...to odgryzie ci całą rękę, i to tuż przy pośladkach.
Z ciekawości i przy okazji zaczęłam sobie przeglądać oceny na google/fb rozmaitych lokali z branży usługowej. Od gastronomii po fryzjerstwo itd. Witki mi opadły, ile tam się syfu wylewa i to przede wszystkim z jakiego powodu - "kolejka za długa", "pani się krzywo uśmiechnęła", "przed wejściem wdepnąłem w psią kupę" - mniej więcej taki poziom sensowności i akuratności.
Zaczęło się od tego, że chciałam po prostu zrobić rezerwację w ulubionej pizzerii na Śląsku (rok temu własnoręcznie im smarowałam opinię i aż mi gwiazdek zabrakło, bo dałabym 7), rzut oka na opinie aktualne - aż mi się smutno zrobiło, o co ludzie potrafią się czepiać. Mój ulubiony komentarz "niby ok, ale ciasto się lało" - typ nie ogarnął, że pizza w tymże lokalu jest neapolitańska a więc ciasto takie ma być, od razu mi przed oczami stanął Bercik po szychcie na grubie, co to na co dzień mortadela i krupniok, ale niy, tera on je GOŚĆ i on bydzie wymagoł.
Tylko u mnie jest tak krzywo, czy to ogólnopolski trend? Społeczeństwo snowflake'ów, a słoma z butów..
Suma sumarum już nie wiem, czy tam się pizza faktycznie zepsuła, czy tylko trendsetterów i krytyków kulinarnych za pięć groszy się namnożyło.
A jak ocenianie na google/fb? Dajecie "gwiazdki"? Uzasadniacie? A jak już coś piszecie, to prędzej żeby pochwalić czy skrytykować?
PS. Na swoje firmowe opinie od kilku miesięcy nie zaglądam, w trosce o własne zdrowie psychiczne, kto wie, czego tam można się o mnie dowiedzieć..
Też zauważyłem ten "trend". Zwłaszcza wtedy, gdy szukam jakiegoś lokum w czasie podróży. Ludzie potrafią narzekać nawet na to, że w pokoju nie leżą "powitalne" czekoladki albo że w zimie na zewnątrz jest zimno. I ciach, gwiazdka mniej.
Najbardziej lubię komentarze w stylu: "Wszystko było super, ale czegoś jednak brakowało. 7/10".
Też mam podobne odczucia.
Ludzie idą do restauracji i im odwala. Na co dzień jedzą takie totalne gówno ale w knajpie czują się jak drugi Amaro.
Już nie wspomnę o mistrzach wybierających knajpy typu fine dining i oczekujących na talerzach 4kg ziemniorów i kilo schabu. Nie daj Boże jak na liście nie ma hiper "ekskluzywnego" Heinekena/ czy innego dowolnego koncernowego szczochu i hurr durr się zaczyna narzekanie. Rzekłem.
Chyba tylko u Ciebie o takie pierdoły. Owszem, można wszędzie opinie znaleźć, że komus coś się nie spodobało, ale jak sprawdzam opinie w moim regionie w okolicach Rzeszowa to jednak te negatywne są nierzadko rzeczowo opisane. Sam też wystawiałem swego czasu opinie, w których opisywałem to i owo a jedną gwiazdkę zawsze konkretnie argumentowałem. Wystawiałem oceny po dwóch lub więcej wizytach w danym miejscu lub skorzystaniu z usług. Teraz już mi się nie chce.
Z drugiej strony społeczeństwo stało się mega roszczeniowe i dziwne. Do tego "przemądrzałe" swoją głupotą. To ja myślałem, że jestem nerwowy, ale teraz widzę że przy części ludzi to ja ostoją spokoju jestem.
Przez 10 lat pracowałem na recepcji w hotelu 3* w małej mieścinie gdzieś w Polsce i trochę na restauracji hotelowej gdzie serwowano normalne jedzenie.
"Czekaj Marek, tylko się zaloguję w hotelu" (zamelduje kurrła)
"Ekpresso proszę"
"Poproszę fakturę na tą kawę"
"Czy jak jestem sam i dostanę dwójkę to będę płacił za tą obcą osobę?"
"Ceny macie niezłe, w centrum Warszawy niedługo mają taniej" (160zł/140zł za jedynkę ze śniadaniem, wejściem na siłownie, basen i kręgielnię w naturalnym środowisku leśno-parkowym to całkiem niezła cena.)
- Rabat poproszę jestem stałym klientem.
- Panie pracuje tu 10 lat i pierwszy raz Pana widzę.
Opinie na bookingu można sobie wsadzić tam gdzie słońce nie dochodzi.
Później pracowałem w dziale sprzedaży u producenta świec.
Nigdy więcej pracy w klientem.
"Czy jak jestem sam i dostanę dwójkę to będę płacił za tą obcą osobę?"
Wygrałeś :D
Tzn. nie śmieję się z Ciebie, Maly, bo absolutnie wierzę że jest prawdziwa historia... ale tak strasznie chciałabym zobaczyć "tę obcą osobę" :D Hotel, hajlajf, a jednak buractwo (albo może zwykłe nieobycie...?) w końcu wyjdzie.
Jeśli coś mi mocno podpadnie lub podpada w mniejszym stopniu ale regularnie - wystawiam adekwatną opinię.
Jeśli coś jest okej, spodoba mi się i spełni moje oczekiwania, a ktoś zasłuży na pięć gwiazdek - także wystawiam takową opinię.
Wszystko jest zależne, ogólnie nie lecę od razu ze skargą bo "zupa była za słona". Bądźmy ludźmi
Szczerze mówiąc rzadko się zdarza żebym skanował opinie w Internecie na temat jakiejś restauracji. Albo chodzę do sprawdzonych albo do sieciowej a jak już jestem na wyjeździe to patrzę po prostu na menu i ceny. Jak mi pasuje to wchodzę.
Jak się potem okaże że jest do dupy to też nie wchodzę specjalnie na ich FB żeby im dać 1 gwiazdkę i napisać że "kartofle były zimne". Po prostu już tam nie idę.
Szczerze mówiąc rzadko się zdarza żebym skanował opinie w Internecie na temat jakiejś restauracji.
Jeśli jestem gdzieś pierwszy raz, to właśnie od takiego "skanowania" zaczynam. I sortuję opinie od najgorszej. Po odrzuceniu idiotycznych (w stylu wskazanych powyżej) raczej wszystko się sprawdza.
Takie opinie to zazwyczaj jednostkowe przypadki, które w przypadku wielu opinii tracą na znaczeniu. Jednak jeśli opinie się powtarzają, a ocena jest niższa niż w przypadku innych lokali, to najwyraźniej coś jest na rzeczy.
raz na jakis czas lubie sobie wejsc na opinie o lewiatanie na balickiej w googlach, kto tylko kojarzy petle tramwajowa i osiedle widok ten mniej wiecej wie czego sie spodziewac, to jest niesamowita lektura
https://goo.gl/maps/jZtgBLcZ53CopZWQ9
pamietam jak bylismy gdzies na zadupiu i kolega szukal pizzerii a on zawsze zwraca uwage na oceny. czyta mi jedną: ogolnie lipna pizzeria. jak każda na tym wygwizdowie" :D
Ale to przecież działa w dwie strony. Dałem negatywną opinię w jednej z krakowskich knajp za niedosolone danie, brak widelca i serwetki w opakowaniu na wynos, to knajpa mi odpisała, że w takich czasach nie powinno się negatywnie oceniać restauracji a oni z pewnością widelec włożyli.
Człowiek człowiekowi wilkiem.
Niestety tak jest wszędzie. I to w każdej branży.
Ja zazwyczaj piszę pozytywne. Naprawdę musi się coś złego stać, abym ocenił negatywnie. I to pomimo tego, że jestem wymagającym człowiekiem. Wymagającym, lecz rozsądnym.
W Mielnie ostatnio mialem ochote zjesc pizze. Glupia pizze. Wydawalo mi sie, ze zrobienie "jadalnej" pizzy nie jest duza sztuka. Odpalilem google i zaczalem szukac. Przeczytalem opinie i wiekszosc byla pozytywna poza jedna , ktora napisala, ze wolalaby kupic jakas gotowa w sklepie i aby jej tylko podgrzali. Tez stwierdzilem, ze ktos musial zlosliwie napisac. No wiec zaszedlem do tego lokalu. Widze, ze duzo ludzi. To zawsze dobry objaw. Wszedlem i pochodzi kelnerka. Pierwszy problem pani jest z Ukrainy. No, ale jakos udaje mi sie zlozyc zamowienie. Dosyc szybko 10 minut pozniej pani przynosi mi pizze. No i moje nadzieje juz umarly. Na drewnianej takiej do krojenia desce lezy ta pizza. Do kompletu dostalem noz jak do filetowania ryb. Taki z zabkami. Dlaczego drewniana deska i taki noz szybko zrozumialem. Na zwyklym talezu, aby pokroic ta pizze to bym sie zatrzymal na stole i pewnie talerz bylby do wymiany. Zero sera. No normalnie makabra to byla. W dodatku pizza byla spalona. Niejadalne gowno. Tez myslalem, aby wysmazyc opinie. No, ale stwierdzilem, ze nie jestem takim typem. Kosztowalo mnie to 60 zl. Stal pan i widzialem, ze chyba zarzadza tym wszystkim. Wiec go zapytalem czy jest wlascicielem. Uzyskalem potwierdzajaca odpowiedz. Zapytalem czy jadl swoja pizze i czy mu nie wstyd takie cos podawac klientom. Zrobil sie czerwony i nic nie powiedzial. Wiec wiedzial jakie guano podaje.
Zazwyczaj wszystko jest ok i daje max, aczkolwiek ostatnio mialem okazje wystawic jednogwiazdkowa recenzje, calosc okrasilem zdjeciem dostarczonego jadla. Nawet nie probowali sie tlumaczyc.
Paudi
To i tak super, że nie dajesz oceny w stylu, o którym wspomniał Bukary - "bardzo dobrze, 3 na szynach" ;)
Gdzie to w tych Niderlandach tak źle papu dają?!
Dając maxa zazwyczaj dodaję dwa, trzy słowa - naprawdę polecam, super miejscówka, itp.
Jeśli jest gwiazdka mniej, to zazwyczaj dodaję jakieś "ale", nie lubię być gołosłowny, ale i nie wymyślam byle czego.
No i takich 4, 5 gwiazdkowych recenzji jest zdecydowana większość, ale czasami trafi się jakieś zgniłe jabłko...
Kiedy spędzam gdzieś pojedynczy nocleg, to zazwyczaj korzystam z sieci Ibis - fajna budżetowa opcja - skromnie, schludnie, w sam raz na kilka godzin snu. Pewnego razu zdecydowałem się na Szczecin i niestety hotel okazał się tym, czym wyglądał z daleka - starą zaniedbaną popeerelowską budą, w której wykładzina nie trzymała się podłogi, pokój śmierdział fajkami, pościel waliła jakąś chemią, a stolik przymocowany do ściany oberwał się natychmiast po postawieniu na nim butelki wody. Jedynym jasnym punktem okazała się... łazienka :P
Co do szamy, to zamawialiśmy sobie takie kanapki na ciepło do pracy, wziąłem coś, co nazywa się stokbrood gezond i na zdjęciu obok w górnej części jest to, co zwyczajowo serwują pod tą nazwą knajpy i stacje benzynowe, a w dolnej to, co dostałem :P Napisałem, co o tym myślę, zamieściłem fotkę i już więcej tam nie zamówiłem :>
Skupiliśmy się na gastronomii, ale po przeczytaniu posta Bullzusia rozpędziłam się i poczytałam opinie o sąsiedzkich sklepikach.
W promieniu 150m mam 3 sieciówko-osiedlówki. Lektura daje dużo do myślenia, ale jeszcze więcej daje doświadczenie własne.
Ustawiczne urąganie na panie sprzedawczynie to jest w zasadzie norma - że niemiłe, że z PRLu, to, tamto.
Od razu przyznaję, że na jedną z tych osiedlówek jestem śmiertelnie obrażona od 2 lat - miałam pewną poważną uwagę, ale zamiast smarować na necie, grzecznie acz stanowczo przekazałam, co sądzę, ekspedientce, w trakcie a nie po fakcie - usłyszałam "może tu pani nie przychodzić" - no to nie przychodzę.
Z drugiej strony mam osiedlowego "groszka", który kiedyś był "lewiatanem" - też byłam obrażona, bo raz mnie pani potraktowała bardzo nieprzyjemnie, niezasłużenie. Ale kiedyś sprawa nagła zmusiła mnie do powrotu tam i od tamtej pory jestem stałą klientką.. i teraz już naprawdę widzę, czemu wiadro pomyj na te panie ekspedientki się wylewa. Bynajmniej nie przez ich naturalnie wrodzone chamstwo. Stojąc w sklepie, w kolejce, widzę i słyszę, co się czasami dzieje i absolutnie się paniom nie dziwię, że im nerwy siadają. Albo pijak awanturujący się, albo malkontencka emerytka która 2 godziny kupuje chleb, śmietanę, "i jeszcze 3 plasterki sera", "ale to udko to świeże, dzisiejsze?" i tak w nieskończoność. Parę razy już była sytuacja, że sama się wtrącałam i komentowałam niewłaściwe zachowanie klienta. Ale ja w sklepie jestem 10 minut, a nie 8h na zmianie... W zasadzie to te panie podziwiam.
Inna sprawa, że jeden arogancki/pretensjonalny klient nie powinien absolutnie rzutować na traktowanie drugiego klienta, ale cóż, nie każdy ma nerwy ze stali.
Niby jest w tym trochę racji, ale kwestia wyładowywania swojego napięcia na bogu ducha winnych klientach to nie jest coś normalnego. I są sklepy, w których ewidentnie ekspedientki/ekspedienci są obrażeni na cały świat, wolą skupić się na pogaduszkach niż na obsługiwaniu klientów, nie widzą nic złego w okazywaniu braku szacunku do klienta, który na takie zachowanie niczym nie zasłużył. Ale są też sklepy, w których zawsze spotkasz się z głupim "dzień dobry" i uśmiechem ze strony obsługi. Niby sklep to sklep, ważne żeby szybko i tanio kupić i tyle, ale wolałbym jednak kupować w tym drugim. Dlatego nie widzę nic złego w wystawieniu opinii takiemu sklepowi. A jeśli większość podziela dane zdanie o jakimś miejscu... No to coś faktycznie pewnie jest na rzeczy. Lepiej dać zarobić tym, którzy na to zasługują.
To już nie wolno kupić trzech plasterków samotnej osobie albo zapytać czy towar z niedawnej dostawy?
Czekaj, o czym jest ten wątek...
Bo przykro to pisac, ale poziom kultury osobistej w Polsce jest niski. Ludzie nie szanuja innych, bo nie szanuja siebie (wiem, psychologia domowa) - to najprostsza przyczyna.
W wielu oczywistych sytuacjach, brakuje: dzien dobry, dziekuje, przepraszam, plus usmiech.
Jedyne wyjscie to zaczac od siebie, i nie obrazac sie tak latwo.
Mr. JaQb - przecież ludzie to zwierzęta, wiele razy kupowałem bułki z rana dosłownie 2-3 minuty po otwarciu i ileż to razy widziałem sytuacje taką. Pierwsza pani zakupy za +-10 płaci 100 pani się pyta czy nie ma drobnych, ona mówi że nie ma i pani z bólem serca wydaje większość drobnych w kasie. Druga pani to samo, pani mówi że nie ma wydać, chwila konsternacji to ona kartą zapłaci. Trzecia pani jakby kur.... z księżyca spadła robi to samo, jakieś śmieszne zakupy i jeb 100 na blat, a jak pani mówi że nie ma jak wydać to drama że co ona zrobi teraz. Kilka razy wkur..... pojechałem babie że rano to się drobne nosi, albo kartą płaci bo skąd kur..... w kasie ma być pełno drobnych o 6:10 :P W biedronce jak gadałem ze znajomą na kasie często ten sam problem, mówiła mi że po 40-50 klientów dziennie się trafia z czego połowa to buce co drame kręcą, bo to kur.... sklep i oni sobie hajs rozmieniają :P i max dwóch rezygnuje, a reszta ze zbolałą miną po 5 minutach wyciąga hajs.
Uzupełniające się artykuł 535 Kodeksu Cywilnego oraz 135 Kodeksu Wykroczeń. Wniosek, traktujmy innych tak jak sami chcielibyśmy zostać potraktowani. Czasem wystarczy odrobina uprzejmości i wzajemnego zrozumienia. Chociaż, stwierdzam z przykrością, dostrzegam ostatnimi laty zdecydowany deficyt w społeczeństwie obydwojga z wymienionych.
Niestety ogolnie recenzje stracily racje bytu gdy sie motloch i plebs dorwal do neta.
Jak patrze jakie recenzje na yt maj najwiecej wyswietlen to rece opadaja, darcie ryja i zero metoryki. A profesjonalne filmy z recenzja maja po pare wyswietlen i trzeba przeskrolowac sie przez tony gowna.
Domyslam sie ze na takim fejsie jest jeszcze gorzej. Do tego dochodzi czynik ze np: restauracje czesto pisza sami na siebie z fakeowych kont wystawiajac 1 gwiazdki konkurencji. Albo kupuja lajki i 5 gwiazdek, sa firmy w chinach gdzie placisz i nastepnego dnia masz 1000 pozytywnych recenzji, albo tyle samo negatywnych recenzji dla konkurencji ktorej nie lubisz.
Jednym slowem dno i wodorosty i nie ma sensu na to patrzec bo bedzie tylko gorzej.
Trzeba też wziąć pod uwagę, że pewien procent (i to raczej niemały) to zwykła nieuczciwa konkurencja i typowe podkopywanie swoich konkurentów. Choć oczywiście zdarza się równie wielka liczba typowych Januszy, którzy przyczepią się o każdą pierdółkę o jaką tylko mogą się przyczepić.
Osobiście ocen raczej nie wystawiam, zrobiłem to dosłownie kilka razy w życiu kiedy dana knajpa, czy miejsce zachwyciło mnie na tyle, że stwierdziłem iż taka mocno pozytywna opinia z mojej strony się należy.
Oceny wystawiam rzadko, ale wtedy sa albo bardzo pozytywne albo bardzo negatywne. Zawsze uzasadniam.
Czy to jest wątek w którym autorka narzeka na nieliczne szczere opinie ludzi mających cokolwiek użytecznego do przekazania? :P
OK, czasem ktoś naprawdę pisze głupoty albo złośliwie ściemnia.
Na szczęście to zwykle widać.
Czasem ktoś ma pecha, i taka jednostkowa zla opinia może mocno zmylić, miałem tak kilka razy z produktami o których szukałem informacji - pojedyncze, a nawet przeważające (!) złe opinie okazywały się bujdą (BTW wiecie że wszystkie drogie parasole są do niczego i się łamią? :))
Ale w ponad połowie przypadków te nieliczne złe opinie to właśnie jedyne wartościowe recenzje danego miejsca, towaru czy usługi.
(Nie dotyczy alkoholi - każda Whiskey jest wedle znawców podła :))
Niekoniecznie muszą go przekreślać, czaem po prostu sygnalizują problem i pozwalają uniknąć rozczarowania. A czasem faktycznie są jedynymi rzetelnymi opisami.
Jednym słowem - trochę loteria ale już lepiej tak, niż jakby ludzie mieli nie pisać wcale
Przedsiębiorstwa z branży handlowo usługowej i reakcje oraz zachowania co poniektórych konsumentów.
Bo tacy są ludzie, po prostu wstrętni, źli, przepełnieni roszczeniem. Nienawidzę ludzi i wzięło mi się to właśnie z pracy z "szanownymi" klientami.
A najgorsi są ludzie z tych przedziałów 30/35-50lat, czyli tacy którzy odkryli Internet stosunkowo nie dawno i bardzo im on szkodzi i stąd się nam biorą płaskoziemcy, antyszczepionkowcy i inni zwolennicy wszelkich szalonych teorii spiskowych. Plus oczywiście jakaś roszczeniowość z dupy i poczucie bycia królem życia, sługusie, bo robi zakup za 99zł.
Sprawa idzie w obie strony. Usługodawcy dwoją się i troją aby zrobić klienta w ch***, i często im się to udaje (dla przykładu podam branże samochodową i naprawy, gdzie niektóre warsztaty zawyżają ceny lub tworzą usterki których nie było aby wziąć więcej).
Z drugiej strony klienci zrobili się wybredni i chcą aby traktować ich jak książęta (przy czym dają się sprytnym oszustom wrabiać jak dzieci).
Klient to nie Twój Pan, a największy wróg i z nimi trzeba ostrożnie. Oczywiście fachowo się zachowywać i miło, ale z pewną rezerwą i nie dać sobie wejść na głowę.
Tak się składa, że pracuję po drugiej stronie barykady. Branża specjalistyczna więc raczej ludzi przypadkowych w sklepie nie ma, poza odbierającymi paczki bo mamy tez paczkopunkt.
Klient to nie żaden pan (i władca), tylko klient. Jeśli uważa, że przestraszę się jego chamstwa to się grubo myli. Bądź miły to i do ciebie będą mili, zasada wzajemności.
Takie rady: warto zacząć od - dzień dobry, na wejściu. Wciąż część osób ma z tym zwrotem problem, podobnie jak z: proszę i dziękuję. To, że cię szef w pracy opie*dolił to nie znaczy, że masz się wyżywać na wszystkich dookoła. Najbardziej jednak mnie rozwala w ludziach brak odwagi. Coś nie pasuje to powiedz a nie się później żalisz w emailu czy w komentarzu. Naprawdę krzywdy nie zrobimy za to. Nie jesteśmy jasnowidzami i nie wiemy co siedzi w głowie.
Oczywiście sam też jestem klientem. Niestety spotykam się z różnym zachowaniem sprzedających. Od braku odpowiedzi na "dzień dobry" - spory minus. Po chyba najbardziej chamską rzecz - odebranie telefonu przy kliencie, bez żadnego wyjaśnienia. To nie jest minus tylko krecha. Nie licz, że zostawię tu jakieś pieniądze skoro jakiś gość w słuchawce jest ważniejszy ode mnie. Ale to samo jest w drugą stronę. Jeśli do mnie mówi sprzedawca a zadzwoni mój telefon, to wypada go wyłączyć i przeprosić. Albo jeśli spodziewamy się jakiegoś ważnego telefonu, powiedzieć to i przeprosić za odebranie.
Obserwuję też, że sporo młodych ma niestety problem z nawiązywaniem relacji sprzedawca - klient. Pewnie przez kulturę smartfonów. Nie podejdą do człowieka nie spytają się w czym doradzić, choćbym był jedynym klientem w sklepie.
Lekcja poglądowa w filmie https://www.youtube.com/watch?v=HnWL8Zio6mc
Kiedyś jak robiłem zakupy w marketach, czego kur..... szczerze nienawidziłem to do personelu chyba nigdy nie miałem zastrzeżeń, ale od stania w kolejkach raka dostawałem za każdym razem. Kilka razy to jak babie pojechałem, bo zawsze one dramy kręcą to mało z kapci nie wyskoczyła, bo zawsze pech że dama queen trafiała mi się śpieszyło :P Od kiedy wprowadzili samoobsługowe kasy jestem innym człowiekiem i zakupy zaczęły sprawiać mi przyjemność.