Panowie/panie oficjalnie mówię że nie mam już Kurwa siły.Po ponad roku pracy w jednej firmie zostaliśmy grupowo zwolnieni bo nie mieli co z nami zrobić. Obecnie znowu od miesiąca muszę szukać roboty i nie mam już sił kilkanaście rozmów setki wysłanych cv i nic. Albo praca za psie pieniądze albo jakieś nie realne wymagania jak na mój wiek. Aktualnie jest godzina 00:12 jak to piszę nie mogę spać bo jestem zestresowany zmęczony tym wszystkim znajomi z stałą praca nie rozumieją cisną bekę ze czas iść na bezrobocie. Rodzice z którymi mieszkam nie widzą problemu ze praca przecież jest wszędzie.
Między czasie uczę się w weekendy zdaje prawko i mam termin szczepienia. Żeby jeszcze było zabawniej to choruje na nerwice lękową co sprawia że stres się potęguje i potrafię myśleć i się zastanawiać godzinami. Pojebane to wszystko jestem już zmęczony ciągłymi prubami które nic nie dają.A pamiętam jakim byłem idiota że ryzygnowalem z całkiem spoko pracy bo się bałem.Nie stać mnie już nawet na psychologa który mi pomagał kiedyś spokojnie mogłem 2 razy w miesiącu a teraz taka bieda że kurwa sam muszę sobie radzićm. Niby oszczędziłem pieniądze na czarna godzinę
ale właśnie oby to nie była czarna godzina. Ah kurwa ile bym dał żeby moim problemem znowu były kartkówki itp
Nikt Ci na forum nie pomoże, tu same prezesy którzy gardzą takimi jak my
Gość pisze, że pracował pół roku, wysyła CV, szuka roboty, no ale dla prezesów już drugi Gęstochowa.
A czy prezesy doczytały, że autor Żchoruje na nerwice lękową co sprawia że stres się potęguje i potrafię myśleć i się zastanawiać godzinami.? I że w domu średnio go chyba rodzina wspiera? I tak, chodził do psychologa, i to zdaje się prywatnie.
Skoro aktywnie szukasz i masz tylko miesiąc na bezrobociu, to znaczy, nie trzeba cię aktywizować, nie masz aż tak wielkiego powodu do zmartwień, zwłaszcza, że masz prawko zdawać za tydzień, a to zawsze jakiś atut. Masz, gdzie mieszkać, masz jakiś zapas gotówki. Zdaję sobie sprawę, że ta niewiadomość cię przybija, ale pamiętaj, że choroba zafałszowuje ci obraz rzeczywistości, nie jest tak źle, jak ci się wydaje. Stabilizacja to kwestia cierpliwości i dalszych prób. Jeżeli musisz z kimś porozmawiać, zadzwoń pod telefon zaufania - 116111. Spróbuj skontaktować się z psychologiem, zdrowia psychicznego nie należy lekceważyć.
Zluzuj majtki. Gdy zaczniesz byc odpowiedzialny za kogos wiecej, niz za swoje zalosne dupsko, wtedy zacznie sie stres.
edit: W sumie za siebie tez nie jestes do konca odpowiedzialny, bo mieszkasz z rodzicami. Ciesz sie, ze Cie w domu trzymaja po skonczeniu nauki. Niektorzy nie maja tyle szczescia.
Nie każdy, zwłaszcza młody, ma tak silną psychikę jak ty czy inny golowy prezes albo osobnik tyrający w jednej pracy od 20-30 lat. Utrata pracy i niemożność znalezienia jej nawet po tygodniu bywa wyniszczające psychicznie. A poza tym co? Czemu rodzice powinni się go pozbyć? Może się dokładał do czynszu i rachunków jak pracował, co by mu taniej wychodziło niż wynajem pokoju/mieszkania, już nie mówiąc o kupnie, które jest po prostu niemożliwe. A po drugie - rodzina to ostatnia ostoja jakiegokolwiek wsparcia, na które może liczyć.
Darth_Tusken gdzie napisalem, ze rodzice powinni sie go pozbyc?
Z tego watku bije taki lekki Gestochowa po prostu.
Takie wrażenie odniosłem, a na tym forum różne rzeczy napisano o mieszkaniu z rodzicami. Przepraszam.
No nie wiem czy takim Gęstochową zalatuje - gość w porównaniu do Gęstego dłużej się w pracy utrzymał.
"żałosne dupsko" nawet mnie człowieku nie znasz jeżeli naprawdę wyzywasz ludzi na forum tylko dlatego że mają trudności w życiu to wolę nie wiedzieć jaki jesteś w zeczywistosci. Tak się składa że dokładam się rodzica do mieszkania i mam do opłaty szkołe i inne zeczy.
Jesteś na forum prezesów i klepaczy w klawiaturę (tj. programistów i im podobnych) więc nie bądź zaskoczony ich pogardą dla ludzi w gorszej sytuacji i niżej w hierarchii społecznej... przyklejanie łatek i szufladkowanie mając ułożone życie jest ich jedyną przyjemnością w życiu.
Gdybyś nie widział "ekspercie" od dobrych rad to rodzice NIE MAJĄ PRAWA cię wyrzucić z domu jeśli nie jesteś w stanie przeżyć samodzielnie, a bezrobotny jest właśnie takim przykładem.
W ten sposób kraj z kartonu stosują spychologię przy okazji nie ratyfikując Zrewidowanej Europejskiej Karty Społecznej abym tym bardziej mieć w (.) obywatela w potrzebie.
OPS również ci nie pomoże bo stosuje tą samą spychologię: masz rodziców to niech cię karmią. I to przyklepały też polskie "sądy".
Jestem prezesem z ułożonym życiem, dlatego wracam z 12 godzinnej nocki :) Delikatni ludzie wszędzie. Powiesz komuś, żeby się wziął w garść dosadniej, to już płaczą, ze biedaczek. Miejmy nadzieje, ze w prawdziwym życiu tez go ludzie będą głaskać jak Wy ;) BTW chciałbym poznać wiek autora wątku.
Skoro aktywnie szukasz i masz tylko miesiąc na bezrobociu, to znaczy, nie trzeba cię aktywizować, nie masz aż tak wielkiego powodu do zmartwień, zwłaszcza, że masz prawko zdawać za tydzień, a to zawsze jakiś atut. Masz, gdzie mieszkać, masz jakiś zapas gotówki. Zdaję sobie sprawę, że ta niewiadomość cię przybija, ale pamiętaj, że choroba zafałszowuje ci obraz rzeczywistości, nie jest tak źle, jak ci się wydaje. Stabilizacja to kwestia cierpliwości i dalszych prób. Jeżeli musisz z kimś porozmawiać, zadzwoń pod telefon zaufania - 116111. Spróbuj skontaktować się z psychologiem, zdrowia psychicznego nie należy lekceważyć.
Ja podejdę z innej strony.
Jakiej pensji oczekujesz? Bo z jednej strony piszesz że dopiero się uczysz, robisz prawko .. czyli tak naprawdę masz tylko jakieś gówno liceum czy technikum które tak naprawdę nic nie znaczą. Bez prawka raczej nie byłeś kierowcą czy studia są zwykle wymagane na konkretne stanowiska. I może w tym problem że oczekujesz za dużo jak na to co wnosisz..
teraz mlodzi chca zaczynac od pensji 3000 na reke bez jakiegokolwiek doswiadczenia :)
Nie, to nie byłaby straszna rzecz gdyby młodzi mieli faktycznie jakies minimum ambicji. Ale nie myl proszę oczekiwań względem zarobków z ambicjami.
Właśnie ktoś ambitny chętniej przyjmie gównopłacę na początek jeśli stanowisko będzie się wiązak z perspektywami rozwoju - po prostu potraktują to jak formę inwestycji z swoją przyszłość.
Ktoś, kto nic nie umie ale chce min. X na rękę nie jest ambitny tylko roszczeniowy. Z punktu widzenia pracodawcy taki pracownik jest bardzo słabego sortu bo są duże szanse, że będzie się opieprzać i że ucieknie przy pierwszej okazji co oznacza, że nie warto też inwestować za duzo w jego rozwój.
Nie twierdzę w tym miejscu, że młodzi ludzie powinni pracować za minimum krajowe albo nawet lepiej na bezpłatnych praktykach. Ale jednak jakiś punkt odniesienia trzeba mieć...
Z tej pracy z której zwolniono nas po roku miałem 3500 netto wyplaty jako oparator maszyn. Jak poszedłem na rozmowę o pracę na podobne stanowisko operatora tych samych urządzeń usłyszałem że nie mam doświadczenia XD bym zarabiał dużo na początek. Taka stawka jak 2500 netto mi nie przeszkadza. Ale bez przesady że poszedłem na rozmowę o pracę i mi zaproponowali pół etatu i to jeszcze za 13zl na godzinę.
rok doświadczenia jako człowiek na linii produkcyjnej to imo brak doswiadczenia.
w fabrykach ludzie robia po nascie lat (za smieciowe hajsy) bo to nie chodzi tylko o licznik ze sie nabija ale przychodzi doswiadczenie, zdolnosci manualne, rowniez wyksztalcenie techniczne (ktorego nie masz).
sam pracowałem dorywczo (juz dluzszy czas temu) na linii i stawka była najnizsza krajowa , ale o dziwo dodatki za nocki oraz pierdoły typu pranie ciuchów czy tez dodatek za prace w szkodliwych warunkach (decybele + temperatura) i wiem ze stawka taka byla dla ludzi raczej (po znajomosci) i kilka lat klepania na takiej to byla norma.
3000 netto a brutto to spora różnica...
A podnoszenie minimalnej krajowej tylko dobija gospodarke, wiec tak 3000 netto to ponad 4000 brutto.
Nie bedac pracownikiem w polskich firmach od ponad 15 lat moze mnie troche na boku ustawilo, ale mimo wszystko wiem co sie na rynku pracy wyprawia i pracownik bez doswiadczenia i bez studiow chcacy zarabiac na start 3000 na reke jest rozpuszczonym bachorem co mysli ze mu sie nalezy.
Skoro nie moze znalez pracy za wyzsza kwote to szuka sie za nizsza i w ten sposob nabiera doswiadcznia.
Kiedys za mlodu mialem paru takich wlasnie studenciakow i robili 30% tego co doswiadczony alkoholik 40 letni, jest to najgorsza i najmniej efektywna grupa spoleczna, ich pierwsze lata to trzeba duzo zainwestowac w takiego pracownika, wyszkolic, nauczyc dyscypliny pracy. Wiec i powinno im sie placic mniej.
teraz mlodzi chca zaczynac od pensji 3000 na reke bez jakiegokolwiek doswiadczenia :)
Przecież to normalna pensja dla ludzi bez żadnego doświadczenia...
Panowie ok, jak ktoś przychodzi i chce 5k na start to mogę się z wami zgodzić, ale padła kwota 3k. Ja wiem, że mamy guano gospodarkę, ale oczekiwanie 3k na start to nie jest jaki szał. Nie jestem zwolennikiem sztucznego podnoszenia najniższej i pompowania inflacji, ale jak słyszę, że 3k na rękę to już roszczeniowość to chyba lekka przesada, oczywiście też kwestia jeszcze na jakie stanowisko się aplikuje. I tak mam świadomość, że ogromna część narodu robi za minimalną która jest sporo niższa, ale przy tym jak wszystko drożeje to aż się człowiekowi nie chce wierzyć ile płaci za małą siatkę zakupów.
Idź się klockami lego pobaw jak nie odróżniasz netto od brutto. Potem taki pójdzie do wyborów, bo mu rząd da 3000 na wypłatę...
nie, duzo ludzi zarabia ponizej 3000 PLN i jako ktos startujacy w karierze zawodowej, powinien realnie do tego podchodzic. Nie ma ze 3000 to sie kazdemu nalezy na start, idiocie po podstawowce co cala szkole spedzil na podpalaniem mrowek na chodniku tez. Bo przeciez sie nalezy kazdemu.
Ludzie, pomijacie w swoich rozważaniach kluczowy aspekt. Lokalizację.
3k na rękę w Warszawie do absolutne minimum pozwalające na egzystencję i tyle można wyciągnąć pracując nawet w biedronce na kasie, choć wiadomo nie na start, podczas gdy na Mazurskiej wsi, ba nawet w części Mazowieckich mniejszych miejscowości, to już przyzwoita pensja i nie masz nas tyle na start dostać.
Nie da się mówić o sensowności wynagrodzeń w oderwaniu od lokalizacji.
W mojej wypowiedzi nie chodziło o ocenianie, czy 3000 netto to dużo czy mało na start. Każdy ma na ten temat swój pogląd i naprawdę nie chcę się zagłębiać w detale (choć moim zdaniem
Mi chodziło o jedną istotną kwestię. Napisałeś wyraźnie młodzi mają minimum ambicji i nie chcą robić za miskę ryżu i do tego się odniosłem. Niezależnie od tego, czy mówimy o jakiej kwocie mówimy - oczekiwania finansowe nie są objawem ambicji. Jasne, to idzie w parze z kompetencjami ale jak ktoś mówi "chcę zarabiać X" to nie jest ambitny tylko roszczeniowy. Kropka.
teraz mlodzi chca zaczynac od pensji 3000 na reke bez jakiegokolwiek doswiadczenia :)
No i prawidłowo, jak ktoś ma mentalność niewolnika i chce pracować za miskę ryżu, to jego sprawa, ale warto wiedzieć że nie każdy ma tak samo.
Gość pisze, że pracował pół roku, wysyła CV, szuka roboty, no ale dla prezesów już drugi Gęstochowa.
A czy prezesy doczytały, że autor Żchoruje na nerwice lękową co sprawia że stres się potęguje i potrafię myśleć i się zastanawiać godzinami.? I że w domu średnio go chyba rodzina wspiera? I tak, chodził do psychologa, i to zdaje się prywatnie.
znajdz cos za gorsza pensje zeby zajac czas a w miedzyczasie szukaj czegos lepszego.
moze sie okazac ze ta przejsciowa praca Ci sie spodoba, po czasie dostaniesz podwyzke i zostaniesz tam
Nikt Ci na forum nie pomoże, tu same prezesy którzy gardzą takimi jak my
Potrenuj roboty wykończeniowe, kafelkowa nie ewentualnie hydraulikę.
To odmieni twoje życie jeżeli będziesz dobry w budowlance.
Popieram, dobry fach. W zasadzie trzeba potrafić głównie używać poziomicy i maszynki do cięcia płytek. Reszta to rozrabianie kleju, nakładanie i przyklejanie używając fajnych "plusików". Kasa z tego jest naprawdę bajka- praca w większości czasu dość relaksująca :) no chyba że każą kłaść ci płytki 150 x 75. Narzędzia na start też nie są tanie bo maszynkę za 200zl to sobie można... Ale generalnie można iść do kogoś do pracy na początek i odkładać na swoje. Przy okazji nauczą fachu :p
Jakby to co pisze to ogromne uproszczenie, ale nic nie jest łatwe i wszędzie jest jakieś ale. Sam pewnie będę kładł płytki jeśli firma mi nie wyjdzie :)
No właśnie - niby tyle ofert pracy jest, roboty od cholery tylko nie ma chętnych rąk. A guzik prawda bo znam osoby które nie mogą nic znaleźć mimo starań. Powodzenia i głowa do góry, jakoś to będzie.
Ah kurwa ile bym dał żeby moim problemem znowu były kartkówki itp
"kartkówki itp" zastąp dowolnym kolejnym etapem życia. nie ma z niczym łatwo, zawsze tylko wiatr w oczy, wszedzie lipa, a ta tzw "stała robota" o której Ci trąbią naokoło właśnie na przykładzie wywalenia całego zespołu/dzialu pokazuje jak wygląda w praktyce. im wcześniej dowiesz się o tym, że trzeba mieć zawsze plan B,C,D, i reszte alfabetu tym lepiej dla Ciebie szczególnie że jeżeli masz dach nad głowa i jakakolwiek poduszke finansowa to jestes w sytuacji lepszej niz by Ci sie moglo wydawac, a miesiac, dwa, trzy czy nawet pol roku bez roboty nie traktuj jako "wolne" tylko jako czas na wlasny rozwoj, nauke, mozliwosc zagospodarowania jakos czasu.
psychologiem nie jestem (podobnie jak wiekszosc tego forum) ale z doswiadczenia wlasnego: im mniej czasu na nic nierobienie tym mniej sie czlowiek przejmuje.
Czlowieku, zrób se przerwe i pograj sobie w coś! Jeszcze sie zdążysz w życiu narobić :)
spoiler start
Pieprzony wyścig szczurów a później ludzie z depresjami. lol
spoiler stop
patrzac na to ze kolega juz pisze o nerwicy to wyglada ze zanim w ogole wpadl w caly corpo badziew juz nabawil sie problemow psychicznych.
No dlatego trzeba troche wyluzować.Presja jak u Tweeka.
Może CV masz kiepsko zrobione. Pokazywałeś komuś do sprawdzenia? W jakiej branży działasz? Może Ci coś doradzimy jakie kursy porobić, co zmienić, co poprawić.
mam termin szczepienia. Żeby jeszcze było zabawniej to choruje na nerwice lękową co sprawia że stres się potęguje i potrafię myśleć i się zastanawiać godzinami. Pojebane to wszystko jestem już zmęczony ciągłymi prubami które nic nie dają.A pamiętam jakim byłem idiota że ryzygnowalem z całkiem spoko pracy bo się bałem.Nie stać mnie już nawet na psychologa który mi pomagał kiedyś spokojnie mogłem 2 razy w miesiącu a teraz taka bieda że kurwa sam muszę sobie radzićm.
Przecież to troll, a wy się dajecie nabierać? Natomiast jeżeli nie i naprawdę ma takie problemy to nowa praca nic ci nie da ponieważ masz problem z samym sobą głównie pewnie przez złe odżywianie i zły tryb życia.
Pytanie kluczowe gdzie ty tej roboty szukasz, bo wszystko zależy od lokalizacji.
Ja niestety sam znam ten ból. Depresja doprowadziła mnie do takiego stanu, że praktycznie cały ten rok przesiedziałem na bezrobociu bo po prostu nie byłem w stanie iść do pracy, a gdy już znowu zacząłem szukać to nikt się nie odzywał. Teraz gdy zacząłem leczenie to jest lepiej, a i z pracą coś nawet wychodzi bo już miałem kilka rozmów, a od jutra być może zacznę na nowym stanowisku. Grunt to się nie poddawać
"Pytanie kluczowe gdzie ty tej roboty szukasz, bo wszystko zależy od lokalizacji."
Otóż to, nic bardziej trafnego. Bo tutejszym prezesom z forum, albo starym dziadom, których żona utrzymuje, to się wydaje, że młody człowiek nie ma ciężko, że by chcieli zarabiać 3000 od razu i nic sie nie narobić. A weźcie pod uwagę, że niektórzy nie żyli w bogatszej rodzinie i wiek 19-20 lat, to był kop w dupę i chęć szukania jakiejkolwiek pracy, żeby się odbić od dna. A nie studia informatyki, czy medyczne w Krakowie, czy Poznaniu.
Piszę tu z biedniejszego województwa, gdzie kaczki w parkach rzucają ludziom chleb, a odgłosy jakie wydają przypominają szyderę i śmiech z młodego człowieka.
Tak lecąc po kolegach na szybko:
Jeden skończył kierunek z IT, tutaj jak jest praca, co jest mało miejsc i wymagania z kosmosu + chcą kogoś z doświadczeniem. Inny skończył budowlankę, to samo, trzeba się pakować i jechać do krakowa, ale dobrze wiecie, że dobrze porobić na początku jako robol na budowie, wtedy to lepiej wygląda w cv.
No i docieramy do smutnej rzeczywistości, że pracy zaczyna szukać 20 latek bez studiów. Wszelcy żydowscy podwykonawcy chcieliby dać 15zł/h za taki zapierdol, czy to wykończenia, czy to kostka brukowa. Przy tej drugiej kilku kolegów pracowało, to po 18 jak wróci się do domu, to umyć się i puścić serial do spania. Za 150 dniówkę, powtarzam. I najlepiej na czarno, umowe młody dostaniesz po pół roku, jak od tego zapierdolu za miskę ryżu się rozmyślisz i stąd pojdziesz. Jeden woził jakieś bułki, najchętniej to też mu dać 2 z hakiem i umowę zlecenie. Jeden woził napoje/piwska, proponowano 2500, samochód bez windy, ściągaj paletę piwa na ziemię jak czubek, bo nie mają na samochód z windą, mają od tego murzynów. Jeden jeździł w firmie zaczynającej się na Coca, 2500, z tym, że jak coś zginie, bo mu chuje nie spakowały na magazynie, to na nic sie zdawało zgłaszanie. Oddajesz tutaj zgrzewka kinleya 12*4zl. Zgub dwie, to prawie za darmo jezdzisz. :)
Potem młody, znerwicowany człowiek założy tutaj na forum temat i zostaje przyrównywany do gęstochowy. Do autora tematu: chłopie, jak siedzisz na bezrobociu, to przynajmniej ucz się co dzień czegoś nowego, rozwijaj się, rób kursy, nawet glupie widlaki. Żebyś za dziesięć lat nie woził bułek, albo kostki brukowej na taczce. I idź na trochę do ujowej pracy i szukaj cały czas czegoś nowego. Pozdrawiam.
No właśnie tego dużo osób nie ogarnia, że nie wszędzie w Polsce sytuacja wygląda tak samo. U mnie w okolicy biedra czy lidl dają na start młodej osobie umowę o pracę (wiadomo pierwsza na czas określony, ale to zawsze już coś) z 2500zl na łapę. Wiadomo, nie są to kokosy ale na porządnej umowie, bez wykształcenia i praktyki. W mniejszych sklepach, gdzie wiecznie wiszą oferty pracy z braku ludzi płacą na rękę ciut lepiej ale za to śmieciówki.
I tak i jedni i drudzy mają do tego stopnia problem z znalezieniem ludzi do pracy, że ściągają Ukraińców masowo bo mało komu chce się pracować, za mniej niż 3k na rękę.
Z drugiej w regionie, z którego pochodzi moja mama to do niedawna (zmieniło się to 10 lat temu po tym jak oddano A1 i przy zjeździe nieopodal nie pobudowały się liczne magazyny) bez pracy pozostawało prawie 40% osób a połowa z reszty zasuwała nawet w jedną stronę po 2h za robotą przyzwoitą. Za robotę na miejscu z umową i pracę i 2,5k na rękę to ludzie po 30 byli gotowi się zabijać. To samo województwo, tylko w jednym wypadku Gdańsk i dzielnica z tych zamożniejszych, w drugim wieś na Kociewiu. Tutaj sytuacja akurat się zmieniła, ale wiem, że nie był to przypadek odosobniony i dalej takich miejscowości w Polsce jest masa.
https://jakdorobic.pl/bon-na-zasiedlenie-2021/
Rozumiem, ze ciężko zostawić rodzine i przyjaciół, ale z braku lepszych perspektyw, to wydaje się dobrym rozwiązaniem.
Mieszkasz w Krakowie lub okolicach? Jeśli tak, to daj do siebie jakiś kontakt, może być mailowy. Może będę mógł pomóc zwyczajnie oferując pracę i dając ci czas na spokojne szukanie czegoś w swojej branży bez presji i "bata nad plecami". Nie będziesz miał też problemów z opłaceniem psychologa czy też rachunków przed znalezieniem docelowej pracy. W miesiąc/dwa podreperujesz finanse i będziesz z lżejszą głową mógł pomyśleć o kolejnych krokach. A kto wie? Może gdy się wdrożysz i praca ci się spodoba to będziesz chciał zostać na dłużej i problem sam się rozwiąże.
Miałem podobnie, co autor tyle że( piekarz-cukiernik z zawodu) gdzie niestety branża spożywcza w czasie tej "pseudo pandemii" dostała strasznie po dupie, ( 4 razy zmieniałem robotę w ciągu roku). Najważniejsze to nie poddawać się i nie dać sobie wmówić że człowiek się do niczego nie nadaje.