Sorry, Geralt, ale Cień i kość pokazuje, jak powinien wyglądać dobry serial fantasy
W sumie racja. Serial jest na dość wysokim poziomie. Scenografia (kostiumy są na bardzo wysokim poziomie), gra aktorska, dobrze jest wszystko naświetlone a z tym w serialach różnie bywa no i nawet całkiem dobry CGI. Jedyne co mi przeszkadzało to na początku wątek tych przemytników (początkowo bardzo nudnie poprowadzony), naiwność Aliny no i dużo papki dla nastolatków. Poziomem bardzo przypomina to carnival row. No i tak nawiasem mówiąc to nie trzeba wiele by zrobić lepszy serial od wiedźmina.
Pamiętam, jak podczas oglądania Wiedźmina strasznie rzucały mi się w oczy generowane komputerowo tła. Produkcja ta wyglądała momentami jak gra, i to nie w tym dobrym sensie.
No właśnie za dużo tam tego było i zbyt się wybijało. Był po prostu słaby ten cgi no i scenografia często wyglądała tandetnie. Zastanawiam mnie jak to możliwe, że serial z mniejszym budżetem prezentuje się o wile lepiej od tego z większym. I to pod każdym względem. Nawet casting lepiej się tutaj sprawdził.
Jestem po 2 odcinkach, zachwycające są te kostiumy i sceny akcji, niesamowicie wygląda magia w tym świecie, jest taka rzeczywista, zaklęcia są skromne i mało inwazyjne, gdyby magia istniała w naszej rzeczywistości to wyglądałaby pewnie mniej więcej w taki sposób.
No bez przesady. Serial jest sredni pod kazdym wzgledem, srednie efekty, srednia fabula, srednie postacie, srednia scenografia.
Ludzie sie jaraja scenografia a tam nic specjalnego nie ma. Otworzyli szafe po innych filmach i ubrali aktorow, otoczenie to co widze za oknem, wnetrza budynkow to to samo co moge sobie w lokalnym palacu obejrzec, lba nie urywa.
Jaki serial fantasy, który w ostatnim czasie wyszedł przebił ten serial pod względem wizualnym? Wiedźmin miał ponad dwukrotnie wyższy budżet. A w porównaniu z tym serialem wygląda jakby miał o wiele mniejszy budżet.
Wiedzmin mimo wszystko wyglada lepiej. Innych Fantasy w podobnym settingu w ostatnich 2ch latach nie pamietam.
Cien i kosc to dla mnie poziom porownywalny z Shanarra.
Dla ciebie scenografia i kostiumy w wiedźminie wypadają lepiej niż w Cieniu i kości?
Ty tak na poważnie? :D
Dokładnie, średni poziom średni. w Wiedźminie o tyle plus, że nie chodziło o ratowanie świata, tylko postaci się rozwijały, a tutaj standardowo akcja wielkiego dobra z wielkim złem.
Ciri jakby nie patrzeć ratuje świat, a w tym serialu nie.
Ja nie zauwazylem roznicy. Plasko i przewidywalnie i kompletnie bez emocji. Po trzecim odcinku sie zatrzymalem, pewnie w weekend zobacze reszte.
Jezeli chodzi o scenografie to pewnie student pierwszego roku kostiumografii by sie sprawdzil.
Paradoksalnie wiedzminowe pomarszczone peni-zbroje uwazalem za jedna z ciekawszych i nowatorskich artystycznie rzeczy w wiedzminie. Widac bylo tam reke Baginskiego, ale niestety zeby dotrzec do tlumu, trzeba myslec jak tlum.
No i uwazam multiple podobnie jak pierwsze mini za jeden z samochodow - ikon wzornictwa przemyslowego.
Paradoksalnie wiedzminowe pomarszczone peni-zbroje uwazalem za jedna z ciekawszych i nowatorskich artystycznie rzeczy w wiedzminie. Widac bylo tam reke Baginskiego, ale niestety zeby dotrzec do tlumu, trzeba myslec jak tlum.
Nie no żeby było bardziej ekstrawagancko i artystycznie mogli chodzić w stringach z blachy i zamiast broni białej używać wielkich dildosów :P Pomarszczone zbroje są gwałtem na intelekcie i zaprzeczeniem funkcji jaką miały pełnić z tego powodu armia ubrana w takie coś wzbudza tylko śmiech.
Serial może i wyróżnia się ponad wiedźmina, no ale nie aż tak mocno, by go wychwalać pod niebiosami jaki, to on wspaniały.
Kurde miałem to szczęscie,że jakieś pół roku temu przeczytałem "królestwo kanciarzy".Do cholery
W serialu nie ma nic.żadnego wstepu czy wyjasnienia czegokolwiek.Dla mnie serial jakby zaczął się od srodka....zeby po 2 odcinakach się zes***ć bo własnie brakuje wstępu i jakiegokolwiek "zapoznania" widza z bochaterami
Autorowi tej pseudoreklamy dałbym w ryj jako osoba zaznajomina z książką
A i jeszcze musze dodać,że w porównianiu do książki został cholernie zfeminizowany i wykastrowany.W książce dziewczyny w burdelach są własciwie niewolnicami mimo ,że są niepełnoletnie
Czekaj, czekaj...
Postać A jest na codzień B
Pewnego dnia, podczas C okazuje się, ze posiada D
Od tego momentu rusza w E aby uratować świat przed F
A - imie i nazwisko bohatera
B - zawód lub zajęcie
C - zdarzenie zawiązując akcję, atak, śmierć idp
D - zdolności, moce, przedmiot
E - podróż, przygoda, misja
F - antagonista lub inny koniec świata...
Brzmi jak początek 90% jRPG i mocno przeżuta klisza...
Ale fajny schemat, pasuje praktycznie do wszystkiego.
Geralt jest wiedzminem,
Pewnego dnia podczas zlecenia okazuje sie ze jego nagroda jest dziecko,
Od tego momentu rusza by uratowac swiat przed białym zimnem czy co tam było.
Frodo jest hobbitem,
Pew... nie to za proste
Szarik jest psem
Pewnego dnia podczas spaceru okazuje się że może jezdzic w czołgu
Od tego momentu rusza do Berlina by uratować świat przed Niemcami xD
Klisze są niemal zawsze, kwestia by je odpowiednio ubrać.
Racja. Tylko, że ta klisza to nie tylko jRPG. To raczej schemat fantasy w ogóle.
Władca Pierścieni? Proszę bardzo: Frodo jest na co dzień zwyczajnym Hobbitem. Pewnego dnia okazuje się, że posiada magiczny pierścień. Od tego momentu rusza na wyprawę, aby uratować świat przed Sauronem.
Baldur's Gate? Pewnie: Bohater jest na co dzień zwyczajnym, przybranym dzieckiem, zwyczajnego Goriona. Pewnego dnia, podczas ataku tajemniczych napastników, okazuje się, że posiada boskie pochodzenie. Od tego momentu rusza w podróż, aby uratować Wybrzeże Mieczy przed Sarevokiem.
Ostatnie Imperium, Sandersona? Vin jest zwykłą złodziejką, pewnego dnia naraża się obligatorom i okazuje się, że jest allomantką (posiada magię). Od tego momentu bierze udział w obalaniu Ostatniego Imperatora, a później (a jakże) musi uratować świat przez Zniszczeniem.
Schemat stary jak gatunek fantasy (a i w innych gatunkach też da się go zastosować) i nie tak prosto wymyślić coś nowego. Wszystkie te klisze ładnie wyśmiewała Pjankowa W Prawach i powinnościach (nawet Tolkienowi z przejściem przez Morię się oberwało), Sprague de Camp w Rycerzu Mimo Woli i Niechcianej Księżniczce czy Green w Błękitnym Księżycu.
Pierwsze powieści Pratchetta ze Świata Dysku (do Czarodzicielstwa) to praktycznie jeden wielki zgryw z klisz fantasy.
Racja. Zapomniałem o Pratchetcie. Jeszcze Hines w swojej serii o mało bohaterskim goblinie jechał po kliszach.
A ja uważam, że warto obejrzeć, nie jest złe, nie jest super ale warto. Na pewno nie stracicie czasu, myśle, że osoby, które się interesują serialami tego typu, nie mają tak cennego czasu, by nazwać go stratą po przez obejrzenie tego ;) Nie ma co udawać przed sobą, że jest inaczej :P
P.s. polaczki znafczyki wszystkiego, zawsze na propsie :) nauczą się paru fraz, żeby brzmieć bardziej inteligentnie lub jak znawca tematu, a wrzeczywistości... wiadomo :D
Mogłeś sobie już darować „p.s.”. Jak Cię boli, że komuś się nie podoba serial to zrozumiała sprawa ale po co od razu wyzywać od „polaczków”.
Dlaczego ma być przykro Geraltowi, że dostał kolejny najwyżej średni serial? Jak już to raczej 'sorry Lauren' bo Geralt ma świetną sagę książek i serię gier a że w filmy i seriale też go wrzucili, tylko że wątpliwej jakości to już nie jego wina ;)
Lauren S. Hissrich co prawda całkiem dobrze czuje wiedźmińskie uniwersum
Źródło: https://www.gry-online.pl/opinie/sorry-geralt-ale-cien-i-kosc-pokazuje-jak-powinien-wygladac-dobry/z0b68 . Co ona robi??!! To jakiś żart z tą wypowiedzią chyba. Po tym przestałem czytać artykuł, bo autor mało wiarygodny.
Dosłownie w tym samym akapicie piszę o tym, że Sapek mógłby Hissrich trochę "przystopować", więc może jednak trzeba było czytać dalej ;) "Całkiem dobrze" to tu słowo klucz, nie uważam, że to genialna ekranizacja i wszystko się w niej udało, ale zdecydowanie widziałam gorsze - na przykład film o Percym Jacksonie, który z książką nie ma nic wspólnego poza imionami bohaterów. Netflixowy Wiedźmin miał wiele głupotek fabularnych, ale moim zdaniem sama interpretacja opowiadań przez twórców serialu wypadła póki co zgrabnie. To, co sami dodali od siebie, mnie bolało. Nie jest to najlepszy serial świata, ale nie ukrywam, że oglądało mi się go przyjemnie - szczególnie tam, gdzie trzymali się materiału źródłowego.
ikazushi
"Netflixowy Wiedźmin miał wiele głupotek fabularnych, ale moim zdaniem sama interpretacja opowiadań przez twórców serialu wypadła póki co zgrabnie."
Szczególnie interpretacja opowiadania o diable. Spadłem z fotela jak zobaczyłem tę "interpretację". Gdyby nie to, że znam opowiadania Sapka, nawet bym nie zwrócił uwagi na to coś co pokazał netflix, bo opowiadanie mignęło na ekranie w 15-16 sekund.
Póki co serial Wiedźmin po 1 sezonie jest pod prawie każdym względem słabszy niż 2 najlepsze seriale fantasy w historii TV:
1) "Robin of Sherwood" 1984-1986 (soundtrack, klimat, wyrazistość postaci, emocje, realizm starć, zdjęcia, brak dublerów, prawdziwa broń na planie)
2) "Gra o tron" z sezonów 1-4 (fabuła, dialogi, postacie, klimat, emocje, efekty, intrygi, polityka, zdjęcia, bitwy, kreatywność itd)
Oczywiście GOT z sezonów 5-8 został niesamowicie spłycony i jakość serialu padła na pysk - scenariusz, dialogi, spójność postaci, intrygi, scena polityczna, prostota, zabranie dawnej inteligencji Littlefingerowi, Varysowi, Tyrionowi czy zrobienie karykatury książkowych odpowiedników z Dorana Martella i Eurona Greyjoya.
Co do Sapka to jego saga o Wiedźminie jest trochę przereklamowana. Przecież dzieło jego życia to trylogia husycka.
Parafrazując mojego pięcioletniego syna powiedziałbym, że ten serial jest dobry ale trochę taki niedobry. Oczywiście mowię o Shadow and Bone.
Oglądałem. Wynudzilem się. Wiedźmin jednak lepszy.
Autorka ma słabość do Young Adult, stąd też wynika taka a nie inna ocena, której nie mam zamiaru negować.
Dla mnie "Cień i kość" to dość prosta opowieść, pełna klisz z innych gatunków, sympatyczna, sprawnie zrealizowana, dobrze się oglądająca, ale też nie wnosząca nic nowego. Po książki zapewne nie sięgnę, bo nie widzę potrzeby. Nie jestem targetem. :)
(A w przypadku takiej "Gry o tron" po pierwszym sezonie przeczytałam całość, to świadczy o tym, czego ewentualnie szukam w tego typu literaturze).
Wiedźmin to dużo trudniejszy materiał wyjściowy, który nie jest samograjem. Ergo i serial, który na jego podstawie się kręci jest zadaniem o niebo trudniejszym. Zaczęto od opowiadań, a to pod względem choćby formy rzecz unikatowa w świecie literatury fantasy. Jakoś sobie z tym materiałem poradzono, mi się nawet podobało, choć oczywiście ze sporymi wpadkami (smok... ech złoty smok...). Z saga powinno być prościej.
Porównanie obu seriali jest, wg mnie, pewnym nadużyciem. To tak naprawdę zupełnie odmienne gatunki w nurcie fantasy. I niech tak zostanie.
Niech bohaterowie "Cienia i kości" będą niezatapialni, a Mal aż za dobry, a Wiedźmin niech nam opowiada o świecie, w którym się próbuje nie wybierać, gdy mamy do wyboru tylko "mniejsze zło".
Zdecydowaliśmy się porównać oba seriale, bo oba są produkcjami fantasy od Netflixa wydanymi w ostatnim czasie i widać, że gigant wyciąga wnioski ze swoich działań. Zgadzam się, że Wiedźmin jest kierowany do starszego odbiorcy, ale to nie znaczy, że Cień i kość jest tylko dla młodzieży. Chodziło mi raczej o to, jak bliska oryginału jest tym razem koncepcja twórców, w kontraście do serialowego Wiedźmina, gdzie sporo pozmieniali na gorsze - i może można by temu zapobiec, gdyby Sapkowski zaangażował się w produkcję.
A, i czytam dużo więcej niż YA, dorosłego fantasy też sporo w życiu pochłonęłam. :) Ale tak, gatunek lubię, lata temu to on dał mi miłość do czytania i nie uważam, żeby był jakiś gorszy niż inne. Nawet u Tolkiena mieliśmy dość jasno określoną walkę dobra ze złem - takie uniwersalne opowieści też mogą porwać czytelnika. Bardugo operuje kliszami, zgadzam się! Ale robi to w sposób niewyświechtany i z polotem, co zobaczyć możemy na przykładzie Zmrocza czy Wron. Zarówno książkowych, jak i serialowych.
Bardugo operuje kliszami, zgadzam się! Ale robi to w sposób niewyświechtany i z polotem, co zobaczyć możemy na przykładzie Zmrocza czy Wron
Haha, juz w pierwszysm odcinku wiedzialem jaka mamy fabule i co bedzie w kojenych czesciach. Jak mialbym ta ksiazke czytac po obejrzeniu serialu to chyba bym sie pocial, sztampowa opowiastka. Owszem to sie moze podobac, czyta sie/oglada sie lekko i przyjemnie, niczym serie Harlequina.
Mojej zonie sie podobalo, po przezywala naiwnosc nastolatki zabujanej w czarnym charakterze.
Też nie jestem targetem i nie zamierzam sięgać po książki tego gatunku, a mimo wszystko serialem - dzięki tej recenzji - się zainteresowałem. Fajnie jest od czasu sięgnąć po coś mniej angażującego czasowo i emocjonalnie, a jednocześnie dającego sporo satysfakcji z oglądania.
Co do Wiedźmina, to w moim przypadku twórcy serialu raczej nie mieli szans w starciu z oczekiwaniami. Ale to jest akurat literatura, z którą dorastałem jako nastolatek - pochłaniając kolejne książki w kilka-kilkanaście godzin od pojawienia się w księgarni. A potem regularnie wracałem do nich co kilka lat tak, że mogłem sypać cytatami z sagi przebudzony w środku nocy. Potem była ekranizacja z Żebrowskim i najpotężniejszy kac w moim życiu, a teraz ten serial Netflixa, do którego obiecałem sobie podejść dość chłodno. I prawie mi się udało. No ale wiadomo jak to jest z turbofanami ;)
Ale serio, nawet godząc się na filmowe uproszczenia, spłycanie postaci, czy dialogów można było stworzyć coś, co miałoby nieco więcej ikry, polotu, czy po prostu lepiej oddawało ten klimat jedynego w swoim rodzaju, postmodernistycznego fantasy Sapkowskiego. I naprawdę zbroje Nifgaardczyków, czy kolor skóry elfów nie mają tu nic do rzeczy...
Od wiedźmina odbiłem się po 1 odcinku. Temu serialowi dam szansę, jak zapowiedzą drugi sezon, bo szkoda czasu na serial, który może dostać cancela.
A ten serial, to jest bardziej młodzieżowy czy do oglądnięcia?. Jeśli pokroju shanary, wilkołaków, riverdale itd to dzięki za potwierdzenie i nie marnowanie czasu.
Hmm, klimat bardziej jak Harry Potter czy Mroczne Materie - jest o młodych ludziach, ale jednocześnie dość poważnie. Do tego wątek Wron to trochę Dom z Papieru czy Ocean's Eleven. W porównaniu do Riverdale wypada dużo lepiej, ale to akurat nie jest ciężkie do osiągnięcia.
Obejrzałem, choć nie czytałem książkowego pierwowzoru. Serial aspiruje do miana "prawie dla dorosłych". Faktycznie, można porównać to poziomem dojrzałości potencjalnego odbiorcy do Shannary, ale dla nieco (naprawdę nieco) starszych widzów. Jest nawet pokazana ludzka krew (!), ale latające kończyny i wypruwane flaki to nie tutaj. Produkcja jest słownie "grzeczna", bez "F* wordów". Efekty - mało ich i średnie. Ładne scenografie (zwłaszcza wnętrza Małego Pałacu). Fabuła nie jest zawiła, miejscami sztampowa, bohaterowie raczej bez wyrazu. Lider grupy "rzezimieszków", Kaz jest idealnym tego przykładem. Jeśli główna postać ma być wg obecnych trendów "tą silna i niezależną" - nie widać tego, nawet niestety fabularnie
spoiler start
prawie że kończy jako słoik z maną
spoiler stop
. Problemem może być rzucenie widza w świat pełen niezrozumiałych z początku pojęć, np. "grisza", "zmrocz", nazwy armii i krajów, bez wyjaśnienia co jest czym. Po paru odcinkach już wiele wiadomo.
Jestem po dwóch odcinkach. Póki co, nie porwało mnie, ale oglądam dalej. Może zaskoczy.
Serial Przeklęta jakoś lepiej mi wszedł. Realizacja też lepsza od Wiedźmina, zwłaszcza efekty a tematyka podobna.
Opowieść o Pani Jeziora, czyli znanej nam dobrze z Wiedźmina postaci
Serial jest najwyraźniej adresowany do nastolatek młodszych. Tak niemiłosiernie razi swoją naiwnością, że porównanie do Wiedźmina są zupełnie nie na miejscu.
Z pewnością nie wrócę to tego serialu, ani nie będę czekać na kolejny sezon.
To prawda, dość mocno zarysowano wątek inicjacji romantycznej u głównej bohaterki i nastawiono mocno serial na to, by widzowie mogli kibicować parze młodych kochanków, by ich miłość pokonała wszelkie przeszkody.
Czyli względem książki nic sie nie zmieniło, może kiedyś obejrzę ale wątpię.
Za stary dziad już jestem na takie netflixowe popierdółki dla 12 latków. Generalnie Netflixa należy omijać jeśli chce się zachować jakiś tam poziom inteligencji.
Co wy gadacie, serial nie jest mega kiepski, ale też nie jest jakiś specjalnie dobry, ot taki średniak.
Nie ma ani jednego aktora tak charakterystycznego jak Cavill, nikt tam nie gra tak dobrze. Ogólnie bardzo przewidywalne są wydarzenia, szczególnie pojedynki, gdzie główni bohaterowie muszą w ostatniej chwili cudem uciec lub wygrać.
Też serial jest niskobudżetowy, średnie efekty świetlne, lokacje małe i żadne specjalne. Ot takich pałaców to w Polsce mamy z 10 przynajmniej. Nie ma dużo scen masowych, Wiedźmin przynajmniej początek miał z rozmachem, a tutaj niczego takiego nie ma.
Nie mówię, że "Cień i kość" jest kiepskie, ale to raczej poziom takiego Shannara Chronicles, mocny przeciętniak z nastolatkami ratującymi świat.
Serialowy Wiedźmin to tragedia, którą wstydziłem się oglądać, a Cienia i Kości obejrzałem dwa odcinki i przynajmniej nie czuję się szczególnie zażenowany.
"Sorry, Geralt, ale Cień i kość pokazuje, jak powinien wyglądać dobry serial fantasy"
Wiedźminowi netflixa to każdy inny serial fantasy mógłby pokazać jak to się robi...
No nie wiem, Wiedźmin miał oczywiście swoje wady jednak łyknęliśmy go z żoną na praktycznie jedno weekendowe posiedzenie, Cienia i Kości nie możemy zmęczyć.
Myślę że to jednak jakość materiału źródłowego. Bardugo podobnie jak ta druga od "Szklanego Tronu" piszą bardzo miałką fantastykę z "silną i niezależną" (of course), do której oczywiście klei się conajmniej dwóch "miałkich i sztampowych" (of course), co skutkuje kompletnie nieinteresującym trójkątem miłosnym (of course) i to wokół tego kręci się cała akcja.
Bardzo chciałem polubić ten serial, podchodziłem z dużym entuzjazmem ale to naprawdę nic wybitnego. Sytuację faktycznie ratują "Wrony" i to dla nich pewnie zmuszę się i zobaczę do końca ale do przyjemności jaką dał mi pierwszy sezon Wiedźmina to nawet nie jest blisko.
Do takich rzeczy zawsze trzeba z Aardem i Quenem podchodzić, żeby pod wpływem Aksji nie wpaść w żaden Yrden, bo na koniec możemy się od tego wszystkiego Igni jedynie spalić lub poparzyć.
Netflixowy Wiedźmin to była tragedia, niczym seriale z Hallmarku. Trudno o coś gorszego.
Sorra, ale patrząc z boku to ten Cień wygląda właśnie jak serial dla nastolatek i młodzieży. Co do wyglądu, to strzelam że Cień wybija się kostiumami, ale prawdziwego CGI nawet w nim nie ma. Wiedźmin miał wiele świetnych ujęć gdzie 99,9% ludzi stąd nie byłoby w stanie wskazać które elementy są CGI a które nie (ja także), kilka scen wielkoskalowych, miał kilka postaci full cgi, w tym jedną z mimiką twarzy, co naprawdę niewiele filmów jest w stanie wykonać tak żeby nie wyglądało kiczowato. Kompletnie inny setting, target i poziom, nawet jeśli do wiedźmina można się mocno przyczepić.
Do tego dodać sam fakt popularności - wiedźmin zatrząsł całym internetem, sam fakt że następne seriale takie jak ten są porównywane właśnie do niego sporo o nim mówi. A ten serial pytanie czy w ogóle dostanie kontynuację.
Sztampa, kalka, kserokopia.
Żona odmówiła po pierwszym odcinku dalszego oglądania. Ja poddałem się po drugim. Ubranka i jakaś tam słaba historyjka niestety niczym nie są w stanie nas zaciekawić. Z seriali dla dzieci do lat trzydziestu i młodzieży odrobinę starszej już List do Króla udało się dotrwać ze cztery odcinki.
Swoją droga mogliście porównywać te dwa seriale ale rozumiem, że Wiedźmin i klikalność więc usprawiedliwienie dla ekonoma jest.
edit: Sie przypomniało. Przeklęta też lepsza do porównania... ale... Wiedźmin tu był :P
No no, widzę, że rodzi się nowy serialowy bożek, idę po popcorn i czekam na moment, gdy nagle wszyscy fani Wiedźmina znajdą sobie nowego bożka i nagle zmienią zdanie genialniej produkcji Netflixa.
Cien i kosc, to młodzieżowa drama z elementami fantasy. Target jest jeden - nastolatki w okresie dojrzewania, których rajcują miłosne perypetie młodych bohaterów z którymi mogę się utożsamić. Wiedźmin to całkiem inny target, stawiający nacisk na inne elementy. Cien i Kość to taka Sabrina, a nie brutalny świat fantasy.
W CiK czuć niskobudżetowość w strojach i lokacjach. Niestety fabuła książki na to nie pozwala, by zrobić z tego bardziej kameralne widowisko. Coś ala Dom Grozy.
Bardziej dojrzały widz za bardzo nie ma czego tu szukać.
Naiwność wylewa się z ekranu niczym jucha w Wiedźminie.
Warto obejrzeć chociaż jeden odcinek, by się przekonać. Może komuś sie spodoba jako zapchajdziura na wieczorny seans.
Serial jest słaby a scenariusz przewidywalny jak Karate Kid. Wiesiek lepszy.
Hę? Przecież ten serial jest przeciętny najwyżej. Typowe miałkie, absolutnie niczym się nie wyróżniające fantasy.
To smutne że mimo przeciętności, jest to znacznie lepsze od Netflixowego Wiedźmina... to tylko pokazuje jak bardzo spieprzony jest ten drugi, mimo naprawdę dużego budżetu. Serio nawet te biedne Kroniki Shanary dałem radę zmęczyć mimo odruchów wymiotnych gdy tylko wchodziły wątki romansowe dla nastolatków, czego nie mogę powiedzieć o serialu z siwym w roli głównej, który w zasadzie dało się oglądać tylko gdy Cavil był na ekranie.
Byłby dobry, gdyby nie był taki bzdurny przez takie sceny jak ta, gdy łapią gościa, który patrzy się na śmierć panny, a potem używa nieziemskiej mocy i tnie napastników na kawałki. To nie mógł tego zrobić, zanim ją zabili ? A gość który jest zwykłym człowiekiem bez zadnej mocy, wychodzi z każdej opresji, gdy powinien być dawno zabity. To jest serial dla dzieci czy dla osób z bardzo niskim IQ ? Czy chodzi o to, że jak fantasy, to można napchać głupot ile wlezie ? Szkoda, bo jest znacznie lepiej zrobiony od Wiedźmina.
Sam jestem zdziwiony po dwóch pierwszych odcinkach (a nawet po samym pierwszym), że to takie dobre i wciągające. Kurde, w ogóle nie oglądam GoTów czy innych podobnych, Wiedźmina przełknąłem, bo to Wiedźmin, ale to jest fajne.
Popełniono tylko jeden, moim zdaniem karygodny błąd - jestem totalnym laikiem w tej historii, nigdy nie słyszałem o książce i co? I w pierwszym odcinku dostaję w ryj 214234 imionami, 123123 krainami, hermetyczną terminologią i ledwo po 50min rozumiem kto co umie, kto co robi i czym się kieruje. Totalnie za dużo wszystkiego, ja rozumiem, że to historia dla fanów, ale jest ogólnodostępna, więc i laikom można było trochę więcej wyjaśnić.
Oczywiście NF nie byłby sobą, gdyby w drugim odcinku nie dać... Afroamerykanina w babskich ciuchach i szmince...
Porównanie tego serialu do GoT czy nawet Wiedźmina to śmiech na sali (chyba że mamy porównywać jedynie z ostatnim sezonem).
Serial typowy od Szitfixa, nastolatki z super mocami co mają ratować świat. Fabularnie totalny gniot, dziur i sensu całej tej opowieści nie ma.
GoT było świetne bo tło świata zostało nakreślone i rozbudowane, tutaj wszystko po łebkach.
Po 1 odcinku już wiadomo jak cała opowieść się potoczy i naprawdę nie ma nic w niej ciekawego.
PS. na tym serwisie jest ciągła promocja każdego gniota od Netflixa. Skoro dostajecie kasę za promocję filmów i seriali tej platformy dlaczego nie ma informacji, iż te artykuły są sponsorowane?
Portal sprzedał sie bez reszty już jakiś czas temu i z czegoś, co dało się kiedyś przyjemnie czytać stał się papką służącą jedynie do promocji tym, którzy zapłacą więcej. Mówię tu choćby o Netflix czy CD Projekt Red, którzy mają tutaj swój kącik adoracji. A wygibasy redaktorów, którzy w jakiś przedziwny sposób próbuję perfumować to co ewidentnie śmierdzi jest żenujące...
Wiedziałem, że to kobieta pisała artykuł... one nigdy nie rozumieją różnica między prawdziwym fantasy a young-adult harlekinem, który wplata szablon z Twilight. Ten drugi bardzo łatwo opowiedzieć. To się samo opowiada, ale jest to szablon, który za kilkanaście lat wygeneruje co 2gie AI w Internecie.
Żeby nie było że nie próbowałem oglądać... ale gdyby nie żona to najpewniej przestałbym po 1wszym odcinku.
dobrze wykonany technicznie ale z beznadziejną fabuła / no nie wiem przy Białym Wilku mimo że też w wielu miejscach niedomagał jednak bawiłem się lepiej.
Zrobiliby serial z uniwersum Dark Souls , to by się obejrzało
Mnie się podobał. Mocne 6,5. Z niecierpliwością będę czekał na kolejne sezony. Niemniej zestawianie CiK z Wiedźminem (jednak około oczka lepszego), a już na pewno z GOT to przesada. Inna klimat, inny odbiorca. Mimo fajnych kostiumów i ciekawego uniwersum, postacie są bardzo psychologicznie płytkie, co niby miałoby zaskoczyć widza - ujawnienie kim jest Zmrocz ?
Generalnie, dobry serial dla gimnazjalistów, który także doceniony może być przez dojrzałych wiekiem widzów, ale intelektualnej uczty tu nie znajdziecie.
Z ciekawości zacząłem oglądać i chyba nie dotrwam do końca sezonu. Pomijam już wybitnie nastoletni target, bo aż tak bardzo mi to nie przeszkadza, ale ten serial wykłada się na tak elementarnych sprawach jak przedstawienie świata. Minęły dwa odcinki a ja dalej nie wiem o co tam w ogóle chodzi w tej wojnie, kto z kim walczy i z jakiego powodu... Fabuła niby świadomie skupia się na tych kilku postaciach i ich losach, ale co z tego, skoro nie potrafię ich umiejscowić w jakimś szerszym kontekście? Jak może mnie wciągnąć opowieść o świecie, którego zasad i historii nie rozumiem, bo nikt mi ich nie wyjaśnił?
Jabłka i pomarańcze. Urągająca rozumowi, sztampowa historyjka dla nastolatków, na poziomie Zmierzchu. Z drugiej strony mamy wyboistą próbę podejścia do dorosłego fantasy.
Autorka zaangażowana, bo to jej szansa na wybicie się i ogromną popularność i pieniądze. A Sapkowski już nic nie musiał, bo gry już zrobiły swoje.
Oba seriale cierpią na budżetowość. Czteroosobowe armie i sześcioosobowe bitwy. Kostiumy lepsze w S&B, ale i temat łatwiejszy, bo mundury carskiej Rosji wiszą gotowe w każdej wytwórni.
No i oczywiście Herr Flick i jego trzyosobowa mafia. Jak gang Olsena. Rozwala mnie ten wątek.
Akurat Kaz moim zdaniem jest jedna z najciekawiej napisanych postaci, choć - jak czytałem - wątek Wron w ogóle nie należy do historii Aliny. Mamy tu postać kulejącą, masterminda, mającego zawsze kilka planów w zanadrzu. Do tego umie jakoś walczyć, jest totalnie neutralny, ani huraoptymistyczny, ani depresyjny. Nie zabija dla frajdy ani z jakichś idiotycznych powodów, pojawia się tam, gdzie trzeba i równie szybko znika.
Totalnie mi się postać podobała. Gorzej z tym ciemnym elementem roweru...
Żeby nakręcić coś lepszego niż pierwszy sezon Wiedzmina z Netflixa, wcale nie trzeba się za bardzo napracować.
Znajomi co sprobowali powiedzieli, ze obejrzeli, wiec ja juz nie musze. No, young adults to byli ponad pol zycia temu. Moze to dlatego...
To chyba smutne takie udawanie przed samym sobą, że jest się na coś za starym. Zostaje tylko zgorzkniałość i pseudopowaga. A może to strach, że Ci się spodoba i będziesz musiał "klęknąć" przed sobą?
W sumie to pierwsze zdanie jest tak głupie, że aż dziwne, że prawdziwe. W jaki sposób obejrzenie przez nich decyduje o tym, że nie musisz?
Przebrnąłem przez całość. Dobrze zrobiony spójny serial. Wiedzmin przy nim to jakas bzdurna wycinanka wątków, w których łapią się Ci którzy znają temat. Problemem S&B jest material zrodlowy, zbyt banalny, wszem najerzony poprawnością polityczną, która wrecz wciska się na siłę. Kłóją rowniez aktorzy, którzy swoim wymuskanym wizerunkiem ni jak nie pasuja do postaci ktore odgrywaja. Podobało mi się to, że było kilka różnych wątków prowadzonych równolegle, które pod koniec sezonu ładnie połączyły się w pasującą do siebie układankę. Mimo że temat miałki i banalny chetnie obejrze następny sezon.
Showrunnerka Wiedzmina mogłaby się sporo nauczyć.
well, niech pierwsze 3 sezony Gry o Tron pokazuja jak powinien wygladac dobry serial fantasy a nie Cien i Kosc.
Dlaczego "sorry Geralt" ? Czyżby to Geralt był scenarzystą tego bardzo słabego serialu Netflixa o Wiedźminie ?
Są męczydupy którym nic nie pasuje.
Serial miał swoje problemy ale w ogólnym rozrachunku był świetny, a drugi sezon zapowiada się jeszcze lepiej
Dla ludzi czytających sage Sapkowskiego, ten serial jest kaszaną, dlaczego?
-Vilgefortz wykreowany na mięczaka mimo iż w ksiażce w
spoiler start
pierwszym starciu rozwalił Geralta jak bobasa.
spoiler stop
-To co zaprezentowała Yennefer na samym końcu to były podstawy arcana magii.
-Zbroje Nilfgaardu które wyglądały jak zmarszczona moszna.
-Strasznie chaotyczne przejście z opowiadań do sagi.
-Przeskoki takie że jak ktoś nie czytał książki albo jest mniej spostrzegawczy nie będzie wiedział co jest teraźniejszością a co przeszłością.
- I ta Triss, z pięknej czarodziejki zrobili z niej brzydule gorszą niż Yenn przed magiczną metamorfozą.
Ja to się boję o inne postacie, Julia Abatemarco, Francesca Findabair, Cahir (chyba bez hełmu nie był pokazany). Nie jest jakiś najgorszy ale jeśli chcieli zrobić wizualizacje książki dla oporonych do ksiażek to oporny bedzie jeszcze bardziej oporny po tym serialu xD. II Sezonowi się przyjrzę ale imo po książkach i trylogii gier to będzie tylko przeciętniak.
Zachęcony tekstem odpaliłem dwa pierwsze odcinki. Serial nie jest zły, ale dobry tez nie jest. Taka trochę fantasy teenage drama, mimo wszystko uważam, ze poki co nie jest przesadnie oryginalny pomimo dość oryginalnej nakładki na świat. Tak jest - typowy świat fantasy, tylko trzy epoki później.
O ile do serialu Wiedźmin mam sporo zastrzeżeń, tak moim zdaniem ma on długoterminowo większy potencjał.
Akurat początek jest słaby i nierówny, później już jest lepiej, oczywiście jakimś cudem nie jest.
Skoro Shadow and Bone pokazuje, jak powinien wyglądać dobry serial fantasy to His Dark Materials praktycznie przebija go w każdym możliwym aspekcie.
Jak dla mnie serial do zapomnienia.
I to nie dlatego, że się nie wyróżnia, a dlatego, że chciałbym go zapomnieć.
Pomimo, że serial został stworzony na podstawie książek, to według mnie fabuła jest jego najgorszą stroną. W skali bohaterów jest to mieszanina przypadku, łatwego manipulowania główną bohaterką i nierozważnych decyzji. W skali "niebezpieczeństwa dla świata" i "głównego złego" brakuje miejsca dla drugiego sezonu - w połowie pierwszego dowiadujemy się już praktycznie o całej intrydze i wiemy, kto jest tym złym. I jeszcze jakoś by to uszło jako przeciętny serial, jednak łatwość z jaką daje się manipulować główna bohaterka jest przerażająca. Niestety fabuła wymaga od widza, aby nie zadawał pytań, z tego powodu nie jest dla mnie niczym więcej, jak tylko serialem dla nastolatków.
spoiler start
Pierwsza rzecz jaka rzuciła mi się w oczy. Na początku serialu dwójka głównych bohaterów przemierza fałdę statkiem. W trakcie podróży dowiadujemy się, że na trasie zostały ustawione w równomiernych odstępach znaki. Jest ich 38. Po przekroczeniu 2 z nich jedna z postaci (wbrew zakazowi, ale to nie ostatni przypadek w tym serialu, kiedy ktoś postępuje przeciwnie do tego co powinien zrobić) odpala lampę, aby widzieć więcej. Zwraca to uwagę potworów na statek. W trakcie bitwy jedna z postaci wyskakuje za burtę. Całkowitym przypadkiem i jakimś wielkim szczęściem ta postać PRZEBIEGA przez całą fałdę 36 znaczników w kierunku docelowym i nic się jej nie dzieje. Do tego wybiera dalszą krawędź fałdy, mimo że wrócić miałby tylko 2 znaczniki. Co więcej pomimo ciemności nie zbacza nawet trochę z kursu i dobiega DOKŁADNIE w miejscu, gdzie oczekiwany był statek.
Druga rzecz. Główna bohaterka jest przetrzymywana w Pałacu, w którym przez setki lat mieszkał główny zły (z drobnymi przerwami). Sam główny zły mówi o Pałacu, że to jego Pałac. Ale jednak PRZYPADKIEM nie zna tajnego przejścia, przez które zostaje zabrana główna bohaterka i się zastanawia dokąd ona mogła pójść. W tej samej scenie okazuje się, że główny zły żyje już setki lat, ale PRZYPADKIEM nikt go nie rozpoznał, że w sumie to wygląda tak samo, jak wszyscy jego poprzednicy na stanowisku generała. Następnie główna bohaterka jest instruowana, aby poszła w prawo na rozwidleniu dróg, jednak ona PRZYPADKIEM wybiera inną drogę, bo tak, a następnie PRZYPADKIEM chowa się w skrzyni osób, które miały ją porwać. NO CÓŻ ZA ZBIEG OKOLICZNOŚCI.
Punkt trzeci. Para głównych bohaterów rusza w poszukiwaniu jelenia. Na jelenia poluje też główny zły. Tropiciel wie dokładnie, gdzie można znaleźć jelenia, a para ma do tego przewagę, ponieważ wyruszyła na miejsce wcześniej. Jednak w momencie, kiedy docierają oni do jelenia, w tym samym momencie całkiem PRZYPADKIEM dociera tam też główny zły. Główna bohaterka pomimo, że zna poziom zakłamania głównego złego, wierzy mu, że nic im nie zrobi, jeżeli odda mu owego jelenia. Ku zaskoczeniu głównej bohaterki (bo przecież nie widza, bo widz ma już w tym momencie kompletnie dość łatwowierności bohaterki) okazuje się to być jedynie podstępem. No kto by przypuszczał.
Kolejna sprawa. Według serialu czarodziej (bo poza tym, że nazywają się griszami, to nic ich nie różni od standardowych czarodziei w fantasy), który zabije jelenia pozyska dodatkowe siły i wzmocni swoje czary. Do momentu zabicia jelenia widz jest przekonywany przez główną bohaterkę, że to ona musi zabić jelenia, żeby główny zły nie zyskał dodatkowej mocy. Jednak po zabiciu zwierzęcia przez heretyka nagle dzieli się on mocą z główną bohaterką. Co jest kompletnie niespójne z wiedzą widzą, a nawet z samą wiedzą bohaterów, ponieważ nikt tego tak nie przedstawił. Według fabuły griszowie zabijali zwierzęta, aby zwiększyć swoje moce. Nikt nie mówił o dzieleniu się nią. To tak jakby przez pół serialu mówili nie dziel skóry na niedźwiedziu, a potem dzielili skórę.
spoiler stop
Takich przykładów można mnożyć. Świat ma swój potencjał, ale według mnie go nie wykorzystuje w pełni. Sama fałda jest dobrym pomysłem dla świata, ale też jest ona jedyną rzeczą, która wyróżnia ten świat od innych fantasy.
Serial ten wymaga od widza, aby nie zadawał pytań, często jest bardzo przewidywalny, przez co jego finał nie niósł ze sobą wielkich emocji, bo można było się go spodziewać dokładnie w takiej formie. Często jest też wewnętrznie niespójny, a duża część fabuły jest często nielogiczna i podyktowana przypadkiem.
Pomimo wad Netflixowego Geralta, jak dla mnie to Shadow and Bone powinien uczyć się od Wiedźmina wielu rzeczy. Więc wręcz odwrotnie niż jest to sugerowane w tytule powyższej recenzji.