Black Book | PC
Grałem w prolog i gra zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie a jestem dość wybredny. Fajny klimat, decyzje które mają wpływ na dalsze losy. Fajna walka. Czekam i kupuje w ciemno.
Skończyłem póki co pierwszy rozdział. Giera jest bardzo narracyjna, opiera się silnie o fabułę, ma dużo dialogów, na całe szczęście wszystkie udźwiękowione, dużo takiego lore, które szczególnie dla kogoś ze wschodniej europy będzie łatwo przyswajalne, a dodatkowo dość dobrze wytłumaczono mniej więcej wszystko.
Grafika jest naprawdę prosta, styl daje radę, ale jakby za mało lokacji przygotowano trochę, za mało modeli postaci. Bardzo dobra muzyka i dodatkowe utwory do przesłuchania. Systemu rozwoju bohaterki prosty i przejrzysty. Podobnie system walki, ten trochę za prosty wręcz jest, znacznie mniej skomplikowany niż w "Tainted Grail" czy "Thronebreaker". Dobre mechaniki zarządania proste dodali, z czasem się okaże ile z nich pożytku.
To ogólnie dość nieskomplikowana giera jest, która finalnie napędza fabuła, więc jak przejdę to finalnie ocenię jak to z tą historią wypada. Na razie takie 6,5/10.
Przemyślana gra. Zdecydowanie przemyślana gra pod względem fabuły i tego, jak chce ją pokazać. Po pierwsze dostajemy masę info odnośnie lokalnego folkloru, Permu i okolic pod koniec XIX wieku. Dokładnie opisują, jak wyglądały zaślubiny, noc kupały, jak działały fabryki soli, oraz oczywiście jak wyobrażano sobie leśne królestwo leszego czy wodne wodnika :). Dostajemy masę tekstu opcjonalnego do czytania, nawet ciekawego, niestety te nieopcjonalne rzeczy też są głównie tekstowo przekazywane. Lokacje wizualnie są bardzo uproszczone i opisy tekstowe są o wiele bogatsze. Choć miłośnicy Wiedźmina na pewno łatwo wsiąkną w ten klimat.
Po drugie, losy głównej bohaterki ukazano bardzo sensownie, dostajemy na początku jasny quest i do jego ukończenia pośrednie zadania trzeba wykonać. Wszystko zawsze w formie powiązanych ze sobą lokacji oraz masy odgałęzieni jako opcjonalne questy poboczne. Wszystko to ma ręce i nogi. Jedyne co się nie zgadza, to fakt, że dostajemy info na samym początku, że nasz ukochany strzelił samobója i ani przez moment się bohaterka nie zastanawia, dlaczego to zrobił.
Dalej dochodzi karcianka jako forma walki turowej, no i jest tutaj najwyżej przeciętnie. Trochę przekombinowano, bo mamy oczywiście statusy, które ulepszają nasze statystyki, a do tego dochodzą jeszcze drugiego typu statusy, które ulepszają te pierwsze statusy, więc finalnie nawet sama gra źle przewiduje, ile obrażeń ostatecznie zadamy. Do tego po każdym rozdziale praktycznie dochodzi nowa talia, gdzieś 20 nowych kart, z czego 90% jest bezużyteczna, postawiono totalnie na ilość. Co więcej statusy, itemy i karty są bardzo kategoryczne, jak jesteś na coś niewrażliwy, no to totalnie jesteś niewrażliwy, więc w walce z bossem zazwyczaj trzeba po prostu dodać sobie ziołami lub itemem tę niewrażliwość i nagle walka z niemożliwej staje się stosunkowo prosta. W ogóle w ostatecznym rozrachunku na normalnym poziomie trudności jest dość prosto, tylko trzeba zmieniać talię pod danego przeciwnika.
Dochodzi też nieco motyw zarządzania, gdzie przyjmujemy dodatkowe questy i wysyłamy nasze czorty w świat, by przynosiły nam bogactwa i grzechy. Nawet przyjemnie wykorzystano finalnie motyw grzechów, polecam ich jak najmniej popełniać. Aczkolwiek gra jest totalnie liniowa. Czego nie zrobimy i tak te same etapy się przejdzie i tylko jak będziemy źli to dodatkowe walki będą, a jak dobrzy to dostaniemy expa bez nich, no i na końcu różne info o postaciach pobocznych jest, w zależności od tego, co z nimi zrobiliśmy. Fajne, ale ostatecznie wybory przesadnie istotne nie są na pewno, to nie jest Banner Saga.
No i najbardziej ssie rozwój postaci. Perki dość typowe i tylko jeden punkt na level dostajemy, to nie ma za bardzo opcji w różny sposób postać rozwinąć, a co najgorsze, jest ograniczenie poziomu, więc jak ktoś robi wszystkie questy poboczne, to w ostatnim rozdziale już będzie miał maksymalny level i cały ten exp mu nie będzie robił różnicy.
Podsumowując, to żaden RPG, to tekstowa gra narracyjna, ale przyzwoicie zdubbingowa i bardzo dobrze przemyślana, z wciągającą historią oraz niezłymi, choć nieco jednowymiarowymi postaciami. Do tego dochodzi średni tryb walki i nieco zarządzania jako spoko urozmaicenie. Grafa jak dla mnie za prosta, nieco psuje powagę historii i nie buduje klimatu tak dosadnie jak powinna. Choć całościowo to na pewno udany tytuł.
Fabuła: 8/10
Walka: 6/10
Grafa: 5/10
"Black Book" sprawia fantastyczne pierwsze wrażenie i zapowiada się jako tytuł naprawdę ponadprzeciętny w swej kategorii, ale niestety nie zawsze udaje mu się utrzymać ten wysoki poziom. Są w tej grze elementy zasługujące na jakieś osiem albo i nawet dziewięć w dziesięciostopniowej skali, a są i takie, które zasługują na trzy, góra cztery. Już dawno żadna gra nie zostawiła mnie z tak ambiwalentnymi odczuciami, bo co sobie przypomnę z niej coś miłego, to zaraz inny fragment mi te wspomnienia mąci.
I to nawet nie jest tak, że np. narracja wypada dobrze, mechanika źle, grafika źle a głosy dobrze. Raczej jest tak, że we wszystkim tym jest i coś dobrego, i coś złego. Weźmy np. taką narrację. Ma ona ogromne zalety, bo nie dość, że opowiada się tu historię dla branży gier nietypową, a przez to intrygującą, to jeszcze uzupełnia to przebogatym zasobem wiedzy o mitologii zachodnich podnóży Uralu z okolic miasta Perm. Ta gra przesiąka wręcz autentyczną miłością do rosyjskiego folkloru, która jest moim zdaniem jej najmocniejszą zaletą.
Z drugiej jednak strony, narracja wydaje się to być niemożebnie wręcz rozwleczona. Być może jest to wina tekstowej formuły rozgrywki, gdzie każda najmniejsza wypowiedź postaci jest udźwiękowiona a każdy najmniejsze wydarzenie opisane przez wszechwiedzącego narratora. No i pięknie, że stać ich było na nagranie takiej ilości głosu z bardzo dobrymi aktorami (przynajmniej po rosyjsku, bo angielskiej wersji, rzekomo bardzo słabej, nie słuchałem). Ale fakt jest taki, że ważne momenty fabularne są tu rozdzielone całym ogromem pomniejszych chwil i zdarzeń, dotarcie do nich wydaje się żmudnym przedzieraniem się przez gąszcz drobnicy, pod którym gra najzwyczajniej w świecie tonie.
Nie pomaga, przynajmniej w mojej prywatnej opinii, również to, że gra wydaje się być bardzo trudna. Owszem, sam przyznam, że niezbyt lubię deckbuilding, bo moim zdaniem to powolny, nudny i szalenie skomplikowany proces. Jeżeli ktoś go sobie ceni, spędzi zapewne podczas grania w "Black Book" ogrom czasu na ekranie tworzenia talii i będzie z tego zadowolony, ale mi było szkoda ów czas tak marnować, i przez to później nieźle obrywałem w walkach. W finale czwartego z siedmiu rozdziałów gry nie dawałem już rady rozbestwionym bossom i musiałem się przerzucić na najłatwiejszy poziom trudności. I chwała twórcom, że taki jest, bo dzięki temu mogłem przelecieć przez resztę ich dzieła niczym na skrzydłach, nawet jeśli z lekkimi wyrzutami w sumienia.
No ale nawet najłatwiejszy poziom trudności nie pomógł mi w ostatniej walce. I tu nie chcę nic zaspoilerować, ale powiedzieć mogę tyle, że sam już nie wiem, czy wściekam się na twórców za to, jak wykorzystali obecny w grze system grzechów, czy mam im przyznać na tym polu rację. Wiem jedno - nawet na najłatwiejszym poziomie trudności nie udało mi się przezeń uzyskać lepszego zakończenia niż to bodajże najgorsze. I było ono bardzo rozczarowujące - nie przez samą jego naturę, ale przez to, że nie przygotowano nawet jakiejś wielkiej ostatniej cutscenki, która dałaby graczom poczucie domknięcia (niewielki epilog po napisach końcowych nieco tu pomógł, ale tylko nieco).
I tak ową "chernayą knigę" zamknąłem ostatecznie bez satysfakcji, z rozgoryczeniem. Ta gra mogła być o wiele lepsza (i krótsza!).
Prawdziwa perełka i wzór do podpatrywania dla każdego studia, które chce robić RPG w przygodowo narracyjnym stylu
PLUSY:
+ Nietypowe realia.
+ Klimat
+ Przemyślane mechaniki odróżniające grę od innych
+ fajny system walki - prosty a zarazem bardzo pomysłowy
+ Nieoklepane wątki
+ chce się w nią grać ze zrozumieniem a nie tylko przeklikiwać się przez dialogi
Minusy:
- Część grafiki w 3D jest mocno... symboliczna i skrajnie budżetowa
- Pomimo tego, że trudność jest całkiem dobrze zbalansowana, to zbyt łatwo jest zrobić naprawdę niszczycielskie talie. Przykładowo przy pierwszej formie ostatniego bosa najpierw poległem, a po kilku zmianach pokonałem go w 2 turze :D
- Brak wersji polskiej. Normalnie nie był by to taki problem, ale... gra zawiera dużo tekstu wymagającego zrozumienia, pełno specyficznych wyrażeń, których po angielsku nie używa się na co dzień (np. mało kto będzie wiedzieć, że "brine" to "solanka"), ale także sporo rusycyzmów, które w wersji angielskiej gubią swoje znaczenie i kontekst albo pasują jak kwiatek do kożucha. W polskim brzmiały by bardziej naturalnie (typu "cerkiew" a nie "church" itp.). Wersja angielska także kłuci się z rosyjskim dubbingiem. Przykładowo oryginalnie jest używane sporo zdrobnień imion (np. Nikolaj i Kola), a w angielskiej prawie nie ma ich w ogóle.