Bo ja tak, i biorą oj biorą
Już w wodzie leżakują, jutro będzie moja ulubiona grzybowa, z tylko lekką dawką śmietany. Może i kiełbę wkroję bo w lodówce leży.
Niestety nadal nie wiem gdzie kurek szukač, wytrzebiono je u nas w lesie.
Najgorsze to są babki od samego rana ogołacajace z grzybów las, a wiadomo, ja nie mam czasu, bo jestem człowiek pracujący. Wstawać się nie chce o 4 i latać po lesie, jak się wolnego nie ma.
Nowy sezon się zaczyna, a pamiętam jeszcze poprzedni, ile ja się obzarlem tych grzybów! Jeszcze gdzieś w słoiku ususzone leżą.
Pochwalcie się swoimi zbiorami.
A jaki jest cel tego leżakowania w wodzie?
W moich stronach grzyby albo się oczyszcza i suszy, albo odgotowuje i później poddaje dalszej obróbce (smażenie, przygotowanie sosów, zup).
Tylko suszone się moczy.
Pieczarek nawet się nie myje tylko obiera żeby nie nasiąkły wodą.
Grzyby? Panie, tu nic nie ma.
Eh od 2 lat nie bylem na grzybach... Kanapeczki/Kielba/Pomidor/Ogor/Odrobina bimberku na rozgrzanie ! i cyk piekne 8h kontaktu z natura !
Chodziłem w weekend po lasach podkarpackich - nic nie znalazłem prócz jednego zajączka, wszystko przetrzebione, zostały tylko jakieś grzyby, których nie znałem.
A pod Warszawą to już w ogóle nie ma sensu, lokalsi pewnie o 5 rano już ryją w ściółce.
Ostatnio miałem takiego w ogródku i jakaś menda musiała go zakosić albo sarenka opędzlowała.
Przecież to sowa, najlepszy grzyb. W panierkę go i na patelnię jak schabowego, niebo w gębie!
Wy tak na serio ? Się nie dziwie że tyle zatruć jeszcze w Polsce się odnotowuje :D To nie żadna kania czy jak to zwą sowa i mogła być to Twoja ostatnia potrawa w życiu, a już na pewno dostał byś rozbryzgowej biegunki. To czubajka czerwieniejąca a raczej jej trująca odmiana ogrodowa.
Jedynie co się zgadza, to to że mogła ją zjeść jakaś zwierzyna, bo zwierzęta leśne mają podwyższoną odporność naturalną na wszelkie grzybowe toksyny.
Czubajka czerwieniająca może powodować objawy zatrucia lub nie, zależy to od naszego metabolizmu i żołądka.
Oczywiście przesadziłem z tym "kalendarzem" jak również nie podważam faktu, że naprawdę trafiłeś na kanie, aczkolwiek te zdjęcie jakoś mnie nie przekonało że jest to kania, albo po prostu takie dziwne ujęcie zrobiłeś.
No wybrałbym się, ale od ojca wiem, że grzybów jak na lekarstwo na razie w naszej okolicy.
Pozostaje czekać.
W ten weekend się wybieram, zobaczymy co te Zalasewskie lasy mają. W tym roku spróbuję zrobić "keczup" z grzybów, znalazłem na youtubie przepis na coś takiego z 18 wieku.
Nie. Grzybobranie to jedna z tych czynności które jakoś nigdy szczególnie mnie nie interesowały.
W zasadzie codziennie od 2 tygodni jestem co najmniej godzinke w lesie. Warto. Chocby dla samego spaceru. Na ten rok mam juz z 10 litrow ususzonych z czego polowa to kurki.
Grzybobranie jest dla starych bab i pederastow.
Prawdziwy chlop powininen chodzic na polowania i ganiac dzika zwierzyne.