Limp Bizkit wraca po 10 latach. Recenzja albumu Limp Bizkit Still Sucks
Fajnie napisane natomiast według mnie płyta się nie broni. Więcej tego samego to może być zaleta jak i wada. Wybieram to drugie.
Nie mam żadnych sentymentów co do zespołu bo za stary już byłem jak wystartowali. Mają spore osiągnięcia i podejrzewam, że magiczne słowo "promocja" zrobiło bardzo wiele ale to w muzycznym światku normalne. Lubię kilka kawałków, życzę im najlepszego ale tą płytką mnie nie przekonali do niczego, bo o tym, że są sprawni wiem od dawna. Ot, płyta jak płyta dudy nie urywa.
A od autora oczekuję więcej recenzji :)
Taka sobie ta płyta. Kilka kawałków niezłych, ale żadnego wybitnego na miarę "take a look around" czy "break stuff".
Te kawałki typowo w stylu LB są ok (out of style, dirty rotten bizkit), te czysto rapowe też. Ale reszta to nie moja bajka, szczegónie te smętne, gitarowe przyśpiewki (jedynie "goodbye" zalatujący "genie in the bottle" w miarę ok).
Dzięki z komentarze. Tak, ostatecznie ten album będzie znany głównie z tego, że pojawił się nagle po dekadzie przerwy. Fajnie buja, ale gdy efekt nowości przeminie, pewnie będę rzadko wracał. Nookie to nie jest ;)
