... tak, żeby równo puchło, jak będzie targał turystów na Morskie Oko. I jak go przypadkiem zatłukę, to wedle nowej wykładni MEN, nie zrobię nic strasznego, bo "zwierzęta nie mają praw".
Doktor Tomasz Rzymkowski, prawa ręka najlepszego ministra edukacji od 966 roku, Przemysława Czarnka (Santo subito! Za życia!) uznał, że pisanie w podręcznikach dla najmłodszych o jakichś prawach zwierząt jest niezgodne z przyjęta nauką, według której prawo jest domeną boga i ludzi. Co prawda kłóci się to choćby z filozofią świętego Franciszka, ale zakładam, że można ją zignorować, skoro jego imię przyjął Anty-Papież. Pan doktor nie wyjaśnił, z jakiej wykładni naukowej w zasadzie korzystał przy łączeniu jej ze sprawami boskimi, ale powołał się na PRAWO NATURALNE, które jak wiemy, obowiązuje w każdym cywilizowanym kraju.
Dlatego moi mili lećcie potopić koty w rzece, wyrzucać psy przez okno i dorzućcie trochę więcej kur do ciasnych klatek, zanim lewactwo zacznie krzyczeć (a na pewno zacznie, ale jak wiadomo, to tylko potwierdzi słuszność działań Ministerstwa Edukacji zgodnie z zasadą "Słychać wycie? Znakomicie").
Może ktoś mu podeśle linka?
https://arslege.pl/ustawa-o-ochronie-zwierzat/k663/
plus szereg sytuacji, w których zwierzęta są podmiotami praw spadkowych.
Mamy takie MEN, które uważa polskie za centrum wszechświata.
Może ktoś mu podeśle linka?
Jemu to nie pomoże, swoje ograniczenia umysłowe usiłuje wtłoczyć innym, w tym dzieciom. Być może w dzieciństwie sam dmuchał żaby i tłukł kamieniami koty i psy stąd taka "edukacja"..
A nie przedmiotem praw spadkowych?
Doktrynalnie, podmiotowość prawną przyznaje się ludziom.
Ustawa o ochronie zwierząt nie wprowadza terminu "prawa zwierząt", aczkolwiek (co pewnie zresztą sam czytałeś, NG : ) stanowi, że "Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę."
Co do zrozumienia dla cywilizowanego człowieka powinno się oczywiście sprowadzać w praktyce do tego, że nie należy krzywdzić zwierząt.
Nie zmienia to faktu, że Rzymkowski w swoich wypowiedziach o tej treści podręcznika to kompletny buc. Poza tym, że kwestionuje oczywistą konieczność uwrażliwiania młodych na braci mniejszych, to wpierw twierdzi, że "szkoła nie powinna być miejscem ideologicznej indoktrynacji", a zaraz potem mówi, że "Według nauki, prawo jest przypisane Bogu i ludziom. Jest prawo Boskie, które nazywane jest także naturalnym, i to wynikające z systemów wartości, którymi żyje dane społeczeństwo. Z nich również wynikają pewne obowiązki, które człowieka ma względem zwierząt. Jak choćby to, że rolnik, który zajmuje się hodowlą, nie może zwierząt głodzić czy dręczyć. Ale zwierzę nigdy nie może być podmiotem praw. Pojęcie +prawa zwierząt+ nie istnieje" "
Nieprawda, prawo naturalne nie równa się prawu boskiemu. Prawo naturalne pewnie zwykle jest przyjmowane jako pochodzące od boga przez wierzących w daną religię, natomiast prawo naturalne obejmuje jeszcze (i moim zdaniem, zasadniczo) to wywodzące się z natury psychologicznej - nakazów rozumu oraz poczucia sprawiedliwości. Nieprawdą jest więc, że prawo boskie to naturalne. Poza tym, mamy nie indoktrynować, ale będziemy upierali się o przypisywaniu praw bogu i nauczaniu religii w szkołach?
Nienawidzę takich hipokrytów u władzy.
Edit: wiecie co, spodziewam się, że może za jakiś czas będzie sprostowanie, że nie chodzi o wywalenie z podręczników potocznie rozumianych "praw zwierząt" w ogóle, ani niepisania o tym, żeby szanować zwierzęta, a jakieś zmiany językowe, które mają nie wprowadzać kilkulatka , ale jakby nie było potencjalnego prawnika w błąd, że doktryna prawnicza operuje pojęciem "praw podmiotowych zwierząt" ;)
No ogólnie zwierzęta mogą być podmiotem praw, tylko nie u nas. Dlatego też napisałem, że nasz kraj nie jest pępkiem świata. Natomiast stwierdzenie pana wice jest po prostu nieprawdziwe, zarówno pod kątem rozumienia terminu "prawa zwierząt", jak i ogólnie informacyjnym.
No niestety
Twój koń może nadal czuć się bezpieczny ;).
Zgodnie z nowymi dyrektywami, poza koniem będziesz też mógł bić kobietę, byle nie za często i bez śladów.
Władza się również o to stara, zaraz wystąpimy z Konwencji Stambulskiej.
Kobiet już nie ma, są osoby z macicą, do tego równouprawnienie tak więc pobicie "kobiety" to jak pobicie sebixa :P Witamy w nowej progresywnej rzeczywistości :P
Ale jakich kobiet? Raczej osób z mocniej rozwinięta klatką piersiową. Bądźmy poprawni i zgodni z nowymi trendami.
pisząc "kobietę" miałem na myśli "partnerkę", "partnerkę seksualną", "żonę", "kobietę do sprzątania", "narzeczoną" itd. nie kobietę jako płeć.
Soulcatcher końcówki ę, ą kończące pewne wyrazy pokazują jaki z ciebie homofob.
Podoba mi się to odwracanie ogonem w odpowiedziach pod postem Soula, klasyczna reakcja obronna.
Pan były senator postanowił walczyć z neomarksistami, dając praktyczny przykład, gdzie ma te wszystkie ideologie.
Mam zwierzęta od 40 lat, kocham zwierzęta, nawet w adopcje koty wziąłem
Żeby je potem wrzucać do jeziora.
Tak, ja myślę że ludzi którzy ciągną na linie psa za samochodem powinno się po prostu zabijać. Nawet nie dlatego że to coś szczególnie okrutnego (choć okrutne jest niewątpliwie) tylko dla ochrony ludzkiego genomu, żeby się pozbywać debili z populacji.
Ktoś, kto w tak brutalny sposób znęca się nad zwierzętami, nie będzie miał problemu krzywdzić ludzi, dlatego takie jednostki należy eliminować ze społeczeństwa, na początek wystarczy kilka lat bezwzględnego pierdla.
Od siebie dodałbym ze sto batów.
Zdecydowanie nie można tolerować takiego zachowania! Pan Waldemar B. zostanie przykładnie ukarany zesłaniem do innej rady nadzorczej.
Tak po prawdzie to podejście Bonkowskiego do istot żywych w ogóle nie zaskakuje, pan eks-senator wypowiadał się z mocno naziolskim zacięciem o "tęczowej zarazie". Zresztą, trzeba być naprawdę srogą mendą, żeby nawet z PiSu wylecieć dyscyplinarnie (wywalono go za paszkwile na Aleksandrę Dulkiewicz, które nawet jedynej słusznej partii wydawały się przegięte).