Lepiej nie pić przed nowym Bondem - Nie czas umierać to najdłuższy film z serii
to juz nie BOND
to błąd
eee tam, zawsze sobie wrzucę soplicę 0.2 w trakcie seansu. Filmy nie są teraz tak skomplikowane żebym po wyjściu do toalety musiał zastanawiać się, co się dzieje
Raczej trzeba właśnei wypić, żeby te wszystkie bzdury (które serwują twórcy "hitów") móc przyswoić. Nikt normalny tego na trzeźwo w takiej dawce nie zniesie.
do końca życia zapamiętam premierę Władcy PIerścieni w kinie. Półtora litra coli zeszło. A w ostatniej scenie wodospad.....
Z racji, że robię się coraz starszy a nie młodszy (dziwne) to z zasady nie kupuję już żadnej Coli na seans a i przed nie chleje w domu jak głupi. I z reguły jest ok. W sobotę nawet na niezbyt długim Shang-Chi (ponad 2h) pod koniec już zaczynało się chcieć siku :) także dobra decyzja
Do tego czasu, filmu, dorzućcie jeszcze z ok. 25 minut reklam w kinie. Normalnie rzygać od tych reklam się chce.
No lepiej nie pić tych szczyn co tam stoją wieki, są mieszane z wodą i kilkadziesiąt razy w tygodnie mieszane, chłodzone i co tylko i to za 10pln za 0.3 jak nie więcej.
Craig z tym swoim dziubkiem.... przed każdą premierą obiecuję sobie, że poczekam, że obejrzę w domu, ale to w końcu Bond, może i mieszany i nie wstrząśnięty, ale jednak... a w kinach zasadniczo nie piję tego szajsu biorę 2 puszki i te 3 h przeżyję...