Inspiracja czy plagiat? 9 razy, kiedy twórcy gier mieli problemy z prawem autorskim
Bez Limbo of the Lost takie zestawienie jest niepełne.
Naranca Percivala wróciła na YT po tej całej burzy, więc raczej nie ma już z tym problemu.
Słynny "Giana Sisters" z roku 1987 dla Amiga i C-64, co kopiuje większości rozwiązanie z Super Mario Bros na NES, kiedy Nintendo nie chcieli wydać gry poza konsoli Nintendo. Wtedy sporo graczy nie raz zadali pytanie "co z prawa autorskiego Nintendo".
To moja pierwsza gra, kiedy kojarzy mi się z "plagiatem". Na pierwszy rzut oka od razu było widać, że jest prawie podobny do Super Mario Bros, choć nie do końca. Kto grał w Giana Sisters 1 i Super Mario Bros 1, ten wie. ;)
A po latach Ninny przytuliło Gianę do swego portfolio (niedawno skończyłem na DSie). Musiało trochę czasu minąć, by stwierdzili, że w sumie nie ma problemu i jeszcze można trochę kasy zarobić na porcie :)
Mało wiecie o Giana Sisters na C64, już wam tłumaczę;
otóż chodzi o to, że Super Mario Bros nie zostało wydane na C64, Nintendo nie było zainteresowane portem, gracze bardzo chcieli Mariana na C64 ale nie dostaną, więc pewna grupa "nerdów" czy "geeków" znających się na kodowaniu zrobili The Great Giana Sisters z podmienionymi spritami na Mariana, muzyka również była lekko zmieniona.
Dlatego ludzie myślą że grali w Mario na C64, a tego w ogóle nie było, bo to Giana Sisters z zainstalowanym modem.
Giana Sisters to gra inspirowana Mario, lecz Mario na C64 nie było
Jest The Great Giana Sisters na C64, i "Super Mario Bros." które jest niczym innym jak tym samym The Great Giana Sisters z innym animowanym spritem, lub jak to kiedyś usłyszałem "piracka nielegalna podróba" Kiedyś na TVGry nawet pewien rosjanin się wypowiadał jak tego rodzaju gry jeszcze 20 lat temu sprzedawano w Rosji.
Jak ktoś kiedyś wam powie że grał w Mario na C64, to możecie mu powiedzieć że nie, nie grał.
Chyba że miał na myśli konwersję z 2019 roku https://www.youtube.com/watch?v=4IWLf1bQwI4 to jest port z NES'a, czyli prawdziwy Marian.
Na C-64 było w 1987 "Giana Sisters" mnóstwo wersji oraz ta sama gra z postacią Super Mario choć Nintendo pluło się mocno o tą akurat wersję z C-64 mimo, że to była nadal 1 do 1 "Giana Sisters". Na Amidze trafiłem tylko na "Giana Sisters" i nie było tej wersji z postacią Mario.
Obecnie jednak powstał fanowski port na C-64 prawdziwego hitu z NES "Super Mario Bros" 1985 także na tym komputerze.
www.youtube.com/watch?v=AIKjsICFfG4
"grupa "nerdów" czy "geeków" znających się na kodowaniu zrobili The Great Giana Sisters z podmienionymi spritami na Mariana"
"Giana Sisters to gra inspirowana Mario, lecz Mario na C64 nie było
Jest The Great Giana Sisters na C64, i "Super Mario Bros." które jest niczym innym jak tym samym The Great Giana Sisters z innym animowanym spritem, lub jak to kiedyś usłyszałem "piracka nielegalna podróba" Kiedyś na TVGry nawet pewien rosjanin się wypowiadał jak tego rodzaju gry jeszcze 20 lat temu sprzedawano w Rosji."
Tak - to właśnie nazywa się bootlegami.
Tak - to jest forma plagiatu, hakerstwa i jest to nielegalne.
Tak - sprzedaż tego jest piractwem.
Tak - Nintendo walczyło z powyższymi jak z zarazą (pomijając wyjątki, które zaprosili do współpracy)
Masz jakieś źródła jakie działa wytoczyło Nintendo? Po za tym że zabronili sprzedaży, to niewiele można znaleźć.
Giana Sisters 1987 - historia gry podróbki Super Mario na komputery i spory z Nintendo
www.youtube.com/watch?v=UyvhhEUuMV0
Mało wiecie o Giana Sisters na C64, już wam tłumaczę
A ty mało wiesz o mnie i inni, więc proszę nie wyciągaj pochopne wnioski. Znam historia Giana Sisters bardzo dobrze, ale po prostu pisałem to w skrócie.
Kilka lat temu powstała też pewna podróbka Ruff 'n' Tumble 1994 z Amiga. Ale wyleciał mi tytuł z głowy. Sama gra była dość chłodno przyjęta i skrytykowana, że grywalność o wiele lepsza w Ruff 'n' Tumble 1994, a w nowej podróbce tempo słabe.
Co do samej Giana Sisters to świetna jest ta nowa wersja Giana Sisters DS 2009 pod Nintendo NDS oraz bardziej nowoczesny remake Giana Sisters: Twisted Dreams 2012 (Pc, Xbox, Ps3, Wii U)
Na Amidze fani też upiększyli tą starą Giana Sisters z 1987 i wypuścili ładniejszą wersję kilka lat temu. Zwłaszcza postać wygląda ładniej.
Ale pewnie większość fanów tej serii wie o tych sprawach związanych z Giana Sisters.
W tym przypadku tylko zabronili sprzedaży, bo nie wyszło na ich platformie. (w sumie łaska, bo podstawy do pozwu mieli)
Dużo gorzej sprawa się miała gdy ktoś robił podrobione kartridże na ich sprzęty, mody hardwerowe albo nawet nie dostawał oficjalnej licencji. Zwykle szły pozwy i nie ma przebacz.
Bez Limbo of the Lost takie zestawienie jest niepełne.
A dlaczegoż to tak myslisz?
Tak naprawdę to znakomita większość książek, filmów czy gier popełnia plagiat w rozumieniu korzystania z cudzych pomysłów, nawet niekoniecznie 1:1. Wszystko to kwestia nazewnictwa, bo możemy powiedzieć, że gra plagiatuje Rogue, a możemy to nazwać roguelike. Możemy coś nazwać podróbą Dooma czy Diablo, a możemy mówić o klonach Diablo czy Dooma albo o grze "w stylu (tu dowolny tytuł)". Gdyby takie id pomyślnie opatentowało FPS i mogło skarżyć jak leci wszystkich, to branża wyglądałaby zupełnie inaczej.
Każda historia została na dobrą sprawę opowiedziana, ale kolejne gry czy inne media po prostu opowiadają ją po raz kolejny, dodając coś od siebie. Bycie oryginalnym po tylu latach jest bardzo trudne. Ale nic nie szkodzi, bo ludzie lubią opowieści, nawet jeżeli je już kiedyś słyszeli czy przeżyli w innej wersji. I dzięki temu np. takie Disco Elysium, które momentami bywa boleśnie życiowe, potrafi przyciągać wielu graczy. I właśnie ta życiowość, choć przecież nic w niej odkrywczego, podana w taki a nie inny sposób stanowi o atrakcyjności tej gry.
W każdym razie większość twórców po prostu powiela historię czy znane mity i tworzy na tej podstawie rozchwytywane uniwersum. Z naszego podwórka idealnym przykładem jest Sapkowski.
Strona 6;
"W tym przypadku aktorka Ellen Page publicznie stwierdziła, że postać Ellie jest do niej zbyt podobna, i sugerowała, iż twórcy gry celowo wykorzystali jej wizerunek."
No wiecie wy co, po waszym portalu spodziewałem się, że nazwiecie go aktorem.
W sumie szacunek dla reżysera Frankenstein's Army.
Mógłby walczyć po sądach i pewnie jakieś parę dolarów by ugrał... ale w tym durnym świecie napalonym na pieniądze, woli zachować się jak człowiek i poprosić tylko o napisy, że twórcy inspirowali się jego filmem (co jest faktem).
Capcom powinien z miejsca zamieścić taki napis i zamknąć temat dopóki nie śmierdzi.
Co do WIedźmina III wina leży po stronie Percivala który bezprawnie wykorzystał utwór a nie po stronie CDP RED, którzy im zlecili zrobienie OST do gry...
Lindsay Lohan... przypomnialo mi to cos. ;) Wiekopomne dzielo.
https://www.youtube.com/watch?v=uwfdFCP3KYM
Czasem mamy do czynienia z plagiatem, czasem z dopuszczalną inspiracją, a czasem z czysto przypadkowym podobieństwem. Sprawa jest raczej oczywista, gdy dwie piosenki są do siebie łudząco podobne, bo jest mało prawdopodobne, by ktoś przypadkiem wymyślił taką samą linię melodyczną. Ale np. gra Deponia z 2012 ma fabułę łudząco podobną do filmu Elizjum z 2013. W obu dziełach główny bohater od dziecka marzy o tym, by wyrwać się ze zdewastowanej, zaśmieconej planety i uciec na Elizjum, miasto orbitujące wokół tej planety, gdzie mieszkają wszyscy bogacze. Wszystko wskazuje na to, że to podobieństwo było czystym przypadkiem, po prostu oba dzieła korzystały z motywów i archetypów głębiej zakorzenionych w kulturze.
"Czy to możliwe, żeby dwóch różnych twórców niezależnie wymyśliło potwora w postaci silnika lotniczego z nogami?"
Tak, to możliwe. Możliwe że nawet więcej niż dwóch i że ci dwaj wcale nie byli pierwsi. Możliwe nawet że żaden z nich nie wpadł oni tylko widzieli już wymyślony czy istniejący obraz. Oficjalna nauka podchodzi przynajmniej "oficjalnie" do tych zagadnień niczym pies do jeża albo ja do baletu nie mniej temat nazywany m.in. "polem energoinformacyjnym" czy "świadomością zbiorą" pojawiał się w wielu pracach na przestrzeni lat.
Nawet gdyby wcześniej wspomniane uznać za bujdy na resorach to prawdopodobieństwo iż dwie osoby wpadną po prostu na taki sam pomysł jest wysokie. Im więcej ludzi tym przynajmniej teoretycznie większe prawdopodobieństwo iż wpadną na podobny pomysł. Przecież mogli się podobnie rozwijać i czerpać inspirację z podobnych źródeł.
Nie twierdzę że opisane przypadki nie są plagiatami ani że nimi są tylko zarysowuję odpowiedź na ciekawe w mojej ocenie zagadnienie.
Plagiat czegokolwiek uważam za działanie żałosne. Tylko człek słaby czy drobny krętacz mogą się do czegoś takiego posunąć.
Wynik ankiety pokazuje jaką mają mentalność rodacy. Nooo jak to jest afera, która dotyczy mnie lub tego co lubię to nie ma o czym mówić, ale jak to jest przeciwstawna strona to już Hurr Durr. Wszystkie afery i te małe i te duże, jeśli mają pokrycie w FAKTACH i DOWODACH powinny być tak samo traktowane i potępiane. Ma się to rzecz jasna również gier gdzie łatwo udowodnić co jest na rzeczy patrz taki Resident Evil i wszyscy wiedzą o co chodzi.
Czyli jak jeden z projektantów (czy nawet podzespół) zawalił wygląd postaci z filmu, to należy zbojkotować grę?
Więc jakie metody na "jednakowe potępianie wszystkich afer małych i dużych" przewidujesz?
Tak samo stanowcze czy tak samo łagodne?
"Jeśli weźmiemy twoje podejście, to łagodnie należy traktować takie sprawy,"
A skąd wiesz jakie jest moje podejście? Nie pisałem o nim.
"jeśli moje, to surowo."
To jaka jest ta uniwersalna i surowa kara na sprawy małe i duże? No to bojkot czy nie? O czymś surowszym mogą zadecydować konsumenci? Zdecyduj się.
A skąd wiesz jakie jest moje podejście? Nie pisałem o nim.
Z twojego tonu wypowiedzi. Jeśli bojkot czegoś jest zły to co jest dobre?
To jaka jest ta uniwersalna i surowa kara na sprawy małe i duże? No to bojkot czy nie? O czymś surowszym mogą zadecydować konsumenci? Zdecyduj się.
Nie ma czegoś takiego jak uniwersalna kara. Dlaczego miałbym bojkotować grę jeśli jakaś postać jest plagiatem i jakaś osoba zrobiła to źle? Niech ta osoba za to odpowiada. Czym innym jest bojkot powiedzmy jakiegoś produktu np. powiedzmy jakaś zabawka gdzie całość jest jeden do jeden kopią i kradzieżą, a czym innym jest bez sensowny bojkot całego produktu w postaci gry gdzie jedna rzecz została ukradziona przez jedną osobę. W takiej sytuacji najlepszym sposobem byłoby usunięcie z firmy takiego osobnika i pozbawienie go wynagrodzenia. Jeśli chodzi o kopiowanie całego produktu no to wchodzi w grę bojkot jak sam wskazałeś. Konsekwencje powinny być wyciągane od osób winnych, grupy lub całości jeśli jest to uzasadnione. No ale co ty możesz o tym wiedzieć skoro nawet tak prostych rzeczy nie rozumiesz...
Nie musisz mi tego tłumaczyć, bo to nie ja rozumiem tego co piszesz (ani nawet nie podważam tam gdzie myślisz), tylko Ty nie rozumiesz tego o co mi chodzi. Chodzi mi o to, ze zarówno mylisz się co do oceny mentalności rodaków (bo nie wiesz co każdy ma na myśli a sprowadzasz wszystkich do mianownika, który sam określasz), jak i tego czy wszystkie afery są równoważne (z logiki nawet wynika, że nie) oraz tego, że afery należy traktować tak samo (co wynika z poprzedniego).
Jeśli większość zaznaczyła "Zależy jakie afery.", to o rodakach świadczy raczej dobrze. Chyba, że oczekujesz, że rodakom będzie przeszkadzać tak samo afera dotycząca "zmiany wizerunku postaci pod naporami grup ideologicznych" jaki "kradzieży własności intelektualnej". Chyba przyznasz, ze nie jest to równoważne i nie każdemu może przeszkadzać to pierwsze.
Zresztą najpierw piszesz
"Wszystkie afery i te małe i te duże, jeśli mają pokrycie w FAKTACH i DOWODACH powinny być tak samo traktowane i potępiane."
a potem
"Nie ma czegoś takiego jak uniwersalna kara." i o tym, że "to zleży"
Sam to napisałeś.
"Wszystkie tak samo traktowane" = uniwersalna kara bez stopniowania i odrębności przypadku. Dlatego, albo wskazuje to na karę o jednym wyznaczonym stopni (np. dla wszystkich przypadków bojkot), albo jest zwyczajnie sprzeczne bo nie może być jednocześnie "taka sama" i "to zależy".
Jeżeli chodzi o Resident Evil: Village, w tym przypadku nawet ślepy widzi że jest to plagiat i że obie kreatury nie jak to napisał autor są prawie identyczne, one są identyczne jak również sposób ich pokonania jest identyczny. Myślę że użycie słowa prawie ma na celu złagodzenie tego co się stało. A co się stało? Otóż skoro na GOL tak często używa się określenia kradzież w przypadku piractwa, co jest uzasadnione, w odniesieniu do plagiatu, które to określenie pochodzi z łaciny jest polski odpowiednik. Jaki? Otóż "KRADZIEŻ". Skoro piszemy w Polsce używajmy polskich określeń, wiem że słowo plagiat brzmi lepiej niż kradzież. A już od tego co niektórzy piszą o inspiracji to już ręce opadają. Gdzie w definicji inspiracji jest mowa o tym że macie stworzyć coś identycznego jak to co was zainspirowało?
Fakt, ze sam wymyśliłem takiego potwora 20 lat temu, jak mając 12 lat rysowałem naiwne komiksy z kolegami, prawdopodobnie spowoduje zwarcie w twoim ptasim mózgu.