Składkę zdrowotną uśredniłem na kwotę 300 zł - mało miaroodajne bo się zmienia ta kwota , ale jest to jakiś punkt odniesienia .
od 18 do okresu emerytury u faceta mija 48 lat x 12miesięcy x 300 złotych daje to kwotę rzędu 172 tys złotych.
Składkę płacę od lat 17 , raz byłem na pogotowiu (morfologia / ekg , lek na spadek ciśnienia i do domu).
Wszystkie badania po tym zdarzeniu czyli (Kardiolog /Okulista / USG Jamy Brzusznej / Morfologia i inne badania i wizyty ) robiłem prywatnie bo chciałem na już a na Nfz czas oczekiwania to tygodnie albo miesiące- zapłaciłem za wszystko około 2 tys złotych .
Myślę że każdy w czasach obawy o swoje zdrowie chce na już i czekanie nie jest akceptowalne - zdrowie jest najważniejsze .
Tyle o mnie na szybko .
Kolega w pracy zerwał miesięń w barku , poszedł prywatnie do lekarza i okazało się, że niezbędna jest operacja , znowu NFZ oczekiwanie 8 miesięcy - lekarz mówi że trzeba już bo się zrośnie coś tam w środku i będzie na nic ... koszt operacji na już 10 tys - nie ma wyjścia buli
składkę opłaca od ponad 25 lat .....
Moja żona skorzystała z NFZ , wycieli jej tłuszczaka można było czekać te 7 miesięcy na zabieg 10 minutowy bo nie groźny - 12 miesięczna składka to około 3600 , koszt takiego zabiegu pewnie z 500zł ... wszystko inne robi prywatnie - dentysta etc.....
Córce założyliśmy apart ma 14 lat - Nfz już w tym wieku prostowania zębów nie refunduje 1800 zł góra 1800zł dół plus wizyty ..... dobrze że jest ubezpieczona ......
Wreszcie przyjaciel , facet 49 lat , sumienny , płaci składki - zdiagnozowano u niego rok temu nowotwór najpierw na jelicie , usunięto - później na wątrobie gdzie kilka dni temu podano mu chemię po miesiącach oczekiwania i popadania w depresje.... w dniu przyjęcia do szpitala czekał 10 godz na korytarzu aż ścierpł cały by położono go do łóżka.... chemię podano po 7 dniach gdzie cały proces miał trwać dwa dni .
Nie wiem czy da się prywatnie taki przypadek leczyć, ale szybko policzyłem że w swoim życiu wpłacił na opiekę zdrowotną około 110 tys złotych .
Ciekawe czy z taką kwotą mógłby działać szybciej tak jak mówią lekarze ,że trzeba działać szybko.......
Jeżeli doliczyć w jego przyypadku składki emerytalne które opłacał do dziś to by dysponował kwotą 4 razy wyższą ....
Można je doliczyć bo nie ma pewności że dożyje by w formie emerytury coś odzyskać ....
Jaki jest tego sens...?? tych składek , tej iluzorycznej emerytury .... Wszędzie dookoła zbiórki dla ludzi na różne choroby , guzy ..... itp.
Jest jeszcze filmik jakiegoś chłopaczka na YouTube....
https://www.youtube.com/watch?v=Ezw0IyKPe-k
Wiesz problem jest taki, że ludzie chcą powszechnej, darmowej opieki zdrowotnej, jednocześnie nie wierząc, że kiedykolwiek ją będą mieć. Statystyczny Polak już nie wierzy w otrzymanie dobrej jakości usług za swoją kasę. Wielu nawet też nie wie, że za to płaci, bo składki opłaca za nich ich pracodawca (aka burżuj, złodziej, kułak, itd., w opinii niektórych - winią pracodawcę "złodzieja" a nie "złodziejskie" państwo).
Jakby Polak dostał na koniec miesiąca całą pensję brutto, a potem musiał zapłacić ZUS, NFZ i podatek, to by sobie większość uświadomiła ile z to płacą i może ludzie wyszliby na ulice żądać dobrej jakości usług publicznych. Alternatywa to ukrócić fikcję i wszystko wrzucić w jeden podatek (pewnie z 40%). Jakie to składki, jak nie masz wyboru czy je płacisz.
Btw chyba tak w ogóle to kategorię na forum pomyliłeś, choć "horror" w odniesieniu do polskiej służby zdrowia może pasuje. :D
Wydaje mi się, że jakbyś pokombinował z jakimś b2b, czy inna forma zatrudnienia, to składkę miałbyś z głowy.
Gdyby polacy dostali pensję brutto i musieli zapłacić składki, to sejm by spłonął a więzienia jeszcze bardziej zapełniły.
Jaki jest tego sens? Spytaj praktycznie każdego człowieka "pracującego" w budżetówce. Masz ich całkiem sporo do wyboru.
No system działa jak działa, sygnały ostrzegawcze widoczne nie są od roku. Składki zdrowotne w Polsce są relatywnie niskie, wydatki jako procent PKB już wręcz żałosne. Na co idą Twoje mikroskładki? Żeby system kompletnie się nie rozsypał i żeby miał kto w razie czego wyciąć ci wyrostek. Prawda jest taka, że ochrona zdrowia jest rozsmarowana bardzo nierówno, słabo stoimy z diagnostyką, co na dłuższą metę mnoży koszty, jedne szpitale mają dobry poziom, niezłe terminy, w pewnych obszarach Polski nigdy nie umówisz się ze specjalistą. No i co najważniejsze: lekarze "niech jadą". No to pojechali.
A jedna naprawdę poważna operacja i pobyt w szpitalu wystarczy by zjeść połowę albo i całość tych 170 tys
Na mniej poważne też 15-20k wydać trzeba
Problem jest inny de facto mamy i tak system publiczny z dopłatami bo porady nagle lub poważne są głównie prywatne, ale kasy wciąż brakuje
No tak tyle że w Polsce wydajemy bardzo mało z budżetu na NFZ
Proste koszt terapii na białaczkę w 2017r. To pół miliona a nieoperacyjnego czerniaka 380 tysięcy. Teraz policz sobie na ile wystarczy tych składek (jakbyś sam sobie odkładał) jak nie daj Boże trafi na ciebie albo rodzinę.
Dlatego składki mają sens bo inaczej prywatnie większość z nas umarłaby nim zebrała by potrzebną sumę.
poszedł prywatnie do lekarza i okazało się, że niezbędna jest operacja , znowu NFZ oczekiwanie 8 miesięcy - lekarz mówi że trzeba już bo się zrośnie coś tam w środku i będzie na nic ... koszt operacji na już 10 tys - nie ma wyjścia bul
Szkoda, że przed operacją nie skonsultował tego z innym lekarze. No ale teraz te 10 koła ma ktoś inny :D
Koledzy podali wyżej mega drogie przykłady. A ja właśnie wyleczylem zęba na NFZ i lecze drugiego. Nie narzekam.
A na NFZ robią już w końcu plomby światłoutwardzalne bez dopłaty, czy dalej w "gratisie" tylko amalgamat? :)
Mi wystarczy jak sobie przypomnę, że na dentystę na NFZ musiałem czekać miesiąc, a prywatnie (w ramach prywatnej opieki z pracy) jakoś na drugi dzień się udało.
Albo jak kiedyś do "państwowego" okulisty chciałem iść i przy rejestracji parę lat temu odbiłem się od okienka (dorobili się w końcu rejestracji online w państwowej służbie zdrowia?), żebym wrócił za dwa miesiące, nawet nie na wizytę, ale żeby się w ogóle dopiero móc zarejestrować wtedy. Prywatnie? Parę kliknięć na telefonie i trzy dni czekania.
Zęby na NFZ? Ale to chyba tyłko jedynki i dwójki z amalgamatem
A wy się zbijacie z biedy Gęstego...
Ja nie znam nikogo kto leczy zęby na NFZ a jestem biednym prostakiem bez szkoły a nie prezesem...
Robią światłoutwardzalne bez żadnych dopłat na każdym zębie. Na NFZ można trafić na dobrego lekarza lub na złego tak samo jak i prywatnie. I tu i tu mogą spieprzyć albo robić dobrze.
Zostawilbym tylko szpitale, reszta jest bez znaczenia dla czlowieka ktory cos wnosi do spoleczenstwa, a generuje niepotrzebne koszty. Czyli konsultacje prywatnie, zdarzenia SOR publicznie.
Tak się mówi bo wygodniej, że zapłaciłeś 100k zł a twoje leczenie to kilka stów. Ale ile rocznie idzie na utrzymanie wszystkich szpitali i ile na karetki itp. Żeby były sprawne i gotowe do wszystkich akcji. Chcesz prywaty to ciekawe co zrobisz podczas wypadku? Zadzwonisz do prywatnego?
Predzej zusu bym się pozbył niż nfztu
Jak na tak małe środki, którymi NFZ dysponuje, to opieka zdrowotna działa zaskakująco nieźle. A żeby to jednak jako tako działało, to potrzebne jest minimum 6% PKB.
Koszt chemioterapii to ok 30-200.000 zł za sesję (w zależności od raka) a czasem sesji musi być kilka(naście).
Przypomnijcie sobie amerykanskie filmy, a dokladniej te scene, gdy Dobry Bohater i Dziwka o Zlotym Sercu rozmawiaja. Brzmi to mniej wiecej tak
- Jak to sie stalo, ze taka dziewczyna jak ty trafila na ulice?
- Mialam 16 lat, gdy mama zachorowala na raka. Gdy skonczylo sie ubezpieczenie, tata sprzedal dom by pokryc koszta leczenia. Gdy mama zmarla, zalamal sie i zaczal pic. Wiec wtedy ja...
itd.
Mój ojciec miał zator brzuszny, nie mógł liczyć na żadną pomoc ze strony publicznej służby zdrowia. Gdyby nie prywatna klinika w Katowicach i świetny chirurg, to dziś nie miałby jednej nogi.
Tyle warte są ubezpieczenia społeczne.
Jest fajnie i pięknie póki nie chorujesz. Koszt doby hospitalizacji na zwykłym oddziale to około 8 stów, obsłużenie kogoś w stanie ostrym na SOR to parę tysięcy jak się rozpędzisz z diagnostyką, w kieszeni lecąc za pacjentem nosiłem ampułki z lekiem wartym 5 jak i 300 tyś, oba w pełni refundowane. Środki które łożymy na składki są szybko przepalane jak stanie Ci się coś poważniejszego,a jest mnóstwo ludzi których terapie kosztują setki tysięcy zł i składają się na nie wszyscy
Miałem niedawno wypadek. Gdyby nie publiczna służba zdrowia, musiałbym spłacać koszty leczenia (operacja) pewnie do końca życia.
Po to jest NFZ.
Spójrzcie po prostu ile wynoszą wydatki na opiekę zdrowotną w tym kraju. To nie ma prawa dobrze funkcjonować.
Dla porównania, u naszych zachodnich sąsiadów wydatki wynoszą aż 11% PKB, czyli ponad 400 miliardów Euro, gigantyczne pieniądze. U nas wskaźnik wynosi 4,3% PKB, zaledwie 100 miliardów złotych. Przy tak dużym braku dofinansowania nic dziwnego, że istnieją ogromne braki kadrowe. Niektóre szpitale nie mają już nawet kasy na podstawową odzież ochronną dla personelu, więc o czym mu tu mówimy.
Bez pilnych reform czeka nas po prostu załamanie publicznego systemu opieki. Jak mawiała Beata Szydło "Niech jadą!"
Zachodnich sąsiadów jest ponad 2 razy więcej, silniejsza gospodarka, lepsze zarobki. A problemem jest to że u nas jest nadmiar darmozjadów w NFZ.
Edit. Chyba, że chodzi o niejasne finansowanie szpitali, dyżurów Covidowych, itd.
Ubezpieczenie powinno być obowiązkowe, ale każdy mógłby sobie wybrać, czy NFZ czy jakiś Medicover. Wtedy powodzonka u prywaciarza wszystkim życzę. Przy czym na powrót do NFZ powinna być karencja ze dwa lata opłacania składek.
Publiczny system zdrowia i tak prędzej, czy później się rozleci. Niedofinansowany, choć wrzucenie kolejnych pieniędzy do tej studni bez dna, równocześnie nie stosując żadnych reform nie ma żadnego sensu. Braki w kadrach są coraz bardziej widoczne, bo przecież lekarze to cytując "wykształciuchy", a takich w Polsce się nie lubi, więc nie będą mieli godnych wynagrodzeń. Co za tym idzie wielu studentów zaraz po studiach medycznych, kopnie NFZ w tyłek i wyjdzie na zachód, gdzie za mniejszą ilość harówki zarobi znacznie więcej.
Cały system musi zostać zreformowany, bez tego nigdy nie będzie tutaj pod tym względem dobrze. Dziś moglibyśmy rzucić nawet 90% PKB, a to i tak zupełnie by nic nie dało. Przejście na całkowicie prywatną służbę zdrowia jest również pomysłem z kosmosu. Nie jesteśmy bogatym społeczeństwem, przy prywatnym leczeniu każdej pierdółki wielu z nas nie miałoby za co się wyleczyć, dokładnie tak jak wygląda to w USA, gdzie ludzie unikają za wszelką cenę lekarzy, aby tylko nie zapłacić chorych rachunków.