Immortals: Fenyx Rising | XSX
Idź zagraj w fortnite i Odyseję, a potem wróć i napisz, że nie miałeś racji.
Ale on ma rację. To jest mashup wszystkiego, co już znamy i to machnięte po linii najmniejszego oporu. Myślałem, że mi się tekstury niedoczytały na XSX, ale to po prostu tak wygląda. A już sam początek ze wspinaniem się na statuę, żeby pooznaczać cele - Ubisoft zeżarł własny ogon w mechanikach.
Ok, to pierwsza gra, w której musiałem zmienić płeć postaci, żeby zmniejszyć krindż. Jednak przerysowana damska postać jest bardziej akceptowalna, niż mały idiotyczny chłopek z twarzą sandałem oraną. W sumie wyszła mi taka Kasandra, bo nawet jak żona zobaczyła rozgrywkę, to powiedziała - o, assasins odyssey dla dzieci.
I tak to w sumie można podsumować. Po rozmowie z Aresem-kurczakiem cycki mi opadły, bo to już sięga bruku, ale jednak w te elementy zręcznościowe i logiczne całkiem fajnie się gra.
Jedno mnie zastanawia - ludzie narzekają na infantylny sposób narracji w Biomutancie. Serio, tam jest tak źle? Tam jest gorzej, niż tu? Aż kiedyś będę musiał sprawdzić, bo nie wierzę.
Immortals: Fenyx Rising 5.5/10
Czas ukończenia: 24h
Platforma: Xbox Series X
Kolejny Ubi-game, czyli powtarzalność i recykling do bólu. Gra mocno inspirowana Zeldą, co widać na pierwszy rzut oka. Graficznie przyjemna, fabularnie bez szału, ale z ciekawym poczuciem humoru i pozytywną narracją. Na minus: prostacka walka, 5 przeciwników na krzyż, nudne lochy, po pewnym czasie nudne zagadki oraz aktywności i tak w kółko. Dla mnie okrutnie przeciętny średniak.
Graficznie przyjemna na XSX ? Boże, gra wygląda jak gó... Xd Jedna z najgorszych gier Ubi... .