Wiedźmin kończy 14 lat. Wiedźmin, którego początkowo nie trawiłem
Nie znam drugiego rpga z takim klimatem. Piękne czasy windowsa vista opluwanego przez wszystkich, granie w demo, a potem radość z edycji rozszerzonej.
Do dziś uważam, że główne menu z gry, w połączeniu z muzyką, to małe dzieło sztuki. Również bardzo chętnie zagrałbym w odświeżoną wersję.
Grałem po premierze 2ki i mimo że grafika odrzucała to przekonałem się i powiem, że 1ka była lepsza. Klimat bez porównania do kontynuacji, świetny zwłaszcza akt na wsi, super muzyka. Mi się dobrze grało.
Moja ulubiona gra ma już 14 lat. Jak to się mówi odnośnie książek - jeżeli miałbym zabrać tylko jedną grę na bezludną wyspę, to byłby to właśnie pierwszy Wiedźmin.
Zdzichsiu [19]
jedynka miała najlepszy system (...), z czym wielu się nie zgodzi, ekwipunku (taka ubogość pasowała bardziej do lore niż miecze wypadające dziesiątkami jak w trójce)
Ja się zgodzę. Raz, że takie rozwiązanie lepiej pasowało do zawsze-klepiącego-biedę wiedźmina. Dwa, że te tony żelastwa w Wiedźminie 3 były źle opracowane:
- miecze (podobnie jak zbroje) się skalowały, przez co na pewnym etapie byle miecz byle strażnika miejskiego czy bandyty był mocniejszy niż niektóre wiedźmińskie miecze
- po drugie na stosunkowo wczesnym etapie gry można łatwo znaleźć schemat na miecz o nazwie bodajże Harpia (w obozowisku bandytów przy moście obok wsi Zalipie), z tym że Harpię może nosić Geralt od bodajże 46 poziomu, a tymczasem nie ma szans, aby główny wątek fabularny podstawki ukończyć na poziomie wyższym niż 30-32 poziom (a i nawet po ukończeniu Serc z kamienia raczej się nie osiągnie 46 poziomu). Harpia to tylko przykład, który najbardziej zapamiętałem, bo był najbardziej absurdalny, ale tego typu rozwiązań jest więcej (ot, choćby w przypadku wiedźmińskich zbroi z różnych wiedźmińskich szkół). To rozwiązanie sprawia, że mimo otwartego świata w Wiedźminie 3, jego eksploracja i zaglądanie do każdego zakamarka na własną rękę nie ma większego sensu. Oczywiście w wersji PC można użyć moda, który znosi te bezsensowne ograniczenia poziomów ekwipunku, ale mówimy tu o "czystej" wersji, jaką wypuścili twórcy.
Nie znam drugiego rpga z takim klimatem. Piękne czasy windowsa vista opluwanego przez wszystkich, granie w demo, a potem radość z edycji rozszerzonej.
Do dziś uważam, że główne menu z gry, w połączeniu z muzyką, to małe dzieło sztuki. Również bardzo chętnie zagrałbym w odświeżoną wersję.
Oj tak... Ilekroć włączam menu, aż nie mogę się oderwać. Animowany obraz przedstawiający dziwnie wilgotny i ciemny krajobraz, powoli sunące po niebie chmury i te ptaki krążące w tle. A do tego niesamowita muzyka... To menu działa jak obietnica, namiastka czegoś co trudno w ogóle określić, tajemnica, którą należy odkryć. Jest w tym coś niezwykłego. Tyle emocji a to tylko menu. Nawet nie sama gra...
to się chyba nazywa nostalgia. ta muzyka to z tego co pamiętam dość tandetne syntezatorki były, nijak temu do dwójki albo tym bardziej trójki.
Grałem po premierze 2ki i mimo że grafika odrzucała to przekonałem się i powiem, że 1ka była lepsza. Klimat bez porównania do kontynuacji, świetny zwłaszcza akt na wsi, super muzyka. Mi się dobrze grało.
Warto odświeżyć Wiedźmina 1. Niedawno grałem w Mass Effect Legendary Edition i tam właśnie widać, jak dużo zyskał Mass Effect 1 po odświeżeniu.
Wiedźmin 1 ma świetną fabułę, muzykę, klimat, humor. Mi też najbardziej przeszkadzało zbyt dużo backtrakingu, ale ogólna ocena tej gry jest zdecydowanie pozytywna.
W Wiedźminie 1 backtracking był uciążliwy tylko jeśli nie znało się gry (przynajmniej w moim przypadku), gdy przechodziłem grę ponownie wiedząc jakie zadania mnie czekają mogłem ułożyć sobie kolejność ich wykonywania by zminimalizować backtracking i już nie był aż tak uciążliwy :D
Chodź grobla i przeprawa na bagna szczytem projektowania map nie były...
Wiedźmin 1 to świetna gra ze świetnych czasów dla RPGów (w podobnym czasie wyszły też pierwszy Mass Effect i Dragon Age Origins). Fabularnie mega dobry, szczególnie śledztwo w Wyzimie bardzo wciągające, nagradzające spostrzegawczość, dociekliwość a nawet czytanie książek z których Geralt pozyskuje wiedzę np. o zerrikańskich insektach. Z minusów na pewno męczące bieganie tam i z powrotem, bieganie do ogniska żeby przewinąć czas, bicie respawnujących się wrogów na bagnach.
Najlepszy okres dla cRPG to da mnie zdecydowanie 1990-2005. Gry bardzo zróżnicowane i wymagające.
Mass effect i DA-Origins są b.dobre, ale bliżej im do produktów konsolowych, a nie rasowych arcydzieł cRPG pod Pieca. Zbytnia prostota w mechanikach i za wiele akcji kosztem elementów RPG. To już była era casualowa.
Porównywanie RPG akcji pokroju Mass Effect (ba, to jest shooter) do rasowych arcydzieł cRPG z lat '90 i wczesnych '00 (jak Ultima, Baldur's Gate bo pewnie te i podobne masz na myśli
Tak jak na ME czy DA:O można narzekać na uproszczenie mechanik, elementów RPG itd, tak na starsze tytuły można narzekać brakiem filmowości, statycznym przekazywaniem historii, ścianami tekstu i ogólnie wiejącą z ekranu nudą :D
To są różne gry, różne podgatunki i nie ma co ich porównywać.
Na premierę pamiętam, że znajomi mnie próbowali zachęcać twierdząc, że przyzwoita fabuła, świetny klimat, wyraziste postacie i dialogi z pazurem. Chwalili też dubbing polski podobnie jak lektora z Stalkera.
Mnie najmocniej oczarował soundtrack i klimat słowiański z 1 i 4 rozdziału. Najmocniej rozczarował brak możliwości przeskoczenia przez płoty (ograniczenia silnika znanego z Neverwinter Nights 1) i zbyt dużo walk na bagnach z topielcami. System walki polegający na reagowaniu na kolor ikonki nigdy mi specjalnie nie przeszkadzał , a to ludzie najbardziej krytykują. Animacje i finishery były efektowne, a krew bluzgała obficie.
Gothic 1 i 2, Wiedźmin 1 i 3, Dark Souls 1 oraz Kingdom Come: Deliverance mają mega klimat i najlepszy level design kojarzący się ze średniowieczem. Widocznie środkowa Europa dobrze to czuje, bo Piranha Bytes z Niemiec, CD Project z Polski, a Warhorse z Czech. Jedynie From Software z Japonii.
Przy AC Valhalla od Ubisoft nie poczułem nic z klimatu średniowiecza. Witcher 2 od CD Project też był taki bardziej zachodni, bo chcieli bardziej wypromować się globalnie.
Oho, klimat słowiański? xD W sumie to w 1 było go bardzo mało, ale i tak więcej niż w 2. Szczególnie jeśli chodzi o soundtrack, który był zwykłym generycznym soundtrackiem do RPG ale za to bardzo klimatycznym.
Wiele ludzi narzeka na wyjątkową na tle pozostałych odsłon serii estetykę Zabójców Królów. Ja natomiast uważam, że udało się REDom dzięki temu stworzyć fajnie zróżnicowaną i paradoksalnie spójną wizję świata wykreowanego przez Sapkowskiego.
Akcja zarówno pierwszego, jak i trzeciego wiedźmina ma miejsce w zachodniej części Królestw Północy (Temeria, Redania). To właśnie tę część najwcześniej i najsilniej spenetrowali przybyli w wyniku koniunkcji sfer ludzie i najbardziej ją w coś zbliżonego do naszych realiów historycznych przekształcili. Akcja drugiego wiedźmina toczy się natomiast w bardziej wschodniej części Królestw Północy (Flotsam, pogranicze Kaedweńsko-Aedirńskie). Ta część została zasiedlona przez ludzi znacznie później i do czasów życia Geralta wciąż zostało w niej sporo pozostałości i enklaw dawnego świata (Mahakam, Vergen, Dol Blathanna, Loc Muinne). Z tego powodu ta część wiedźmińskiego świata bardziej przypomina klasyczne high fantasy.
Jak dla mnie to, co przedstawili REDzi jest naprawdę spójne z założeniami świata i sprawia, że to uniwersum staje się znacznie bogatsze i ciekawsze.
Pamiętam jak to ogrywałem na bardzo słabym PC, wtedy nawet nie wiedziałem, że da się obniżyć grafikę, jedna mapka (obrazek z ładującym paskiem) potrafił ładować się nawet do godziny, ale kij, wytrwale siedziałem czytając w tle książki i czekając, aż się załaduje :D
Przeszedłem na komputerze, który nie spełniał minimalnych (GF 440 MX ;), było ciężko, ale klimat niszczył. Później, po latach ograłem 2x w edycji rozszerzonej i klimat dalej niszczy. Ostatnio wróciłem do W2 i również ma swój urok i niepowtarzalny klimat, tylko, że to już typowa gra akcji. W3 to wiadomo, klasyk.
Rok temu przeszedłem po raz pierwszy całą trylogię. Pamiętałem, że walka i mechanika gry była toporna, bo kiedyś podeszłem na próbę, ale jakoś nie wróciłem a tym razem miałem zamiar zrobić całość od początku do końca. Jedynka była najbardziej klimatyczna. Cudowna muzyka, niesamowite lokacje, doskonała fabuła i te wybory. Wybrałem Shani, bo Triss zbyt odbiegała mi od książi i jakoś nie podchodziła mi.
Dwójka na dzień dobry zgniotła mnie tudnością walki. W samym prologu zginąłem ze sto razy aż nauczyłem się jak działać z kiepskimi hix boxami i skakać jak małpa. Walka z Letho, Kejranem czy walki z nilfgaardyczkami przed uratowaniem Triss to był hardkor, ale było warto.
Potem odpaliłem trójkę i to było jak objawienie. Fabuła, rozmach, grafika, muzyka, klimat, zadania, sidequesty.... W2 jest piękny wizualnie, ale trójka pokazała, że można jeszcze lepiej po stokroć. Po Białym Sadzie chodziłe jak zaczarowany a i motyw muzyczny do dzisiaj sprawia, że mam ciarki na plecach.
Cała trylogia kupiona lata temu na promocji za grosze. Do teraz leży odłogiem bo jakoś nie za bardzo chce mi się grać. Zawsze się zastanawiam po co to kupiłem.
Mi jedynka kompletnie nie siadła Próbowałem chyba 3 razy, ale nudziło mnie jak dochodziłem do miasta.
Wkurzał mnie model walki, brak skakania i świat zbudowany na niewidzialnych ścianach i sztucznych ograniczeniach.
Ha, to dlatego przypomniał mi się dziś zapach farby drukarskiej albumów z kolekcjonerki. Chyba nigdy przed i po nie bylem tak podjarany grą, przeszedłem w tydzień grając po 10-12 h dziennie.
nie wiem po co te uszczyplwosci wzgledem kolekcji kart ?
skoro wiekszosc facetow prowadzi takie albumy we wlasnych glowach i czasem je sobie odswieza.
W1 miazdszy klimatem. W zadnej grze nie czulem takiego NIEPOKOJU jak we wsi odmęty w 1 akcie.
Za dnia, niby duzo ludzi, wesolo i kolorowo. ale nocą... oddalisz sie kawalek od glownej drogi i masz wrazenie ze ktos Cie obserwuje, albo ze zaraz wydarzy Cie cos dziwnego. Tak czy siak chcesz zeby zaczelo wreszcie switac.
I te niesmialo migaczace w pozamykanych na wszystkie spusty oknach swiatla. Powinny dawac poczucie bezpieczenstwa, bliskosci drugiego czlowieka. W zamian bawią sie cieniami na szybie, jakby chciały wymalować cos potwornego, jakis niecodzinny ksztalt, ktory tylko czyha az odwrocisz wzrok.
Uwielbiam klimat tej gierki, muzyka rowniez poteguje doznania
Piękna gra, do tej pory pamiętam jak odpaliłem ją po raz pierwszy, najpierw wspaniała muzyka z menusów, a później 10 minutowy loadning z pięknym artem i napisem "Dziedziniec Kaer Morhen", ale ten czas leci...
Jedynka dla mnie miała najlepszy klimat, czwarty rozdział to już w ogóle mistrzostwo dla mnie ;)
Pierwszy Wiedźmin zdecydowanie ma najlepszą atmosferę z całej serii. Ta muzyka, szarość Podgrodzia połączona z pięknem łanów zbóż Odmętów. Nie było to mroczne, jak niektórzy chcieliby uważać, tylko takie... swojskie. Nie słowiańskie, po prostu swojskie. W kolejnych odsłonach tego zabrakło. Wiedźmin 3 poszedł w folklor, a nie szarość rzeczywistości. Ponadto jedynka miała najlepszy system rozwoju i, z czym wielu się nie zgodzi, ekwipunku (taka ubogość pasowała bardziej do lore niż miecze wypadające dziesiątkami jak w trójce). Odsłona, którą darzę największą sympatią, choć obiektywnie nie jest to gra najlepsza, no bo i powstawała z wielkich bólach.
Moja ulubiona gra ma już 14 lat. Jak to się mówi odnośnie książek - jeżeli miałbym zabrać tylko jedną grę na bezludną wyspę, to byłby to właśnie pierwszy Wiedźmin.
Zdzichsiu [19]
jedynka miała najlepszy system (...), z czym wielu się nie zgodzi, ekwipunku (taka ubogość pasowała bardziej do lore niż miecze wypadające dziesiątkami jak w trójce)
Ja się zgodzę. Raz, że takie rozwiązanie lepiej pasowało do zawsze-klepiącego-biedę wiedźmina. Dwa, że te tony żelastwa w Wiedźminie 3 były źle opracowane:
- miecze (podobnie jak zbroje) się skalowały, przez co na pewnym etapie byle miecz byle strażnika miejskiego czy bandyty był mocniejszy niż niektóre wiedźmińskie miecze
- po drugie na stosunkowo wczesnym etapie gry można łatwo znaleźć schemat na miecz o nazwie bodajże Harpia (w obozowisku bandytów przy moście obok wsi Zalipie), z tym że Harpię może nosić Geralt od bodajże 46 poziomu, a tymczasem nie ma szans, aby główny wątek fabularny podstawki ukończyć na poziomie wyższym niż 30-32 poziom (a i nawet po ukończeniu Serc z kamienia raczej się nie osiągnie 46 poziomu). Harpia to tylko przykład, który najbardziej zapamiętałem, bo był najbardziej absurdalny, ale tego typu rozwiązań jest więcej (ot, choćby w przypadku wiedźmińskich zbroi z różnych wiedźmińskich szkół). To rozwiązanie sprawia, że mimo otwartego świata w Wiedźminie 3, jego eksploracja i zaglądanie do każdego zakamarka na własną rękę nie ma większego sensu. Oczywiście w wersji PC można użyć moda, który znosi te bezsensowne ograniczenia poziomów ekwipunku, ale mówimy tu o "czystej" wersji, jaką wypuścili twórcy.
Ja również się zgodzę, ale jednak nie całkowicie. To znaczy, zgodzę się z tym, że w trójce ilość sprzętu jest absurdalna a skalowanie zabija w dużej mierze przyjemność z rozwoju postaci. Z drugiej strony W1 również nie rozwiązywał tego dobrze. No bo jednak co to za gra RPG, którą można przejść w jednym pancerzu. Moim skromnym zdaniem, najlepsza w tym aspekcie była dwójka. Każdy element wyposażenia (poza jakimś zupełnym szrotem) był unikalny, dobrze zbalansowany i świetnie zaprojektowany wizualnie. Pancerze czy miecze zmieniało się dość rzadko, jednak prawie zawsze miało się poczucie, że jest to jakieś osiągnięcie a każdy przedmiot był unikalny. W wieśku trójce broń zmieniamy co chwilę i cały czas oglądamy te same modele z różnymi statystykami, przez co nie ma poczucia, że ta konkretna broń jest czymś specjalnym. W ogóle brakuje mi w grach powiązania fabuły ze sprzętem jak np. w Gothikach gdzie nowy pancerz był nagrodą za dojście do jakiegoś etapu. W W3 mieliśmy co prawda parę takich momentów, ale przez zły balans były one zazwyczaj bardziej komiczne niż epickie (jak "legendarne ostrze mrozu" od Cracha). Dopiero w dodatkach to trochę poprawili i miecze takie jak Iris albo Aerondight już się trochę bardziej wyróżniają.
Zgadzam się z Wami we wszystkim prócz jednego:
W wieśku trójce broń zmieniamy co chwilę i cały czas oglądamy te same modele z różnymi statystykami
Obecnie ogrywam po raz enty 3 i broń oraz pancerz zmieniam najwyżej co 8-10 poziomów.
A to dlatego, że używam właśnie wiedźmińskiego rynsztunku.
Wymaga on trochę nałażenia się do kowala/płatnerza, ale każdy jego poziom ulepszenia (zwykły, ulepszony, wyśmienity itd) to skok o parę poziomów w wymaganiach, a bardzo rzadko znajduję cokolwiek co przebija go statystykami i w ten sposób mimo nawału śmieci zachowuję jak to napisali ładnie
A ogrywam grę na 100% robiąc wszystkie zlecenia i zbierając wszystko co mi się pod łapsko nawinie.
I nie korzystam z żadnych modów :)
Wiedźmin to pierwsza gra przy której pierw w sklepie przeszedłem obojętnie. Nie widziałem bowiem zwiastunów rozgrywek z tej gry więc nie miałem się na czym oprzeć. A kilka screenów na opakowaniu jakoś mnie w tedy nie kupiło. Po czasie jednak wybrałem się do sklepu po nową grę. A że Wiedźmin był w promocji kupiłem go. i nie żałowałem. Klimat w którym się zakochałem. Ten humor a zarazem mroczny klimat gry. Ahh.
Jestem chyba jedną z niewielu osób, którym ten system walki od początku się podobał (choć na początku go nie ogarniałem). Dawał on sporą satysfakcję jak dobrało się odpowiedni styl walki do danego przeciwnika, dzięki czemu bez problemu się go pokonywało.
Z kolei klimat aż wylewał się z ekranu. Obok pierwszego Gothica jest to druga najbardziej klimatyczna gra w jaką kiedykolwiek zagrałem, co jest zasługą nie tylko samych lokacji, ale również fantastycznego soundtracku, który jest jednym z najlepszych w historii i zdecydowanie najlepszym z całej serii.
Pod względem klimatu, muzyki, i głównego wątku najlepsza część najbardziej wiedźmińska, w której najlepiej przedstawiono strach, pogardę, rasizm, biedę, szarość/ brud miasta ( Wyzima), czuć było że gramy tym bladym mutantem pogardzanym przez świat, który wywoływał u chłopków przerażenie, w następnych częściach tego aż tak nie było, ... Niestety gra bardzo źle się zestarzała graficznie, przydałby się jej remake, gdyż graficznie widać że to już poprzednia epoka, walka-sterowanie również cierpiała.
W1 wyszedł w 2008, czyli 13 lat ;) Chyba, że znowu mówicie o wersji konsolowej, w którą grały dwie osoby na krzyż
A Wiesiek 1 nie miał nigdy żadnej wersji konsolowej, jedynie w planach (Powrót Białego Wilka?). Chyba, że mówisz o mobilce na Javie :D
Coś złego się ostatnio dzieje z redakcją GOLa. Clickbajtowe tytuły, subiektywne spostrzeżenia, jakiś w ogóle miszmasz.
Piękna gra ! Tydzień temu zarejestrowałam swoją fizyczną kopię na gogu i pykam od tego czasu, tak akurat obchodzę 14 urodziny tej zacnej gierki.
Ja również jestem gorącym zwolennikiem porządnego remake'u pierwszego Wiedźmina. Mogliby go wydać pod nazwą „Wiedźmin: Powrót Białego Wilka”, stanowiłoby to fajny powrót do korzeni. Ponadto do zapowiedzianego remastera Dzikiego Gonu mógłby dołączyć również remaster Zabójców Królów. Możliwość przejścia całej trylogii na konsolach obecnej generacji byłaby niesamowitą gratką dla każdego fana.
Ta gra była nie grywalna w dniu premiery, a co dopiero po 14 latach. Wybór na taki wybór sposobu walki, to chyba jedna z najgłupszych decyzji w świecie gier. Gra RPG w 3D, a gracz nie może zdecydować kiedy chce zadać cios, tylko wtedy, gdy gra mu pozwoli. Jest to jedna z 2 gier jakie przeszedłem na YT. Nie byłem w stanie w to grać, a próbowałem wielokrotnie, bo fabularnie to świetna gra.
Jeden z moich ulubionych soundtracków z gier. Najbardziej tej grze do książek pod względem klimatu.
Ale co z tego jak gra pod względem sterowania, to jedna z najgorszych gier w historii.
Badziewny gameplay to w sumie główny powód, dla którego naprawdę przydałby się jedynce jakaś forma remake'u bo co jeśli historia, klimat, muzyka są świetne skoro fatalnie się w to gra (zwłaszcza z dzisiejszej perspektywy). Tutaj nie mamy do czynienia z filmem, albumem muzycznym czy książką - to gra więc rozgrywka jest głównym jej rdzeniem, a jeśli ten jest toporny i przestarzały to ciężko brnąć nawet na siłę... no chyba, że jest się fanem Goticzka :P
Nie moglem doczytac do konca zanim tego nie napisze. A. Sapkowski ma gleboko Twoje wrazenia z gry. Tak jak i moje i reszty naszego towarzystwa. Bo najzwyklej w swiecie jest burakiem i gardzi graczami. Mimo ze mogli by byc jego fanami.
Przykro mi Cie rozczarowywac ale A. Sapkowski jest swietnym pisarzem ale prostackim czlowiekiem
Wg mnie Sapkowski pisarzem jest co najwyżej przeciętnym. Sagę przeczytałem dwa razy i dwa razy w pewnym momencie historii męczyłem się niemożebnie.
To przykład człowieka, który ma rozbuchane ego niepoparte wielkimi osiągnięciami. Gdyby nie gra to w ogóle zaginąłby w dziejach historii.
Równie głęboko Sapkowski ma to co myślą o nim rzesze "fanów" i ich roszczenia do tego aby hołubił gry. A co go tak naprawdę obchodzi co o nim mówią ludzie którzy albo jego książek nie przeczytali, albo ich nie zrozumieli? Koleś ma świetne pióro, ogromną erudycję i bardzo oryginalne pomysły. Jego książki (choć nie bez wad) wyprzedzają o dwie długości tony wtórnego fantasy. Swoje zarobił, literacko się spełnił i nie ma powodu przejmować się opinią ludzi którzy poza Wiedźminem nic innego nie czytali.
Pamiętam jakby to było wczoraj, gdy zobaczyłem, że w Gazecie Wyborczej kupionej w domu znalazła się płytka z jakąś grą. Polska gra, o której istnieniu mało co wiedziałem. Po erze klasycznych izometycznych RPGów miałem dłuższą rozłąkę z tym gatunkiem i chyba dopiero Wiedźmin był pierwszą grą z tego gatunku od wielu lat. Nigdy nie miałem też styczności z sagą (za czasów gimnazjum to raczej nie miałem styczności z książkami w ogóle). Postanowiłem, że zainstaluję i zobaczę co to. Przywitało mnie menu z genialną muzyką. Dosłownie wsiąknąłem i to mimo tego, że gra działała u mnie przez zdecydowaną większość czasu jak na użytym eliksirze zamieć :D Ograłem demo kilkanaście razy. Żałowałem, że na święta poprosiłem już wcześniej o CoDa4, a pełną wersję udało mi się ogarnąć dopiero miesiąc później. Oczywiście jak to w tamtych czasach na szarej płytce opisanej markerem "Wiedźmin". Dzisiaj już oryginalna premierowa edycja prezentuje się na półce obok reszty trylogii i całej książkowej sagi.
Uważam, że gra fabularnie i klimatycznie jest najlepszą odsłoną serii i pod tymi względami jest w ścisłej czołówce wszystkich gier w jakie miałem okazję zagrać.
Nie dawno z braku laku ograłem Wieśka 3(preferuje Gothici i Skyrim) i mam mieszane uczucia. Fabuła, Grafa - słowiańskie topielce , baby wodne super trafiają w Polaka. Technicznie bardzo źle. Mała przeszkoda typu deska, płotek.............. wiecie o co chodzi.
Knajpy to masakra - nie można się swobodnie poruszać, NPC blokują wyjścia, pokoje itp.
Misja z nurkowaniem po przedmiot - musiałem skorzystać z YT.
Płotka jest oporna i lepiej chodzić z "buta" - nie można też skorzystać z biegu i wsiąść na nią w celu ucieczki.
Po skończeniu 3 odpaliłem część 2 i bugi gorsze niż w Gothicu 1. I tu bym się dopatrywał zepsutym Cyberpunkiem. Wiedzminy mają mnóstwo problemów pod kątem technicznym. Rozumiem zachwyt pod względem fabuły, książek Sabkowskiego - jednak CD projekt odstaje od jakości Ubisoftów, EA, Eidosów itp.
Seria Wiedźminów to najlepsze co mogło nam "graczom" się wydarzyć w ciągu ostatnich 14 lat. Czekamy na więcej!
Wiedźmin 2 najlepszy. 3 odtrąca już samą kolorystyką. 1 jest bardziej toporna niż pierwszy gothic.
A mi się system walki podobał, a raczej to jak to wyglądało w rzucie powiedzmy izometrycznym. Styl grupowy i horda rozczłonkowywanych utopców to była poezja. Do tego klimat. Pamiętam też, że długo nie mogłem się przekonać aby Wiedźmina w ogóle zainstalować bo zakładałem, że to co najwyżej średnia gra, ale całe szczęście się przełamałem bo jest to świetny RPG.
Do dziś mam bekę z tych smaczków odnoszących się do naszej politiki
"Wrzędzie panuje korupcja gdzie się podziało prawo i sprawiedliwość?"
Albo Geralt zarzuca tekstem spie.rzaj dziadu!
Ja pamiętam jak pierwszy raz odpaliłem Wiedźmina 1 u siebie na starym pc. Bebechy były takie słabe, że klatkowało strasznie. Do tego Geralt miał zielone włosy... Ale dzięki temu zrobiłem upgrade sprzętu i cieszyłem się świetną przygodą. Klimat był świetny. Jedna z najlepszych gier na tamte czasy i wszech czasów według mojej opinii.
Pamiętam jak strasznie polacy podniecali się tą grą. Hype był jakiś chory, nastawianie się jak na nie wiadomo co. Oczekiwanie na cyberpunka to było nic przy tym, ale różnica taka, że jakby nie było żadnych podstaw ku temu, bo gra wyglądała biednie od samego początku. Już jakiś czas po premierze gra nie porwała mnie. Była dość biedna. Posiadała świetne dialogi, dość średnią fabułę i była słaba techniczne. Te kiczowato wyglądające potwory pałętajace się w kółko co 10 metrów od siebie, w dodatku ciągłe monotonne chodzenie i męcząca walka jakoś strasznie odrzucały. Mnie dopiero zaskoczyli redzi trailerem do w2. To był prawdziwy szok dla mnie, że - o kurde oni nie zatrzymali się na tych biednych bagnach i polskich wsiach jak na prawdziwych Polaków przystało, tylko jakościowo wznieśli się z takiego o poziomu do na prawdę imponującego.
Dla mnie to był jedyny Wiedźmin który mi się podobał.
Przechodziłem grę kilka razy, za każdym razem bawiąc się świetnie. Może jescze zagram. A gdyby jakiś remake albo chociaż remaster zrobili, to choć byłoby kupione :)
W pierwszego Wieśka zagrałem dopiero po ograniu Zabójców Królów i Dzikiego Gonu więc może to przyczyniło się do szybkiego zniechęcenia. Grafikę czy pewną toporność bym przebolał ale ostatecznie zniechęciła mnie walka.
Podchodziłem do tej gry z 3 razy i dopiero za trzecim mi "podszedł". Byłem zachwycony i chyba do dziś lubię najbardziej z całej trylogii.....
Remake? Rimejki są dla takich gier jak Eye of the Beholder czy Ishar a nie Wieśka.....
mialem dokladnie tak samo.
za 1 razem duzo bardziej wciagnal mnie nie wiem jakim cudem sacred 3 - najprostsza siekanka jaka moze byc
za 2 razem nie pamietam co
dopiero jak 3 raz do tego przysiadlem to wchłonał mnie ten swiat..i trzymal nieraz do poznych godzin nocnych i nie chcial wypuscic.
Akurat gram teraz w pierwszego "Wieśka" i... o dziwo bawię się nieźle, mimo że to właściwie moje pierwsze podejście (dwóch poprzednich nie liczę, nie wyszedłem poza Kaer Morhen, ze względu na dziwne błędy, które wykrzaczały grę po Prologu). Choć może bardziej wynika to z niezłej fabuły, która wciągnęła mnie jak bagna pod Wyzimą wciągają truposze, od których się tam roiło. W dodatku to wszystko z rzutem izometrycznym, który jednak ułatwiał mi walkę, ponieważ trochę więcej był widać. No i biorę poprawkę, że to pierwsza gra studia, więc jestem w stanie im wybaczyć niedociągnięcia :)
Chodź początkowo pierwsze starcie z Wiedźminem miałam w Wiedźmin 3 - który niezwykle mnie zachwycił.
Tak postanowiłam zagrać w 1 jego wersję, która ma swój niepowtarzalny klimat i próbuję do niej podejść już 2 raz, wydaje mi się nieco skomplikowana jak na swoje stare czasy, może kiedyś ją ukończę. :D
Lubię natomiast wracać do starych gier.. to były piękne czasy, kiedy każdy szczegół się liczył i człowiek nie był tak wybredny, potrafił spędzić super czas na prostych grach.