Najlepsze nowe seriale 2021 roku
I zamiast dać trailer każdego serialu pod opisem, to wrzucacie jakieś swoje nagrania... żałosne.
I zamiast dać trailer każdego serialu pod opisem, to wrzucacie jakieś swoje nagrania... żałosne.
Przy Lupin dopiszcie "Edycja Multi Culti by Netflix"
Lupin nigdy nie był czarnoskórą postacią w mandze jak i potem wy innych opowiadaniach i filmach które żerują na mandze
To bardzo ciekawe co piszesz, a wiesz, że w serialu sam Lupin nie występuje w ogóle?
Opis z filmwebu:
„ Zainspirowany przygodami Arsčne’a Lupina złodziej gentleman Assane Diop obmyśla zemstę na zamożnej rodzinie, która wyrządziła niesprawiedliwość jego ojcu.”
Swoją drogą Omar Sy (aktor grający główną rolę w serialu) ma chyba z metr dziewięćdziesiąt, to skandal, Lupin na pewno był niższy w mandze.
O, tutaj coś piszą, że ma 175 w jakimś wydaniu: https://code-realize.fandom.com/wiki/Arsčne_Lupin
O jakiej mandze wy tu mówicie jak Arsene Lupin to postać z francuskich książek sprzed ponad 100 lat?
Przecież ten serial nie jest o Lupinie jako takim, tylko główny bohater jest jego fanem i się nim inspiruje. Proponuję najpierw się zapoznać a potem oceniać.
Pomijając to że serialu nie widziałeś i piszesz kompletne bzdury to rzekome korzenie Lupina w mandze mnie ubawiły mocno.
"Łasuch" zaskakująco dobry serial, świetna opowieść post apokaliptyczna o chłopcu i jego wielkim kumplu, jak dla mnie warty obejrzenia jeżeli subskrybujecie netflaka.
Mare z Easttown (klimat, emocje, napięcie, mocne, zwroty akcji) + Cień i kość (fantasy, przygoda, oryginalność świata, fajne efekty). Polecam zestawienie.
Seriale z Maverla są niezłe w tym roku. Najlepszy WandaVision, trzymał w napięciu i zachęcał do cotygodniowego czekania na kolejny odcinek. Falcon taki sobie ale nie był zły. Na razie Loki jest gdzieś pomiędzy, połowa sezonu zleciała i jeśli będzie tylko lepiej to wyjdzie dobry serial
Mare to kiepski odpowiednik Detektywa. Niezły dramat, ale kryminał słaby.
Invincible za to jest świetny. Coś dla fanów The Boys.
Ogólnie w zeszłym roku powiedziałem,że seriale mi się kończą.Zostanie parę. Netflix i inni chyba to czytali ;D Znowu mam sporo do oglądania.Ale tym razem czekam,aż każdy z seriali,będzie miał więcej sezonów. Oglądam sezon,a potem następne za 2-3 lata, i weź tu wszystko pamiętaj. A z tych które jeszcze nie wyszły, to seriale o rodzinie Kane (od Riordana ) Percy Jackson od Disneya,One Piece. Boję się raczej poprawnego politycznie syfu,z źle dobranymi aktorami,ale może się miło zaskoczę.Na kolor już nie patrzę, bo to bez sensu.Trochę może przeszkadza,ale minimalnie.Bardziej wkurza zmiana płci czy orientacja.Bo to już zmienia sporo .
Tak, jest to okej. Pisząc o MLK nie chodziło mi o postać historyczną, a fakt, iż kolor skóry tej postaci jest ściśle związany z jej historią, jest, że tak powiem kluczem.
Od serialu czy filmy historycznego wymaga się odzwierciedlenia nie tylko realiów ale i postaci historycznych. Jeżeli Churchilla zagra jakiś niebieskooki playboy to film ten straci na odbiorze i stanie się jakąś marną groteską, a nie filmem historycznym. Angielską królową powinna zagrać aktorka, która jak najlepiej wpasowuje się w obraz tej postaci i taką aktorkę powinno się obsadzić w tej roli, by odbiór był jak najbardziej autentyczny.
Wstawianie w to miejsce czarnoskórej aktorki automatycznie skreśla film jako "historyczny"
Najlepszy był jęk rasistów, gdy pojawiła się zapowiedź serialu "Lupin". Standardowe gadki o "poprawności politycznej", ataku na "białego, heteroseksualnego mężczyznę" i inne pierdoły. A okazało się, że bohater wzoruje się na bohaterze książek. NAWET jeśli czarnoskóry miałby grać Lupina, to co w tym złego? No nic. Często pojawia się argument, że przecież biały nie mógłby grać na przykład Martina Luthera Kinga. No nie mógłby, bo historia tej postaci jest ściśle związana z jej kolorem skóry. Za to czarny spokojnie może grać, nie wiem, Supermana, bo tu kolor skóry nie miał żadnego znaczenia.
A jak czarnoskóra aktorka gra królową angielską to jest ok ? Królowa angielska to też postać historyczna !
Najważniejsze żeby aktor był dobry w swoim fachu wtedy nikt normalny nie będzie się zastanawiał nad tym jakiego jest koloru skóry czy wyznania.
Tak, jest to okej. Pisząc o MLK nie chodziło mi o postać historyczną, a fakt, iż kolor skóry tej postaci jest ściśle związany z jej historią, jest, że tak powiem kluczem.
Od serialu czy filmy historycznego wymaga się odzwierciedlenia nie tylko realiów ale i postaci historycznych. Jeżeli Churchilla zagra jakiś niebieskooki playboy to film ten straci na odbiorze i stanie się jakąś marną groteską, a nie filmem historycznym. Angielską królową powinna zagrać aktorka, która jak najlepiej wpasowuje się w obraz tej postaci i taką aktorkę powinno się obsadzić w tej roli, by odbiór był jak najbardziej autentyczny.
Wstawianie w to miejsce czarnoskórej aktorki automatycznie skreśla film jako "historyczny"
Brakuje "WandaVision" oraz "Loki" (który aktualnie co prawda się nie skończył, ale już teraz mega dobrze się go ogląda i jest jednym z lepszych seriali które w tym roku obejrzałem) a z polskiej sceny jeszcze można dodać do zestawienia "Klangor"
To, że Lokiego dobrze się ogląda nie znaczy, że jest to dobry (a tym bardziej jeden z najlepszych) serial. Pierwszy odcinek przepchany był informacjami, liniami czasowymi, że Dark się chowa, gmatwaniem itp. Drugi wprowadzał antagonistkę i wynikało, że coś się zacznie dziać, a trzeci to praktycznie filler bez najmniejszego sensu. 60minutowy filler w historii na 6x60min. Tak się nie robi. Do tego Loki traci własną osobowość i charakter, już nawet nie pod wpływem groźby wymazania ze świata, ale nawet na prywatnym podwórku, gdy nikt go nie obserwuje.
Tom jest świetny, ale sądzenie, że sam pociągnie 6h nudnej historii... no nie działa.
Ten Lupin to spoko? Bo wygląda na bardzo głupawy serial typu Dom z Papieru, którym też się wszyscy zachwycają.
Ten Invincible jest tak żałośnie infantylną produkcją, że ciężko wytrzymać choćby dwa odcinki. Ohydna kreska, do której usilnie przekonuje nas zachód, ale zapomina, że nawet Transformersy i Xmeni 20 lat temu wyglądali lepiej; tragiczne, żeby nie powiedzieć katastroficzne udźwiękowienie i dubbing. Gdy usłyszałem tę pierwszą rozmowę strażników przy bramie w 1 odc, to myślałem, że połamię zęby z zaciskania. Oczywiście młodzi ludzie dubbingowani z tym idiotycznym zaciśniętym, piszczącym gardłem... Można nie lubić anime, ale anime to jeszcze wciąż jakaś sztuka, zachodnie animacje wyglądają jak rysowane po nocach na kolanie i opieprzone tabletem Esperanzy.
Cień i kość z kolei (mimo, że historia Griszów zmieszana jest z Wronami) wypada dużo lepiej, niż książka. Alina w książce to pretensjonalna buntownicza gówniara, Mal to zaś cwaniak i widły w plecach. Nawet kwestia Darklinga jest w książce dziwaczna, bo
spoiler start
w książce wszyscy wiedzą, że Darkling to Darkling, choć nie spodziewają się, że jest Heretykiem. W serialu najpierw dowiadują się, że "Generał Kirigan" to Darkling, a potem, że Darkling to Heretyk
spoiler stop
Nawet Baghra w serialu była o niebo ciekawsza, choć to za sprawą aktorki.
nie ma to jak się przyczepić do niezwyciężonego ale podniecać się takim g... jak cień i kości / tu nawet nie chodzi o sam serial który technicznie daje radę co o debilną linię fabularną właściwie skierowaną do nieogarniętych macdonaldów. I jeszcze przeczytane książki ;)
W C&K pierwsze skrzypce gra ciekawe uniwersum umieszczone nieco w pseudo-Rosji. Linia fabularna... a czym to odbiega od Gier o tron, Wiedźminów, LotRów czy innych Harrych Potterów? Jest zły, jest dobry, jest rosnąca moc. Oczywistym jest, że to nie jest Cormac McCarthy ani Shakespear, to fantastyka.
Parafrazując - nie ma to jak przyczepić się tylko do fabuły C&K, podczas gdy wypunktowałem w przynajmniej 3 płaszczyznach tego kolorowego gniota i do nich się nie odniosłeś.
A i rozumiem, że nagle mamy się chować po kątach z faktem, że czytamy książki, zamiast radować się z One Punch Mana dla ubogich?
Hmm, trochę rozumiem zarzuty pod względem animacji, zwłaszcza w kontraście do anime, bo o ile przyzwyczaiłem się do tego stylu w trakcie, to nadal bywały momenty, gdzie byłem dość zbity z tropu nawet nie ilością klatek, stylem, co dziwnymi wyborami, typu - pierwsza osoba podaje drugiej głaz, by na nim usiadła - głaz pierwszej osoby jest w tej scenie bardziej szczegółowy, widać, że należy do tła, ale przenoszony głaz już jest tu mocno "oderwany" od tego tła. Nie lepiej w takim wypadku potraktować te dwa głazy tak samo? Co do dubbingu trochę nie rozumiem tego zarzutu z piszczącym głosem, bo może już zdążyłem zapomnieć, ale kompletnie nie kojarzę by tak było w przypadku tej młodej obsady, chyba że mowa tu dajmy na to o kimś na dalszym planie jak Monster Girl.
Cień i Kość mi się podobało, może nie samą fabułą z co niektórymi wątkami jak z teen-dramy, ale właśnie kreowanym światem właśnie na pseudo-Rosje z podziałem na poszczególne rodzaje magii (no i nawet sama fałda, jako to zjawisko, które pod wieloma względami wpłynęło na świat jest ciekawym konceptem). Ma to swój klimat i nie spodziewałem się, że serial na tyle zapadnie mi w pamięć.
"Linia fabularna... a czym to odbiega od Gier o tron, Wiedźminów, LotRów czy innych Harrych Potterów? Jest zły, jest dobry, jest rosnąca moc"
Gra o tron:
- Mnogość wątków, które z biegiem fabuły przecinają się wzajemnie
- Duża nieprzewidywalność fabuły (masowe uśmiercanie postaci, brak "niezniszczalnych" bohaterów, bo Ci muszą grać pierwsze skrzypce, no z małymi wyjątkami)
- Głębia postaci, które wraz z fabułą zmieniają swoje motywy i poglądy. Duża "szarość" bohaterów, brak jasnego dobra i zła, bo każdy ma swoje racje
- Rozmach całego uniwersum
- W sumie niewielka ilość nieścisłości w fabule, przynamniej w pierwszych sezonach
Cień i kość
- Główny wątek jest prostolinijny i sztampowy do bólu. Dobra, nieśmiała bohaterka i zły czarownik. Zero zwrotów akcji, zero rozgałęzień fabularnych, przypomina produkcje Disneya o księżniczce i królewiczu.
- Większość postaci nudno napisanych, ich poczynania są często głupie w samym zamyśle. Prawie każdy jest czarno-biały, przez co trudno się z nim utożsamić.
- Po obejrzeniu dwóch pierwszych odcinków w zasadzie wiadomo jak to się skończy, wspomniana sztampowość.
- Wątki poboczne nieco ciekawsze (choć dalej bez szału)
- Cukierkowość całego uniwersum co przekłada się na nieco kiczowate sceny walki itp.
Aby nie było - oglądając Cień i kość może nie byłem znudzony, jednak cały czas miałem wrażenie, że ten skierowany jest do bardzo młodego widza, stawia bardziej na bajowość historii i strasznie oklepane schematy.
Najlepszy był wątek tej Griszy (manipulującej sercem) i gościa stylizowanego na nordów. Wątek złodziejów też ujdzie, ale główny wątek jest tak tragiczny, że odrzuca starszego widza.
Z tego co kojarzę, to historia tej ładnej irlandki i fjerdańczyka też nie pochodzi z głównych książek - serial pomieszał i połączył to wszystko w całość.
to jest bardziej dla memów shooty serialu są wyciągane dla dodwane do memów twórcy tego serialu o tym dobrze wiedzą.
Niestety, ale dobrych seriali już nie ma. Ostatni porządny serial to "Get shorty" z 2017r., a pamiętam gdy kiedyś co chwilę wychodziło coś ciekawego ("Awake", "Terriers", "Forever", "Justified", itd.). Od 2018 r. nie wyszło już nic porządnego (no nie licząc mini seriali jak Czarnobyl).
Ta, wieszcz przemówił ;) Jak się ogląda tylko usańskie produkcje, to może faktycznie nic nie wychodzi.
Kolej podziemna (The Underground Railroad)
Co to: wstrząsające przedstawienie historii, którą dobrze znamy i o której nie możemy zapomnieć
O tak, tak, przecież uczyliśmy się o tym w szkole na lekcjach historii, i co roku świętujemy rocznicę a nawet w pracy nam o tym przypominają na zebraniach, każdy zna tę historię.
Śmiech na sali, lupin i falcon to tragedia niesamowita. Squid game jest w najlepszym wypadku przeciętny.
głęboka historia bo się przewrócę zaraz... gdzie, to jest tandeta nad tandety
Taa i Hawkeye, serial jeszcze się nawet nie skończył, nic ciekawego nie zaprezentował, ale u was już laurka bo marvel i najlepszy.. żenada
lista na kolanie byle była
A ja dodam od siebie Kasztanowy ludzik, Nowy smak wiśni i Ragnarok. Super te seriale mi się oglądało. No jeszcze Locke & Key nie było głupie.
Co do Łasuch byłem negatywnie przekonany ale oglądając ten serial szybko mnie wciągnął i czekam na drugi sezon.
To jest zestawienie najlepszych, czy wszystkich wykraczających poza jakąś średnia?
Najlepsze mozna by okreslic takie juz od oceny 7 w gore. Czyli na golu wszystko.
Pod koniec zeszłego roku, do nadrobienia, miałem jedynie nowe sezony, stary seriali. I ogólnie zostałyby mi, tylko 3 które zacząłem . Dom z papieru, zagubieni w kosmosie, Mroczne materie i Stranger Things. To był stan chyba październik 2020. Od tamtego czasu, doszło mi 15 do zaczęcia, wliczam w to też bajki, ale bez anime.. Nowych. Plus dwa które mają już parę lat. Jak Expanse czy Mindhunter. Także powiedzmy że w niecałe 1.5 roku, przybyło mi 15 tytułów, które obejrzę na pewno. A jeszcze mam parę niewiadomych, i na liście już parę przyszłych.
To co się teraz wyprawia na tych platformach stremingowych to jest jakiś koszmar. Człowiek musiał by mieć ze dwa życia żeby to wszystko oglądnąć.
Squid game i ta cała reszta barachła pokazuje jaki ten rok był słaby. Wszystko (oprócz mare z easttown) to o kant d... można potłuc
Z grubsza się zgadzam, choć Mare z Easttown też nie jest rzeczą wybitną, ale przynajmniej w miarę dojrzałą.
Squid Game dostał u mnie uczciwą ocenę 4/10 (ujdzie) czyli mocno przeciętny serial z niezbyt sensowną fabułą. Ale reklama to mistrzostwo świata. Chyba nie ma miłośnika filmów i seriali, który by o tej produkcji nie usłyszał. Podobnie rzecz się ma z sezonu na sezon coraz słabszym Domem z papieru. Trzeba przyznać, że producenci tych seriali umieją zarabiać kasę.
Kasztanowy ludzik niezły... W kategorii kina familijnego (czyli nie tylko dla dzieci) nawet spodobał mi się Łasuch.
> Wszystko (oprócz mare z easttown) to o kant d... można potłuc.
To zobaczcie "American Rust" z Jeff'em Danielsem i Maurą Tierney.
Mary przy nim to wydmuszka
W tym roku najlepszy był Arcane i potem dłuuuugo nic.
@ Wielki Gracz od 2000 roku
Zgadzam się. Minął już ponad miesiąc, a ja cały czas o tym serialu myślę. Dopracowany pod każdym względem majstersztyk, który moim zdaniem przejdzie do historii. To jest arcydzieło. Nie ze względu na to, że lubię Ligę, czy że to ekranizacja gry, bo to pomijam akurat w ocenie filmów.
Mistrzowskie ujęcia, kreatywne i nieoczywiste kadry, udźwiękowienie (które też jest wręcz kosmicznie dopracowane), animacja (sceny walk to też jest całkowity kosmos - to jak tu czuć ciężar ciosów i zmęczenie bohaterów... mniam!), modele, mimika - na poziomie, którego jeszcze nie widzieliśmy, a przynajmniej nie na przestrzeni wielu ostatnich lat (śmiałbym twierdzić, że to przebija nawet japońską animację).
Poziom przywiązania do detali (również detali dotyczących całego lore Runeterry - to już dla świrów, ale jednak!), to coś, czego nie dokonali nawet twórcy "Gry o Tron" w pierwszych sezonach.Tutaj każda klatka filmu może być małym dziełem sztuki i nic tam nie jest przypadkowe!. Coś niesamowitego!
Do tego scenariusz, który wywołuje autentyczne emocje i sprawia, że chce się oglądać i pozostawia po sobie duuuży ślad w umyśle widza.
Doskonała narracja, świetnie napisane postaci, ich motywy i cele, (być może nawet bywają nieco archetypowi, ale też są przy tym niesamowicie wielowymiarowi). Nie ma tu miejsca na tylko czarne, albo tylko białe! Nawet "złole" mają tutaj swoje konkretne motywy i jak najbardziej można się z nimi utożsamić i ich polubić.
I serio - nie ma tu żadnych fabularnych i scenariuszowych bzdur! To się praktycznie nie zdarza w obecnych czasach.
Niektórzy czepiają się np. "co Vi robiła w więzieniu i ile lat tam była i czemu" - ten serial był też rozszerzony na klienta gry League of Legends, gdzie były dostępne dzienniki Jayce'a i Caitlyn oraz relacje świadków z więzienia w Stillwater, dotyczące Vi i jej pobytu tam - polecam obczaić! To świetnie rozszerzenie fabuły, a na YT jest materiał na ten temat, więc nie musisz ściągać lola.
Dla mnie to jest serial 20/10. Bez kitu.
Już trochę mi minęło, ale nadal mam obsesję na punkcie tej animacji. Tym bardziej, że uczę się grafiki 3D. Od wielu lat nic nie było w stanie wywrzeć na mnie takiego wrażenia, jakie wywarło na mnie "Arcane". Bez dyskusji jest to najlepszy serial nie tylko tego roku - być może nawet ostatniej dekady. Bardzo trudno będzie to przebić, nawet w przyszłych latach. Kropka.
PS
Mój kumpel fajnie mi skomentował polecajkę Arcane:
"Po twoich poleceniach obejrzałem Arcane. Ze smutkiem muszę przyznać, że bajki w ostatnich latach są robione na dużo wyższym poziomie niż filmy, nie mówiąc o serialach. Jakby bajki robili dorośli, a filmy dzieci." - i to jest strzał w dziesiątkę (pisząc "bajki" miał na myśli animacje oczywiście).