Ilu ja takich znałem! I jak mnie to wkurza strasznie!
Kiedyś kumple, na piwo, w gry pograć, grilla w lato odpalić, potem wchodzą w związek i wpadają w sidła.
- Idziesz na grilla?
- no nie wiem, zalezy czy Kasia będzie chciała iść.
- no dawaj.
Poszedł a potem przed wieczorem spada, bo Kasia tak chce.
19-20, gra w GTA na konsoli, piwko, pizza wjeżdża. Telefon od Kasi, kumpel spada gdy impreza się dopiero rozkręca, wszyscy wkurzeni a ja najbardziej.
Jeszcze mocniej denerwuje mnie gdy na imprezie, któryś kumpel stałe w telefonie siedzi i z laską pisze na Messengerze lub wychodzi i nas zostawia bo ona dzwoni....
Mówisz coś do kumpla, a ten co? co? Bo nic nie słyszy co do niego gadasz...
Ja wszystko rozumiem, ale to jest brak szacunku, i za przeproszeniem - trochę pantoflarstwo.
Ja sam taki byłem, ale nigdy kumpli nie rozczarowałem, było picie - to było picie, a nie pseudo picie, będące tylko nakładką na pisanie z laską.
A wy takich macie kumpli lub byłych kumpli? Albo nie daj Bóg samiście tacy?
EDIT: tak, o tym wszystkim przypomniały mi, i nabuzowały mnie te wątki o dziewczynach, których w ostatnich dniach multum.
Edit 2: jeszcze większe kuriozum to była nasza akademikowa wigilia, na której kumpel z nosem w telefonie siedział cały czas, tak mi było wstyd za niego, że myślałem że mu przywalę, wszyscy się źle przez niego bawili, a ludziom którzy nas zaprosili było po ludzku przykro...
Widzisz, w pewnym momencie w życiu musisz się zastanowić jakie masz priorytety w życiu.
Niektórzy widać wolą kobiety. Z wiekiem jest jeszcze gorzej, bo z taką żyjesz i w ogóle nie chce się nigdzie wychodzić z domu
Dobra, rozumiem mając 30 lat i więcej, ale te sytuacje które opisałem zdarzyły się 20 kilku latkom, i na studiach, gdzie priorytetem zaraz za nauką, powinno być wyciąganie czego się da pozytywnego z ostatków przedłużonego dzieciństwa...
Powiedz koledze, by zmienił laskę na taką, która ma mniejszego kija w ass. A swoją drogą są rzeczy ważne i ważniejsze - ty się wolisz bawić do upadłego, a on po prostu już jest na dobrej drodze do założenia rodziny, czyli jakiś poziom wyżej.
Odpowiedni czas jest na wszystko, jak idziesz na grilla - to w tej chwili priorytetem jest grill a nie założenie rodziny za kilka lat.
U mnie jest to o tyle dobrze rozwiązane, że koledzy mówią żonom, że idą do lekarza specjalisty, a tak naprawdę w tym czasie gramy do późna w Pro Evolution Soccer. Wystawiam im tylko dla niepoznaki skierowania na jakieś rezonanse i inne gówna, oczywiście na koszt NFZ, bo przecież nie każę koledze płacić z własnej kieszeni.
Gęsty przecież nie zakładał wątku o lekarzach.
Za bardzo się wczuwasz, uważaj, bo jeszcze praktykować zaczniesz, a wiesz, jakie za leczenie bez uprawnień "są paragrafy".
Poza tym szanujmy się, lekarze i bieda PES, bez lig, z jakimiś modami i bez FUT za kupę kasy?
Jakbym był lekarzem, to bym się obraził.
Czyli jesteś zazdrosny , bo jakieś tfu dziewczyny skradły ci atencję wśród znajomych? :D
" jeszcze większe kuriozum to była nasza akademikowa wigilia, na której kumpel z nosem w telefonie siedział cały czas, tak mi było wstyd za niego, że myślałem że mu przywalę, wszyscy się źle przez niego bawili, a ludziom którzy nas zaprosili było po ludzku przykro..." przyszedł, przyszedł , złożył życzenia nie zapomniał o was.. nie wiem co by musiał odwalać w akademiku żeby towarzystwo źle się bawiło, wyjął małego i robił dla laski zdjęcia lub się trzepał czy jak? :)
Bo cel całego życia - chlanie . To dopiero smutne ..
Tak czasem czytam te wątki o relacjach damsko-męskich i zastanawiam się czy to ja znalazłem "święty Graal" (swoją kobietę) czy może jednak para nie potrafiła się dogadać i wcześniej nie ustaliła między sobie pewnych zasad.
Jestem z jedną kobietą od ponad 13 lat i jak mówię, że idę z kumplem np. na piwo to idę na piwo. Zakładam, że wrócę np. o 23 do domu i jej to mówię. Jeżeli się coś ma zmienić to też uprzedzam, że napiszę SMS i tyle. Jedynie co zawsze słyszę od niej to "Ok, tylko uważajcie na siebie". To tyle w temacie. Inny przykład: jadę na kawalerski. Wiadomo jakie jest założenie: większość kończy ze zgonem. Żona jest tego świadoma i zawsze mi tylko powtarza "Jak za dużo wypijesz i wracasz autem to poczekaj i wróć wieczorem". I tak zrobiłem, impreza się przeciągnęła to wróciłem późnym wieczorem, żeby dojść do siebie. Żadnych fochów nie było i nie ma, ze względu na to, że druga osoba była świadoma, gdzie jestem. W trakcie imprezy / spotkań nigdy nie dostaję żadnych SMSów od niej, które mnie sprawdzają itp.
Jak często słyszę historie tego typu to zastanawiam się zawsze co ten facet lub kobieta robi w takim związku, że ktoś jest krótko na smyczy. To nie oznacza, że masz na wszystko pozwalać drugiej osobie, ale trzeba przeprowadzić dialog. Chyba tego brakuje w związkach. Ludzie nie są wobec siebie szczerzy, nie rozmawiają i później wychodzą kwiatki i fochy. Tak myślę :)
No i to jest normalny związek. (W moim obowiązują podobne "zasady").
Ale, jak widać, większość naszych forumowych chłopaków nie potrafi jednak znaleźć "Graala", więc mają nieco spaczone wyobrażenie na temat tego, jak układają się relacje damsko-męskie. A sprawa jest w miarę prosta: jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz. Wystarczy sobie wszystko ustalić i wyjaśnić (zwłaszcza na początkowym etapie związku), żeby potem nie było żadnych niedomówień, niejasności i niespodzianek. A jeśli drugiej osobie nie odpowiada ten model relacji, który proponujemy, to rozstajemy się i szukamy kogoś innego.
Zazdro!
U mojego kumpla kawalerski wyglądałby tak, że siedział by przy stole albo na wersalce i cały czas tylko otwierał wiadomości od laski.
Bo jak nie otworzy za szybko, to będzie potem foch i inba na chacie jak wróci.
Płacz laski i ciche dni, a jego skamlanie o wybaczenie.
Jak się można dac tak upodlic w imię pokorzystania z jednego z otworów naturalnych czlowieka plci żeńskiej.
To jest wina Twojego kumpla, skoro wcześniej nie rozmawiali ze sobą na tego typu tematy. Tak jak Bukary napisał, wystarczy na początkowym etapie związku wyjaśnić i ustalić "zasady". Tak jak chciał, tak ma.
Inny przykład: jadę na kawalerski. Wiadomo jakie jest założenie: większość kończy ze zgonem. Żona jest tego świadoma i zawsze mi tylko powtarza "Jak za dużo wypijesz i wracasz autem to poczekaj i wróć wieczorem". I tak zrobiłem, impreza się przeciągnęła to wróciłem późnym wieczorem, żeby dojść do siebie.
Po prostu jesteś pantoflarzem, pijecie na imprezach oranżadę i grzecznie wracasz, aż późnym wieczorem. Dlatego nie masz żadnych konfliktów, skoro jesteś perfekcyjnie wytresowany.
Niech mi ktoś wytłumaczy, co to znaczy jak dużo wypijesz to wróć autem późnym wieczorem. lol
Kiedyś potrafiłem odróżnić wpis trolla od wpisu na poważnie. Zakładam, że napisałeś poważnie. No cóż, jak pijesz alkohol to pijesz go w różnych ilościach. Jeżeli pijesz już któryś raz w życiu to mniej więcej wiesz jak Twój organizm reaguje np. na 200ml wódki, a jak na 0,5l. Zatem Ty wiesz ile to jest dużo, a ile mało. Wiesz, o której skończyłeś pić i ile czasu zostaje Ci na odpoczynek, sen. Zatem jeżeli skończyłem pić późno, to późno wracam.
Pytam poważnie. Załóżmy impreza rozpoczęła się o 20.00. Do 23.00 wypiłeś między ćwiartką, a pół litra wódki. Nie wiem gdzie tu czas na jakkolwiek odpoczynek na imprezie, ale powiedzmy odpoczywałeś 2 godziny. O 01:00 w nocy powiedzmy jest twój późny wieczór. Czy ty jeździsz na podwójnym gazie?
Łyczek - on raczej nie skumał że chodzi o wieczór dnia następnego
Czyli odsypiasz dzień i wieczorem powrót ;)
Tylko zobacz że Ty podajesz przykład "grala" w powiedzmy środowisku normalnym, bez stałych alkoholików co piją praktycznie co dzień a stań nastukania to zdarza się co 2-3 dni i podobnej patologiii ( a niestety z postów Gęsto mam takie wrażenia zwłaszcza z chwalenia się najtańszym piwem mocnym itp). A tam taka dziewczyna która kontroluje co i jak to czasem jedyna szansa nie skończyć jako przyszły klient mopsu i wyciągnąć chłopaka za uszy z bagna :)
ssforever
No widzisz, teraz rozumiem o co Ci chodziło. Mój błąd, że nie dopisałem późnym wieczorem następnego dnia :) Np. kawalerski skończył się o 02:00 w nocy to wracam późnym wieczorem, czyli np. 19:00-20:00.
DiabloManiak
Założyłem, że mówimy tutaj o "zdrowej" relacji w związku, czyli brak problemu z nadmiarem alkoholu :)
nie dopisałem późnym wieczorem następnego dnia :)
Mysle, ze dla zdecydowanej wiekszosci czytajacych jest to stosunkowo oczywiste :)
Jedynie co zawsze słyszę od niej to "Ok, tylko uważajcie na siebie".
jakby mi moja cos takiego powiedziala to bym wyciagnal konsekwencje, musialaby tydzien siedziec przypieta do kaloryfera w piwnicy i srac do rondla
No cóż. U mnie nie ma żadnego problemu a niedawno stuknęła mi z żoną dekada. Nawet lepiej, kiedyś powiedziała że powinienem częściej wychodzić ze znajomymi.
Widzisz, Twoi kumple po prostu wydorośleli, taka jest naturalna kolej rzeczy. Ciebie w końcu też to czeka.
A wy takich macie kumpli lub byłych kumpli?
Żonatych. Albo w związkach. Większość ma już dzieci. Wszyscy są dorośli - i pod względem biologicznym i mentalnie.
Ten grill to gej party bylo? Bo ja na ogniska itd to chodzilem z dziewczyna jak juz ja miałem.
Kiedyś braliśmy też laski kumpli, ale koniec z tym był, gdy okazało się że na grillach się obściskiwali przy wszystkich albo gadali tylko ze sobą.
albo gadali tylko ze sobą.
Może taki ponurak z Ciebie, że nie można z Tobą o niczym pogadać, to rozmawiają ze sobą.
Przeważnie takie przypadki są gdy któryś ze znajomych ogarnie sobie pierwszy poważniejszy związek. Wtedy większość czasu poświęca dziewczynie, bo to dla niego coś nowego i bardziej fascynującego niż siedzenie z kumplami, które zna od dzieciaka. Ty jako kolega powinieneś być mniej egoistyczny i jeżeli Twój znajomy zaczął jakiś związek i gdy jego dziewczyna jest normalna to spróbować się z nią zaprzyjaźnić, a wtedy dalej będziecie mieli dobry kontakt z kumplem. Najgorsze są osoby, które poprzez swoje preferencje np. bycia singlem, próbują ściągnąć innych do swojego poziomu. Nie każdy lubi przez całe życie pić piwo na ławce i gadać z kumplami o dupie Maryny.
Dziwicie się że kumpel wybrał łaskę. Taka kolej rzeczy. Koledzy, kumple z czasem (lub nie) będą się wykruszać bo kogoś będą mieli a ty zostaniesz sam. Każdy prędzej czy później, jak już napisali koledzy wyżej, wchodzi w coś poważniejszego i dla niego to będzie ważniejsze. Ale do tego etapu po prostu trzeba dojść i wcześniej się tego nie zrozumie
Podpisuję się pod tym co napisał
Ja ze swoją jestem od 12 lat jakoś już?
A do tej pory:
- sam chodzę do knajpy i po prostu mówię, kiedy mniej więcej wrócę.
- Jak gdzieś lecę w podróż (urlopy itp) to lecę w systemie: raz sam, raz z przyjacielem, raz z Partnerką i tak dalej...Pierwszy raz byłem sam w Tajlandii właśnie i jej jedynym problemem było, żebym nie został pogryziony przez małpę ;)
- chodzimy też razem do knajpy ale mam wspólnych ale też oddzielnych znajomych.
- nikt nie oczekuje 24/7 superwizji i kontaktu.
Więc raz jeszcze jak napisał Łyczek - da się? Da się!
A co do tego co napisał Gęsty - wg mnie problem jest taki, że oczekujesz żeby czas się zatrzymał i żeby było jak w Liceum...a to se ne da Pane Havranek! Ludzie dorastają, zmieniają się priorytety itp.
Ale fakt, że mam takiego znajomego, który ma 36 lat, singiel i jedyna rozrywka to piwo i siedzenie przed kompem - póki jest happy? Dla mnie git! Ale on nie próbuję ściągać innych do swojego stylu tylko potrafi się cieszyć tym co mają inni.
A jeśli Twój kumpel podczas Waszego spotkania odczytuje i odpowiada na wiadomości swojej dziewczyny? To nie oznacza, że jest pantoflarzem, tylko że najwyraźniej ta osoba po drugiej strony komórki jest dla niego ważniejsza i ciekawsza. Ja bym tak do tego podszedł ;)
Poza tym grill w samym męskim towarzystwie? Kurde, ja bym z nudów chyba umarł!
Najlepsze grille to właśnie takie, gdzie jest mieszane towarzystwo i wspominam je najczulej!
Peace!
"Widzisz, Twoi kumple po prostu wydorośleli (...) Ciebie w końcu też to czeka"
Dosc smiala teza :>
Nie no serio, Gęsty bierz przykład z Sokratesa i nara do lasu ;) jak można takie wątki tworzyć na powaznie?
małżeństwa powinny być kontrakowe odnawiane co rok lub dwa a najlepiej nie powinno być ich wcale
Z żoną w związku od 12 lat. Mamy wspólnych przyjaciół, których znamy od lat i spotykamy się z nimi średnio raz w miesiącu. Czasem ona się z kimś musi spotkać sama, czasem ja jadę do kumpla, nie czuję się uwiązany, żona wie że czasem muszę mieć spokój i grać całą noc i nie ma problemu. Kwestia poznania się przez lata i znajomości swoich potrzeb. Jest czas na gry, jest czas na kumpli i jest czas na seks z żoną. Tyle.
Mój kumpel tylko może marzyć o pobraniu sobie w nocy, 23 idą spać i koniec, jak nie pójdzie to foch.
Ja bym powiedział, że większym problemem są dobre chłopaki stracone przez dzieci, ale to ja....
Tyle że dzieci to ja rozumiem, wymagają opieki i nie mialbym oto do nikogo żalu.
Po gęstym spodziewałem się czegoś więcej, a nie takiej zgranej kliszy o zakazie łojenia Harrnasi z kumplami.
Co tam u Grażynek, czy było wreszcie jakieś wyjście integracyjne na piwo? W urzędach najniższa krajowa, ale na piwo na mieście za 10-15 zł jeszcze można sobie pozwolić.
Opijanie wypłaty odłożyłem na przyszły tydzień, bo wtedy mam też urodziny. Będzie grubo :)
A w Gdańsku było git, opiszę kiedy indziej.
A Grażynki na urodziny przyjdą? Pewnie ubiorą kuse kiecki i się będzie działo.
Ja raz mialem odwrotna sytuacje. Ze to dziewoacha ciagle gdzies wylazila i sie szlajala zamiast ze mna siedziec.
Mnie też to drażni. Umawiasz się z gościem na piwko jak za czasów szkolnych (technikum) i przyłazi z kobitą. W drugą stronę to samo, gość proponuje wyjść do knajpy itp., nic nie pisze że będzie z dziewczyną, a i tak z nią przychodzi. Nie żebym miał coś do ich partnerek ale przychodzą, lepi się do niej jakby to był odpowiedni czas, w ogóle, jakby ją przez miesiąc nie widział. Co chwila misiu to misiu tamto, brakuje jeszcze by ją łyżka karmił xd pantofle
Ty się ciesz, że jeszcze w ogóle do knajpy wychodzi. W pewnym wieku znajomi przestają zapraszać na chlanie, a zapraszają na obiad :/
W ogóle to mamy w tych wątkach ciekawe zderzenie dwóch modeli związków: nowoczesnego opartego na partnerstwie i wzajemnym zrozumieniu, oraz tradycyjnego, opartego na hierarchii i ścisłym podziale ról
