Nowy Splinter Cell ponoć powstaje, ale szybko w niego nie zagramy
I cyk, kolejna gra od Ubi z wielgachnym światem i nasrany znakami zapytania.
Jakby w taki duży, otwarty świat wpisać rozgrywkę z Chaos Theory, to czemu nie, mogłoby być bardzo ciekawie.
Ale zaraz. Zabijanie od tyłu po cichu, rzucanie kamieniem aby odwrócić uwagę, strzelanie, otwarty świat... Pograj se po prostu w Far Cry. My fani chcemy sprawdzone pomysły. Żadnych eksperymentów na siłę.
Mam nadzieję, że to będzie Reboot.
Powrót do Wydziału Trzeciego kiedy za sterami stał Irving Lambert to by było coś pięknego.
spoiler start
Ale nadzieja matką głupich.
spoiler stop
Blacklist był ok, pozwalał grać wedle uznania po cichu lub głośno ale jak chcą odzyskać fanów to powinni zwrócić wzrok w stronę Chaos Theory. Tamte mechaniki nijak się nie zestarzały, tylko dać ciekawą fabułę i wielkie mapy z wieloma możliwościami podejść do zadania - wszystko
Blacklist nie był najgorszy, ale jednak to nie było Chaos Theory gdzie wszystkie misje działy się chyba tylko nocą jak pamiętam i były znacznie ciekawsze niż w BL. Jeszcze do tego dorzuciłbym ścieżkę dźwiękową od Amona Tobina która w CT zrobiła robotę. Pozostało tylko czekać i liczyć na to że gra pójdzie w ślady pierwszej trylogii.
Pytanie tylko jak to będzie wyglądać, bo jeśli to będzie typowa Ubigra w otwartym świecie to nie będzie to zatem nic ciekawego.
Czemu nie? Skradankę tego typu da się dobrze zrobić nawet w otwartym świecie (patrz GR: Wildlands albo MGS V).
Skradankę tego typu? Assassin's Creed Oddyssey mam wyczyszczoną mapę w 100%. Wszystko, co było do zlikwidowania zabiłem po cichu. Otwartej walki na 150h gry może było z 1.5h. Tak samo gram w każdą grę Ubi (obecnie FC6). Niby co takiego pierwsze Splinter Celle miały lepsze od takiego Blacklista? No nic. A świetnie w ten sposób można bawić się w Breakpoincie (napisałem komentarz poniżej), co zresztą robię.
"Skradankę tego typu? Assassin's Creed Oddyssey mam wyczyszczoną mapę w 100%. Wszystko, co było do zlikwidowania zabiłem po cichu."
Ty poważnie porównujesz mechaniki skradania z AC Odyssey czy FC6 (uproszczone mechaniki gry akcji z elementami skradania) i MGS V (obok SC Chaos Theory, moim zdaniem najlepsze mechaniki w gatunku rasowych skradanek)?
"Niby co takiego pierwsze Splinter Celle miały lepsze od takiego Blacklista?"
Porównując ze szczytowym osiągnięciem klasycznych części, SC CT:
Co Chaos Theory ma lepsze?
- system widoczności, który nie był zero-jedynkowy, gdzie albo jesteś "jak duch", albo "świecisz się jak burdel w Amsterdamie", tylko są jeszcze wartości pośrednie
- związana z płynnym systemem widoczności, fenomenalna gra światła i cienia i oparcie skradania na pozostawaniu w cieniu i tworzeniu sobie ciemnych obszarów (w Blacklist można było niszczyć źródła światła, ale w gruncie rzeczy w ogóle nie było to niezbędne)
- płynna regulacja tempa poruszania się i związana z nim zmiana głośności kroków
- wpływ hałasu tła na to jak szybko (a więc jak głośno) mogłeś się poruszać, nie alarmując przeciwnika
- lepszy projekt map i ciekawsze miejscówki (takie miejscówki jak Nowy Jork przy blackoucie, jaskinie z latarnią morską, łódź, bank czy łaźnie z CT pamiętam doskonale, z Blacklista nie pamiętam praktycznie żadnego poziomu i nawet nie wiem, w jakich krajach się działy; na pewno USA i Guantanamo, może Bagdad, jakieś "stany", ale czy to Kirgistan, Kazachstan, Turkmenistan, Pakistan, czy Afganistan to nie mam pojęcia)
- większa elastyczność w trakcie: co się dzieje w Blacklist, jak w Guantanamo odważysz się zastrzelić Amerykanina, a nawet psa? Game over. Co się dzieje w CT, gdy pomimo zakazu, zabijesz jakiegoś członka amerykańskiej gwardii narodowej, chociaż ci tego zakazano? Dostajesz opieprz, ale rób swoje
- bardziej wciągająca fabuła i dające się lubić postacie. Jakoś z ekipą ze starych gier się zżyłem, a ekipa z Blacklista była mi obojętna, poza Grim, która od Conviction przeszła zmianę na gorsze. Fisher, potrafiący w poprzednich częściach rzucić jakąś ironiczną uwagę czy żarcik, w BL stał się jakimś furiatem z kijem w zadzie.
- Większa liniowość, ale przez to większa wyrazistość fabuły, w przeciwieństwie do Blacklist, gdzie niby Czwarty Echelon miał praktycznie godziny na zapobieganie kolejnym atakom Inżynierów, teoretycznie pędząc z wywieszonym językiem od jednego kryzysu do drugiego, ale w praktyce nic to, bo dzięki najnowocześniejszemu, tajnemu wynalazkowi amerykańskich sił zbrojnych, znanemu, jako wehikuł czasu, mając 16 godzin do następnego deadline'u Inżynierów, Sam zdążył bez problemu obskoczyć 10 zadań pobocznych, każde w innym zakątku kuli ziemskiej, a Inżynierowie? Nie zające - poczekają.
- zwykłe gwizdnięcie przyciągające uwagę wroga też chyba zostało usunięte i niczym nie zastąpione w Blacklist (tu akurat mnie może pamięć mylić, jak coś to mnie poprawcie)
- inteligencja przeciwników: zgasiłeś światło tam, gdzie powinno się palić, zauważą; rozbiłeś żarówkę, albo kamerę, zauważą; wyłamałeś drzwi i zostawiłeś otwarte, zauważą
- różnorodność misji: w Blacklist, mam wrażenie, w każdej misji była paczka danych do zebrania i "wartościowy" cel do schwytania
Co Blacklist ma lepsze?
- grafika, wiadomo, parę lat różnicy to i postęp był (może poza noktowizją i termowizją, które najlepiej wyglądają w CT)
- możliwość przyczajenia się za rogiem i cichego zneutralizowania przeciwnika, gdy ten się zbliży. Chciałbym to mieć w CT, ale to nie jest żaden wynalazek Blacklista, bo taka możliwość była już w Double Agent
Co się dzieje w CT, gdy pomimo zakazu, zabijesz jakiegoś członka amerykańskiej gwardii narodowej, chociaż ci tego zakazano? Dostajesz opieprz, ale rób swoje
Z tego co pamiętam to w misji w NYC, jak zabiłeś kogoś z NYPD to był koniec misji. Ale wiem o co ci chodzi, np. pamiętam misję w Korei, gdzie trzeba było zdobyć intel z rozbitego samolotu to mogłeś najpierw zabrać stamtąd ciała pilotów, a dopiero później wezwać nalot, albo tego nie robić i Fischer mówił coś w stylu "God, forgive me". Było kilka podobnych "wyborów" w grze. Btw co do "przerywania misji" z różnych powodów, był w grze żart na ten temat - w misji na statku Fischer żartował, że 3 alarmy i koniec, a Lambert mówił ~"Of course not, this is not a video game Fischer" :D
możliwość przyczajenia się za rogiem i cichego zneutralizowania przeciwnika, gdy ten się zbliży. Chciałbym to mieć w CT
Masz na myśli przeklejanie się do ściany? Z tego co pamiętam to chyba było to w CT.
Chętnie zagrałbym w nowego SC, otwarty świat jakoś mi do tego nie pasuje, chyba, że byłyby to większe misje i podejście do wykonania zadania w stylu MGSV. Bez jakichś posterunków, czy masy pustych przestrzeni i bezsensownych pytajników. Ale to Ubisoft więc.. :/
No właśnie jestem na 99% pewny, że to była misja w Nowym Jorku. Na samym początku zostałem kiedyś zauważony i zaczęli do mnie strzelać, więc odpowiedziałem ogniem i skończyło się tylko na mniej więcej takiej rozmowie:
- Jezu, Fisher!
- Lambert, ja...
- Nieważne. Porozmawiamy o tym jak wrócisz.
Może jak się zabiło więcej przeciwników to był koniec misji.
Z tym samolotem w Korei podobało mi się to, że nikt ci palcem nie wskazywał, że o tu masz moralny wybór i decyduj. Nawet nie pokazywało się to w opcjonalnych celach misji i trzeba było samemu na to wpaść, że może jednak warto uratować swoich.
Nie chodzi o samo przyklejanie się do ściany i wychylenie z pistoletem. To było od jedynki. Miałem na myśli przyczajenie się za rogiem, a jak przeciwnik znajdzie się blisko, wciśnięcie przycisku akcji, żeby Sam szybko wciągnął go za róg i po cichu ogłuszył, albo wpakował nóż pod żebro. Takie jak masz tutaj (od 1:30).
https://youtu.be/uVy965FRi9I?t=89
W uproszczonej formie były już chyba w Double agent, potem chyba zniknęły w Conviction i wróciły w BL. W każdym razie chciałbym te prostsze, bo część widocznych na filmiku sztuczek z likwidowaniem kilku wrogów jednocześnie walką w ręcz i pistoletem, to już zwyczajny balet, efektownie wygląda, ale do realizmu mu daleko.
Swoją drogą właśnie sobie przypomniałem jeszcze dwie rzeczy, w których CT był lepszy od BL. Kiedyś Sam i reszta ekipy byli realistami, nie wahali się prowadzić rozmów w stylu "Sugerujesz, że amerykański agent może być terrorystą?", "Jedno drugiego nie wyklucza." W BL są już sami turbopatrioci, bez odrobiny krytyki i myślenia, a Sam, który dostaje szału, że ktoś ośmielił się mu pomóc, zamiast wykonać misję, bo misja ponad wszystko, to już nie jest "mój" Sam, który poświęcił te 30 sekund na ściągnięcie zwłok Morgenholta z haka i wyniósł pilotów ze strefy eksplozji w Korei. I druga sprawa, w CT można było łapać i przesłuchiwać wrogów i to się zwyczajnie przydawało. W BL porzucili tę możliwość (a jeśli była, to pełniła tak nieznaczącą rolę, że o niej nie pamiętam).
Co do SC w stylu MGS V, to trochę kusi, taka wizja, bo ta gra ma jedne z najlepszych mechanik skradankowych, ale Phantom Pain też miał swoje problemy z otwartym światem. Trzeba było jednak go czymś minimalnie wypełnić. Misje poboczne nie były złe, ale było ich tylko z 10 rodzajów, a samych misji do zaliczenia 160, więc cierpiały na powtarzalność w stylu, właśnie skończyłeś rozminowywać pewne miejsce, a następna misja kazała ci rozminować to samo miejsce. Splinter Cell z otwartym światem byłby ryzykowny, a już szczególnie w wykonaniu Ubi.
Co się dzieje w CT, gdy pomimo zakazu, zabijesz jakiegoś członka amerykańskiej gwardii narodowej, chociaż ci tego zakazano? Dostajesz opieprz, ale rób swoje
Ma racje. W czwartej misji po zabiciu członka gwardii narodowej (prawdopodobnie to byli cywile, tzw. ochotnicy) dostawaliśmy od Lamberta opieprz, natomiast w piątej misji w Display International, którą zarządzał Douglas Shetland (kumpel Sama) po zabiciu jednego z jego ludzi misja była z automatu przerwana ("Wyciągam wtyczkę, koniec misji.").
Najlepsze skradanki w historii gier to Thief 1- 2 oraz Metal Gear Solid 1-4. Perfekcja. Grywalność prze duże G.
Za nimi dałbym Thief:Deadly Shadows, Metal Gear Solid 5, Hitman 2:Silent Assassin, Hitman:Blood Money, Spinter Cell (jedynka, Pandora Tomorrow, Chaos Theory, Blacklist) itp.
Thief:Deadly Shadows i MGS 5 mają rozgrywkę mniej konkretną od wielkich poprzedników. Straciły pazur. O ile trzeci Thief zrehabilitował się nieco ostatnimi dwoma misjami w sierocińcu i muzeum, które są najlepszymi w całej grze to MGS V nie był w stanie tak hipnotyzować jak MGS 1-4.
W takich grach jak Asasyny i Far Cry skradanie jest dodatkiem więc nie ma dużego nacisku na mechanikę skradania i mamy podobnie zrobione skradanie w innych grach akcji. Nawet horrorze The Evil Within. Ostatnio to niemal stały element każdej gry akcji.
Mi system skradania zawsze podobał się też w serii RPG The Elder Scrolls i Kingdom Come, który ma podobny.
Niewazne kiedy, wazne zeby w koncu wyszła zeby zrobic odskocznie od Assasins Creed i Far Cry,
Odpalam GR Breakpoint, włączam tryb nocny, zakładam google noktowizyjne i mam takiego SplinterCella o jakim można pomarzyć.
Fanboj ubiszaftu spotted.
UbiLOL BIngo:
- generyczna
- zbugowana
- powtarzalna
- nudna
- lootboxy
- p2w w singlu
- open world
- płatne DLC
- season passy
- gra-usługa
- optymalizacja do dupy
:)
Mam nadzieję że ubisoft zdaje sobie sprawę, że fani serii czekają już niemalże 10 lat i w tym czasie też się trochę postarzeli. Oczekujemy dojrzałej gry, bez różowych skórek i xD w tytule.
Nadzieja matką głupich, więc też gdzieś się tam u mnie tli. Ale patrząc trzeźwym okiem, szanse na to są niemal równe zeru.
Pewnie będzie pisana na kolanie fabuła, otwarty świat z masą pytajników i wyzwalania posterunków, oraz oczywiście, tysiąc i jeden kostium dla sama, albo broń, wszystko to do kupienia za kilka marnych dolarów.
Dam rok, dam dwa, dam tyle ile trzeba byle tylko wyszła nowa, pełnoprawna cześć tej serii. Brakuje mi tej skradanki jak cholera i naprawdę liczę na silne "trzymanie się ducha serii", bo jakiejś gry usługi/z otwartym światem tego typu nie zdzierżę.
No, jak nowy kierunek serii, to pewnie zrobią survival MMO z Fisherem w roli głównej. Tego jeszcze nie mają, a gatunek popularny przecież.
Nic poza publicznym samozniszczeniem Ubisoftu już chyba polskich graczy nie usatysfakcjonuje. Bo generalnie Ubisoft jest zawsze zły, i wtedy kiedy zapomina o zacnej marce jaką jest Splinter Cell, jak i wtedy kiedy se znowu o niej przypomni i pojawiają się pierwsze plotki na ten temat. Tak źle i tak nie dobrze.
Pisałem to już kiedyś na starym koncie i napiszę jeszcze raz. Po słowach prezesa Ubisoftu, który zapowiedział tworzenie wyłącznie gier-usług z otwartym światem nie wierzę w powrót Splinter Cella w starym stylu. Jak nie zrobią kolejnego crapa pokroju GR: Breakpoint, to będę mile zaskoczony. Niestety na to się nie zanosi.
Mario, Zelda, Dragon Quest, Final Fantasy pokazują, że zawsze.
Tyle że z głową :)
Każda długa seria kiedyś kończy się, gdy formuła się wyczerpie.
Serie RPG Ultima, Wizardry, Might and Magic liczące mnóstwo części padły więc kiedyś też to spotka pewnie Mario, Zelda, Final Fantasy.
Zresztą Final Fantasy odeszło prawie całkowicie od korzeni tracąc wiele atutów, dlatego dla mnie dość nijakie jest FFXV, a z kolei FF7 remake blado wypada w konfrontacji z oryginałem. Jeszcze wcześniej próbowali się z MMO i pewnie będą inwestować w rozgrywkę online. Więc mnie nowsze odsłony rozczarowały znając kultowe części jak 4, 6, 7,8, 9, 10.
Mario i Zelda, dlatego tak długo bronią się, bo kolejne sequele pod co raz nowsze konsole świetnie łączyły magię klasyków z nowoczesnością w jednym. Nie odcinali pępowiny więc rzucali się na te gry starsi i młodsi. Obie grupy zadowolone.
Super Mario Odyssey i Breath of the Wild z 2017 roku nadal mają w sobie wiele z poprzedników, które miały premierę 20 lat przed nimi.
Tak samo jak nowy ghost i nowy rainbow
Z Splinter Cell podoba się mi jedynka, Pandora Tomorrow, Chaos Theory i Blacklist.
Takie sobie są Double Agent i Chaos Theory.
Także ostatnia część Blacklist starała się powrócić do korzeni i bawić podobnie jak pierwsze trzy części.
Nr1 w serii trójka Chaos Theory. Najmocniej wybiła się. Zasłużenie ma zdecydowanie najwyższe oceny z wszystkich odsłon.