Właśnie przeszedłem Metro Exodus. Jest tam takie osiągnięcie jak "Maniak" i w tym trybie przyjść całą grę. Jest to chyba najtrudniejsze tej grze osiągnięcie do zdobycia. Początkowo myślałem że nie dam rady... Było ciężko, bardzo. Dodatkowo podkręciłem sobie jeszcze bardziej trudność, grając jeszcze na poziomie stalker i dodając wszystkie modyfikatory i wyłączając interfejs. Miazga. Ale wbiłem. Kto próbował ten wie. To jeszcze nic...
Teraz pykam sobie w grę Ori and the Will of the Wisps. Swoją drogą, piękna wciągająca gra. Mamy tam osiągnięcie do zdobycia "Nieśmiertelność" -
Ukończ grę, nie ginąc. I to jest dopiero wyzwanie. Dla mnie już nie do osiągnięcia. Jeszcze nie jestem w połowie gry, a zginąłem już ponad 300 razy, grając na poziomie trudnym. Nie wiem komu się udało tą grę przejść na trudnym bez zginięcia i jeszcze ukończyć grę na 100%... może jakaś garstka ludzi lub na czitach... Chyba do przejścia dla ludzi którzy znają całą grę na pamięć, i to dosłownie, ale i to wystarczy nie dużo i giniesz. Grał też ktoś i próbował?
W jakich grach i z jakim osiągnięciem się zmagaliście, lub nadal zmagacie?
Nie zmagam się z osiągnięciami. Może jak będę na emeryturze, ale też wątpię, żeby mi się chciało.
Brakowało mi 3 osiągnięć do kompletu w Fallout New Vegas, każde wymagało ogarnięcia hazardu w grze. Nie jestem jego zwolennikiem i zazwyczaj pomijam go w grach. Grę przeszedłem dawno i nieraz, po prawie dekadzie wróciłem i po krótkim przeszkoleniu dałem radę. Karawana dała w kość...
Ukończenie Kratera. Ostatni boss wymagał solidnego grindu i perfekcyjnego sprzętu, wszczepów oraz taktyki. I szczęścia... przekombinowany tak po prawdzie.
A tylko jedno miejsce w grze pozwalało na normalny zarobek, reszta dawała grosze.
Finałowe sekwencje w Gears of War 1 i 2 na najwyższym poziomie dały popalić jeśli miałem dostać osiągniecie bez oszukiwania (boss w GoW1 mógł się zaklinować w pewnym momencie a wystawienie się choćby na ułamek sekundy to była śmierć), w GoW2 z jakiegoś powodu obrona satelity była trudniejsza niż starcia z bossami.
Przeszedłem też Legend of Grimrock bez automapy, dałem radę ale na pewno nie powtórzyłbym tego z sequelem nawet gdyby mi się nudziło wtedy czy dzisiaj...
Dungeon Siege 3 na najwyższym poziomie trudności. Niestety musiałem tutaj oszukać system przy walce z jednym bossem (mechaniczny golem w kanałach) oraz miniboss z DLC, który regenerował zdrowie szybciej niż obrywał. Tutaj Obsidian sknocił robotę.
"Factory Zero" w Deus Ex HR Missing Link DLC - bez wszczepów, broni i innych. Ostatnie podchody pod bossa były bardzo satysfakcjonujące.
Z takich co nie dają achievementów - przejście solo Wizards&Warriors multiklasową postacią. Szło jak po maśle, musiałem jedynie pamiętać o tym by mieć wymaganą klasę w dwóch lokacjach do użycia przedmiotów niezbędnych by popchnąć fabułę.
Plus był taki, że nie musiałem grindować muszli dla całej ekipy. Są one konieczne do podwodnych eksploracji i dalszej gry a szansa na ich zdobycie - niewielka.
Kiedyś też wymaksowałem Just Cause 1 (na X360) i 2 (na PC i X360), była to jedna z tych „komfortowych gier" które mogłem odpalić o każdej porze i niezależnie od nastroju. Nie chcę wiedzieć ile zegar naliczył mi tam godzin...
To wszystko było dawno temu, dzisiaj mi się nie chce w to bawić.
Dla mnie wielkim osiągnieciem było ukończenie Mafia 1 na poziomie "klasyczny" oraz Wiedźmina 3 z dodatkami zgarniając wszystkie znaki zapytania. W Mafii problemem był głównie wyścig (chociaż w oryginale nie miałem z tym wielkiego problemu), a Wiedźmin to już kilkadziesiąt wymęczonych godzin.
Dwa lata temu jeszcze Global w Cs:GO.
Im człowiek starszy tym mniej się chce, a ja już nieco po czterdziestce.
Teraz preferuję niskie poziomy trudności choć te najlepsze/bardziej ambitne gry, gdzie trudność polega głównie czasu do osiągnięcia "najwyższego celu" staram się kończyć w 100% chociaż zazwyczaj się nie udaje - RDR2, łącznie ponad 16 dób i jeszcze końca nie widać, a trochę mnie znudziło i mam dłuższą przerwę.