Twój pomysł trafił do filmów Marvela? Nie zarobisz na nim za wiele
Jeśli nie muszą im tyle płacić, to po co? Prawa do postaci należą przecież do firmy.
Trudno jest się odnieść do takiej kwoty i z pewnością każdy miewałby inne zdanie w tej kwestii, jednak największe kokosy i tak zawsze zarabiać, będzie firma, która stać będzie za powstaniem produkcji a autorzy pomysłów oraz postaci zawsze będą ściśle z nią związani kontraktami.
Bo to są autorzy, a nie właściciele praw.
Za prawa do postaci, tekstów już dostali kasę i zgodzili się na wykorzystanie swojej twórczości na różnych polach (w tym w filmach). Z jakiej racji mieliby dostać jeszcze raz kasę?
A może marzy im się sława i pozazdrościli Stanowi Lee i też chcieliby zagrać cameo albo najlepiej całą rolę. Tylko, że znowu, dlaczego niby miałby się ktoś na to zgodzić?
Bo gdyby nie ci "autorzy", nie byłoby filmów zarabiających miliardy dolarów. Tu nie chodzi o kwestie prawne, tylko moralne.
Owszem, oni nie napisali scenariuszy, nie pracowali przy produkcji filmów, nie wykazali się aktorsko na ekranie, ale to oni wymyślili postacie, ich osobowości, ich historie, z których Marvel korzysta. Niestety, tak wygląda przykra rzeczywistość, że pomysłodawcę odpycha się na dalszy plan, jeśli komuś uda się zdobyć większy rozgłos z wykorzystaniem ich pomysłów.
Można tu dać przykład współtwórcy "Rocket Raccoon" ze Strażników Galaktyki, Billa Mantlo. Kiedy w 2019 miała być premiera bodajże 4 filmu MCU, w którym występuje jego postać, brat Billa tworzył internetową zbiórkę, aby być w stanie spłacić długi za rachunki medyczne nagromadzone przez lata (Bill został potrącony w 1995r. i od tej pory jest w ciężkim stanie), docelowo miał dzięki niej uzbierać 100 tys. dolarów, a wiadomo ile zarobiło Avengers: Endgame, nie wspominając o wcześniejszych filmach.
Na koniec dodam, że to, że prawo działa tak, jak działa, nie zawsze oznacza, że tak powinno być.
To niech ci autorzy wymyślą swoje postaci, w swoim własnym świecie, to później będą mogli za ich ekranizację zażądać każdej sumy. Mark Millar tak robi (Kick-Ass, Kingsmen, Jupiter's Legacy) i nie narzeka.
Jak Ed Brubaker próbował swoich sił w filmie z oryginalnym pomysłem, to wyszła mega kaszana. Więc jest to bardzo słuszne, że małe pieniążki dostają za ekranizację ich postaci marvelowskich, bo wszystkich jara to że jest to Marvel i takie drugoplanowe postaci jak Winter Soldier są popularne dzięki temu, że je w filmie fajnie pokazano i bez udanego filmu by były totalnie niszowe, a tak przynajmniej więcej komiksów się z nimi sprzedaje.