HighFleet | PC
Nie mogę pojąć dlaczego tą grę nazywa się strategiczną.
To jest w gruncie rzeczy wariacja na bazie staruteńkiego Asteroids. Zwykła gra zręcznościowa z rozbudowanym zarządzaniem.
Ciężko jednoznacznie ocenić gatunek, do jakiego można by HighFleet podpiąć. Dopiero skończyłem prolog i stoczyłem kilka małych potyczek w zasadniczej rozgrywce ale już widzę, że bez taktyki, analizy danych i planowaniu ruchów do przodu za daleko się tu na początku nie zajdzie. Porównywanie więc gry do Asteroids to chyba jednak gruba przesada.
Może później, jak już mamy kasy jak lodu i możemy wybudować sobie jakiegoś niezniszczalnego,. powietrznego behemota, to gra może stać się prostą strzelaniną 2d i polegać na parciu do przodu bez zastanowienia.
Skoro jednak warstwa gry na mapie taktycznej jest tak rozbudowana i istotna dla końcowego wyniku, (np. prezechwytywanie wiadomości, wyznaczanie przy użyciu matematyki i linijki punktów i czasu w którym można przechwycić wroga, rozpoznawanie wrogich sił przy pomocy samolotów, zmiekczanie go przy użyciu rakiet, dbanie o zapasy amunicji, paliwa, jednanie sobie lokalnej ludności, żeby w trakcie tankowania ktoś nas nie podpier@##$ wrogowi itp.) to prędzej zgodził bym się na nazywanie gry w uproszczeniu strategią niż strzelaniną 2d.
Dla mnie, gra ma zmarnowany potencjał. Walka jest mocno zręcznościowa, jak w dawnych strzelankach. Brak celownika, przy tej perspektywie i generatorze epilepsji na ekranie, sztucznie zawyża trudność (nie mają przyrządów celowniczych na tych statkach?). Na pierwszych podejściach mamy mało pieniędzy i musimy paść. To trochę przeczy strategii, bo jesteśmy skazani na porażkę i powtarzanie tego samego. Łączenie wielu typów maszyn również nie ma specjalnie sensu. Synergia między nimi jest nieistotna, ze względu na rodzaj walki. W danym momencie mamy jedną maszynę, niby można się bawić, w specjalizowanie ich i niszczenie określonych celów, niemniej jednak zastosowany rodzaj walki wpływa negatywnie na możliwości strategiczne, jak i na imersję, bo niby czemu nasza grupa bojowa wysyła po jednej maszynie?
Moim zdaniem, znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby zastosowanie takiego systemu, jak ma chociażby Battlestar Galactica Deadlock. Obecnie, jeżeli jesteśmy strategicznym guru, ale mamy słaby refleks, to sobie w grze nie poradzimy, więc tworzy się dziwna sytuacja, gdzie potrzeba znacznego pomyślunku na mapie strategicznej (przynajmniej w granicach wyznaczonych nam zasobów), a w samej walce, liczy się już głównie nasza zręczność i celność. Rozwiązałoby to również problem synergii statków, gdyż obecnie najlepszym rozwiązaniem jest posiadanie jednego, super statku, chmara mniejszych jednostek będzie nas tylko kosztować w naprawie, a i tak nie wykorzystamy ich liczebności. Wróg zawsze ma przewagę liczebną, więc my potrzebujemy przewagi ogniowej/jakościowej. Nie opłaca się więc robić niczego innego od jakichś pancerników.
Generalnie ciężko powiedzieć, dla kogo jest ta gra. Żeby się podobała, to ktoś musi być fanem zaawansowanych strategii, zręcznościowej walki 2D i rougelików. Do tego jeszcze przydałoby się, żeby lubił budowanie. Dla mnie, ta gra jest pozszywaniem zupełnie różnych koncepcji, tak jakby twórcy nie potrafili się dogadać, co chcą zrobić, więc zrobili wszystko na raz. Niestety poszczególne elementy gry, zamiast sobie pomagać, przeszkadzają. Ode mnie, 6/10.