Mam taki problem, od dziecka zmagam się z problemem nieśmiałości i różnymi zaburzeniami. Nie będę pisał szczegółów.
Mam problem podczas rozmów rekrutacyjnych. Nie jestem w stanie utrzymać kontaktu wzrokowego z pracodawcą. Na początku rozmowy zerkam na sekundę albo dwie ale zaraz potem patrzę w dół albo gdzieś obok. Pod koniec jest już trochę lepiej. Zapomniałem już jak to powinno być naturalnie robione. Uciekłem trochę do własnego świata. Przez to nie mogę znaleźć pracy bo odpadam na rozmowach. Widać, że coś jest ze mną nie tak.
A nawet jak bym się przełamał i patrzył w oczy pracodawcy przez 20 albo 30 sekund to będzie to nienaturalne. On to zobaczy. Dla mnie to jest krępujące. Dla niego pewnie też. Nie wiem jak do tego podejść. Patrzy się tylko wtedy kiedy jest się zainteresowanym czy trzeba cały czas niezależnie od emocji i tego co mówi druga osoba? Pomóżcie proszę.
Mam podobnie.
Trzeba chyba po prostu pomyśleć sobie że patrzenie się komuś w oczy jest nie chamskie i bez obawy się patrzyć.
Ale sam mam z tym problem więc nie wiele doradze :L
Gdy ty coś mówisz to zawsze patrz w oczy, natomiast gdy mówi druga osoba to możesz, przynajmniej na chwilę, skierować wzrok gdzieś indziej.
A potrafisz z ludźmi normalnie rozmawiać? Jesteś komunikatywny?
Zrób tak jak Soul napisał. Ogólnie kontakt wzrokowy jest bardzo pożądany i jest normalny.. Tak mniej więcej to patrzę się ludziom w oczy podczas rozmowy przez około 50% czasu. Oczywiście nie non stop. Możesz tak robić patrzyć 15 sekund , przerwa patrzysz gdzieś obok(tylko nie w dól ani w górę). Potem znowu 15 sekund.
Trudno to opisać bo ja to wyćwiczyłem rozmawiając po prostu z ludźmi.
MOD
Z kolegami też mam problem ale przy nich luz bo ich znam więc sobie patrzę gdzie chcę. Ale jak ktoś zaczyna mówić coś bardzo interesującego albo emocjonalnego to wtedy od razu jest ten kontakt wzrokowy z automatu.
Ciekawa jest sytuacja z ekranem telewizji kiedy ktoś udziela wywiadu, to mogę spokojnie cały czas na niego patrzeć i to jest naturalne bo wiem, że mnie nie oceni. A na żywo już nie potrafię.
Trudno mi doradzić przez komputer. Ewentualnie kiedyś jakbyś bardzo chciał i nikogo nie znajdziesz to przez skype mogę Ci pokazać. Ale zacznij od znajomych. Ludzie naprawdę chcą kontaktu wzrokowego podczas rozmowy i to jest bardzo ważne. Kontakt wzrokowy i uważne słuchanie ludzi to 75% sukcesu w komunikacji z ludźmi. Samemu nawet czasem trzeba niewiele mówić.
Widzę, że na youtube tego pełno:
https://www.youtube.com/results?search_query=jak+utrzymywać+kontakt+wzrokowy
Podpatrz jak np. celebryci zachowują się podczas wywiadów face to face a to są ludzie śmiali i przeważnie ekstrawertyczni.
Imo to jest indywidualne i zależy od sytuacji i osoby, z którą rozmawiam.
Nie przywiązuję do tego uwagi, to się dzieje naturalnie.
Patrz za osobea nie na osobe. Skoncentruj sie na jakims fragmecie glowy, np. ucho, lub elemencie w tle zaraz za glowa.
Ja mam podobnie, osoba którą dobrze znam- no problem z patrzeniem w oczy. Osoba której nie znam lub nie rozmawiam często- ciekawe te otoczenie :P
Wiem jak to głupio wychodzi, ale ech. Niech żyje bycie śmiałym...
Może kiedyś i ja się tego nauczę.
Patrz tuż nad jedno z oczu czyli brew powiekę czy czoło. Rozmówca nie zauważy a tobie pomoże. Możesz patrzyć raz nad jedno raz nad drugie oko.
Rady ogólnie dobre. Dzięki za pomoc.
Tylko ja się obawiam, że patrzenie na czoło to chyba nie jest to samo. Przecież patrzymy w oczy po to żeby coś tam więcej zobaczyć. Coś czego nie ma w słowach. Takie połączenie niewerbalne dwojga ludzi. Więc pracodawca nie będzie miał tego połączenia ze mną. To musi być szczere.
Tylko ja się obawiam, że patrzenie na czoło to chyba nie jest to samo. Przecież patrzymy w oczy po to żeby coś tam więcej zobaczyć. Coś czego nie ma w słowach. Takie połączenie niewerbalne dwojga ludzi. Więc pracodawca nie będzie miał tego połączenia ze mną. To musi być szczere.
W każdym tzw. przewodniku wystąpień/prelegentów/mówców/"motywatorów/trenerów personalnych" jest jasno napisane, że nie patrzymy w oczy tylko na nos/okolice nosa. Osoba z którą rozmawiamy/odpowiadamy naprawdę nie widzi różnicy.
Nie wiem jakie parapsychiczne zdolności (te połączenie niewerbalne) posiadasz ale lepiej zachować jasny umysł i słyszeć co mówią, odpowiadać na pytania (bo wówczas tzw. "chemia między rozmówcami" się szybciej pojawi) niż zastanawiać się nad skurczami źrenic i tikami na twarzy rozmówcy...
PS
Ci ludzie tylko wykonują swoją pracę.
A w takich koncernach i tak mają więcej szkoleń a osoby odpowiedzialne w firmach większe doświadczenie w rozmowach rekrutacyjnych niż kiedykolwiek będziesz miał.
Bądź sobą. Słuchaj, odpowiadaj a będzie dobrze. ;)
Na pewno nie odpadasz tylko z tego powodu.
Ponoć działa sztuczka z patrzeniem na czubek nosa.
Nie przeceniaj tego kontaktu wzrokowego, rozmowa kwalifikacyjna to nie randka na kilka sekund przed czułym pocałunkiem, duszy w zwierciadle oczu szukać nie będą.
Zwał konia pół godziny przed spotkaniem. Odprężysz się, nie będziesz się tak spinał.
Psychiatra/Psycholog.
O ile nie masz wyjątkowo silnego charakteru, nic z tym nie zrobisz bez piguł uspokajających.
Problem jest taki, że one robią z ciebie, czasowo, quasi-psychopatę tzn. nie przejmujesz się, bo mało czujesz. Założenie jest proste. Jak będziesz tak funkcjonował dłuższy czas, z natury rzeczy przebuduje ci to ściezki nerunalne (sposób myślenia).
Ale. Można się od tego uzależnić. Można nie umieć wypośrodkować i z osoby nieśmiałej i zagubionej zostać bezczelnym chamem. W szczególności jak łączysz to z jakąś psychoterapią, bo większość psychoterapeutów nie nadaje się do wychowania nawet własnego psa i ciągnie ludzi w nieprzytomne kierunki.
Tyle ostrzeżeń, ale moim zdaniem mimo wszystko, mając tego świadomość, powinieneś spróbować.
Idź na jakiekolwiek zajęcia zwiększające pewność siebie albo uczące jak ją udawać. Taniec, aktorstwo, nauka śpiewu lub gry na instrumencie (choć pewnie możliwości jest więcej choć kursy asertywności zostawiłbym jako ostateczność, lepie wyćwiczyć to naturalnie). Jak nauczysz się czegoś, przy czym inni będą patrzeć na ciebie z zazdrością to nagle okaże się, że łatwiej będzie ci utrzymać kontakt wzrokowy a nawet i czasem spojrzeć z góry z pewnością siebie na innych.
U mnie objawem nieśmiałości była przygarbiona postawa, latanie wzrokiem trochę, jednak jak się nauczyłem tańczyć (zacząłem od Salsy (konkretnie new york, potem mambo) a potem doszły kolejne) to później poznani ludzie nie są w stanie uwierzyć mi, że kiedyś byłem nieśmiały, że balem się zagadać itd. Ze wzrokiem problemu nie miałem bo go wyćwiczyłem jako najpierw ministrant a potem lektor. Tj. dalej byłem bardzo nieśmiały, ale występ publiczny (czytanie przed kilkuset osobami) pomagał nad stresem uczyć się panować. Potem doszły seminaria na studiach itd.
Możesz też spróbować uczciwego podejścia na rozmowie kwalifikacyjnej(pewnie też nie zawsze zadziała, zależy na kogo trafisz). Powiedzieć coś w stylu " Przepraszam ale trochę się denerwuję bo wydaje mi się, że źle wypadam na rozmowach kwalifikacyjnych , bo jestem nieśmiały i mam zaburzenia takie i takie". Jeśli nie będziesz mieć kontaktu z klientem to spokojnie możesz być nieśmiały i wycofany. Wszystko zależy od tego jakie mają być Twoje obowiązki.
Myslalem o takim podejsciu. Jak na fizyczna prace to kogo obchodzi jak wypadne na rozmowie. Wazne, ze uczciwy, pracowity, punktualny. Do obslugi klienta za bardzo sie nie pcham ale tez na zwykle biurowe probowalem. Ale poki co nie odwazylem sie powiedziec o swoich zaburzeniach.
Nie będzie to łatwe i przyjemne ale z drugiej strony Twoje problemy komunikacyjne i tak w końcu mogą wyjść w czasie pracy. Nie wiem jakie miałeś poprzednie "doświadczenia pracowe".
O zdenerwowaniu możesz powiedzieć, o 'zaburzeniach' bym odradzał. Po pierwsze ustawiasz się w swojej głowie że zawsze ma tak być. Jestem nieśmiały i tak zostanie, co jest nieprawda. Po drugie, zdenerwowanie na rozmowie to rzecz normalna, więc jak im się nie podobasz to znajdziesz kogoś, kto doceni twoje umiejętności a nie kontakt wzrokowy.
W takich sytuacjach polecałbym metodę małych kroków, sprawdź metody kaizen.
Nie jesteś sam, ja nie patrzę w oczy bo nie potrafię utrzymać kontaktu, sam nie wiem dlaczego, rozmowa przychodzi mi normalnie ale patrzeć ni jak nie potrafię od dziecka tak mam.
Ale wyuczyłem się że patrzę pod oczami albo na nos i rozmówca jest w miarę zadowolony i ja tez :)