Narita Boy | PC
Super, że będzie w GamePassie. Platformówki to zazwyczaj gry na raz, przynajmniej dla mnie. To już nie te lata, gdy przechodziło się beatem up'y, shootery czy zwyczajne platformówki bez utraty życia po kilka, czy kilkanaście razy. Tym bardziej cieszy, że gra z listy życzeń trafia do XGP - trochę złotych będzie zaoszczędzone, szczególnie gdyby produkcja Hiszpanów okazała się niewypałem.
Po prostu świetna gra. I na tym można byłoby zakończyć. Jednak pasuje napisać przynajmniej kilka zdań o tej wciągającej produkcji. Jest to gra akcji z elementami platformowymi, których z kolei nie jest wiele (i bardzo dobrze), do tego jest przystępna dla każdego i nie trzeba mieć jakiegoś mega skilla, aby cieszyć się postępem i zabawą.
O fabule można wyczytać w opisie GOLa, więc nie będę się nad nią rozwodził. Jest tylko pretekstem do zwiedzania cyberświata i rozprawiania się z tymi złymi. Jako wybraniec Narita Boy i wyposażeni w technomiecz musimy przemierzyć kilka światów, w których przyjdzie nam zbierać dyskietki pozwalające nam uzyskać dostęp do kolejnych miejsc, w których znajdziemy cząstki pamięci twórcy gry, będącym dla napotkanych postaci w grze Stwórcą. Musimy zebrać ich 12 +1 specjalną – gdy je zbierzemy jesteśmy świadkami wspomnień twórcy gry – i niekiedy są to naprawdę wzruszające momenty. Poza tym trzeba rozprawić się z wrogami, którzy są bardzo różnorodni (do tego w grze jest multum minibossów). W trakcie naszej eksploracji zyskamy również nowe umiejętności, które potrafią siać wśród naszych oponentów spustoszenie. A walczy się naprawdę przyjemnie. Z czasem jest trudniej i niekiedy niektóre walki przyjdzie nam kilka razy powtarzać (szczególnie czerwona rękawica), ale dla osób obytych w grach platformowych Narita Boy może okazać się produkcją banalną. Podobało mi się to, że nowych ciosów uczymy się z dużym odstępem czasowym – twórcy nie bombardują nas na początku kombinacjami, tylko wszystko jest podane w odpowiedniej chwili.
Oprawa wizualna jest ciekawa, estetyczna i wykreowano całkiem oryginalny świat. Niektóre animacje i wizualizacje cieszą oko. Na wysokim poziomie stoi muzyka, która nawiązuje brzmieniem do lat 80, ale z dużą nutą współczesnej muzyki elektrycznej. Podkreśla atmosferę produkcji.
Jak na początku wspomniałem – cieszę się, że mało jest elementów platformowych, bo są one wykonane najsłabiej. Nierzadko trudno trafić na platformę, szczególnie gdy jest wąska. Na szczęście podczas walki nie musimy po nich skakać. Dla niektórych minusem może okazać się brak mapy, bowiem zwiedzimy wiele miejscówek i niekiedy możemy się pogubić szukając konsoli, do której będzie pasować dysk. Jednak jeśli uważnie będziemy zwiedzać świat i czytać to, co mają do powiedzenia napotkane postacie, to nie powinniśmy mieć z tym problemu.
Gra zapisuje się automatycznie i robi to naprawdę często, przez co zazwyczaj odradzamy się nieopodal miejsca, w którym zginęliśmy. Technicznie nie miałem z nią jakichkolwiek problemów, chodzi płynnie i elegancko. Czekam na część 2.
Polecam.
Super się bawiłem.
Dla mnie tytuł dość wymagający, ale dzięki częstym save udało się ukończyć.