Wiecie czego najbardziej nie cierpię w robocie?
Otóż ,,poczucia humoru" koleżanek.
Jedyny temat prawie jakie się na przerwach przewija to seks. I żeby to były jakieś wykwintne żarty z podtekstem!
Ale nie, to są teksty typu:
- ,,włos ci w zębie został i charczysz dzisiaj".
Serio.
Mam tak że żarty seksualne w ogóle mnie nie śmieszą i nigdy mnie nie śmieszyły.
Wyobraźcie sobie:
Pokój socjalny, przerwa, Grażynki się wyluzowują i jja niby też, gadają o chłopach, seksie, itd. a ja tylko stoję i nawet się nie uśmiecham, (jak próbuje to to sztucznie wygląda). Nie moje klimaty żartu.
Dorobiłem się opinii mruka, ponuraka, a nawet dobrego kandydata na księdza albo mnicha..
Ja to zawsze trafię jak śliwka w kompot i kulą w płot. Jednak na produkcji to chociaż paru się trafiło ,,moich ludzi".
W ogóle mam jakiś problem z tym small talkiem czy jak to się tam nazywa, jeśli nie dotyczy on moich zainteresowań np. muzyki.
Żałuję trochę że jadę do tego Gdańska, autobus pełen grażynek i disco-polo, to będą ciężkie warunki...
Biorę słuchawki i będzie całą drogę ,,Exciter" leciał, swoją drogą piosenka Judas Priest którą ostatnio co chwila słucham i siedzi mi w głowie.
Zarty Grazynek o seksie w twoim towarzystwie oznaczaja, ze sa gotowe do rozmnazania z twoim udzialem.
ależ to jest genialnie prowadzone konto, nie wiem czy doceniacie rozwój, na początku miał pojedyncze strzały, ale ostatnio zaczął budować całe uniwersum
Zaczynam coraz bardziej podejrzewac że jesteś projektem Gola, i jakiś admin siedzi pod tą ksywką, badając reakcję internetów na nieudacznictwo i społeczne nieprzystosowanie.
Czyli jednak powrót na produkcję, czy musisz tam ileś tam czasu wytrzymać w tym biurze? Niestety, udane kombinacje typu facet koło 30stki i kobita sporo starsza, żeby się dogadali, udają się jedynie na wiadomych stronach. Pozostaje chyba odczarowanie Twojego mrukostwa i czerpanie jakiejkolwiek przyjemności z tych small talków, bo inaczej ciężko będzie tam wytrzymać.
Dałbyś radę jakiegoś streama zrobić z tego autobusu do Gdańska? Wpłacę coś.
Zarty Grazynek o seksie w twoim towarzystwie oznaczaja, ze sa gotowe do rozmnazania z twoim udzialem.
Gesty prowokuje was tym czym "straszyliscie" go w pierwszym temacie o nowej pracy.
Zaczynam coraz bardziej podejrzewac że jesteś projektem Gola, i jakiś admin siedzi pod tą ksywką, badając reakcję internetów na nieudacznictwo i społeczne nieprzystosowanie.
Takich jak Ty to faktycznie, mało na szczęście widziałem. I oby jak najmniej i najdalej, wydajesz się ludzką odwrotnością króliczej łapki.
Przeciez to wszystko wyglada na trolla, Montera chociaz wykorzystywal forum do promocji chłamu którego nazywał muzyką. Są różni ludzie na swiecie, nie kazdy ma identyczne poglądy, styl bycia, sposób spędzanie czasu czy relacje z ludźmi, tylko ty na każdego narzekasz, kojąc nerwy Judas Priest, normalnie jak gimnazjalista ktory glosowal by na Korwina, tylko z tego sie wyrasta, dostrzega, ze politycznie swiat nie jest czarno bialy, sluchanie glownie metalu nie swiadczy o jakims wyrafinowanym guscie muzycznym tak jak sluchanie disco polo nie jest powodem zeby kogos deprecjonowac.
W żadnej firmie w której pracowałem bym nie mówił czegoś takiego jak Ty o innych, od kazdego mozna sie czegos nauczyc, doswiadczenia zyciowego czy to w pracy, zawrzec nowe znajomosci. Inni rownie dobrze moga miec podobne zdanie na twoj temat, tylko niby obrabiasz dupe na forum a sam sie dorobiles opini mruka, ponuraka, o ile w ogole jest to realna sytuacja skoro jak zostało wspomniane, az za bardzo wpisujesz sie w oczekiwania komentujących z innych wątkow.
Autobus pełen kobiet i Ty, a mimo to masz obawy? Tu szykuje się ossssssstrrrra jazda chłopie ;)
Jeśli nie masz bogatych rodziców/dziadków/praprapradziadków albo większych znajomości to albo dostosujesz się do towarzystwa, albo towarzystwo się przyzwyczai do tego jaki jesteś.
Nie skreślaj roboty po dwóch dniach tylko zaciśnij zęby, rób co do Ciebie należy, rób wszystko dobrze, a jeszcze wyjdzie na to, że Ci się spodoba...
w korpo w zasadzie grazynek nie ma, ale tak czy tak rozumiem ciezar pracy z takimi ludzmi. jak bylem na praksach w sadzie to siedzialem w pokoju z takimi dwiema w wieku late 40/50s i one klepaly jezorami i nakrecaly sie nawzajem przez pelne 8h (a to bylo pierdolenie o tym jak im zle w tym sadzie, ze pracuja tam ponad 20 lat i malo zarabiaja, wszystko im przeszkadza, tak kazdego dnia, doslownie). jedyna ulga kiedy jedna poszla na urlop, to drugiej ciezko bylo prowadzic konwersacje samej ze soba albo ze mna. ogolnie jakbym byl zmuszony tam pracowac dluzej ze wzgledu na brak innych opcji/ brak kasy etc. (wytrzymalem 2 miesiace i to pewnie az tyle bo latem xd) to juz wolalbym zakonczyc zywot.
w korpo tez czasem trzeba wyjsc na przerwe/ posiedziec w social roomie z korposmieciami i jak zasadniczo unikam wszelkich sytuacji pozapracowych (bo zwykle korpoludki maja bardzo obludne, obrzydliwe charakterki i trzeba bardzo skrupulatnie w tym srodowisku wybierac osoby do chocby pol-szczerej rozmowy, i w sumie to nikogo tam nie lubie, najwyzej lubie z nimi popracowac xd), tak te sytuacje nie wiaza sie z nieporownywalnym bolem istnienia jak kazda sekunda w pomieszczeniu z grazynka.
Nazywanie kobiet z którymi pracujesz „grażynkami” mocno świadczy o twoim przeświadczeniu że jesteś wyjątkowy, pogardzie dla innych ludzi i chyba ogólnie lękiem przed kobietami.
A jesteś tylko mały szary żuczek, nowy w pracy i nic jeszcze nie znaczący, zachowuj się więc zgodnie ze swoją funkcją.
Słuchaj ich dowcipów, śmiej się z nich, praw komplementy, wykazuj zainteresowanie.
Tak zachowują się normalni ludzie.
A jeżeli nie chcesz tego robić, to też jest metoda na życie, tyle że bez naginania się do innych ludzi zawsze będziesz sam, a to w większości wypadków powoduje samotne i stresujące życie.
jeszcze byłbym w stanie zrozumieć komentarz o wchodzeniu w tyłek szefowi, bo mogą być z tego jakieś benefity w przyszłości, ale dlaczego ktoś miałby się zmuszać do udawania, że towarzystwo innej osoby bądź grupy osób mu odpowiada?
Trochę zajeżdża typowymi filmami dla nastolatków, głównie amerykańskiej młodzieży i otarte klisze o tym jak outsiderka na siłę chce się wbić w "elyty" byle być lubianą a na końcu i tak wraca na stare śmieci, bo to jednak nie jej klimaty były.
Chyba za dużo życia Panie Soul się w korpo spędziło, bo człowke, który swój rozum ma nie będzie się dostosowywał do grupy "bo tak wypada" tylko szukał odpowiedniej dla siebie...inaczej jak to napisałeś czeka go samotne i stresujące życie.
Przeciez w zyciu masz do czynienia z roznymi osobami, na wszystkich trzeba marudzic, wywyzszac sie, nawet jesli jest to w czyjejs glowie?
Wyobraźcie sobie pracę z takim mrukiem jak Soulcatcher, z jego ego i tendencją do traktowania innych jak robale. Koszmar. Takiemu to pewnie wszyscy tam muszą przytakiwać.
Nazywanie kobiet z którymi pracujesz „grażynkami” mocno świadczy o twoim przeświadczeniu że jesteś wyjątkowy, pogardzie dla innych ludzi i chyba ogólnie lękiem przed kobietami.
Na prawdę? Nie można już nikogo nazwać grażynką, bo zaraz oznacza to pogardę dla ludzi i lęk przed kobietami? To ja się nie dziwię skąd takie rządy wcześniej były Soulcatcher. To trochę chore.
Słuchaj ich dowcipów, śmiej się z nich, praw komplementy, wykazuj zainteresowanie.
Tak zachowują się normalni ludzie.
Nie. Tak się nie zachowują normalni ludzie. Normalni ludzie robią co chcą, a nie to co "należy". No ale ile ludzi, tyle postrzegania normalności.
Malaga ---> są ludzie którzy, będąc indywidualistami żyją samotnie. Nie przejmują się ludźmi którzy ich otaczają, albo mają na tyle kasy że nie muszą się przejmować innymi, albo mają taki zawód że sami też sobie poradzą.
Tyle że większość ludzi nie ma ani kasy ani umiejętności. Wtedy dla własnego interesu powinni budować relacje społeczne aby znaleźć się ja najwyżej w swojej grupie.
Nie będę stawiał się na miejscu Gęstochowy, jego życie jego wybory, może słuchać tego co mu radzę albo radzić sobie samemu.
Ale gdybym ja nie miał żadnego użytecznego zawodu ani nie miał kasy i trafił bym do istniejącej grupy "biurowej" z zamiarem utrzymania się w pracy, to bym jak napisałeś "wchodził w tyłek szefowi" i wszystkim innym ludziom których spotkam w pracy. Kupował bym im czekoladki, śmiał się z ich dowcipów, pytał o zdrowie ich dzieci, podziwiał zdjęcia kotów.
I oczywiście robił bym to we własnym interesie, z wyrachowania. Dla takich osób jak Gęstochowa akceptacja współpracowników jest bardzo ważnym elementem, do posiadania tej pracy, potencjalnych premii i awansów.
Osoba "nie lubiana" ma zdecydowanie mniejsze szanse na profity w pracy.
np. po miesięcy szef zapyta się tych "grażynek" o to jak się pracuje z nowym pracownikiem, a one z czystej głupoty powiedzą że źle bo będą pamiętały o tym ze nie śmiał się z ich dowcipów.
To się nazywa spryt i wyrachowanie.
A jak nie chcesz się naginać do norm towarzyskich (nawet głupich) które panują w twojej pracy, to będziesz ponosił tego konsekwencje.
W większości jesteście jeszcze młodymi ludźmi, możecie skorzystać z tego co piszę po ponad 30 latach pracy z ludźmi, albo sami się uczyć na własnych błędach.
Co do mojej "korporacyjności" to ja przez całe życie unikałem socjalnych rozgrywek w pracy. W zasadzie to jestem Gęstowchową na sterydach. Ludzie uważają mnie za dziwaka, odludka i socjopatę. To jest mój wybór i tak chcę żeby było, powodem jest głównie to że ludzie jak jesteś dla nich miły i podchodzisz do nich z sercem to w sprawach zawodowych zawsze będą chcieli się oszukać, okraść i wykorzystać. Więc wolę nie otwierać się emocjonalnie na ludzi z którymi pracuję. Staram się nimi manipulować. Ale to nie jest postawa którą bym sugerował ludziom.
O wiele łatwiej jest udawać sympatię, uśmiechać się, zabiegać o akceptacje i robić to co grupa.
Taka jest moja rada dla Gęstochowy, niech się stara być bardzo miły dla współpracowników jeżeli chce mieć tą pracę.
Bo jak głupi i beznadziejni by jego współpracownicy nie byli to nikt nie lubi pracować z odludkiem, mrukiem i indywidualistą.
Normalni ludzie maja w dupie innych ludzi? Mamy jakies normy spoleczne, zwyczaje, w pracy spedzamy polowe aktywnej czesci dnia, niech kazdy robi co chce nie patrzc na innych.
Normalni ludzie robią co chcą, a nie to co "należy" masz prawo robić co chcesz a nie co wypada jeżeli jesteś w stanie unieść ciężar konsekwencji swojego postępowania. Starając się o pracę, niestety musisz robić to co należy, albo będziesz szukał nowej pracy.
Zawsze po miesiącu przymilania się możesz powiedzieć wszystkim że "masz ich w dupie" i trzasnąć drzwiami, a potem poszukać nowej pracy, tyle że nie wiem czy Gęstochowa i wielu z was ma ten komfort.
Moim więc zdaniem radzenie ludziom aby robili to co chcą a nie to co wypada w pracy jest bardzo słabą radą.
to bym jak napisałeś "wchodził w tyłek szefowi" i wszystkim innym ludziom których spotkam w pracy. Kupował bym im czekoladki, śmiał się z ich dowcipów, pytał o zdrowie ich dzieci, podziwiał zdjęcia kotów.
To się nazywa spryt i wyrachowanie.
Zawsze gardziłem takimi miałkimi, fałszywymi ludźmi. Jak ktoś ma minimum godności, to nikomu nie będzie właził w dupę w zamian za profity.
GoHomeDuck ---> myślę że jeszcze wiele w życiu przed tobą :)
"wchodzeniu ludziom w dupę za profity" to absolutnie najpopularniejsza postawa w każdej większej organizacji
Zawsze, w kazdej sytuacji, jestes szczery w stu procentach, bez zadnego wyjatku? Nie musisz odpowiadac.
Może nie mam ponad 30 lat pracy z ludźmi za sobą, ale myślę że ponad 14 lat w korpo też jest wystarczające żeby się na temat wypowiedzieć. Nigdy przez ten czas nie musiałem nikomu się podlizywać, czy też włazić w pewną część ciała. Nigdy nie musiałem szukać sobie przyjaciół na siłę, żeby mieć z tego jakąś korzyść. Zwyczajnie zawsze wychodziłem z założenia że nie muszę ze wszystkimi współpracownikami chodzić na piwo, żeby móc normalnie i wydajnie pracować. Spotkałem na swojej drodze zawodowej ludzi, z którymi poza pracą nie miałem ochoty zamienić słowa - i vice versa - ale to nie przeszkadzało nam skupić się na powierzonych zadaniach i wspólnie je wykonać. Trzeba w takich sytuacjach prywatne sprawy odłożyć na bok, to właśnie nazywam profesjonalizmem.
Oczywiście wszystko zależy od czynnika ludzkiego, w podanym przykładzie gdyby któraś ze stron się zacietrzewiła i nie miała ochoty pracować z drugą, byłby problem, nie będę tego ukrywać. Dużo też zależy od samego charakteru pracy, na posadach nastawionych na wynik, gdzie wypłata zależy od wykonania planu, dużo łatwiej jest znaleźć motywację do tego żeby robić to co należy nawet w towarzystwie "tego nielubianego". Nigdy nie pracowałem w urzędzie, nie wypowiem się jak to wygląda od kuchni w takich miejscach.
To co mogę od siebie powiedzieć, to trzeba zwyczajnie być sobą. Albo reszta pracowników to zaakceptuje, albo nie. Nie ma co próbować na siłę być kimś kim się nie jest, tylko dla poklasku otoczenia. Na dłuższą metę to po prostu nie zadziała, a też wymęczy psychicznie, nie mówiąc o tym że w ekstremalnie skrajnych przypadkach może doprowadzić do zatracenia samego siebie
Zawsze, w kazdej sytuacji, jestes szczery w stu procentach, bez zadnego wyjatku?
Zawsze można jeszcze wybrać bezpieczne wyjście w postaci przemilczenia niektórych spraw.
Bo jak głupi i beznadziejni by jego współpracownicy nie byli to nikt nie lubi pracować z odludkiem, mrukiem i indywidualistą.
Super, w mojej pracy mam mruka i odludka który pracuje super wydajnie i nie ma z nim żadnego problemu, nie trzeba mu 10 razy nic tłumaczyć i robi wszystko sprawnie. Miałem też (już w pracy tej osoby nie ma) osobę, która była duszą towarzystwa, trajkotala jak katarynka, każdego zagadywała z uśmiechem, wyciągała na spotkania integracyjne do knajp. Co z tego skoro stałe ktoś musiał po niej coś poprawiać, po roku gubiła się nawet w podstawowych rzeczach i ciężko było jej cokolwiek wytłumaczyć. Sorry ale ja wolę pracować z wydajnym mrukiem niż z wesołym nieogarem. Praca to nie wakacje, ja tam przyjaciół nie potrzebuje i nie szukam.
A tekstu o manipulowaniu ludźmi i włażeniu w dupę za profity to nawet nie skomentuje ale w ogóle mnie nie dziwi że akurat ktoś taki jak Soulcatcher reprezentuje takie wartości. Nie znam osobiście ale na podstawie jego wypowiedzi i stosunku do innych już wiem, że nie chciałbym go spotkać w życiu i trzymam się od takich typów z daleka.
Soul nazwał niektóre rzeczy brzydkim imieniem. I już zbiera się lynch mob. Bo w pracy lepiej -we własnym interesie - być miłym dla współpracowników. Koniec świata męskiego bata!
Ale z jednym się nie zgodzę - 10 lat w korpo z lewackim nastawieniem, że do ludzi lepiej podchodzić z sercem i im pomagać. Nikt nie chciał mnie oszukać ani okraść - to zresztą korpo, nie ma jak tego zrobić. Co do wykorzystania - jasne, zdarzało się wyciągać ludzi (w tym szefa) z bagna, albo robić za innych ich robotę. Tylko co z tego? Z reguły wychodziłem na + na year end. I ludzie w sumie mnie lubią, a duszą towarzystwa nie jestem:D
edit.
O, tak, konformizm to choroba. Następnym razem jak pójdziesz do roboty, to pamiętaj żeby spędzić cały dzień w telefonie, albo weź lapka i nadrabiaj zaległości z kupki wstydu. Tylko konformiści robią to, czego otoczenie od nich wymaga!
Nazywanie kobiet z którymi pracujesz „grażynkami” mocno świadczy o twoim przeświadczeniu że jesteś wyjątkowy, pogardzie dla innych ludzi i chyba ogólnie lękiem przed kobietami.
(...)
Kupował bym im czekoladki, śmiał się z ich dowcipów, pytał o zdrowie ich dzieci, podziwiał zdjęcia kotów.
I oczywiście robił bym to we własnym interesie, z wyrachowania.
(...)
powodem jest głównie to że ludzie jak jesteś dla nich miły i podchodzisz do nich z sercem to w sprawach zawodowych zawsze będą chcieli się oszukać, okraść i wykorzystać.
(...)
Staram się nimi manipulować.
Próba manipulacji swoich współpracowników mocno świadczy o twoim przeświadczeniu, że jesteś jesteś wyjątkowy oraz w jakiś sposób lepszy od innych, a zakładanie z góry, że każdy chce cię oszukać, okraść i wykorzystać wskazuje na twoją pogardę wobec innych ludzi i chyba ogólnie lęk przed innymi.
Bezi2598 —> oczywiście masz rację, uważam się za wyjątkowego, boję się interakcji z ludźmi i w zasadzie pogarda do nich nie jest mi obca, uważam że jestem najmądrzejszy i mam odpowiedź na każde pytanie … tak jak napisałem jestem Gęstochową na sterydach, dlatego od zawsze mu kibicuję i uważam że moje rady są w stosunku do niego są wyjątkowo trafione.
Problem pojawia się wtedy gdy człowiek próbuje żyć z takim nieprzystosowanie społecznym, bo tu zaczynają się poważne schody.
Życzę mu aby sobie poradził z tym jak najlepiej, podobnie jak inni któży chcą być „niezależni” w życiu.
Tylko że ty piszesz o czym innym niż Soul. Co innego jest być po prostu uprzejmym i miłym i pomagać koledze/koleżance gdy cię o pomoc poprosi. Soulcatcher pisze o celowym i fałszywym byciu miłym dla uzyskania własnych korzyści+o manipulowaniu. Nikt tutaj nikomu nie wmawia żeby nie być miłym w pracy, gorzej jak to bycie miłym jest wymuszone, na pokaz i tylko po to żeby być na plus na koniec miesiąca.
Albo bądź sobą i żartuj na swój sposób. Kobiety mówią że włos staną to mówisz "przeplucz kasztelanem", mówią żeś Mruk i ponurak, mow, że za dużo kasztelanów wczoraj było, że mnich mów że wolisz zostac ninja itd zobaczą twoja pewność siebie to będą się o ciebie zabijać ;)
Będzie gorzej, wiem po sobie. Jak poczucie humoru współpracowników nie trafia do ciebie to im szybciej się z nimi pogodzisz tym lepiej. Jeśli nie to zażenowanie zmieni się we frustrację aż na końcu w potężny wku**w. Olej Grazynki. Spędzaj przerwy sam, a jeśli nie możesz to wal to i tak. W trakcie przerwy wyciągasz słuchawki odpalasz Judas Priest, pijesz kawę i ODPOCZYWASZ! Nikt nie mówił że przerwa w pracy musi uwzględniać jakąkolwiek obecność Grażyn.
Trzymaj się Gęsty.
- ,,włos ci w zębie został i charczysz dzisiaj".
no i jak to nie śmieszne? To jest mega śmieszne.
W szkole jak dziewczyny żartowały i gadały o seksie tzn, że były chętne więc tam działaj, a wacek kiedyś podziękuje za taką przygodę życia.
To i tak nie są złe żarty w porównaniu do tych politycznych żarcików z RMF FM. A niestety radia się w robocie słucha na okrągło.
ależ to jest genialnie prowadzone konto, nie wiem czy doceniacie rozwój, na początku miał pojedyncze strzały, ale ostatnio zaczął budować całe uniwersum
Dokładnie, ja już nawet nie byłbym zawiedziony gdyby się okazało że to jest troll, (byłbym nawet pod wrażeniem), przecież tak szampańsko to ja się nie bawiłem od lat.
Gęsty, dziękujemy.
Marvel Cinematic Universe w końcu ma konkurenta. XD
Jesteś chyba po jakimś przeszczepie swiadomosci eksperymentalnym, bo wymagania masz kosmiczne, a predyspozycje piwniczne. Jestes jak ci intelektualisci spod monopolowego, co to ę ą i wszystko wiedza, tylko jakos nie ma dla nich roboty, bo wszedzie tylko chujnia i patola.
Nawet cię rozumiem. Jak byłem młodszy, to jeszcze przed studiami pracowałem na produkcji z kobietami w wieku średnim. Coś strasznego. To jest nieprawdopodobne, jak wiele bezużytecznych słów może wypaść z jednego człowieka. Po kilku godzinach absurdalnie intensywnego paplania nad uchem, człowiek ma ochotę się zabić. A żarty o seksie będąc jedynym facetem wśród nich to także była norma. Z zewnątrz może to kogoś śmieszyć, ale jak babka po 50 rzuca co kilka minut ku uciesze innych bab tekstem ''tobie młody to pewnie cały dzień stoi hehe'' to aż chce się płakać.
zawsze możesz powiedzieć że ci stoi tylko przy wysportowanych facetach, co da im wiele do myślenia i zredukuje potencjalne napięcie seksualne na linii starsza pani młody chłopak, może nawet zostaniesz ich "koleżanką", będą się z tobą dzieliły słodyczami i dbały o ciebie.
możesz też powiedzieć że chyba jeszcze nie skończyłeś dojrzewać
ale najlepsze będzie jak im powiesz "no to jest strasznie męczące i krępujące" :)
''tobie młody to pewnie cały dzień stoi hehe'' to aż chce się płakać.
A wystarczylo powiedziec, ze i owszem ale tylko po pracy i mialbys spokoj.
Po części Cię rozumiem, sam pracuję w firmie w małej mieścinie z ludźmi z okolicznych wiosek i rzeczywiście nie ma z kim i o czym porozmawiać, kobiety po 30 lat wzwyż i jak słyszę ich żarty i rozmowy.. To za głowę czasami idzie się złapać, mężczyzn też to dotyczy. Nikt nigdy nie stwierdził że jestem sztywny i czasami się zastanawiam czy to z nimi czy ze mną jest coś nie tak. Całe szczęście mogę 8h przepracować z nikim nie rozmawiając więc spora część ewentualnego poirytowania mnie omija i mogę skupić się na swoim stanowisku i robocie
Gestochowa a może ty masz staż w agencji towarzyskiej i nie zauważyłeś ?
Ależ sobie wszycy używają na Gęstym.
Stareńki jak The End -Soulcatcher, Aen-wyjątkowo zajarany i aktywny ostatnio, a nawet "filozof"Mutant zza kierownicy swojej cieżaróweczki chce też razem z golowymi koleżkami sprzedać kopniaka Gęstemu.
Miałbym ubaw jakby się kiedyś okazało, że was wkręca, a wy łykacie jak mrówkojad puszkę po parykarzu.
Polecam wizytę u psychologa.
TalRasha - nie ma takich desperatek które by zaciążyły z gosciem 30+ na stażu;)
O zaciązeniu może nie myślą ale takie kobitki 40+, które po pracy to tylko robią obiad, sprzątanie i ogarniają dzieci i mrukliwego otyłego chłopa, często szukają młodego i jurnego bolca który przypomni im jak to było 20 lat temu, nawet nie musi być jakiś wygledny, byleby wiedzial co robić.
Ten prowokator coraz ciekawiej prowokuje.
Nic tylko sprawdzić czy da radę przenieść żarty na praktykę.
U mnie odwrotnie - wprowadzili do firmy 4 osoby z przedzialu 20-25, zeby odmlodzic zespol i takiego jazgotu to tutaj nie pamietam. Caly dzien krzykogadanie o zarciu i pogodzie przerywane tzw wymuszonym smiechem, ktory przechodzi z pisku w szczek, bo delikwentowi/tce brakuje tchu, no ale trzeba sie pokazac jako cool persona. Wiekszosc roboty pozniej do poprawki, wiec mam nadzieje, ze po probnej bedzie wylot.
Nie wiem, czy to teraz standard, czy tak po prostu trafiamy, ale co ktos po szkole zawita, to potem okazuje sie, ze w glowie przeciag.
w poprzedniej pracy też miałem takeigo tetryka starego co to uważał, że praca to miejsce gdzie sie pracuje. Zakładał słuchawki i jak coś od niego chciałeś to trzeba było wysłać maila. Nigdy sie nie odzywał, nigdy z nikim nie wychodził. Gbur totalny.
Panie wyczuly, ze jest to dla ciebie krepujace i dlatego wala takie zarty. Frycowe musisz odbebnic jak kazdy nowy. Oni tam na Ciebie z otwartymi rekami nie czekali. Tez moga sie obawiac o swoje roboty. Przyjdzie mlody, wykaze sie to i moze komus z starej ekipy podziekuja bo jest nielubiany. A tak juz jestes zaszlufadkowany i spacyfikowany. Ty mowisz "grazynki", a oni na ciebie "brudas" (tak u mnie mowilo sie na metalow i punkow). Moze wyczuli, ze nie szanujesz ludzi i myslisz o nich pogardliwie i daja Ci teraz popalic. Niektorzy mlodzi przychodza i oczekuja, ze starzy pracownicy beda im poklony oddawac i spijac ich madrosci z ust.
Gestochowa tak będzie wyglądała wycieczka integracyjna. Przygotuj sie.
https://www.youtube.com/watch?v=hGNVoCqv5ec
Czy jest szansa na Live stream z tego autobosu do Gdanska z Grazynkami?
Place jak za zloto.
Halo moderacja! Gęstochowa zasłużył na swoją własną kategorię, już mieliśmy kiedyś "mirencjumy", ale obyczajowe uniwersum z wątkiem tułacza z tak przyziemnymi eskapadami które nam tu tworzy gęsty to nawet na jego standardy coś wybitnego. Albo mu jakąś gwiazdkę dajcie chociaż, dzięki niemu forum ożywa!
Stary, Ty to masz ciężko w tej robocie
spoiler start
Wygląda to tak, jakby Gęsty podłapał temat seksu i Grażynek z poprzedniego wątku i teraz wymyśla historie z nudów na bezrobociu
spoiler stop
Najbardziej żenujący "żart" jaki słyszałem od tych pokrak to:
Grażyna 1: - Musze umówić kominiarza.
Grażyna 2: - Będzie ci komin czyścił no nie? He he he
Grażyna 1: - he he he he
I to wypowiedziały dwie kobiety w wieku 50+ (typowe Grażyny)
No ale co? 50+ też człowiek. Nastki z gorszych rzeczy się brehtaja ale wtedy to jest ok. Kurde chyba się starzeje ;p
W sumie racja.
Nie dodałem jednak, że sam ten tekst usłyszałem kiedy maiłem ok 25 lat, a jak wiemy, w takim wieku każdy kto jest już niewiele ponad 30+ wydaje się chodzącymi zwłokami i żartowanie z spraw seksualnych jest raczej obrzydliwe (szczególnie kiedy wypowiadają się osoby zupełnie o siebie niezadbane).
Z wiekiem ten pogląd się zmienia ;)
Nie dodałem jednak, że sam ten tekst usłyszałem kiedy maiłem ok 25 lat, a jak wiemy, w takim wieku każdy kto jest już niewiele ponad 30+ wydaje się chodzącymi zwłokami
Mając 25 patrzysz na ludzi po 30 jak na starych ludzi? Co?
No i piszesz że z wiekiem się ten pogląd zmienia ale gdzie niby ten szacunek do drugiego człowieka? Piszesz:
"jaki słyszałem od tych pokrak"
Coś niewiele się zmieniło chyba...
Ale chyba za bardzo drążycie temat.
Póki humor nie jest szkodliwy to nie widzę w nim nic złego. To że coś ci subiektywnie nie pasuje.. no cóż.. nie dla każdego jest się stworzonym
Bądź sobą i nie zmieniaj się na siłę. Nie widzę sensu dostosowywać się do towarzystwa, bo "tak wypada". Wszędzie można znaleźć irytujących osobników, ale to nie znaczy, by być dla nich nie miły czy coś w tym stylu. Po prostu trzeba umieć grać dobrą minę do złej gry.
Pracuj, zarabiaj, nie szukaj sobie wrogów, a na koniec dnia połóż się i odpal se Judas Priest.