Mass Effect Legendary Edition - imponująca lista zmian i poprawek w rozgrywce
Nie wiem co oni z tym Mako. Mako w ME1 nie był złym pojazdem, prowadziło mi się go bardzo przyjemnie. Problemem było to że trzeba czasami było przedostać się przez horrendalnie trudne do przejechania pasma górskie. Jeśli Mako musi podjechać pod szczyt góry gdzie stromizna wynosi ze 60-70 stopni to nic dziwnego że czasami pojazd stawał i się po prostu wywracał. Trzeba było mozolnie szukać nieco łagodniejszego przejazdu przez te szpiczaste górskie szczyty, albo szukać objazdu przez pół mapy. I to było męczące i frustrujące, a nie sama fizyka jazdy Mako. Inna sprawa że jak się człowiek namęczył żeby gdzieś tam dojechać, to i tak znajdował jakieś zapiski Matrony albo medalion oddziału Salarian, czy też inny badziew nie wart całego wysiłku. Ale sam Mako był ok.
Tak naprawdę w ME1 to co mnie w rozgrywce bolało najbardziej to straszliwie słaba moc rażenia broni, czego bym nie użył. W każdego wroga trzeba było monotonnie napierniczać ołowiem, chować się i schładzać broń, znowu napierniczać ile się da, znowu schładzać i tak aż do skutku. Ani to ciekawe ani nie fajne, więc oby to poprawili.
Nie podoba mi się natomiast zapowiedź że obniżyli poziom trudności gry, a w końcówce przyśpieszyli wzrost poziomu postaci, czyli de facto znowu ułatwili grę. Bossowie oraz finałowa walka były dość trudne (nie wiem jak na niższych poziomach trudności bo zawsze grałem w ME1 na najwyższym) i czasami trzeba było się naprawdę wysilić, ale przynajmniej człowiek czuł że walka ze Żniwiarzami to nie w kij dmuchał. Oby nie było teraz za łatwo.
Mnie się kiedyś normal wydawał za trudny, ale ostatnio przeleciałem przez niego jak chomik przez instalację elektryczną.
Na najwyższym poziomie trudności trzeba optymalizować dps. Optymalnym setupem jest pistolet ze strzelcem wyborowym i amunicja fragmentująca/wolframowa. Do tego odkształcenie, które obniża redukcję obrażeń celu a na niektórych przeciwników jakaś dodatkowa kontrola tłumu, aby nie odpalili niewrażliwości czy leczenia.
Mass Effect 1 jest też grą, w której ekwipunek ma większy wpływ na osiągi w walce niż wydane punkty talentów. Dlatego też początek jest takim nawalaniem do gąbek na pociski. Szalony pozion trudności jeśli dobrze pamiętam wymagał aby przejść grę na weteranie by odblokować twardziela, a potem na twardzielu, by odblokować szalony. Z tego też względu raczej powinno się grać na szalonym już istniejącą postacią.
W ME2 i ME3 wszystko skaluje się inaczej. Imo najlepszy jest ME2 na szalonym, bo wszyscy wrogowie maja osłony i trzeba dobrać odpowiednią broń, jest fajna intensywność walk i spawn wrogów, który wymusza parcie do przodu i nie ma takiej liczby OP kombosów jak w ME3.
oj walka z ostatnim bossem w ME 1 to bylo cos, naprawde trudny boss. ponad godzine mi zajal xD. reszta meh, moze byc, nie za latwo ani nie za trudno, ale dopiero ostatni boss serio juz mnie zabijal kilkadziesiat razy zanim go w koncu nie zabilem.
Bo ten skaczący cyber-nekro-Saren to był taki lekko beznadziejny boss. Cała jego siła polegała na tym skakaniu po ścianach i suficie co mnie osobiście w grach drażni, bo świadczy o tym że twórcy nie mają pomysłu na takiego finałowego bossa.
Faktycznie, na najwyższym poziomie ubicie drania było trudne, dopóki człowiek nie zorientował się jaki jest mniej więcej algorytm jego zachowania i odnawiania się energii. Ale to był trudny boss zrobiony na siłę, żeby tylko uprzykrzyć życie graczowi. Zupełnie inaczej np. wypadała finałowa walka ze Shadow Brokerem w dodatku DLC. To jest dla mnie przykładem tego jak powinna wyglądać finałowa walka w tego typu grze.
Szkoda że FoV albo kamery nie można zmienić. Za blisko postaci jest w ME2 i ME3, w ME1 poza walką było ok.
Korzystając z sugestii graczy, twórcy remastera poprawili więc system walki w Mass Effect, sprawiając, że nie odstaje on aż tak bardzo od dwóch pozostałych części, równocześnie zachowując swój unikalny charakter. Znaczącej poprawie uległ sposób korzystania z broni, poruszania się podczas potyczek i korzystania z osłon. Nie zapominano przy tym o zmianach w systemie celowania i pracy kamery. Ponadto po raz pierwszy skorzystamy z dedykowanego przycisku walki wręcz, podobnie jak w pozostałych odsłonach trylogii. Humanoidalni wrogowie bez wyjątku otrzymywać będą teraz też dodatkowe obrażenia po wycelowaniu w głowę. Poza tym, po raz pierwszy indywidualnie wydamy rozkazy każdemu członkowi drużyny, tak jak miało to miejsce w Mass Effect 2 i Mass Effect 3.
no ale jak to, przecież eksperci mówią że nic się nie zmieniło
Bo nic się nie zmieniło, lista rzeczy jakie opisali obecnie oferują mody.Jakbyś siedział w tym to byś wiedział. Dlatego konsolowcy będą jedyną grupą najbardziej zadowoloną z lekko przypudrowanej wersji.
No to jak już w tym siedzisz to podlinkuj laikom te mody, szczególnie usprawniające rozgrywkę i dodające nowe modele. No i nie zapomnij o modach dodających wszystkie dlc, oczywiście legalnie a nie z zatoki
Nie wiem czy ty kiedykolwiek grałeś w Mass Effect misiu kolorowy ale dodanie przycisku do melee i skorygowanie celownicza czy dodanie obrażeń od headshotów nie sprawi, że drewniany model strzelania w jedynce stanie się mniej drewniany. To raz, dwa - widać na filmiku że nawet jak na remaster poprawki graficzne są śladowe, autentycznie pomimo że porównywali remaster z wersją na x360 musiałem zwracaç uwagę na oznaczenia który gameplay jest z której wersji. Więc podtrzymuje - nadal uważam że to będzie strasznie leniwy remaster i jedyne co go ratuje to cała trylogia razem z DLC w ramach w zasadzie jednego ekosystemu.
Nie wiem co oni z tym Mako. Mako w ME1 nie był złym pojazdem, prowadziło mi się go bardzo przyjemnie. Problemem było to że trzeba czasami było przedostać się przez horrendalnie trudne do przejechania pasma górskie. Jeśli Mako musi podjechać pod szczyt góry gdzie stromizna wynosi ze 60-70 stopni to nic dziwnego że czasami pojazd stawał i się po prostu wywracał. Trzeba było mozolnie szukać nieco łagodniejszego przejazdu przez te szpiczaste górskie szczyty, albo szukać objazdu przez pół mapy. I to było męczące i frustrujące, a nie sama fizyka jazdy Mako. Inna sprawa że jak się człowiek namęczył żeby gdzieś tam dojechać, to i tak znajdował jakieś zapiski Matrony albo medalion oddziału Salarian, czy też inny badziew nie wart całego wysiłku. Ale sam Mako był ok.
Zgadzam się z kolegą w pełni. Jak chciałeś odhaczyć wszystko na mapie za pomocą Mako to trwało to zbyt długo i nieco wytrącało z rozgrywki.
Nawet tego będę bronił. Kosmos w przeważającej części składa się z niczego. Człowiek jest w nim tycia, krótkotrwałą kruszynką. I jeżdżenie Mako po planetach dawało to poczucie osamotnienia i małości. Bądź odważne zagranie i rzadkie w growym mainstreamie. Poza tym można to było olać.
Człowiek jest wszechświatem a nie jego tycią częścią. W zależności od jego wierzeń rzecz jasna no ale to akurat inny temat. Owszem można było olać Mako akuratnie jednak należę do ludzi którzy lubą robić wszystko na 100% szczególnie w tak unikalnym i wybitnym dziele jak Mass Effect. Mnie to jednak trochu wytrącało z prowadzonej historii która jest niesamowita. Choć muszę przyznać, że ta "samotność" o której wspominasz miała swój klimat...
Człowiek jest wszechświatem to interesujące zdanie. Interesuję się podobnym klimatami, rozwojem ,duchowością. Możesz powiedzieć więcej na ten temat? To znaczy rozwinąć nieco to zdanie?
Z misjami Mako to był jeszcze inny problem. Jeśli gracz miał nieco kompulsywny charakter, to po prostu nie mógł nie wykonywać tych drobnych, zupełnie zbędnych misji pobocznych, a było ich multum, z czego ogromna większość z Mako. Strasznie to wybijało z rytmu gry, człowiek miał świadomość że robi jakieś misje śmieciowe, które nijak fabuły nie popychają do przodu, ale po prostu nie można było ich nie zrobić, bo czuło się przymus. I w pewnym momencie orientowałem się, że na samą myśl o Mako i tych misjach odechciewało mi się grać, bo te misje po prostu były męczące, nudne, monotonne i często wkurzające przez te głupie szczyty górskie na które trzeba było koniecznie wjechać Mako. Jakby nie można było na nie wlecieć promem. Niby XXIII wiek a musisz wjechać na Mount Everest pojazdem kołowym i już. I dlatego Mako może się wielu kojarzyć nie tyle z kłopotliwym sterowaniem (bo ono kłopotliwe nie jest), tylko z tą nudą i monotonnością tych misji, które rozwadniają klimat samej gry. Tak więc jeśli w Legendary Edition poprawili tylko sterowanie Mako ale zostawili te śmieciowe misje poboczne, to one dalej będą nudne i męczące ale to nie z powodu Mako.
lol dla mnie mako byl w porzadku, tylko fakt, ze czesto napotykalo sie na te cholerne gory, byl rzeczywiscie meczacy. jednakze mako potrafilo wszystko, no prawie. gdy odkrylem, ze mako potrafi wjezdzac po scianie tak maks 80 stopni bo przy wiekszej juz spadnie, to przestalem omijac te gory. kozacki pojazd XD.
Maco to była jedyna rzecz w pierwszym Mass Effect której szczerze nienawidziłem.
Ktoś kto projektował to sterowanie pewnie widział pada tylko na zdjęciu, do tego ta fizyka piłeczki do ping-ponga, tragedia.
Jedyny plus to fakt że na większość aktywności związanych z tym szajsem można było wywalić jajca i nigdy do nich nie wracać.
Nie pochwalam remasterow i remakow dla gier mlodszych niz nascie-20+ lat, ale tutaj naprawdę chetnie bym pograł.
Do dzisiaj w dziedzinie RPG akcji w scfi nie pojawilo sie na rynku gier video nic lepszego. Starenki Shepard do dzisiaj kopie tylki i pokazuje czym kiedys byl EA, jaka potęga i jacy zdolni ludzie pracowali w Bioware.
Dziasiaj? Potezne EA stac tylko na klepanie multiplayerkow, jakis f(i)utów w Fifach i szczytem ich osiagniec sa dwa remastery (C&C i teraz Mass effect).
Te 11 lat temu to byla niesamowita przygoda z Mass effectem. Nic równie dobrego juz w tym rypie gier nie wyszlo.
Andromeda to byla nuda, a noe gameplay i syf, a nie fabuła.
Poza tym, po raz pierwszy indywidualnie wydamy rozkazy każdemu członkowi drużyny, tak jak miało to miejsce w Mass Effect 2 i Mass Effect 3.
Akurat to to jest tylko częściowo prawda, bo w wersji PC już w pierwszym Mass Effect można było indywidualnie wydawać rozkazy każdemu członkowi drużyny.
Podoba mi się integracja broni z DLC do podstawowej wersji w ME2. Zawsze strasznie dziwne mi się wydawało że w dwójce jest po dwie bronie na każdy rodzaj. A tyle fajnych broni w DLC było, tyle, że można je było mieć od początku gry, taka Motyka to najlepsza broń w grze, a dostawało się ją w mailu.
Po paru latach powróciłem niedawno do "jedynki" i dobrze mi z tym. :) Jakoś nie czuję potrzeby powiewu świeżości.
Jedyną zmianę jaką chętnie bym powitał to usunięcie global cooldownów w ME2 i ME3. No, ale to można modem rozwiązać.
Została mi tylko trójka do przejścia, do jedynki i dwójki nie mam zamiaru już nigdy wracać. Czyli nie da się kupić tylko jednej części? No cóż, zadowolę się zwykłą wersją.
Sporo tych zmian, nie poszli na łatwiznę. Uwielbiam trylogię, więc zaopatrzę się na pewno, po pierwszej obniżce, te 249 zł. to jednak odrobinę za drogo.
Czuję, że na jesienne wieczory będzie jak znalazł, fajnie będzie wrócić do tego świata i tych postaci :).
Akurat Mako w pierwszej częsci uwielbiałem.. można było wjechać wszędzie nim, to była dodatkowa zabawa, jak to durnie się poruszało. Za tym będę tęsknił
Autorzy poprawili niektóre walki z bossami, które mają stać się nieco łatwiejsze, przy okazji zmodyfikowali też liczbę punktów doświadczenia zdobywanych podczas gry. Za sprawą tej drugiej zmiany znacznie szybciej będziemy awansować w końcowych rozdziałach historii.
Oczywiście, a bo trudna to gra była? Grałem na najtrudniejszym i grając od A do Z, nie było problemu.. ludzie co grają tylko główny wątek powinni grać na łatwym np, bo wiadomo.. nie do kokszą postaci, a ludzie co grają wszystkie side questy, powinni grać na najtrudniejszym, bo mają wtedy postać za silną.. dlaczego to ułatwiają wszystkim.. szkoda.
Z pozostłaych się cieszę. Mako no cóż ;p trochę żartem, ale naprawdę to lubiłem. Poziom trudności to atomaist żart z ich strony, po kiego skoro gra była łatwa i tak
no mako niezly byl, mozna bylo nim wjechac w sciany o nachyleniu do maks 80 stopni :).
Szkoda, że zamiast dorobić dubbing do 3'ki to usunęli dubbing ze wszystkich części. Sony jak wydawało Remaster trylogii Uncharted to dorobiło dubbing do 1ki.
Mi osobiście to kompletnie nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie - jestem z obozu który zangielszczał dwójkę, bo nie mógł słuchać głosów pozbawionych emocji i praktycznie osobowości. A to co zrobili z EDI to już kompletna abominacja - przecież jedną z podstaw całej postaci był jej głos: kobiecy, seksowny, potrafiący wpływać na ludzi i przekonywać ich do swojej racji. Przez to jak EDI brzmiała w polskiej edycji, parę dialogów traktujących o jej głosie zupełnie traciło sens, gdy brzmiała jak wykastrowany robot z puszką po piwie zamiast krtani.
ME bez glosu Jennifer Hall to nie ME :) Co ja sie napocilem by oddubingowac pierwsze dwie czesci!
No i EDI!
I to, co zrobili tlumacze Wrexowi w ME1..... 0_0 - w tekscie jeszcze jakos szlo ale w dubbingu bluzgal jak dres.
Choc nie powiem, pare glosow z polskiego dubbingu bylo calkiem fajnych, ale...
Ech, kiedy się ludzie nauczą że opinia jest jak dupa, każdy ma swoją i ma do tego prawo :) Jeden będzie uważać że ilość zmian w porównaniu z oryginałem jest wystarczająca, inny powie że dla niego to za mało - i paradoksalnie każdy z nich będzie mieć rację, bo to wszystko zależy od indywidualnych upodobań, oczekiwań i wymagań które każdy z nas stawia przed grą. I jaki problem w tym żeby szanować się nawzajem i uznać że każdy ma prawo do swojego zdania?
Ja myślę że zaryzykuję i nową trylogię kupię w przedsprzedaży. W Mass Effekcie spędziłem łącznie pewnie koło 3tys. godzin, uniwersum i historia wciągnęły mnie bez reszty, zatem nie odmówię sobie okazji żeby wrócić do Drogi Mlecznej i wsiąknąć znów na długie popołudnia. A czy będę zadowolony z końcowego efektu jaki zobaczę grając w nowego/starego ME? To się okaże, póki co jestem nastawiony optymistycznie.
Zmiany brzmią super, ale Bioware nie ma dobrej passy, więc lepiej się nie jarać.
A co do mako, to mi się podobał, serio nie wiem, o co się ludzie tak plują. Mogliby zostawić jego fizykę dla takich jak ja.
Akurat Mass Effect swojego czasu mnie prawie całkowicie ominął (przeszedłem tylko część jedynki), więc taka reedycja to może być fajną rzeczą dla kogoś kto wcześniej ME nie ograł.
Bardziej od wind przydałaby się możliwość pomijania filmów podczas loadingów ME2. Windy można ominąć szybką podróżą po cytadeli, ale loadingi w ME2 na ssd są błyskawiczne, a gra odtwarza czasem ponad 20 sekundowe animacje.
Niestety mod potrafi wykrzaczyć grę przy takich wczytach. Z kolei wersja z origin odwrotnie bo dodatek Kasumi wywalał się pod koniec bez usuniecia animacji loadingow.
Może i ME 1 miał drewniana mechanikę ale jak najbardziej zjadliwą (gre ukończyłem juz z 5 razy), nie jak taki elex drewno do potęgi którego porzuciłem i nie mam zamiaru nawet mysleć o powrocie.
Wszystko fajnie i spoko ale jak już się zna większość scen w grze to dla mnie odpowiednią cena to 50-100 zł bo prawie 250 zł? Na zachodzie cena ok ale u nas trzeba podzielić to przez 4.
Mi akurat szkoda multi w ME3 bo jest świetne, wciągnęło mnie na wiele godzin po kampanii mimo że normalnie w multi nie gram, a gdyby nie to wymuszenie połączenia z kampanią to bym pewnie nie dał szansy i ominął świetną zabawę.
Zrobili by kolejną cześć to chętnie bym zagrał . Kto będzie w tego odgrzewanego kotleta grał ? chyba tylko jacyś maniacy co siedzą przed kompem 24/24h .
Qverty po czym to wnosisz ? mówisz to ze swojego doświadczenia czy mama ci nie kupiła komputera a sam w życiu nic nie potrafisz , a może żal ci tyłek ściska że ty nie możesz .
Qverty po czym to wnosisz ?
W życiu na to nie wpadniesz, po twoich wyswietleniach. Wróżę ci oszałamiającą karierę z twoją odpornością na krytykę skoro po moim poście już tak ci dupa pękła że zaczynasz od ad perosnam. Trochę żałosne jak na dorosłego łysiejącego już chłopa.
Jak ty chłopie mało wiesz o ludziach i graczach. Wielu zagra między innymi ja zagram co nie znaczy, że siedzę 24/h przy kompie
Zrobili by kolejną cześć Już od dość dawna wiadomo, że powstaje.
Lista zmian faktycznie duża. Aż się martwię o ME 1 bo mnie akurat tam się wszytko podobało i nie odczuwałem żadnych denerwujących rozwiązań gameolayu :) Szkoda, że całość taka droga. Niby patrząc na zawartość to cena adekwatna. Ale ja już mam wszystkie trzy części. Trzeba będzie troszkę odczekać :)
Z racji, że rok zapowiada się bardzo biednie na PC dostaną moje pieniądze, chętnie wrócę nostalgicznie po latach.
Mam nadzieję, że poprawią też zakończenie 3 części. To było największe rozczarowanie 2012.
Szkoda, że ceny nie poprawili też :P
Albo może inaczej. Poprawili na tyle, że nie jest to dla mnie tyle warte.
Niech naprawią zakończenie ME 3 i dadzą w trójce więcej Mirandy. Inaczej bez sensu kupować..
miałem nie kupować ale kupie nie na premiera ale kiedyś tam chyba ze będzie w gejpasie
Kupie jak cena będzie mnie satysfakcjonować. Naturalnie z chęcią sprawdzę recenzje/gameplaye przed ewentualnym zakupem.
ja jeszcze trójki nie przeszedłem odkąd nasłuchałem się jak zepsuli tam zakończenie
Witam jak w remasterze odblokować broń widm ( HWM ) mam status widma uzbierane ponad 10 M kredytów i giwery nie pokazują się ani u handlarza w SOC ani u sprzedawcy na normandii czy to jakiś błąd ? Z góry dzięki za pomoc
Zapoznając się z tymi informacjami odnoszę wrażenie, że nie sposób będzie nie chcieć zapoznać się z tą serią szczególnie, że zmiany wydają się być naprawdę na plus. W BioWare naprawdę musieli się postarać dając nam edycję legendarną.
PS. To DLC Pinnacle Station dla Mass Effect było jakieś znaczące, czy raczej nie będzie po czym płakać?