umiem duzo slow po angielsku, ale czesto nie rozumiem ze sluchu jedynie pojedynczewyrazy wylapuje, a chcialabym umiec rozumiec go tak jak polski, ogladac bez problemu filmy i seriale i niem iec problemu, czy warto zapisac sie na jakis kurs czy samemu to ogarnac?
Przeczytaj to co napisałeś i może jednak zacznij od polskiego jeśli jest twoim ojczystym?
Zacznij ogladac wiadomosci po angielsku ( np BBC news ). Uzywaja tam jezyka "czystego", z bardzo neutralnym akcentem, w miare latwego w zrozumieniu. Ewentualnie szukaj wiadomosci z dodanymi napisam ( latwiej zweryfikowac to co slyszysz z tekstem ), oprocz tego czytaj ksiazki ( zaczynajac od tych dla dzieci ), ogladaj programy dla dzieci, kurs jezykowy to zawsze bardzo dobry pomysl, ale jezeli chcesz sie naprawde nauczyc to szukaj czegos co odbywa sie PRZYNAJMNIEJ 2x w tygodniu.
Powodzenia
Najlepszy sposób to oglądać film lub serial, gdzie aktorzy mówią po polsku, a pod spodem masz angielskie napisy. Ja tak się nauczyłem oglądając kiedys TV Polonia. Ale żeby osiągnąć taki poziom, żeby rozumieć ze słuchu serial lub film to już chyba trzeba na stałe żyć w UK.
Najlepszy sposób na rozumienie ze słuchu to oglądanie filmów, seriali czy nawet filmików na YT po angielsku, najlepiej bez napisów. Z początku będzie ciężko, ale z czasem da się zrozumieć tekst będąc równocześnie skupionym na czymś innym. Oglądanie z napisami nic nie da, bo człowiek skupia się na napisach zamiast na tekście mówionym.
Ja się uczyłem 10 lat ang. w szkole ale dopiero będąc ładnych parę lat za granicą i rozmawiając na co dzień w tym języku podszlifowałem go na tyle, że teraz mam pracę w PL za bardzo dobrą stawkę (dla mnie przynajmniej porównując do tego co miałem za granicą) dzięki temu, że znam ten język.
Jak pierwszy raz wyjechałem za miedzę to miałem problem z konstruowaniem zdań bo teoria a praktyka robi ogromną różnicę. Wyglądało to tak, że najpierw musiałem w głowie ułożyć to co chciałem powiedzieć i dopiero potem to z siebie wyrzucałem. Często potrafiłem też się zaciąć bo brakowało mi słówka.
Dzisiaj nawijam jak katarynka, oglądam filmy bez napisów a angole mówią mi - Your english is perfect
Tak samo moje dwa ziomeczki znali tylko podstawy (B1 max) a dostali się na kontrakt na statek wycieczkowy. Po dwóch latach obaj niemal fluently. - obaj również dobrze zarabiają obecnie w PL
Puenta, tylko praktyka i posługiwanie się na co dzień da Ci najlepsze efekty. Warto więc wyjechać bo po powrocie do kraju znajdziesz pracę za dobre hajsy.
mam podobny przyklad, kolega z LO, cymbął totalny. wyjechal do anglii pracowal w macu i to na kasie (kto go tam zatrudnil nie wiem, chlop nie umial slowa wydukać), wrocil po 2 latach, angielski ma w malym palcu i dostal posadke w banku
a angole mówią mi - Your english is perfect
To zupelnie nic nie znaczy. Angol prawie nigdy nie powie drugiej osobie w twarz "your english is shit" czy "could use some improvement". Zawsze odpowiedza "its perfect" lub "its good". Tak samo jak na pytanie o samopoczucie powiedza ze jest "ok".
angole mówią mi - Your english is perfect
Niestety oklamali cie
Tak samo jak na pytanie o samopoczucie powiedza ze jest "ok".
Dokładnie. W Szkocji jak spytają i powiesz I'm alright, to jesteś gość. A jak zaczniesz opowiadać smętną historię swojego życia to krzywo spojrzą i kariery nie zrobisz ;)
To zupelnie nic nie znaczy.
Nie chcialem byc az tak dosadny, ale masz tutaj calkowita racje :).
10 lat nauki
6 lat praktyki za granicą
Oszukali mnie, banda decydentow
you made my day, lads
30+ lat nauki
7 lat za granica
doktorat
kilka(nascie? juz nawet ich nie licze) prac naukowych
Moj e-penis jest wiekszy jak widac.
Jesli angol mowi ci ze masz "perfect" angielski to klamie albo ironizuje. Bo znaczna wiekszosc angoli (ktorzy ucza sie go od urodzenia i tyle samo czasu uzywaja) nie zna go "perfect". Wiec nie jaraj sie jak szczerbaty na suchary, po prostu dostajesz cenna porade: angole sa doscy dwulicowi, i tobie powie perfekt a za rogiem przy piwku powie znajomemu ze jakis dukajacy polonus ciagle go meczy pytaniami czy jego "inglisz iz perfykt".
dukajacy polonus ciagle go meczy pytaniami czy jego "inglisz iz perfykt".
Nigdy o to sam nie pytałem i nie prosiłem o jakieś opinie lol, co za gość :D
#dukajacypolonus - dobre
zawistne ludziki z gola nie zawodzą :*
#saltyaf
"Nigdy o to sam nie pytałem i nie prosiłem o jakieś opinie" oraz "angole mówią mi - Your english is perfect"
Pewnie powiedzieli ci to w ten sposob?
\/- Halo?
Angol- Nie moge teraz rozmawiac, twoj angielski jest perfekt
\/- Ale to ty dzwonisz...
Angol- Nara
Ahahah nawet nie potrafisz ogarnąć tego mema w prawidłowy sposób lel więc mocny facepalm
NIe sądziłem, że nawet znajomość angielskiego może wywołać w ludziach taką zawiść.
Juz samo porównywanie tego do e-penisa mówi aż nadto a dla mnie to jedna z umiejętności jak posiadanie prawka etc
Może jakbym znał ze 3 inne języki fluently to miałbym się czym chwalić. Polska to jednak ciemnogród. Mam pomysł na nowy wątek :D
Może jakbym znał ze 3 inne języki fluently to miałbym się czym chwalić
Zapytaj kolegow obcokrajowcow. Moze powiedza ci ze znasz je "perfekt" XD
Co mówi kobieta jak widzi wielkie przyrodzenie?
Ty nie wiesz jak odpowiedzieć.
To tak jak z twoim ostatnim postem.
V, Ty to ten z rodzaju dzbanowatych, czy po prostu udajesz dzbana?
Najlepszym rozwiązaniem będzie, jak udasz się do Anglii, tam będziesz mieć styczność z językiem obcym i z pewnością będziesz biernie nim mówił :) Twoje podstawy już dają Ci predyspozycje.
Ja chodziłem do szkoły językowej z native speakerem. Nie tylko nauczyłem się słów, gramatyki i reszty, ale przede wszystkim nauczyłem się rozmawiać. Świetny sposób na przełamanie bariery językowej.
Jak najszybciej.
A generalnie praktyka czyni cuda.
Angielski film czy gra z napisami (o ile wiernie tlumaczone) to najlepsza metoda.
Z kursow tylko metoda Callana ma jaki taki sens, a w swoim czasie testowalem rozmaite szkoly, majac bardzo podobny problem, przy czym mialem blok na mowienie, bo ze sluchu kumalem bez problemu, a jak otwieralem usta to nagle w glowie totalna angielska proznia.
najlepsza metoda to znalezc sobie i zamieszkac razem z dziewczyna co jest native speakerem :)
You Tube niech będzie Twoim najlepszym przyjacielem. Oglądaj coś, co Cię pasjonuje, ponieważ najlepiej uczysz się bawiąc.
Włączaj napisy angielskie - i tłumacz sobie na polski google translator. Kopiuj i wklej całe frazy angielskie do tabeli w Wordzie - po lewej angielski , w prawej kolumnie polskie tłumaczenie. Potem patrząc na polski tekst - staraj się przypomnieć angielski, frazy i słówka.
Bądź systematyczny i cierpliwy. POwodzenia
Do czego ci angielski? Wielka Brytania wyszła z Unii, więc daj se siana. Ucz się niemieckiego czy innych języków, lepiej na tym wyjdziesz. Angielski to przeżytek.
Po angielsku się wszędzie dogadasz
Jak bedzie chciał wyjechac dajmy na to do Holandii to chyba lepiej znac eng niz niemiecki nie?
Po angielsku się wszędzie dogadasz
Nie wszędzie. A Holandia to kiepski przykład. Bo nie ma reguły. To kraj gdzie niemiecki jest tak samo przydatny jak i angielski. Tam w Holandii. Ale po angielsku nie wszędzie się dogadasz. Poza tym, taki holenderski może się okazać bardziej wartościowy niż angielski, którego każdy się uczy. Sorry, ale to zależy. Coś indywidualnego. Są ludzie, którzy nie znają nawet angielskiego i się im dobrze powodzi. Młodzi 20/30 lat. Czy to publicznie na Youtube czy prywatnie. To nie żaden wymóg.
Około 90% Holendrów zna angielski i to podstawa jak chcesz tam jechać, no chyba że ktoś włada niderlandzkim...
Ja tam byłem 6 lat więc wiem to i owo. Niemiecki też znają ale w o wiele mniejszym stopniu niż angielski, poza tym wiatraki nie trawią Niemców. Po angielsku lubią rozmawiać bardziej niż w swoim ojczystym bo spotkałem się z takimi opiniami. Ja osobiście nie natrafiłem na Holendra posługującego się niemieckim.
Pisanie, że angielski to przeżytek uważam za facepalm. Warto znać jeden język obcy, moze to być niemiecki, francuski, włoski whatever ale angielski przede wszystkim bo jest najbardziej uniwersalny choć i tak najwięcej ludzi posługuje się chińskim z wiadomych przyczyn.
Zawsze to lepszy start i pole do popisu w karierze zawodowej.
Pisałeś, że Holandia to kiepski przykład jeśli chodzi o angielski i wszystko co z tym związane wiec wyjaśniłem.
Jak nie znasz angielskiego to możesz właśnie jechać na pole do zbiorów. Do UK też możesz jechać do syfiastej roboty jak nie znasz języka więc słabe tłumaczenie. Ja się posługiwałem angielskim na co dzień w pracy i był to wymóg bo pracowałem z samymi Holendrami a resztę opisałem w poście nr 5.
Tak wiec nie mierz wszystkich swoją miarą.
Pisanie, że angielski to przeżytek uważam za facepalm
Za wyjście UK z EU powinni wycofać ten język ze szkół. Takie moje zdanie.
Dla mnie to taki facepalm, że mam ich w środku "du*y".
Akurat mam tak, że znajomość angielskiego przydaje mi się dużo częściej niż znajomość niemieckiego. Niby można powiedzieć, że nic wielkiego - zwłaszcza, że pracuję w IT. Jest tylko jeden "drobiazg": mieszkam w Niemczech. I tak, angielski przydaje mi się tu bardziej niż angielski.
Wiesz dlaczego? Bo Niemcy jako bogaty kraj mają ogromne ilości imigrantów. Nie chodzi tu o zbieranie truskawek czy pracę na zmywaku tylko o wysoko płatne stanowiska w bankowości, przemyśle, IT, etc. I ci wszyscy imigranci porozumiewają się między sobą właśnie po angielsku.
To nie jest istotne, że UK wyszła z Unii Europejskiej. Angielski wciąż jest językiem obowiązującym w kilku najbogatszych krajach świata (z USA na czele). Jest dodatkowo stosunkowo prostym językiem co jest dodatkowym argumentem do tego, żeby był on językiem uniwersalnym.
Także ten, jak nie chcesz się uczyć to w sumie Twoja sprawa... ale na znaczeniu angielski jeszcze długo nie straci.
Akurat jeżeli chodzi o prace to różnie bywa, wujek pracował jako spawacz w Niemczech i w sumie to w ogóle nie zna tego języka a zarabiał naprawdę dobra kasę
Na tych magazynach czy produkcjach widzę że teoretycznie nie trzeba znać języka, przynajmniej są takie oferty i te 1500euro to sporo lepiej niż w podobnej pracy w PL
Sam planuję wyjazd, póki co chodzę na kurs eng, bo niby człowiek zna a jednak sporo braków też jest
Eng to język globalny, nazwy żywności itd angielski jest wszędzie
przynajmniej są takie oferty i te 1500euro to sporo lepiej niż w podobnej pracy w PL
Oczywiście 1500€ to dobre 25% ale bierz poprawkę na różnice w kosztach życi. Jasne, jak przeliczysz bezpośrednio na złotówki to się wydaje, że fortuna ale jednak tak różowo nie jest.
Co nie zmienia faktu, że w branżach, o których ja wspomniałem zarobki zaczynają się raczej od 3-3.5k€ netto i tez niemiecki nie jest niezbędny. A nawet w tych branżach niemiecki jest wymagany rzadziej niż w tych gorzej płątnych. :)
Za wyjście UK z EU powinni wycofać ten język ze szkół
Nie no wiadomo, angielski to tylko w UK jest ojczystym językiem. xD
A w szkole nie uczyli ??
Trzy najlepsze sposoby: wyjazd, wyjazd, wyjazd.
Tak jak ci napisali wyzej, formy aktywne: rozmowa, pisanie - bo to wymaga wysilku i najszybciej zbudujesz slownictwo. Wyjazd, jesli mozliwy to najszybsza forma nauki. Calosc wspierana pasywnym sluchaniem, newsow, filmow, i czytaniem. Najlepiej rzeczy, ktore cie interesuja. Pisanie/czytanie sa bardzo wazne jesli chcesz miec lepsze perspektywy. Znam kilka osob, ktore swietnie mowia i rozumieja, ale utknely w jakis zawodach bez perspektyw bo pisanie lezy.
Teraz uczę się trudniejszych języków, znacznie trudniejszych — np. japoński, chiński itd.
Gratuluje, zawsze sa wyjatki, ktore nie potrzebuja dodatkowej presji wyjazdu. No i ludzie, ktorzy po prostu lubia uczyc sie jezykow. Tylko, ze jak dla kogos to pasja to nie bedzie tu pytal o porady :D.
Ja proponuje opcje najszybsza dla wiekszosci. Zgadzam sie aktywnosc i chec rozwoju pomagaja. Ale jesli jezyk jest bardziej narzedziem niz pasja (tak jak dla mnie), to praktyczne zastosowanie czy potrzeba pomagaja.
Gratulacje jeśli chodzi o angielski:) Choć nawet przy tym ciężko mi uwierzyć w perfekcyjnie bez wyjazdu. A w japoński perfekcyjnie bez wyjazdu to imho się nie da. Sam język prosty jak konstrukcja cepa ale niuanse, kolokwializmy/regionalizmy, formy grzecznościowe itd. Bez pobytu człowiek będzie brzmiał jako cymbał grzmiący lub postać z anime:D
Jak pisałem wyżej, japoński poza wymienionymi kwestiami jest prosty jak konstrukcja cepa. Nie da się bez wyjazdu lub przynajmniej pracy/przebywania w japońskim otoczeniu. Technologia Ci wiele nie pomoże. Będzie co najwyżej dobrze ale nie perfekcyjnie. Natomiast naleciałości regionalne są znaczne i oczywiście uczenie się ich (nie przebywając na miejscu) jest bez sensu.
Jeśli chodzi o 4 razy więcej czasu to tylko uwzględniając naukę pisania i czytania. Sam mówiony japoński jest prostszy niż angielski aczkolwiek nie tak popularny. I tylko dlatego wydaje się trudniejszy.
Jakby tak wykluczyć i pominąć różne aspekty językowe, to się w końcu okaże, że każdy język jest łatwy jak konstrukcja cepa. Ale mówimy tu o pełnej i dobrej znajomości, tak więc pisanie i czytanie to podstawa. Co do mówienia, to mają przestawiony szyk zdania, więc trzeba się przyzwyczaić.
W sumie tak.
Ale wracając do początku naszej małej wymiany zdań, nie da się nauczyć japońskiego perfekcyjnie bez pobytu w Japonii. W angielski jeszcze uwierzę bo jest to język tak popularny i wszechobecny, że wręcz ciężko się czegoś nie nauczyć po prostu żyjąc swoim życiem.
Poza tym trochę sobie przeczysz. Bo skoro jest tak prosty, to tym bardziej się da. Jeśli nie, to jednak nie taki prosty.
Posta mi zżarło..:( Będzie krócej więc może to i lepiej.
Faktycznie tak wyszło, jakbym sam sobie zaprzeczał:) Spróbuję inaczej. Sam komunikatywny japoński nie jest trudniejszy od angielskiego. Nie przypominam sobie aby japoński sprawił mi więcej problemów zanim osiągnąłem poziom pozwalający mi na bezproblemową komunikację niż angielski. A uczyłem się obu w podobnych warunkach.
Natomiast nie da się go nauczyć nie przebywając w Japonii/środowisku japońskojęzycznym. Z kolei angielskiego można się w ten sposób nauczyć. W japońskim dużo większe znaczenie mają niuanse kulturowe i mowa ciała. A tych się nie nauczysz inaczej jak z interakcji społecznych. Nie ma innej możliwości.
Popularność japońskiego jest prawie niszowa porównując do angielskiego. Za wiki "As of 2015, more than 3.6 million people studied the language worldwide, primarily in East and Southeast Asia.". Szczodrze pomnóżmy tę liczbę przez 10 i uznajmy, że to będzie liczba osób, które już japoński znają. I jeszcze podwójmy ot tak. I nawet nie sięgniemy 80mln. Natomiast liczbę ludzi używających angielskiego jako drugiego języka czyli się go nauczyli wiki podaje na ponad 800mln (https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_countries_by_English-speaking_population). A jak dodamy uczących się tego języka to pójdziemy pewnie w biliony.
"Japończycy i USA lubią się nawzajem. " :D Nie mogłem się powstrzymać. To stan na lata 80-90. Oj trochę się pozmieniało.
Wiadomo, że japoński to nie angielski czy chiński. Nie porównywałbym tego do japońskiego, ale do takiego polskiego można. Raczej o tym mówiłem, że w Polsce jest mniej popularny niż na zachodzie. Stąd też cała masa różnych materiałów.
Ja tam nie porównywałbym tych dwóch języków, które różnią się miedzy sobą prawie pod każdym względem. Stąd ta trudność, bo wszystko jest inne i tak jakby na odwrót. Pismo, szyk zdania, gramatyka, tony, wymowa (akurat dla Polaków jest łatwa). Mnie na razie nauka japońskiego nie sprawia żadnych problemów — w tym kanji. Jakoś uczenie się kolejnego języka obcego wydaje mi się znacznie łatwiejsze — nawet jeśli należy do zupełnie innej grupy.
Mowa ciała o ile ważna — to już inny język. I wiadomo, trzeba kontaktu face to face.
Co się zmieniło? Politycznie?
Politycznie trochę też. Prawicowe rządy japońskie już od lat próbują zmienić narzuconą im przez USA konstytucję. Między innymi po to aby móc się w końcu pozbyć większości baz amerykańskich. USA się kilka razy na Japonię wypięło w pomniejszych kwestiach. Małe sprawy ale to nie jest to co 20-30 lat temu.
A stosunek społeczeństwa do USA zmienił się jeszcze bardziej. Już chyba większość Japończyków nie chce wojsk amerykańskich na swojej ziemi. Już nie jest tak, że jak z Ameryki to jest super. No i co ciekawe już nie każdy cudzoziemiec to "Amerykanin":) To drobnostka ale 15 lat temu prawie nikt się nie pytał "Skąd jesteś?" tylko "Jesteś Amerykaninem?" A teraz odwrotnie.
Mi od zawsze nauka angielskiego idzie dosyć topornie, ale zauważyłem, że od kiedy zacząłem jakiś czas temu oglądać filmy na YT po angielsku bez napisów, to jakoś tak łatwiej wychodzi mi wyłapywanie słów, a z tym kiedyś miałem ogromne problemy. Doszło już nawet do tego, że jestem w stanie oglądać filmy np. po japońsku z angielskimi napisami i na bierząco sobie te napisy tłumaczyć. Oczywiście mój zasub słownictwa nadal jest bardzo ograniczony, dlatego rozumiem jedynie prosty język, ale zawsze jest to jakis punkt odniesienia.
Wydaje mi się, że jeśli tak jak ja nie masz na ten moment możliwości wyjazdu za granicę, to takie częste oglądanie filmów po angielsku jest jednym z lepszych sposobów. No chyba, że masz jakiś znajomych za granicą. Wtedy oczywiście najlepsza jest rozmowa.
Wiadomo, że to pewnie będzie najbardziej efektywne. Niestety potrzeba do tego czasu, motywacji i pewnie również pieniędzy.
Ja osobiście nie odczuwam jakiegoś ciśnienia, żeby koniecznie nauczyć się tego języka tu i teraz. Wolę to robić stopniowo i narazie ćwiczę głównie słuch oraz utrwalam znane mi słownictwo. Kiedyś nie potrafiłem wyłapywać nawet znanych mi słów, więc w ostatnich latach i tak zrobiłem spore postępy. Gdybym szykował się do wyjazdu za granicę, to pewnie wziąłbym taki kurs chociażby po to, żeby samą mowę poćwiczyć.
Ja uczęszczałem do szkoły z native speakerem po pracy 3 razy w tygodniu i do tego polecam jeszcze oglądać filmy oraz seriale po angielsku z napisami angielskimi, chociaż słyszałem że nawet oglądanie z napisami po polsku przynosi efekty. Najważniejsza jest systematyczność, jeśli się nie będziesz przykładał do nauki i nie będziesz tego robił regularnie to nici z takiej nauki.
Z tymi polskimi napisami u mnie tak było. Kiedyś, jeszcze w trakcie technikum jak poznałem kumpla zza granicy online i spędziłem z nim trochę czasu, naszła mnie ochota na powrót do jednego z anime, które oglądałem w dzieciństwie. Fanowskie tłumaczenie, polskie napisy, angielski dubbing. Napisy były tak kiepskie, że w pewnym momencie złapałem się na tym, że lepiej rozumiałem ten angielski dubbing, niż te napisy.
Polski niewiele dadzą dadzą, bo w takim oglądaniu nie chodzi o rozumienie, ale bardziej o wyłapywanie słówek z bełkotu.
A tego uczą tylko angielskie napisy.
Jak czytasz polskie, to tracisz większość angielskiego tekstu mówionego "z oczu" (z uszu?"). Poza tym, który już i tak perfekcyjnie rozumiesz, nawet maja rozproszoną przez czytanie uwagę. :D
Można też słuchać piosenek na z napisami - czy to z sieci, czy na Deezerze.
Ja tam np umiem trochę angielski, ale co z tego skoro wyzwą cię od niedokształconych głąbów, bo nie mam słabą gramatykę.. Ale żeby tak cały tekst po angielsku kiedyś przeczytać bez zaglądania do googla.. no chciałbym.
Mieszkać w anglojęzycznym kraju. Ja mieszkam 9 lat w Anglii i nie wiem co to 16 czasów. Gadam tak jak Anglicy gadają.
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Są ludzie tacy jak ja, którzy w życiu angielskiego poza słówkami na kartkówki nie kuli, ale język sam wchodził. Dzięki temu oglądając YT, streamy, czytając i pisząc, czy spędzając czas na Discordzie ze znajomymi na rozmowach głosowych z kraju anglojęzycznego, szlifuje swój angielski i mówią mi, że jest naprawdę dobrze. Nie "perfect" jak to niektórzy tutaj twierdzą, ale im więcej czasu z nimi spędzam, tym większy postęp widzę - coraz mniej jest pytań bym coś powtórzył (chociaż te zdarzają się między tymi znajomymi) i potrafię wdać się w kilkunastominutową dyskusję na jakiś temat.
Myślę że warto spróbować wszystkiego po trochu. Jakiś kurs, niekoniecznie opłacany od razu na długi czas, ale na tyle by można było zobaczyć, czy ci się ta forma podoba i czy coś będzie pomagać. Do tego jak inni piszą: praktyka. Czytaj, oglądaj, słuchaj, pisz, graj po angielsku. Najlepiej na tematy, które leżą w kręgu twoich zainteresowań. Nawet takie pierdoły jak przeglądanie reddita, memów po angielsku może pomóc.
Warto jednak wziąć pod uwagę, że nie każdy będzie osiągał takie same rezultaty, tak samo szybko. Nie warto się zniechęcać i nie nastawiaj się na "perfect ingliski" - bo takim nie posługują się nawet native speakerzy. Tak samo jak my nie posługujemy się perfekcyjnym polskim.
Dokładnie. Uczysz się jak Anglicy mówią. Polecam też oglądać coś na netflix z napisami angielskimi. Co nie zrozumiesz zatrzymuj i patrz w słownik.
Zagraniczne treści w sieci, czytaj i słuchaj tego tonami - to na początek. Potem kup książkę np. angielski oblednie lub cos w ten deseń, żeby to sobie poskładać i tyle. E-booki tez są super.
Myślicie, że indywidualne lekcje są skuteczne? Czy lepiej samodzielnie się szkolić?
Słówka, słówka, słówka - fiszki, programy do powtórek, etutor.
Znasz słówka, znasz język.
Osłuchanie się z gramatyką, akcentem, jakimś tam flow, to ta mniejsza część sukcesu. I tu faktycznie mocno pomaga wspomaganie się napisami, bo angielskiego bełkotu poza wzorcowymi serwisami informacyjnymi czy niektórymi czystymi dubbingami nigdy nie rozszyfrujesz w 100% bez wspomagania na początku, ani w połowie drogi.No chyba, że bardzo proste teksty, ale pokaż mi jeden film bez slangu, archaizmów i niedbałego bełkotu.
Oczywiście jest znacznie łatwiej, gdy świetnie znasz słownictwo - w tym zwłaszcza wszelkie "frejzale".
W tym kontekście świetnie mieć też słownik kolokacji.
I korzystać ze słownika ang-ang. O dziwo sporo się chyba w tym temacie zmieniło, bo kiedyś Cambridge zdawało się odstawać od Longmana i Oxfordu, a mam wrażenie, że obecnie to najlepszy słownik jednojęzyczny dla uczących się... no i Merriam-Webster oczywiście, wspomagająco zwłaszcza NIE TEN dla uczących się, ale normlany słownik j. angielskiego. Jako że target zza wielkiej wody, to definicje są zwykle sporo prostsze niż w takim np. słowniku j. ang. Oxfordu. :P
System SixPack.
[link]
Najlepsza nauka to ekspozycja na dany język. Filmy ,seriale ,gry ,książki itd potrafią mocno zaangażować mózg odnośnie nauki (oczywiście jeśli oglądasz,czytasz/grasz w to co cb interesuje dosyć a nie jak za karę byle to było po angielsku).
Mnie angielskiego nauczyły gry (Minecraft , Battleline -gra online i pełno angielskich graczy tam było) i co ciekawsze kanały na youtube były po angielsku więc oglądałam ,nie rozumiałam to tłumacz i sprawdzam co to znaczy i tam cały czas aż juz rozumiałam dość dobrze