W co gracie podczas Świąt Wielkiej Nocy?
Ah ten Black... Sam grałem w niego niedawno. Gra szokuje, tym jak bardzo jest rozwinięta technologicznie od nawet dzisiejszych FPS. Jednak mam wrażenie, jakby była wyłącznie technologicznym arcydziełem. Grze najbardziej brakowało większej głębi. Fakt mogliśmy się poczuć jak prawdziwy żołnierz na polu bitwy, nie specjalnie wywyższony, tylko zwykły człowiek w armii. Sceny są rodem z najlepszych filmów akcji. Scena gdzie wchodziliśmy do budynku w pierwszej misji i dym po prostu wypełniał nasz ekran. Przypomniało mi to kultowa scenę z filmu matrix. Niestety Gra dziwnie ucięta w połowie. Jakby chcieli zrobić kontynuacje, ale mogli by jedynie dodać misje lub dwie. A co do samych misji. Czasami są takie jak np. ta z cmentarzyskiem... Mistrzostwo same w sobie. A czasem chciałem żeby był już koniec. Jedną z nich mogę zaliczyć ostatni gułag. Cut-scenki wykonane z prawdziwymi aktorami naprawdę dawały wiele klimatu. Black jak na grę wydaną na ps2, pokonuje wielu innych konkurentów nawet z czasów 7 generacji. Można tylko marzyć, jak mógł wyglądać Black 2.
Tak jak ostatnio postanowiłem, zamierzam się zabrać za odkurzanie moje półki niedokończonych gier. Czeka na mnie wiele gier, a nie chce ciągle nowych zaczynać.
Octopath Traveler: Na poprzednim blogu jeden z użytkowników świetnie opisał plusy i minusy OT. Faktycznie ta fabuła wielu może się nie podobać. Jednak w tej swojej zwykłości, kryje się coś ciekawego.
Dziś na celowniku wybrałem grę kultową, bardzo lubianą i cenioną przez graczy:
Legacy of Kain: Soul Reaver: Czyli druga część dosyć popularnej gry Legacy of Kain Blood Omen. Pierwszą i jedyną odsłonę jaką miałem okazje zagrać jest właśnie omawiany LoK: SR. Jest to moje kolejne podejście do tej właśnie gry. SR został wydany w 1999r. W roku takich hitów jak Resident Evil 3 Nemesis, Silent Hill, czy Final Fantasy 8. Może na dzisiejsze standardy to co napisze zabrzmi śmiesznie, ale historia Raziela ma naprawdę (jak na ps1) dobrą grafikę. Projekt lokacji i barwa kolorów świetnie oddają ten mroczny, gotycki świat. Aktorzy głosowi, to kwintesencja tej gry. Raz jeden z użytkowników napisał, iż dialogi brzmią, jakby były wyjęta prosto ze szekspirowskich powieści. Same postacie i wrogowie są ciekawie zaprojektowani. Walka przypomina mi lekko tę pojawiającą się w serii
The Legend of Zelda. Jest dobra, ale w porównaniu do wcześniej wymienionej zeldy wydaje się jakoś archaiczna i toporna. Jak już o sterowaniu mowa, to era 3D gier na PS1 miały problem z obrotem kamery. Często walczę z kamerą, niż z samymi przeciwnikami. Muzyka w tej grze to poezja. Dodatkowo to fantastyczne intro, ciągle robiące na mnie niezwykłe wrażenie. I teraz przejdę do elementu, wychwalany przez większość graczy LoK SR. Fabuła sam nie wiem co powiedzieć. Skopali według mnie z brakiem napisów. Nie uważam siebie za jakiegoś "Boga" języka angielskiego, ale naprawdę wiele słów rozumiem. Problem leży raczej w stylu dialogów. Postacie używają naprawdę dużo archaizmów i mocno nakładają nacisk na akcent. Ktoś z poza anglojęzycznych krajów, może mieć niemały problem. Więc ujmę to tak, iż nie rozumiem Fabuły LoK SR. Jak przejdę i dalej nic nie zrozumiem, jedyne co mi pozostanie to przeczytanie gdzieś opisu fabuły.
Przez to mam wrażenie, jakbym tracił połowę cieszenia się grą. Nie mniej klimat, muzyka i postacie (i ich fantastyczni aktorzy głosowi) to wisienka na torcie ps1 i pokazuje nowym graczom, iż stare gry nie opierały się wyłącznie na wypasionej grafice, ale mogły zaciekawić fantastycznie skonstruowanym światem.
Jeszcze przy okazji gram w CO-OP jednej z najważniejszych IP Microsoftu:
Gears of War 2: Moje Przypominanie tej serii jest trochę dziwne. Zacząłem sam od 3 cześć jeszcze ogrywając ją na xbox 360. Później dołączyła do mnie osoba, z którą grałem kilka lat temu właśnie w starą trylogie Gears of war. I zaczęliśmy od zremasterowanej pierwszej części. Gow 3 według mnie najsłabszy. Najbardziej napełniony akcją, ale brak już w niej tej różnorodności. Natomiast jedynka była bardziej zróżnicowana od 3, ale także nie brakowało jej akcji i świetnego klimatu. Jedynie można dostrzec, iż tak naprawdę początek czegoś większego. I o to jest 2 według mnie najlepsza z całej starej trylogii. Poprawiła błędy jedynki, nie popełniając tych w trójce.
Czasem bawisz się na maksa, a czasem nawet uronisz łezkę. Ciekaw jestem jak z nowymi odsłonami. Po halo 5 mam naprawdę wielkie obawy.
I tyle było z tego mojego czyszczenia. Zakupiłem nowe gry i wziąłem się najpierw za:
Super Mario 3D World: Ogólnie moje (jak i pewnie 99% osób) pierwsze spotkanie z Mario miałem z kultową wersją z lat 80. Nawet udało mi się ukończyć ten klasyk. Bardzo mi podobał się i uważam go za jedną
z najważniejszych gier z lat 80. Następnie miałem okazję zagrać, w również kultowego Mario 64 i znowu zostałem oczarowany. Gra jest bardzo trudna i zatrzymałem się gdzieś przy środkowej części gry. Zagrałem po wielu latach w nową wersję na 3D, czyli Super Mario 3D Land. Sama w sobie gra była dobra, ale nie czułem tego pochłonięcia. Nie chciało mi się nawet, robić dodatkowych poziomów. Skończyłem i ponownie powróciłem do Mario 64. I znowu poczułem tą dziwną japońsko-włoską energie. Udało mi się prawie ukończyć, ale na końcu już naprawdę jest ciężko. Jeszcze pojawił się wyśmienity Mario Kart 8, ale sama przygoda z platformów-kowym Mario na tamten czas się zatrzymała. Wtedy widziałem nowe edycje starych Mario na Nintendo switch i jakoś ostatecznie przełamałem się. I o to jest.... Super Mario 3D World. Gra mnie pochłonęła totalnie. Przez ostatnie świąteczne dni, właśnie to z tym tytułem spędziłem najwięcej czasu. Każdego dnia przechodzę chociaż po jednym świecie i już czuje smutek zbliżającego się końca. Wszystkie poziomy są unikatowe i odrębne od siebie. Dowolny poziom, jaki wspominam pokazywał klasę samą w sobie. Jedynie mogę tak przyczepić się na siłę do często powtarzającej muzyki, która jest wyśmienita. Na dodatkową uwagę zasługują mini gra z Capitan Toad-em. Cieszę się, iż Nintendo zrobiło osobną grę.
Jakoś ostatnio lubię sobie ogrywać po kolei każdą grę z trylogii lub większej serii. Zabrałem się, więc za:
Battlefield 3: W tym roku co każdy miesiąc (jak na razie) ogrywam po jednym Battlefield. W lutym grałem w ciekawego, ale jedynie dobrego Battlefield Bad Company. W marcu grałem w lepszego młodszego brata Bad Company z dopiskiem 2. A teraz zabrałem się za 3 część pola bitwy. Ogólnie widać, iż ta odsłona chcę się odłamać od cyklu Bad Company. Bardziej futurystyczna muzyka, inny konflikt. To nadal battlefield...polany sosem call of duty.
Grafika jest niesamowita. Robi wrażenie nawet w dzisiejszych czasach. Twarze nie wyglądają na sztuczne, czy jakby były polane jakimś nabłyszczaczem. Fabuła jest nawet dobra, a sposób narracji przypomina mi ten z opisywanego przez Square Black-a. Gameplay jest dobry jednak Bad Company był bardziej "odjazdowy". Postacie, także dają wiele do życzenia. W BC2, a nawet w 1 mogłeś polubić każdego bohatera. A nawet poczuć się częścią złej kompanii. Tu mamy postacie, które są takimi nudnymi chłopcami Ameryki, walczący za swój kraj. Może daje to jakiś realizm, czy poczucie "pola bitwy", ale za to nie ma za grosz ciekawości.
Chciałem pograć w Gothica, ale w 10s odkryłem ogromnego buga, a po kolejnych 10s uniemożliwił mi dalszą grę :P
Od świąt Wielkanocnych gram w Commandos 2 na PS4. Wspaniała legendarna gra. A że ja jestem zatwardziałym konsolowcem to tylko mogę się cieszyć że Remaster wyszedł na PS4 i bawię się świetnie.
Podobnie jak w zeszłym roku - w Far Cry 5. Nie wiem co jest takiego w tej grze, bo to po prostu kolejny, dobry Far Cry, ale ma w konstrukcji świata i ogólnym klimacie coś takiego, że wymiękam. Lubię wrócić od czasu do czasu, żeby sobie chociaż połazić chwilę po lesie, albo pojeździć po wiejskich drogach słuchając tych sekciarskich przyśpiewek z radia. Świetna sprawa.
Jak masz problem ze zrozumieniem dialogów w soul Reaverze zawsze możesz zagrać w polską wersję.
To nie marzenia. To rzeczywistość. Soul Reaver ma polską wersję od dawna
https://youtu.be/KCm3nSOiosU