Henry Cavill znowu udowodnił, że jest wielkim fanem Wiedźmina
W dwójce za pierwszym razem ostro ginąłem na Draugu, w jedynce na Kościeju, a w trójce, to w sumie ze wszystkim się dawało radę :D W sumie chyba dwójka była najtrudniejsza biorąc pod uwagę jej tryby trudności
Dla mnie w jedynce najtrudniejsza walka to była Bestia na końcu pierwszego aktu. Jak już mi się ją udało zabić to dobili mnie wieśniacy. Ale tę walkę można sobie ułatwić jeśli się rozwija znak Aard.
Jedynka i dwójka na najwyższym poziomie trudności są rzeczywiście dość trudne, jedynka zmusza do alchemii i picia eliksirów (które nie są tak łatwo dostępne) właściwie przed każdą poważniejszą walką. W trójce na najwyższym poziomie trudności gra jest w miarę wymagająca tylko na samym początku, pierwsze 10 poziomów zanim się zacznie używać setów ze szkół wiedźmińskich. Potem poziom trudności leci na łeb na szyję, granie w średnich setach i używanie quen to właściwie nieśmiertelność a zdrowie regeneruję podczas walki (jak jakimś cudem coś mnie trafi) jedząc chleb za**bany wieśniakom z chałupy.
2064 -> ekipa TV gry robi reportaż o wnuku Henrwgo Cavilla który przeszedł wiedźmina 3, wcześniej na główna trafiają 3 newsy:
- wnuk Cavilla przeszedł w3
- wnuk Cavilla przeszedł w3 na normalnym poziome trudności
- wnuk Cavilla przeszedł w3 i mu się średnio podobało ? Czy to przez średni poziom trudności ??
całą trylogia jest za łatwa ,
W jedynce dopiero flash mod coś utrudnia ale jak znasz podstawy i myślisz to nadal na łatwo , w dwójce jedynie poziom gdzie masz jedno życie przez całą fabułę był nawet ciężki pod względem tego że błędów nie wykluczał a trójka tutaj to już pod USA całkowicie poziom najtrudniejszy to chyba najłatwiejszy
No niesamowite, jak te gwiazdy spędzaj czas wolny w czasie wszechogarniającej epidemii śmiertelnego wirusa. Osobiście od dwóch lat żyje w piwnicy a zakupy robi mi sąsiadka z wielkim sercem. Oczywiście dostęp do internetu muszę mieć, bo inaczej to nie wiem, co to byłaby za egzystencja. W ogóle sobie nie wyobrażam aby w tak stresującej sytuacji i paniki związanej z wirusem, grać w stresujące gierki na wysokim i stresującym poziomie trudności.
Druga i trzecia część miała jak dla mnie ten sam problem, że o ile sam początek był trudny to im dalej i lepiej rozwinięty jest Geralt to nawet na najtrudniejszym poziomie trudności gra robi się coraz bardziej banalna.
W trójkę nabiłem zdecydowanie najwięcej godzin spośród wszystkich gier ever, bo ponad 300 (wiem, wiem, to tyle co nic w porównaniu do tych nawet "średnio zaawansowanych"), po skończeniu wątku głównego i ogromnej części zadań pobocznych tak gdzieś kilkadziesiąt godzin spędziłem na włóczeniu się po świecie, ot tak, dla radochy, i o ile sam klimat gry jest mistrzowski i w ogóle, to jak ostatnio wróciłem sobie do Krwi i Wina (Toussaint to serio chyba jedna z najlepszych miejsców w grach ever), tak gameplayowo i mechanicznie trzeci Wiesław strasznie, okropnie się zestarzał. Drętwe sterowanie, okropna walka, jazda na Płotce monotonna jak w pociągach regio północno - wschodniej Polski, iluzoryczny rozwój postaci, etcetera. Sytuację ratuje nadal pierwszorzędny klimat, postacie, dialogi (chociaż jakoś zbyt śmieszkowo mi było wszędzie) ale gameplay zupełnie nie przeszedł próby czasu, i granie na hardzie albo jeszcze wyżej to imo zbędny masochizm.
Wiedźmin 2 może dać w kość ale trójka z niedźwiedzim pancerzem i perkami pod alchemie to absolutny żart, geralcik absolutnie nie do zabicia i nawet większość bossów pada na 2-3 strzały jakby się postarać.