Niesamowite jest to jak motoryzacja poszła do przodu przez 40 lat. Popatrzcie na Ferrari z 1980 roku a potem na model z 2020 roku. To jest po prostu geniusz ludzi którzy udoskonalali samochody. To jak wyglądają i jak jeżdżą współczesne samochody, jest jednym z wielu cudów na tej planecie. Podziwiajcie :)
Ferrari z 1980 > Ferrari z 2020
Taki trochę offtop.
Przestań chłopie ukrywać posty ludzi którzy piszą coś nie po twojej myśli bo wychodzisz na kompletnego Janusza.
Patrzę "ukryty komentarz" z ciekawości sprawdzam co facet napisał że tak go zminusowali a tu +7... (sic!)
Ferrari z 1980 > Ferrari z 2020
masz rację, to z 1980 genialne. To współczesne "meh".
Wybrałeś akurat kiepski przykład, bo Ferrari z dowolnego okresu będzie genialne. Jakbyś porównał zwykłe auta klasy średniej na przestrzeni 40 lat, to tam faktycznie różnice na korzyść nowszego samochodu są ogromne.
Patrząc tylko na wygląd nie widzisz kolosalnej różnicy? Jak dla mnie to Ferrari z lat 80 nie robiło takiego wrażenia jak to obecne.
Tych 40 lat temu takie Ferrari robiło na ludziach zapewne o wiele większe wrażenie niż to nowe na Tobie teraz, w tamtych czasach supersamochody jeszcze nie były aż tak popularne. A patrząc z dzisiejszej perspektywy - postęp technologiczny oczywiście robi różnicę, jednak takie Ferrari jest ponadczasowe. Według mnie nadal wygląda świetnie, zarówno zewnątrz jak i w środku.
Szczerze nie rozumiem takich ludzi jak Ty Mr. JaQb
Komputery i telefony z lat 80 też Ci się bardziej podobają? Nie rozumiem.
A co tu jest do rozumienia? Jeden lubi jabłka, drugi pomarańcze, a trzeci oba owoce.
Ciebie chyba po prostu samochody niezbyt interesują, a raczej bajery jakie w nich występują.
Nowoczesność. Jedno słowo.
Oprócz wyglądu i bajerów jest też prowadzenie, komfort, kultura jazdy. To rozumiem też miało lepsze Ferrari z 1980 roku?
Akurat znajdą się fascynaci starych komputerów czy konsol z lat 80-tych. Prawda jest ogólnie taka, że samochody z lat 70-, 80- czy pierwszej połowy lat 90-tych przyciągały właśnie kształtami, które rok po roku, dekada po dekadzie ewoluowały - po prostu co model, to rewolucja. Do tego dochodzą silniki - 6-, 8-, 10-cylindrowe, o wysokiej pojemności, które brzmiały tak, że ciarki po plecach przechodziły. Po prostu zbierało się szczękę z asfaltu. Dzisiejsze samochody już takiego wrażenia nie robią, bo właściwie wyglądają tak samo, opływowe kształty aż do przesady, jakieś kółka, zakrętasy itp, albo wytwory pokroju Aventadora. To jest nudne. Efekt potęguje również cała elektronika - kontrola trakcji, ABS, stabilizacja kontroli (nie mówię, że nie jest potrzebna) - sprawiają, że samochody prowadzą się dosyć przewidywalnie i nie mają tego pazura, co ich wiekowe poprzedniki. Już w ogóle nie wspominając o zmniejszanej pojemności czy ilości cylindrów, a o elektryfikacji tym bardziej.
W sumie nie wiele się różni. Większe różnice są w samochodach codziennego użytku, bo wszędzie wsadzają 30" panele zamiast analogów.
a nowe całą resztę
Niesamowite to jest jak bardzo zwiększyły się rozmiary samochodów.
Taki trochę offtop.
Przestań chłopie ukrywać posty ludzi którzy piszą coś nie po twojej myśli bo wychodzisz na kompletnego Janusza.
Patrzę "ukryty komentarz" z ciekawości sprawdzam co facet napisał że tak go zminusowali a tu +7... (sic!)
Kilka dni temu na łódzkim Brusie był zjazd starych samochodów, głównie maluchów. Był tam też świetnie zachowany, odpicowany Fiat 125 P. Byłem nim zachwycony, cudownie mi się w nim siedziało, nawet mi żona cykneła pamiątkowe zdjęcie. Obawiam się jednak że autor wątku woli się podniecać nowymi SUVami i takiego Fiata oddałby na szrot.
Nowe samochody powinny iść ku miniaturyzacji jeśli producenci chcą być tacy ekologiczni. Nie mówię o takiej, żeby wszystkie były wielkości smartów no ale ludzie, np. wszystkie małe modele z lat 90 teraz wyglądają jak typowe samochody rodzinne z wielkim bagażnikiem. Jestem ciekawy po co, skoro około 80% samochodów jeżdżących teraz po drogach nie ma w środku żadnego pasażera tylko samego kierowcę.
Jeszcze parkingi teraz robią takie, jakby rzeczywiście ta miniaturyzacja nastąpiła.
Przecież nikt nikomu nie broni kupić auta z segmentu niżej. Najwyraźniej tego chcą konsumenci, większe samochody są po prostu wygodniejsze pod każdym względem oprócz parkowania.
Co to za porównanie.
Nowe wygląda świetnie i ma masę fajnych rozwiązań, ale stare to też kawał historii i wciąż ciekawy samochód.
Unowocześniają to fakt, ale ja mam największy sentyment do tych wozów:
Ford Mustang 1967
Dodge Challenger 1970
Chevrolet Camaro 1968
1968 Chevrolet Camaro na filmie:
www.youtube.com/watch?v=9SFqPGoYfik
Szczególnie widać to dzisiaj, jak na drodze pojawi się amerykański samochód z lat 60-70. Już nawet pomijając ponadczasową stylistykę, kurczę jakie one są wielkie i ile tam jest miejsca w środku. Możecie sobie schować wasze śmieszne suvy.
Kultowe wozy amerykańskie z lat 60' i 70' mają jedną wadę. Spalanie nawet do 25 l/100 km jak przyciśniemy. Ale od 15 do 25l na 100km zależnie od trybu jazdy nikogo nie powinno dziwić skoro taki Dodge Challenger 1970-1971 ma pojemność 7206 cm3 i 380KM.
To fakt, motoryzacja poszła szalenie do przodu i cały czas pędzi.
Jednak dla mnie WOW nie robi super GT albo inny super samochód, na mnie wrażenie robi Honda Civic Type R albo Renault Mégane R.S. Trophy-R. Pomimo napędu na przód z utalentowanym kierowcą auta te na Nurbie robią okrążenie szybciej niż Pagani Zonda S7.3 (2002), BMW M3 GTS (2011), Lamborghini Gallardo LP570-4 Superleggera (2007), Porsche 911 GT3 RS (2004).
I to jest niesamowite, właśnie w tych "budżetowych" autach, gdzie ludzie za nie odpowiedzialni są w stanie wykrzesać z nich takie możliwości. Coś niesamowitego. I tu bym szukał tej duszy, jeżeli maszyna może coś takiego posiadać.
Żeby była jasność, uwielbiam super samochody. To jest przykład tego co się stanie kiedy producent daje zielone światło i nielimitowane fundusze (Lexus LFA). Ale zawsze trafia do mnie bardziej auto pokroju Fiesta ST; mały zwinny hot hatch, który da Tobie dużo frajdy a przy okazji będzie można z nim żyć na co dzień.
Pewnie dlatego, że taki hot hatch jest w zasięgu ręki, Lambo już nie.
Tak a propos rozwoju: Niemcy w 1937 r. wyciskali z 5,7 l pojemności 650 koni. W 1938 r. z 3.0 l pojemności 480 koni. Stosowali już bezpośredni wtrysk benzyny. Anglicy w 1947 z 1,5l wyciągnęli 600 koni, i to przy 12 tys. obr. Rok 1983 w F1, tutaj wychodziło prawie 1000 koni z litra pojemności. Zgoda, to wszystko samochody wyścigowe, o znikomej trwałości, ale warto zauważyć, że niektóre osiągnięcia współczesnej motoryzacji były znane już dawno temu, wymagały tylko dopracowania.