Jak podchodzicie do oddawania/pozyczania pieniedzy wsrod znajomych?
Chodzi mi tu o takie mniejsze kwoty typu: postawienie piwa, dorzucenie sie do pizzy, benzyna.
Upominacie sie o kazda zlotowke typu ej mietek pozyczylem ci 2,40zl na piwo kiedy mi oddasz? Czy tez olewacie sprawe i czekacie az sie uzbiera jakas wieksza kwota, albo uznajacie ze ponizej np: 10zl to wiocha sie upominac?
I tez w druga strone, czy oddajecie wszystko co do grosza, czy tez rozliczacie sie "na oko" ktos tam kiedys flaszke postawil to teraz ja zamowie pizze ect.
Chodzi mi tu o takich blizzych znajomych/przyjaciol, a nie kolegow co widzisz raz na pare miesiecy.
Mysle ze w czasach szkolnych a szczegolnie studneckich to o kazda zlotowke sie upominalem, a teraz to bardziej tak "na oko" sie rozliczamy.
1. Rozliczam sie na oko
2. Upominam sie piszac w stylu 'HU*U ODDAJ MI DWAJESCIA ZLOTYK". Jest smiesznie i dziala
3. Ponizej dychy nie pisze
Zalezy jakie sumy. No, ale bylem kiedys swiadkiem jak kolezanka z pracy zadzwonila do matki jakiegos jej znajomego. No i jej przez 5 minut narzekala jaki syn niesolidny i, ze pozyczyl i nie oddal. Musialem tego sluchac bo to bylo w autobusie i siedziala rzad przede mna. Wszyscy w autobusie musielismy. No i ta matka w koncu nie wytrzymala i zapytala o jaka sume chodzi. No i jak ta wypalila 20 zl to pomyslalem, ze ale pierdolnieta baba. No, albo cos wiecej w tej historii bylo. Nie pytalem, ale pozniej jak czestowala wszystkich cukierkami to grzecznie podziekowalem i nie wzialem. No ,ale jakbym tak osobiscie pozbieral kase co pozyczylem "kolegom" to by sie jakas kasa z tego zrobila. No, ale nei taka, zeby o nia kogos scigac. No, ale jak pozyczalem i nie oddawali to nastepnym razem juz nie podchodzili pozyczac. Jak jakis byl bezszczelny to pytalem kiedy tamte pieniadze zwroci i byl szybki odwrot. Jeden raz w zyciu pozyczylem komus duza sume i oddal mi w towarze. W sumie jak to sprzedalem to zarobilem, ale nauczke mialem i juz nikomu nie pozyczalem wiekszych sum. Kredyty tez nie poswiadczalem.
Ja tam się nie upominam i nie liczę. Ważne aby te pieniądze dały szczęście. Idziemy, kupimy coś. Jest fajnie... Nikt nie myśli ile wydał itd. Po co sobie głowę tym zawracać skoro to bliżsi znajomi. Nigdy chyba się nie upomniałem i nikt mnie nie upomniał bo ja staram się nie pożyczać od kogoś wcale. Zazwyczaj to nie pożyczka, a po prostu wydaje dla kogoś swoje pieniądze.
Ktoś zamówi pizze, ktoś kupi coś do picia, a inny śmiga po coś innego i nikt tego nie liczy :)
Nie pożyczam bo zazwyczaj nie mam. Jakbym miał, zaufanej osobie bym pożyczył.
Tylko raz w życiu się przejechałem na kumplu, któremu na fajki dałem 15 zeta, i nigdy mi nie oddał.
Piwo to nic takiego.Raz się stawia,raz tobie stawiają. Pizza to samo.Fakt że jest walka o ostatnie kawałki,ale jeśli kwota nie przekracza 10 zł,i nie powtarza się na czyjąś korzyść to luz.
Ja je#@$ takie bajonskie kwoty !?! xD
Ja zawsze mowie : w buty sobie wsadz te 20zl bedziesz wiekszy, nie pi#rdol, ja nie zbiednieje ty sie nie wzbogacisz...
A co do pozyczania... "dobry zwyczaj nie pozyczaj" najlepiej to sie nie afiszowac $_$
Dobry zwyczaj nie pożyczaj ale nie mówię bo czasem się zdarzy jednak z drugiej strony byle komu nie pożyczam i zawsze mam oddane prędzej czy później.
Sam nie lubię pożyczać komuś bo często trzeba się upominać o swoje a tego też nie lubię robić. Nie mówię oczywiście o śmiesznych kwotach typu pięć złotych.
Jeśli chodzi o pożyczanie od kogoś z mojej strony to robię to tylko wtedy kiedy nie mam innego wyjścia (na przykład nie mam wypłaconych a potrzebuję w gotówce) i to też jakieś małe pieniądze. Oddaję najszybciej jak tylko się da. Ale ludzie są różni, nie każdy jest taki jak ja.
Dużo pożyczam, nic nie oddaję. Prowadzę, powiedzmy, koczowniczy tryb życia, a że jestem osobą o wyjątkowym uroku osobistym, dość szybko udaje mi się zawiązywać nowe przyjaźnie. Kiedy już wydoję tyle, że zaczynają ścigać, umykam jak szczur do kolejnego miasta i zaczynam kleić akcję od nowa. Tak to wygląda.