AC Infinity to nie jest dobry kierunek. Asasyny i tak są za długie
Ezio był tak zajebistym bohaterem że dostał nawet film poświęcony jego ostatnim dniom z życia, dla której innej postaci z gier robi się takie coś? Wtedy Ubi było w szczytowej formie.
Ubisoft w chwili obecnej tak jakby obrócił tworzenie swoich gier o 180 stopni. Kiedyś tworzyli postacie, fabułe i do tego świat. Teraz jest kompletnie na odwrót - tworzą świat i do tego dorzucają jakąś śmieszną fabułe oraz postacie kukiełki żeby było kim sterować i miał kto zlecać questy w stylu MMO. W sumie jest to idealny materiał na grę usługę którą chcą stworzyć.
Grałem w Origins było jeszcze okej, jakiś powiew świeżości można powiedzieć, Oddysey nie dało się skończyć, a w Vallhali byłem znudzony po kilku godzinach, gdzie robimy cały czas to samo - jedziemy do dzielnicy gdzie oczywiście król ma kłopoty i musimy atakować zamek.
dla mnie nie jest za długa, mogła by być jeszcze dłuższa jak każde RPG gra. Jedynie brak pomysłów czym jest je wypełnić.
Asasyny z wątkiem abstergo i Desmondem to było to. Szkoda, że odeszli od tego. Brakuje mi tej historii z Ezio.
Żadnego Abstrego, żadnego Animusa, żadnej współczesności a Desmond to najgorszy bohater gier ever.
Abstergo, Animus, współczesność i Desmond to było to co trzymało tę serię. Jak zabrakło Desmonda a współczesność zeszła na dalszy plan zaczęły się problemy serii. Współczesności nie należy z serii wyrzucać, trzeba pójść w nią dużo mocniej niż kiedykolwiek. Już 10 lat marzyłem o AC dziejącym się tylko we współczesności, ale chyba nigdy się nie doczekam.
Asasyny z wątkiem abstergo i Desmondem to było to
Może jeszcze powiedz, że jesteś stópkarzem.
Ja też uważam że wątek abstergo, Desmonda to było coś nowego, świeżego a Desmonda bardzo polubiłem
Bez tego asassyny to zwykle gry akcji, nic nowego
Ubisoft ujawnił istnienie Assassin's Creed: Infinity - olbrzymiej gry-usługi...
Źródło: https://www.gry-online.pl/opinie/ac-infinity-to-nie-jest-dobry-kierunek-asasyny-i-tak-sa-za-dlugie/z7bd1 - dziękuję, do widzenia.
Jak dla mnie to Asasyny mogłyby być tak długie i rozległe jak Origins i Odyssey (w Valhallę jeszcze nie grałem, czekam na wszystkie DLC) gdyby Ubisoft nauczył się robić sidequesty o takiej jakości jak w Wiedźminie 3. W wieśku czyszczenie mapy z każdego jednego questa to była przyjemność, a postacie z nich zapadały w pamięć, z kolei w Asasynach wszystkie side questy są robione na jedno kopyto i zlecane przez postacie o których zapominasz po minucie. Czyszczenie całej mapy w Asasynie po kilkunastu godzinach staje się męczarnią. Tak czy siak już trochę przejadły mi się te starożytno-średniowieczne asasyny o machaniu mieczem i tarczą, chętnie bym wrócił w bardziej nowożytne klimaty takie jak w ostatnich "klasycznych" Asasynach przed Origins.
No poza zbieraniem skrzynek pod wodą we Wieśku ;P tego nie zrobiłem, nie dałem rady ;)
Ubi może i robi ładne duże światy, ale ich problemem jest to, że są po prostu nudne. Sam gameplay też jest mocno średni i po mniej więcej 20 godzinach gry to wszystko zaczyna człowieka nużyć.
W takim wieśku też mieliśmy duży świat i średni gameplay, ale przy tym mieliśmy też świetne postacie i historie, które powodowały, że człowiek wsiąkał w ten świat i świetnie się bawił. W wieśka grałem około 120 godzin (za pierwszym razem oczywiście) i jak kończyłem tę grę to ciągle miałem ochotę na więcej. To tylko pokazuje jak bardzo ważna jest porządna fabuła i klimat dla gier.
Ogólnie gry są za długie dla większości. Pokazuje to procent ukończenia, gdzie dobry wynik to jest 30%, 40% wyśmienity, a powyżej to już musi być naprawdę wybitna gra albo krótka.
Ubi nie zmieni swojej drogi, bo w tą strone zmierza rynek growy.
Gry usługi. Gra ma być na abonament, na konkrety czas, najlepiej bez możliwości odsprzedaży czy kupna bez abonamentu.
Fifa czy Cod praktycznie są takimi grami i zyski z roku na rok coraz większe. Fifa w ramach abonamentu rocznego wynoszącego 250zł daje nowe składy, trochę zmienione menu i kilka poprawek mechaniki. Cod za podobne pieniądze daje nową fabułę na kilka godzin plus nowy kontent do multi.
Jak kgoś ulubioną grą jest fifa, to kupi kolejną odsłonę (przepustkę sezonowa w cenie gry) i tak samo jest z Codem. Z tym, że w codzie jeszcze jako tako można co drugą brać.
Moim zdaniem może na tym seria nawet zyskać. Często ciekawsze były dodatki od podstawki. Ciekawiej wypełniony świat w niepowtarzalną zawartość. Prolog unity był taką odrębną historią a potem ubisoft w animusie pokazał, że jest więcej takich kampanii i gracze doszukiwali się w jaki sposób można to odblokować albo, że takie dodatki pojawią się wkrótce. Zresztą, przecież i tak mam wrażenie, że gram cały czas w ten sam tytuł, podobne asety, gameplay itd. Jestem ciekaw czym to będzie. Nie przekreślam tego projekty i też nie skaczę z radości. No ale często jest tak, że ludzi boją się nieznanego i od razu to odrzucają.
Dziennikarz już sprostował i według tego co zrozumiałem to AC Infinity nie jest do końca grą a właśnie platformą do AC. Po pierwsze bardzo szybko potwierdzone a jeszcze kolejne DLC nie wyszły do Valhalli. Ubisoft nie potwierdził słów dziennikarza a tylko nazwę (Co raczej nie jest standardem) . Po drugie premiera dopiero w 2024 lub później (Według niego). Już się powinna lampka zapalić.
Od Odyssey początkowo się odbiłem ale dałem tej grze drugą szansę i muszę przyznać że jest całkiem niezła.
Wciągnąłem się i 50h minęło nawet nie zauważyłem, jak na razie nie nuży.
Klimat antycznej Grecji jest świetny i gameplay sprawia dużo frajdy a fabularnie jest kilka ciekawych momentów.
Jeżeli ukończę Odyssey na pewno spróbuję Origins i Valhalli .
Brakuje Ci wyobraźni. To jest potencjalnie szansa na wiele małych AC w jednej bazie, wreszcie może każdy epizod będzie na max kilkanaście godzin i w zróżnicowanych settingach. Ja jestem nastawiony optymistycznie :)
Na Boga, przecież nigdzie nie jest powiedziane jak długie będą przygody które odegramy w Infinity, a to co Ubisoft robi to najlepsze co może przydarzyć się serii. Literalni dostaniemy do ręki coś w rodzaju Animusa, prawdziwie Asasynową platformę z której odpalimy różne kampanie. To ogromna szansa na rewolucję w serii. Kolejną i mam nadzieję znów udaną.
Swoją drogą oni zdają sobie sprawę, że ich gry są za długie, stąd choćby zmiana formuły w Valhalli, do której śmiało można wracać po dłuższym czasie dzięki konstrukcji fabuły.
+ Drogi twórco artykułu, jedna uwaga. W grze wcale nie trzeba spędzać dużo czasu, nawet w Odyssey. Nie każdy znak zapytania trzeba zaliczyć, nie każdy sekret wart jest odkrycia, nie każde zadanie poboczne należy wykonać. Jako gracz trzeba to sobie uświadomić, może poczytać trochę o designie gier, żeby wiedzieć jakie sztuczki twórcy stosują żeby nas przykuć na dłużej do ekranu. To tak jakby narzekać na to, że Skellige w Wiedzminie Trzecim jest nudne, bo dużo pytajników jest na mapie. A przecież jedno z drugim nie ma za wiele wspólnego i pominięcie części znaków zapytania nie zrujnuje gry.
Nie każdy znak zapytania trzeba zaliczyć, nie każdy sekret wart jest odkrycia, nie każde zadanie poboczne należy wykonać
Po co więc one są, jak nie po to, by je wykonywać?
To tak jakby narzekać na to, że Skellige w Wiedzminie Trzecim jest nudne, bo dużo pytajników jest na mapie
No bo to prawda.
może poczytać trochę o designie gier, żeby wiedzieć jakie sztuczki twórcy stosują żeby nas przykuć na dłużej do ekranu
Co ma piernik do wiatraka? To jest oczywiste, że aktywności poboczne w asasynach są po to, żeby wypełnić świat przedstawiony i móc się chwalić, że gra dostarcza 100h rozgrywki. Ale nie zmienia to tego, że gracze mogą te aktywności poboczne krytykować, jeżeli są licho zrobione. Wręcz powinni.
A przecież jedno z drugim nie ma za wiele wspólnego i pominięcie części znaków zapytania nie zrujnuje gry.
Ma bardzo dużo wspólnego. Znaki zapytania Skellige wzięły się z tego, że twórcy nie mieli czasu na wprowadzenie aktywności morskich, więc wypełnili wodę setką pytajników ze skrzyneczkami. A skoro ten content jest, to gracze mogą go wykonywać i chcąc skończyć grę na 100% będą się nudzić.
Przecież nikt nas nie zmusza do grania w złe gry, na Boga, przestańcie je krytykować!
Zadnia poboczne są opcjonalne, pytajniki tym bardziej. Jeśli widzisz na horyzoncie fort do podbicia w Odyssey, to nie musisz się męczyć wybijając przeciwników. Podbój Hellady to dodatek do gry, absolutnie nie wpływa na fabułę. Ale jezeli wsiąkniesz w świat gry, to wiadomo, że nie chcesz biegać bez celu i oto masz przed sobą szereg aktywności do wykonywania (nawet jeżeli są to generyczne questy z tablicy ogłoszeń czy zadania tworzone przez społeczność)
Co do Skellige... No nie, to że nie ma kontentu który mógł się pojawić to nie powód, żeby grę krytykować. Fakt, przestrzeń między wyspami można wypełnić lepiej niż poprzez dodanie paru znaków zapytania z kiepskiej jakości lootem, ale nikt nikomu nie każe tego robić. Wiesz czego się spodziewać = świadomie możesz podjąć decyzję o pominięciu danej aktywności.
Powtarzalność to swoją drogą jedna z cech charakterystycznych dla gier w ogóle. W grach Ubi światy są ogromne, fabuła ciągnie nas przez nie żeby zaprezentować to co w nich najlepsze: odtworzony fragment świata z danego okresu historycznego, logiczne więc, że i te aktywności mogą nużyć. Bo nie to, że samych aktywności jest mało czy są źle zadesignowane (Orlog z Valhalli, Bitwa na rymy, pijackie potyczki, układanie stosów kamieni, najazdy) a zwyczajnie w tak dużych światach stają się powtarzalne. Co nie czyni ich złymi. Jeśli po piątym razie zrobią się nudne, to po prostu ignorujesz.
Jeśli po piątym razie zrobią się nudne, to po prostu ignorujesz.
To oceniam grę jako całość, czy samą fabułę główną? To tak, jakby mówić, że nie wolno krytykować serialu za słabe odcinki, bo mogę sobie obejrzeć tylko te lepsze.
Wiesz czego się spodziewać = świadomie możesz podjąć decyzję o pominięciu danej aktywności.
Z jakiegoś powodu jednak rezygnuję z wykonywania aktywności. Bo jest nudna. Idąc tą logiką, autorzy mogą zrobić 10h fajnej kampanii i dostarczyć 90h godzin nudnego contentu z generatora, ale nie możesz tego krytykować, bo to aktywności poboczne. To tak nie działa.
W Wiedźminie jak znak zapytanie jest na wodzie to zawsze jest to tylko zatopiona kontrabanda, istneje ona po to żeby sobie dorobić jak brakuje grosza.
Bo Geralt zabija potwory dla zasady a większość pieniędzy zarabia z handlu znalezionym złomem ;)
A skoro ten content jest, to gracze mogą go wykonywać i chcąc skończyć grę na 100% będą się nudzić.
Jak ktoś nie gra dla rozrywki, tylko po to, żeby osiągnięcia odhaczyć, to później narzeka, że gra jest za długa i za nudna.
Jak poboczne aktywności mnie nudzą, to przechodzę tylko wątek główny, gra ukończona na 70% i w niczym mi to nie przeszkadza. Gram, żeby się rozerwać, żeby odpocząć, żeby było fajnie.
Twórcy umieszczają setki znaczników na mapach, ale nie ma jakiegokolwiek przymusu za każdym biegać, tak jak nie ma przymusu, żeby napisy końcowe w filmach oglądać mimo iż są.
To trochę tak jakby ktoś biadolił, że mu w restauracji za dużą porcję nałożyli i nie da rady całej zjeść, a chciałby.
To trochę tak jakby ktoś biadolił, że mu w restauracji za dużą porcję nałożyli i nie da rady całej zjeść, a chciałby.
Nie. To tak, jakby w restauracji dali ci przepysznego kotleta, ale obok niego na tym samym talerzu nałożyli paskudną sałatkę. Możesz zjeść samego kotleta, ale przy ocenie dania jako całości powinieneś powiedzieć, żeby na przyszłość popracowali nad tą sałatką, jeśli chcą mieć więcej zadowolonych klientów.
Wybacz, ale wielu graczy jak coś kupuje, to chce zrobić wszystko. Ja ostatnio zacząłem olewać większość skrzynek. Po prostu nie robię tego najgorszego ścieku,czyli zbierz 200 skrzynek, albo innego badziewia.
Jak już do obiadku porównujemy: dla ciebie znaczniki to jest niedobra sałatka szpecąca talerz. Dla mnie te znaczniki to szklanka z suchymi paluszkami, stojąca na każdym stoliku jako przekąska, bo wypada, żeby coś stało. Każdy z zadowoleniem wcina swój przepyszny obiad, kończy, a w stronę paluszków mądrze nawet nie zagląda. No, ale zawsze się zdarzy ktoś, kto zje obiad i sięga po te suche, stare paluchy, bo przecież są, bo on płaci, to może, na pewno to jest w cenie i jakby po wspaniałym daniu nie nawpierdzielał się tych starych paluchów, to by stratny był, a z restauracji wyszedł z poczuciem niedosytu i wrażeniem, że coś go ominęło. Na koniec opowiada znajomym o swoich wrażeniach z restauracji, kładąc szczególny nacisk na te właśnie paluszki i stwierdzający, że popsuły mu one wrażenie z pobytu i lepiej by było, gdyby w ogóle w restauracji nie stały na stolikach. Ktoś mu zatem odpowiada: przecież nie musiałeś jeść. Wtedy przychodzi
Wybacz, ale wielu klientów jak zamawia obiad, to chce zjeść wszystko co na stole.
Mamy zupełne inne podejścia i raczej nie przyznamy sobie racji w tej sprawie.
Pozdrawiam :)
Cóż, zawsze można olać grę i nie grać, ja tak robię z ubigrami i jakoś żyję.
AC nie są za długie. One są zbyt powtarzalne.
Tak jak się powinno mówić - między krótką i świetną grą, a długą i średnią, wybieram długą i świetną. Nowe AC to - jak ja lubię je określać - singleplayer, action "MMO". Masa znaczników, w których wykonujesz 3 te same aktywności na krzyż, podział na strefy, które zaś są podzielone na poziomy zalecane dla naszej postaci, zadania które jakieś tam tło mają, ale jak je pominiesz to nic nie tracisz, bo znów robisz to samo co w znacznikach w 90% przypadków.
Dlatego osobiście te AC sobie dawkuję. 2-3 godzinki co jakiś miesiąc, kiedy nie wiem w co innego bym chciał zagrać. Dlatego też pełnej ceny bym w życiu za te gry nie dał. To dobrze wykonane gry, ale źle zaprojektowane.
No i jak sie czyta takie bzdury to od razu sie wie, ze ta osoba nie grala w AC Valhalle. Bo wiedzialaby, ze ta odslona ma kupe kapitalnych pobocznych questow. Nawet te powtarzalne czynnosci byly fajne. Glicze animusa, ustawianie kamieni, rozwiazywanie zagadek. Wszystkie te czynnosci mialy jakis twist, ktory trzeba bylo wykombinowac. W grze jest tez duzo zabawnych odniesien do popkultury. Jest mnostwo zabawnych questow. Nie chce ludziom spoilerowac i psuc im przyjemnosci z grania. Ja gre zrobilem na 100%. Zakupilem dlc na premiere i swietnie sie bawilem. W sumie gra zajela mi 250+ h. Nie zaluje wydania ani zlotowki na nia. Uwazam ja za najlepsza gre zeszlego roku. Watek wspolczesny tez byl swietny. No i ta czesc fajnie polaczyla wczesniejsze czesci i naprawde wzbudzila moja ciekawosc co bedzie dalej. Graficznie gra z HDR miazdzy. Nie raz jezdzilem tylko konno i podziwialem widoki. Gameplayowo ta gra tez byla super. Mozna bylo robic naprawde niesamowite numery. Podpalic chate w jednej czesci wioski, aby odciagnac ludzi/zolnierzy od swojego celu. Ta gra miala wiecej assasyna niz kazda inna odslona. Gralem we wszystkie czesci.
Ah, no bo przecież te "nowe AC" to tylko Valhalla (na którą ludzie też narzekają swoją drogą, pomimo tych urozmaiceń, których na jeszcze dłuższą grę jest za mało). No przecież, jaki ja głupi jestem.
Każda gra bez wyjątku opiera się na pewnych systemach, które z definicji są i mają być "powtarzalne". Nie zmienia to faktu, że zawartość poboczna nie bez powodu nosi takie miano i jest zupełnie opcjonalna. Gier o tak ogromnej skali wcale nie projektuje się z myślą o tym, że każdy gracz będzie biegać od znacznika do znacznika - on MOŻE, ale wcale NIE MUSI tego robić, wszystko zależy od niego samego. Proszę mnie przekonać, że nie miałem prawa dobrze się bawić wykorzystując świetnie zaprojektowane systemy walki, skradania się i parkouru do zdobywania kolejnych fortów w Odysei.Teoretycznie za każdym razem chodziło w tej aktywności o to samo, ale z uwagi na powyższe elementy bawiła niezmiennie od początku do samego końca gry - końca, o którym też decydowałem ja sam, a nie scenarzysta.
Inna sprawa, że pisząc o "nowych Asasynach" trzeba jednak rozróżniać poszczególne części, bo już Valhalla w niesławne "znaki zapytania" nie bawi się zupełnie, a przecież i wcześniej można było zupełnie wyłączyć ten element interfejsu i... po prostu cieszyć się grą.
Znize sie do twojego poziomu i ci odpisze. Mam prawo uwazac, ze AC Valhalla to najlepsza gra zeszlego roku. Moja opinia i moja sprawa. Twoje argumenty sa na poziomie debila.
do tego jeszcze poszli w strone fantasy No bo przeciez wszystkie czesci byly realistyczne. Gosciu skaczacy z 100+ m do stogu siana. Jablko Adama bedace artefaktem w berle papieza. Isu etc etc etc . No gra jest mega realistyczna i oparta 100 % na faktach. Serio?
Kazda gra rozebrana gameplayowo opiera sie na tych samych mechanikach. Kola na nowo nie wymyslisz. Formula questow pobocznych/aktywnosci pobocznych w AC V jednak poszla duzo do przodu. Postacie jak dla mnie tez staly sie duzo ciekawsze i nie jedno wymiarowe. No, ale to sprawa gustow. Widac, ze w ta odslone poszla kupa roboty. Rozumiem, ze komus sie moze nie podobac. No, ale oceny graczy i sprzedaz temu przecza. Gracze czesto placza, ze gra z odoslony na odslone nic sie nie zmienia. Wydawca/dev zmieniaja gre i jest placz, ze do dupy etc. Stare assasyny to dzisiaj drewno. Zagraj sobie w odslony przed Originem. Ja musialem sie zmuszac, aby ukonczyc AC Rogue. W nowszych odslonach nie masz narzucanych durnych checklist. Zabij tylu i tylu wrogow taka i siaka bronia w czasie takim i owakim. To jest sanboks w ktorym ty decydujesz jak sie uporasz.
A to nie ma być gra na kształt GTA V Online, czy RDR Online? Gdzie gracze przeszli singla, i bawią się w multi?
Bo jak tak, to ten cały artykuł, jest G wart...
Trylogia Ezio była świetna, a Black Flag to już w ogóle top 5 moich ulubionych gierek wszech czasów. Bardzo lubiłem Unity, podobało mi się Syndicate, a i przy Origins miło spędziłem czas. Patrząc całościowo, to dla mnie ścisła czołówka najlepszych serii. Teraz zaś zupełnie nie czuję zainteresowania.
Rozumiem że to felieton i on opiera się na wyrażeniu opinii autora, jednak za mało mamy informacji- przez to zmienia się to powoli w gdybania i uprzedzenia.
Mój punkt widzenia jest zbliżony do tego co prezentują w komentarzach Urumod, Ambitny Łoś czy theon- to niekoniecznie musi być duża mapa (przypominam o menu Helixa z Unity). Jednak cały czas mamy za mało informacji i to też się opiera na gdybaniach.
Rozumiem też, że Odyssey mogło wymęczyć autora, brak tytułowych skrytobójców w ostatnich 3 częściach jak i forma RPG- zniechęcić innych do serii, a to całe live-service/czerpiące inspiracje z GTA Online/Fortnite- już ogólnie czarne myśli zbiera; jednak przy obecnych informacjach (lichych) te negatywne doświadczenia rodzą głównie uprzedzenia.
Sam odbiję się jeżeli to finalnie okaże się jakimś Battle Royale, bądź platformą całkowicie skupioną na Multiplayer, na razie ciekawi mnie to co z tego wyjdzie.
To raczej nie będzie gra - usługa, tylko platforma zbierająca wszelkie Assassyny:
"Dziennikarz postanowił wytłumaczyć sytuację i podkreśla – Assassin's Creed Infinity będzie „platformą”, ale sama seria nie zamienia się w „grę-jako-usługę” pokroju Destiny oraz Anthem. Jego zdaniem „prawdopodobnie nadal będzie istniała narracja dla pojedynczego gracza”, ale będzie ona teraz częścią projektu."
Niestety droga obrana przez Ubi nie jest dobra (ilość > jakość). Sam gram teraz w Origins i bawię się dobrze, ale znaczniki w grze zabijają ciekawość świata. Patrząc na jakąś miejscówkę z daleka nie odczuwam w ogóle ekscytacji, bo na pierwszy rzut oka widać, że to jedna z powtarzalnych nudnych aktywności do odhaczenia. A co gorsze - towarzyszy tej grze jakaś niezdrowa chęć wymaksowania. Zrobię to, ale w kolejnego Asasyna długo nie zagram.
W Wiedźminie 3 też jest masa znaczników i można je sprawdzać ale nie trzeba. Tam też głównie była jakaś walka lub jakiś skarb. W Valhalli jest to fajnie rozwiązane, bo do każdego takiego skarbu trzeba sobie znaleźć drogę, rozwiązać jakąś zagadkę, itp.
To prawda, Wiedźmin też miał dużo znaczników, ale tylko część była nudna (głównie skarby na morzu). Zdecydowana większość przynajmniej budziła ciekawość, bo nie wiadomo na co mogliśmy trafić, a nagrody za nie były o wiele bardziej przydatne, był cel w ich przeszukiwaniu (m.in. schematy). W AC Origins przy skarbach od razu wiemy, że trafimy na broń, która na nic się nie przyda i kilkadziesiąt sztuk złota. W dodatku spora część znaczników w W3 (o ile dobrze pamiętam) miała przy okazji jakąś ciekawą mini-historię do opowiedzenia.
A co gorsze - towarzyszy tej grze jakaś niezdrowa chęć wymaksowania.
Ja myślę, że to dlatego, bo wiemy jak grę wymaksować, to jest zrobić wszystkie questy i znaczniki. Widzisz ile masz do zrobienia, więc automatycznie gdzieś tam z tyłu głowy wiesz, że jesteś to w stanie zrobić (bądź nie), więc czemu by nie?
Przeciwieństwem tego jest gra z sekretami czy ukrytymi osiągnięciami. Nie mam w nich parcia na robienie wszystkiego, akceptuję że coś mogę pominąć, a nawet mnie to cieszy, bo przy kolejnym podejściu odkryję coś nowego.
Przyznam, że nigdy nie rozumiałem idei maksowania takich gier :) dla mnie to absurd sam w sobie. Odysei jest tak nieprawdopodobnie piękną grą, że stanowiła dla mnie po prostu element relaksu. Może to dziwne, ale nigdy nie miałem potrzeby zdobycia wszystkiego w jakiejkolwiek grze. Wiedźmina 3 przeszedłem w całości, ale nie zrobiłem 100% zadań. Baldur's Gate 2 przeszedłem w całości z 6 razy i suma tych doświadczeń i tak nie odblokowała wszystkich ścieżek.
Do redaktora: człowieku czas dorosnąć i leczyć się z nałogów. Serio :). Jeśli robisz coś, co nie sprawia Ci przyjemności, wiesz to i nadal to robisz, jest z Tobą po prostu źle i przykro patrzy się na to, że uznajesz, że coś powinieneś, że coś trzeba.
Wiele jest takich ludzi. Czasem to nie nałogi, a problem psychiczny, ocd, perfekcjonizm lub inne zboczenia.
W Odysei akurat zrobiłem wszystko, bo lubiłem kosić bydło i eksplorować, reszta była po drodze, ale znacznie bardziej mnie bawił Origins. Bawiłem się możliwościami postaci i szukałem nowych miejscówek. Brakowało różnorodności na pewno, ale nie czułem że się męczę w skali mirko, bo w makro wiadomo - ostry maraton by wszędzie być i wszystko zobaczyć, a na początku przytłaczało. W Egipcie każdy region był inny, miał swój klimat, w Grecji natomiast bez spojrzenia na mapę po czasie zupełnie nie wiedziałem gdzie jestem (poza wyjątkami jak Ateny, Kreta czy Macedonia).
PS. W Baldurach jest za dużo możliwości buildu postaci, towarzyszy (lub ich braku). Tutaj doświadczenie sobie sam wybiera i buduje gracz, klasyka :) Nic nie jest wymuszane, no i złote czasy bez achievementów. Teraz panuje era zombie plantynowców.
Ezio był tak zajebistym bohaterem że dostał nawet film poświęcony jego ostatnim dniom z życia, dla której innej postaci z gier robi się takie coś? Wtedy Ubi było w szczytowej formie.
Ubisoft w chwili obecnej tak jakby obrócił tworzenie swoich gier o 180 stopni. Kiedyś tworzyli postacie, fabułe i do tego świat. Teraz jest kompletnie na odwrót - tworzą świat i do tego dorzucają jakąś śmieszną fabułe oraz postacie kukiełki żeby było kim sterować i miał kto zlecać questy w stylu MMO. W sumie jest to idealny materiał na grę usługę którą chcą stworzyć.
Grałem w Origins było jeszcze okej, jakiś powiew świeżości można powiedzieć, Oddysey nie dało się skończyć, a w Vallhali byłem znudzony po kilku godzinach, gdzie robimy cały czas to samo - jedziemy do dzielnicy gdzie oczywiście król ma kłopoty i musimy atakować zamek.
No Widzisz - dla mnie Ezio to buc i burak, ja lubię Connora i Arno, Bayeka, Alexiosa i nawet bohatera Valhalli ale nie Ezio, nie Edwarda i stanowczo nie Desmonda, więc z tymi bohaterami to jest różnie ;)
to jest dla mnie coś fantastycznego, co długo nie rozumiałem i uznawałem za "wadę", każdy może znaleźć coś dla siebie, a bohaterowie różnią się- tak jak okresy w których gramy.
Connora i Bayeka też lubie, całkowicie inne charaktery od Ezio, ale to dobrze, przynajmniej Ubisoft próbował stworzyć jeszcze bohaterów własną tożsamością, w przeciwieństwie do ostatnich 2 części.
Najlepsze było obserwowanie zmian zachodzących w Ezio na przestrzeni trzech części. Od pyszałkowatego młodzieńca w drugiej odsłonie do dojrzałego mentora z Revelations.
IMO żadna postać z serii nie ma nawet startu do Kassandry, więc pozwolę sobie kompletnie nie zgodzić się z tym, co napisałeś.
Kassandra to trochę taki V z Cymbergaja. Avatar bez własnej osobowości bo to my wybieramy czy ma być miła i uczynna czy ma być wredna i samolubna.
Regularnie co jakiś czas grywam w kilka części AC. Nie zgadzam się z panem piszącym. Im więcej tym lepiej. Regularnie ogrywam AC powyżej 150 godzin. Nie uważam by były zbyt długie.
Tak całkowicie z ciekawości - lubisz zbierać tony badziewia i w kółko robić to samo przez np. te 150h? Nie hejtuję, po prostu chciałbym, żeby taki Assasyn mnie wciągnął też na tyle godzin co np. Wiedźmin 3, ale mnie to nuży po parunastu godzinach :(
Bo to nie są gry dla każdego. W Origins, Odyssey i Valhallę grało mi się wybornie. Każdy z tych światów oferował niesamowitą wręcz eksplorację świata. Są to gry bardzo immersyjne, więc jeśli w grze patrzysz tylko na statystki ukończenia czy liczbę pozostałych zadań, srogo się zawiedziesz.
lubisz zbierać tony badziewia
Tony badziewia zbierało się w zasadzie tylko w Odyssey i niejako przy okazji eksploracji. W Valhalli cały sprzęt i księgi z umiejętnościami masz rozłożone w konkretnych miejscach, więc zbieractwo jest bardzo mocno ograniczone.
i w kółko robić to samo przez np. te 150h
Mówimy na pewno o nowej trylogii AC? W żadnej z nowych części nie ma aż tylu powtarzalnych czynności, żeby robić "to samo" przez 150 godzin. Oczywiście, "rdzeń" rozgrywki jest podobny przez większość czasu (ciężko, żeby z trzecioosobowego akcyjniaka zrobiły się nagle wyścigi albo strategia), ale do każdego z typów zadań podchodzi się inaczej i z innym wyposażeniem, więc monotonni nie ma.
Jak patrzę na narzekania w tym wątku, to mam wrażenie że większość w nową serię nie grała i powtarza jak mantrę , bezrefleksyjnie, popularne frazesy, że "Ubisoft robi ciągle to samo", "Ubisoft nie potrafi tworzyć dobrych gier", "historie Ubisoftu są złe".
Tony badziewia zbierało się w zasadzie tylko w Odyssey
Czy ja wiem. Mi się podoba że zbieramy ciekawy legendarny oręż jak Miecz Leonidasa czy Łuk Artemidy i możemy używać tej broni cały czas i tylko ją ulepszać.
Chodziło mi o masę surowców do wszelakich ulepszeń zbroi i broni. Co by nie mówić o reszcie gry, ten aspekt był akurat mocno nieprzemyślany i nużący.
AC dla mnie nigdy za wiele :D A jak by z tego nowego zrobili MMORPG z połączonych uniwersów dotychczasowych, z epizodami jak np. z GW2 ... mmmmm
No właśnie platforma Infinity ma służyć temu (rzekomo), aby opłacało się wydawać również krótsze i mniejsze przygody bez tworzenia tony zapychaczy. Moje wnioski są takie, że już przy Oddysey i Valhalli na siłę wydłużali żywotność gry, aby sprzedawać jak najwięcej mikrotransakcji. Stąd pewnie pomysł, aby stworzyć wieloletnią platformę, gdzie zapewne będzie można kupować tylko wybrane przygody, ale za to kosmetyka i inne mikrotransakcje będą działać dla wszystkich wydanych przygód. To będzie zachęcać do inwestowania w różne bajery, ponieważ będą oni graczom służyć latami, a nie tylko podczas jednej gry singleplayer, a Ubisoft będzie z przyjemnością dostarczać regularnie całe tony szajsu do kupienia.
Celem jest pewnie to, aby gracz przywiązał się do swojego konta Infinity i zainwestował jak najwięcej kasy w to, nie jednorazowo, ale po trochu przez całe lata, co opłaca się dużo bardziej (Ubisoftowi, nie graczom).
Osobiście obstawiam, że bezczelność dojenia graczy sięgnie zenitu, a sama seria będzie rozcieńczona przez dziesiątki nijakich dodatków, które będą tylko po to, aby gracz kupił to i jeszcze tamto.
Należy zadać pytanie czy gdyby miały świetny content, fabułę itd. to ktokolwiek by w ogóle rozpatrywał jest jako potencjalnie za długie.
Jaki ból doopy. Gry takie jak Division, Rainbow Six, The Crew, RDR2 Online, GTA V Online pokazały, że jako gry usługi są dobre, do tego cały czas rozwijane i posiadają dużo contentu. Oczywiście to pierwsze lepszy gry, jest więcej takich gier a o f2p nawet nie wspomnę.
Uwaga Ubisoft anuluje projekt nad nowym assasynem: Pracownicy Gry-online.pl nie wydali zgody.
Ból dupy bez powodu, gol hejci assassyna na podstawie własnego źle przetłumaczonego newsa bo w oryginale to jest platforma-usługa a nie gra-usługa
Różnica jest taka że zamiast dostawać co roku-co 2 lata nowego assassyna za pełną cene i dodatki do niego to dostaniemy jednego assassyna a co rok-2 lata będziemy dostawać dodatki wielkości całej odsłony za 75% ceny.
Nie spodziewałem sie że kiedykolwiek bede na gol narzekał
Oryginalny tekst u Ubisoft prawie nic nie wspomina o tym czym ma być dokładnie AC infinity. Polskie serwisy również ucinają pewne skrawki i tak łączą z teorią dziennikarza. Wiadomo tylko, że ma być to rewolucja na lata. Jeżeli chcą zrobić z tego kurę znoszącą złote jaja jak GTA V czy Fortnite to mogą się grubo przeliczyć i będą mieli problemy. Może być tak, że będzie to normalna część, gdzie dołączą kolejne części i będą płynnie przechodzić. Niestety, ale obecnie dziennikarstwo żyje mocno z plotek czy artykułów nastawionych na klikanie w link. Dużo ludzi narzeka na długość AC? To zróbmy taki artykuł.
Valhalla swoją zawartości i jakością zawartości zawstydziła wiele gier na rynku jeśli progres tej serii będzie na podobnym poziomie Odyssey -> Valhalla to czekam z niecierpliwością + jeśli gra będzie 5x większa to BOŻE DROGI ! Ubi czekam !
Zawartosc to moze i bylo jakies zaskoczenie - jak w tak krotkim czasie skleic tyle g***a, ale jakosc tej zawartosci to w porywach 3/10
Bo Valhalla, Odyseja, czy nawet Origins to gry, w które można wsiąknąć bez reszty. Wskakujesz na konia i robisz, co ci się podoba, po swojemu, mając przed sobą ogromny, pieczołowicie zaprojektowany, żyjący świat pełen zadań i aktywności w które możesz, ale wcale nie musisz się angażować. Każdy z systemów tych gier działa jak działać powinien, a wszystkie zazębiają się ze sobą w bardzo organiczny sposób. Można się tylko zastanawiać, z czego dokładnie wynika te smęcenie malkontentów, ale cieszy, że są w tak marginalnej mniejszości, bo ja wiem, w jakiego "asasyna" chcę grać i nie potrzebuję, żeby ktoś właził z buciorami i na siłę próbował go zmieniać.
Bo Valhalla, Odyseja, czy nawet Origins to gry, w które można wsiąknąć bez reszty
XD
pieczołowicie zaprojektowany, żyjący świat
XD
pełen zadań i aktywności
Ale nudnych
Każdy z systemów tych gier działa jak działać powinien, a wszystkie zazębiają się ze sobą w bardzo organiczny sposób.
CO TY ĆPASZ ZIOMEK XD
Można się tylko zastanawiać, z czego dokładnie wynika te smęcenie malkontentów, ale cieszy, że są w tak marginalnej mniejszości,
No nie, bo pod każdym ubicrapem masz nieprzerwanie krytykę od wielu lat xD ubigierki to gry dla średnio rozganiętych nastolatków, stąd ciągły dopływ nowych odbiorców, ludzie co jakoś serio grają w gry szybko z nich wyrastają, bo są za głupie.
Po prostu nie masz rozwiniętej percepcji by to pojąć i gadasz jakieś bzdury, jak grałeś w życiu w 2-3 gry to może się podobać, ale jak dorośniesz i przegrasz sporo gier to ubigry będa rynsztokiem. Valhalla ma strasznie słaby system walki, aktywności to po prostu durne wypychacze zawartości aby było, a sam świat jest jakby wypluty z generatora i chyba najgorsze co może być w grze pseudo-rpg: słaba, rozwleczona i kompletnie nieangażująca fabuła. Bo nawet jakby wszystko ssało tak jak ssie w walhalli, to dobra fabuła i postaci mogłyby wciągać, a tak to kompletnie nic. Gameplay słaby, walka słaba, fabuła słaba, no słaba gra, proste.
Wskakujesz na konia i robisz, co ci się podoba
O ile jest to w granicach tego, co autorzy przygotowali oczywiście, bo poza znacznikami - i questami pobocznymi - nie ma tam nic do roboty!
mając przed sobą ogromny, pieczołowicie zaprojektowany, żyjący świat
Ogromny? Tak. Pieczołowicie zaprojektowany? Co najwyżej "ładnie", ale jest tak "pieczołowicie" zrobiony, że w wioskach, a nawet miastach pojawiają się te same budynki, a nawet ich rozkład, nie wspominając już o obozach czy fortach. Ten świat tylko ładnie wygląda. I nawet nie mów tu o "żyjącym" świecie, bo jeśli dla ciebie AC go ma, to ja się boję pomyśleć jak byś określił świat w Gothicu... Nadaktywny? W Asasynach świat z życia ma jednie to, że są sobie ludziki i może coś niektóre tam robią, ale większość łazi po prostu z miejsca na miejsce bez celu.
pełen zadań i aktywności w które możesz, ale wcale nie musisz się angażować
Pełen powtarzalnych zadań i aktywności* Które były reklamowane jako największa zaleta gry, bo przecież można grać 200 godzin! Zresztą bawi mnie twoje tłumaczenie, bo tak naprawdę można obronić nawet najgorszą grę... Ty w ogóle nie musisz w nie grać, to po co je krytykować, niech powstaje takich gier więcej, nie wymagajmy dobrej zawartości od twórców i wydawców, po co.
Każdy z systemów tych gier działa jak działać powinien
Oczywiście, co nie znaczy że z automatu są dobre.
Można się tylko zastanawiać, z czego dokładnie wynika te smęcenie malkontentów
Może z tego, że chcemy dobrych i długich gier? A w przeciągu ostatnich lat, po prostu dobrych, a nie po prostu sklejek każdej innej gry, ale z jakiegoś powodu gorszej? Nowe AC to dosłownie kalki Wiedźmina 3, który sam w sobie złe miał jedynie te znaczniki, bo do pisania zadań pobocznych CDP się przyłożył jak mało kto. Ubisoft podszedł do tego na zasadzie "no wystarczy że będzie jakieś tam tło" i tak powstaje 100 wersji "jestem wieśniakiem i atakujo mnie złe żołnierze, pomóż pls". No ambitnie jak na wielomiliardowe studio klepiące po kilka gier AAA rocznie, nie ma co. Dopiero po dwóch grach coś zaczęli grzebać przy Valhalli, ale tu znowu ulepszenia/urozmaicenia zabija jeszcze większa długość gry.
ale cieszy, że są w tak marginalnej mniejszości, bo ja wiem, w jakiego "asasyna" chcę grać i nie potrzebuję, żeby ktoś właził z buciorami i na siłę próbował go zmieniać.
Ale martwi, że ludzie akceptują taką papkę i dobre gry odchodzą w niebyt, bo liczą się jedynie słupki. Zresztą mnie to nie dziwi, bo ludzie od lat stosują jakieś dziwne przeliczniki złotówka/godzina gry. Co wiele firm, w tym Ubi, wzięli sobie do serca, kopiując i wklejając te same aktywności po 100 razy, bo dzięki temu masz 200h zabawy, albo i więcej!
A i ty nie jesteś pępkiem świata, że "ktoś na siłę ci włazi z buciorami i próbuje go zmieniać". AC to nie twoja własność, nikt nie może chcieć by seria ewoluowała i stawała się lepsza, bo tobie pasuje pięciokrotnie zmielona papka? Niezła hipokryzja, ja wiem jakiego AC chcę i nie chcę by ktoś mi właził z tymi samymi, nieumytymi buciorami które nosi od 3 lat, by mi uwalił nowy dywan, który kupiłem w tym roku.
Nie będę bronić Assassin's Creed, bo kiedyś postrzegałem tę serię w znacznie lepszym światle i teraz sam zauważam dosyć poważne bolączki serii, ale niezwykle cieszy, że używasz merytorycznych argumentów. W twojej wypowiedzi najbardziej rozbawił mnie fragment ale jak dorośniesz . Jest to o tyle zabawne, że biorąc pod uwagę całą twoją wypowiedź, to raczej ty jesteś osobą, która powinna dorosnąć. Nie pozdrawiam.
Akurat Valhalla miała spoko fabułę, origins i odyssey miały strasznie słaba
Po prostu ludzi którzy lubią tą serię jest więcej niż narzekaczy. Pominę już fakt że często krytyka na ubi leci od ludzi którzy nie mają zamiaru nawet odpalać tych gier. A wy drogie Gry Online zachowujecie się nieco żałośnie bo jak Redzi zrypali to próbowaliście jakoś łagodnie to przekazać że im nie wyszło. A przy ubisofcie to hajda z krytyką jak banda oszołomów. Co chwila jak nie artykuł to film. Dodatkowo dlaczego taka ogromna firma miała by słuchać jakiegoś randoma z polski
Ale przyznam rację co do tego że gry usługi to zły kierunek. Immortals było mieszanką kilku gier a wyszło naprawdę dobrze. Dopóki będą utrzymywać poziom Origins/Valhalla to ja chętnie włączę każdego kolejnego Asasyna. No i gry w stylu immortals. Watch Dogs Legion wyszło tak trochę plastikowo.
Prawda taka, że nikt by nie narzekał, jakby fabuły były świetne i chciało się to kontynuować, z ciekawości, z zainteresowania, a że masz kopiuj wklej 5 tego samego typu misji i zapychaczy w kółko, no to jest problem.
Nie jestem w stanie zrozumieć jak można narzekać na to że gra jest duża xD nikt przecież nie każe przechodzić gry w jak najszybszym tempie tylko można po nią sięgać od czasu do czasu i sobie grać a takie rozumowanie że gra jest za duża po prostu nie mieści mi się w głowie. Uważam że to jest raczej powód do zadowolenia że gra jest spora i ma sporo do zaoferowania zarówno jeśli chodzi o misje poboczne jak i najzwyklejsze znajdźki a widocznie komuś nawet to przeszkadza. Ach ludzie ludzie
A ja mam w nosie UBI z jednego prostego faktu, spierdzielili ze steama to nie dostana ode mnie juz ani złotówki, przynajmniej mam czas na inne produkcje.
AC jako serię bardzo lubię, w Valhallę także grało mi się fajnie (co odzwierciedla wystawione przez mnie 8). Ale jednocześnie zgadzam się, że kolejna jeszcze większa seria to fatalny pomysł. Pamiętam jak załączyłem Origins - patrzę na mapę i się przeraziłem jej wielkością (inna sprawa, że odpadłem po jakiś 10 godzinach gry, bo po prostu Egipt jak i główny bohater mnie odrzucili). Odyssey ukończyłem po 100 godzinach, robiąc wszystko na mapie, zaliczając wszystkie zadania i aktywności poboczne. Ale kiedy odpaliłem Vallhalę i zobaczyłem jeszcze gorszy spam aktywności niż w poprzedniej części to powiem szczerze znowu się przeraziłem. I co prawda spędziłem w grze kolejne 70 godzin, robiąc ją na około 70%, ale tym razem olałem sporo tych znaczników na mapie bo się już nie chciało zbierać kolejnej skrzynki, czyścić kolejnego obozu, zabijać kolejnego legendarnego zwierzaka. Wystarczyło mi zrobienie całego głównego wątku, rozwalenie zakonu i zaliczenie Asgardu (a jakieś pierdoły poboczne zostały zebrane przy okazji). Nawet mój znajomy, który Origins i Odyssey zaliczył na 100% miał już dość, stwierdzając że gra po prostu straciła to coś, a jego główne zarzuty pokrywały się z moimi - walka jest prostacka i mało zróżnicowana (chociaż paradoksalnie lekko satysfakcjonująca przez pierwsze 20-30 godzin gry), skradanie i ciche zabójstwa dopóki nie włączysz zabijania każdego w opcjach jak w poprzednich częściach (czyli każdego od razu) ssie minimalnie mniej, ekwipunek jest nijaki, a aktywności jest za dużo, do tego fabuła poza niektórymi wątkami jest taka sobie.
Powiem szczerze, że mimo jak mówiłem i tak bawiłem się dobrze, to nie wiem czy chciałbym zagrać w kolejnego Assassyna w takiej formule. Przed zmianami w serii rozgrywka była w wielu aspektach dosyć podobna, a mimo to wciąż mogę wracać do starszych części ponieważ walka (która niby opierająca się na parowaniu, ale jakoś bardziej emocjonująca), skradanie, rozwój postaci (tutaj w najnowszych częściach w ogóle nie czuć progresu przez przenoszenie się na fragmenty mapy z coraz to silniejszymi przeciwnikami) czy samo prowadzenie fabuły stało na o wiele wyższym poziomie. Nawet gdybym miał zrobić ranking najlepszych postaci w serii to Bayek (dobra, ten byłby ostatni), Kassandra czy Eivor znaleźliby się za Ezio, Altairem, Arno, obydwoma Kenweyami (nawet trzema jeśli liczyć Haythama) czy rodzeństwem Frye.
Dlatego czekam co Ubisoft pokaże. Jeśli to będzie coś w stylu obecnych części tylko więcej to chyba odpuszczę sobie po latach tę serię, bo po prostu te 3 części (technicznie 2 i kawałek jednej) już mnie zmęczyły i oczekuję jakiś zmian na lepsze. Ale patrząc jak Ubisoft podchodzi obecnie do swoich serii to szczerze wątpię, żeby było lepiej.
Po kilku zdaniach odpuściłem czytanie tych wypocin. Uwielbiam jak ktoś chce decydować za wszystkich. Dla mnie w te długie Assassyny gra się wyśmienicie, myślę, że większości tak samo. Jakby tak nie było to by tak nie schodziły z półek sklepowych. Jedyne w czym się zgadzam to że ta gra usługa to pomylony pomysł. AC powinien zostać w takim formacie w jakim w tej chwili jest.
Ale co to w ogóle znaczy, że "Asasyny są za długie"? Takie generalizowanie nie ma najmniejszego sensu, bo to gracz indywidualnie decyduje o tym, ile czasu chce poświęcić danemu tytułowi. Globalne statystyki mówią jasno, że nawet krótkie kampanie fabularne jak te z serii Call of Duty nie są kończone przez dużą część grających, z drugiej zaś strony nie brak pasjonatów przechodzących np. Dark Souls po 10 razy, albo spędzających 500 i więcej godzin w Skyrimie. Jeśli chodzi o mnie, to wolę dostać grę wypełnioną aktywnościami, do udziału w których nikt mnie nie zmusza, a które mogą dać mi wiele satysfakcji, niż taką, w której nie ma czego robić po zboczeniu z głównej/pobocznej ścieżki fabularnej (Cyberpunk jest tu dobrym przykładem). Kolejna sprawa: jeżeli odłożę grę nieukończoną po, dajmy na to, 100 godzinach, to czy naprawdę jest to taki problem? Czy można w takim przypadku mówić, że zmarnowałem mnóstwo czasu, choć do tego momentu bawiłem się świetnie? Staracie się nas przekonać, że za ilością nie idzie jakość, ale czy naprawdę można to odnieść akurat do najnowszych odsłon Assassin's Creed?
Słaba gra a jej długość sprawia ze robi się jeszcze słabsza. Ale czego spodziewać się po ubisoft?
Ja tam lubię długie gry przynajmniej wiem za co płacę tyle kasy .
Jeśli gra jest ciekawa, to nie jest problemem, że jest długa. Odyssey była ciekawa, zaś Valhalla była koszmarnie nudna. Tu tkwi różnica.
Gry które są nudne,ale jednocześnie sprawiają radość .Takie są nowe gry z tej serii. Fantastyczne przez powiedzmy 20 godzin.A potem coraz bardziej powtarzalne, i nijakie. A i tak spędzam w tym cholerstwie setki godzin,bo fajny świat. Ale po ostatniej odsłonie,nie gram już w następną. Pasuję .Chyba że będą robić jakieś mniejsze .Powiedzmy tak długie jak Far cry. Seria Far cry zawsze jest idealnie długa.
Sam hejt to sie z was wylewa komentujacych. Autor napisal swoja opinie, wy macie swoja opinie. Autor wyrazil ja w sposob subiektywny/neutralny, wy wylewacie na niego pomyje. Ciekawe zjawisko...
Wolałbym aby AC się skupiał dalej na singlu, ale nie do końca zgadzam co do narzekania ma wielkość świata w ostatnich odsłonach. Lubię ogromne sandboxy, lubię czuć ogrom świata w którym jestem. RDR2 , czy Wiedźmin 3 mają ogromne mapy, porównywalne do niektórych odsłon AC a jakoś nie spotkałem się jeszcze z felietonem w którym autor by narzekał wielkość map w tych grach i chciałby aby były z 5 razy mniejsze. Oczywiście Rockstar czy CD projekt robią inne sandboxy niż Ubi, mniej jest tam powtarzalności i zbieractwa które z czasem się może przejeść ale wynika z tego że problemem w AC nie jest sama wielkość mapy tylko to czym jest ona wypełniona. Chociaż Odyssey to jak dla mnie mocno przypomina Wieśka pod względem budowy questów (plus dodane zadania zbieracko kolekcjonersko powtarzalne)
Druga sprawa to taka, że gry nastawione na rozgrywkę sieciową silą rzeczy muszą mieć dużą mapę i często znajdują się tam elementy powtarzalne, dostosowane głównie do grania drużynowego. Gdyby gry skupione na multi nie oferowałyby nic poza wspólnym przechodzeniem kampanii fabularnej na bardzo małej mapie to by się znudziły każdemu po jednym przejściu.
Jeżeli ktoś nie lubi tak rozbudowanych sandboksów, to niech w nie nie gra. Mi wielkość tych gier nie przeszkadza. Wolę zapłacić 250 zł za tak rozbudowaną grę, niż 250 zł za inną, która da 15 godz. rozgrywki.
To także powstrzymuje mnie od sięgnięcia po Valhallę. Wiem, że ta jest mniej systemowa
To zebys sie nie zdziwil jak jednak siegniesz :D
Jesli chodzi o ostatnie asasyny to Origins bylo dla mnie w sam raz a potem oceniam je coraz nizej bo sa coraz dluzsze i po jakims czasie zaczynaja nudzic. Ja jednak wole jakosc a nie ilosc i szanuje bardziej czas niz kase.
Przede wszystkim skupienie się na wątku głównym i bohaterze a nie durnej zawartości pobocznej i wielkości świata
popieram artykuł, za mało tej mitologii greckiej tych istot, a dłuży się gra, grałem miesiącami i połowę moze skończyłem. a ludzie zarabiać na chleb też muszą. no i ta nienawiść w grze powonni odrzucić, tego czy tamtego zabić z byle powodu...
W kwestii uzależnienia od Hearthstone'a i Odyssey mogę przybić z autorem żółwika.
Ogrywam AC od jakiegoś czasu, ale z długimi przerwami. Jedynka była męczarnią, dwójka jest dużo lepsza, ale nie ma ekscytacji jaka towarzyszy np W3. Origins i Odyseję na pewno przejdę, bo lubię starożytność. Z Valhallą będzie gorzej, bo gameplaye na YT wieją nudą.
Ostrzegałem już przy Origins, że przejedziecie się po tych zmianach w serii. Ja już od lat nie kupuję gier Ubisoftu. Podobnie zepsuli Ghost Recon'a i Far Cry. Nowa większa mapka, więcej znaczników i znajdziek, a na koniec marzycie, żeby już to się skończyło, bo przecież nie wywaliliście 200 zeta, żeby nie przejść gry, prawda?
Nowy Asasyn z masą zawartości, modułem online na wzór GTA czy RDR wspierany przez lata nową zawartością? Czemu nie, jestem za. Tylko jeśli to faktycznie będzie ciekawa i różnorodna zawartość a nie pakowanie wszystkiego na kupę byle więcej. Tymczasem seria ma problem by nawet rozwijać pomiędzy kolejnymi częściami podstawowe mechaniki i niektóre są rozbudowywane a inne wręcz się cofają. Dobrym przykładem jest tu choćby inteligencja przeciwników. W Valhalli są oni głupsi niż w poprzednich częściach. W poprzedniczkach gdy żołnierz znalazł w obozie zwłoki to natychmiast alarmował cały obóz, po jakimś czasie niektórzy zaczynali przenosić martwych kompanów w jedno miejsce. Tutaj nie zliczę ile razy ktoś przeszedł nad martwym kolegą bez żadnej reakcji. Poza tym masa strażników, których patrolowanie terenu ogranicza się do przejścia z punktu A do B i stania wpatrzonym w ścianę co już jest normą w każdej części. Dla mnie to porażka gdy w grze gdzie skradanie jest istotnym elementem jest ono tak skopane i nie stanowi żadnego wyzwania.
Granie w Valhallę po poprzedniczkach jest trochę jak wsiądziecie do swojego starego auta po wymianie tapicerki. Siadasz, przez chwilę czujesz świeżość. Potem odpalasz silnik, ruszasz i czujesz, że coś w silniku się tucze, powoli się zbiera i ogólnie poczucie czegoś nowego znika. Nie mam nic przeciw nowemu Asasynowi ale oczekuję czegoś więcej niż więcej tego samego.
Czar prysł. Osobiście po ok 50h wyj.... tą gierkę z dysku. Oprócz "ładnej grafiki" i pewnych walorach historycznych tj. zwiedzanie wczesno-średniowiecznej Anglii , produkcja jest pusta i generyczna. Powiedziałem swoje.