Vampire: The Masquerade - Swansong | PC
Swansong wygląda jakby ktoś to zaczął projektować, po czym stwierdził że bez wcześniejsze premiery Bloodlines 2 i tak się nie sprzeda, więc oddał projekt stażystom. Animacje, mimika, modele, tekstury, oświetlenie - poziom Simsów. W sumie, to ostatnie w Simsach było lepsze.
Gra jest utrzymana w konwencji przygodówki dialogowe a'la TWD/LiS z elementami RPG - rozwijając staystyki postaci umożliwiamy sobie odblokowanie różnych opcji dialogowych, więc teoretycznie gra może się potoczyć różnie w zależności od buildu. W praktyce większość dialogów i tak nie wnosi wiele do przebiegu historii, więc to, jak je poprowadzimy to często kwestia kosmetyczna. Na plus jest sam system dialogowy, bo rzeczywiście rozbudowali go względem podobnych gier, ale co z tego, skoro tylko się tu marnuje. Dość niespotykanym konceptem są też konfrontacje, czyli pojedynki na argumenty, w których musimy wybierać właściwe opcje dialogowe i zmieścić się w ograniczonej liczbie pomyłek. To coś w rodzaju swansongowych boss fightów, pierwsze 2/3 były całkiem okej, potem zaczęły mnie już trochę nudzić.
Oprócz dialogów jest jeszcze eksploracja otoczenia, i tu wcale nie jest lepiej. Protagonistów mamy troje, więc na każdym możemy osobno bawić się buildem. Segmenty Leyshy przynajmniej próbują być interesujące - jej gameplay opiera się na hitmanowskich przebierankach w celu uzyskania dostępu do poszczególnych obszarów. Czy jest to zrobione dobrze? Ani trochę, ale przynajmniej jest, a w porównaniu z symulatorem chodzenia, jaki oferują Emem i Galeb, to już sporo. Niektóre interakcje z otoczeniem są ograniczone dla postaci o odpowiednich statystykach, ale podobnie jak przy dialogach, niewiele się traci jeżeli coś jest dla nas niedostępne. Kiepsko wypada też, picie krwi. W skrócie, musimy znaleźć sobie bezpieczne miejsce, po czym możemy zaprowadzić do niego NPC i się pożywić, co zbije nam pasek głodu. Po pierwsze jednak, nie każdego NPC można wykorzystać jako pożywienie, a po ładnych kilku godzinach w grze dalej nie wiem czy to od czegoś zależy. Po drugie, pożywianie się to banalnie prosta i wtórna minigra polegająca na przytrzymywaniu przycisku i puszczeniu go tuż przed końcem wypełniającego się paska, żeby nie zabić ofiary (jeśli ktoś grał w Scarface sprzed ~15 la, to mówimy o czymś podobnym do targowania się z dealerami w tamtej grze).
Co do fabuły, to zaczyna się obiecująco. Mamy masakrę wampirów, w sprawie której elity bostońskich krwiopijców prowadzą śledztwo, mamy polityczne gierki wewnątrz ugrupowania. Niestety, bohaterowie są kompletnie jednowymiarowi i sztuczni (utożsamić się można jedynie z Emem, która po prostu chce, żeby to wszystko się już skończyło, a ona mogła wrócić do domu), dialogi drewniane, a przebieg historii schematyczny do bólu - czyli de facto Swansong najbardziej kuleje na tym, co powinno być największym atutem przygodówki decyzyjnej. Faktem jest, że gra ma dość niski próg wejścia dla osób, które nie znają lore Świata Mroku, ale nie robi nic, żeby je zachęcić do zostania w uniwersum na dłużej.
tl;dr - naciągane 4/10, bo niektóre głupoty mnie szczerze rozbawiły
Szykuje się dokładnie to czego trzeba było w komputerowych adaptacjach Wampira a czego zabrakło w Blodlines, a czego dokonali niedawno w Coteries of New York; odejścia od akcji i rzezi na rzecz subtelnej fabuły i knucia intryg.
Drewno straszne niestety przynajmniej na gameplayach. Może jedynie fabuła i klimat to coś uratuje...
Ponoć ma być za darmo w czwartek na EGS przez pierwsze 24h podobnie jak Troy kiedyś.
Tak nie będzie, skoro sprzedają ją za gruby hajs w preorderze.
Nie ośmieszaj się chłopie, bo twój failstreak wynosi już over 9000...
Jedyną grą jaką Big Bad Wolf wydało to The Council z 2018r 67/100 na metacritic
A wydawca Nacon to banda dzbanów do sześcianu.
Devom coś się nie spodoba to Nacon wrzuci całą grę na torrenty tak jak zrobili to z The Sinking City bo Frogwares nie dało sobie w kaszę dmuchać.
premiera będzie dzisiaj o 0:00 i gra jest świetna tak wynika z pierwszych recenzji :
Jeśli ktoś przekłada fabułę nad wszystko inne to gra jest dla niego :
- https://www.games.ch/vampire-swansong/test/review-kPA/ 8.9/10
- https://www.gameinformer.com/review/vampire-the-masquerade-swansong/a-sharp-narrative-bite 8.5/10
- https://twinfinite.net/2022/05/vampire-the-masquerade-swansong-review/ 8/10
- https://www.godisageek.com/reviews/vampire-the-masquerade-swansong-review/ 8/10
- https://www.gamingnexus.com/Article/7586/Vampire-The-Masquerade---Swansong/ 8/10
- https://www.gameskinny.com/tcklc/vampire-the-masquerade-swansong-lets-be-monsters 8/10
akurat właśnie nie wkleiłem tych bo są totalnym ładnej przeczytałeś je w ogóle (raczej na pewno nie) ? Oczywiście że grę można punktować za bugi, grafikę czy animację ale jeśli w grze typu Wampir Maskarada fabuła trzyma wysoki poziom to proszę cię ;)
Fakt jednak że warto podkreślić że gra nie jest skierowana do wszystkich tylko do tych którzy oczekują od gier głownie aspektu narracyjnego.
10 godzin do unlocka ;)
"Gracz wciela się w trójkę wampirów" Jeśli gramy trzema na przemian zależnie od postępów w fabule, to takie rozwiązanie dla mnie dyskwalifikuje grę już na starcie :(
Mógłby ktoś napisać czy struktura świata jest całkiem liniowa, czy może są jakieś otwarte lokacje, jak np. w Deus Exach, czy VtM Bloodlines?
jest liniowa ale ta gra to totalny MINDBLOW dla fanów Wampira, to nie jest na pewno gra dla każdego ! Tutaj wszystko opiera się na powolnym przyswajaniu fabuły i łączenia faktów.
jest liniowa ale ta gra to totalny MINDBLOW dla fanów Wampira, to nie jest na pewno gra dla każdego !
A dla ludzi nieznającycn lore/uniwersum vampira? Jest to przystępny tytuł?
Wujek Face S. - to zależy jak zaczniesz grać drugi czy trzeci raz to na pewno będziesz wiedział co wynika z czego inaczej skierowana do grona tych którzy kochali papierowego Vampira. Dla mnie gra jest niesamowita głównie dlatego że czuje się jakbym grał w papierową sesje. Gra ma dlatego taki rozrzut ocen kto grał w papierowego Vampira albo zna zasady Maskarady to będzie w 7 niebie dla wszystkich innych sporo rzeczy może wydać się nawet niezrozumiałe.
Powiem więcej gra ma wybitnie dobrze napisany scenariusz + sporo nieliniowych wyborów które mają wpływ na inne wydarzenia. Dla fanów vampira pozycja absolutnie obowiązkowa. Zresztą nie dziwi mnie w sumie że gra jest tak dobrze napisana bo przy grze współpracowało Cyanide studio a ich gry kupuje w ciemno !
Jakby miał wydać ocenę po 12 godzinach gry (obecnie) to 9.5/10.
przykładowe inne dobre oceny wersji PCtowej ->
Nie dali tego za darmo a Borderlands 3 też spoko. A jak strona techniczna Swansong ? Da się grać ?
@ A.l.e.X ok ale w grze gdzie 90% to dialogi jak można tak spie#$% animacje twarzy i ust NPC'ów. Dawno nie widziałem takiego drewna - ostatnio w ME: Andromeda ale szybko to naprawili a tu się na to nie zanosi...
Niestety, grę można podsumować tylko jednym obrazkiem
Wiadomo już ile mniej więcej zajmuje przejście gry? Bo w sumie jestem nią zainteresowany. Lubię klimat Wampira Maskarady, a do tego po Disco Elysium brakowało mi takiej gadanej erpego-przygodówki z motywem śledztwa.
Prawie nikt w to nie gra... technicznie tragedia widać. Poczekaj za miesiąc na patche.
https://howlongtobeat.com/game?id=80719
bolek2018 - Technicznie gra jest wykonana b. dobrze bo to UE. Bugów nie napotkałem.
revan90 - wg. recenzji ok.15 godzin za pierwszym przejściem. Wynik moim zdanie zaniżony. Gram na spokojnie mam gdzieś połowę gry ok. 20 godzin gry za mną. Najwiekszy plus gry to sporo wyborow z konsejwencjami. Nie ma tu nic z pozornych wyborów jak w grach TT.
A.l.e.X no i fajnie. Tak właśnie obstawiałem coś +/- 20h więc to imo w sam raz jak na taką grę. Grasz na PC tak? Bo chcę zakupić na PS5, a widziałem na YT, że lekkie bugi na pc się trafiają (wypadnięcie postaci z mapy itp). Może się chwilę wstrzymam z zakupem aż trochę popatchują no i może aż pojawi się jakaś pierwsza promka bo jednak za wersję konsolową trzeba dać ponad 200 zł
Alex krotkie pytanko. To jest mniej wiecej to samo co The Council, tylko od razu calosc? Council bylo spoko, wiec jak jest podobne to na plus.
Tylko plz bez niepotrzebnego pustoslowia i podnieciania sie. Naprawde wystarczy proste tak/nie.
Dziekuje. Council kupilem za jakies grosze i bylo dla mnie sporym zaskoczeniem. Tak wiec wampiry tez trzeba bedzie sprawdzic. :)
Symulator chodzenia, nawet we wspaniałym świecie VTM, nadal jest nudnym jak flaki z olejem symulatorem chodzenia. Zamiast kupować i "grać", można sobie obejrzeć gameplay na youtube i wyjdzie na to samo, z tą tylko różnicą, że musisz naciskać przycisków chodzenia.
Dokladnie to samo mozna powiedziec o wiekszosci wspolczesnych produkcji, ktore nawet nie udaja ze sa samograjami, a przy okazji nie wymagaja ani myslenia, ani zrecznosci, ani czegokolwiek innego. RPGi to nie sa gry akcji tylko dlatego ze jakis pajac nazwal np Wiedzmina gra RPG i wydal miliony na lemingowy PR.
no nie do końca gra ma masę wyborów i zależności w tym od budowy postaci zależy czy dostępne będą w ogóle pewne rozwiązania które mają wpływ na fabułę, zakończeń też jest kilka. Gra ma naprawdę bardzo głęboki system detektywistyczny właściwie poza serią SH nie znam innej tak dobrej pozycji w której rozwiązujemy zagadkę "kryminalną".
Halo? Załoga G.O.L gra ma POLSKIE NAPISY (EGS)
Dodajcie tą informację.
Opinii jest mało, ale w wiekszosci sa kiepskie, a te graczy wrecz wyjatkowo niskie https://www.metacritic.com/game/pc/vampire-the-masquerade---swansong
Jaki jest stopień poprawności politycznej w tej grze w skali od 0-10? IMO w temacie Maskarady powinno być zero.
Swansong wygląda jakby ktoś to zaczął projektować, po czym stwierdził że bez wcześniejsze premiery Bloodlines 2 i tak się nie sprzeda, więc oddał projekt stażystom. Animacje, mimika, modele, tekstury, oświetlenie - poziom Simsów. W sumie, to ostatnie w Simsach było lepsze.
Gra jest utrzymana w konwencji przygodówki dialogowe a'la TWD/LiS z elementami RPG - rozwijając staystyki postaci umożliwiamy sobie odblokowanie różnych opcji dialogowych, więc teoretycznie gra może się potoczyć różnie w zależności od buildu. W praktyce większość dialogów i tak nie wnosi wiele do przebiegu historii, więc to, jak je poprowadzimy to często kwestia kosmetyczna. Na plus jest sam system dialogowy, bo rzeczywiście rozbudowali go względem podobnych gier, ale co z tego, skoro tylko się tu marnuje. Dość niespotykanym konceptem są też konfrontacje, czyli pojedynki na argumenty, w których musimy wybierać właściwe opcje dialogowe i zmieścić się w ograniczonej liczbie pomyłek. To coś w rodzaju swansongowych boss fightów, pierwsze 2/3 były całkiem okej, potem zaczęły mnie już trochę nudzić.
Oprócz dialogów jest jeszcze eksploracja otoczenia, i tu wcale nie jest lepiej. Protagonistów mamy troje, więc na każdym możemy osobno bawić się buildem. Segmenty Leyshy przynajmniej próbują być interesujące - jej gameplay opiera się na hitmanowskich przebierankach w celu uzyskania dostępu do poszczególnych obszarów. Czy jest to zrobione dobrze? Ani trochę, ale przynajmniej jest, a w porównaniu z symulatorem chodzenia, jaki oferują Emem i Galeb, to już sporo. Niektóre interakcje z otoczeniem są ograniczone dla postaci o odpowiednich statystykach, ale podobnie jak przy dialogach, niewiele się traci jeżeli coś jest dla nas niedostępne. Kiepsko wypada też, picie krwi. W skrócie, musimy znaleźć sobie bezpieczne miejsce, po czym możemy zaprowadzić do niego NPC i się pożywić, co zbije nam pasek głodu. Po pierwsze jednak, nie każdego NPC można wykorzystać jako pożywienie, a po ładnych kilku godzinach w grze dalej nie wiem czy to od czegoś zależy. Po drugie, pożywianie się to banalnie prosta i wtórna minigra polegająca na przytrzymywaniu przycisku i puszczeniu go tuż przed końcem wypełniającego się paska, żeby nie zabić ofiary (jeśli ktoś grał w Scarface sprzed ~15 la, to mówimy o czymś podobnym do targowania się z dealerami w tamtej grze).
Co do fabuły, to zaczyna się obiecująco. Mamy masakrę wampirów, w sprawie której elity bostońskich krwiopijców prowadzą śledztwo, mamy polityczne gierki wewnątrz ugrupowania. Niestety, bohaterowie są kompletnie jednowymiarowi i sztuczni (utożsamić się można jedynie z Emem, która po prostu chce, żeby to wszystko się już skończyło, a ona mogła wrócić do domu), dialogi drewniane, a przebieg historii schematyczny do bólu - czyli de facto Swansong najbardziej kuleje na tym, co powinno być największym atutem przygodówki decyzyjnej. Faktem jest, że gra ma dość niski próg wejścia dla osób, które nie znają lore Świata Mroku, ale nie robi nic, żeby je zachęcić do zostania w uniwersum na dłużej.
tl;dr - naciągane 4/10, bo niektóre głupoty mnie szczerze rozbawiły
Chciałbym zaznaczyć, że prawdziwy RPG to głównie fabuła + system dostosowania postaci, możliwość dokonywania wyborów.
Ta gra owszem, nie jest RPGowo ideałem, ponieważ nie spełnia wszystkich warunków, ale spełnia ich wystarczająco, gdyż nie każdy warunek liczy się tak samo, są ważniejsze i mniej ważne.
RPG to gra narracyjna polegająca na odgrywaniu roli.
Swansong jest grą RPG, a nie grą z elementami RPG, tylko w odróżnieniu od większości niby RPGów (które są action RPG(ARPG), a nie RPG) nie jest nastawiona na akcję.
Niestety nie ma jakiegoś otwartego świata, długiej fabuły, możliwości tworzenia własnej postaci, ale jest oparta o fabułę, posiada systemy dostosowania postaci, i wybory dialogowe wpływające na historię.
Zatem to jest gra RPG i niestety, jeśli chodzi o gry nieizometryczne to Swansong wydaje się być jedyną, lub jedną z niewielu gier komputerowych, które są grami RPG, a nie ARPG.
Niestety w dzisiejszych czasach ludzie mylą Hack&Slash z ARPG, natomiast ARPG z RPG, natomiast prawdziwego RPG nazywają zazwyczaj grą narracyjną z elementami RPG. Śmiech na sali.
Przez parę dni byłem właściwie wyłączony z pisania na forum czy odpowiadania. Tak dobry jest Vampire Swansong. Gra która po skończeniu jak najlepsze z najlepszych pozostawia efekt pustki i szukanie w google „czy są inne podobne gry”. Niestety nie ma ;(
Po samograjach (niektórych niezłych) gdzie liczy się nasza małpia zręczność jak Until Dawn czy gier od Quantic Dreams, po grach wydmuszkach gdzie każdy wybór prowadzi do tego samego miejscach od studia Telltale games, brakował mi gry której wybory przynoszą realne konsekwencje.
Jestem miłośnikiem niszowych pozycji ale wykonanych z sercem dlatego b. wysoko cenie gry od Cyanide Studio dodatkowo często CS wchodzi w współprace z innymi co wychodzi wszystkim na dobre. Uwielbiam gry Brotherhood studio na czele z Stasis, Cayne, czy Desolation (czekam obecnie na Stasis 2). Jestem też w stanie czasem zadowolić się takimi ochłapami jak Life is Stranger 2 skierowanych do typowej publiki bez żadnych wymagań, po prostu wg. maksymy na bezrybiu i rak ryba.
Vampire The Masquarade – Swansong ukończyłem pierwszy raz po 38 godzinach. Właściwie chciałem sprawdzić wszystko co się da (nie udało się), dopiero przy drugim przejściu mogłem poprawić to czego nie wykonałem wcześniej. Dodatkowo gra ma tak dużo istotnych wyborów że nie ma szans aby poznać całość i wszystkie konsekwencje bez kilkukrotnego przejścia gry. Fabuła i intryga jest poprowadzono po mistrzowsku.
Wszystko zaczyna się jak przy najlepszej sesji papierowego rpg. Mamy czerwony alert w bostońskiej Camarilli wampirów wszystko jest w stanie najwyższej gotowości. Wampirze prawo maskarady które ukrywa wampiry przed śmiertelnikami mogło zostać złamane a my jako gracz musimy zagłębić się w tajemnicę aby dowiedzieć się co się stało i kto jest winny. Zbieramy wskazówki, rozwiązujemy zagadki, przesłuchujemy światków wszystko to przy udziale trzech całkowicie innych i świetnie napisanych bohaterów. Zresztą nie sami głowni bohaterowie co wszystkie postacie zostały świetnie wykreowane. Na początku możemy być przytłoczeni ilością informacji ale z czasem kiedy to wszystko sobie uporządkujemy mamy pełny obraz całości. Dodatkowo wszystkie postacie napędza jakiś wewnętrzny cel. Nasza trójka bohaterów ze względu na pochodzenie posiada różne umiejętności co sprawia że każdy etap gry jest wyjątkowy.
Gra ukazuje też zupełnie inny obraz wampirze potęgi. Nie musimy używać siły czy przemocy, naszą siłą jest siła umysłu, dominacja i dedukcja. Dzięki głębokiej implementacji systemu rpg mamy tutaj prawdziwy festiwal możliwości. Świetnie wykonane zostały też pojedynki słowne które możemy wygrać na wiele sposobów w tym poprzez zagranie potężnymi umiejętnościami. Dodatkowo nigdy nie wiemy czy używając skupienia nie spowodujemy tego samego u przeciwnika. Jeśli dochodzi o remisu wybór narracyjny sprowadza się do rzutu kością. Nie raz czekając na rozstrzygnięcie czujemy prawdziwe emocje z tym związane. System dialogowy zaimplementowany przez Big Bad Wolf Studio jest doskonały do tego stopnia że mam nadzieje że zobaczę go w grach innych deweloperów. Cudo.
Nieźle wypada też eksploatacja terenów które zostały kapitalnie wykonane. Jakieś było moje zdziwienie kiedy misje które ukończyłem wcześniej w niecałą godzinę za drugim razem rozbudowałem o nowe sceny i nowe miejsca (czas przejścia zwiększył się dwukrotnie). Jest to wielokrotnie powtarzane na przestrzeni gry. Np. kiedy przegramy z wilkołakiem nie mamy dalszych scen bo po prostu nasza jedna z postaci doznała prawdziwej śmierci.
Grafika w grze jest nierówna ale że mamy do czynienia z UE to wszystko wypada poprawnie. Niestety przez budżet jaki gra otrzymała nie mam tu mowy o animacjach z MC. Wszystko jest poprawne nic więcej. Warto za to napisać parę słów o dubbingu i idealnie dobranych głosach postaci. Coś wspaniałego tak samo jak ścieżka dźwiękowa.
Na koniec mogę napisać jeszcze że sam Epic Store na którym grę kupiłem dokonał zwroty kosztów kupony bo gra wyszła dzień przed startem wyprzedaży za co mogę tylko pochwalić wzorowe podejście do klienta.
Warto grę zakupić wraz z DLC Victoria Ash która wprowadza tę postać do całej kampanii i fajnie rozbudowuje grę szczególnie że mowa o Vampirze 8 generacji.
Mało jest gier których nie ukończyłem w tym przygodówek z naciskiem na fabułę Vampir jest jedną z najciekawszych i właściwie totalnie unikalnych pozycji. Pamiętam jak po ukończeniu Stasis szukałem czegoś podobnego (nie ma), tak samo jest w tym przypadku ;(
Ode mnie 9.5/10 – wybitna !
Brzmi super, ale nie chcę instalować Epica:/ Nie wiadomo czy kiedyś wyjdzie na Steamie?
BTW - grałeś może w Vampire: The Masquerade — Night Road?
Last_Redemption --> Cóż, Alex często się zapędza i gloryfikuje przeciętne gry ;). Ale nie to jest fajne co się komuś podoba, tylko to co się podoba nam ... Tym niemniej, jest to jego subiektywna opinia i na pewno nie będę się na niej opierał.
The Council był naprawdę fajną grą, ale tutaj coś technicznie poszło grubo nie tak. Swansong wyglada sto razy gorzej od ich poprzedniej gry, mimika twarzy jest żałosna, otoczenie nie ma klimatu. Wygląda jakby odeszli od nich wszyscy zdolni ludzie. A szkoda, bo miałem spore nadzieje co do tego studia. A tutaj takie drewno że już po 2 godzinach ma się dość.
zapowiada sie bardzo ciekawie ale lepiej chyba poczekac na DLC i jakies mody bo szkoda sobie psuc maskarade. niestety bije po oczach casualowy wybieg w strone gotowizny archetypowej postaci bo caly poczatek gry wydaje sie byc pod nia projektowany i kiedy czlowiek zda sobie z tego sprawe to caly rozbudowany kreator postaci drastycznie traci na znaczeniu, a sama gra zaczyna stwarzac pozory jazdy po szynach jako ze centralnie gra naprowadza nas na wszelakie skillchecki. zupelnie niepotrzebnie bo mechanicznie i tak ta gra odstraszy typowa januszerke wiec nie rozumiem po co tak to projektowali. to juz lepiej gdyby dodali opcjonalny easy mode dla fanow ogladania gier, a graczom pozwolili grac w taka maskarade na jaka maja ochote zamiast sztucznie ja ograniczac.
Jest to jeden z naprawdę niewielu tytułów, które tak bardzo mnie męczyły i musiałem się zmusić do grania.
Po ponad 5h spędzonych z tym tytułem, miałem naprawdę dość.
Sama budowa gry jako RPG z masą wyborów cieszy, ale tylko na początku.
Bardzo szybko wkrada się ogromna nuda.
Brak jasnej drogi do celu, animacje i grafika z rodem PS3, zdecydowanie nie ułatwia.
System dialogów niby przemyślany ale... Bardzo nie mogłem go polubić. Osobiście dla mnie, przekombinowany.
Ogromne ściany teksu (często nieciekawe) zabiły fabułę, która zapowiadała się ciekawie.
kurewsko trudno mi ocenić tą grę. Kocham klimaty Vampire: The Masquerade ale taki Bloodlines jedynka z roku 2004 jest dużo bardziej ciekawy. I nie chodzi mi tu o to że gra to jeden wielki dialog bo takie Torment: Tides of Numenera uwielbiam. Natomiast to właśnie Torment: Tides of Numenera mimo 80% dialogu gra jest bardzo dobra, a tutaj hmmm...gra niejest słaba ale jak z 7 generacji, a postacie to drewno. W grze z dużą ilością dialogu już mogli się bardziej postarać o aktorstwo i mimike na wysokim poziomie, bo lepszą mimike twarzy mają postacie z Bloodlines z roku 2004 a mamy 2022. Mocne 6/10. Ale gra zła niejest. Ma super klimat śledztwa:)
Uwielbiam "The Council". Na "Swansong" czekałem jak dziki i niemal po premierze kupiłem gierę, no i się zawiodłem srogo, choć strona techniczna to najmniejszy problem gry.
Jest ciężko już od początku, bo historia jest dość eklektyczna. Dostajemy masę nazwisk, pełno terminów i praktycznie zostajemy zawaleni terminologią oraz skrótem obecnej sytuacji, nie widząc niczego, więc ciężko się połapać w czymkolwiek. Wszystko skopano już na etapie samego pomysłu. Sterujemy naprzemiennie trzema postaciami i to również utrudnia wkręcenie się w historię. Kiedy już zaczynamy coś rozumieć i się angażować, no to hop i przechodzimy w inne miejsce, inni bohaterowie i jazda od nowa. Najlepsze, że jedna z trzech postaci mniej więcej po połowie gry ma wywalone na główny wątek i realizuje swoją historię, która notabene też już w tym momencie kończy ze zwrotami akcji i mamy tylko prymitywną siekę z elokwentnie mówiąc słabym etapem zręcznościowym.
"Swansong" jest trudną produkcją. Gracz nie jest prowadzony za rękę i może popełniać błędy, które zablokują mu dostęp do ważnych informacji. A tak naprawdę w przypadku jednej postaci, gdy popełni się błąd w pierwszej planszy, to już traci się szansę na dobre zakończenie, bo dostaje się mniej doświadczenia, na kolejnych etapach nie można odblokować dodatkowego contentu i tak aż do końca, gdy stajemy do konfrontacji z bossem, z którym nie mamy szans wygrać. Więc może warto powtórzyć etap, gdy się błąd popełni? No brzmi spoko, tylko gigantyczną wadą "Swansong" jest to, że nie można pomijać żadnej cutscenki ani dialogu. Niby taka opcja istnieje, ale u mnie ona była nieaktywna dosłownie przez całą grę. I w takiej sytuacji pod koniec pierwszego etapu jak wybrałem opcję z przekreśloną strzałeczką, to nie wiedziałem wtedy, że owa strzałeczka oznacza koniec etapu, no i po półtorej godzinie zakończyłem etap, przez przypadek nie badając jednej lokacji w ogóle. Normalnie bym wziął jeszcze raz, ale jak nie można pomijać dialogów, no to słuchanie tego wszystkiego dwukrotnie byłoby istną masakrą.
Jaki niedorozwój to tak zaprojektował, że w grze pełnej dialogów nie ma opcji ich pomijać? Co jest z wami nie tak? Dodatkowo oczywiście dochodzą jeszcze pomieszczenia, w których z totalnie niewiadomego powodu nie można biegać, więc trzeba się męczyć powolnym chodem. Dwa takie detale, które ekstremalnie utrudniają gameplay, a można to było bardzo łatwo naprawić.
Sama eksploracja jest nawet fajna, szczególnie w pierwszych etapach, które są bardzo rozległe i dają różne możliwości odkrywania sekretów. Trzeba na pewno kojarzyć fakty, ale nie ma tu też takiej mistrzowskiej zagadki jak drzwi z malowidłem i zgadywanie prawdziwej daty narodzin Jezusa w "The Council". Im dalej w las, tym prostsze poziomy i mniej się dowiadujemy o samym wątku głównym, tylko raczej poboczny lore świata poznajemy. To co najlepsze dano już na początku, gdy sam gracz nie rozumie jeszcze tak wiele o świecie, a na koniec zabrakło pomysłów.
Konfrontacje to tragedia, bo nie rozpracowujemy przeciwników, nie musimy zgadywać, pod jakim kątem należy do nich zagadać, tylko mamy jasno wyszczególnione za pomocą jakiej cechy ich można złamać i albo mamy tę cechę rozwiniętą, albo nie. A rozwój postaci jest wybitnie nieintuicyjny. Trzy rodzaje jakby "drzewek" dostajemy zamiast prostego dawania punktów danym cechom i zupełnie nie mam pojęcia, co i jak tam, dlaczego się dzieje, a na koniec i tak nie można wykorzystać danej umiejętności w danym momencie lub przegrywamy w rozmowie, mimo że pisze 100% sukces. Nie mówiąc o tym, że nie możemy rozwinąć tak jak chcemy danego wampira, bo finalnie i tak dana konkretna cecha potrzeba jest do wygrania rozmowy, a jak jej nie rozwinęliśmy to lipa.
No i na koniec tego wszystkiego - pies chędożył wszystkich tych, którzy narzekają na grafikę. Gra nie jest jakaś przepiękna, "Sherlock Holmes" i "Syberia 4" wyglądają lepiej, ale też nie ma tragedii. Z twarzami jest nierówno, oświetlenie często za twarde dali, a lokacje są zbyt minimalistyczne już z racji samego designu, ale i tak wizualnie się to przyzwoicie ogląda i na tle innych mankamentów grafika i animacje to bardziej zaleta niż wada tej produkcji.
Bo nawet na koniec dostałem randomową cutscenkę na silniku gry, która nijak nie odnosiła się do moich wyborów i podsumowanie dokonań miałem w formie akapitów tekstów. Ale też na koniec nic szczególnego się nie zdarzyło i jakby po 2/3 gra wytraciła swój rezonans i tylko bardziej męczyła. Gdzieś 18 godzin zajęło mi przejście i na koniec już się zmuszałem, mimo iż na początku byłem bardzo napalony, to finalnie "Swansong" oferuje przeciętną historię, męczący gameplay i nietrafione elementy rpg. Tu już na etapie projektowania podjęto złe decyzje i przyzwoite wykonanie gry nijak nie miało szans uratować finalnego produktu.
Grafa wygląda jakby spoźniono się z premierą o jakieś 10 lat. Nie wiem skąd takie wymagania sprzętowe.
Bardzo wciągająca i oryginalna gra. Brakuje takich spokojnych gier o śledztwie itp. Za dużo otwartych światów i strzelanek. Tutaj klimat mroku i wampirów to coś pięknego. Jak szukasz akcji to daruj sobie. Jak bardzo wolnej rozgrywki w super klimacie niczym z filmów Columbo tylko w klimacie wampiry, to bierz w ciemno. Jestem na tak, dla takich gier. 8/10.
Ale klapa za dużą cenę! Gadające kukiełki tak powinna się nazywać ta gra.Bez znajomości angielskiego min na mocnym C1 nawet do tego teatru nie podchodźcie