Zastanawiam się nad poszerzeniem horyzontów i pójściem na jakąś podyplomówkę, myślę nad jakimś kierunkiem technicznym/ informatycznym (bo dlaczego nie).
Zapisałem się na webinarium z UI/UX design z samej ciekawości z czym to się je. Czy w ogóle w wieku 29 lat jest szansa, że w relatywnie krótkim czasie (pół roku-2 lata) nadrobię wiedzę w temacie (nie mam żadnej) na tyle, że znajdę w branży robotę? Mam sporo odłożonej kasy więc mogę zainwestować w jakieś kursy/ szkolenia/ studia podyplomowe. W przypadku kursów ciężko mi jest określić które w ogóle są warte wywalenia tych ~10 tysięcy a które to typowe wyciąganie kasy a wiedzy jak kot napłakał. A może lepiej zainwestować w jakieś książki i uczyć się samemu?
Co potrafisz, czym sie zajmowales? Na studiach raczej niczego konkretnego sie nie nauczysz, kwestia kwitka jesli nie masz zadnych studiow. Lepiej juz poszukac jakichs kursow, ebookow, ja kupowalem z ciscopress czy pluralsight, niby cbtnuggets tez jest w porzadku, itpro.tv Tylko ja patrze bardziej z perspektywy sieci, systemow, chmury nie UI/UIX, to chyba bardziej grafika, planowanie wchodzi w gre, nie jest chyba to dziedzina stricte techniczna poza tym, ze bys projektowal interfejs czy uzytecznosc jakiegos programu czy systemu.
Jestem po filologii angielskiej, pracuje jako tłumacz w administracji publicznej więc zajmuje się czymś zupełnie innym.
I nie masz jakichs pobocznych zainteresowan? Pomysl w ten sposob, przeciez nie nadrobisz wiedzy ktora ktos ogarnial od nastolatka czy studiow a przez twoje 2 lata te osoby beda mialy 2 kolejne lata na nabycie doswiadczenia. Nie mowie, ze nie uda sie wybic tylko startujesz z poziomu zero skoro zmieniasz branze.
Co tam jeszcze, poszukaj safari, mozesz oplacic abonament i miec dostep przez ten czas do mnostwo ebookow zamiast placic za pojedynczego ebooka, chociaz zawsze jest piracka zatoka.
I nie masz jakichs pobocznych zainteresowan?
Gry, książki, sport, filmy, nowinki technologiczne ale raczej nie pójdę na podyplomówkę z literatury czy filmoznawstwa, wolałbym się przekwalifikować na coś z przyszłością.
W pracy zajmuje się też analizowaniem, zbieraniem i obróbką danych statystycznych ale nie powiedziałbym że to jest coś co mnie interesuje.
No tak ale zainteresownia ktore mozesz przekuc na prace. Czyli nie bo wiesz gry, ksiazki, sport, filmy to kazdy ma takie zainteresowania chyba, ze sam piszesz ksiazki albo piszesz jako krytyk filmowy recenzje za pieniadze. Ja ci moge podpowiedziec kilka rzeczy z sieci, systemow tylko to trzeba trafic do wiekszego miasta, w mniejszym to albo nie ma takiej roboty albo szukaja informatyka od wszystkiego, ktory ogarnie serwery, pozniej wymieni zasilacz albo zepsuta klawiature...
W IT można w tym wieku sporo ciągle.
Warto popatrzeć na oprogramowanie ERP, jakieś analityczne typu Tableau czy Power Bi. Połączenie softu biznesowego z wiedzą biznesową potrafi dać dzienne stawki rzędu 1000 zł (tyle bierze doświadczony konsultant SAP)
Ale jakoś trzeba zacząć ;)
Trzeba cokolwiek zaczac, jak widzisz Qverty sie nawet nie zdecydowal czy nie sprobowal czegokolwiek.
Trzeba zacząć, ale też zdecydować perspektywicznie. Zawody, które przynoszą największe zyski to często te w które trzeba zainwestować parę lat bez zysku i zebrać odpowiednie doświadczenie.
Bzdety, czesto trzeba miec szczescie i tyle. Co z tego, ze wybierzesz zawod ktory za jakis czas moze i gwarantuje dobre zyski skoro jest duza konkurencja na rynku i wcale tej pracy nie dostaniesz albo trzeba sie przeniesc do do innego miasta, nie kazdy sie decyduje na taki krok.
Z mojego doświadczenia, jakieś 90% ludzi płynie z prądem i w ogóle nie chce się wysilać. Czy przeniesienie się do innego miasta to taki ciężki krok?
Naprawdę nie trzeba aż tak wiele, żeby się wybić z tłumu. Wielu ludzi nie potrafi zacisnąć zębów przez 2-3 pierwsze lata za słabe pieniądze, żeby potem ugrać więcej.
Oczywiście nie każdy musi się decydować na radykalne kroki, ale to ich wybór i sami są sobie winni jeśli tkwią w czymś w czym nie chcą być.
Odnośnie UX znam kilka osób które nie kończyły zadnych kursów i zajebiscie sovie radzą, a znam kilka osób które pokonxyzky studia i kursy i po prostu nie mają do tego drygu. Najlepiej robić sobie jakies makiety i wrzucać na dribble, behance. Obserwować trendy, znanych designerów i próbować kopiować rozwiązania. Jak kompletnie nie znasz podstaw to kursy i webinary na pewno się przydadzą.
Nudzi Cię to co robisz czy Ci hajs nie odpowiada?
Nudzi Cię to co robisz czy Ci hajs nie odpowiada?
Robota jest spoko ale prawdopodobnie w tym roku będzie mi się szykowała przeprowadzka do większego miasta oddalonego o 100km od mojej obecnej pracy a hajs zapowiadał się przed pandemią na bardzo spoko ale covid zniszczył marzenia o jakimkolwiek wzroście zarobków przez następne kilka lat. Szukam więc jakichś możliwości rozwoju żeby mieć większy wybór na rynku niż tłumacz/ nauczyciel/ pracownik administracyjny, tym bardziej że dużo czasu mam obecnie, zamiast po pracy grać w konsole może bym się zabrał za poszerzanie horyzontów.
Czyli przeprowadzasz sie do wiekszego miasta czy ta opcja odpada? Co oznacza wieksze miasto, ktores z duzych miast wojewodzkich?
Prawdopodobnie będę się przeprowadzał do miasta wojewódzkiego. W zasadzie w każdej chwili mogę to zrobić, trzyma mnie obecna robota.
a korpo wchodxi w gre?
Od zawsze broniłem się ryncoma i nogyma ale jeśli piniundz albo chociaż perspektywa na piniundz będzie fajna to czemu nie. Praca to praca.
No dobrze ale miasto wojewodzkie raczej pokroju Bydgoszczy, Torunia, Olsztyna lub Bialegostoku czy raczej Wroclaw, Warszawa, Poznan, Trojmiasto? NIe pytam o ktore dokladnie tylko wielkosc, w pierwszych wcale nie jest rozowo z praca, ludzie raczej z nich uciekaja niz przyjezdzaja do pracy, jesli ktos zlapie dobry wakat to siedzi tam latami.
Korpo i rozwój się nie łączy.
Zalezy jakie korpo, jakie stanowisko, czasam trzeba sie wykazac, czasami trzeba miec szczescie.
Zależy, są gałęzie w IT w których bez mocnych podstaw (i nie tylko podstaw) matematyki daleko nie zajedziesz. Nic ci nie da znajomości narzędzi, bez wiedzy jak one działają. Są gałęzie takie jak front-end itp, gdzie możesz w miarę szybko ogarnąć frameworki, czy coś, no ale w to się pcha MNÓSTWO ludzi. Powiedzmy, że IT już nie jest tym co parę lat wcześniej i konkurencja zrobiła się dużo większa, tym bardziej na stanowiskach, gdzie studyjna wiedza nie jest, aż tak potrzebna. Odradzałbym pójście w UI/UX od zera, bo w tej części IT jest chyba największy problem dostać robotę bez doświadczenia i jest wiele studenciaków, którzy z zajebistym portfolio i githubem nie dostają roboty.
Zalezy, sieci, systemy niekoniecznie no trzeba zrozumiec liczby binarne i szesnastkowe, do programowania tez zalezy co skomplikowanego sie robi.
Tylko wlasnie programowanie, front end, moze jeszcze na stanowiska testerow tyle ludzi sie pcha, ze ciezko sie przebic, kilkaset jak nie kilkatysiecy cv w duzych miastach na jeden wakat.
Tak to prawda, strasznie spłyciłem IT do samego programowanie o które mi w poście chodziło. Przepraszam za pomyłkę.
Nie pchałbym się do IT tylko ze względu na kasę i wykreowanej opinii jak to jest fajnie, owocowe wtorki, pizza friday etc. Tym bardziej jeśli nie interesujesz się tym na co dzień. Ale w samym IT jest też zapotrzebowanie na wszelkiego rodzaju scrum masterów, project managerów itp., gdzie Twoja płynna znajomość języka na pewno będzie atutem. Z drugiej strony, czy praca z językiem już Cię znudziła? Może warto ogarnąć papiery i spróbować swoich sił jako tłumacz przysięgły? Do tego dochodzi też praca w jakiejś szkole językowej(albo założenie swojej działalności) i prowadzenie zajęć z języka w wyżej wspomnianych firmach IT? Albo jak interesują Cię gry to zacząć się zagłębiać w temat i spróbować wkręcić w tłumaczenia gier?
Plynnosc jezyka angielskiego to nie jest atut, gdyby mial jakies inne doswiadczenie biznesowe, w kordynacji projektow, zarzadzania ludzmi, czymkolwiek, tak to moze inny jezyk.
Oczywiście, że to jest atut. Nawet nie wiesz ilu specjalistów kisi się w polskich firmach krzak bo nie znają języka i mają problem z motywacją do jego nauczenia.
Angielski jest norma a nie atutem. Jesli ktos ma problem z uzywaniem jezyka angielskiego, niemieckiego czy rosyjskiego (jesli na przyklad uczyl sie w trakcie prlu wiec angielski odpada) swiadczy tylko o podejsciu takiej osoby do nauki czy zdobywania umiejetnosci. To, ze w Polsce poziom angielskiego nie jest jakis wybitny nie oznacza, ze znajomosc angielskiego jest wielkim atutem, niemiecki, francuski to juz inna polka.
Ale co Ty mi tu wmawiasz jak ja pracuję w tej branży a moja żona jest rekruterem. Angielski powinien być normą ale realia są takie, że często jest atutem. Dlatego bardzo często jest trudno mojej żonie znaleźć kandydatów do firm wymagających minimum B2 i posiadających odpowiednią wiedzę techniczną.
Nie wmawiam tylko stwierdzam fakt, to, ze angielski jest norma nie oznacza, ze B2 posiada kazdy kto operuje angielskim, to juz inna sprawa. Wymaganie od ludzi B2 jest absurdem, ten poziom jest definiowany jako srednio zaawansowany, powinni go posiadac ludzie po studiach jak nie po szkole sredniej, w praktyce okazuje sie, ze dorosle osoby czy 30latkowie prezentuje A1, A2 poniewaz nie potrafia rozmawiac po angielsku, z pisaniem, czytaniem tez idzie im slabo, czytaja powoli, musza korzystac co rusz ze słownika. Nawet B1 bym nie dał wielu osobom patrzac na to jak trzeba bylo za nich rozmawiac w obcym jezyku.
Angielski powinien być normą ale realia są takie, że często jest atutem.
Dokladnie takie same odczucia z mojej strony. Probowalem wkrecic do firmy osoby z doswiadczeniem (oraz wyksztalceniem) oraz prowadzilem szkolenia dla osob rekrutowanych przez naszych podwykonawcow na stanowiska operacyjne. Znakomita wiekszosc odpadala juz na etapie rozmow kwalifikacyjnych w jezyku obcym, a pozostale zazwyczaj po okresie probnym, kiedy na dluzsza mete pojawialo sie zbyt duzo bledow w wyniku niewlasciwej komunikacji ze strony delikwentow.
Nie wmawiam tylko stwierdzam fakt
Potwierdzam, Instytut Badań z Dupy opublikował ostatnio dane statystyczne w tej tematyce i było napisane, że faktem jest, iż płynny agielski to nie atut
powinni go posiadac ludzie po studiach jak nie po szkole sredniej, w praktyce okazuje sie, ze dorosle osoby czy 30latkowie prezentuje A1, A2 poniewaz nie potrafia rozmawiac po angielsku, z pisaniem, czytaniem tez idzie im slabo, czytaja powoli, musza korzystac co rusz ze słownika. Nawet B1 bym nie dał wielu osobom patrzac na to jak trzeba bylo za nich rozmawiac w obcym jezyku.
No właśnie, dlatego płynny angielski to atut :)
To Polska jest jakims liderem jesli chodzi o poziom angielskiego? Porownaj nas do Szwecji, lezymy i kwiczymy. Nawet nie plynny angielski tylkokomunikatywny to atut, znajomosc angielskiego nie jest z automatu duzym atutem. Przeciez widac to nawet na forum "uuuu gry nie sa tlumaczone wiec nie pogram albo sciagne pirata".
I w sumie cieakwa to sprawa bo jak wrzucaliśmy ogłoszenie z ofertą pracy gdzie był wymagany angielski to w tydzień spadało ze 300CV. Jak się miesiąc później takie samo ogłoszenie wrzuciło, ale w jezyku angielskim to aplikacji spadało 50
Ale czego się spodziewać jak w szkołach zamiast konkretnie uczyć się gadać to się napierdala rozmówki w hotelu, 150 czasów i przypadków, których nikt nie używa i uczy z podręczników w których jest więcej obrazków niż tekstu. Ja nie ukrywam, angielskiego nauczyłem się w pracy jak mi pracodawca kazał prowadził projekty z anglojęzycznym klientem (matura z niemieckiego). I chociaż dzisiaj już angielskm się swobodnie brakuje (chociaż do C1 mi sporo brakuje) to i tak mam kompleksy na punkcie języka i cały czas się uczę we własnym zakresie.
Mam mnóstwo znajomych, którzy rozszerzoną maturę z angielskiego rozbili na 90%, uczą się angielskiego od dziecia i co. Zadania gramatyczne rozwiązują jak krzyżówki, ale jak się ktoś o drogę na ulicy zapyta too eee yyyy here and ee left and go
Jest bardzo dużo opcji rozwoju w tym wieku. Branża IT, ale szeroko rozumiana, ma duże zapotrzebowanie na ludzi z płynna znajomością angielskiego. Myśl nie tyle o tym, żeby pracować jako programista czy tester (przynajmniej nie w tym czasie 2 lat), ale np dla firm zajmujących się IT. Może to być coś w okolicy Customer Service (typu Technical Support, Customer Success) gdzie potem będziesz miał jeden krok do działów Produktu lub IT (analityk, etc). Albo nawet już nie IT np Marketing (Content, Social, Sales Enablement). Poszukaj np na rocketjobs.pl Obecnie, gdzie nawet nie jest super ważne gdzie mieszkasz, to jest dobry moment na taki ruch
Sam myślałem o IT, ale stwierdziłem że to temat, który mnie usypia, więc nie byłbym w stanie w tym pracować.
Nad czym myslales? To jak powiedziec, ze myslales o medycynie albo jako kto, lekarz (jaki?), farmaceuta, terapeuta, moze biegly sadowy, pielegniarz, technik, diagonista.
O właśnie, wiem że ty też robiłeś/ robisz w administracji i jesteś w trakcie przekwalifikowania. Co sobie wybrałeś?
No wiesz co z poczty polskiej, jakis technik archiwista, agent celny, brzmi jakbys wybieral zawody czy kompetencje ktorych latwiej sie nauczyc niz cos perspektywicznego, za dobre pieniadze. No ale jak piszesz, ze IT ciebie usypia na nic lepszego nie mozesz liczyc jesli nie postanowisz sie przemoc. Jestem po kilkukrotnej zmianie pracy, z urzedu do firmy prywatnej, z tej firmy od korpo tylko to wszystko byly stanowiska typowo techniczne.
Zawsze chciałem pracować w archiwum :) Ogólnie - nie lubię pracować z ludźmi. Lubie spokój, ciszę, więc archiwista czy bibliotekarz to coś dla mnie (ok, jest kontakt z "klientem", ale specyficznego rodzaju). A agent celny nie zarabia mało. Do 40tki chcę się kształcić/dalej uczyć w różnych kierunkach, żeby mieć perspektywy/możliwości w razie różnych sytuacji. Kończę (dla samego siebie, raczej nie do pracy, może do politycznej działalności) darmowy kurs marketingu, w końcu wziąłem się za kurs Excela, którego nigdy dobrze nie umiałem, wróciłem do angielskiego żeby go polepszyć, zaczynam przygodę z czeskim, który zawsze cholernie mi się podobał...Jakieś podyplomówki też mam w planach, ale póki co to "pieśń przyszłości".
Do 40tki czas coraz leci, trzeba zdobywac realne doswiadczenie a nie podyplomowki czy szkoly policealne, to jest jakis absurd dla osoby ktora nie ma 20 lat. twoja sprawa.
Byłem dzisiaj na webinarium kursu SDA na UI/UX designera, trochę się czułem jak na sprzedaży garnków. Cena 7000, 9000, 13000 w zależności od pakietu, niby są zniżki, możliwość umorzenia 25% płatności po ukończeniu kursu i znalezieniu roboty, pomagają w szukaniu pracy no tęcza i jednorożce. Tylko ile taki kurs naprawdę daje, czy faktycznie znajdę robotę jako junior po takim kursie zakładając że będę faktycznie się starał, uzupełniał wiedzę poza kursem itd.
Ktoś ma jakieś doświadczenia z takimi kursami?
Nie obraz sie stary, ale cos Ci uswiadomie. Nikt sie taka wiedza nie podzieli z prostego powodu. Nikt nie bedzie sobie robil konkurencji. Najwazniejsze sa certyfikaty. Papiery respektowane przez pracodawcow. Nie dyplomy jakis kursow tylko zdane egzaminy i certyfikat na twoja wiedze.
Nikt sie taka wiedza nie podzieli z prostego powodu. Nikt nie bedzie sobie robil konkurencji.
Lol nikt mi nie powie czy takie kursy są coś warte żeby sobie nie robić konkurencji? Sorry ale jak ktoś ma doświadczenie z czymś takim i pracuje w zawodzie to taki ktoś jak ja stanowi dla niego żadną konkurencję.
Wiesz to co brzmi jak bootcampy programowania, tez placisz 5 czy 10 tysiecy zlotych a pozniej wmawiaja ci, ze w CV wpisujesz ten bootcamp/kurs w tej samej sekcji gdzie wypiszesz uczelnie albo doswiadczenie. Szukaj w necie bo ja kurs CCNA mialem za darmo a on tez normalnie potrafi kosztowac kilkaset zlotych jak nie kilka tysiecy za semestr.
Za to materialy do CCNA mozna znalezc za ulamek tej ceny jak nie za darmo, wiedze tez mozna zdobyc w ten sposob tylko trzeba samemu przysiąść.
Takie kursy sa po to zeby firma prowadząca szkolenia zarobila a nie osoba ktora zaplaci znalazla prace na sto procent.
Po jednym takim płatnym kursie, to wątpię że łatwo jest znaleźć robotę, gdzie na jedno miejsce juniorskie jest pewnie z kilkaset kandydatów, no chyba że za psie pieniądze. Ja bym bardziej szedł w jakieś stanowiska współpracujące z IT, a nie samo IT.
Myslisz, ze na stanowiska wspolpracuje z IT ile osob aplikuje, mniej niz technicznych? Skoro latwiej spelnic wymagania aplikacji tez bedzie mnostwo.
Nie uważam że będzie łatwiej, ale na pewno nie trzeba będzie płacić kilka tys. za tego typu kursy, które wątpię, że się "zwrócą".
Sa tez podobne kurs z kadrowosci, zarzadzania, planowania projektow czy finansow. Nie musisz placic takiej kasy za kursy techniczne, to zerowania na naiwnych tak jak opisalem.
Jasne, że kursy się znajdą i na takie stanowiska, ale uważam, że taka wiedza w porównaniu do zaczynania od 0 w IT, gdzie musisz już umieć coś programować, nie jest konieczna na początkowym etapie, i wkręcając się do takiej roboty wszystkiego można się nauczyć z czasem lub na jakichś szkoleniach. Ja piszę, ze swojej perspektywy, gdzie często współpracuję właśnie z IT, na podobnym stanowisku - coś na zasadzie rozwoju produktu, scrum itp.
W IT nie musisz tylko i wylacznie programowac programowac a w na innych stanowiskach tez masz zasady, przepisy, jest mnostwo innych rzeczy do nauczenia. Przeciez nie przyjmuje kogos bo tak, nic nie potrafi to go douczymy.
Po przemyśleniu sprawy chyba jednak zacznę od doszkalania we własnym zakresie, zainwestowania w jakieś szkolenia na udemy a potem jak już złapie bakcyla, będę wiedział mniej więcej z czym się to je i będę pewny, że mnie to interesuje zainwestuje w jakieś kursy. Chyba najrozsądniejszą opcja.
Ciesz się życiem a nie tam jakieś dokształcanie i przekwalifikowanie to sranie w banie. Jeśli lubisz poszerzać swoją wiedzę i doświadczenie lub zmienić prace z różnych powodów to zrozumiałe. Ale jest takie powiedzenie, że człowiek się uczy całe życie a głupim umiera.
To jest zasadzie najlepsze co możesz zrobić. Sam nie wiesz, czy programowanie jest twoją bajką, może będziesz jedną z tych osób, które kod strasznie męczy, na widok błędu wyłączają IDE i idą na dwór. :P W internecie jest mnóstwo świetnych darmowych poradników, które nauczą cię podstaw z programowaniem i nie tylko. Na youtube jest tego od groma. Nawet jakieś inne płatne course site'y typu datacamp, gdzie wykupujesz miesięczny dostęp do zawartości i uczy w przyjemny sposób. Duży live course bym raczej odradzał na początek i widzę, że dobrze zdecydowałeś. Poza tym pracodawcy lepszym okiem patrzą na samouków, a ludzi po tego typu kursach traktują jako lekko mówiąc gorszy sort. Opinie opieram na tym co widzę wśród znajomych, a w tej gałęzi mam ich wielu. Naucz się pierw samodzielnie jakiegoś języka (podstaw) a dopiero potem kieruj się w coś specjalistycznego, bo może dopiero po czasie zrozumiesz co ci się podoba, a co nie. Dróg jest wiele.
W każdym wieku możesz być kim chcesz i nigdy nie jest za późno. Co to w ogóle znaczy za późno. W momencie 0 kiedy podejmuszesz decyzje dochoszi X parametr czasu zwrotu i konsekwencji z decyzji. Jeśli już chcesz zainwestować czas i środki to wybierz wąska specjalizacje. W modym wieku ludzie właściwie wybierają bez namysłu dlatego najczęściej milionerami zostaje się po 50tce. Najlepiej też celować w wolny zawód. Czemu nie chcesz zostać tłumaczem przysięgłym i rozwinąć tę działalność. Dzisiaj w dobie online właściwie masz klientów non stop.
Co to za problem wybrac wlasciwa zone. Zejdz na ziemie i przestan trollowac.
Trollowac ? Co za problem ;) Ludzie którzy są bogaci obracają się wśród bogatych mają czas aby wyglądać i dbać o siebie a ty mówisz że przeskok pomiędzy warstwsmi społecznymi to w sumie żaden problem. Nie kolego jesli nie jesteś sam milionerem to tym bardziej nie znajdziesz żony milionerki która po ślubie utrzymujesz i dbasz o jej wygody. Nawet dziewczynie jest ciężko to zrobić dla chłopaka bym powiedział niemożliwe. Ale próbuj ;)
Zamierzasz napisac cos na temat? Najpierw napisales, ze nia nic nie jest za pozno, teraz walisz takie teksty, nie dosc, ze zaprzeczasz sobie w poprzednim w poscie to nawet w obecnym. Nie ma sensu tobie cokolwiek odpisywac. Tlumacz przysiegly, to moze jeszcze prawnik albo jeszcze lepiej polityk.
Child of Pain - w ogóle czytałeś jego posty ? Jestem po filologii angielskiej, pracuje jako tłumacz w administracji publicznej zakładam więc że zna język angielski minim na poziomie C1 a może i C2. Nic więc nie stoi na przeszkodzie aby rozszerzyć swoją działalność obecną o nowe możliwości i pracować w wolnym zawodzie. I tak na nic nie jest za późno w życiu można podjąć się dowolnej nauki w dowolnym czasie chyba że dany zawód wymaga danej sprawności fizycznej lub predyspozycji fizycznych których się już nie spełnia.
w zasadzie aby zostać tłumaczem przysięgłym trzeba spełnić następujące warunki:
- posiadać obywatelstwo polskie, kraju członkowskiego UE, EFTA, Konfederacji Szwajcarskiej lub innego państwa- na zasadach wzajemności;
- znać język polski;
- być absolwentem wyższej uczelni;
- posiadać pełną zdolność do czynności prawnych;
- być osobą niekaraną;
- uzyskać pozytywny wynik z egzaminu sprawdzającego umiejętności tłumaczenia na dany język
Byłem dzisiaj na webinarium kursu SDA na UI/UX designera, trochę się czułem jak na sprzedaży garnków. Cena 7000, 9000, 13000 w zależności od pakietu,
W mojej branży też robią "WARSZTATY" co polega generalnie na wciskaniu podstaw i ewentualnie swojego punktu widzenia, ale też nie za bardzo, ale przede wszystkim jest tylko do łojenia jeleni z hajsu.
Nigdy nie byłem na żadnym kursie, warsztatach - za to prowadziłem kilka myślę z powodzeniem. Wiedza do pewnego etapu jest na wyciągnięcie ręki, a jak już wejdziesz głębiej, to ścieżki rozwoju pojawią się same i już będziesz wiedział, gdzie szukać.
Przeciez wszystko masz w internecie, wystarczy czas poswiecic na poszukiwania i czytania, zadne kurs ci nie pomoga
Właściwie czemu informatyka ? Pracujac dla kogoś nigdy nie bedziesz dużo zarabiał. Ja bym celował w wolny zawód albo rozwijał ten co masz o czym ci napisałem wyżej.
A ja trochę nie rozumiem. Radzisz mu żeby został tłumaczem przysięgłym i to jest wolny zawód, a informatyk to nie jest wolny zawód?
To aktualnie bardzo pożądany kierunek, dobry informatyk (czyli taki co programuje, a nie taki co reinstaluje Windowsy) przebiera w ofertach pracy, a nie odwrotnie i na dodatek zarabia co najmniej kilkanaście, nierzadko kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie.
To oczywiście mniej, niż przedsiębiorca z własną i dobrą firmą, ale obiektywnie to duże zarobki i lepsze, niż u tłumacza przysięgłego.
ps. Bardzo Ci Yarpen kibicuje, niestety nie umiem doradzić nic merytorycznego, ale doceniam taką wolę walki, a nie siedzenie na dupie i narzekanie na mieszkańców Wilanowa i Bezosa, to dobra postawa i na pewno jeśli nie braknie Ci determinacji zrobisz jeszcze dobre hajsy.
Nie radzę tylko wskazuje na możliwości zawsze lepiej jest jak już coś umiesz dokładać do tego specjalizacje niż zaczynać na nowo. Osobiście nie znam żadnego informatyka który zarabia dużo ale zdaje sobie sprawę że są specjaliści w każdym zawodzie.
Średnia w PL dla informatyka
średnia w PL dla tłumacza / nie przysięgły -> przysięgły poniżej 10K raczej nie schodzi.
Tłumacz przysięgły to jest chyba najmniej wolny zawód jaki można sobie wyobrazić biorąc pod uwagę fakt, że instytucja tłumacza przysięgłego traktowana jest jako urząd i taki tłumacz ma obowiązek wykonywać tłumaczenia które zleca sąd, prokuratura, policja itd. Nie masz żadnego wyboru odnośnie zleceń. Taka to wolność.
Piniondz jest podobno bardzo fajny ale nie jest to "wolny" zawód.
tutaj zarobki bardziej specjalistyczne ale tak samo tyle wyciągnie też tłumacz przysięgły.
Qverty - no co tym ? tłumaczysz głównie dla podmiotów prywatnych mimo że możesz też i dla sądów i dla prokuratur. Po to masz pieczątkę która powoduje że przetłumaczony dokument ma wartość taką jak notarialny czyli zgodny z oryginałem w danym języku. Sam przez długi czas zatrudniałem tłumacza przysięgłego dla umów zagranicznych.
Qverty, informatyk zarabia tyle, co nauczyciel... Zastanów się, czy warto. ;)
Nie wiem jak jest teraz, ale 10 lat temu wolność zawodu tłumacza kończyła się na I odrzuconym zleceniu.
Nie dotyczy to oczywiście gwiazd w tym zawodzie, z wyrobioną marką.
Qverty, informatyk zarabia tyle, co nauczyciel... Zastanów się, czy warto. ;)
Miałem wystarczająco dużo godzin praktyk na studiach żeby wiedzieć, że wolę tynk ze ściany zębami zdrapywać niż pracować w szkole.
tłumaczysz głównie dla podmiotów prywatnych mimo że możesz też i dla sądów i dla prokuratur.
Nie „możesz” tylko „musisz”. Za stawki rzędu 30-40 złotych za stronę i ponosząc pełną odpowiedzialność za ich prawidłowość. Tyle obecnie płaci każde podrzędne biuro tłumaczeń za stronę listu od cioci Kloci, a my mówimy o tekstach specjalistycznych. Zresztą przed 2019 rokiem stawka urzędowa wynosiła 20 złotych z groszem.
Dodatkowo, jak nawalony Brytol coś nawywija na mieście, to dymasz na komendę albo do sądu i nie ma zmiłuj. Chyba, ze masz na szybkim wybieraniu lekarza z liberalnym podejściem do wystawiania zwolnień.
Pomijam już nawet, że egzamin na przysięgłego zdaje kilka procent chętnych. Żeby mieć realną szansę trzeba być prawnikiem z dobrym lengłydżem, a nie anglistą z ambicjami. Yarpen dużo lepiej kombinuje myśląc o IT. W czasie, jaki zajęłaby mu nauka do egzaminu ma znacznie większą szansę na realny start w dużo bardziej perspektywicznej branży.
Informatyka to nie tylko programowanie czy reinstalacja windowsow swoja droga. Polecam zerknac ile zarabia osoby od chmury, devops, security czy osoby z CCIE.
Jesli liczycie jako informatykow osoby ktore pracuja w malych firmach, urzedach to coz, moze stawka wychodzi slabo. Tylko rownie dobrze mozecie postawic kogos kto wozi cegły na budowie obok architekta albo głównego inżyniera danej budowy.
Miałem wystarczająco dużo godzin praktyk na studiach żeby wiedzieć, że wolę tynk ze ściany zębami zdrapywać niż pracować w szkole.
Powiem Ci, że rynek wykończeń mieszkań to jest meeega intratna gałąź gospodarki i sam się jakiś czas temu zastanawiałem czy by w to nie wejśc jak mnie mega frustracja zawodowa dopadła. Tam to można kokosy zarobić, a jak jesteś dobry to zleceń masz cały czas na pół roku do przodu. I w sumie bezstresowa praca. Siedzisz na drabinie i szpachlujesz :D
29 to dobry wiek, wtedy zmieniałem branże i się specjalizowałem. Jedyna rada to nie patrzeć na innych, bo spotkasz wiele osób młodszych, które będą przed tobą z doświadczeniem, ale też kilka osób w twojej sytuacji. To nie jest XX wiek gdzie trzeba było pracować w jednym zawodzie przez całe życie.
Im jesteś młodszy tym lepiej z przekwalifikowaniem.
Im jesteś starszy, tym gorzej z zmianą podjętych już decyzji życiowych.
Więc jeżeli myślisz o tym już teraz, to bierz się do dzieła.
Oj tam gorzej. W mojej własnej najbliższej rodzinie mam przykład teściowej, która przeszedłszy na wcześniejszą emeryturę z nauczycielki przedmiotów ścisłych, najpierw postanowiła przekwalifikować się na studentkę germanistyki (pani po 60!), a potem została przewodniczką turystyczną. Oczywiście jest to dowód anegdotyczny, ale jasno pokazuje, że wszystko tkwi w głowie. Ja sam robiłem szkolenie haerowe w 33 wiośnie życia, bo nagle wrobiono mnie w rozmawianie z rekrutującymi się (w ogóle polecam firmę Certes https://szkolenia.certes.pl/ jeśli ktoś też chce się dokwalifikować), więc uważam, że 29 lat to doskonały moment na poszerzanie kwalifikacji. Zwłaszcza że średnia długość życia nam się przyjemnie wydłużyła. :)
To 4900 dla informatyka to chyba chodzi o tych co reinstaluja systemy czy coś tam z serwerami robia
Kumpel jest programista początkującym i od razu na start dostał 5k na rękę, a kuzyn zarabia 10k
W tej branży się zarabia chore pieniądze, nie wiem jak to w przypadku programowania gier AAA wygląda, ale na pewno nie gorzej, a oni płaczą że crunch, srunch itd
Kurna za takie hajsy to ma się życie jak w Madrycie
Bez przesady 10k w dużym mieście to nic specjalnego, (wiadomo w wawie zarabia się więcej ale i koszty życia wyższe). To jest dzisiaj minimum za jakie można w miarę wygodnie żyć bez specjalnych luksusów ale i stresu o ciągły brak kasy.
W dodatku większość osób w IT to jednak działalność, więc nie ma co liczyć, że to 10k na rękę to to samo co 10k na rękę na etacie.
I jak tam sytuacja ? U mnie się masakrycznie pozmieniało w ciągu ostatnich paru miesięcy, ale teraz wiem w końcu w jakim kierunku zawodowym idę xD (tyle że wbrew bełkotowi Child of Pain - bez podyplomówek się nie obejdzie jeśli chcę awansować).
Zgadzam się, bez podyplomówek czasami jest ciężko wbić się w wyższe stanowiska w większych firmach, mowa o specjalistycznych studiach podyplomowych np zarządzania funduszami EU, nie Techniku Archiwiście :D
Z technika archiwisty zrezygnowałem.
Słuchjcie, dla mnie tematy związane z testowaniem to była czarna magia, ale znajomy mnie namówił, powoli zdobywałem praktykę, potem jeszcze w między czasie zrobiłem podyplomówkę na wskz i tak już mija kolejny rok. Obecnie nie wyobrażam sobie już pracy standardowej na etacie w biurze, praca z domu, więcej swobody inna bajka.