. Zrobią z Shepard faceta i pozamiatane. Po serialu.
Imo to powinna być zupełnie inna historia w tym samym uniwersum.
Oczywiście nagłówek baitowy.
Jeśli adaptacja, to prosto, wygląd jest dostępny sheparda na 1 pudełku gry, biały facet i wszystko, wszystkie postacie poboczne też mają swój kolor skóry i swoją rasę, będą odstępstwa nie będziemy oglądać, to wszystko :)
Największym wrogiem adaptacji gier są gracze. Gry to ogromna kopalnia kinowego potencjału, wielu mogłoby czerpać z nimi garściami. Problem jest w tym, że twórcy chcą się grami inspirować, a nie je przekładać 1:1. Wymyślać swoje postacie i historie, przerabiać je, bo nie wszystko co w grze będzie dobrze działać w filmie/serialu.
Film/serial powinien stać na własnych nogach, nie na nogach gierki. Gracze jednak potrafią nieźle przetrzepać skórę twórcom za jakiekolwiek odstępstwa.
Pierwszy raz wykupiłem Prime kiedy ogłosili wykupienie praw do ekranizacji "Pierścienia" Nivena, "Zamieci" Stephensona i komiksu "Lazarus". Było to kilka lat temu i nic więcej nie było o tym słychać. Zamiast tego będą kręcić "Mass effect"? Może ten projekt też trafi do zamrażarki?
Problem z dupy, uniwersum mass effecta jest tak duże że mogą w zupełnie innym kierunku pójść. Osobiście liczę na to że zaczną od samego prawie początku, tj odkrycie ruin na Marsie, przekaźnik charona, wojna pierwszego kontaktu, Anderson, pierwsza książka i skończyć mniej więcej zanim zaczyna się historia sheparda.