Jestem wymiotnym laikiem, tzn. Dla mnie problem nie istnieje, ale za to mój jedyny (obecnie) spadkobierca tak. Odkąd w zasadzie mógł jeździć jako pasażer, wiemy, że ma problem. W trasie z Krakowa walił 7 razy. Już nie było w co przebierać. Nieraz był dzień, że jakoś tam zniósł, a nieraz wystarczyło 15km, żeby zaliczyć wymuszoną pauzę na uboczu.
Jednocześnie w ostatnim roku niestety okazało się też, że ma lekką wadę wzroku no i niestety musi nosić bryle.
Ostatnio jakby mdłości mu nieco przeszły, zrobiliśmy trasę nad morze i z powrotem, nic. Potem miałem krótki wyjazd (70km) i poleciał bełt. Wczoraj przyjechalim do Zakopanego - tym razem nic.
Tyle, że jak zrobiliśmy tę krótką trasę, geniusz nie wziął patrzałek, bo nie chciało mu się ich szukać.
Skorelowałem fakty i nasunęło się pytanie: Czy założenie okularów może zmniejszyć lub całkowicie rozwiązać problem mdłości?
Na logikę niby tak. Google co prawda większość wyników wypluwa pod kątem specjalnych do tego celu okularów, coś tam z wodną wkładką itp.
Odwracając nieco pytanie-czy jeśli tak, to mdłości mogą właśnie być objawem wady wzroku?
Odwracając nieco pytanie-czy jeśli tak, to mdłości mogą właśnie być objawem wady wzroku?
Wydaje mi się, że wada wzroku może powodować mdłości. Jeśli ktoś ma problem, to najlepiej żeby patrzył przez okno gdzieś daleko, zwłaszcza dziecko. Czy to droga przed autem, krajobraz itp. to nie ma znaczenia. Jeśli młody bez okularów słabo widzi, to odpowiedź nasuwa się sama. Prosty eksperyment, jeśli będziesz jechał jako pasażer, to patrz przez boczne okno nie dalej niż przydrożny rów. Tak przez 100 km, to też cię zemdli.
To co czuje błędnik i to co widzą oczy musi się w jakimś stopniu pokrywać. Im bliżej auta patrzysz, tym większe będą różnice. Błędnik mówi że się nie poruszasz, a oczy mówią że zapieprzasz.
Raczej to problem z błędnikiem niż z wadą wzroku. A po drugie to normalne u małych dzieci, aczkolwiek mnie się do dziś czasem zdarzy jakiś odruch wymiotny.
Jechalem kiedys ze znajomymi samochodami na wakacje, 400km, ich dzieciak tak ze 4 razy musial korzystac z woreczka, wracajac moja zona zaproponowala jedna z wiejskich legend o ktorych gdzies tam slyszala.
Zakleili malemu plastrem pepek.
I zadzialalo, nie pytaj mnie czemu, jestem ostatnia osoba ktora moglaby uwierzyc w taka bzdure.
Maly nie rzygnal ani razu w czasie powrotu.
wlasnie sobie wpisalem do netu... lol
Oczywiście, że nikt nigdzie nie potwierdzi, że plasterek działa, wszak plaser to mały koszt, a leki przeciw chorobie lokomocyjnej już trochę większy, więc wiadomo co lepiej polecać ;) Choroba lokomocyjna to zaburzenia błędnika. Błędnik unerwiany jest przez nerw błędny, który przebiega przez jamę brzuszną i ma zakończenie w okolicy pępka, stąd można doszukiwać się wpływu na złagodzenie objawów zaburzenia błędnika poprzez zaklejenie pępka ;)
Mam taki odruch wymiotny gdy samochód nie ma klimatyzacji, w innym wypadku takiego odruchu brak.
Za gowniarza, gdy stary PKS na bieszczadzkiej trasie połowę spalin walił do środka pojazdu brało mnie na wymioty gdy zbliżałem się do dworca.
Posadź młodego z przodu, jak będzie patrzał przed siebie a nie w boczną szybę to nie będzie miał mdłości.
dokładnie, ja choć stary dalej nie mogę siedzieć z tyłu :)
mogę tylko za kierownicą ewentualnie jako pasażer z przodu,
np nie mogę w czytać podczas jazdy, musze gapić się przez okno.
Tak jest!
Sam mam chorobę lokomocyjną do dziś (35 lat na karku), ale objawia się ona jedynie gdy jestem pasażerem!
Soulcatcher - tak właśnie sobie tłumaczyliśmy, przejdzie z czasem. I właśnie temu ulegliśmy, w końcu przestał, więc radość. A potem jednak nie...
I w sumie to się nie zgodzę, że"u małych dzieci to normalne", bo znam wiele ze sobą na czele, które mogą cały dzień jeździć i nic.
Co do plastrów, jazdy z przodu, tyłu, bokiem, aviomarinach i lokomotivach - nic to nie pomogło. Jedynie po lekach zamiast "chlustać", to walił "grubą kluską"-sorry za obrazowy opis, ale tak to wygląda.
Mam mdłości zawsze tylko jako pasażer, jako kierowca nigdy, słyszałem że nie można schylac głowy np by przeglądać smartfon, trzeba siedzieć prosto.
Jak mój stary miał kiedyś malucha i jechaliśmy kiedyś nad morze to miałem podobnie... Myślałem że zdechne :D
Widzę, że nikt jeszcze nie wspomniał: to jak bardzo komuś jest źle w samochodzie zależy najbardziej od samej jazdy. Przyspieszaj i hamuj bardzo delikatnie, na zakrętach zwalniaj, czyli po prostu generuj jak najmniejsze przeciążenia. Pomyśl sobie, że przewozisz słabo zabezpieczone jajka.
To, że „w trasie” było lepiej to właśnie dlatego, że na autostradzie w zasadzie nie ma żadnych przeciążeń, jedziesz ruchem jednostajnym, a to tak jakbyś się nie poruszał, zgodnie z pierwszą zasadą dynamiki.
Pawelos i tu też to raczej nie sposób jazdy - choć oczywiście"jajkowa strategia" brzmi rozsądnie.
Jednak w obu przypadkach jechałem po esce, zresztą nad morze raz jechałem a1 a raz dupami mniejszymi i nie wymiotował w obu przypadkach. A potem na esce tak.
Za bajtla wszyscy znajomi to jedli: https://www.doz.pl/apteka/p117354-Aviomarin_50_mg_tabletki_10_szt.
Mi za dzieciaka pomagało:
- zimny nawiew na twarz lub otwarte okno
- patrzenie w dal przed siebie w trasę i przygotowywanie się na "górki"
Za dzieciaka szkodziło mi:
- zapach paliwa
- zapach spalin
- brak świeżego powietrza w środku
- patrzenie w dół
- ostre zjazdy w dół
- zbyt duża dynamika jazdy
Obecnie problem mam co jakiś czas jako pasażer jak np. popatrzę zbyt długo w dół, będę coś czytał, lub bawił się telefonem. Ewentualnie czysty strach na zasadzie: nie mam kontroli nad pojazdem więc nie wiem czy kierowca zdąży wyprzedzić.
Śpiąc nie mam problemów.
Pewnie też pozycja w jakiej się siedzi może mieć wypływ.
A co do wady wzroku myślę, że może niestety powodować zawroty głowy (ale to bez okularów jak i przy źle dobranych), więc też przy poruszającym się pojeździe może powodować dyskomfort lokomocyjny.
Moja żona ma wadę wzroku, mdłości ale tylko jako pasażer. Z tyłu nie posiedzi, ale z przodu daje radę. Po prostu skupia się na drodze. No i nie może patrzeć w telefon za długo, bo objawy się nasilają.
Sprawdź czy młody skupiając się na drodze będzie miał objawy.
Zalezy od marki. Np. jak widze Multiple to od razu mnie mdli, nawet zanim wsiade.
A serio - w mlodosci rzygalem w autobusach i tylko tam, ale t byl efekt glownie tego, ze w oczesnych autokarach - smrod, gorac, zapach benzyny i spalin etc. Pomagal aviomarin ale efektem ubocznym byl zawsze bol glowy.
Sprawdź to:
https://en.boardingglasses.com
Nie wiem na ile legitne opinie, ale tego typu "motion sickness glasses" wg userów Amazona działają: https://www.amazon.com/Hion-Sickness-Ultra-Light-Portable-Seasickness/dp/B093D18VPY
Raczej coś jest na rzeczy, skoro nawet Citroen wypuścił swoje: https://www.youtube.com/watch?v=Aco63dlq_WE
Zawsze chciałem sprawdzić, ale nie mam tej przypadłości, żona ma trochę i kluczowe jest u niej skupienie się na drodze. Jeśli młody ma wadę wzroku i bez okularów nie widzi drogi wyraźnie, to tak, będzie ruch znosił gorzej. Moja jak nie widzi drogi to jest tragedia. A te okularki wyżej plizka kup i zdaj relację, jak masz zawodnika co rziga po siedem razy na jeden trip to bym zaryzykował te kilka dyszek, albo nawet i stówek, szkoda go.