30 lat temu:) Wpierdol był mały jak na szkody.
Ślad po wypaleniu dosc spory.
Dużo innych, durnych rzeczy odwaliłem od tego czasu ale to, grubo mi zapadło w pamięci.
Co Wy za łebka odjebaliscie?
Co Wy za łebka odjebaliscie?
Urodziłem się.
Przyłożyłem magnes do telewizora kineskopowego. Wylałem super glue na nową wykładzinę. Wybiłem zęby przy próbie przeskoczenia fotela. Spadłem z piętrowego łóżka na plecy i o mało nie umarłem. Załadowałem kulkę i wyciągnąłem magazynek myśląc że wszystkie kulki w nim zostały, wycelowałem siostrze w oko myśląc że pistolet jest pusty - całe szczęście trafiłem między oczy.
/ jest tego dużo więcej, to tak na szybko z pamięci
Jak miałem parę lat to naściągałem dość sporo płatnych gierek na telefonie ojca (przez te reklamy w gazetach). Nie wiem, ile konkretnie go to kosztowało, ale była to raczej liczba trzycyfrowa.
Często też psułem domowy komputer, bo się wyczytało o podkręcaniu procka w Komputer Świecie czy innym PC Formacie, i ojciec musiał wołać sąsiada, żeby nam sprzęt naprawiał.
A z takich dość poważniejszych rzeczy, to raz się zacząłem topić nad jeziorem, bo nie umiałem jeszcze pływać i straciłem grunt pod nogami. Na szczęście mama szybko wpadła do wody i mnie wyciągnęła.
Razem z kolegami otworzyliśmy słoik pełen chrabąszczy w windzie 10 piętrowego wieżowca.
A tak poza tym to blokowaliśmy tę windę na półpiętrze, żeby móc wejść na jej dach i tak sobie jeździć :)
Jeśli urodziłeś się pod koniec lat 80, a to się działo na Dolnym Śląsku i w bloku przy ulicach o nazwach pochodzących od nazw ptaków, to może przynajmniej byłeś w tej samej ekipie co kolega :)
A jak nie, to w takim razie pomysł z otwieraniem słoika chrabąszczy w windzie jest był całkiem popularny :)
Jeśli urodziłeś się pod koniec lat 80, a to się działo na Dolnym Śląsku i w bloku przy ulicach o nazwach pochodzących od nazw ptaków, to może przynajmniej byłeś w tej samej ekipie co kolega :)
Początek lat 80tych i Radom, czyli nie Dolny Śląsk. W sumie to starsi koledzy mieli takie pomysły. Ja po prostu "byłem w bandzie" :).
A winda w 10 piętrowym wieżowcu jest pewnie stąd, że wtedy w zasadzie w tylko takich blokach były windy, a w całej Polsce budowano praktycznie takie same budynki.
Wiek już nie pamiętam dokładnie ok 10 lat i zabawa razem z sąsiadem starymi "spreyami" znalezionymi w kartonie przy śmietniku, jak się okazało różne świństwa tam były np muchozol i ofc zatrucie gorączka 40+ stopni przez tydzień bezradność lekarzy rodziny, prawie kopnąłem w kalendarz, kilka razy lądowałem w wannie z wodą bo gorączka do 41 dochodziła.
Seks w wieku 13 lat, miałem spory terror przez jakieś tydzień, bo się spóźniał okres, a w tym samym czasie wyszedł skandal że ziomek z klasy "nie wyciągnął na czas" i jego dziewczyna zaciążyła. Później kupowanie kondonów marki eros w kioskach i wymyślanie wymówek :D
Polozylem sie i zesralem
Dostałem dzbankiem w głowę, prawie wpadłem pod samochód, zgubiłem się w mieście, co miesiąc rozwalałem sobie okulary na WF'ie (dlatego przerzuciłem się na soczewki :P)
I ostatnie przykłady nie stały się za dzieciaka, a tak z 3-4 lata temu, ale o mało co nie zginąłem przez długopis w przełyku oraz rozwaliłem ścianę w sali, w pierwszym tygodniu nauki w liceum.
-Kiedyś wylazłem ze szkoły na boisko jakby nigdy nic i jakaś grupka 3 licealistów i dziewczyna z nimi sobie stała. Jeden zaczął biegnąć na pełnej prędkości na mnie (Ja dosłownie przez wszystkie lata podstawówki 1-6 (potem 7-8, ale traktuje to oddzielnie, bo szkołę zmieniłem z przymusu) bawiłem się w berka), a ja w długą, no bo on taki wielki, a ja taki rozmiar karła. No i biegnę (przy wyjściu ze szkoły był parking i ścieżka na boisko około 20 metrów dalej), ziomeczek mnie doganiał to biegłem między samochodami i pyk Fortuna- Jeep z przyczepką :))) To ostry zakręt w prawo między nim, a jego przyczepką i LEDWO przeskoczyłem hak, a... a misiek jak nie zahaczył o hak (hehe) to wstać nie mógł... Spodnie całe podarte, ręce krwawią. Ja stanąłem i rozkminiam w chwili gdzie mogłem odetchnąć- czemu on właściwie mnie tak goni? Zza pleców nagle jego przyjaciele podeszli i mnie do góry za fraki (dziewczyna miała niezły polew z (chyba?) swojego chłopaka którego ograłem mimo krótkich nóżek i wysoko usytuowanego haka). Ja troszkę skonfundowany cóż to za horrendalna sytuacja się tu odwaliła. Kazali mi przeprosić, a koleżka wstaje sobie z gleby i dołącza do wymuszania przeprosin i rzucaniu we mnie salwą obelg. Przez ich ramiona (jako, że byłem wysoko uniesiony za ubranko) widzę jak idzie gęstym i szybkim krokiem Pan Dyrektor. To się tylko uśmiechnąłem i plunąłem w nich. Te mnie już chcą za to wiadomo- solidnie ukarać. Dyrektor ich zgarnął i oni mnie przeprosili dzięki temu, a ja wróciłem do ganiania się z kolegami w berka :DDD
-Kiedyś dałem Pani liścia i mnie pocałowała przy dyrektorce w 4 klasie. Nigdy więcej nie dawałem liści nauczycielkom od przyrody :D
-Kopiąc w ziemii na terenie gdzie stacjonowali chyba Niemcy znalazłem Minę i sobie nią rzucałem, by otrzepać to COŚ z piachu, kiedyś za mądry nie byłem, ale nic się co do tego nie zmieniło, bo dalej gówniarz ze mnie jakby nie patrzeć :D
-Bawiłem się dużo prochem ze znalezionych pocisków (były ich setki...), chciałem zbudować broń, ale za mały na to byłem- ogólnie proch skacze jak się pali więc nie róbcie jak ja i z bliska nie patrzcie bo oczy ostro po tych opiłkach BOLĄ!
I na koniec najgorsze:
-Wykrzyczałem "MAMO!" w kinie do nauczycielki nie ogarniając czemu nie reaguje więc kontynuowałem darcie mordy :D
Wpadłem raz na pomysł, by przejechać przez "zagajnik" rowerem i to możliwie jak najszybciej. Wróciłem do domu cały we krwi, bo w trakcie przejazdu wpadłem w dziko rosnące róże. Rany były płytkie, ale było ich sporo na całym ciele. Mama widząc mnie takiego, zapytała czy wpadłem pod samochód, ale gdy jej opowiedziałem o moim genialnym pomyśle, to dostałem tylko zj**kę za podarte ubrania i wybrudzone własną krwią :D
W podstawówce razem z kolegami wrzucaliśmy dziewczynom do łazienki takie małe czerwono-czarne robaczki, co to zawsze ich pod drzewami pełno było. One krzyczały, a nas to bawiło :D
Na wszelakich szkolnych "uroczystościach" gdy wieszano balony, również z kolegami rzucaliśmy w nie szpilkami ku własnej uciesze i złości kadry nauczycielskiej.
Takich czy innych historyjek pamiętam całkiem sporo. Czego to człowiek za dzieciaka nie nawywijał i co się działo w wieku nastoletnim, gdy do zabawy dołączał alkohol...
Rozwaliłem kasetę siostry z jakimś polskim boysbandem (just5?), zgubiłem jakiś element jakieś maszyny, która była bardzo ważna ale szczegółów nie pamiętam.
Wbiłem pióro w dłoń kumpla . Wkurzył mnie czymś, i nie wytrzymałem.
Nauczyłem się jeździć, na rowerze na wsi.Tyle że zapomniałem zahamować (hamulec w pedałach był) i wjechałem w poletko pokrzyw XD Bąble miałem dosłownie wszędzie.
Przewinąłem taśmę VHS. Ale tak, że już się nie dało oglądać. Zrobiłem tak, że to niby potem samo się zrobiło, jak ojciec oglądał :D
Po za tym typowe rzeczy za dzieciaka. Skakanie z dużych wysokości, podpalanie różnych rzeczy.
Dwie powiedzmy ucieczki.
I ukradłem rower. Czego się wstydzę do teraz. Wiecie, czas przed komunią, miałem tylko BMX, a reszta górale. Wziąłem z klatki, i tyle. Chciałem oddać, jak sobie pojeżdżę, ale inni z osiedla go gdzieś schowali, i wyszło że zajebałem. Prawie wleciałem to zamarzniętego stawu.
Wyrżnięcie w drzewo na rowerze, przy sporej szybkości. Machałem dziadkowi, i w ostatniej chwili zauważyłem drzewo. Pamiętam tylko że w nie wjechałem, ale przeleciałem bokiem, kręgosłupem walnąłem w ceglany murek, i straciłem przytomność. Mam ładny ślad na plecach.
Podczas biegu do wyjścia z szkoły, kolega popchnął mnie na metalowe drzwi (bardzo ostre brzegi) Gdyby nie zimowa czapka, pewnie już bym nie żył. A i tak mam od tego momentu problemy z pamięcią.
W sumie całkiem spokojne życie miałem ;D Bo wchodzenie do sztolni, czy innych ruin to raczej norma.
Gdybym dorastał na terenach powojennych ,i w dużo większym mieście, to pewnie odwalałbym dużo gorsze rzeczy. Mimo że jestem z pokolenia lat 90 , to już jednak w wieku 9 lat, miałem pierwszy komputer. Wcześniej tylko Amiga 32 . I już nie robiliśmy tak powalonych rzeczy. Urodzeni jeszcze w latach 70-80, odwalali dużo gorsze rzeczy ;) A z lat 60 to już w ogóle. Moje pokolenie, było już bardziej rozsądne . I dziwię się, że nie miałem ani jednego złamania ;D