Monitorów LCD używam jak długo są na rynku, czyli ze 20 lat. Miałem ich na przestrzeni czasu więcej jak 10 bo często zmieniam sprzęt i o problemach z martwymi pikselami tylko czytałem w sieci, bo nigdy ich nie miałem. W ciągu ostatniego roku z wiadomych względów dużo pracowałem z domu, w związku z czym wymieniłem sobie sprzęt do pracy i do grania. Żeby nie zanudzać, kupiłem ostatnio trzy monitory z czego dwa to raczej górna półka, bo ceny powyżej 10,000 zł.
- LG 38GL950G
- NEC PA311D
a do tego:
- BenQ EW3280U, który też tani nie jest przecież.
I teraz na każdym z tych monitorów, fabrycznie nowych, po wyjęciu z opakowania, miałem problem uszkodzonymi pikselami! Poważnie. Jakie są to szanse? Zastanawiam się czy coś się posypało na rynku z kontrolą jakości czy jak?
W przypadku NEC'a były to niedziałające czarne piksele. Ponieważ jest to profesjonalny monitor do grafiki, support NEC wymienił mi go na nowy egzemplarz i do od ręki (za co muszę ich pochwalić bo monitor na zapisy był, musiałem na niego czekać ponad miesiąc). Egzemplarz zastępczy działa bez zarzutu, no ale jednak stres był.
W przypadku BenQ - tak samo, grupa niedziałających czarnych pikseli prosto po wyjęciu z pudełka. Tu jest w narożniku i mało przeszkadza, do tego BenQ nie ma takiej polityki jak NEC i nie chciał wymienić sprzętu na fabrycznie nowy, więc zostawiłem jak jest.
Wczoraj kurier dostarczył LG 38GL950G, i o zgrozo - zielono świecący stuck pixel w samym środku ekranu. Serwis LG twierdzi że to normalne i że dopiero 12 takich pikseli kwalifikuje produkt jako wadliwy! Trudno, poradzę sobie inaczej, kupiłem przez internet więc po prostu zwrócę do sklepu. Ale poważnie się zastanawiam czy jest sens ryzykować zakup nowego egzemplarza po zwrocie tego, skoro LG twierdzi że dopuszczalne jest 12 hot pikseli.
Czy to jakaś nowa polityka producentów? Np. LG, uważam że to dobra firma. A przynajmniej kiedyś była. Moje poprzednie dwa inne monitory LG używałem latami i nie miałem żadnych problemów z uszkodzonymi pikselami, a teraz co monitor, to problem.
Na szczęście jest 14 dni na zwrot w przypadku kupna przez internet. Też jakiś czas temu kupiłem monitor, nie miał martwych pikseli ale zamiast tego widoczny syf na matrycy, ewidentnie olana kontrola jakości. Zwróciłem, kupiłem inny monitor i wszystko z nim w porządku.
Coś może być na rzeczy. Kupiłem pod koniec sierpnia telewizor Sony (x94j), tegoroczna seria. Równo po miesiącu wyskoczyła linia "utkniętych" pikseli na całą wysokość matrycy (fioletowo-różowa kreska). Oczywiście reklamacja została uznana bez gadania. A żeby było zabawniej Sony wymieniło telewizor na sporo wyższy model (x95j), więc ostatecznie dostałem prezent za grubo ponad 3 koła. ;) IMO to też spowodowane globalnym gnojem z dostawami, a centrala rozlicza lokalne oddziały z KPIów, więc pewnie bardziej im się opłacało kopsnąć droższy model, który akurat był na magazynie i zamknąć ticket niż ryzykować, że dostaną strzała np. po premii kwartalnej.
"LG, uważam że to dobra firma. A przynajmniej kiedyś była".
W LG kontrola jakości praktycznie nie istnieje. Wszystko robione na sztukę, byle szybciej.
Jeszcze nie zdarzyło mi się mieć martwych pikseli, ale nierówne podświetlenie matrycy to norma.
Dokładnie, pixele to mam wrażenie znacznie mniejszy problem niż ch...e matryce pomimo dekad rozwoju technologii plus dodatkowo fatalne ich wykonanie (brud, podświetlenie)
Aczkolwiek mój LG na VA okazał się idealny już przy pierwszej sztuce.
Dzięki za odpowiedzi. Faktycznie, przemyślałem sprawę i chyba kierowałem się niewłaściwymi kryteriami przy zakupie monitora do grania. Z racji tego że zajmuję się trochę fotografią miałem zakodowane w głowie że musi być IPS ze względu na kolory. Ale prawda jest taka że ten sprzęt będzie używany tylko do grania i niepotrzebnie się tym sugerowałem przez co zawęziłem krąg poszukiwań. Do zdjęć mam inny sprzęt. Spędziłem ostatnie dwa dni na czytaniu testów w sieci.
LG wróciło do sklepu, a ja czekam na kuriera z ASUS ROG Swift PG35VQ. Poza absurdalną ceną ten monitor ma same pochlebne opinie.