Honor of Kings: World - zapowiedziano RPG z otwartym światem
eeee... .... cały czas ta japońszczyzna i japońszczyzna, by mogli w końcu jakieś low fantasy zachodnie rpg duże zrobić, bo na te kolorowe głupoty to już nawet patrzyć nie można.
Nie dla mnie, jak lubię niektóre anime, głównie te z lat 80 i 90, to gry w tym stylu to nie mój gust.
eeee... chujowe. cały czas ta japońszczyzna i japońszczyzna, by mogli w końcu jakieś low fantasy zachodnie rpg duże zrobić, bo na te kolorowe głupoty to już nawet patrzyć nie można.
Ej, no nie możesz mówić, na co mają dzieciaczki z kart kredytowych swoich rodziców przeznaczać, one chcą "kojojowe" i dziesięciometrowe miecze :D
Jaja sobie robisz? W to grają stare chłopy wychowane na Czarodziejkach z Księżyca i z sentymentem do anime. Dzieciaki tłuką w Robloxy, Fortnity i jakieś mobilki.
Przyjrzyj się dobrze co jest pod datą wystawienia mojego posta to zrozumiesz :)
PS: Poza tym dzieciaki grają w gry mobilne, a to jest gra mobilna.
O ile wydaje mi się, że Cixin Liu pełnił tu będzie raczej rolę symboliczną, o tyle jego trylogia sf (Wspomnienie o przeszłości Ziemi, w której skład wchodzą "Problem trzech ciał", "Ciemny las" i "Koniec śmierci") jest znakomita. Obok dylogii Hyperiona najlepsze s-f, jakie miałem przyjemność pochłaniać. I tak, czytałem Diunę (z przyjemnością), ale jakoś Hyperion, książki Liu, czy krótkie formy Tedia Chianga (na podstawie jednego z opowiadań powstał "Nowy początek" Denis Villeneuve) to dla mnie aktualny top, jeśli chodzi o ten gatunek. I nie tylko moim zdaniem, bo pozycje te zdobywają wszelkie możliwe nagrody, chyba tylko prócz literackiego Nobla. Ale nie są to książki dla każdego. To nie space-operowa ganianina w stylu Mass Efffectów, czy rzeczy, które pisał Timothy Zahn (czyli jedyna osoba, która potrafi pisać książki o Gwiezdnych Wojnach), ale wyobraźnię kierują w naprawdę niesamowite rejony i skłaniają do dyskusji. I żeby nie było, że tak do końca off-top, więc na koniec dodam, że Honor of Kings: World zapowiada się całkiem przyjemnie, choć póki co wygląda bardziej jak benchmark. Ale nawet i benchmark może dać trochę radochy :) I jeszcze dygresja, choć tak naprawdę to rzecz na osobny - i ogromny - artykuł: odnoszę wrażenie, że chiński smok, jeśli chodzi o gamedev, dopiero się budzi. Przed nami choćby Black Myth: Wu Kong, czy właśnie Honor of Kings: World. Jeśli zostaną dobrze przyjęte, chiński rząd mocno wesprze kolejne projekty i dopiero czekać nas będzie zalew chińskich produkcji. Jeśli będą fajne, dopracowane i z ciekawymi, wielowymiarowymi historiami - czemu nie. Jeśli jednak będą kolejnym elementem propagandowej soft-power (a nie mam wątpliwości, że w wielu przypadkach o to właśnie chodzi), to już gorzej. Do tego wielkie udziały w zachodnich studiach ma już od dawna Tencent. I dyktuje swoją politykę. Grunt, żeby być tego świadomym i podchodzić z dystansem.
+10 do za Hyperiona. Wspaniałe powieści, po których ciężko było mi znaleźć coś równie dobrego (podobnie było w gatunku fantasy po przeczytaniu cyklu o Czarnej Kompanii).
Wraz z dylogią o Endymionie, rozgrywającą się w tym samym świecie ale bardzo odmienną zarówno w formie jak i poruszanych tematach, stanowią dla mnie wybitną literacką przygodę. Lubię do nich wracać.
Od pierwszego kontaktu z tymi utworami (a będzie to już kilkanaście lat) wciąż rozmyślam nad wątkami podjętymi przez Simmonsa w kontekście rzeczywistości, w której sami żyjemy. Zwłaszcza w tematyce istnienia metasfery gdzie żyją „Lwy, Tygrysy i Niedźwiedzie”.
Niadawno nabyłem wspomniany przez Ciebie "Problem trzech ciał" i przymierzam się do jej czytania.
*** *** ***
Co do Honor of Kings: World to póki co zapowiada się tylko przyzwoicie, takie tam generyczne azjatyckie naparzanie mieczem, Black Myth wydaje mi się być dużo ciekawszą pozycją.
Po opowiadaniach Chianga oraz po dwóch częściach Hyperiona zrobiłem sobie przerwę od s-f, bo uznałem, że nic tak dobrego w tym gatunku już w życiu nie przeczytam. No więc czytałem wszystko inne, tylko nie s-f (czyli zabrałem się za biografie i reportaże). Potem nadszedł czas na Diunę. Fakt, dobre i całkiem aktualne. Rozmach wizji, szczegółowość świata, robi wrażenie. Polityczne intrygi, mesjanizm, ekologia, religia - no chyba wszystko tu jest. No ale to nie to samo. Potem wjechał Cixin Liu, czyli rzeczy napisane kilka dekad później względem Herberta. I poczułem się jak w domu. "Problem trzech ciał" wydaje się dość niemrawy, ale wszystko tam ma swój cel i nic nie jest przypadkowe. Każda kolejna część trylogii jest coraz lepsza. A już końcówka ostatniego tomu to prawdziwy odlot. Liu najnowsze teorie dotyczące m.in. astrofizyki ma chyba w małym palcu. Wiedza i nauka - to był jego punkt wyjścia. Dlatego wybieganie daleko w przyszłość jest bardzo trudne, bo łatwo można się - z czasem - ośmieszyć. Tutaj wizja artystyczna jest tyleż porażająca, co po prostu wiarygodna (biorąc pod uwagę horyzont czasowy, bo akcja zaczyna się podczas rewolucji kulturalnej w Chinach, a kończy... u, panie, aż zazdroszczę, że lektura dopiero przed Tobą:). Całą trylogię machnąłem od razu.
To raczej klimaty chińskie, zwłaszcza że producent i wydawca są z Chin, w każdym bądź razie Azja ;)
Niestety klimatycznie (i zapewne w 90% mechanicznie) kompletnie poza sferę mojego zainteresowania.
by mogli w końcu jakieś low fantasy zachodnie rpg duże zrobić
I robią.
Ale na rynku indie, nie segmencie AAAA, gdzie tylko najgłośniejsze tytuły się wybijają i o nich piszą na GOLu i innych
Tyle że często nie ma polskiej wersji, nie ma wydawcy na karku developera, który by to zafundował...
Przykłady proszę.
Trudno mi uwierzyć, że tak to będzie wyglądać na premierę.