Sam mam arachnofobię ale jak widzę coś takiego to chciałbym mieć w terrarium ptasznika olbrzymiego. Niesamowite bydle, wygląda jak pluszowy.
Ktoś z was ma takie zwierzątko domowe?
https://youtu.be/EVR-qcfbEr4
Większość życia trzymałem je w pokoju z sofą i czasami tam spałem. Szczerze, to nawet ja mam taki odruch, że jak widzę kątnika w pokoju, to nie spuszczam go z oka i lubię wiedzieć, gdzie się znajduje.
Nie zabijam, ale grzecznie wypuszczam na zewnątrz :). W przypadku ptaszników, moją pierwszą reakcją w przypadku ucieczki byłby raczej żal, bo one raczej nie poradzą sobie w warunkach domowych. Za sucho trochę.
Ładna Siata. Ile ma na długość?
Moja idzie do wylinki. Z tydzień jeszcze jej się zejdzie. Na razie ma fazę na kąpiel. :)
Korci mnie aby znowu sobie sprawić jakiegoś pajączka. Bez Emilki jakoś tak smutno. Terrarium puste stoi. Sprawił bym sobie Brachypelmę boehmei.
Śliczny ten tęczowy, piękne węże. Też jest u mnie od dawna na liście.
Z siatą sprawa jest zabawna, bo to jest odmiana super dwarf w 79%. Normalne siatki żyjące na kontynencie mogą mieć około 5-6 m i sporą wagę, a to jest odmiana wyspiarska, skrzyżowana wstecznie z kontynentalną dla kolorów. Wersje z wysp osiągają w porywach od 1.80m samce, do 2,5-3m samice. Ten tutaj będzie miał, gdy dorośnie może 2,5m i z 4kg wagi? To raczej maks. Ogólną fizjonomią przypomina bardziej węża zbożowego. Mimo, że już swoją długość ma, to dalej jest trochę sznurówką, a ma już dwa lata. Po prostu "nigdy się nie kończy".
Świetne u nich też jest to, że są bardzo wzrokowe i dzięki temu sprawiają wrażenie interaktywnych. Bardzo inteligentne i pamiętliwe bestyjki.
A co do pajączków, to u mnie pewnie też teraz będą jakieś kolorowe braszki lub chromcia.
We wrześniu minie 19 lat odkąd hoduję takie zwierzęta (trochę dzięki temu forum). Poniekąd stało się to pasją rodzinną i moja mama też ma trochę ptaszników.
Miesiąc temu wreszcie przeprowadziłem się na swoje i zacznę wreszcie porządną hodowlę. Na wynajmie, właściciel zgodził się jedynie na węża.
A co do tego gatunku z filmiku, to Paraśka jak najbardziej dla początkujących się nada. Fajne, łagodne, takie ciapowate trochę. Taką małą samicę kupisz za jakieś grosze, bo każdy to ma.
Szacun, ja sobie oglądam Exotic Lair i Ptaszniki Zająca na razie :p
Słyszałem, że są gatunki dla początkujących. Masz parahybanę lub goliata, bierzesz na ręce? Mi się podoba jak wyczesują włoski, ta z pomarańczem też chyba łagodna...
Polecam z kanałów jeszcze The Dark Den. Petko jest świetny. Ma sporo pomysłów typu DIY. Np. Terrarium nadrzewne z pudełka po ferrero rocher.
Na ręce ich nie biorę, bo to wrażliwe zwierzaki. Dupnie o stół i po pająku. Czasami wyciągam na łapy moją C. versicolor podczas sprzątania terrarium, zdarza mi się ze 3x w roku.
Co do czesania włosków, to Braszki lubią się czesać, są nerwowe i często mają lyse dupki. Parahybany, czy takie A. geniculata czeszą znacznie mniej.
Rozważyłbym jeszcze Chromatopelma cyaneopubescens. Fajne to takie. Aktywne, kolorowe i sporo sieci robi.
To fakt, te łyse dupki źle wyglądają ale z tego co mówił Zając to można stwierdzić jak blisko im do wylinki po kolorze odwłoka.
Kanał sprawdzę, ostatnio przed snem sobie oglądam te stworzenia i nie mam koszmarów :)
A. Worthy oponent for my Furiusz.
Tia, kot jest takim "ostatecznym zabezpieczeniem", że jak ptasznik ucieknie z terrarium, to nie znajdzie się u sąsiadów :D.
Kot to ostateczny morderca wszystkiego, co jest od niego mniejsze ;).
Swoją drogą fajny mruczek.
Pająkami się nie pochwałę, bo trzymam tylko zwykłe polskie. Dbają o przestrzeń powietrzną tam, gdzie koty nie sięgają.
Absolutnie obrzydliwe, mam nadzieję, że nigdy nie będę miał takiego Minasa na swoim osiedlu, bo nie mógłbym spać spokojnie ze świadomością, że może mu coś takiego uciec z domu
Hahah dlatego wychodzę z założenia, że ludzie są zdrowsi, jak mniej wiedzą. Wszystko, co mam, trzymam legalnie i wszystko ma papiery, ale staję na głowie, żeby nie dowiedział się o tym żaden sąsiad.
Zawsze warto mieć pod ręką ->
Mnie wzdryga, kiedy pomysle ze miliony lat temu, kiedy w powietrzu bylo 35% tlenu, po ziemi chodzily "robaki" nawet wielkosci czlowieka .
Pomysl sobie o ptaszniku tylko wielkosci psa, brrrr
Takich nie bylo - zmiadzylby je wlasny ciezar. Ale byla wazka wielkosci przedramienia i bodaj 2-metrowe skolopendry.
Swoją drogą, wielkość niekoniecznie idzie w parze z adaptacją ewolucyjną.
Kolega, po wielu hodowlanych próbach rozmnożył taki ultra drogi i piękny gatunek ptasznika. Prawie wszystko mu zżarły pająki piwniczne.
Zaraz zemdleje. Jak mam sie pozbyc takiego zwyklego domowego gdzies z sufitu albo sciany to mnie trzesie a co dopiero takie potwory. Gdyby Minas mnie zaprosil do siebie, to prawdopodobnie wyszedlbym razem z drzwiami osiagajac predkosc swiatla.
PS. Prosto z zycia - za malolata w mysl zasady ze co cie nie zabije to cie wzmocni mama mi postanowila zrobic niespodzianke i zabrac do takiego hmm. "Pajakowego zoo" gdzie dookola sali byly rozstawione teraria z roznymi okazami. Skonczylo sie to tak, ze w panice stanalem na srodku i zaczalem beczec. Kocham cie mamo.
Osz ty w życiu..
Ale i tak szanuje za zamiłowanie do takich olbrzymów.
Raz miałem pająka - skakuna - żył na szafie i wabił się Zdzisław. Żodnej musze nie odpuścił, porządny z niego pajunk był.
Kumple kiedyś namiętnie hodowlali. Jednego po pijaku braliśmy na ręce. Nie pamiętam czy to tak szybka odmiana, czy alkohol, ale wtedy pokonanie całego ramienia mojej ręki zajęło mu mniej niż mrugnięcie okiem :D
Jednemu z kumpli też raz uciekł któryś ptasznik z terrarium. Zrobili wtedy rozeznanie, że nie ma prawa przetrwać sam, a po pół roku matka kolegi znalazła skórę po wylince ;P
dobrze że nie mam pomylonych sąsiadów a najbliższego mogę oglądać z lornetki :) od takiego Minasa trzeba trzymać się z 10km ;) a na poważnie jeśli taki "zwierz" wyrządzi szkodę (czy w PL jest w ogóle jakaś surowica) i czy właściciela potem za szkody wykastrują z urzędu czy trzeba będzie zasięgać prywaty aby ucięli takiemu jaja :)
Zdecydowana większość ptaszników ma jad na poziomie jadu osy. Przecież to jak tego nie będziesz prowokować to od ciebie ucieknie, jaka szkodę może ci wyrządzić?
ptaszników pewnie tak (znam tylko informacje z encyklopedii) ale ludzie hodują przecież także zapewne bardziej jadowite jednostki / poza tym pozostaje też temat ludzi którzy są uczuleni nawet na najsłabszy jad i mogą doznać szoku anafilaktycznego.
Jak ktoś jest wrażliwy na jad to nawet ukąszenie poszczoły może go zabić, zakażmy hodowli pszczół i produkcji miodu.
W Polsce działa rozporządzenie ministra o gatunkach niebezpiecznych. Było jeszcze za poprzednich rządów dyskutowane i zmieniane przez kilka lat, nim osiągnęło ostateczną formę.
Ja nie hoduję gatunków niebezpiecznych, ale gdybym chciał, to byłoby to mocno awykonalne w moich warunkach mieszkaniowych. Hoduję zwierzaka z załącznika CITES, więc jest zarejestrowany w urzędzie miasta i ma certyfikat, że nie pochodzi z odlowu.
Początkowo na listę niebezpiecznych trafiło dokumentnie wszystko, co nie było żółwiem. Było to przegięcie pały, więc lista ostatecznie została zmieniona. Zawiera dwa załączniki:
- I, czyli zwierzęta, których nie może hodować nikt, oprócz wyspecjalizowanych ośrodków badawczych.
II, czyli zwierzęta, które można hodować za pozwoleniem. Przy czym mniej roboty jest przy pozwoleniu na broń. Powiedziałbym, że to polskie prawo zostało zrobione naprawdę sensownie i to jak mało co, bo jeśli chcesz hodować zwierzęta z drugiego załącznika, to:
1. Musisz przygotować pokój, który będzie tylko i wyłącznie pod tą hodowlę.
2. W tym pokoju okna muszą być zamykane na klucz
3. Terrarium musi stać w jeszcze większym, zewnętrznym pojemniku. Wykonane z materiałów ogniotrwałych (i Musisz mieć certyfikat).
4. Musisz uzyskać zgodę od lekarza, że będzie Cie leczył w razie w.
5. Musisz uzyskać zgodę od weterynarza, że będzie leczył Twoje zwierzątko.
6. Jeśli jest napisane, że siatka wentylacyjna ma być metalowa o takiej i takiej średnicy oczek, to taka ma być - podczas kontroli jest to zmierzone.
Jeśli na gatunek, jaki zamierzasz kupić istnieje surowica, Musisz się w nią wyposażyć, przy czym tu jest ciężko, bo niektóre z tych produktów pochodzą z Azji i nie można ich rejestrować na polskim rynku;). A jeśli jakimś cudem uda się ją sprowadzić i zarejestrować, to ma ważność pół roku i kosztuje z 5000 zł.
No i po zainwestowaniu kilku tysięcy zł w sprzęt i przygotowaniu pomieszczenia, trzeba przejść dwie kontrole: jeden od inspektora weterynarii, a druga od ministerstwa. Wówczas dostaje się pozwolenie na jeden egzemplarz jednego gatunku. Ten, po osiągnięciu odpowiedniego rozmiaru, musi dostać czip.
Ten śliczny smok na zdjęciu to wąż znajomego, który przez taka ścieżkę przeszedł.
A no i oczywiście, jak cokolwiek stanie się komukolwiek z powodu tego hobby, to idziesz z automatu za kratki. Pełna odpowiedzialność karna. Do tego kontrole, które nie muszą być zapowiedziane, a dodatkowo są i zapowiedziane.
Tak więc zwierzęta niebezpieczne to raczej nie dla mnie. Popatrzeć na nie w odwiedzinach u kogoś, jasne, ale samemu trochę bym się bał.
A ptaszniki może wyglądają badassowo, ale o ile po użądleniu pszczoły masz ryzyko wstrząsu anafilaktycznego, tak okazuje się, że ptasznik ma taki skład peptydowy jadu, że nie jest w stanie wywołać tego efektu.
Już bardziej te włoski, które czasem wyczesują. Jak dadzą po oczach, to ma się ze 2 dni z głowy, ale nie przytrafiło mi się to.
Tu w sumie zawsze jest taka trochę niedopowiedziana szara strefa. Ileż to wsiowych burków pozagryzało dzieci. Do tego wypadki z koniami, zwierzętami gospodarskimi. Skrajne głosy by wszystkiego zabraniały, inne skrajne głosy mają wszystko gdzieś.
Ale tak obiektywnie, to uważam, że sytuacja w Polsce ciągle wygląda całkiem nieźle. Mamy najbardziej surowe prawo w Europie pod tym względem.
W Czechach możesz kupić sobie kobrę królewską, która może Cię w kilka godzin zabić. Dorosłą kobrą królewską umieją się zajmować może ze dwie osoby na świecie. Do niedawna w Niemczech można było nabyć grzechotniki. U nas jednak te kwestie są surowo uregulowane i co ciekawe, nawet przemytnicy nie mają już tak łatwo, bo od dawna nie da się już zrobić w konia celnika i ci znają się całkiem nieźle na tym, co jest niebezpieczne i nielegalne u nas.
2 lata temu miał miejsce w Afryce przypadek śmiertelny. Nie ma na nie surowicy, bo te węże żyją sobie na drzewach, w jakimś głębokim buszu, gdzie prawie nikt ich nie spotyka, no ale ktoś miał pecha - może dojść do ogromnej opuchlizny, krwotoków i skrzepów. Tamten człowiek przemaszerował pół nocy, nim otrzymał pomoc. Nie jest aaaaaż tak strasznie jadowita i nawet bez surowicy da się przeżyć, mając dostęp do dobrej opieki zdrowotnej, ale właśnie dlatego jest zabroniona i tylko na pozwolenie.
Po prostu te przepisy mają zniechęcić Maciusiów13 do kupna "hardkorowego węża", a przy okazji, jeśli ktoś już naprawdę jest zdeterminowany, by go mieć, zabezpieczyć takiego hodowcę i jego otoczenie.
Aż mnie skręca, jak sobie pomyślę, że to jest poza moim zasięgiem. Jednak w jadowite węże nie będę się nigdy bawił.
Zobacz, jakie to ma kolory:
https://www.google.com/search?q=atheris+squamigera&sxsrf=ALeKk01gZaftFT1e5K1CmeojoSYEJu_YAg:1615932938120&source=lnms&tbm=isch&biw=1920&bih=937
Pająki i tak są 20x mniej obrzydliwe niż dowolny owad, więc dajcie na luz... No i nie latają.
Słodkie zwierzaczki macie :)
Na pająka, węża itp. w terrarium bym się nie zdecydowała, nie moja bajka do hodowania, ale nie przeszkadzają. Jakieś trzy lata temu mieliśmy w ogródku dużego kątnika, nazwaliśmy go Stanisław. Mieszkał przy wyjściu na ogródek, w dziurze na wąż ogrodowy. Podrzucaliśmy mu muchy upolowane w mieszkaniu. Tak sobie żyliśmy w zgodzie od wiosny do lata, sąsiadka zza płotu wiedziała o Stanisławie i też go tolerowała, ale niestety jak do sąsiadki przyjechał tata, to podczas popijania piwka w ogródku, załatwił Stanisława klapkiem :( No spider like Stanisław [']
Ostatnio myślałem z kobietą o jakimś pająki, ew. wężu. Jest ktoś w stanie polecić jakieś gatunki na początek "dzikiej hodowli"? Jest możliwość hodowli bez posiadania drugiej hodowli, która jest pokarmem dla tej pierwszej? :P
W przypadku pająków, wszystkie ptaszniki, które pochodzą z Ameryki Południowej się nadadzą. Unikalbym na początek afrykańskich i azjatyckich. Niestety musisz mieć żywą karmówkę: świerszcze lub karaczany.
W przypadku węży, nie trzeba karmić żywymi, wręcz ostatnio się odradza, gdyż nie ma to wartości dodanej. Ja swojego nauczyłem na mrożone myszy i szczury. Są sklepy, które wysyłają mrożone gryzonie w suchym lodzie. Trzymasz je w zamrażarce, rozmrazasz z 15 minut w gorącej kranówce i podajesz na pesecie lub haku - tak, żebyś od węża po łapach nie dostał. Wykarmienie takiego węża, czy ptasznika to są jakieś śmieszne i groszowe sprawy.
Co do gatunków, które fajnie nadają się dla początkujących, to np. boa dusiciel, pyton dywanowy (morelia spilota), jeśli kupisz od malucha. Wąż zbożowy, mahoniowy, boa tęczowy (ale uwaga, lubi większą wilgotność w terrarium). Od biedy nawet samiec pytona tygrysiego, jak chcesz mieć coś wielkiego, ale nie tak wielkiego, że trzeba nosić we dwie osoby. Dodatkowo jest wiele pięknych i kolorowych lampropeltisów oraz ich hybryd z wężami zbożowymi. Dziewczyny zazwyczaj wybierają heterodony. Węże te mają trochę ryjek jak swinka, są śmieszne, nieporadne, niezbyt mądre i budzą w ludziach głównie śmiech. Tylko tak: one są tzw "warunkowo jadowite", ale nie kwalifikują się pod zwierzę niebezpieczne.
Każda osoba też poleci Ci pytona królewskiego, bo to wąż-kamień, który przez 90% życia leży w jednym miejscu i jest super łagodny, ale ten z kolei lubi głodówki, a te lubią być stresujące dla właścicieli. Tak więc nie chce wpisywać się w trend polecania pytonów królewskich, bo hurr durr, małe, leniwe i nieruchliwe.
Od biedy nawet gatunek, który ja hoduję, w tej bardzo konkretnej odmianie, by się nadal, bo te węże są tak inteligentne, jak velociraptory z Jurassic Park (patrzy się w oczy, ma wysokie zdolności kognitywne i bardzo szybko się orientuję, że nie chcesz go karmić, tylko idzie na spacerek. Po zbudowaniu zaufania ze zwierzakiem, sam wychodzi na ręce). Masz wrażenie kontaktu z kotem, a nie wężem, ale tutaj koniecznie trzeba je kupić z dobrego źródła. Kupisz sciemnionego, to możesz mieć parumetrowego potworka. Warto też wybrać hodowcę, który dba o nie za młodu. One mają dobra pamięć i jeśli od człowieka doznały krzywdy, to ogarnięcie ich może być masakrą. Mój jest delikatny i łagodny jak złota rybka.
Minas Morgul -> Z tą wilgotnością przy tęczówkach to bym polemizował. Tzn. zależy co mamy na myśli mówiąc wyższa wilgotność. Zauważyłem, że gdy tylko podłoże (ziemia kokosowa) było wilgotne to zaraz zaczynały się problemy z łuskami na brzuchu. Jak jest suche albo zawilgocone problem znika. Moja ma cały czas w terrarium basen z wodą, i to jej wystarcza.
Przy okazji; z temperaturami też nie należy przeginać 24-25 stopni wystarczy.
Dzięki za radę. Wiele osób trzyma je właśnie w mokrym cocogruncie i szczerze mówiąc zawsze się zastanawiałem, jakim cudem te gady nie mają problemu z infekcjami. Dobrze wiedzieć, że micha wystarczy. Ja mam, szczerze mówiąc, na tym punkcie lekką paranoję i już szykowałem się na zakup systemu do nawadniania dla siatki, ale kazano mi wrzucić na luz - gdyż właśnie porządny basen w zupełności wystarczy. Siatka zwykle po wylince dużo czasu spędza w tym basenie.
Ja swojego trzymam na laboratoryjnie odpylonym lignocelu (trociny) i jest świetny, bo gdy jest suchy, to nie pyli i dzięki temu nie ma ryzyka chorób układu oddechowego. Polecam wytestować, bo świetne podłoże, higieniczne i rewelacyjnie wiąże wilgoć.
Dzięki bardzo. Z tym postem już będzie łatwiej ogarnąć od czego zacząć.
Minas Morgul -> Siatka i tygrys to chyba dwa gatunki o największej tolerancji względem temperatur i wilgotności. Kolega normalnie pytona tygrysiego samicę dorosłą trzymał na mieszkaniu. Plus tego taki, że łagodna jak baranek. I myślę, że wąż ma wtedy większą odporność i mniej stresu. Ludzie nie biorą węży na ręce a później się dziwią, że dzikusa takiego - bez kija nie podchodź, mają. Moja jest tak przyzwyczajona, że normalnie na mnie zasypia, owinięta gdzieś na nodze.
Jak ten lignocel się sprawuje? Coś tak jak trociny dla gryzoni? Jakbym ja swojej coś takiego zapodał to by mi chyba w tym nurkowała. Pierwszy w historii boa kreci.
Moja to ma talent w chowaniu się w najmniejszą dziurę. Wchodziła już w konstrukcję krzesła obrotowego, w rurę od stelaża, w kaloryfer (w ostatniej chwili zareagowałem), w sofę między materac a taką podpinkę. Jak z dzieckiem, na sekundę nie można spuścić z oczu.
A wracając do inteligencji. Są pamiętliwe i potrafią analizować. U kolegi normalnie drzwi z klamki pyton otwiera, wchodzi na nią, przygina, a splotem się odbija od ściany.
Moja raz, zapomniałem zaklinować, przesunęła szybę w terrarium i wyszła, może była malutka szparka i wystarczyło że czubek głowy wcisnęła. Teraz jest większe terrarium i szyba znacznie cięższa ale dam sobie rękę uciąć, że pamięta tą akcję.
Ludzie nie biorą węży na ręce a później się dziwią, że dzikusa takiego - bez kija nie podchodź, mają.
Takimi komentarzami lejesz miód na moje serce. Z tym się niestety boryka wielu początkujących hodowców. Otwierają terrarium jedynie do karmienia i jak tu się dziwić, że wąż strzela, myśląc, że będzie pokarm. Siatki są strasznie łase na jedzenie i one wiecznie myślą, że są karmione. Początkowo stosowałem hook-training, żeby na kilka dni po wyżerce, pogłaskać nieco węża, by nieco oduczyć go, że otwieranie terrarium = jedzenie. Podziałało bardzo szybko, już za drugim-trzecim razem. Żeby było zabawniej, później wyglądało to tak, że on zaczął reagować na moją facjatę. Otwieram terrarium i następują takie 3 krytyczne sekundy, gdzie próbuje sobie wykminić, co się dzieje, ale już po chwili doskonale wie, że skoro nie ma jedzonka, to czas na spacerek. Na żywo jest przeważnie tak:
https://www.youtube.com/watch?v=isoFCpcIlBI&t=2s&ab_channel=Tiny-theSuperDwarfRetic
(Najlepiej bez dźwięku, bo pieprzę jakieś trzy po trzy :D, ale najczęściej właśnie jest tak, że otwarte terrarium = wąż na rękach. Sprzątanie = wąż na głowie i plecach).
Jakiś czas temu udało się także wypracować to, żeby nie reagował w ogóle na to, gdy dotknię się jego głowy. Węże zwykle bardzo tego nie lubią, prawdopodobnie jakaś ewolucyjna zaszłość strachu przed drapieżnikami, które pochwyciwszy węża z tyłu głowu, sprawiają, że ten jest bezradny. Ale i już na to przestał reagować.
Ogólnie jednak nawet wśród trzymaczy siatek, superdwarfy mają paskudną reputację. Początkowo było w hodowli dużo odłowów i te były dość szalone. W zasadzie jeśli chodzi o aktywność na rękach, to nawet ten mój bardziej przypomina jakiegoś colubrida. Nie da się go upilnować i wszystko zwiedza. Czasami nudzi mu się dopiero po 30 minutach i wtedy owija się wokół ramienia i sobie tak zostaje.
Niektóre węże potrafią być defensywne, ten nie jest ani trochę. Miałem jednak szaloną zbożówkę, której wymyśliłem taki system brania na ręce, że jedną ręką machałem przed oczami, a drugą rękę podkładałem i wyciągałem ją z terrarium. Oczywiście na rękach już baranek.
Siatka i tygrys to chyba dwa gatunki o największej tolerancji względem temperatur i wilgotności.
Początkowo tego nie wiedziałem i Tyniek mi dawał popalić. Później trochę też porozmawiałem z hodowcami i osobą, która studiowała te węże w naturze. Posiłek + wylegiwanie się w jaskini, w której panuje kilkanaście stopni? Żaden problem. On zazwyczaj wybiera przebywanie w najchłodniejszej możliwej strefie. Ma do wyboru cały gradient, od 23*C do 29-30 w hotspocie. Zazwyczaj siedzi sobie właśnie w chłodzie, a wygrzewa się przy 27.
Co do lignocelu, to korzystam dokładnie z tego konkretnego produktu. Mam spory worek i po prostu co jakiś czas zmieniam. Sprawdza mi się fenomenalnie. Polecam nawet jakiś mały worek na próbę. Ten mój non stop robi w tym podłożu "czapeczki" i ryje w nim często ;). Sam substrat jest bardzo miękki i delikatny. Nie ma żadnych obaw o wbijanie się tego w ciało, skaleczenia itd.
Nie chcę reklamować sklepu, pierwszy lepszy link, ale to ten produkt:
https://predatorshop.pl/pl/p/Safe-3-4-S-Podloze-dla-wezy-Lignocel-12,5-kg/17035?utm_source=shoper&utm_medium=shoper-cpc&utm_campaign=shoper-kampanie-google&shop_campaign=4882321317&gclid=Cj0KCQjw0caCBhCIARIsAGAfuMy7rL1eQae6IIqpnIzqkcjAKo3HucykeQgNTZucxxFlAAlMa6agyHoaAp72EALw_wcB
dVk. jak się kiedyś na coś tam zdecydujesz, to śmiało odkopuj wątek :))).
A wracając jeszcze do tych temperatur. Na zdjęciu jest roczny rozkład dla Morelii viridis. I tu też nie ma bóg wie jakich wartości. Można się zdziwić widząc ten rozkład.
Dla swojej tęczówki ile razy było chłodniej w pokoju (23 stopnie) i prewencyjnie odpalałem matę pod terrarium to ona wcale nie wybierała tego cieplejszego miejsca. Teraz w ogóle nie ogrzewam terrarium. W jesień-wiosna utrzymuję temp. w pokoju na poziomie 23-26. Paradoksalnie najchłodniej jest na wiosnę jak przestaje grzać CO a na dworze jest 8-10 stopni.
Dokładnie, nawet mnie to specjalnie nie dziwi... no, może trochę te minima mnie odrobinę zaskoczyły. Raz miałem awarię ogrzewania i płyta grzewcza nie była w stanie zapewnić tego gradientu od 23-29. W najzimniejszym miejscu było 21 i tam też schował się pan siatek przed wylinką. Raz dziennie wypełzał się chwilę pogrzać i dosłownie po momencie wracał z powrotem do tej lodówki.
Wśród siatek, częstym problemem jest tarcie pyskiem o szkło. Niektórzy doradzają wspaniałą metodę - nakarmić, bo wtedy wąż wpada w mały letarg i wówczas nie trze. Tylko co wtedy, gdy wąż już ma zdrowe interwały podawania pokarmu. I tu się okazuje, że niektórzy te węże zwyczajnie przegrzewają, a te próbują z tej sauny uciec. Nie jest to oczywiście jedyny powód tarcia, ale chyba najczęstszy. Teraz przeanalizowałem tak na potrzeby tego wątku, w jakich temperaturach moja siatka przebywa najczęściej i faktycznie - 23 / 25 * C, mając do wyboru hotspot 27 i 29*.
Teraz wręcz mam inny problem, bo o ile wcześniej wynajmowałem dość chłodne pomieszczenie w starym, nieszczelnym budynku i to od północnej strony, tak teraz wszystko ocieplone i w dodatku salon od strony południowej. Będzie trzeba na cito ogarnać jakieś zasłony i klimę.
Ja bym z tą klimą nie przesadzał i się dwa razy zastanowił. W lato max miałem 28 stopni. Klima strasznie wysusza powietrze, bardziej tego bym się bał niż temperatur.
A w temacie pająka, bo już nie chcę pisać w pięciu miejscach. Moja mama też karmiła brachypelmę i się nie bała, z ręki świerszcza wpuszczała.
No i parę obiadów zawsze gdzieś tam po mieszkaniu łaziło. :D To jeszcze z czasów jak żaby miałem. Zawsze jakiś sześcionogi uciekinier był.
Kulusia drapie się po d*.
Jak się trochę z nimi posiedzi, to nie da się tych ciap traktować ze strachem :D.
Albo pół nocy będzie walczyła ze sztucznym listkiem, bo coś jej nie pasuje i musi go odgiąć. Albo przyjdzie i bezceremonialnie przewróci miseczkę z wodą, którą dopiero co wlałem, bo tak.
Fajna maskotka ale zaraz, kulusia to też jest braszka bo już się pogubiłem? ta z pomarańczowymi kolanami to raczej na pewno ale ja nadal zielony w temacie :p
Ja widziałem wczoraj sekcje goliata u zająca na kanale i byłem w szoku, ze to tak skomplikowane organizmy.
Niesamowite są te pluszaki :D
Ahahah, aż wstyd o tym mówić, ale ok :). Kulusia to imię, którę nadaję każdemu dużemu, kudłatemu pająkowi. 19 lat temu wypowiadał się tu jeden user, który nazwał swojego pająka "Kuluś" - był to kątnik złapany w piwnicy. Jakoś mi przypasowało i tak zwyczajowo teraz wszystkie te kudłacze nazywam w ten sposób.
Trochę jak dla Geralta, każdy koń to Płotka.
hehe spoko,
Obejrzałem jeszcze raz i dopiero zauważyłem, ze ona się po tych kądziołkach przędnych smyrała :D
Swoją drogą, to jest bardzo czysty zwierz. Bardzo dużo czasu przeznacza na higienę, czyszczenie się. Wykminiła sobie, że lewy górny kąt terrarium to jej kibel, a lewy dolny - kosz na śmieci. Jak pojawia się za wiele odpadków w losowych miejscach, to leci jak koparka - wszystko zawija w sieć, robi z tego skompresowaną kulkę i wyrzuca w jedno konkretne miejsce. I to jest zawsze to samo miejsce.
Wow, niby tylko pająk a taki zorganizowany. A te białe kupska to potrafią sadzić, widziałem u gościa na yt jak paraszka mu nawaliła na rękach ale była grzeczna bo podobno też lubią chelicery pokazać a dopiero jak ją wsadził do terrarium to się wyczesała :p
Tak z ciekawości, na czym polega przyjemność z trzymania w domu pająków, węży? Ani to was nie rozumie, ani się z tym zaprzyjaźnić, tak tylko do oglądania?
Nie jestem raczej reprezentatywną osobą, by przedstawić jakiś schemat, bo od wczesnego dzieciństwa bylem zafascynowany pajęczakami. Gdyby nie to, że nie da się za to wyżyć, to pewnie zajmowałbym się tym zawodowo.
Natomiast trochę tak jak Matysiak powiedział. Patrz na to, jak na trochę dziwne rybki w akwarium. Z rybkami tez za bardzo się nie pobawisz. Dla wielu osób rybki oczywiście wydają się ładniejsze, ale tutaj, pomijając kwestie techniczne masz to samo:
Zwierzątko, którego raczej nie bierzesz na ręce. Obserwujesz, jak się zachowuje, co robi, starasz się mu stworzyć jakiś fajny i ciekawy biotop. Dodatkowo takie terrarium robi przyjemne wrażenie estetyczne i może być dekoracją ->
To akurat wężowe.
Wiele gatunków zachowuje się w różny sposób. Obserwowanie ich jest odstresowujące. Dodatkowo, to hobby wciąga jak jasna cholera. Robię obecnie spory projekt machine-learningowy poświęcony wyłącznie pajęczakom.
Koledzy automatyzują terraria w arduino, angażują się w projekty rozmnażania i zachowywania czystych linii gatunków, które w naturze są zagrożone. Wreszcie są I opcje charytatywne. To jest jak z każdym hobby, jak nieco wsiąkniesz, to nagle pojawia się z tysiąc aspektów, które na pierwszy rzut oka nie muszą być widoczne.
Co do interakcji, to zgadzam się, że z pająkami raczej nie pogadasz, aczkolwiek nawet tutaj są jakieś osobnicze różnice. Raz widziałem ptasznika, który przy najmniejszej próbie otworzenia terrarium, próbował wchodzić na ręce i siedział na dloni i się wygrzewał. I tylko ten tak miał, żaden inny nie. Z wężami też jest różnie. Np. pyton siatkowany ma już w internecie i wśród hodowców opinie jednego z najbardziej inteligentnych dusicieli. Patrzy się w oczy, sam decyduje, czy chce na ręce, czy nie. Będąc na rękach, mam wrażenie, że co chwilę obczaja moja twarz. Ma swoje ulubione miejsca w mieszkaniu. Oczywiście ciągle jest to zwierzę trzymane w terrarium. Tam ma optymalne warunki hodowlane i nie pełza sobie wolno po mieszkaniu.
Wreszcie pojawia się taki śmieszny aspekt, jak zwierzęta + dzieci. Pająki i węże strasznie polaryzują. Ludzie, dla których te zwierzęta są "obojętne", są raczej w mniejszości. Dziecko, żyjąc w domu, gdzie takie zwierzęta są hodowane, raczej na bank będzie musiało się wcześnie nauczyć o tym, co to są uprzedzenia, opinie itp. Skonfrontować swoje doświadczenia z opiniami kolegów. Jak nie patrzeć, jest to jakiś plus. Oczywiście przymykając chwilowo oko na te setki tysięcy bezkręgowców i kręgowców pomordowanych przez bombelki XD. Zazwyczaj wszystkie te małe węże i pajaki trzeba chować przed małymi dziećmi, bo rzadko który zwierzak przeżyłby taką konfrontację bez nadzoru.
Z ciekawości, co to za projekt ML, mógłbyś uchylić rąbka tajemnicy? Zaintrygowałeś mnie, nie powiem. XD
Nic specjalnie wyjątkowego. Transfer learning w Pythonie/R. Program do rozpoznawania płci pająków na podstawie fotki. Zebrałem i manualnie otagowałem jak na razie 7k zdjęć i powoli mam już 85% na walidacji. Liczę to sobie na CUDA. Generalnie z łatwiejszymi przypadkami radzi sobie świetnie (ciągle jednak są to takie przykłady, które potrafią sprawić ludziom problem), ale czasami jeszcze popełnia błędy na fotkach, które nie mają dobrej reprezentacji wag (jakieś tam rzadkie i wyjątkowo pokręcone gatunki, które w zbiorze treningowym reprezentowane są przez 2 zdjęcia ).
Ty patrzysz na te pająki pod kątem obserwacji, naukowo. A ja wolę rozumnego psiaka. Kup sobie fajnego psa to zapomnisz o tych pierdolach o żabach.
Dla mnie trochę straszna, ale trzeba przyznać ciekawie wyglądająca pasja ;) i pochwal się psem jak już będziesz miał. Osobiście polecam dobermana, nie tylko piękne ale i mądre
Widziałem różne rodzaje i kolory ptaszników ale największe wrażenie zrobił na mnie gatunek poecilotheria metallica. Chyba akurat nie jestem oryginalny z tym stwierdzeniem ale wygląda pięknie. Jakbym kiedyś miał kupić to zacząłbym od tej niebieskiej maskotki nieważne czy agresywna czy łagodna. Raz się tyje :p
Jeszcze jeden był fajny taki wielokolorowy a caribena versicolor tylko cała czerwona z niebieskim karapaksem.
Ta Maja Minasa też jeden z ładniejszych bo to w sumie caribena z tego co sprawdzałem.
Goliat najbrzydszy imo ale za to można na smyczy prowadzać oczywiście w kagńcu :D
Tak tak, Caribena versicolor zmienia ubarwienie wraz z dorastaniem. Obecnie ta konkretna samiczka wygląda tak.
Są świetne, ale uwaga... bardzo skryte!
Co do Poe, to jest to mój absolutnie ulubiony rodzaj ptaszników. Po prostu są ptaszniki i jest Poecilotheria. One nawet jak się przemieszczają, to robią to w jakiś taki dostojny, wręcz królewski sposób. Tutaj jednak drobne ostrzeżonko. Ich jad to jest jednak inna półka, niż ptaszniki Nowego Świata. Nie jest oczywiście zagrażający zdrowiu i życiu, ale ukąszenie boli i skutki są męczące przez kilka dni. Pająki te są także bardzo szybkie, ale jednocześnie, przeważnie bardzo bardzo łagodne i płochliwe. Warto mieć wcześniej ogólny pogląd tego, jak szybkie potrafią być nadrzewne ptaszniki. Avicularia, Caribena, Psalmopoeus itp. są fajnym wyborem pośrednim, na przećwiczenie. Do rozważenia. U mnie, Poecilotheria regalis była drugim pajakiem. Nie miałem zbytniego doświadczenia wcześniej i potrafiła mnie naprawdę solidnie zaskoczyć szybkością i zwinnością.
Jak lubisz tego typu kolorki, to obczaj jeszcze pająka Pterinopelma sazimai.
No tak, ja laik nie wpadłem na pomysł, że one zmieniają kolory a widziałem na zdjęciach w różnych barwach te same caribeny :p
Na filmikach wszystko wydaje się takie proste jak je zaganiają do terrarium itp.
Natomiast oglądanie karmienia nadal mnie przeraża.
Ja mam system. Karaczan do dużej probowki i z probowki sru do terrarium.
Jednak nawet ja mam opory, w porównaniu np. do mojej mamy. Raz, jak miałem 16 lat uciekł nam Psalmopoeus Irminia. Płaczu narobiłem, mama też się zasmuciła, bo w domu było za sucho dla takiego pająka. Ostatecznie znalazl się na stole, jak jadłem obiad. Mama go po prostu złapała w dłonie i przełożyła do terrarium, nim zdążyłem znaleźć szklankę.
Ktoś może oczywiście napisać, że poj****a rodzina (vulg) i ma do tego święte prawo.
twoja żona podziela miłość do pająków ? z tego co przeczytałem to dzieci chyba jeszcze nie masz bo one raczej na pewno wykluczą posiadanie takiego hobby przynajmniej do pewnego wieku.
A.l.e.X, żona już od lat przygotowana na taką ewentualność. Nie ma z tym problemów i sama wybiera gatunki. Mamy jedno pomieszczenie zamykane na klucz, gdzie przez pierwsze kilka lat terraria będą trzymane. Jeśli mam być szczery, to bardziej boję się samego szkła i ostrych krawędzi w przypadku dziecka. Same terraria zaś mają mechanizmy zamykania na klucz. Tak czy owak, jakby się jakieś szkraby pojawiły, to nie będą pierwszymi, które wychowywałyby się "z robalami".
Ja uwielbiam kolonie mrówek. Niestety królowa po 15 latach zmarła, robotnice żyją tylko 1,5 roku i próbuje adoptować nową. Nie wiem czy mrówki zaadoptują jakąś nową królową ale muszę spróbować bo mi padnie kolonia. Na razie póki co hibernują się w lodówce.
Fajne masz to formikarium. Na mrowkach totalnie się nie znam. Jakiś egzotyczny gatunek, czy coś lokalnego?
Lasius niger -- gatunek najbardziej oklepany, najczęściej polecany początkującym. Ale zastanawiam się nad Camponotus nicobarensis - mrówki z dalekiej Azji jeżeli kolejna królowa nie ogranie tego wszystkiego i ją nie przyjmą.
Minas - widziałem na kanale jak typ opwiadał, że zostawił pokój z pająkami na tydzień w ciemnościach i jak wrócił to 2 terraria były otwarte. Tylko, że szyby były bodaj przesuwane. Wylazły mu 2 ptaszniki i paraśka zjadła braszkę. Możliwe to, że same sobie szybkę uchyliły czy odsunęły?
Dla pająków najbezpieczniejsze jest zamykanie na gilotynkę. Tak, żeby terrarium otwierało się przez podnoszenie i opuszczanie. Można kombinować z otwieraniem poziomym i zamkiem, ale najłatwiej mieć otwieranie od góry. Do tego gruba blacha na wentylację. Jakieś cienkie siatki są w stanie przegryźć i wyjść. Obecnie praktycznie wszystkie terraria są robione tak, że nic z tego za bardzo nie ucieknie. Można podpatrzeć i samemu skleić.
Ładny.
Minas, gdzie mieszkasz? Bo chciałbym mieć pewność, że dzieli nas minimum tysiąc kilometrów.