Kultowy serial sci-fi powraca w formie rebootu od twórcy oryginału
Fajnie, aczkolwiek bym chciał by ów reboot był nieco bardziej mroczny/poważny niż oryginał.
Boomer jestem a nie oglądałem tego serialu po za tym nie ma się co ekscytować na reboot bo w dzisiejszych czasach to .......
CW?
Podziękował... ledwo rozbudziła się nadzieja a już została zgaszona jak pet.
Najlepszy serial jaki w życiu widziałem. Niby wspaniała wiadomość...
Ale będzie strasznie ciężko... jak on zamierza to zrobić bez tych którzy nadal są i bez Delenn, G'Kara, Vir'a, Sinclaire'a, Garibaldiego, Franklina czy Zacka ? Tylu aktorów tego serialu już odeszło.
Cieszę się że to będzie zupełnie nowa formuła i inna fabuła, bo nie chciałbym by ten reboot w jakikolwiek sposób konkurował z oryginałem - nie sądzę też by był w stanie mu dorównać.
Oryginalny scenariusz Babylon 5 był rozpisany na 6 sezonów i była ta o wiele mroczniejsza historia niż to co dostaliśmy. Zmiany wynikły głównie z tego że po pierwszym sezonie ze względu na poważną chorobę psychiczną z serialu musiał odejść Michael O'Hare wcielający się w postać Jeffrey'ego Sinclaira, wokół którego były zbudowane główne wątki fabularne. Wraz z wycięciem tej postaci trzeba było zmienić całą linię fabularną co i tak im wyszło fantastycznie biorąc pod uwagę okoliczności.
Probowałem obejrzeć z 10 lat temu oryginalny serial, ale jednak efekty specjalne na tyle się zestarzały, że jakoś nie byłem w stanie oglądać.
Z chęcią obejrzę reboot.
Ale się podjarałem.
Oglądałem oryginał, bez ostatniego sezonu, bo z czasem dawało się już odczuć wszechogarniające "wypalenie". Serial miał swoje plusy i całkiem sporo minusów ;) Wykazywał cechy kina klasy C, z domieszką kina klasy B, ale czasem wplątywał w to, z jednej strony, filozoficzne rozważania o naturze wszechrzeczy, a z drugiej strony klimaty rodem z brazylijskich telenowel. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie ;)
Nie jestem zwolennikiem tworzenia tasiemców wielosezonowych. Doświadczenia rozmaitych stacji telewizyjnych wskazują, że coś co ma więcej niż 4 sezony poziomu raczej nie trzyma (są bardzo rzadkie wyjątki, np. The Wire). Ale przy całej siermiężności produkcji Babilon 5, trzeba przyznać, że tamta opowieść zachowywała w sobie coś literackiego, jakby ukrytą głębię, drugie dno i podtekst. Zapewne dlatego urosła do rangi produkcji, że tak powiem, kultowej.
Ale reboot? Takie określenia jak remake, spin-off czy crossover wywołują u mnie odruch niechęci. Czyżby XX wiek miał coś do zaoferowania, bo był podbudowany literaturą i oryginalnymi pomysłami, a wiek XXI musi przeminąć pod znakiem zidiocenia, kopiowania i wtórności? Nie ma już producentów i scenarzystów zdolnych do tworzenia zupełnie nowych opowiastek, nie ma już trubadurów i bardów tworzących oryginalne rockowe pieśni?