Męczy mnie ostatnio jedna rzecz. Może już od jakiegoś czasu. W Internecie w ostatnich kilku latach przewija się masa tekstu na temat wygrywów, przegrywów, chadów, spermiarzy, cuckoldów, stacy i całej tej nowomowy. Trochę mnie to męczy, bo gdy nie mam dziewczyny od razu jestem klasyfikowany jako przegryw, co w sumie źle wpływa na samoocenę. Przecież na wielu innych polach można osiągać sukcesy, nie trzeba mieć nie wiadomo ile dziewczyn na koncie, można mieć wspaniałą pracę, być świetnym w jakimś sporcie, pasji, być dobrym dla innych ludzi itd. Wcześniej jakoś chyba każdy miał to bardziej gdzieś, choć może mi się tylko tak wydaje i jakoś poznawanie dziewczyn na imprezach, w pracy, w szkole było bez tej całej nowomowy, tego myślenia itd. Jakoś łatwiej i naturalniej to wszystko chyba szło. Dziewczyny miałem, ale nie jestem jakimś Casanovą i czasem łapie doła, gdy jestem sam, a wcześniej się jakoś tym mniej przejmowałem.
Smutne w dzisiejszych czasach jest to, że większość młodych mężczyzn nie ma pojęcia jak powinna zachowywać się kobieta i jak zachowuje się kobieta autentycznie zauroczona mężczyzną.
Mianowicie chodzi jak w zegarku i nie ma tej naburmuszonej energii w środku, boi się, że Cię straci, jaką rzadkością to jest w dzisiejszych czasach to nie mam w ogóle pytań, wystarczy popatrzeć i przeanalizować setki par w ciągu dnia w dużym mieście...
Widać kto nosi spodnie, a kto spódnicę...
One mają wgrane dzisiaj w software, że facet to gówno i to przejawiają na każdym kroku, nie ważne czy jesteś brzydki, przystojny, bogaty, biedny, to już jest na tak głębokim poziomie od kilku pokoleń, że jest to tzw. przegrana cywilizacja.
Masz do czynienia z produktem XXI wieku, a nie kobietą, tego typu laski to niestety 97 % rynku - nadają się tylko na relację typu pump and dump.
Dawno tu takich bzdur nie było... pisanych na poważnie.
Jak to matka przeczyta, to da ci taki szlaban, że przez rok kolegów z konfederacji nie zobaczysz
Jak to matka przeczyta, to da ci taki szlaban, że przez rok kolegów z konfederacji nie zobaczysz
Przecież to typowe marudzenie przyszłego wojującego lewicowca, nie udało mu się w życiu, ma problemy w relacjach z kobietami więc pewnie za chwilę przefarbuje włosy na różowo i stwierdzi, że identyfikuje się jako szklanka do połowy pełna i kobiet nie potrzebuje.
lewica ,prawica czy centrum - ciul z tym ,najgorsze że on woli generalizować by sobie wytłumaczyć czemu jest sam.
Ale cóż..to co piszę czy nawet jego nick nie zmienią faktu że może mu się nigdy nie udać znaleźć żadnej drugiej połówki (chyba że alkohol).
Kobiet, którym faktycznie zależy na stworzeniu związku jest niewiele. Zazwyczaj to szukanie właśnie tej "Ekipy remontowej" dla zranionych dusz.
A poza Tinderem jest zupełnie inny świat, który nie każdy pozna i chce poznawać.
Jest trochę jak mówisz, czasem mam wrażenie, że jest to świadoma propaganda rozgłaszana przez... kobiety :P.
Mam paczkę 20 kolegów ze studiów, ostatnio spora część z nas jakoś tak synchronicznie pokończyła długoletnie związki i dawno nie widziałem takiego powiewu życia w narodzie, jakby druga młodość. Byliśmy na wyjeździe kawalerskim, chłopaki w małżeństwach/związkach przybici, nic im się nie chciało robić, a single cały czas pobudzeni, każde wyjście do klubu to przygoda, każde piwo w terenie to okazja, dupcia lata, włosy starannie ulizane, oczy rozbiegane, radość życia, nawet nie chodzi o jakiś letni podryw, a zwykłą celebrację życia. Z daleka było widać kto jest w związku, a kto się właśnie zerwał ze smyczy.
Nie chciałbym jednak generalizować. Moim zdaniem nawet jeśli część z nich była "imprezowo niewydolna" to wrócą sobie do domu, do żon i dzieci i przynajmniej część z nich odżyje, odnajdzie radość i wewnętrzny spokój.
Ale potem byliśmy na ślubach i żony naszych kolegów robily takie "ojej" na wieść, że jesteśmy sami, jak gdyby wydarzyła się jakaś straszna tragedia. A ja mam swój najlepszy, najszczęśliwszy czas od 4 lat i mam takie solidne przeczucie, że podobnie każdy z moich kolegów. Wydaje mi się, że przez taką propagandę singla-porażki kobiety umacniają swoją pozycję w związkach i to jest ich zbiorowy interes, by ją utrzymywać ;-)
bo żonata kobieta uzaje faceta bez smyczy za zagrożenie bo gdy jej pimpek zauważy że da się żyć bez żadnej jędzy nad głową to urwie się ze smyczy i trzeba będzie szukać nowego bankomatu i dlatego żonate kobiety jojczął nad biednym wolnym facetem bo chcą żeby miał tak samo żle jak ich facet
Z grupki moich kilku znajomych jeszcze przed pandemią, kiedy robiliśmy regularne wypady nad jezioro, tylko jedna/dwie osoby były singlami i bawiliśmy się zawsze świetnie. Problem pojawił się wraz z zajściem w ciążę jednej z koleżanek. Zaraz po niej zaszła druga. No i spotkania w ten sposób upadły a w trakcie pandemii kontakt w zasadzie się urwał.
No i spotkania w ten sposób upadły a w trakcie pandemii kontakt w zasadzie się urwał.
No to albo imprezujemy, albo zapewniamy przetrwanie narodowi. Nie da się zjeść ciasteczka i mieć ciasteczka.
No to albo imprezujemy, albo zapewniamy przetrwanie narodowi. Nie da się zjeść ciasteczka i mieć ciasteczka.
Wy już tam w Izraelu macie swoje sposoby.
Wy już tam w Izraelu macie swoje sposoby.
Pewnie tak. Ale chętnie posłuchałbym jakiejś rady od Araba z Iranu. Nie daj się prosić...
Proste.Bycie z kimś fajnym jest fajne.Ale bez ślubu. Ślub psuje wiele rzeczy. Ogólnie ludzie dobierają się zbyt szybko w pary. Nie poznając siebie nawzajem . Jeśli ona /on zachowuje się normalnie przez powiedzmy 3 lata,i mieszkanie z soba daje frajdę,to wtedy można i brać ślub.
Wg. statystyki na 100 mężczyzn przypada 117 kobiet w dużych polskich miastach, wiec majac +17 bez pokrycia i nie mając dziewczyny jest się przegrywem ;)
Polacy mieszkaja tylko w duzych miastach? Kobiet jest wiecej spoleczenstwie z wieksza srednia dlugoscia zycia.
Ja bym to ujął inaczej: facet bez dziewczyny to nie przegryw, ale facet z dziewczyną to wygryw.
W dzisiejszych czasach więcej kobiet myśli o życiu dla siebie i nie chce im się nawet starać żeby związek się udał, albo nie chce im się szukać kogoś. Zdobycie fajnej dziewczyny to swego rodzaju niezły achivement
ale facet z dziewczyną to wygryw.
Noooo nie generalizowałbym. Rozwody z powietrza się nie biorą, a z rokiem jest ich coraz więcej, do tego stopnia, że nawet Ordosi chcą ich zakazać
ale facet z dziewczyną to wygryw.
Potem czlowiek widzi takich "wygrywow", ktorzy marnuja sobie zycie w gownianym zwiazku, bo opinia jest taka, a nie inna.
Faktycznie chcą zakazać rozwodów.LoL w jakim my świecie żyjemy . Rozwody są obciążeniem dla państwa.https://noizz.pl/opinie/ordo-iuris-bedzie-dazyc-do-zakazu-rozwodow-sa-obciazeniem-dla-panstwa/h1ptk1t Ale o zakazie dobierania się do ministrantów ani słowa.
Napisałem przecież fajnej dziewczyny.
Rozwodów jest coraz więcej bo ludzie moim zdaniem przewartościowali swoje życia , głównym powodem rozwodów jest brak czasu dla partnera czy partnerki , przyczyną tego jest bieg ku grubszemu portfelowi , wizja boagtego życia , które wylewa się z każdego dostępnego odbiornika , frustracja narasta gdy to się nie udaje po latach tyrania 60 godz tyg w pracy która społecznie jest mało istotna , czyja to wina ?? parterna bądź partnerki .
Dramat
Większość ludzi w internecie używa słów, które gdzieś przeczytało/zasłyszało, a nawet nie zna ich prawidłowego znaczenia. Z tych, które wymieniłeś to żadne nie odnosi się bezpośrednio do posiadania dziewczyny. Tak więc wygryw/przegryw to osoby które wygrywają lub przegrywają w życiu, czyli odnoszą w nim sukcesy lub nie. Nie chodzi tu o posiadanie dziewczyny wyłącznie, bo nie dla każdego to jest sukces. Możesz mieć grono przyjaciół, czy sukcesy zawodowe i już jesteś wygrywem. Przegryw to osoba, która siedzi w piwnicy. Nie ma dobrej pracy, nie ma przyjaciół albo dziewczyny. Chad to facet bardzo przystojny, taki na którego widok dziewczyny wzdychają, co nie znaczy, że musi jakąś mieć, bo to jego sprawa w czym znajduje szczęście. Spermiarz -nastolatek, który właśnie dojrzewa seksualnie i zaczynają się pojawiać nocne zmazy - też nie ma żadnego związku z posiadaniem dziewczyny. Cuckold - tutaj to już w ogóle jest nieporozumienie z używaniem słowa w internecie. Przedstawia ono osobę która odczuwa podniecenie seksualne obserwując kobietę z którą jest w związku, gdy ta uprawia seks z innym mężczyzną. Stacy - nigdy nie słyszałem tego określenia. Problem w tym, że większość używających tego typu określeń, robi to by w ten prymitywny sposób uargumentować swoje zdanie, gdy brakuje mu autentycznej mądrości. Można to dostrzec także w używaniu słowa "szur". Z mojej strony teoretycznie lepiej być singlem/kawalerem, niż być simpem bez męskiej godności.
też coś takiego zauważyłem i mam swoje badania naukowe z obserwacji znam 10 gości
którzy się ożenili do dzisiaj tylko dwóch jest żonatych i ci żonaci wyglądają strasznie wiecznie zmęczeni nic im się nie chce a także wiecznie niezadowolona baba która gdera im wokół głowy a rozwodnicy pełni życia robią co chcą i kiedy chcą co ciekawostka z 8 rozwodników aż 6 jest jeleniami a jeden z tych 6 jest turbo jeleniem bo po 7 latach małżeństwa dowiedział się że 4 dzieci ( czyli wszystkie ) które miał z byłą żoną nie było jego.
Morał tego opowiadania jest taki ngdy nie ufaj kobiecie bo wszystkie kłamią i zdradają
a społeczeństwo niech się wali bo to ja decyduje o moim życiu a nie ludzie
No i teraz nie wiem już czy to mikelsgrom czy mck7 jak wyskoczyłeś z tymi badaniami naukowymi. Może jakaś podpowiedź? Stoją za tym reptilianie? Piszesz książkę na ten temat, która otworzy oczy całej ludzkości? Przynajmniej z używaniem interpunkcji, albo raczej jego braku, się długo nie kryłeś.
Dużo w tym mądrości. Też podobne wnioski ze swoich obserwacji wyniosłem.
Nigdy nie wolno dać się zniewolić i zrobić z siebie podnóżek dla kobiety.
Dzwońcie do Białka. Znowu mu przegrywy z zagród na wykopie pouciekały
A ja mam wywalone. Kiedyś mocno zabiegałem o takie błahostki jak związek.
Poznałem mnóstwo par w swoim życiu, i wiem że nigdy nie jest tak różowo jak się myśli że będzie gdy buzują hormony.
Nie wyobrażam sobie żeby któraś miała mną zarządzać jak swoim psem, a tak się zazwyczaj kończy.
Nie daj Bóg aby kiedyś mi powiedziała że nie mogę się napić gdy chcę a potem focha strzelała!
Tak ma np. mój wujek, chłop 1.90 a żona mu wódkę wydziela na rodzinnych zjazdach...
Mówię poważnie, znając siebie to by się skończyło źle, jestem spokojny ale do czasu.
wiem że nigdy nie jest tak różowo jak się myśli że będzie gdy buzują hormony
O, czyli już zdajesz sobie sprawę z tego, że relacje z drugą osobą nie zawsze polegają na wspólnym wąchaniu fiołków i wymagają od obu stron ukrócenia egoizmu i różnego rodzaju wyrzeczeń. No to pierwszy krok na drodze ku dorosłości wykonałeś. Następny jest trudniejszy: wyjść z domu i znaleźć osobę, z którą masz ochotę spędzać czas i która ma ochotę spędzać czas z tobą. O następnych nawet nie wspominam, żebyś się nie zniechęcił. ;)
Generalnie to nie wiem co ma ta bezsensownie portowana z zachodu nowomowa do tematu, ale najważniejsza rzecz to zrozumienie, że traktowanie posiadania dziewczyny jako wielkiego celu i sposobu na wygryw to bardzo zły pomysł. To tak nie działa i tego typu podejście jest prostą drogą do porażki. W pierwszej kolejności się trzeba zająć sobą, tym co lubisz, co ci przynosi rozwój, zysk, zdrowie itp. Jak to ogarniesz to kobiety pojawią się same. A jak nie to, że tak powiem, co zrobić. W dzisiejszych czasach naprawdę bycie dobrze ustawionym "kawalerem" to nie jest jakaś tragedia. Niejeden żonaty i dzieciaty by tak chciał, wiem co mówię:p
Trochę mnie to męczy, bo gdy nie mam dziewczyny od razu jestem klasyfikowany jako przegryw, co w sumie źle wpływa na samoocenę.
Jak juz sam slusznie zauwazyles, zwiazek nie definiuje tego, kim tak naprawde jestes, wiec musisz po prostu przewartosciowac sobie w glowie pewne rzeczy (wiem, ze latwiej powiedziec, niz zrobic) i wtedy opinia innych w tej materii bedzie dla Ciebie znaczyla dokladnie tyle, ile powinna, czyli nic.
Póki przejmujesz się opinia innych ludzi to jesteś przegrywem zacznij żyć swoim życiem a nie martwisz się co o tobie sadza ludzie z i i internetu lub pracy przecież ci z internetu nie wiedza jak wyglądasz, a z pracy zapomną o tobie następnego dnia kiedy odejdziesz. W Polsce są takie dziwne poglądy normalności życia. W wieku 30 lat powinieneś mieć to to i to, samochód klasy średniej to X kwota, poniżej tego to biedota, pomijać fakt ze dużo uważa się za lepszych bo ma prace w biurze czy jako kierownik w sieciówce typu HM mimo ze zarabia mniej od tego sprzątacza czy budowlańca.
Mam duże powodzenie, bo mam wszystkie wabiki na kobiety czyli dobry wygląd, kasę i przebojowy charakter więc najładniejsze kobiety same o mnie zawsze starały się, ale generalne w relacjach damsko-męskich wszystko u podstaw oparte jest na egoistycznych pobudkach z obu stron.
Dowodem na to jest to, że ładne kobiety zawsze mają większe powodzenie od mniej urodziwych niezależnie od tego co sobą reprezentują czyli mogą być materialistkami, egoistkami, wariatkami, spory przebieg, zdradzić, nic nie wiedzieć, nic nie potrafić, a to nie ma znaczenia. Fakty są proste. Cieszą się u mężczyzn o wiele większym powodzeniem od mniej urodziwych.
W drugą stronę to samo. Mężczyźni mający coś z wabików jak sława, kasa, wygląd, przebojowy charakter mogą być puści, nic sobą nie reprezentować, nic nie wiedzieć, mieć duży przebieg, zdradzać, znęcać się, bić, a to też nie ma znaczenia dla kobiet, bo takimi są od zawsze najbardziej zainteresowane w pierwszej fazie poznawania, która jest decydująca.
Wartości zawsze mają drugorzędne i trzeciorzędne znaczenie o czym przekonują się mało urodziwe kobiety oraz faceci bez tych wabików o jakich pisałem. Nieważne jakby nie byli wartościowi, co wiedzieli i co potrafili to bez nadrzędnych wabików niewiele wskórają. Zawsze będą musieli starać się o coś co inni mają na tacy, a i tak mieć gorsze efekty. Stąd obniżanie progów czyli szukanie kogoś płci przeciwnej z średnim lub ostatecznie z mniejszym powodzeniem czyli faceci co raz mniej urodziwe kobiety, a kobiety znów facetów mniej przystojnych czy mniej zamożnych lub mniej przebojowych zależnie co jest priorytetem.
Zresztą w książkach bardzo precyzyjnie jest opisana natura ludzka.
Jeśli o mnie chodzi to szukałem zawsze kobiet inteligentnych, a zarazem o dobrym sercu nastawionych na rodzinę, a nie imprezowanie. Stąd większość kobiet jakie poznałem mogło być tylko moimi kochankami lub dziewczynami. Pierwsza żona okazała się bezpłodna. Z drugą mam syna.
Nie posiadanie dziewczyny lub żony nie ma nic wspólnego z bycia przegrywem. Osoby, które tak sądzą niech w takim razie będą z kobietami, które kompletnie im nie podobają się i na odwrót. Zwykły bełkot laików.
Przykładowo zabierz mi wygląd, kasę, przebojowość i wiadomo, że te same kobiety z którymi poznawałem się prawdopodobnie nie były nawet zainteresowane i musiałbym przebierać wśród mniej urodziwych. A do tego więcej starać się i każda narzekałaby czy była skłonna zdradzić/odejść do innego. Mając wabiki mam kobiety jakie podobają się mi na tacy i trzymają się jak rzep więc co to za sukces. Dla kogoś może z mniejszym powodzeniem samo posiadanie choć jednej dziewczyny/żony nawet mniej urodziwej jest życiowym sukcesem więc pewnie dlatego przekładają to na takie ramy jak wygrana/przegrana. Ciekawe co na ten temat powiedziałby W.Beatty, który w okresie największej sławy nie mógł opędzić się od kobiet i same pojawiały się co rusz, by iść z nim do łóżka, a przecież dla innych były dziewczynami/żonami i musieli starać się o coś co on miał na tacy. To tyle w kwestii bycia wygrywem/przegrywem w kwestii relacji damsko-męskich. To on mógłby powiedzieć, że ktoś kto traci czas na poderwanie jest przegrywem, bo on nie musiał lub ktoś kto miał 20 ładnych kobiet czy nawet 200 jest przegrywem, bo on miał tysiące. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Jego wabikiem była sława po filmie "Bonnie & Clyde". Gdyby kobietom przeszkadzał ogromny przebieg facetów i to, że zdradzają nie byłyby tak łatwe dla sławnych, przystojnych, bogatych, przebojowych przy których mają na to największe szanse. Wartości mają zerowe znaczenie, bo nawet najbardziej wartościowe jednostki, jeśli nie mają głównych wabików mają malutkie powodzenie.
Jak ktoś kto całymi dniami wypisuje te wszystkie dane z wikipedii typu w którym roku wyszedł dany film albo gra i piszę jakąś rozprawkę która nikogo nie interesuje może mieć przebojowy charakter?
Wstawaj, zesrałeś się
Bezi2598
Jak pisałem punkt widzenia zawsze zależy od punktu siedzenia.
To co dla ciebie jest Mount Everestem dla innych jest formalnością.
Przebojowy charakter - pewność siebie, otwartość, brak kompleksów, dużo energii i bycie duszą towarzystwa, styl życia, przebojowe pasje, a tych mam wiele. To kobiety chcą wejść do mego życia, a nie na odwrót. Zawsze stara się strona, która ma gorsze karty.
Każdy ma też swoje substytuty - moje są niezmienne.
Kobieta musi być atrakcyjna fizycznie, by mi podobać się, musimy mieć wspólne zainteresowania, ale też swoje, musi akceptować, że nie będę zajmował się tylko nią, inteligencja, poczucie humoru, bycie rodzinną i chęć posiadania dzieci, jak najniższy wskaźnik bycia materialistką i egoistką itd. Póki co jestem zadowolony.
Przemku (tutaj podający się za Ewunię, Kaczmarka, Piotrka82, Wiedźmina itd) - zanim znowu zaczniesz odklejać się kompletnie od rzeczywistości i tworzyć kolejne wyimaginowane wersje życiorysu (samotna rozwódka była hitem, spadkobierca rodzinnej fortuny najbardziej oklepany) przypomnij sobie, że to internet, taka globalna wioska. Nawet na tym forum są ludzie, którzy wiedzą jak wyglądasz, jaką szkołę udało ci się ukończyć, na którym wrocławskim blokowisku pomieszkiwałeś itd.
Chociaż w sumie, jeśli jakoś ci to pomaga i pozwala chociaż tutaj się dowartościować? Krzywdy innym tym chyba nie robisz, nic więcej nikomu nie powiem ;)
Miło słyszeć. Osoba która przeszła ponad 5000 tysięcy gier, od 3 do 10 razy (te najlepsze), że ma takie "powodzenie". Niektórzy spać nie muszą. Też chciałbym mieć taką umiejętność. W KCD to możliwe. Możesz tam w ogóle nie spać...
Stąd większość kobiet jakie poznałem mogło być tylko moimi kochankami lub dziewczynami. Pierwsza żona okazała się bezpłodna. Z drugą mam syna.
^^Tak, a w tej bajce były też smoki :D. Na poprzednim "altkoncie" popisywałeś się, w jak żenujący sposób traktujesz kobiety (za co zresztą wyłapałeś w końcu bana), a tu proszę - dwa lata minęły, dwie żony i potomek :P
Chłopie (choć, kto tam cię wie?) - czy ty nie czujesz odrobiny zażenowania? Nie jest ci wstyd tak kłamać? Po tym, jak już cię ludzie (wielokrotnie!) zdemaskowali?
Chłopie (choć, kto tam cię wie?) - czy ty nie czujesz odrobiny zażenowania? Nie jest ci wstyd tak kłamać? Po tym, jak już cię ludzie (wielokrotnie!) zdemaskowali?
Tak działa konserwatywne wychowanie. W końcu mężczyzna MUSI być silny, mądry, inteligentny, a przy okazji przystojny. Ponadto musi podrywać dziewczyny, regularnie uprawiać seks, nie może okazywać emocji i musi nosić luźne spodnie. Jeśli taki nie jest, to jest "ciotą w rurkach" jak to niektórzy mówią. Więc jak będziecie słyszeć o konserwatywnym modelu rodziny, to pamiętajcie, że mężczyzna, który niekoniecznie wpisuje się w kanony stereotypowego PRAWDZIWEGO mężczyzny, jest przez to poniżany i kompromitowany i jest krok bliżej do samobójstwa.
Najsmutniejsze, bo Polacy tego nie widzą i jeszcze bardziej w to brną, nie potrafiąc przyjąć tego do wiadomości. Prawica jest za głupia, żeby zauważyć, że toksyczna męskość, którą sama propaguje, jest obiektywnie szkodliwa społecznie. Największa beka oczywiście z inceli, produktu tego zjawiska, którzy plują na feministki i organizacje kobiece, które dostrzegają ten problem.
Twój opis ma się nijak do "konserwatyzmu". To zupełnie inne rzeczy.
Zastanawiam sie czym podparte są tezy piękne kobiety mają większe powodzenie..... nawet jak są materialistkami i mają mase innych paskudnych cech charakteru....
Jaki typ facetów interesuje się takimi kobietami??? chyba taki sam jak te kobiety .
Jak czytam te wypociny o tym jak to się źle i ciężko żyje z 2 osobą a w małżeństwie to mężczyźni chodzą zmęczeni itp to jestem w szoku.
Popieprzone zdegenrowane społeczeństwo - na każdym froncie się w dupach poprzewracało , modne singlowe i niesamowicie leniwe chłopacki , żrące z każdej miski , nie lubiące brać niczego na klate , próbujące żyć bez obowiązku , bez odpowiedzialności.
Same dywagacje nad plusami i minusami życia w związku to jakaś parodia....
Parodia czego? Myślenie przed podejmowaniem ważnych decyzji nie należy chyba do najgorszych pomysłów.
Plusy i minusy w sytuacji małżeństwa możesz sobie rozważyć po kilku latach , każde małżeństwo jest inne i każde niesie ze sobą wiele wyrzeczeń, wyrokowanie jak to jest nie będąc w tym to bzdura.
Sam tok myślenia jest zły bo jeżeli coś wymaga od nas wyrzeczeń wystarczy znaleźć hipotetyczne minusy by od tego się odciąć - łatwiej wtedy pójść inną drogą bo po co się męczyć .
Zabija się w człowieku w ten sposób poczucie odpowiedzialności za drugą osobę .
>>Plusy i minusy w sytuacji małżeństwa możesz sobie rozważyć po kilku latach
Dzięki za pozwolenie, ale proaktywna postawa się w tego typu sprawach sprawdza zdecydowanie lepiej od reaktywnej.
Niezła patologiczna baba. Jeszcze jakby gościu faktycznie zepsuł TV, ale to nie tłumaczy wrzeszczącej patoli przy dziecku.
Posiadanie dziewczyny... no ja wiem... takie 5/10, powiedziałbym. Ani nie najgorsze, ani żaden szał. Można mieć, można sobie podarować. Chociaż wydaje mi się, że z wiekiem to coraz bardziej dryfuje w stronę "można sobie podarować".
Opinia społeczeństwa też się zmienia. Klasyfikowanie bycia w związku jako synonimu szczęście i spełnienia życiowego to już głównie domena mam, babć i innej emerytury. Generalnie starzy ludzie mają zakodowane, że jak coś było "za ich czasów", to tak już powinno być zawsze i nie ma innej drogi. Trzeba nauczyć się to ignorować, ustalać granice i tyle.
gdy nie mam dziewczyny od razu jestem klasyfikowany jako przegryw, co w sumie źle wpływa na samoocenę
ludzie mogą Ci sugerować ze za czesto ostrzysz szpadę
Bycie w związku jest fenomenalne i warte wielu wyrzeczeń. Ale z jednym zastrzeżeniem - że jest się w udanym związku
Dodałbym od siebie jeszcze, że polegającym na równoprawnym partnerstwie a nie na zaborczych próbach "posiadania" - uprzedmiotowienia drugiej osoby, co zwykle kończy się rozstaniem bądź toksycznymi relacjami, ponieważ nikt nie jest i być nie może czyjąś własnością. Posiadać dziewczynę/kobietę a być w związku z dziewczyną/kobietą czyni różnicę. Być z kimś, nie mieć. Gorąco polecam :)
Dokładnie, ludzie (lub ich większość) w głębi siebie potrzebują kontaktu z ludźmi, a "posiadanie" osoby której można wszystko powiedzieć, wspólnie myśleć nad wszystkim (co pomaga uniknąć głupich decyzji.) i wspólnie robić to co się lubi- spędzać czas razem... To jest właśnie to czego wielu brakuje- w tym oczywiście nawet mi.
Wiadomo, można zastąpić to znajomymi, ale w zdecydowanej większości przypadków znajomi nie są przy nas gdy wstajemy do pracy o 5:30 czy gdy wracamy czekając z pysznym obiadkiem itd. A i z różnych powodów mogą nagle się odsunąć i wtedy nie jest najlepiej, w udanym związku szansa na to jest prawie jak 0 :)
Związek jest naprawdę super - ale powinien być to związek którego utrzymania chcą obydwie strony.
Nie jestem jakiś super,i też takiej kobiety ideału nie szukam. Raczej ciepłej,troskliwej, lubiąca gry,filmy,ale też jakieś wyjazdy,aktywny tryb życia,jest z nią o czym pogadać.Nie czepia się byle czego,nie reaguje krzywo jak się człowiek pierdnie ;D Takiej do życia no.Problem taki,że wiele tych najlepszych,już jest po ślubie,albo chcą dzieci. A reszta jest jeszcze w wieku poniżej normy. Albo z autem. A ja ani auta nie potrzebuję,dzieci też nie. I mam wrażenie z obserwowania par.Nawet z dziecmi. Że większość łączy kredyt,dom i dzieci.I to wszystko. Są z sobą,są do siebie przyzwyczajeni ,ogólnie może się lubią,ale czy kochają? Naprawdę to widać w odzywkach,w zachowaniu . W braku jakiegoś porozumienia.
Bycie singlem ma swoje zalety.Mogę sobie bezkarnie oglądać wszystkie ładne kobiety :) Czy zagadać .
Ale z drugiej strony,lepiej iść z kimś przez te życie,i jakoś się wspierać.Ale weź tu znajdź właściwą ;D W liceum to był banał nawet dla mnie. Klasa praktycznie samych dziewczyn ;) Fajnie się gadało,one bardziej macały mnie niż ja je ;D Nikt się o nic nie rzucał.
Fajnie, ale czy takie w ogóle istnieją?
Tak istnieją. Ale raczej w szkołach. Ewentualnie studia.W sumie żałuję że nie poszedłem na jakiekolwiek studia . W szkołach ogólnie dziewczyny jakieś normalniejsze.Potem to już różnie .Ale jest takich dużo.Ale tak jak piszę.Już są w związkach,albo nie są ale chcą dzieci.I przeważnie pewno w innym mieście lub kraju ;D
Posiadanie dziewczyny to tylko wydatki... a już najlepiej jakbyś był przystojny jak Di Caprio, zwiedzał cały świat, miał 5 domów i 2 Porschaki w garażu to w tedy każda cię pokocha na siłę :P... a prawda jest taka że prawdziwa miłość to test, i ten test pokazuje prawdę i jest zaliczony tylko wtedy jak jest bardzo źle...
Najważniejsze w życiu być szczęśliwym. A nie opinia degeneratów co chodzą dziesięć lat w tych samych butach, 9/10 nieroby, 7/10 problemy alkoholowe, 4/10 znęca się nad rodziną/żoną. W czterech literach mam ich opinię. Jakie społeczeństwo takie opinie. Zmieszają cię z błotem żeby się dowartościować. Jak narobią dziadostwa, że usta już powyżej poziomu gówna to wyjeżdżają za granicę skąd ich polska władza ściąga do kraju listem gończym i kółeczko się zamyka. Jak nie masz kozy to cię obgadują. Ostatnio modne jest mieć chłopa - posiadanie chłopaka. W Polsce dalej średniowiecze, ale można kogoś posiąść, zaatakować od tyłu jak komandosi i najlepiej w nocy.
Przegrywem się jest w toksycznych związkach z których nie chce się wyjść z jakiegoś idiotycznego powodu. Tak samo jest się przegrywem kiedy nie potrafisz zapewnić sobie szczęścia i jedynie żyjesz zazdrością.
Ze związkami jest tak jak z przyjaźniami. W sumie to związek powinien też być przyjaźnią, bo będzie wtedy najszczęśliwszy. Przyjaźni nie da się zbudować z nieodpowiednią osobą. To już lepiej się pchać w znajomości z "benefitami" jak ktoś szuka tylko bliskości z dziewczyną. No ja akurat taką osobą nie jestem chociaż już byłem w 2 takich relacjach.
Ważna jest też kwestia tego gdzie się poznaje partnerkę. Tinder, praca, szkoła czy grono znajomych to zupełnie inne środowiska (chociaż mogą być wspólne) i poznasz tam zupełnie różne typy osób. Z doświadczenia wiem, że w Tinderze nie znajdziesz dobrej partnerki tak łatwo jak się reklamuje. Trzeba się przebić przez spore szambo bo albo trafisz na kogoś kto już jest w związku i szuka "przygód", osoby kompletującą jej osobistą ekipę remontową samooceny (tych jest najwięcej), kobiet z podanymi fałszywymi danymi też jest sporo i nie szukają tam związku ale raczej profitów.
Najważniejsze w życiu być szczęśliwym. A nie opinia degeneratów co chodzą dziesięć lat w tych samych butach
+1