Free Guy udowadnia, że dobre żarty to nie wszystko
Tytuł pokazuje, że poprawna pisownia to wszystko.
Tytuł sugeruje klapę, a artykuł jest tego zaprzeczeniem. Ładnie to tak, panie Filipie ?
Do tytułu trzeba jeszcze doczytać nagłówek, który wyjaśnia wszystko :)
Nie wystarczy samo istnienie dobrego żartu lub sam gościnny występ, by usprawiedliwić ich pojawienie się w filmie. Nowy obraz z Ryanem Reynoldsem robi, co może, by pokazać innym, jak to powinno wyglądać
Po zwiastunach spisałem film na straty jako kolejną przygłupią komedyjkę, ale dla samego deadpoola i tak warto obejrzeć.
I w takim kierunku kino rozrywkowe to może iść. Widać że na tapet wzięto zjawisko, a nie poszczególne IP jak to było w Player One. Dziadek Spielberg, jako jeden z twórców popkulturowych lat 80-tych zwyczajnie nie może w podobny sposób jak widownia przemielić i przetrawić dzieł z tamtych czasów. Dlatego tamten film powonien robić Waititi/Gunn czy inny reżyser umiejętnie bawiący się tamtymi tropami. Co do Free Guy, mnie felieton zachęcił do obejrzenia tego filmu i mam nadzieję że oprócz akcji i humoru będzie tam miejsce na pewne przemyślenia, bo dobra rozrywnka nie oznacza bezmyślnej rozrywki.
Miałem podobne przemyślenia do kreskówce "Glitch Techs". Tam też mi się podobało, że zamiast bezmyślnego spamu nawiązaniami, wszystko było spójne i wynikało z fabuły.
Z jednej strony pomysł na film wydaje się ciekawy, jednak traci na oryginalności jak sobie zda sprawę, że ekipa Viva la Dirt League rozwija ten pomysł od lat (chociaż w znacznie skromniejszej formie). Zwłaszcza ostatnio wypuszczone "Baelin's Route" było świetnym przykładem jak opowiedzieć ciekawą, zabawną a jednocześnie epicką historię z perspektywy szeregowego NPCa. Zwłaszcza na uwagę zasługiwał fakt, że zaprezentowany świat wirtualny był nie tyle zlepkiem easter eggów co naprawdę wiernym oddaniem realiów growych. Po cichu liczę, że kiedyś uda się ekipie z VLDL stworzyć film pełnometrażowy.
A co do Free Guya to podejrzewam, że celuje on jednak w trochę inne klimaty i bardziej casualową komedię, ale z recenzji wynika, że może to być wciąż kawał dobrej rozrywki.
O wow, myślałem, że jestem ich (VLDL) jedynym widzem z Polski, haha, miło wiedzieć, że kiwi-chłopaki rozszerzają zasięgi, bo talentu, pomysłowości i humoru im nie brakuje i zasługują na znacznie większą popularność.
Co do oryginalności, jasne, że twórcy Free Guya nie wymyślili jako pierwsi tej konwencji, jeśli miałbym się zakładać (choć nie chce mi się szukać na to dowodów), to obstawiałbym, że VLDL też nie byli pierwsi.
Tak czy siak uważam, że ważniejsze od samej 'oryginalności' pomysłu jest jego wykonanie. Na film wybieram się wkrótce i jeśli będę się na nim bawił równie dobrze, co na filmikach VLDL, to żadneo znaczenia nie będzie dla mnie miało to, kto na taki pomysł wpadł pierwszy ;)
Też uwielbiam VLDL! Czasem wchodzą na niesamowite rejestry czarnego humoru. No i wszystko jest dobrze zagrane.
Ekipa z Nowej Zelandii wymiata na YT. Sam trafiłem na ich kanał lata temu jako dawny pracownik elektromarketu i szokiem było dla mnie jak międzynarodowe są bolączki pracy w sieciówce...
Jakoś nie wierze, ze to dobry film, Na Golu tez polecali The Sucide Squad a okazał się przeciętny i wszystkie fajne momenty w trailerze były.
Free Guy... zajebisty!
Byłem dwa razy i pójdę raz jeszcze z młodym. Gra w GTA to mu się spodoba :)
MolotovGirl mrrr ale ją super zrobili.
Ja się mega wynudziłem niestety. Fabuła owszem była, ale niebyła za grosz ciekawa. Masa nawiązań nic wartościowego nie dodała, a żarty, ani razu nie wyszły poza "szybsze wydmuchnięcie powietrza nosem", nie miałem oczekiwań a i tak się zawiodłem.
Najlepszy film o tematyce gier. Dobrze pokazuje świat gier i często absurdalne zachowania graczy. Dużo frajdy mi dał ten film i dawno się tak dobrze nie bawiłem.
A dodatkowo został poruszony ciekawy problem moralny.