Oczywiście gdyby gdzieś zakazano dań dla wegan i wegetarian to byłaby dyskryminacja :)
Nie dramatyzuj. Gdzie zakazano? Po prostu nie ma mięsa i ryb w ofercie stołówki. Możesz sobie wyjść poza uczelnię i zjeść kotleta. "Terror"
Najeść się sojowymi kotletami, a po wszystkim legalnie zajarać blainta. Ach to jest życie.
Tutaj byla nawet rozwazana opcja zakazu jazdy autem w niedziele "dla klimatu", wiec akurat takie przypadki to pikus.
Nie dramatyzuj. Gdzie zakazano? Po prostu nie ma mięsa i ryb w ofercie stołówki. Możesz sobie wyjść poza uczelnię i zjeść kotleta. "Terror"
Chyba nie trzeba być po lingwistyce i szkole aktorskiej by dojść do wniosku, że zwrot 'terror' został użyty głównie jako akcent humorystyczny. Powaga sytuacji w kontekście stołówki nie jest wystarczającą okolicznością?
Nie dramatyzuj.
Kliknąłeś w ogóle w link czy sruu wyszedł post po przeczytaniu [1]? To cytowanie wiadomości, a nie(koniecznie) stanowisko autora wątku...
Może użycie minimum trzech emotek zaradzi, jak to nie zostanie zdzielanie po łbie nieugotowanymi warzywami. Na opamiętanie, a raczej otrzeźwienie, bo Internet z każdym rokiem wydaje się niektórym użytkownikom wchodzić mocniej niż było to zamierzone.
Co do tematu to oczywiście że była by wrzawa gdyby było na odwrót. I szkoda ryb - mega zdrowe i wartościowe. Wszyscy biją by jeść więcej. Co nie znaczy że każdą i a jak już to często, ale są gatunki które mają się dobrze. Nie widziałem spotu fundowanego przez 'EU' gdzie by namawiano do płetw rekinów... Śledź czy mintaj starczą. Zwłaszcza w kontekście opidemii zdrowotnych zw. ze złym odrzywianiem jakiekolwiek uderzenia w ryby są niedorzeczne.
W kręgu zachodnim bardzo wiele się robi dla klimatu. A na pewno nieporónywealnie więcej niż Chinach czy Indiach, liderach wypuszczania największego syfu do wód i powietrza.
Nie rozumiem o co raban, jak komuś nie pasuje żarcie to niech idzie do innej knajpy albo zamówi przez Uber Eats (czy pierdylion analogicznych serwisów).
Jest mnóstwo knajpek gdzie ciężko o wegetariańskie żarcie (wliczając w to kolosy jak McDonalds - w Polskiej ofercie poza frytkami bardzo niedawno pojawiły się wegetariańskie burgery) i życie toczy się dalej.
Ja myślałem że to wegetarianie mają łatkę delikatnych SJW, a tu outrage bo zabrali kotleta :)
PS. Cały mięsny 'biznes' to straszne dziadostwo na wielu płaszczyznach, kibicuję takim inicjatywom.
Również kibicuję inicjatywie.
I polecam lekturę książki "Głód", żeby zrozumieć, do czego doprowadziło ludzkość żarcie mięsa w nadmiarze:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/293177/glod
Slowo klucz - w nadmiarze
Jeśli prowadzisz normalny tryb życia i spożywasz mięso więcej niż 2-3 razy w tygodniu, to już jest nadmiar. A przeciętny Polak wpiernicza krowy, świnie, barany, kury i indyki jak wariat. Śniadanie - paróweczka, obiad - schabowy, kolacja - szyneczka. Mało tego, przeciętny Polak myśli, że to jest właśnie tradycyjne menu, z którego korzystali dziadowie i pradziadowie rozsiani po wiejskich przysiółkach już co najmniej od czasów Piasta Chościskowica.
A potem jest krzyk, że mamy na świecie zmiany klimatyczne, głód w biednych krajach i różnego rodzaju choroby w krajach rozwiniętych.
Jeśli prowadzisz normalny tryb życia i spożywasz mięso więcej niż 2-3 razy w tygodniu, to już jest nadmiar.
Te 2-3 razy to ile gram na porcje?
Nigdzie nie widze na stronie WHO takiego zalecenia. Widze natomiast na stronkach roznego rodzaju instytutow rekomendowane ograniczenie spozycia czerwonego miesa do 450-500g (po obrobce)/700-750g (swieze) tygodniowo.
Pytam, bo u mnie po ograniczeniach to na te chwile 2x indyk + 2x ryba + 1x cos czerwonego (120-150g na porcje, tylko swieze) tygodniowo i zastanawiam sie, czy to jeszcze ujdzie, czy juz musze sie zaczac martwic.
Tygodniowa porcja zalecana przez WHO to 300g. Czyli mniej więcej 1 schabowy.
To samo WHO które twierdziło jeszcze na początku stycznia że wirusa nie ma i żadnej pandemii nie będzie?
Nie no, tradycyjna kasza ze skwarkami, groch z kapustą, baba ziemniaczana, pierogi z kaszą czy grzybami, mleko i syr, podpłomyki, w lecie jakieś owoce, na jesieni grzyby - to była super urozmaicona zdrowa dieta. Dlatego chłopstwo było zdrowe, a szachata żyła krótko i każdy schodził na zawał od tych mięsiw, dziczyzny, korzeni...
Zawiodła mnie pamięć.
https://www.who.int/news-room/fact-sheets/detail/healthy-diet
https://www.wcrf.org/latest/about-us/who-we-are-what-we-do/
Nie kłam
https://www.who.int/news/item/27-04-2020-who-timeline---covid-19
1 stycznia 2020
WHO had set up the IMST (Incident Management Support Team) across the three levels of the organization: headquarters, regional headquarters and country level, putting the organization on an emergency footing for dealing with the outbreak.
Badali epidemię, której nie było?
5 stycznia 2020
WHO risk assessment
There is limited information to determine the overall risk of this reported cluster of pneumonia of unknown etiology
Przedstawiali prognozy przy braku danych?
Matysiak
No, czyli internet dobrze mi podpowiada (zeby nie bylo, nie oszukiwalem wpisujac w wyszukiwarke konkretnie "red meat").
Pewnie miales na mysli ten link:
https://www.wcrf.org/dietandcancer/limit-red-and-processed-meat/
Wiekszosc zrodel podaje podobnie, od 350 do 500g czerwonego nieprzetworzonego tygodniowo (niektore zrodla podaja po prostu zalecane spozycie dzienne) oraz do 750g (skrajnie nawet 1000g) miesa ogolem (wliczajac drob, ryby i owoce morza).
https://www.nhs.uk/live-well/eat-well/meat-nutrition/
https://foodinsight.org/red-meat-recommendations-controversial-yet-consistent/
Jesli przyjmiemy takie kryteria, to jestem i tak ponizej normy, a z czerwonym to daleko w tyle.
Nie rozumiem o co raban...
Zero konsultacji, ograniczanie ludziom wolności wyboru, wynik oburzeni studenci i część kardy nauczającej. Totalitarne praktyki jakich pełno w chinach, ale niektórzy nic w tym złego nie widzą "bo cel szczytny", tak samo KPC tłumaczy swoje decyzje :)
Wolność wyboru... Taaa... Mam równie absurdalny przykład. W sumie mój sąsiad też powinien mieć wolność wyboru, kiedy zastanawia się, co wrzucić do pieca: węgiel, oponę, drzewo, styropian czy może coś innego.
Rozumiem, że studenci już nie mają wolności wyboru i mięso dla chętnych nie jest na wyciagnięcie ręki? Albo nieco prościej: jest różnica między zakazem spożycia mięsa w kraju a wycofaniem mięsa z menu jednej stołówki. Albo jeszcze inaczej: każda knajpka wegańska godzi w moją wolność wyboru!
Z tonu tej wypowiedzi pomyślałbym że chodzi o opresję wobec Ujgurów czy strzelanie do studentów którzy przynieśli kanapkę z szynką na zajęcia.
Ale chłopie, my tu mówimy o zmianie menu uczelnianej knajpki. Dosłownie. Będzie dobrze!
Jak zwykle niezrozumienie, mi chodzi o sposób wprowadzenia tego, a nie co wprowadzili. Żadnych konsultacji nie było bo pewnie z 80% ludzi by powiedziało nie, ale ktoś wie lepiej co dla innych jest dobre :P Ostatnio identycznie zrobiono likwidując wybór nie chodzenia na religie/etykę, sprawa jeszcze bardziej banalna niż jedzenie na stołówce i jaka była reakcja?
No Bukary ciągle pisze coś w rodzaju "aj waj dobra zmiana i Czarnek niszczą edukację".
O wyborach lektur, wolności chodzenia na religię itp. też coś tam pisał.
No ale schabowego to już można zabrać.
Kto ci zabrania jeść schabowego? Rozumiem, że stołujesz się wyłącznie w holenderskiej stołówce na ichniejszej uczelni
Persecutor - to rozumiem... Ale Herr Pietrus? Ty serio zrównujesz kwestię obowiązku uczęszczania na religię i brak możliwości wyboru przedmiotu nauczania z brakiem możliwości wyboru mięsa w jednej z knajp na uczelni?
Serio?
Tak, knajpa wegańska tak zrujnowała holenderski świat kulinarny, jak Czarnek rujnuje polską edukację. Terror!
Persecutor to rozumiem... Ale Herr Pietrus, ty serio zrównujesz kwestię obowiązku uczęszczania na religię i brak możliwości wyboru przedmiotu nauczania z brakiem możliwości wyboru mięsa w jednej z knajp na uczelni?
A czemu nie? Jedno i drugie to sprawa czysto ideologiczna. Robiąc analogię do Twojego argumentu i przenosząc na kwestię religii w szkole możnaby napisać:
I o co tyle krzyku, godzinkę w tygodniu dzieciak na religii w krzesło przepierdzi i tyle a ty marudzisz jakby kazali każdemu do zakonu wstępować.
Persecutor - to rozumiem... Ale Herr Pietrus? Ty serio zrównujesz kwestię obowiązku uczęszczania na religię i brak możliwości wyboru przedmiotu nauczania z brakiem możliwości wyboru mięsa w jednej z knajp na uczelni?
To od tej szczepionki
Podobno Polacy z Hagi i okolic maja robic pikiete na kampusie w obronie tradycyjnych wartosci!
To od tej szczepionki
O to to to... Tej wersji będę się trzymał!
A to była ledwie pierwsza dawka!
Żadnych konsultacji nie było bo pewnie z 80% ludzi by powiedziało nie, ale ktoś wie lepiej co dla innych jest dobre :P
Dawno się tak nie uśmiałem. Knajpa ma robić konsultacje odnośnie swojego menu, bo jakaś stulejka ma podwyższone ciśnienie, że dupę świni szkalujo na zachodzie xD
M@co czytałeś coś poza tytułem? Śmiem wątpić bo wyczytałbyś tam coś takiego:
Decyzja uczelni nie podoba się wszystkim. Cytowani przez dziennik studenci mówią o „wegańskim terrorze”. Wskazują także, że nie była ona z nimi konsultowana.
Z informacji gazety wynika, ze również część kadry nie jest zadowolona z wprowadzonych zmian. Uważa ona, że przejście na dania czysto wegetariańskie - to początek „niebezpiecznego rozwoju”.
No ale łatwiej kogoś obrazić, jak widać myślenie boli snowflaków
A co myślałeś, że tylko Ty masz takie spaczone wyobrażenie swiata? Na świecie jest więcej takich ameb i to o nich wspominaja w tym artykule.
Nazywasz amebami ludzi którzy cenią sobie możliwość wyboru. Cóż jak widać są ludzie którym trzeba mówić im co jest dla nich dobre, a co złe i jeszcze są z tego powodu szczęśliwi :D
Jak wy lubicie sobie wymyślać oprawców. Jedz co chcesz. Nie podoba cię się jedzenie na stołówce to jadaj gdzie indziej.
Upadek zachodniej cywilizacji, bo na jakiejś stołówce mięsa nie ma. Aha.
A znając życie za 3-miesiące będzie płacz, ze uczelnia musi dopłacać kupę kasy do stołówki bo ta zaczęła przynosić spore straty.
A tak na poważnie, problemem jest to, że to jest działanie pokazowe i bezsensowne. Dlaczego?
1) brak konsultacji, a więc sprawa postawiona od górnie bez dyskusji, w której można coś uzasadnić i kogoś przekonać
2) jak ktoś chce jest mięso dalej może czy to na innej stołówce (zmiana dotyczy jednej z kilku) czy poza uczelnią, więc nikt diety nie zmienni z powodu tej decyzji
3) sposób wprowadzenia zmiany połączony z łatwością dostępu do tradycyjnej kuchni może wręcz spowodować reakcję odwrotną i jedzenie mięsa na złość
4) znając życie dania wegańskie odpowiadające tym samym wartością odżywczym będą droższe (jak w typowej wegańskiej knajpie widać), co jest trochę paranoją bo powinny być tańsze
Jak można to było zrobić skuteczniej, nie irytując ludzi i rzeczywiście zmniejszając spożycie mięsa a nie tylko odtrąbić sukces propagandowy? Wprowadzić upust na ekologiczne posiłki by były cenowo konkurencyjne a nawet zachęcające. Ludzie sami by się do nich przekonali i przyzwyczaili (zostałoby to im po studiach). A student na całym świecie wybierze tańszy posiłek by odłożyć kasę na inne przyjemności. Zresztą kto studiowal ten wie, ze wszędzie studenci cenią sobie może nie wegańskie ale wegetariańskie proste i tanie dania. Bo tak się reformuje ludzi, pokazując im lepsze alternatywy. Tak więc sprawy nie nazwałbym terrorem a tylko głupiutką akcja marketingową bez żadnego znaczenia, która kosztem drobnej irytacji wśród studentów/kadry ma pozwolić poklepać się rektoratowi po plecach z dumy.
Zastanawiam się tez na ile ekologiczne są te dania. Przykładowo Awokado okazało się być jeszcze gorsze niż mięso. Ogólnie priorytetem powinno być nastawienie na lokalne produkty, bo i ograniczamy emisję na transporcie i mniej jedzenia się marnuje w transporcie czy magazynowaniu. Inną kwestią jest to, że nie możemy pod względem wpływu na środowisko zrównać Amerykańskiej i Europejskiej produkcji mięsa, bo to nie to samo a często zwolennicy weganizmu ograniczają się do badań pochodzących z zza oceanu i koncentrujących się na tamtejszej sytuacji. Nie znaczy to, że nie musimy ograniczyć spożycia mięsa, bo musimy ale sprawa nie jest aż tak trywialna. Ale to już dygresja trochę.
znając życie dania wegańskie odpowiadające tym samym wartością odżywczym będą droższe (jak w typowej wegańskiej knajpie widać), co jest trochę paranoją bo powinny być tańsze
Częściowo racja. Ale to dość złożona sprawa.
1) Często lepsze jakościowo składniki są po prostu droższe. Byle jakie mięso wcale nie musi być droższe od tego, co znajdziemy w porządnym falafelu. Choć z drugiej strony jakoś jedzenia w beznadziejnych knajpach niby-wegańskich też może pozostawiać wiele do życzenia.
2) Dania wegańskie/wegetariańskie są coraz bardziej popularne. A więc tanieją. Im więcej produktów kupuje się w hurtowniach, tym ceny niższe. Itd.
3) Już teraz produkty wegańskie w wielu knajpach są albo w takich samych cenach, jak mięsne odpowiedniki, albo minimalnie (1-2 zł) droższe. Praktycznie w każdej budzie z kebabem jest już kebab "wege" w cenie mniejszej od tego z baraniną.
Ogólnie rzecz ujmując, w przypadku jedzenia często sprawdza się stara zasada zakupowa: "co tańsze, to droższe". Innymi słowy, jedząc zdrowiej (choć drożej), w dłuższej perspektywie czasowej mniej wydamy na lekarza i medykamenty. I pożyjemy też dłużej. ;)
To tak abstrahując od całej dyskusji o stołówce w Holandii...
No wiem, choć daleki jestem od zakładania, że wegańskie to znaczy zdrowsze. Wszystko zależy od składników czy sposobu przyrządzenia. W Sopocie ładnych kilka lat temu jak jeszcze moja żona była dziewczyną otworzyły się w tym samym czasie dwie knajpy. Jedna wegańsko-wegetariańska o ogólnym profilu i mieli w nienajgorszej cenie jak na Sopot ciekawe dania i niezłe (fajne zapiekanki warzywne, choć osobiście gustowałem w wersji wegetariańskiej a nie wegańskiej ze względu na śmietanę w sosie) oraz jedna wegańska naleśnikarnia. Moim największym problemem nie była kwestia mąki, zamienników dla jajek ani nic podobnego a totalne przesłodzenie wszystkiego. Po jednej wizycie czułem się bliżej zawału serca i miażdżycy niż po wizycie w fast foodzie.
Ale to tak na marginesie. Po prostu uważam, że należy promować ograniczenie spożycia mięsa jak najbardziej tylko z głową, a moda wegańska trochę utrudnia sprawę. Kto u nas nie lubi pierogów? Albo mamy masę dań typowych dla wielu kuchni do około nas, nie koniecznie trzeba we wszystko pakować tofu i soję w ilościach hurtowych. Tak więc jeżeli taka kuchnia ma być popularna, a dobrze by było, to musi być konkurencyjna cenowo oraz co ważne nie kojarzyć się z niczym dziwnym, z wymyślnymi daniami bez smaku, podrabianiem na siłę produktów mięsnych itd. Za dużo mamy rzeczy stworzonych pod wegan a za mało promowania nie czystego weganizmu a zróżnicowanie w diecie. Przecież my nie musimy przestać tego mięsa jeść, starczy na początek ograniczyć spożycie o co najmniej połowę.
W sumie najlepsze żarcie wegańskie/wegetariańskiej jadłem w knajpach wcale nie wegańskich a Indyjskich, Arabskich czy innych z kuchnią regionalną gdzie te dania powstały przed modą na weganizm a z prostego ograniczonego dostępu do mięsa. Dla tradycjonalistów tez się masa dań znajdzie, bo przecież polski chłop przed wojną jadł mięso ze 2 razy w tygodniu na obiad + trochę wędliny do innych posiłków. Starczy odświeżyć stare przepisy.
Temat dotyczy stołówki na jednym z wydziałów.
Na terenie uczelni jest jeszcze kilka innych miejsc, w których pewnie dalej będą serwowane dania mięsne.
Podsumowując:
- jedna z jadłodajni uczelnianych będzie wege - nic się nie stało, można się rozejść.
Jesli na tej stolowce serwowali wczesniej to samo co na wydziale Applied Science to studenci akurat wiele z jakosci nie stracili :p
Edyta.
Nawiazujac do powyzszego wpisu, na tej uczelni maja tyle miejsc gdzie mozna cos zjesc :) --->
Typowy fałszujący rzeczywistość ruski propagandowy, anty EU, kłamliwy news + spodziewana bezrozumna i bezkrytyczna reakcja na niego.
Trzeba mieć niskie IQ albo złe intencje aby takie coś cytować.
Żadna propaganda. Zwyczajnie clockbaiotwy artykuł żerujący na prawicowych ludziach, którzy nauczyli się reagować wściekle na wszystko, co jest według nich antyprawicowe (weganizm, LGBT, rasizm etc)
Cóż, głupota się szerzy.
A czy te dania veganskie sa z Glutenem?
O Gluetnie, glutenie zapomnieliscie. Pamietacie jak kiedys byla moda na slowo glutten? Nikt nie wie co to jest glutten ale nikt nie chcial jesc z glutenem bo to wiocha byla.
Juz sie nikt nie jara gluttenem? Stary jestem i juz nie wiem co jest teraz trendi i hip.
W sumie od jakiegoś czasu zastanawiam się nad przejściem na dietę wegetariańską, cóż, może ten wątek w końcu mnie zmotywuje ;)
UT Delft to najstarsza i największa uczelnia techniczna w Holandii, która od lat jest wysoko klasyfikowana wśród uczelni na świecie - istny amok!
Bonnier Business (Polska) sp. z o.o., spółka należącąla do szwedzkiej Grupy Bonnier
Ruscy anektowali nie tylko Krym?!
Nie jadałem mięsa przez parę lat i czułem się naprawdę super. Miałem mnóstwo sił. Dość ciężko było to utrzymać, bo wszyscy w rodzinie jadają mięso i w końcu niestety uległem, bo ile razy byłem za to wypominany, że coś mi się złego stanie (za mocno jest to zakorzenione w kulturze, że jedzenie mięsa to normalna dieta i najlepsza). Jednakże jestem za ograniczeniem mięsa do minimum i polecam to wszystkim.
To po prostu jeden z wielu nowych frontów robienia młodzieży wody z mózgu to się odbywa na wielu frontach takie inne to np. poprawność polityczna czy też walka z klimatem.
Jakiś gość pisze, że ograniczanie spożycia mięsa i przeciwdziałanie zmianom klimatycznym to robienie ludziom wody z mózgu... i dostaje plusika.
Ten gatunek rzeczywiście czeka zagłada.
Nowy użytkownik i zapewne młody człowiek. Czy to jest syndrom sztokholmski czy zwyczajna głupota? A może tylko staropolskie "sranie we własne gniazdo"? Ja mogę patrzeć na to nieco z boku, bo raczej nie dożyję czasu, kiedy klimat w Polsce stanie się nie do wytrzymania (chociaż już łagodne zimy i męczące upały latem potrafią dać w kość), ale młody? I to wbrew swoim rówieśnikom, którzy jednak widzą, że jest problem?
To samo WHO które twierdziło jeszcze na początku stycznia że wirusa nie ma i żadnej pandemii nie będzie?
Jeśli nie ufasz zdradliwym organizacjom ze zgniłego Zachodu, tutaj znajdziesz rekomendacje Instytutu Żywności i Żywienia:
http://www.izz.waw.pl/zasady-prawidowego-ywienia
Punkt 5: Ograniczaj spożycie mięsa (zwłaszcza czerwonego i przetworzonych produktów mięsnych) do 0,5 kg/tyg.
I trochę danych:
Jak widać, statystycznie zjadamy w miesiącu 2-3 razy więcej mięsa, niż powinniśmy, żeby odżywiać się zdrowo.
I jeszcze trochę statystyki:
Masowa konsumpcja mięsa i produktów zwierzęcych na świecie prowadzi do ekologicznego niezrównoważenia. Wielkość przemysłu hodowlanego przyczynia się w skali masowej do zanieczyszczenia powietrza i wody, degradacji gleby, zmian klimatycznych i utraty różnorodności biologicznej. Pastwiska zajmują 30 proc. ziemi uprawnej, a ponad 40 proc. zbieranych zbóż służy za pożywienie nie dla człowieka, lecz dla bydła.
W raporcie opublikowanym w 2003 r. w American Society for Clinical Nutrition autorzy analizy podkreślają, że aby wyprodukować kilogram wołowiny potrzeba aż 100 razy więcej wody niż po to, aby wyprodukować kilogram białka zbożowego. Olbrzymia wodochłonność produkcji zwierzęcej wynika z faktu, że podczas tuczu zwierząt zużywa się ogromne ilości ziarna, a uprawa zbóż wymaga dużo wody np.: produkcja jednego kilograma świeżej wołowiny może wymagać ok. 13 kg ziarna i 30 kg siana[22]. Zwierzęta hodowlane tylko w samych Stanach Zjednoczonych konsumują siedem razy więcej ziarna niż cała ludność tego kraju( dane z 2001 r.).
Produkcja 1 kg wołowiny wymaga 100 tys. litrów wody (dla porównania 1 kg pszenicy 900 l, 1kg ziemniaków 500 l). Wszystkie zwierzęta hodowlane w USA spożywają 5 razy więcej ziaren niż wszyscy Amerykanie( dane z 1995 r. ) a produkcja białka zwierzęcego wymaga wykorzystania 8 razy więcej ilości paliw kopalnych niż w przypadku białka roślinnego.
Raport Environmental Protection Agency na temat amerykańskiej produkcji roślinnej z roku 2000 stwierdza, że według danych Krajowego Stowarzyszenia Plantatorów Kukurydzy około 80% całej kukurydzy uprawianej w USA zjadają zwierzęta w hodowlach krajowych i zagranicznych.
Raport ONZ-Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) Livestock's long shadow: environmental issues and options (Długi cień żywego inwentarza) będący dogłębnym studium i analizą szkodliwego oddziaływania produkcji zwierzęcej na środowisko oszacował, że hodowla żywego inwentarza zużywa 8% wód naszej planety i znacząco przyczynia się do wyczerpywania zasobów wody oraz ich zanieczyszczania. Gospodarka hodowlana odpowiada za 18% światowej emisji gazów cieplarnianych, czym przewyższa udział sektora transportowego. Dla stworzenia pastwisk dla bydła wycięto aż 70% Lasów Amazońskich i w wyniku ich zniszczenia do atmosfery dostają się ogromne ilości dwutlenku węgla, które przedtem były magazynowane w drzewach. Produkcja mięsa i nabiału jest także odpowiedzialna za dwie trzecie powodowanej przez człowieka emisji amoniaku, który z kolei odgrywa rolę w powstawaniu kwaśnych deszczów i zakwaszenia ekosystemu. Raport kończy się konkluzją, że negatywny wpływ hodowli na środowisko jest kolosalny i wymaga pilnego przeciwdziałania a chów przemysłowy jest najważniejszym źródłem problemów ochrony środowiska. Hodowla zwierząt na mięso zarówno na farmach jak i zakładach chowu przemysłowego jest jedną z głównych przyczyn współczesnych globalnych i lokalnych problemów ekologicznych. Podczas badań, analiz oraz rozważań nad rozwiązywaniem kwestii zanieczyszczenia powietrza, zaniku bioróżnorodności, erozji gleby, zanieczyszczenia i niedoboru wody oraz zmiany klimatu należy brać pod uwagę hodowlę zwierząt.
Natomiast raport Worldwatch Institute stwierdza, że wyliczenia FAO dotyczące emisji gazów cieplarnianych są znacznie zaniżone, i że hodowla zwierząt jest odpowiedzialna za ponad 51% całkowitej światowej emisji gazów cieplarnianych wydzielając ekwiwalent ponad 32,6 miliardów ton dwutlenku węgla w czym przewyższa udział sektora transportowego (13,5%) i wszystkich elektrowni węglowych razem wziętych. FAO nie włączyło do statystyk gazów powstających przy transporcie zwierząt. Z ferm pochodzi 65% podtlenku azotu pochodzenia ludzkiego o wskaźniku potencjału tworzenia efektu cieplarnianego - GWP ok. 296 razy wyższego niż dwutlenku węgla oraz 37% metanu o charakterze antropogenicznym, którego GWP jest ok. 23 razy silniejsze niż CO2.
W 2006 r. około 200 ekspertów na warsztatach zorganizowanych i prowadzonych przez FAO - Ramowa konwencja Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu (United Nations Framework Convention on Climate Change - UNFCCC) w Rzymie uznało, że 80% wylesień w strefach tropikalnych jest spowodowane potrzebą tworzenia nowych terenów pod hodowlę zwierząt wykorzystywanych jako pastwiska lub służących do produkcji pasz.
Raport FDA podaje, że 80% wszystkich sprzedanych antybiotyków w 2009 r. w USA zostało podane zwierzętom hodowlanym i większość z antybiotyków stosowanych w hodowli jest identyczna lub podobna do leków stosowanych w leczeniu chorób u ludzi. Powoduje to brak skuteczności w ich działaniu i rozwój lekoodpornych bakterii. Całkowite koszty opieki zdrowotnej związane z zakażeniami lekoopornymi bakteriami pochłaniają rocznie w USA od 16.6$ mld do 26$.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Mi%C4%99so
Ale przyjdzie tu jakiś koleś z wrzutką, że zachwalając jedzenie wegetariańskie, robimy ludziom wodę z mózgu, a inni przyklasną.
Ludziom takie idee kojarzą się z lewactwem, a wiadomo, że lewactwo trzeba tępić. W telewizji mówili
Mnie szczerze mówiąc to fascynuje szczególnie w kontekście ochrony środowiska.
Dla obecnego 15-20 latka kwestia ochrony środowiska i zasobów to nie jest postulat lewactwa tylko problem generacyjny, być może ich być albo nie być.
W tym wypadku zgadzam się z Bukarym w pełni: Ten gatunek rzeczywiście czeka zagłada.
Jeśli nie ufasz zdradliwym organizacjom ze zgniłego Zachodu, tutaj znajdziesz rekomendacje Instytutu Żywności i Żywienia:
Ja mięsa jadam nie za dużo, może połowę ilości statystycznego polaka, po prostu nie chce mi się "gotować" zbyt często :)
Tak spożywamy za dużo mięsa niż jest zdrowe, tylko zmiany powinny następować od podstaw. Czyli rządy powinny hajs przeznaczyć na przebranżowienie rolnictwa i ograniczenie produkcji mięsnej. Jak produkcja spadnie mięso powinno podskoczyć w cenie, a warzywa spać z racji większej produkcji. Bo cała patologia polega na tym że posiłek mięsny często jest o wiele tańszy niż warzywny zawierający tyle samo składników odżywczych.
W tym wypadku zgadzam się z Bukarym w pełni: Ten gatunek rzeczywiście czeka zagłada.
Wystarczy wejść w GOLowy wątek o koronawirusie i już człowiek zaczyna się zastanawiać, czy nie lepiej byłoby dla świata gdyby któraś asteroida znalazła się jednak na kursie kolizyjnym z Ziemią...
Nie no, wiadomo, 300g mięsa tygodniowo, resztę zastąpimy wege parówkami i kaszanką z soi GMO!.
Nie żebym zjadał więcej niż 0,5 kg, bo wędlina raz dziennie plus mięsny obiad 3-4x w tygodniu więcej w sumie nie da, a może da mniej - ale oczywiście wszyscy mięsożercy WPIERD...JĄ po pół świniaka na tydzień i popijają roztopionym smalcem! :D Dlatego wmawiajmy wszystkim, że najlepiej jakby jedli mięso raz w tygodniu, albo raz na miesiąc, bo umrą na zawał. Śrubujmy normy coraz bardziej.
Tak jest, towarzysze, naprzód, najlepiej razem z krulem Korwinem - bo lewica chyba pozazdrościła prawicy i też chce into space.
Reakcja na wątek dokładnie taka, jak zakładałem. Stulejki, prawaki, grubasy zalane cholesterolem... Mogę już wstąpić do PiS? Ponoć szykują się nowe posady na dyrektorów szpitali, ostatnio leżałem dwa dni na okulistyce, więc CV mam... Czy zostanę zbanowany w Dobrej Zmianie?
Pamiętajcie, że sery, mleko, masło, jogurty, to też zło, bo krowy są molestowane i bolą je wymiona, ssaki w naturze piją mleko tylko od matki, a człowiek przecież nie toleruje laktozy (ten prawdziwy, rasy czarnej i żółtej, a nie opresyjna biała rasa)!
Dzięki Bogu niedługo zamienimy schabowe na meksykańskie kotlety z jajeczek much, a chipsy na prażone w karmelu świerszcze.
Ziemia przetrwa, będzie można dalej kopać Dogecoiny.
Niebywały przeskok od jakiejś stołówki w Holandii, gdzie nie kupisz mięsa, do lewackiego terroru. Swoją drogą, zawsze mnie dziwiły te agresywne reakcje na sam fakt istnienia i rozmawiania o byciu wege. I zanim ktoś zacznie znowu lamentować - nie ma mięsa na jednej cholernej stołówce, nie w całym wszechświecie.
Nie zesraj się.
No tak, jedna stołówka, którą zmieniono pod wpływem wiadomych poglądów, to nic, ale jedna swasta z wafelków oznacza, ze w Polsce reaktywowano Hitlerjugend?
Swoją drogą to przypominasz mi mojego wujka, który w podobny sposób argumentuje palenie węglem w piecu. 'jakieś lewackie świnie nie będą mi mówić czym mam palić w piecu, ja swoich poglądów będę bronił'.
Nie, po prostu uczciwie traktujmy niektóre zjawiska.
Albo wybryk jakiejś pojedynczej grupki ma być przykładem sposobu myślenia większej ilości im podobnych, albo nie.
Gohomeduck - Sam robisz dokładnie to samo - Koleś napisał tylko że wkurza go narzucany gdzieś tam weganizm, to już w swojej dobrozmianowej zerojedynkowej makówce zrobiłeś sobie podział na prawica-lewica i smarujesz te swoje kocopoły, już chyba z 6 postów w tym wątku. I zawsze tak samo, te same "hahaha, durny prawak się spultał", czy to wątek o wegańskiej stołówce czy o portugalskiej porodówce (to tak do rymu żebyś zaraz gorączkowo wątków nie przeszukiwał), wieczne narzucanie rozmówcom gdzie niby stoją, po lewej czy po prawej stronie, choćby temat dotyczył hodowli jedwabników. Prawdziwy rycerz na stanowisku wolności. Musisz być fajnym kolesiem, pozdrawiam ludzi którzy muszą z tobą mieszkać...
Bukary powyżej napisał, że ograniczanie mięsa to nie jest żaden wymysł, tylko zwyczajna potrzeba. I tak, dostaję cholernej piany na te posty (które wyobraź sobie, są w 90% procent tworzone przez osoby o prawicowym nastawieniu) które zaciekle wojują z LGBT, ekologizmem, globalnym ociepleniem, z zakazem polowań, wszelkimi mniejszościami, szczepionkami i wszystkimi innymi kwestiami, które powinny być na uwadze każdego człowieka posiadającego choć odrobine empatii.
Nie no, wiadomo, 300g mięsa tygodniowo, resztę zastąpimy wege parówkami i kaszanką z soi GMO!.
A to nie ma już smacznych, pożywnych i zdrowych dań wegetariańskich?
ale oczywiście wszyscy mięsożercy WPIERD...JĄ po pół świniaka na tydzień i popijają roztopionym smalcem! :D
Czy ty aby trochę nie przesadzasz i nie dramatyzujesz? Nikt tutaj nikogo nie namawia do całkowitego zrezygnowania z mięsa. I nie przykłada nikomu pistoletu do skroni.
Mogę już wstąpić do PiS? Ponoć szykują się nowe posady na dyrektorów szpitali, ostatnio leżałem dwa dni na okulistyce, więc CV mam... Czy zostanę zbanowany w Dobrej Zmianie?
Naprawdę powinieneś się uspokoić. ;)
a człowiek przecież nie toleruje laktozy (ten prawdziwy, rasy czarnej i żółtej, a nie opresyjna biała rasa)!
No i po co śmiechy-chichy? Wielu ludzi ma różnorodne problemy z laktozą. Ja również.
Dzięki Bogu niedługo zamienimy schabowe na meksykańskie kotlety z jajeczek much, a chipsy na prażone w karmelu świerszcze.
No cóż, argumentum ad absurdum. Trudno z takim dyskutować. :P
Ale może wystarczy ograniczać?
Promować zrównoważoną dietę zamiast skrajności typu weganizm?
Może ograniczać śmieciowe mięsne żarcie na rzecz mniejszych ilości zdrowszego, dobrego mięsa?
MOZE PRZESTAĆ PRMOWAĆ ZASTĘPOWALNOŚĆ POKOLEŃ I PŁAKAĆ NAD SPADKIEM URODZEŃ W EUROPIE - BO ROZUMIEM, ZE IDEI WEGE NIE EKSPORTUJEMY DO AMERYKI POŁUDNIOWEJ ANI AZJI, NAWET Z USA BĘDZIE TRUDNIEJ. A w Chinach też "jedzo mięso", pewnie nawet w Indiach...
Mniej ludzi, mniej gęb do wykarmienia!
Chociaż fakt, część lewicy wspiera antynatalizm.
Te wyliczenia na temat wody co to to za radosna twórczość? Nawet te 500 l na kg ziemniaka (Ile tam się Drackula z krzaka podbiera? Będzie chyba z pół kilo co najmniej, nie?)
Z gazami jest podobnie? Chiński przemysł już cacy? Cała południowa Azja nie stoi w smogu w zimne miesiące?
Swoją drogą zajęliście tak zostać od razu prawakiem.
Ciekawa jest też obserwacja, że ludzie, mimo niewielu userów w tej kategorii, kompletnie nie kojarzą nicków ani wypowiedzi ludzi innych niż Bukary, Lifter i może jeszcze ze dwóch innych :)
Ale może wystarczy ograniczać?
Oczywiście, że warto ograniczać. Może i wystarczy. Przecież ja nigdzie nie napisałem, że trzeba ludziom całkowicie zakazać jedzenia mięsa. Przecież gadamy o tym, że jedną z wielu stołówek na uczelni zamieniono na "wege". Sam sobie stwarzasz przeciwnika, a potem z nim walczysz. ;)
Mniej ludzi, mniej gęb do wykarmienia!
Chociaż fakt, część lewicy wspiera antynatalizm.
Stworzyłeś sobie argument, to go obalaj. Ja nie będę z czymś takim dyskutował. :P
Te wyliczenia na temat wody co to to za radosna twórczość?
Masz źródło badań w linku. Jak znajdziesz lepsze, zapodaj tutaj, to będziemy weryfikować czarne wizje.
Ciekawa jest też obserwacja, że ludzie, mimo niewielu userów w tej kategorii, kompletnie nie kojarzą nicków ani wypowiedzi ludzi innych niż Bukary, Lifter i może jeszcze ze dwóch innych :)
Możesz wyjaśnić, co miałeś na myśli? Bo nie do końca rozumiem. Serio.
Swoją drogą zajęliście tak zostać od razu prawakiem.
Norma u lewactwa wszelkiej maści, jak tylko powiesz coś sprzecznego i ich myśleniem lecisz do koszyka prawaka :D Doskonały przykład osoba transpłciowa Caitlyn Jenner* ogłasza że startuje na stanowisko gubernatora Kalifornii, same achy i echy cud, miód wszyscy LBGTQ+ są dumni...... do momentu jak wypowiada słowa że osoby trans niszczą idee sportu, bo to po prostu jest niesprawiedliwe dla kobiet. No i wiadomo wielki lewacki FLIP-FLOP nastąpił i już jest osobą pogardzaną *fobem etc.
* wcześniej Bruce Jenner mistrz olimpijski, w wieloboju na igrzyskach olimpijskich w Montrealu w 1976
Ludzki mózg wykształcił się do obecnej postaci tylko dzięki temu że ludzie wynaleźli broń (włócznie) i zaczęli polować na zwierzynę. Mięso było niezaprzeczalnym i niekwestionowanym numer 1 powodem dzięki któremu człowiek ewoluował z tępego pół-małpiszona.
Odwróćmy ten trend, a zaczniemy widzieć korelacje pomiędzy odmową jedzenia mięsa przez warzywniaków, i widocznym ich zachowaniem.
O ile wiem, tego rodzaju stwierdzenia (spożywania mięsa jako czynnik inicjujący ewolucję ludzkiego mózgu) są sprzeczne ze stanem badań naukowych, co staram się wykazać w tym wątku:
https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=15634316&N=1
No ale ponoć mózg urósł żebyśmy mogli szybciej i dłużej biegać w słońcu... za zwierzyną nie za marchewką. Dzięki temu mógł wytrzymać wyższe temperatury i był zapas komórek na zastępstwo po urazach
Jak widać po tym wątku znaczna czesc polakow a Zwlascza graczy to jednak id**ci, przy wielu innych wadach jak wszelkie dobie dochodzi denializm
Jak dla mnie to problemem jest hodowla przemysłowa. Oprócz niskich cen nie przynosi ona nic dobrego.
Mięso z takich hodowli jest niezdrowe. Jest tanie więc nieobeznany konsument kupuje na potęgę. Jeśli jeszcze człowiek pamięta czasy komuny to już w ogóle.
Rezygnując z hodowli przemysłowych otrzymujemy mięso, które tak jest znacznie droższe,to prawda. Zamiast jednak jeść je codziennie to ograniczamy do 3-4 dni.
Poza tym prawdziwe, zdrowe mięso jest bardziej sycące. Kupując kurczaka jemy nawodnione i nadmuchane zamęczone zwierze, przez co zamiast jednego kawałka zjadamy trzy.
Gdy będzie trzeba za zdrowe mięso zapłacić więcej ludzie zaczną je bardziej szanować.
To jest problem, jeden z wielu. Świat np. tonie w plastiku, wydawało by się że to może być priorytetem - tutaj realnych i nieskomplikowanych (=/= prostych) rozwiązań jest masa i osobiście gorąco kibicowałbym wielu rewolucyjnym rozwiązaniom. Wyrzucanie ryb i mięsa z diety? Jeśli chodzi o odżywanie to w zdecydowanej większości produktów spożywczych jest dodawany cukier, jeden z fundamentów prawdziwej pandemii na świecie od kilku dekad. Wydawało by się że tutaj było by pierwszeństwo do wprowadzania rewolucji...
Zamykanie furtek, na pokaz, po stronie konsumenta jest podchodzeniem do problemu od dupy strony. Można przejść na 'drugą stronę ulicy'. Co to zmienia, poza lepszym samopoczuciem paru osób?
Jak już to powinno się wprowadzać obowiązek jedzenia ryb choć raz w tygodniu, czy na drodze prawnej czynić hodowlę przemysłową mniej opłacalną i zachęcać do systemowych zmian w tej gałęzi gospodarki. W Afryce czy Azji populacje pęcznieją i relatywnie niewiele osób przejmuje się tam konsekwencjami społecznymi, gospodarczymi czy ekologicznymi- w Europie mamy małą populację która systematycznie będzie miała coraz mniejszy udział procentowy w tej światowej. Nie chodzi o to by zaprzestać reform tu, tylko równocześnie choćby postarać się zrozumieć że realne efekty będą nieproporcjonalne jeśli na sercu leży kondycja planety jako takiej.
Bukary odpowiedział w innym wątku na mają uwagę tymi słowami:
Nikt tutaj nie gada, że trzeba całkowicie zrezygnować z mięsa i jeść sam szczaw (choć można mięso z powodzeniem zastąpić czymś innym i zostać wegetarianinem czy weganinem).
No to wyjaśniam - przecież cały ten wątek jest o tym, że pewna grupa ludzi, na zachodzie zapewne bardziej liczna, ale i w Polsce rosnąca w siłę, grupa wegan, wegetarian, ludzi o wyraźnych lewicowych poglądach, widzi rozwiązanie problemu właśnie w zakazie spożywania mięsa albo w jego maksymalnym utrudnieniu. Wysuwa skrajne postulaty, które promuje w przestrzeni publicznej.
Albo na stołówkach :)
Tak, są tacy ludzie, głoszą swoje poglądy często dosyć agresywnie, narzucają swoje zdanie.
Czy to jest OK, czy cel uświęca środki, czy ewolucyjnie jesteśmy tylko jaroszami, a fakt, że jemy mięso, to jakaś pomyłka albo wynik naszej opresyjnej działalności, tak samo jak dostosowanie się do spożywania laktozy?