Kulisy narodzin Xbox Game Pass - wypożyczalnia gier i strach wydawców
GP za 4 złote, w dobie gier które po paru godzinach gry okazują się być niewarte swojej ceny, musiało zadziałać.
Swoją drogą zastanawia mnie to, w jaki sposób to się opłaca twórcom gier. Przecież taki GP kosztuje chyba 40zł. Wiadomo, że gier jest dużo do wyboru i to nie jest tak, że te 40zł trafi do jednego twórcy a jest rozdzielane na wszystkich wydawców i oczywiście część trafia też do Microsoftu, bo po co inaczej mieliby to robić. I serio wychodzi im to na tyle dobrze, co sprzedawanie normalnych kopii gier za pełną cenę? Netflix i Spotify też mnie zawsze zastanawiały. Płacisz 20zł za dostęp do milionów nagrań wielu twórców, gdzie normalnie jedna płyta jednego wykonawcy kosztowałaby ok. 60zł. Jak oni z tego żyją?
MS pewnie dosypuje kupę hajsu, stać ich. Inwestycja jak Epiczek
Z twórcami pewnie jest różnie, jak się im coś sprzedaje już tylko za grosze, to się godzą, nowości zaś trafiają tam pewnie ze wspomnianym ogromnym bonusem od Micro...
Kiedyś Spencer pisał o tym, że sposobów rozliczania jest wiele. Część producentów jest już pewnie dotowana na etapie produkcji w zamian na day one, inni pewnie pakietowo, a jeszcze inni w zależności od czasu spędzonego w grze.
Odpowiedź tkwi w liczbie subskrybentów.
Tak jak klasyczne wydawanie gier jest bardziej elastyczne, ponieważ każda gra zarabia na siebie samodzielnie tak model subskrypcji wymaga przekroczenia pewnej bariery. Poniżej tej bariery całość jest niedochodowa, ale jak już ją przeskoczy to może przynosić kolosalne zyski. Dlatego na coś takiego może sobie pozwolić tylko taki MS którego stać na zainwestowanie mld $.
Właściciel danej usługi wydaje tyle samo na jej utrzymanie, niezależnie od tego czy ma 5 użytkowników czy 50 mln. Tak samo użytkownik wydaje na subskrybcje tyle samo, niezależnie ilu jeszcze ludzi to robi. Cała magia polega na tym aby w pewnym momencie liczba subskrybentów dobiła do poziomu w którym pieniądze przez nich wpłacane przekraczają koszty utrzymania. I wtedy już jest pełne zwycięstwo ponieważ na usługę wydaje sie wciaz tyle samo, a subskrybentów cały czas przybywa. Przeciętny gracz i tak ma pewien określony budżet na gry w ciągu roku (te 40 zł miesięcznie to sensowne założenie) i bardziej opłaca się go przekonać raz a dobrze aby całość tej kwoty wydawał na jedną usługę, niż każdorazowo walczyć o niego przy okazji kolejnych premier.
A czy twórcom się opłaca? Tak.
Po pierwsze dlatego że w większości i tak MS pewnie płaci im z góry. Po drugie dlatego że często są to gry które już swoje sprzedały. Po trzecie dlatego że ludzie wciąż lubią kupować gry na własność. Po czwarte dlatego że do GP często trzeba dokupić dodatki, DLC itd. Po piąte dlatego że często są to gry dość niszowe, które nie mają super marketingu czy silnej marki za sobą. Takie 12 minutes zapewne rozeszłoby się w dość skromnym nakładzie a tak zagrało w nie mnóstwo ludzi którzy inaczej by po nie nie sięgnęli. Część z nich może kupi grę na stałe. A jak nie to przynajmniej kasa od MS wpadnie.
To bardzo proste, drogi Eluveitien. Wolumen sprzedaży i rozciągłość czasowa abonamentu pozwala na takie działania, bo większość subskrybentów ogląda/słucha/gra w ulubione produkcje plus niewiele nowych z podobnego gatunku.
W ten sposób producent otrzymuje mniejszą kasę na początku (niż by sprzedał N egzemplarzy), ale stabilnie przez długi okres czasu.
Poza tym rozliczenia są ustalane umownie i mogą być zupełnie odmienne pomiędzy różnymi firmami, ale szczegóły jeszcze nie wypłynęły...
Na oko 85% gier z game passa to średnio-dobre gry którymi większość osób nawet się nie zainteresuje jeśli miałaby za nie płacić, 5% to gry Microsoftu + należącej do nich Bethesdy, 5% kolaboracja EA Play i zostaje 5% dobrych starszych gier które już na Siebie zarobiły (Nier/Plague Tale/Control/Injustice 2 itp.), które traktują GP jako promocję swoich innych gier oraz nowych nadchodzących.
Xbox jako marka sama w Sobie od początku celowała w casuali, ludzi którzy w większości nie oglądają trailerów, czytają recenzji czy piszą komentarzy o grach. Do tego Xbox jest konstruowany pod USA. Chyba wszyscy moi znajomi którzy kupowali xboxy to ludzie którzy nie mieli nigdy innych konsol wcześniej i chcieli Sobie po prostu "w coś pograć".
Dochodzi też sposób budowania firm i marek w stylu USA. Pompują oni pieniądze aż firma będzie ogromna i wtedy ją tak ustawiają, że zaczyna zarabiać. Amazan przez wiele lat nic nie zarabiał a Spotify i Uber chyba do dzisiaj nie zarabia na czysto tylko cały czas jest trybie ekspansji.
Podsumowując masz markę która cały czas jest mocno rozwijana do momentu, aż przebije się do świadomości ogólnej i stanie się Netflixem. Tak jak Spotify/Netflix opłacany jest co miesiąc, wchodzisz na daną platformę bo już za nią płacisz i patrzysz co mają. To jest szansa dla tych wszystkich 85% gier które w większości by poprzepadały jak tysiące indyków na steam. Dla tych Developerów parę milionów za grę to wielki sukces.
Dochodzi kwestia gospodarki, u nas 40-55 zł miesięcznie abonamentu to dużo, a technicznie dla zachodzu 10 dolarów/euro to jak dla nas 10 zł. Miliony ludzi za to płaci bo to grosze i ma dostęp od ręki do wielu gier na których się nie zna, a trzymają jednak minimalny poziom, żeby cieszyć.
Niech 10 milionów osób na świecie zapłaci 10 dolarów to masz 100 milionów co miesiąc. W skali roku masz miliard dolarów.... Jest czym dzielić i zarządzać. Nie zapominajmy, że większość gier największy zysk generuje przez pierwszy miesiąc a tu prawdopodobnie masz mniejszy dochód ale co miesiąc co jest dobre gdy developer tworzy następne tytuły.
Ty natomiast piszesz z perspektywy gracza Polaka który trochę zna się na grach, kupisz GP za 4 zł raz na zimę w promce, ograsz te 5-10 ciekawszych gier i do zobaczenia za rok(sam tak zrobiłem).
Spotify natomiast płaci ok. 1 gr za odsłuchanie utworu ale ma ok 160 mln płacących użytkowników razy 5 dolarów miesięcznie czyli 800 milionów dolarów, 3,2 miliarda zł na miesiąc, więc też ma czym dzielić. W branży muzycznej niestety i tak zawsze zarabiali Ci najbardziej znani i słuchani a Ci mniejsi bazowali na fanach którzy dalej kupują płyty/winyle i chodzą na koncerty, a spotify i tak pełni ogromną rolę promocyjną. Na 50 osób które odsłucha płytę w spotify jedna kupi płytę/t-shirt/bilet na koncert.