Juliusz cezar i pan z wasem starali sie zrobic to sila i sie nie udalo.
Unia Europejska zrobila to pod przykrywka programu odbudowy i dekretami.
Nastepny krok jaki juz tylko zostal to juz tylko powolanie armi i witamy w US of Europe.
https://www.youtube.com/watch?v=F6zSmtxzwjM
A to zjednoczona Europa byłaby czymś złym? Rozumiem że lepiej jest tak jak teraz, czyli Chiny, Rosja i USA dzielące świat na swoje strefy wpływów, i gdzieś tam małe, podzielone państewka europejskie będące dla nich jedynie rynkiem zbytu.
Ale w sumie nic dziwnego że polskiej prawicy tak bardzo przeszkadza większa integracja, wtedy nie będą mogli traktować Polski jako swojego prywatnego folwarku, bo będą mieli kogoś nad sobą, "złych lewaków" z zachodu.
Skoro nie ma mądrych w tym kraju żeby nami mądrze rządzić to niech robi to Makrela Engel.
Toretycznie PIS dotrzymal obietnicy i wyprowadzil nas z Uni bo juz nie ma Uni :D
Nawet zrobil to razem z SLD i niemal wszystkimi partiami poza ziobro i konfa:D
No ale jesli Europa chce sie liczyc jako supermocarstwo to innego wyjscia nie bylo.
Przynajmniej bedziemy mogli teraz powiedziec ze mieszkamy w jednym z najbogatszych krajow na swiecie:P
A to zjednoczona Europa byłaby czymś złym? Rozumiem że lepiej jest tak jak teraz, czyli Chiny, Rosja i USA dzielące świat na swoje strefy wpływów, i gdzieś tam małe, podzielone państewka europejskie będące dla nich jedynie rynkiem zbytu.
Ale w sumie nic dziwnego że polskiej prawicy tak bardzo przeszkadza większa integracja, wtedy nie będą mogli traktować Polski jako swojego prywatnego folwarku, bo będą mieli kogoś nad sobą, "złych lewaków" z zachodu.
Nie jest to ani zle czy dobre, po prostu innej drogi nie ma jesli Europa chce cos znaczyc. To juz nie jest ten sam swiat co 30-40 lat temu.
Jesli Federalizacja przebiegnie na wzor tej amerykanskiej to raczej same pozytywy.
Nie jest to ani zle czy dobre, po prostu innej drogi nie ma jesli Europa chce cos znaczyc.
A niby dlaczego? Nie widzę dlaczego Europa jako państwo miałaby być czymś lepszym niż unia niepodległych państw.
Nie można też pominąć faktu jak poważnym kryzysem gospodarczym skończyłaby się próba stworzenia czegoś takiego.
To juz nie jest ten sam swiat co 30-40 lat temu.
A 70 lat temu był inny niż 30 lat temu, i co z tej arytmetyki wynika?
Jesli Federalizacja przebiegnie na wzor tej amerykanskiej to raczej same pozytywy.
Oczywiście, pomijając taki drobny szczególik jak krwawa bratobójcza wojna domowa która pochłonęła setki tysięcy ofiar śmiertelnych.
Jestem jak najbardziej za. Skoro sami nie potrafią, to może ktoś spoza granic ustawi tych butnych, zakochanych w sobie i skostniałych Polaków.
O ho. Ekspert od gospodarki. Ciekawe co zrobiły by te wszystkie zagraniczne firmy które teraz mają swoje zaplecze w naszym kraju. Ciekawe czy gdyby opłaty zrównały się z tymi na zachodzie to by tu zostały i również mi dały zarobić.
Najpierw musielibyśmy mieć Euro.
Jak ludzie o tym rozmawiali i zastanawialiśmy się czy powinniśmy wprowadzać Euro w PL to próbowałem tłumaczyć że to nam by bardzo pomogło.
Tak, mieli byś my minimalną europejską gdyby Polska miała Euro.
Ale nie ma i ta minimalna będzie tam gdzie jest prawdziwa zintegrowana Europa.
Padzislaw -> gówno mnie ekonomia obchodzi, jak chcą rządzić polską w 100% z Brukseli niech płacą.
Skoro sami sobą nie potrafimy rządzić. Skoro sami nie potrafimy dobrze wybrać. Niech rządzi Makrela.
Naprawdę zjednoczona Europa jest najlepszym co może nas spotkać.
Wątpię jednak czy się tam znajdziemy.
Spodziewał bym się jednak jeszcze bliższej integracji krajów z walutą euro.
A na wschód od Odry pozostaną pola cebuli i nasz naród będzie dumny ze swojej „niepodległości”.
Może umrę do tego czasu, to wasze zmartwienie.
Stany Zjednoczone Europy to chyba jedyna szansa dla Europy w obliczu rosnących potęg na świecie jak Chiny czy Indie. Jeśli chcemy mieć na cokolwiek wpływ, stanowić jakąkolwiek siłę i móc o czymkolwiek decydować na świecie, to nie ma innej drogi niż większa integracja.
A chcemy?
Bo jak patrzę na Europę to wcale nie odnoszę takiego wrażenia.
W ogóle wydaje mi się, że gdyby nie Niemcy to UE w obecnym kształcie by się po prostu rozpadła.
Kyahn —> Niemcy, Francja i kraje Beneluxu chcą. To jest trend od bardzo wielu lat i trwa nadal. To jest prawdziwy powód powstania UE.
Gdyby nie przyjmowali ostatnich państw, w tym Polski, już pewnie byli by o wiele mocniej zintegrowani.
Gdyby nie przyjmowali ostatnich państw, w tym Polski, już pewnie byli by o wiele mocniej zintegrowani.
Dlatego napisałem w obecnym kształcie, czyli od Portugalii po Polskę.
[edit]
O, właśnie trafiłem na taki artykuł.
https://gospodarka.dziennik.pl/news/artykuly/8154162,unia-europejska-francja-niemcy-ue-europa-kryzys-pandemia.html
Soulcatcher
Niemcy, Francja i kraje Beneluxu chcą. To jest trend od bardzo wielu lat i trwa nadal. To jest prawdziwy powód powstania UE.
Miałem okazję współpracować w paru międzynarodowych grupach, w tym jednej związanej z nauką. Mówię tu o współpracy na najniższych szczeblach, nie polityczna "góra" i co zauważyłem?
Stara Europa ze sobą współpracuje od dawna i chce współpracować. Są nawet otwarci na ludzi z nowych krajów, pod warunkiem, że mamy co im zaoferować, a nie przychodzimy tylko z wyciągniętymi łapkami.
Tych trendów się nie zatrzyma, pytanie tylko czy my będziemy w tym uczestniczyli, czy będziemy stali całkowicie z boku jako obserwatorzy.
Trzeba też zrozumieć motywację ich współpracy, to w cale nie jest tak, że każdy Francuz kocha każdego Niemca, itd. UE jako jeden twór jest porównywalny gospodarczo ze Stanami czy teraz Chinami, w przyszłości też z Indiami zapewne. Każdy kraj z osobna, może z wyłączeniem Niemiec, ma raczej kiepską pozycję. A w momencie, gdy naszym priorytetem jest to ile jabłek sprzedamy do Rosji, części samochodowych do Niemiec, czy ilu naszych delegowanych robotników będzie pracowało na budowach w Holandii, decydenci w tych krajach martwią się jak zdobyć rynki zbytu dla swoich zaawansowanych technologicznie produktów na całym świecie. Oni wiedzą, że rynek wewnętrzny UE to za mało dla rozwoju ich gospodarek.
frer A w momencie, gdy naszym priorytetem jest to ile jabłek sprzedamy do Rosji, części samochodowych do Niemiec, czy ilu naszych delegowanych robotników będzie pracowało na budowach w Holandii, decydenci w tych krajach martwią się jak zdobyć rynki zbytu dla swoich zaawansowanych technologicznie produktów na całym świecieDlatego "rządzimy" na unijnym rynku transportu drogowego do spółki z Rumunią oraz Węgrami.Bez naszych firm transportowych, co widać zwłaszcza w okresach zwiększonego zapotrzebowani(październik, listopad, grudzień), produkcja czegokolwiek na terenach starej unii by po prostu stanęła, Niemcy do spółki z Francją forsują niekorzystne z naszego punktu widzenia przepisy dotyczące transportu drogowego bo w swej naiwności sądzą, że zabieramy robotę ich rodzimym przewoźnikom oferując tylko i wyłącznie dumpingowe stawki, jest to wierutna bzdura, przewoźnicy niemieccy oraz francuscy mają za małą flotę pojazdów względem zapotrzebowania rynku i żaden przepis ani ustawa tego nie zmieni.
Z tym się absolutnie zgadzam, ale nie zmienia to faktu, że gdy my się martwimy o naszą pozycję na rynku UE, to Niemcy i Francja martwią się o pozycję na świecie.
W sumie amerykanie i UK dobrze nas "rozgrywa" dla własnych interesów (ze sporą korzyścią dla nas). Oni lokują u nas centra usług swoich korporacji, czy wręcz całe biura projektowe, korzystając z relatywnie taniej siły roboczej. I nie chodzi tu o robotników za 3k zł/miesiąc, ale inżynierów za 12k zł/mc, co i tak jest jakieś 4-5x taniej niż ten sam inżynier zatrudniony w UK czy USA.
Ale to się dzieje samo siłami jeszcze w miarę zdrowego kapitalizmu. Politycy niewiele tu robią.
Nie bójta się. Jak świat światem panom potrzebne są parobki od czarnej roboty, więc też będziecie w tej lepszej Europie, a nie gdzieś poza nawiasem. Macie mniejsze żołądki, dlatego 1/4 płacy Europejczyka styknie. Tylko potem nie uciekajcie, jak Żydzi z biblijnego Egiptu.
Nie chcę być niemiły, ale czy ty przypadkiem i tak już nie jesteś parobkiem?
ssforever ---> każdy zarabia tyle ile jego praca jest warta. Jeżeli zarabiasz 1/4 średniej europejskiej, to znaczy że tyle jest warta twoja praca. Jak uważasz że to za mało, ucz się, zdobądź jakieś przydatne umiejętności, naucz się języków i będziesz zarabiał więcej.
Bez UE będziesz zarabiał tyle co Rosjanie czyli 1/10 średnie z Europy zachodniej.
To jest jednak fascynujące
Niby stary koń niby cuda na kiju na GOL-u stworzył, sam go zbudował, niby zarabia kupę hajsu, samochody kupuje za marketing szeptany Dragon Age, a musi sobie przedłużać e-przyrodzenie zgranym tekstem "zmień pracę, ucz się, zostań programistą albo spekulantem na bitcoinie"
Tak tak, wiem że ss to troll i zaraz się dowiem że "trolla trollingiem zwyciężaj"... Serio?
Soul, zdradzę Ci sekret, na zachodzie wciąż jeszcze nie wszyscy są programistami lekarzami i prezesami.
Wiem trolla trollem, ale to już jest nudne
Ja się tutaj trochę z Soulem zgodzę. To jest jakaś Polska cecha charakterystyczna, że nic się nie da i nic nie można. Prawda jest taka, że Polska jest wystarczająco rozwinięta, by każdy kto ma w sobie motywację i determinację był w stanie osiągnąć względny sukces.
Soulcatcher. Każdy zarabia tyle ile jego praca jest warta. A więc nie, Polak zarabia mniej niż jego praca jest warta. Przykładowo kasjerka w Lidlu w Słubicach zarabia na rękę 700 euro, a dwieście metrów dalej we Frankfurcie nad Odrą kasjerka w Lidlu zarabia na rękę 1500 euro, przy czym koszty życia ponoszą podobne, jak to we wspólnym rynku. Różnica tkwi we wskazaniu GPS. Tak zwane prawa równości, solidarności, ble ble ble europejskie w zasadzie można streścić krótko, niezależnie od kraju masz prawo się przebrać za babę i obwiązek być przykładnym lewakiem, a cała reszta liberté, égalité, fraternité już jest dyskusyjna i oczywiście żaden sąd ani trybunał europejski nie widzi w tym problemu, a jak cos kręcisz nosem, to jesteś podejrzanym secesjonistą.
ssforever ---> UE daje tej kobiecie możliwość pracy za te 1500 euro, naprawdę takie to dla ciebie jest niezrozumiałe. Dlaczego pracuje za 700 skoro może za 1500?
Herr Pietrus ---> przykro mi że ci kompleksy eksplodowały, ale jakoś dojedziesz nic nie robiąc do emerytury. Dodaj do tej listy jeszcze to że ja nie czekam aż państwo da mi kasę. Np. od 10 lat dorabiam sobie zdalnie w USA i dostaję takie stawki jak amerykanie. Nic trudnego trzeba tylko coś w życiu robić a nie tylko pitolić bez sensu.
Nie zarabiam na marketingu szeptanym, nie wiem co tam sobie uroiłeś, na DAI zarabiam na popularności tej gry i wspominam o tym wyłącznie dlatego że na tym forum większość ludzi uważa DAI za bardzo słabą grę, a na świecie nadal grają w nią tłumy ludzi. Bo tak się świetnie na wszystkim znacie, macie gotowe odpowiedzi na każdy problem, z tym że większość tych odpowiedzi to bzdury.
Wiesz dlaczego mam dużo pieniędzy? Mam bo pracuję cały czas od ukończenia 17 roku życia. Teraz jest niedziela, długi weekend majowy itd, a ja siedzę od rana i pracuję. Jak chcesz mieć kasę to polecam pracę.
Ale twierdzisz, że zarabia tyle ile praca jest warta. Wiec praca po zachodniej stronie Odry jest warta 700 euro, ale rząd niemiecki/brukselski dokłada jest drugie tyle z kieszeni prywaciarza, albowiem gwarantowana prawem stawka minimalna w Niemczech wynosi 9,50 EURO brutto na godzinę.
ssforever ---> tak bo praca w sklepie który podałeś za przykład jest warta 700 euro a w drugin 1500 euro. Czego nie rozumiemy, przecież sam ten przykład podałeś.
Dlaczego właściciel musi płacić 1000 Euro skoro są pracownicy za 700?
Tak działa świat.
A ludzie nie są niewolnikami i mają prawo znajdować sobie lepiej płatną pracę i to daje nam UE.
Poza EU na np. takiej Ukrainie wszyscy zarabiają 100 euro poza garstką bogatych, czegoś takiego chcesz.
Myślę że tan naprawdę chodzi ci o to że za gównianą pracę chciałbyś dostawać duże pieniądze. Ale tak nie będzie nigdy. Z wielu powodów, ale głównie dlatego że na taką posadę będzie 1000 chętnych, z których wielu zdecyduje się pracować za mniej itd.
I dlatego wszystkie cwaniaki/nieroby/kombinatorzy idą w politykę, bo tam nie płaci się za umiejętności.
Właściciel musi płacić 1500 euro, choć wolałby płacić 700 euro, bo tak mu nakazuje prawo niemieckie/europejskie. Płaca minimalna nie jest ustalona, żeby ozłocić pracownika, ale żeby zapewnić mu minimum egzystencji. A wiec kasjerka w niemieckim Lidlu płaci za mieszkanie 300 euro, a w polskim 1500 złotych. Jak zakupy obie robią w pracy to wydają tyle samo. Koszty życia bez żadnych fajerwerków mniej więcej maja podobne. Czyli niemiecka kasjerka na minimum egzystencji, egzystuje dwa razy lepiej, niż polska, która egzystuje minimalnie tylko w połowie. Oczywiście polska kasjerka może jechać dobrowolnie na roboty do Niemiec, jak na najemnego parobka przystało i być szczęśliwą.
Ja po prostu jestem realistą. Jest, jak jest. Nasze miejsce jest w Europie w jakimś tam związku z zachodnią Europą od tysiąca lata, przez wieki to stamtąd ludzie przyjeżdżali tutaj pracować i żyć. My nie musimy nikogo prosić, za nic dziękować, błagać, żeby być, tam gdzie po prostu jesteśmy. Zachwycać też się nie ma czym.
Czyli niemiecka kasjerka na minimum egzystencji, egzystuje dwa razy lepiej, niż polska, która egzystuje minimalnie tylko w połowie.
Ale dlaczego patrzysz na zachód? Popatrz np na wschód i porównaj jak się żyje kasjerce u nas, a jak u nich.
A jak np egzystuje kasjerka w Ameryce Płd, albo w Azji, albo w Afryce?
A w ogóle to czemu niemiecka kasjerka, a nie np duńska, albo norweska?
ssforever
Przykładowo kasjerka w Lidlu w Słubicach zarabia na rękę 700 euro, a dwieście metrów dalej we Frankfurcie nad Odrą kasjerka w Lidlu zarabia na rękę 1500 euro, przy czym koszty życia ponoszą podobne, jak to we wspólnym rynku. Różnica tkwi we wskazaniu GPS.
Nie tylko o to chodzi. Różnica tkwi też w szeroko pojętej efektywności / wydajności pracy, ale nie pojedynczej osoby, ale systemu. Czemu statystyczny Polak w Polsce zarabia 1/5 tego co nawet ten sam statystyczny Polak w UK? Bo jak Polak w UK np. założy firmę to martwi się głównie jak pokonać w swojej branży konkurencję, a ten sam Polak u nas w kraju martwi się jak ogarnąć JPK, VAT, ZUS, itd. Nawet w korpo, z wyłączeniem tych zachodnich, które sobie dobrze radzą, poziom zarządzania często nadal jest "wschodni", co rzutuje na to ile firma może zarobić, a tym samym jej wydajność.
Soulcatcher
Teraz jest niedziela, długi weekend majowy itd, a ja siedzę od rana i pracuję. Jak chcesz mieć kasę to polecam pracę.
To ja witam w klubie pracujących w długi weekend. :)
Np. od 10 lat dorabiam sobie zdalnie w USA i dostaję takie stawki jak amerykanie.
Z ciekawości, jakieś rady jak się wbić z dorabianiem na zagraniczne rynki możesz dać? Czy głównie po wcześniejszych kontaktach biznesowych?
Pytam bo sam właśnie próbuję się wybić i jedyna rzecz jaką mi się udało to właśnie przez wcześniejszą współpracę etatową z kimś z zagranicy, a fuchy w kraju w mojej branży są żenująco nisko płatne niestety (dalej robię, ale muszę zwiększyć efektywność przekładania czasu na pieniądze).
Przykładowo kasjerka w Lidlu w Słubicach zarabia na rękę 700 euro, a dwieście metrów dalej we Frankfurcie nad Odrą kasjerka w Lidlu zarabia na rękę 1500 euro
Ja mam jeszcze inny przykład. Nauczyciel w szkole za godzinę pracy zarabia, dajmy na to, ok. 30 zł, a ten sam nauczyciel za godzinę takiej samej pracy (a nawet lżejszej) w domu (korepetycje) zarabia ok. 100 zł. Nawet większa różnica procentowa.
GoHomeDuck - Prawda jest taka że albo symetrycznie mówimy o tym że na zachodzie lepiej ma i lekarz i robol albo obrażamy się, że ktoś narzeka iż robol w poslce ma gorzej, ale jednocześnie siedzimy cicho i nie pokazujemy, że ci lekarze i informatycy to w Berlinie żyją jak królowie
Tylko tyle, tego, że różnice pomiędzy krajami, różnice w sile nabywczej pieniądza, w poziomie rozwoju itp są oczywiste nie musisz mi tłumaczyc.
I w sumie troll ss tym razem napisał tylko tyle - stwierdził fakt, że nadal jesteśmy w dużej mierze względnie tanią montownia i skoro robi się biznes w Chinach to i u nas się robić będzie
Jego postawy anty UE mimo to nie popieram i ogólnie z nim nie trzymam
Dziwię się tylko czemu na stwierdzenie znanego faktu że nadal jesteśmy państwem post kolonialnym tak się niektórzy zagotowali. :)
frer ---> nie ma prostej i uniwersalnej rady, trzeba się uczyć, pracować i być coraz lepszym w tym co się robi. I trzeba próbować, nie bojąc się ryzyka.
Przecież w Europie było już wiele wielonarodowościowych państw i zdecydowanie większość szlag jasny trafiła, inne na naszych oczach mogą się rozpaść. Więc śmieszy mnie, że UE będzie inne, historia nie jest po stronie zwolenników jednego państwa europejskiego.
Kto się niby w UE rozpadł? I kto niby ma się dopiero rozpaść? Casus Jugosławii czy Czechosłowacji jako przepowiednia dla UE jest absurdalna.
Uważasz, że Wielka Brytania, Belgia czy Hiszpania się nie rozpadną? Ciekawe. I w Europie było o wiele więcej państw wielonarodowościowych, które się rozpadły, niż te dwa wymienione wyżej.
Szkocja czy Irlandia jeśli wyjdą z Wielkiej Brytanii, to właśnie po to, żeby być w UE.
Przecież w Europie było już wiele wielonarodowościowych państw i zdecydowanie większość szlag jasny trafiła, inne na naszych oczach mogą się rozpaść.
Ja bym do dyskusji wrzucił jeszcze Szwajcarię (ich kantony o różnych językach), Niemcy (ich landy będące historycznie różnymi państwami) i Włochy (historyczne księstwa, które kilkaset lat między sobą walczyły). Czy te kraje też się rozpadają?
A może Polska powinna się rozpaść, bo była przez długi czas pod zaborami, których wpływ widać na podziały w kraju do dziś (podział wschód/zachód jest ewidentny w prawie każdych wyborach)? A może rozpadniemy się do poziomu plemion z połączenia, których powstał nasz kraj jakieś 1000 lat temu?
To czy coś się rozpadnie czy nie w dużym stopniu zależy od tego czym jest w danym momencie połączone i na ile to spoiwo jest mocne. Z samą UE problem jest taki, że statystyczny Polak (który często nigdy nie wyjechał za granicę, a czasem nawet dalej niż 100 km od miejsca swojego urodzenia), niewiele ma poczucia wspólnoty względem statystycznego Francuza czy Niemca. Podejrzewam, że już ten Francuz z Niemcem odnajdzie więcej wspólnego.
We Włoszech masz front północny ,czy jak to się nazywa, chcący odciąć północ od południa, dodatkowo Sycylia. U szwabstwa jest były nrd, który od czasu do czasu marudzi, Bawaria też coś przebąkiwała. Więc u nich też masz ruchy separatystyczne.
Co do drugiego akapitu, uważasz, że statystyczny Portugalczyk ma poczucie wspólnoty ze statystycznym Estończykiem?
Tylko Polacy są tacy źli i debilni?
uważasz, że statystyczny Portugalczyk ma poczucie wspólnoty ze statystycznym Estończykiem?
Tylko Polacy są tacy źli i debilni?
Nie, generalnie UE za szybko urosła i nie przywiązywano większej wagi do budowy poczucia wspólnoty, czy choćby poczucia wspólnego interesu. Do tego wiele krajów na każdym kroku pokazuje, że ich narodowe interesy są dla nich największym priorytetem.
Ja nawet nie wiem czy dla UE błędem nie było przyjęcie Polski i innych krajów Europy wschodniej. Dziś do UE by nas nie przyjęli, zresztą wielu ludzi samych nie chciałoby wchodzić.
Generalnie, ja uważam, że dopóki nikt nie wymyśli jak zbudować europejskie poczucie wspólnoty, UE powinno ograniczyć się do redukcji barier w handlu wewnętrznym (jednocześnie zwiększając bariery zewnętrzne, np. wobec Chin).
Choć i tu jest ukryta pułapka. Takiego stanu nie da się wiecznie utrzymać. Prędzej czy później UE albo musi się zfederalizować albo rozlecieć (przynajmniej częściowo).
frer -> Ja nawet nie wiem czy dla UE błędem nie było przyjęcie Polski i innych krajów Europy wschodniej.
Do wspólnoty przyłączono nas głównie żeby na tym zarobić, jeśli ktoś myśli że było to spowodowane chęcią pomocy realistą nie jest :P W momencie przyjęcia byliśmy idealnym krajem konsumenckim z niewielką konkurencyjnością i wielkim rynkiem zbytu.
Persecutor —> to taka zabawna teoria przeciwników UE.
Tyle że teraz by nas nie przyjęli. Wtedy udało nam się, były czasy które sprzyjały otwartości.
Teraz wykopią nas za to co robimy na koniec Unii.
Nawet gdybyśmy byli poza unią i tak kupował byś niemieckie i francuskie towary.
Myślę ze mało rozumiesz z tego co stało się w Europie przez ostatnich 30 lat. Podobnie zresztą jak większość Polaków.
Nie będzie to w interesie Polski , ale strasznie bym chciał zobaczyć wasze miny, gdy UE pozostanie tylko na papierze a prawdziwy sojusz będzie wewnątrz strefy euro.
"Do wspólnoty przyłączono nas głównie żeby na tym zarobić, jeśli ktoś myśli że było to spowodowane chęcią pomocy realistą nie jest :P W momencie przyjęcia byliśmy idealnym krajem konsumenckim z niewielką konkurencyjnością i wielkim rynkiem zbytu. "
Heh. Jeżeli przyjąć nawet Twoją narrację, to rachunek został nam wystawiony dużo wcześniej na etapie stowarzyszenia. W momencie przyjęcia w 2004 to my wystawiliśmy UE rachunek.
UE nas dołączyła z powodów geopolitycznych i ekonomicznych. Jeśli ktoś ma minimum wiedzy to wie, że to jest deal win-win, gdzie obie strony zyskują. W kontekście ekonomicznym zyskaliśmy znacznie więcej niż sama UE. Żeby prowadzić narrację o tym, że te Niemcy to nas do UE wzięły, żeby mieć nas za niewolników, to trzeba być niespełna rozumu (albo być zwyczajnym wyborcą konfederacji)
Soulcatcher -> Może i ty żyjesz w biblijnym świecie wielkiej miłości i sprawiedliwości, ale rzeczywistość jest taka że przyjęli nas do EU dla hajsu, była to obustronna korzyść i tyle. Nie są to żadne teorie przeciwników, bo polska dużo więcej zyskała niż straciła, ale myślenie że przyjęli nas "żeby nam dobrze zrobić" to jest myślenie idioty :P
uważasz, że statystyczny Portugalczyk ma poczucie wspólnoty ze statystycznym Estończykiem?
A uwazasz ze statystyczny mieszkaniec Arizony ma cos wspolnego z mieszkancem Nowego Jorku?
Jakies podzialy zawsze byly i beda, odkad Bog stworzyl 2 ludzi to ten drugi zaraz przywalil mu w leb kamieniem. Rywalizacja i podzialy sa na kazdym etapie. Najpierw klasy w szkolach miedzy soba rywalizuja, potem osiedla, miasta, wojewodztwa, kraje ect.
Bedziemy kolonizowac inne planety za 100 lat to bedzie podzial na interesy poszczegolnych planet o potem galaktyk.
Chodzi o myslenie w kontekscie globlnych interesow i DUZEJ geopolityki i co jest w niej do ugrania. A kazdy liczy sie z duzym a nie z malymi.
Ja jestem na tyle młody, że dobrze pamiętam jak do Polski wchodziły np. pierwsze zachodnie hipermarkety. Zachód nas mógł już doić zanim weszliśmy do UE i to o wiele bardziej niż teraz.
Ja jestem zdania, że bez UE nie osiągnęlibyśmy nawet 50% tego co osiągnęliśmy w okresie w którym jesteśmy jej członkiem. Choćby kwestia rozbudowy infrastruktury (np. drogi). Gdyby nie środki z UE, których nadal jesteśmy beneficjentem netto, tego by nie było. I nawet nie chodzi tylko o same fundusze, ale to, że ich wydatkowanie na konkretne cele było kontrolowane. Gdyby nie UE to ponad połowę kasy na infrastrukturę rozkradziono by na lewo i prawo, jak np. na Ukrainie.
Już nie mówiąc o możliwościach w zakresie mobilności jakie daje członkostwo w UE. Oczywiście, dawniej też było możliwe wyjechać do pracy do DE czy UK, ale teraz jest to nieporównywalnie łatwiejsze.
Sam transfer wiedzy na jaki pozwoliło nam dołączenie do globalnych łańcuchów dostaw też nie powinien pozostać niedoceniony.
Bedziemy kolonizowac inne planety za 100 lat to bedzie podzial na interesy poszczegolnych planet
Generalnie tak, ale akurat jak uda się przejść do etapu kolonizacji (pytanie kiedy) to wejdą w grę inne procesy. Dziś wszyscy siedzimy na ograniczonej przestrzeni i nie ma gdzie "uciec" aby zbudować sobie "swój" świat. Choćby w USA, pomimo skrajnej polaryzacji społeczeństwa, nie ma opcji, żeby gdzieś wyjechać i założyć nowe Stany Zjednoczone Republikanów czy Demokratów, gdzie albo rządziłaby pełna konserwa, albo pełna liberalizacja obyczajowa. Z możliwością budowy czegoś na innych planetach, to się może zmienić. Nie od razu, ale z czasem.
Same Stany zostały zbudowane głównie przez ludzi, którzy uciekli z Europy, bo mieli jej dość z różnych względów.
A uwazasz ze statystyczny mieszkaniec Arizony ma cos wspolnego z mieszkancem Nowego Jorku?
Jeden jak i drugi czuje się jankesem, dodatkowo mówią w tym samym języku. Pewnie jeszcze jakieś elementy wspólne bym znalazł. W Europie tak to nie działa.
Pracując w Niemczech czy innej Holandii ma się wypłacane tygodniówki. Jedna tygodniówka idzie na opłaty, reszta na takie albo inne potrzeby. W tym co pisze nie ma cienia teorii, mieszkałem i pracowałem w obu krajach, niezależnie od stanowiska stać ludzi na wiele, wiele więcej niż osobę na tym samym stanowisku w krajach takich jak Polska, Węgry czy Rumunia. Siła nabywcza drodzy Państwo, siła nabywcza.