Gwiazdor Gry o tron zmagał się z problemami psychicznymi z powodu serialu
Doskonale go rozumiem Miałem podobne problemy po obejrzenie ostatniego sezonu...
Wszyscy mają teraz deprechy, problemy psychiczne i w ogóle ło panie.
Ja też mam i chcę otrzymać ryntę :/
Problemy psychiczne nie przeszkodziły mu jednak w inkasowaniu grubej kasy, która pewnie już się powoli zaczęła kończyć, skoro to wszystko wywleka. Sława przemija, więc trzeba o sobie przypomnieć, pewnie niedługo usłyszymy, że był molestowany.
Przecież to było mówione jeszcze chyba w czasie kręcenia 8 sezonu, wypowiadał się, że granie postaci "mesjasza" jest dla niego dość trudne i że nie podjąłby się takiej roli drugi raz. Teraz widocznie ponownie wypowiedział się na ten temat.
Wow ale czub.. O jego kasę to się nie martw, wciąż ma mnóstwo propozycji i gra w wielu filmach/serialach, może spróbuj też a zobaczymy czy będziesz cały czas zdrów?
A molestowanie to poważna sprawa o której nie masz pojęcia jak widać, i chodzi mi oczywiście o prawdziwe przypadki a nie zmyślone, jak się czasami niestety zdarza.
Najlepiej wszystkich krytykować i osądzać, przecież to takie proste..
No jest czubem, bo gdyby nie był, to by siedział cicho, a te propozycje to są właśnie dzięki temu serialowi, bo tak by o nim nikt nie słyszał, grałby jakieś podrzędne role.
Kit Harington bardzo źle reagował na wszelką krytykę 8 sezonu, bo zbyt mocno brał to do siebie. Część osób miało uwagi też co do jego gry w duecie z Clarke w scenach w krypcie, gdy wyjawił jej swe pochodzenie w 8x2 i finałowym odcinku 8x6 w scenie szekspirowskiej. Obie sceny odegrane zupełnie bez emocji mające taki potencjał. Ale wiadomo to nie był największy problem ostatniego sezonu, a wiele innych rzeczy. Problemy z alkoholizmem ma od wielu lat. Mógł narzekać, że był uwiązany tyle lat przy jednej produkcji, ale koniec roli w najbardziej popularnym serialu przy którym uczestniczył 10 lat i był centralną postacią do miłych pewnie też nie należał. I będzie zawsze to dobrze wspominał, a ludzie go kojarzyć będą z tą produkcją. Podobnie było z innymi aktorami np:
Michael Praed jako Robin z Robin of Sherwood 1984-1986 i Kyle MacLachlan jako Dale Cooper z Twin Peaks 1990-1991 zawsze już byli kojarzeni z rolami z tych kultowych seriali. Tyle, że oni odegrali je dużo lepiej niż Kit Harington.
problemy psychiczne to chyba dość wygórowane nazewnictwo na aktora który zarabia grube miliony na jednym z najbardziej dochodowych seriali świata. A zanim ktoś zacznie mówić jaka to ciężka choroba która może dopaść każdego niech wyjaśni mi czy tak ciężki przypadek ma prawo funkcjonować na tyle normalnie żeby grać w serialu a potem opowiadać o swojej depresji tysiącom widzów
Typowe komentarze. Zamiast się cieszyć, że chłopowi się polepszyło i wiedzie mu się lepiej, to oczywiście jeden z drugim musi napisać, że kasa się kończy, że czub, że wszyscy mają deprechy. Jasne, że wszyscy mają deprechy, jasne jest też, że warto o tym rozmawiać, a że Kit jest sławny i poruszył swoje problemy publicznie, to co w tym złego?
problemy psychiczne to chyba dość wygórowane nazewnictwo na aktora który zarabia grube miliony na jednym z najbardziej dochodowych seriali świata
no bo przecież jak jest aktorem i zarabia pieniądze to przestaje być człowiekiem :DD
A zanim ktoś zacznie mówić jaka to ciężka choroba która może dopaść każdego niech wyjaśni mi czy tak ciężki przypadek ma prawo funkcjonować na tyle normalnie żeby grać w serialu
Nie uwierzysz, ale człowiek chory na depresję potrafi się świetnie maskować...
idź do szkoły aktorskie - miej marzenia o byciu sławnym i rozpoznawalnym aktorem - dostań się do jednego z najbardziej znanych seriali na świecie (o którym pewnie nadal jego koledzy z roku marzą) płacz, że ci ciężko i w ogóle to teraz każdy go zaczepia...
Trochę go rozumiem - grał do lat jedną z najważniejszych i najbardziej lubianych postaci w jednym z największych i najpopularniejszych seriali i nagle to się skończyło (coś jakbyście mieli świetną i satysfakcjonującą pracę i nagle zostali zwolnieni - nawet jak możecie przebierać w innych ciekawych ofertach to jednak trochę żal). Ciekawi mnie jak to jest z aktorami, którzy nagle grają w jakimś filmie czy serialu, który odnosi gigantyczny sukces i oni sami stają się bardzo znanymi aktorami, a następnie przychodzi im zagrać w produkcjach mniejszych, mniej spektakularnych - co czują w takiej sytuacji?
