Nie tylko This War of Mine - te gry też mogłyby zostać lekturami
Najlepiej żadna. Z grami jest jak z książkami.
Jak ktoś nie lubi jakiegoś gatunku, albo w ogóle grać, to zmuszanie kogoś do tego będzie meczące, tak jak meczące jest czytanie nudnych lektur.
Najlepiej żadna. Z grami jest jak z książkami.
Jak ktoś nie lubi jakiegoś gatunku, albo w ogóle grać, to zmuszanie kogoś do tego będzie meczące, tak jak meczące jest czytanie nudnych lektur.
Rewelacyjna logika. Najlepiej pozwólmy takim 7-13 latkom żeby sami decydowali jak ma wyglądać ich nauczanie. Niech sobie sami dobierają zajęcia i narzędzia do nauki. I teraz pytanie, ilu z takich młodych ludzi sięgnęłoby po coś więcej niż rozrywkę i zabawę? Jestem szalenie ciekaw jak wyglądałoby pokolenie wychowane w ten sposób...
No i przez zmuszanie do czytania lektur cała masa osób potem w ogóle nie czyta.
Z grami jest tez taki problem, że trzeba też potrafić grać. Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdy ktoś dostaje jedynkę, bo nie potrafi przejść jakiegoś etapu.
Wyjaśnij mi proszę, jak udało Ci się dojść do wniosku, że twórczość artystyczna, taka jak gra wideo czy książka, jest na równi z podstawami matematyki, historii kraju, czy języka obcego?
Twórczość artystów ma to do siebie, że są różne gusta i nie każda gra/książka trafi do każdego odbiorcy.
Jakby mi kazali zaliczyć Last of Us 2 jako lekturę, to wolałbym popełnić Wertera.
Jednakże jeśli serię Max Payne, z przyjemnością.
A ktoś inny może mieć odwrotnie. I co teraz?
Stawiamy pałę, bo nie zaliczył Maxa Payne'a, a zaliczyłby TLOU2?
Nic mnie tak nie zniechęciło do książek jak szkoła.
Bo musiałem czytać lektury, które nie trafiały do mnie.
Ja serio nie mam pojęcia jak połączyłeś znajomość matematyki, która jest kluczowa do funkcjonowania, do znajomości dzieła znanego jako popkultura. Dziady przydały Ci się w problemie życiowym?
Czy zasady popkultury są równie uniwersalne jak matematyka? Czy 2+2=4 zawsze będzie identyczne jak dobry protagonista pokonuje złego antagonistę i dobro triumfuje?
Zapytaj TLOU2 o to drugie.
Nic mnie tak nie zniechęciło do książek jak szkoła.
Bo musiałem czytać lektury, które nie trafiały do mnie.
Absurdalne zdanie .
Jestem w szoku, że są tu głosy krytykujące nie tyle proponowane tytuły, co samą ideę lektur szkolnych. Podstawowa edukacja powinna zawierać nie tylko wiedzę czysto naukową i praktyczną, ale również zaznajomić dziecko z podstawowymi czynnikami tworzącymi kulturę. Cokolwiek by nie mówić o niektórych tytułach w kanonie lektur obowiązkowych, sama idea lektur szkolnych i zmotywowania ucznia do przeczytania jakiegoś dramatu, powieści czy wiersza jest jak najbardziej w porządku. Znajomość tych form sztuki jest czymś, co powinno wymagać się od wykształconego człowieka. Nie rozumiem dlaczego wiedza o kulturze i formach sztuki (a więc czynniki mające ogromny wpływ na współczesne społeczeństwo i rzeczywistość) ma być gorsza od każdej innej wiedzy podawanej w szkole.
Jest to również szansa by uczeń spróbował czegoś nowego pomimo uprzedzeń i przekonał się do sztuki, o której nawet nie myślał by z przyjemnością jej doświadczać. Osobiście w życiu bym nie przeczytał Dżumy Camus, Jądra Ciemności Conrada, czy Mistrza i Małgorzaty Bułhakowa, gdyby szkoła kiedyś do tego nie motywowała. A teraz jestem wdzięczny, że trochę to na mnie wymuszono, bo to fantastyczne książki są.
xAnbu
Niewiarygodne, że trzeba to komukolwiek tłumaczyć...
Po pierwsze, znajomość matematyki, historii, geografii czy biologii nie jest potrzebna w życiu 95% społeczeństwa. I taką tezę spotkasz w opinii publicznej przynajmniej równie często jak tą o bezsensowności lektur. Bo widzisz, nie o to chodzi w szeroko pojętej edukacji podstawowej, żeby młody człowiek korzystał w życiu codziennym ze zdobytej wiedzy, bo to się po prostu prawie nigdy nie dzieje. Ilu z nas w życiu użyło choć raz pochodnych do rozwiązania jakiegoś problemu? Edukacja ma kształtować umysł, poszerzać horyzonty myślowe i nauczyć myślenia. Ma uświadomić człowieka na temat faktów i zdarzeń z rzeczywistości, która go otocza, żeby potem mógł świadomie, zaopatrzony w tą podstawową znajomość świata, wybrać kierunek swojego życia. O to chodzi w edukacji.
Czy współczesna szkoła spełnia to zadanie? To już jest inny temat, dużo poważniejszy.
I teraz clue. Lektury również się w ten schemat wpisują. Ich czytanie to nie tylko poznawanie jakiegoś "widzimisię" danego artysty. Dobrze skonstruowany wykaz lektur to prawdziwy przekrój przez umysły ludzi z minionych wieków. Lektury pokazują dawne realia, pozwalają zmienić perspektywę patrzenia na obecne problemy przez pryzmat odniesień do naszych przodków. Bo zauważ, że mnóstwo lektur jest, że tak się wyrażę, umiejscowionych w czasie. Ponadto uczą nas jak myśleli, jak funkcjonowali kiedyś ludzie, w co wierzyli, co nimi kierowało. Są w kanonie lektur książki, które są fenomenalnym studium człowieka kochającego, cierpiącego, zagubionego. Są nawet lektury, który już na poważnie zachaczają o psychologię i temat ludzkiej psychiki.
No ale żeby to wszystko wiedzieć trzeba mieć otwartą głowę i szczere chęci.
Na koniec żeby było jasne, sam kilka lektur wyrzucił bym z kanonu, bo uważam że znalazły by się lepsze zamienniki. Ale pełna dowolność w temacie lektur to jakieś nieporozumienie.
edit: Jeśli do czytania książek zniechęciło cie kilka lektur to znaczy że literatura po prostu nie jest dla Ciebie. Zostań przy grach.
Jeśli do czytania książek zniechęciło cie kilka lektur to znaczy że literatura po prostu nie jest dla Ciebie. Zostań przy grach.
Ciekawy wniosek.
Powiesz mi jak to ma do mnie, że wolę literaturę faktu, a nie literaturę fikcyjną, że ogólnie książki nie są dla mnie i lepiej jak zostanę przy grach?
O tym właśnie mówiłem, w lekturach są same książki, które opowiadają o fikcji. Nie ma lektur "O tym jak zmieniał się język polski na przestrzeni wieków". Są tylko lektury pokroju Dziadów, czyli co autor miał na myśli.
No i takich książek nie jest kilka. Kilka to jest wartych przeczytania z obecnych lektur.
xAnbu
Nie ma lektur "O tym jak zmieniał się język polski na przestrzeni wieków".
Że co?? Chłopie, lektury same w sobie są najlepszym przykładem tego jak zmieniał się język.
A co do literatury faktu to po raz kolejny udowadniasz tylko, że nie rozumiesz roli jaką mają pełnić lektury oparte na litaraturze pięknej. Opowieści o ludziach z przeszłości, opowiadane z ich perspektywy i pisane przez nich. Ich myśli, rozterki, decyzje, ich czasy, ich życie w rzeczywistości sprzed lat. Historia świata opowiadana ich językiem, za pomocą im znanych środków przekazu słowa mówionego/pisanego. Tak na marginesie, tym właśnie sposobem m.in. dowiadujesz się "jak zmieniał się język polski na przestrzeni wieków". Zadaniem lektur nie jest przedstawianie gołych faktów, tak jak zadaniem lekcji matematyki/fizyki nie jest poznawanie życiorysów wielkich uczonych, a zadaniem historii nie jest dywagowanie nad formami twórczej ekspresji książąt piastowskich... Nie przypisuj lekturom roli, której nigdy nie pełniły i nie powinny, tylko po to by je za to skrytykować. To nie ma sensu.
Odpowiadałem czemu mnie szkolne lektury odepchnęły od czytania książek. To był przecież Twój zarzut. Że nie nadaję się do literatury i powinienem zostać przy grach.
Co uważasz o roli lektur szkolnych i w jaki sposób tę rolę spełniają, jest jak zrozumienie co autor miał na myśli.
Ja myślę jedno, Ty drugie, a autor trzecie.
Ja wolałem literaturę faktu w jaki sposób zmieniał się język, Ty wolisz sposób pokazania jak wyglądały wtedy utwory, a ktoś inny woli to olać.
Czy książki nie są właśnie po to, żeby każdy znalazł swój własny sposób, a nie szablonowo jak matematyka pokazać, że 1+1=2?
Jakiej fikcji? To że coś się nie zdarzyło 1:1 tak jak zostało opisane w dziele wcale nie oznacza, że jest "nieprawdziwe". Dzieła literackie nie stawiają sobie za cel zrelacjonowanie pewnego konkretnego zdarzenia a przedstawienie pewnych uniwersalnych prawd i wzorców zachowań.
Dajmy jako przykład takiego Achillesa. Żeby dobrze wyłożyć różnicę między tym czym się zajmuje tak chwalona przez Ciebie "literatura faktu" i pogardzana "fikcja", należałoby rozbić go na dwie postaci.
Pierwsza to Achilles realny, który rzeczywiście żył sobie w tym ok. 1200 p. Chr., walczył sobie pod Troją i był super sprawnym zabijaką (nie wiemy czy istniał naprawdę, ale jest wielce prawdopodobne, że istniał jakiś pierwowzór dla bohatera literackiego).
Druga postać to Achilles mityczny, który wyrósł na podstawie tego "realnego" poprzez długi proces opowiadania historii przez kolejne pokolenia, z których każde dodawało od siebie elementy, z którymi sami mogli się utożsamiać. Z kolei informacje nieistotne, którym brak było uniwersalnego przekazu zostawały zapominane. I w ten sposób postać Achillesa mitycznego stała się zbiorem doświadczeń, przeżyć i pragnień ludzi, którzy przez setki lat słuchali i powtarzali tę historię. A następnie postać ta przetrwała kolejne tysiące lat ponieważ kolejne pokolenia czytelników widziały w nim elementy, z którymi mogły się utożsamiać tudzież podziwiać.
I teraz pytanie, który Achilles jest bardziej "prawdziwy"? Ten który sprawnie robił mieczem pod Troją i nijak się ma do kogokolwiek z nas czy może ten, który jest odbiciem świadomych i podświadomych pragnień drzemiących w ludziach praktycznie od zawsze? Wracając do porównań z matematyką to trochę tak jakby spytać co jest bardziej prawdziwe: dwa kilo ziemniaków leżące obok trzech kilogramów ziemniaków czy abstrakcyjne ujęcie tego w formie 2+3? Liczby teoretycznie też są "fikcją" bo nie da się znaleźć czystej liczby bez elementu opisywanego a jednak wszyscy się zgodzimy, że są one jak najbardziej prawdziwe.
I tak właśnie działają wielkie dzieła literatury. Nie są prostym spisem faktów, ale jakby destylatem uniwersalnych prawd o człowieku. A kanon lektur ma za zadanie zaznajomić człowieka z tymi dziełami, które ludzkość wypracowała na przestrzeni całego swojego istnienia. Oczywiście znacznie łatwiejsze jest wyodrębnienie tych tekstów, które są starsze ponieważ one już przeszły swoją "próbę czasu" podczas gdy w literaturze nowszej wybór jest dość ryzykowny a przy współczesnej jest praktycznie strzelaniem na chybił trafił.
Co nie zmienia faktu że na jakichś przykładach trzeba uczyć o najnowszej literaturze więc coś wybrać trzeba.
A do książek nie zniechęca przymus do ich czytania tylko brak odpowiednich umiejętności technicznych w zakresie czytania pozwalających zrozumieć i czerpać przyjemność z wybitnych tekstów literatury.
Na koniec anegdotka:
Ulubiony przez nas wszystkich pisarz Andrzej Sapkowski na jednym z konwentów usłyszał że otworzono barek z jedzeniem i napojami. Cały zadowolony rzuca w tłum żartobliwe "Bar wzięty!". Cisza. Myśląc że nie usłyszeli powtarza "Bar wzięty". Cisza. "Czy nikt w sali nie wie do czego to nawiązanie?" Pyta zdumiony. Cisza. "To co wy do choinki jesteście w stanie z moich książek zrozumieć, jak wy takich podstaw nie znacie?!".
I potem się czyta wielce mądrych graczy piszących jaki to Sapkowski jest oderwany od nowoczesnego świata i jak to nie rozumie swoich czytelników. A jak się tak posłucha takiej anegdoty a potem porozmawia z kimś kto Wiedźmina czytał w podstawówce i była to "jedyna książka jaką przeczytałem" to się człowiek zaczyna zastanawiać kto tu od czego jest oderwany.
No tak, jak ktoś nie lubi czytać to po co go zmuszać.
Nie chodzi o to żeby go nie zmuszać, tylko żeby mu pokazać że czytanie może być fajną rozrywką, a nie przykrym obowiązkiem. I tu szkoły zawodzą na całego, bo jedyne co oferują to lektury które trzeba czytać, i z których trzeba wyciągnąć wnioski, które i tak są z góry określone w programie nauczania. Prawdziwej interpretacji i wyciągania własnych wniosków to tam nie ma.
"Po pierwsze, znajomość matematyki, historii, geografii czy biologii nie jest potrzebna w życiu 95% społeczeństwa."
...no tak to widać. Dokładnie z tego powodu "nie wierzą" w Covid. "Wierzą" w fałszywą pandemię i 5G. Metoda naukowa niczym wobec naszej wiary.
Kiedyś w bakterie i wirusy nie wierzyli, szczepić na choroby zakaźne nie chcieli....
Gratuluję zamknięcią tych tematów w Polsce jednym zdaniem. :D
Brawo, jedyny oczytany tutaj.
Jeśli 95% społeczeństwa robi na produkcji, to im matematyka, historia, geografia czy biologia nie są w ogóle potrzebne, w dzisiejszych czasach to nawet języka polskiego nie trzeba znać.
w dzisiejszych czasach to nawet języka polskiego nie trzeba znać.
Ale zeby grac we wszystko co sie podoba lacznie z tymi proponowanymi lekturami (Curious Expedition 2) trzeba znac angielski.
Prawdziwej interpretacji i wyciągania własnych wniosków to tam nie ma.
Nieprawda. Jak znaczna część uogólnień w tej dyskusji.
1. 95% w produkcji??? Nie ma takiego kraju na świecie... chyba u Lema w Cyberiadzie..
Struktura zatrudnienia w Polsce w 2015r.:
- ROLNICTWO: 11,6%
- PRZEMYSŁ: 30,3%
- USŁUGI 57,9%
2. Uważasz, że do większości pracy w produkcji wykształcenie podstawowe jest zbędne?
Ludzie edukowani mają to do siebie, że lepiej przyswajają nowy materiał, posiadają większe zrozumienie zjawisk ich otaczających. Mówiąc krótko: analfabeta wiele sobie z BHP nie zrobi -dopóki nie zobaczy jak koledze ręki nie utnie. Do tego momentu i później -wiara i własne doświadczenie życiowe starczą mu za wszystko.
3. Rynek pracy nie jest jedyną przyczyną edukacji społeczeństwa. Chodzi też o to, żeby rzeczony obywatel w możliwie dużym stopniu rozumiał otaczający go świat. Dzięki temu będzie lepiej sobie radził z wyzwaniami: jak chociażby nie ignorowanie rozkładu produktów w lodówce.
Ja wiem, że w PL ciężko i o to, a matura to bzdura....
także gratulacje za zrozumienie zagadnienia edukacji. To zdaje sie szkoła średnia była. ;)
Brawo, jedyny oczytany tutaj.
Ja nie jestem oczytany, a przynajmniej się za takiego nie uważam, ale w sumie to bez znaczenia, bo nie trzeba być oczytanym żeby wiedzieć w co jest źródłem problemu z czytelnictwem w kraju.
To o czym piszesz od dawna istnieje. Szkoły alternatywne to bardzo szeroki temat. Szkoły demokratyczne, waldorfskie, montessoriańskie, daltońskie itd. i jakoś to działa. Edukacja zmieniała się przez lata i nadal się zmienia. Myślę, że kiedyś z obowiązującego dziś nas modelu wielu będzie szydzić.
Zawsze można na yt obejrzeć pełny "walkthrough". This War jest trudną grą, szczególnie DLC które warto poznać - tam są rewelacyjnie treści do szkoły.
W lekturze chodzi o znanie treści, a nie o przejście gry.
Zanim się rzucimy na dokładanie gier do kanonu lektur, najpierw należałoby zadać sobie jedno podstawowe pytanie...
"Po co?"
W zamyśle kanon lektur (jak zresztą nazwa kanon wskazuje) ma za zadanie zaznajomić ucznia z zestawem najważniejszych dzieł literatury, na których opiera się nasza kultura. Zapoznanie człowieka w toku jego kształcenia z pewną wspólną dla naszego kręgu kulturowego bazą pojęć i znaczeń, które umożliwią mu swiadome funkcjonowanie w społeczeństwie zbudowanym na wartościach zawartych w tych tekstach.
I teraz pytanie, czy którakolwiek z gier odegrała (czy też odgrywa) taką rolę w historii naszej kultury, że należy aby każdy człowiek się z nią zaznajomił? Oczywiście, że nie.
Nie oznacza to oczywiście że nie może zostać w szkole wykorzystana, chociażby do tego aby zaznajomić uczniów z grami komputerowymi jako takimi, które jako całość zaczynają odgrywać ogromne znaczenie w kształtowaniu się społeczeństwa. Może też być wykorzystana do przedstawienia pewnych konkretnych zagadnień, które ukazuje lepiej niż tradycyjne środki przekazu (jak np. Hellblade).
Natomiast to całe przerzucanie się na to co jeszcze można dodać do kanonu lektur, wynika z kompletnego niezrozumienienia czym ten kanon jest i jakie jest jego zadanie. Niestety to niezrozumienie dotyka nie tylko autorów artykułów na stronach o grach, ale równie ludzi odpowiedzialnych za nasz system edukacji. Inna sprawa że w przypadku książek z ostatniego wieku trudno stwierdzić co jest dziełem naprawdę godnym zachowania bo to się okaże dopiero za kilka pokoleń (choć i tak jestem gotów iść o zakład że Tolkiena będą czytać jeszcze długo po tym jak wszyscy obecnie hołubieni autorzy z Tokarczuk na czele zostaną zapomniani).
Poza tym komiczny jest ten nagły zryw z "unowocześnianiem" lektur poprzez dorzucenie gry podczas gdy dużo starsza i bardziej zasłużona X muza nie doczekała się miejsca w kanonie. Wszystko to więc jest blichtr i prostackie zagranie mające na celu pokazanie jacy to układający nową listę lektur nie są nowocześni. Natomiast sam pomysł gier w kanonie jest komiczny.
Nie zgadzam się natomiast z zawsze się przy takich okazjach pojawiającym zarzutem, że jak coś jest lekturą to od razu odbiera przyjemność czytania. Problem w tym że zazwyczaj mówią to ludzie, którzy owszem czytają dla przyjemności, ale czytają książki na poziomie odpowiednim dzieciom (żeby nie było, nie mam nic do dobrej literatury dziecięcej) a potem kiedy im się każe przeskoczyć ze "Zwiadowców" czy "Harrego Pottera" na choćby "Potop" to jest wielkie narzekanie. Gdyby więcej pracowano nad podstawową umiejętnością czytania w pierwszych latach szkoły to i lektury nie byłyby tak znienawidzone. Bądź co bądź jest to takie "the best of the best" literatury światowej więc problem nie leży na pewno w samych książkach.
choć i tak jestem gotów iść o zakład że Tolkiena będą czytać jeszcze długo po tym jak wszyscy obecnie hołubieni autorzy z Tokarczuk na czele zostaną zapomniani
Tolkien, ze swoją niezbyt skomplikowaną psychologią oraz fabułą opartą na przewidywalnych archetypach (co oczywiste) i ludowym moralizowaniu, na półce z napisem "Fantasy" już często ustępuje w szkole miejsca np. Le Guin.
podczas gdy dużo starsza i bardziej zasłużona X muza nie doczekała się miejsca w kanonie
Doczekała się. W czasach przedpisowskich ważną częścią procesu nauczania była edukacja medialna (film i teatr). Sam analizowałem (i analizuję nadal) z uczniami na zajęciach wiele filmów (klasyki i nie tylko). Oto przykładowa i niepełna lista tego, co robiłem (w całości lub fragmentach):
Dekalog, reż. Krzysztof Kieślowski;
Troja, reż. Wolfgang Petersen;
Matrix, reż. bracia Wachowscy;
Pasja, reż. Mel Gibson;
Braveheart, reż. Mel Gibson;
Katedra, reż. Tomasz Bagiński;
Imię róży, reż. Jean Jacques Annaud;
Piekło Dantego, reż. Yasoumi Umetsu;
Tristan i Izolda, reż. Kevin Reynolds;
Monty Python i Święty Graal, reż. Terry Gilliam;
Siódma pieczęć, reż. Ingmar Bergman;
Tron we krwi, reż. Akira Kurosawa;
Makbet, reż. J. Kurzel;
Hamlet, reż. Kenneth Branagh;
Zakochany Szekspir, reż. John Madden;
Romeo i Julia, reż. Baz Luhrmann;
Dziewczyna z perłą, rez. Peter Webber;
Potop, reż. Jerzy Hoffman;
Vatel, reż. Roland Joffe;
Amadeusz, reż. Milos Forman;
Niebezpieczne związki, reż. Stephen Frears;
Rękopis znaleziony w Saragossie, reż. Wojciech Jerzy Has;
Solaris, reż. Steven Soderbergh;
Władca pierścieni (trylogia filmowa), reż. P. Jackson;
Casablanca, reż. M. Curtiz;
1492: Wyprawa do raju, reż. Ridley Scott;
Kariera Nikodema Dyzmy, reż. J. Rybkowski (serial);
Pani Bovary, reż. C. Chabrol, 1997 lub Pani Bovary, reż. T Fywell, 2000;
Zbrodnia i kara, film animowany, reż. P. Dumała, 2000;
Łagodna, reż. R. Bresson, 1969;
Lalka, reż. W. J. Has, 1968;
Całkowite zaćmienie, reż. A. Holland;
Wesele, reż. A. Wajda;
Chłopi, reż. J. Rybkowski;
Czas Apokalipsy, reż. F. F. Coppola;
Proces, reż. David Hugh Jones;
Przedwiośnie, reż. F. Bajon;
Panny z Wilka, reż. A. Wajda;
Brzezina, reż. A. Wajda;
Matka Joanna od Aniołów, rez. J. Kawalerowicz;
Ferdydurke, reż. J. Skolimowski;
Piknik pod Wiszącą Skałą, reż. P. Weir;
Pancernik Potiomkin, reż. S. Eisenstein.
Fight Club, reż. David Fincher (kondycja współczesnego świata, konsumpcjonizm, psychika człowieka XXI w.)
Ojciec chrzestny, reż. F. F. Coppola (problem władzy, degeneracja człowieka)
Obywatel Jones, reż. A. Holland (totalitaryzm, wolność słowa, cierpienie)
Boże Ciało, reż. J. Komasa (wiara, duchowość, dobro i zło, oportunizm, konformizm, przebaczenie, cierpienie)
W imię ojca, reż. J. Sheridan (cierpienie, niezłomność, prawda, wolność)
V jak vendetta, reż. J. McTeigue (totalitaryzm, cenzura, zemsta)
Blade Runner, reż. R. Scott i Blade Runner 2049, reż. D. Villneuve (człowieczeństwo i jego wyznaczniki)
Wszystko za życie, reż. S. Penn (cywilizacja jako źródło zła, materializm, ucieczka na łono natury)
Ciekawy przypadek Benjamina Buttona, reż. D. Fincher (młodość i starość, przemijanie, naturalny porządek życia)
Wielki Gatsby, rez. B. Luhrmann (wielka miłość, tragizm, zemsta)
Człowiek bez twarzy, reż. M. Gibson (pasja, powołanie, ludzka zawiść, cierpienie, brak zrozumienia, outsider)
Trzy billboardy za Ebbing, Missouri, reż. M. McDonagh (cierpienie, zemsta, nietolerancja, nieczułość)
W ciemności, reż. A. Holland (Holocaust, wojna, totalitaryzm)
Lista Schindlera, reż. S. Spielberg (Holocaust, wojna, totalitaryzm, zło)
Whiplash, D. Chazelle (pasja, poświęcenie, cierpienie, zło)
Buntownik z wyboru, reż. G. Van Sant (outsider, odrzucenie, miłość, człowiek wyjątkowy, przyjaźń, cierpienie)
Duża ryba, reż. T. Burton (miłość, śmierć, rozstanie, zrozumienie)
21 gramów, reż. A. G. Inarritu (przebaczenie, wiara, śmierć, tragedia)
The Truman Show, reż. P. Weir (inwigilacja, obraz świata w mediach, poszukiwanie prawdy)
Stowarzyszenie Umarłych Poetów, reż. P. Weir (edukacja, prawda, pasja, wytrwałość, tragedia, nonkonformizm)
Zwłaszcza w gimnazjum był na to czas.
Powyższą listę przekleiłem na szybko z moich szkolnych dokumentów, więc jest dość chaotyczna (niczego nie formatowałem) i tylko przy części filmów zaznaczyłem zakres poruszanej tematyki. Do tego dochodzi analiza formalna filmu (zdjęcia, rodzaje i funkcja ujęć, planów, montażu, rola muzyki itd.).
Właśnie ta archetypiczność i uniwersalność sprawi że będzie czytany jeszcze bardzo, bardzo długo. Poziom "skomplikowania" psychologii jest na porownywalnym poziomie co u Homera, więc nie widziałbym w tym przeszkody.
Ursula K. Le Guin jest bardzo dobra, jedną z nielicznych wybijających się z tej cały masy bezpłciowego fantasy, ale Tolkienowi nijak nie dorównuje ani rozmachem ani głębią ani uniwersalnością. Fakt, że wnika znacznie głębiej w psychologię wbrew pozorom może okazać się zgubny jeśli chodzi o jej odbiór za jakiś czas ponieważ może się okazać zbytnio zakorzeniony w środowisku i czasie w której tworzyła autorka.
A co do kanonu to nie chodziło mi żadnym razie o deprecjonowanie kina. Filmy, które wymieniłeś (choć przyznaję że wszystkich nie widziałem) to dzieła naprawdę znaczące i nieraz wybitne. Cieszy fakt że są (były) omawiane w szkole. Chodziło mi o to, że do tej pory filmy nie byly w kanonie lektur uwzględnione a powinny mieć pierwszeństwo przed grami, jeżeli już chcemy unowocześnić kanon.
Ja bym właśnie gry widział nie jak autor felietonu, jako samodzielne produkcje wykorzystywane do omawiania jakiś zagadnień, ale jako kolejny rodzaj przekazu, omawiany przy okazji książek i filmów. Większość podanych przez
Lektura szkolna jest czymś, co odzwierciedla realia epoki, o której uczniowie akurat sie uczą. Nie przypadkowo Dziady są w epoce romantyzmu, zaś Chłopi - modernizmu.
Przez lekturę uczeń może poznać mentalność, historię (a raczej jej postrzeganie przez autora), kulturę etc. danego wycinka czasowego z historii Polski.
A z grami to jak będzie? Która gra dobrze informuje o którejkolwiek z epok?
Dopóki ktoś nie zrobi RGPa w Lipcach - lub konspiracyjnej skradanki w Wilnie - dopóty nie uwierzę, że gra jest dobrym pomysłem na lekturę.
Która gra dobrze informuje o którejkolwiek z epok?
Yyyyy...jest setki takich gier.
Spokojnie waćpanowie. Nikt do gierek nie będzie zmuszał, wszak to "lektura nadobowiązkowa", którą później można wykorzystać w temacie rozprawki (inna sprawa, że nie wiem jak dziś matura wygląda).
Mój brat na maturze ustnej nawiązywał do gier wideo, jako "innej formie", która prezentuje dane zagadnienie (ba, później magisterkę pisał o grach w popkulturze!). Ale nikt go do tego nie zmuszał. Ba, to nawet kiedyś było większe ryzyko, bo miał popieprzoną belferkę, która wymagała znajomości "Potopu" od okładki od okładki, a on o jakiś gierkach...
A pamiętacie Kaliego z PSX Extreme, który na maturze opisywał "Xenogears"?
'This War is Mine' OK, ale większość maturzystów, by to obejrzało na YT, wszak gra jest dość trudna dla gościa, który pierwszy raz grę wideo widzi (to nie łapanie Poksów w busie). Najtrafniejszy pomysł autora to Senua - depresja, choroby psychiczne dotykają coraz większą liczbę dzieci i nastolatków. W tym widzę potężną wartość edukacyjną. Oczywiście świadomość, że szkoła podrzuci każdemu PS4 o 30 egzemplarzami gry to czysta utopia, ale widzę tu prezentację rodem z lekcji historii, gdzie jeden tylko uczeń zgłębiał dany temat i przedstawiał go całej klasie.
Tu widzę coś podobnego - jedna osoba (jakiś gracz, który urodził się z padem w ręku) przechodzi Senuę i opowiada o stronie fabularnej itp. Bądźmy szczerzy - nikogo dziś nie interesuje 'Potop', czy mesjanistyczne pierdoły Dziadów (pieprzyłem o tym na maturze ustnej), za to dylematy i problemy wojny, uchodźców, czy chorób psychicznych otaczają nas cały czas, więc otworzenie się na gry wideo traktujące o tych problemach to dobry pomysł.
No najlepiej niech szkoły zaczną zmuszać rodziców do zakupu konsol albo mocniejszych komputerów, do zakupu gier i do pilnowania swoich pociech, czy aby na pewno dobrze się bawią machając mieczem w grach od 18 lat. Granica wieku jest nieprzypadkowa. Przykładowe Hellblade, świetna gra, ale Senua cierpiała na ciężką psychozę, która raczej nie dotyczy młodych. To temat jak już na studia o kierunku medycznym lub psychologicznym. Więcej niż z gry o temacie choroby i tak można się dowiedzieć z dokumentu dorzuconego do gry.
Lektury szkolne omawia się na języku polskim. Język polski, taki przedmiot szkolny, którego nazwa też nie jest przypadkowa...
Oczywiście wiem, że zapaleni gracze jak będą chcieli przekonać nauczyciela, to i w CS znajdą motyw wojny i wszelkie inne problemy.
"[...] dylematy i problemy wojny, uchodźców, czy chorób psychicznych otaczają nas cały czas [..]" - no pewnie, tak jak problem znalezienia pracy, problem wysłania człowieka na orbitę, problem korków ulicznych, problem chorób reumatologicznych, problem dopingu w sporcie i miliard innych problemów, które warto omówić na języku polskim.
Call of Duty.
Dzieci CoDa byłyby zachwycone.
Pełna kamperka z książką w ręku za biurkiem pochłaniane byłyby nowe rozdziały o Nuketown z wypiekami na twarzy.
What Remains of Edith Finch absolutnie nie ma pozytywnego przekazu
spoiler start
Zakonczenie pokazuje, ze Edith i najprawdopodobniej jej syn nie byli w stanie przerwac cyklu samospelniajacych sie przepowiedni smierci zapoczatkowanego przez jej babcie
spoiler stop
Hellblade: Senua’s Sacrifice - VR przy Lone Echo i Alyx jedno z najlepszych doświadczeń growych w grach video ;)