Forum: Andrzej Duda czy jak mu tam

Andrzej Duda czy jak mu tam

Przedwczoraj trojkę dzieciaków skazano na 2 lata ograniczenia wolności za to, że krzyczeli "***** Dudę". Popularny youtuber tłumaczy, dlaczego te słowa, choć nieobyczajne, mogły nieść istotną treść.
https://www.youtube.com/watch?v=zzJF-0S5i0Y

*****************************************************

Skąd te przykre słowa? Skąd te śmichy-chichy? Dlaczego wszyscy myślicie, że Andrzej Duda jest porażką?
Mówicie, że niezbyt mądry? To nieprawda. Nasz prezydent jest mądrzejszy od wszystkich naukowców. Kiedy klimatolodzy marnują czas na jakieś badania i modele, to rezolutny Andrzej po prostu wygląda przez okno.

Jak sobie pomyślę że płacimy za "globalne ocieplenie" i popatrzę za okno to mnie trafia szlag:/

Tak oto Duda obalił globalne ocieplenie za pomocą lokalnej obserwacji. Ja właśnie się najadłem, więc głód na świecie nie istnieje.
Argumentum ad jest mi ciepłum to oczywiście nie wszystko, co ma do zaoferowania prezydent. W jego arsenale znajduje się także o klasyk o wulkanach. Kiedyś Andrzej zaśmieszkował w kierunku Donalda Tuska:

Wobec spadających notowań spodziewam się, że w przyszłym tygodniu p. Tusk wypowie wojnę światową emisji CO2. Na pierwszy ogień wulkany.

Widzimy tu solidne przygotowanie merytoryczne Dudy. Według danych wulkany emitują 0,3 mld ton CO2 rocznie. Światowa gospodarka odpowiada zaś za emisję 34 mld CO2 rocznie. Wulkany to zatem mniej niż 1% ludzkich emisji. Nic więc dziwnego, że to w nich Duda widzi największy problem.

No i wreszcie - argument historyczny. Tutaj Andrzej podpierał się autorytetem profesora Probierza. Probierz w ogóle nie zajmuje się klimatem. Na pewno więc zna się lepiej od specjalistów, którzy zjedli na tej dziedzinie zęby. Oto myśl Kopernika z AGH, którą Duda z lubością cytował:

Wpływ człowieka na globalne ocieplenie to mit. Klimat ocieplał się także, gdy nie było przemysłu

Klimat się ocieplał bez udziału człowieka, a zatem człowiek nie może być przyczyną obecnego ocieplenia. Przed erą człowieka występowały pożary, więc człowiek nie może obecnie być przyczyną pożaru. Któż oprze się prezydenckiej logice?

Skoro już obaliliśmy antropogeniczne ocieplenie klimatu, to warto się zastanowić, po co właściwie wymyślono ten cały humbug. Konserwatysta może mieć tylko jedną odpowiedź: to spisek przeciwko Polsce! Chcą rzucić Chrystusa Narodów na kolana i zgnębić go podatkami!

Globalne ocieplenie to mit. Opłaty za emisję CO2 to podatek nałożony na kraje, które mają węgiel.

Wszystko więc rozbija się o węgiel. Według Dudy węgla nam starczy na 200 lat. Według specjalistów, jeśli uwzględnimy zasoby opłacalne w wydobyciu, to wygląda to znacznie mniej różowo. Prawdopodobnie również oni są elementem spisku.

Nie dość, że węgla nam starczy na 200 lat, to możemy opierać na nim bezpieczeństwo energetyczne i nie stoi to w sprzeczności z ochroną klimatu. Tak Duda powiedział w 2018 roku. Jeśli coś wam tu śmierdzi, to pragnę uspokoić – za tę wypowiedź Andrzej zgarnął pierwsze miejsce w prestiżowym konkursie na klimatyczną bzdurę roku. Na pewno więc nie ma tu ani grama bredni.

Wiemy zatem, że prezydent doskonale zna się na klimatologii i geologii. Ale Andrzej specjalizuje się także w nauce smoleńskiej. W czasach, kiedy jeszcze kogokolwiek to obchodziło, powielał teorie Macierewicza i spółki.

Były dwie eksplozje. Pierwsza oderwała skrzydło, kolejna przełamała samolot na pół

Zniszczenia samolotu wskazują na możliwość eksplozji

Mogło dojść do wybuchu na pokładzie samolotu

Skrzydło nie odpadło w wyniku zderzenia z brzozą

A w radiowej Trójce w 2014 roku wyraził to wprost: (doszło do wybuchu, 11:00 https://www.youtube.com/watch?v=gNSj123kNcE )

Andrzej zna się też na biotechnologii. Onegdaj bał się technologii GMO i ubolewał nad tym, że rząd Platformy odroczył zakaz stosowania genetycznie modyfikowanych pasz. Chyba się jednak już nie boi, bo kiedy niedawno ten zakaz odroczył PiS, to nie skorzystał z prawa weto.

Andrzej zna się na psychiatrii – wg niego homoseksualizm to anomalia. Cytował tu list otwarty 268 polskich naukowców, którzy stanęli w obronie Krystyny Pawłowicz. Tylu naukowców – brzmi poważnie.

A powagi dodaje fakt, że chodzi o naukowców skupionych w Akademickim Klubie Obywatelskim im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Poznaniu. Klub ten odwołuje się do spuścizny Lecha Kaczyńskiego i jest przybudówką PiS-u. Sami zaś naukowcy to głównie poloniści, architekci i historycy. Największe organizacje medyczne raczą się nie zgodzić z tą plejadą intelektualistów. No ale skoro cytuje ich sam Duda...

Andrzej zna się na epidemiologii. W trakcie kampanii powiedział, że nie jest zwolennikiem jakichkolwiek szczepień obowiązkowych. Stwierdził także, że nigdy nie szczepił się na grypę. To jeszcze nic wielkiego, urzeka jednak głębia jego argumentacji, posłuchajcie sami.

Nie szczepię się, bo uważam, że nie. Zaorane. Potem Andrzej się tłumaczył, że chociaż mówił, że nie jest zwolennikiem jakichkolwiek szczepień, to tak naprawdę chodziło mu tylko o koronawirusa. A polio, gruźlica i szkarlatyna to inna sprawa. Kolejny raz zabłysł tutaj wiedzą, ponieważ szczepionka na szkarlatynę nie istnieje.

Jednak erudycja to nie wszystko. Najważniejsze, że Duda jest racjonalistą i potrafi oddzielić fakty od zabobonów.

Tutaj widzicie Andrzeja na klęczkach. Cóż to za niewiasta, która rzuciła go na kolana? To Myrna Nazzour, słynna mistyczka i stygmatyczka z Syrii, która osobiście widziała się Matką Boską. Z jej dłoni wypływa magiczny olej. Tymże olejem kreśliła na czole Andrzej znak krzyża, choć złośliwi mówią, że po prostu pocą się jej ręce.

Na klęczkach widzieliśmy go również wtedy, kiedy wiatr porwał Ciało Chrystusa. Tak oto Andrzej, niczym James Bond, uratował hostię przed upadkiem na ziemię.

W 2018 Duda stwierdził, że w Bitwie Warszawskiej był na pewno element cudu i ludzie wierzący – a Duda jest wierzący - powiedzą, że Matka Boska wsparła swoich chłopców. Rok temu Andrzej modlił się o oddalenie epidemii koronawirusa, ale chyba nie pykło. A kiedy niedawno pożar pochłonął 40 budynków na Podhalu, ale nikt nie zginął, to Duda dojrzał w tym wszystkim działanie opatrzności.

Religijny żar tli się w Andrzeju tak mocno, że nie może patrzeć na to, jak ktoś pisze Janie Pawle II 'papież' małą literą

Papież - proponuję z dużej litery. Niezależnie od osobistych poglądów i mimo wszystko. Bo o TYM Papieżu mówimy.

I to zresztą niejedyny wkład Andrzeja Dudy w ortografię polską. Dzięki niemu wiemy także, że bohatersko pisze się przez ch, a rząd przez ż z kropką.

Taki intelekt sam nie przychodzi. Trzeba go wyćwiczyć, niczym mięsień na siłowni. Andrzej Duda uczył się pilnie i został doktorem prawa. Na uczelni wciąż za nim tęsknią, a szczególnie jego promotor. Jan Zimmermann, bo o nim mowa, nie może się nachwalić swojego wychowanka. W 201* roku łkał za nim z nostalgii, aż zacytuję:

Prezydent złamał Konstytucję przynajmniej trzykrotnie: ułaskawiając Mariusza Kamińskiego, nie zaprzysięgając trzech sędziów Trybunału Konstytucyjnego wybranych przez poprzedni Sejm i zaprzysięgając czworo sędziów wybranych wczoraj przez obecny Sejm. Grozi mu Trybunał Stanu.

Wielu było geniuszy, którzy osiągnęli szczyty myśli ludzkiej, ale poza tym mieli paskudny charakter. Nie dotyczy to Andrzeja. Andrzej jest niezwykle dojrzały i dostojny i nigdy nie zniża się do szczeniackich pyskówek, które mogłyby ośmieszać jego urząd.

Za czasów posłowania, kiedy jeszcze było mu wolno, nazywał przeciwników politycznych lemingami, lewakami i bolszewikami. Obecnie jest prezydentem i stara się trzymać fason, ale ciągnie wilka do lasu. Raz na jakiś czas powraca stary dobry Endrju. Kiedy uszczypnął go Marek Belka, to odbił z klasą:

Dramatycznie nisko Pan lata, Panie Prezesie. Nie wstyd Panu?

Do Donalda Tuska pisał z kolei:

Panie Donaldzie, miał Pan okazje wystartować w wyborach i prowadzić swoją kampanię. Był Pan dwukrotnie namawiany by się ze mną zmierzyć przez swoje środowisko. Wolał się Pan jednak schować za plecami MKB a pozniej RT. Wie Pan jak się na taką postawe mówiło na podwórku? Cykor...

Wobec sokratejskiego intelektu i książęcej ogłady nie powinno dziwić, że Andrzej cieszy się poważaniem wśród kolegów z PiS-u. Złośliwi twierdzą, że trzyma go pod butem Kaczyński, ale nie wierzcie w te brednie. Dużo można by o tym dużo, jednak niech przemówi obraz.

Widzicie tę wiernopoddańczą relację? Widzicie, z jakim szacunkiem traktuje swojego władcę Jarosław Kaczyński?

Jeszcze lepiej o tym świadczy historia z Kurskim. Kurski jest prezesem TVP. Wiecie, to ta telewizja, o poseł Piotrowicz powiedział:

Niektórzy mogą uważać, że przekaz TVP Info razi ludzi inteligentnych. Ale on winien trafić do jak największej liczby Polaków

I to ta telewizja, której nie dowierza sam premier Morawiecki. Jak wiemy z wyciekłych niedawnych maili, kiedy ktoś mu podesłał linka do TVP Info, to… poprosił o inne źródło.

No więc Duda nie lubi się z Kurskim. W marcu 2020 PiS uchwalił ustawę dofinansowującą TVP kwotą 2 mld zł. Potrzebny był jeszcze podpis Dudy, ale ten miał jeden warunek: Kurski musi odejść. Kaczyński ostatecznie się na to zgodził, Kurski w marcu wyleciał, a Duda ustawę podpisał.

Na Dudę wylał się gnój, bo są potrzebniejsze wydatki niż 2 mld zł na propagandę dla ćwierćinteligentów. Zwłaszcza że poprzednie rządy tak suto nie dotowały telewizji publicznej, która obecnie pływa w mamonie podatnika. Ale najśmieszniejsze było to, co stało się w sierpniu: w sierpniu Kurski powrócił na fotel prezesa. Duda został więc totalnie upokorzony. Czy trzeba więcej dowodów na to, że nie jest on podnóżkiem Kaczyńskiego?

Ja nie wiem w ogóle, po co była te wybory prezydenckie. Przecież taki mąż stanu dostać drugą kadencję z automatu. No ale Duda stanął w szranki z Trzaskowskim i ostatecznie z nim wygrał. Była to bardzo uczciwa walka, w której strona prezydenta nie stosowała nieczystych chwytów.

Najpierw wybory miały być w maju. Wobec pandemii PiS wymyślił wybory kopertowe. Nie chcieli czekać, aż wirus się rozhula, bo Andrzejowi mogło spaść poparcie. Duda z dnia na dzień podpisywał ustawy odbierające prawo organizacji wyborów PKW i przekazał je Sasinowi i spółce. Sasin zmarnował 70 mln zł na wybory, które ostatecznie, dzięki starciom w koalicji, się nie odbyły. Zresztą Najwyższa Izba Kontroli uznała potem organizację tych wyborów jako bezprawną. Wybory przesunięto na czerwiec i odbyły się one w formie tradycyjnej. Trzaskowski był jedynym nowym kandydatem, który zarejestrował się w międzyczasie, i PiS zrobił wszystko, aby mu ułatwić wygraną:- najpierw dali mu tydzień na zebranie 100 tys. podpisów;
- potem wprowadzili nowe wzory kart do zbierania podpisów, gdy stare były już wysłane;
- potem zarządzili, że Trzaskowski, jako nowy kandydat, będzie mógł wydać na kampanię o połowę mniej niż inni;
- potem była akcja Bitwa o Wozy, w której gminy do 20 tys. mieszkańców, wcale niegłosujące na Dudę, miały dostać wozy strażackie za największą frekwencję
- potem w kampanię włączył się Morawiecki, który jeździł po Polsce i rozdawał samorządowcom czeki na lokalne inwestycje;
- dzień przed wyborami wysłano alert RCB, które przypominał, że osoby po 60+, wcale niebędące naturalnym elektoratem Dudy, mogą głosować bez kolejki;
- no i oczywiście przez całą kampanię Telewizja Polska, świeżo dotuczona miliardową dotacją, przedstawiała Trzaskowskiego w jak najlepszym świetle. Transmitowała też debatę w Końskich, w której pytania zadawali podstawieni zwolennicy Andrzeja, a Trzaskowski nie odpowiadał, bo nie przyjechał na tę szopkę.

Mimo tego handicapu Trzaskowski przegrał o włos.

W trakcie kampanii Duda wykazał się prezydencką kindersztubą i stwierdził, że poprzednicy PiS-u byli gorszym wirusem niż koronawirus. A poza tym kreował się na obrońcę polskiej rodziny. Chciał wpisać do Konstytucji zakaz adopcji dzieci przez pary jednopłciowe. Podpisał Kartę Rodziny, która zakazywała propagowania tzw. ideologii LGBT. Zabłysnął też wypowiedzią, że LGBT to nie ludzie, tylko ideologia i to ideologia bardziej niszcząca niż komunizm.

Jednak o jego prorodzinnym wartościach najlepiej świadczy afera, która wybuchła w środku kampanii. Okazało się, że Duda parę miesięcy wcześniej ułaskawił mężczyznę, który znęcał się nad partnerką i molestował nieletnią córkę. Dzięki ułaskawieniu mógł on wrócić do córeczki. Czyż tak nie wygląda zdrowa, konserwatywna rodzina?

Sprawę ujawnił dziennik Fakt, co Duda skwitował słowami, że Niemcy chcą nam wybierać prezydenta. Wkradła się tu drobna nieścisłość, bo wydawcą Faktu jest holding Ringier Axel Springer Media AG z siedzibą w Zurychu i to Szwajcaria posiada tam najwięcej udziałów, a potem USA i dopiero Niemcy. Tak czy owak wypowiedź prezydenta z pewnością poprawiła nasze stosunki z sąsiadem.

Trzeba zresztą przyznać, że Duda ma nosa do polityki zagranicznej. Unia Europejska to dla niego, cytuję, wyimaginowana wspólnota, z której niewiele dla nas wynika. Za kadencji Andrzeja, dzięki sygnowanym przez niego reformom wymiaru sprawiedliwości, staliśmy się pupilkami Unii. W 2017 zostaliśmy pierwszym państwem w historii, wobec którego Unia wszczęła procedurę z art. 7 dotyczącą naruszania wspólnych wartości. Wisi też nad nami widmo odebrania funduszy unijnych w wyniku powiązania ich z praworządnością.

Prawdziwego sojusznika Duda widzi jednak w Stanach Zjednoczonych.

Kiedy niedawno wybory wygrał Biden, Duda długo zwlekał z gratulacjami. Zdobył się na nie dopiero 15 grudnia, dwadrans po Putinie, podczas gdy 25 krajów Unii złożyło gratulacje już 7 listopada. Chyba Biden to sobie zapamiętał, bo w trakcie czerwcowego szczytu NATO znalazł czas na oficjalne rozmowy z przywódcami państw bałtyckich, a z Dudą pogadał tylko parę minut na korytarzu. Stanowi to świetną prognozę na przyszłość. Relacje ze Stanami będziemy mieć pewnie równie ciepłe, jak z Unią.

Nie wiemy, o czym dokładnie panowie rozmawiali na tym korytarzu, ale na pewno Biden był zachwycony angielszczyzną Dudy. Andrzej nieraz dawał pokaz biegłości w mowie Szekspira. Najbardziej znany popis to chyba to nagranie.

Angielski Dudy mogliśmy także podziwiać, kiedy nagrali go rosyjscy pranksterzy. Podali się oni za sekretarza ONZ i ciągnęli Dudę za język. Andrzej wygadał się, że nie lubi go Tusk i że koronawirus prawdopodobnie przywędrował do nas z Ukrainy. Ale przede wszystkim potwierdził, że czuje się w obcym języku jak ryba w wodzie.

Całą sprawę skomentował potem na Twitterze.

W trakcie rozmowy zorientowałem się, że coś chyba jest nie tak. Sekretarz Generalny nie wymawia aż tak dobrze słowa „żubrówka”, choć głos był bardzo podobny.

No dobra, pośmialiśmy się trochę, ale to wcale nie było śmieszne. W tym filmie skupiłem się głównie na wpadkach Andrzeja i jego kontrowersyjnym intelekcie. Jednak to nie w tym tkwi największe zło Dudy.

Duda rękę w rękę z PiS-em niszczył państwo prawa. W kolejnym odcinku opiszę tę historię i wyjaśnię, dlaczego to tak ważne.

Koroluk jest genialny

Te brednie o tym, jakoby prezydent RP miał małą władzę są rozczulające. Ludzie z taką wiedzą idą do urn i efekty, niestety, widać.

Gdyby Komorowski wygrał wybory w 2015 roku, bylibyśmy w zupełnie innym miejscu ustrojowo. Uniknęlibyśmy WIĘKSZOŚCI patologii, jakie przyniosła władza pisowska. I już samo to wyjaśnia czy prezydent w Polsce cokolwiek może.

Gdyby Trzaskowski wygrał rok temu wybory, również sytuacja mojej ojczyzny stałaby się BEZ PORÓWNANIA korzystniejsza. Ustrojowy i konstytucyjny, ale też mentalny i kulturowy pochód na Wschód zostałby w znacznym stopniu przyhamowany. A może nawet odwrócony, biorąc pod uwagę problemy wewnętrzne środowiska otwarcie antypolskiego, jakim jest PiS.
Praktycznie wszelkie, podkreślam: WSZELKIE ustawy putinowskie lądowałyby na śmietniku. Do tego prezydentura Trzaskowskiego oddziaływałaby też społecznie - utrwaliłaby przekonanie, że PiS nie ma już władzy absolutnej. Nie tylko politycy pisowscy odchodziliby od PiS-u, nie tylko działacze terenowi, ale też jakaś część wyborców.
Wyraźnie też zmieniłaby się sytuacja Polski w odniesieniu do naszych głównych sojuszników. Duda jest niemal izolowany na arenie międzynarodowej, jego reputacja jest wśród naszych sojuszników fatalna. Trzaskowski jako polityk propolski, a więc proeuropejski i prounijny przyjmowany byłby z otwartymi ramionami. Propagandowy wydźwięk też nie byłby tu bez znaczenia w procesie zmian nastrojów społecznych.

Innymi słowy prezydent jest jedną z najbardziej kluczowych postaci naszej polityki, na wielu płaszczyznach. To od porażki Komorowskiego w wyborach prezydenckich 2015 zaczęło się to całe nieszczęście. Był to de facto punkt zwrotny polskiej historii, związanej z poczynioną po 1989 roku próbą integracji Polski z cywilizacją zachodnią.