Minecraft - Microsoft zaprasza na interaktywne seminaria z historii feminizmu
Jutro dzień mężczyzn to może by tak coś dla panów?
Nie?
Bo to seksistowskie?
No dobre, wracam do grania w total war
Więc robią webinary (cokolwiek to znaczy) o aseksualnych kobietach na wiecznym okresie? Już wiem czemu Elon Musk chce kolonizować Marsa.
A ty w ogóle przeczytałeś cokolwiek, poza tytułem, gdzie zobaczyłeś "feminizm" i od razu poszedłeś komentować?
Jeśli tak, to jednak warto przeczytać treść, o co właściwie chodzi. A jeśli przeczytałeś treść, to taki wykład bardzo ci się przyda, bo najwyraźniej nie wiesz kim była (i czym się zajmowała) Emmeline Pankhurst i ogólnie sufrażystki. I zapewniam, że zdecydowanie nie były "aseksualnymi kobietami na wiecznym okresie". Nie myl sufrażystek ze współczesnymi feministkami z krajów, gdzie już dawno panuje mniejsza lub większa równość, które nie mając za bardzo o co walczyć, czepiają się istnych pierdół.
Poziom ignorancji w tych pierwszych dwóch komentarzach jest astronomiczny.
no przepraszam za to że jestem ignorantem i zapomniałem gdzie moje miejsce w społeczeństwie.
Pewnie o dniu mężczyzn jest taka świadomość jak o dniu dziewczyn i mało kto je obchodzi (chociaż no, wątpię, że są takie eventy dla panów w listopadzie).
Dzień dziewczyny i dzień chłopaka to święta tylko dla par więc z tu obecnych mało kto się kwalifikuje
Świetnie, świetnie z tą poprawnością i szacunkiem do kobiet ale gdzie do mężczyzn się podział?!
A czy mężczyźni mieli jakiś ruch sufrażystów? Te zajęcia są o historycznym zdobywaniu praw wyborczych przez kobiety. I tyle. Bo feminizm, wbrew niektórym dzisiejszym radykałom, którzy psują jego społeczny obraz, był bardzo ważnym ruchem.
Serio porównujesz przemiany ustrojowe, np. monarchia -> demokracja do zdobywania praw wyborczych przez kobiety? o.o Różnica jest taka, że mężczyźni przy zmianie ustroju na demokrację dostali swoje prawa by default. Kobiety musiały o nie walczyć przez kolejne 100 lat. Sukcesem w podanym przez ciebie przykładzie jest więc zmiana ustroju sama w sobie, a nie uzyskanie prawa wyborczego przez mężczyzn, bo gdyby mężczyźni go nie otrzymali, to kto by w ogóle mógł głosować? Kosmici? Co do ostatniego, to no trudno, żeby np. kraje wprowadzające prawa wyborcze w XX wieku nie zrobiły ich od razu uniwersalnych, skoro na całym świecie tak funkcjonują.
Nawet dość mocno przestrzeliłem tym, że kobiety musiały walczyć o prawa przez 100 lat, bo musiały walczyć średnio przez dwadzieścia kilka lat (biorąc pod uwagę tylko te kraje, które wprowadziły prawo kobiet do głosowania w innym terminie, niż prawo mężczyzn).
"Co do ostatniego, to no trudno, żeby np. kraje wprowadzające prawa wyborcze w XX wieku nie zrobiły ich od razu uniwersalnych, skoro na całym świecie tak funkcjonują."
Tutaj nie bardzo trafiłeś, bo niemal wszystkie prawa wyborcze, z dosłownie kilkoma wyjątkami, były ustanawiane w XX wieku. A pierwsze równoczesne nadania równych praw kobietom i mężczyznom były już na samym początku XX wieku.
Zmiana ustroju nie zawsze wprowadzała powszechne prawo do głosowania dla mężczyzn "by default".
W takim razie kto głosował w tej demokracji? Bo co wnosi inny ustrój do dyskusji o uzyskiwaniu demokratycznych praw wyborczych?
W pozostałych przypadkach prawo mężczyzn do głosowania często było ograniczone, najczęściej granicą był określony wiek
Czyli stary mężczyzna to już nie mężczyzna? Prawa osób młodych były ograniczane. Mówienie, że prawa mężczyzn były ograniczane, bo wprowadzono przedział wiekowy, to fikołek z rodzaju TVP mówiącego o lasach państwowych. Przyczyną ograniczenia nie była płeć, a wiek.
A w przypadku innych ustrojów niż demokracja prawo do głosowania miała wybrana część społeczeństwa
Nie rozumiem, co chcesz przez to przekazać, skoro dyskusja dotyczy uzyskania pełni praw wyborczych, a nie osiągania demokracji szlacheckiej, w której nota bene też głosowali mężczyźni.
Tutaj nie bardzo trafiłeś
Skrót myślowy, przez który miałem na myśli okres po sufrażystkach. To logiczne, ale faktycznie powinienem doprecyzować, ze to druga połowa XX wieku.
Ciągle odwracasz kota ogonem. Na stwierdzenie, że ktoś uczy o historii sufrażystek odpowiadasz, że dlaczego nikt nie uczy o uzyskiwaniu praw wyborczych przez mężczyzn. Nie uczy, bo w każdym przypadku uzyskiwanie praw wyborczych przez mężczyzn wiązało się z przemianą ustrojową i to ta przemiana jest obiektem nauki. Niezależnie, czy mężczyźni uzyskiwali prawo jako pierwsi, czy razem z kobietami.Ruch sufrażystek walczył o prawa wyborcze kobiet, których nie było. W tym konkretnym okresie.
"W takim razie kto głosował w tej demokracji? Bo co wnosi inny ustrój do dyskusji o uzyskiwaniu demokratycznych praw wyborczych?"
Głosowali i mężczyźni, i kobiety, bo mieli prawa do głosowania. Sam też o tym wspominałeś wcześniej. A o innych ustrojach sam zacząłeś, więc pytaj się samego siebie.
"Czyli stary mężczyzna to już nie mężczyzna? Prawa osób młodych były ograniczane. Mówienie, że prawa mężczyzn były ograniczane, bo wprowadzono przedział wiekowy, to fikołek z rodzaju TVP mówiącego o lasach państwowych. "
Nic nie pisałem o starych mężczyznach. A ograniczanie prawa młodych mężczyzn (a bariera często wynosiła 30 lat, więc to też nie do końca młodzi mężczyźni, gdy średni wiek śmiertelności mężczyzn w 1900 roku wynosił 47 lat) przeczy definicji powszechnego prawa mężczyzn do głosowania, więc nie jest żadnym "fikołkiem".
Nigdzie nie odwracam kota ogonem. To Ty to robisz. Wspominasz o zdobywaniu praw wyborczych przez kobiety, a ja wspominam, że mężczyźni również zdobywali te same prawa wyborcze i też musieli się o nie starać. A to, że starania mężczyzn doprowadzały do zmiany ustroju oznacza, że te starania musiały być naprawdę konkretne. Dziwne jest Twoje myślenie, że kobiety walczyły, bo musiały, a mężczyźni nic nie musieli i wszystko dostawali za nic wtedy, kiedy ustrój się zmieniał (a ustrój pewnie też zmieniał się sam z siebie).
A o innych ustrojach sam zacząłeś, więc pytaj się samego siebie.
Niby gdzie? Wskazałem, że zdobywanie praw wyborczych przez mężczyzn było naturalnym wynikiem przemiany ustrojowej na system demokratyczny.
A ograniczanie prawa młodych mężczyzn [...] przeczy definicji powszechnego prawa mężczyzn do głosowania.
Fikołkiem jest to, że do argumentowania wykorzystujesz mylnie przyjętą przyczynę. Prawa wyborcze były ograniczane na polu wieku, nie płci. Dlatego nie ograniczano prawa mężczyzn, ale osób młodych. Gdyby hipotetycznie ograniczano prawa wyborcze osobom o wzroście powyżej 2 metrów, to też powiedziałbyś, że ogranicza się prawa mężczyzn, a nie prawa osób wysokich?
wspominam, że mężczyźni również zdobywali te same prawa wyborcze i też musieli się o nie starać
Nie, wspominasz o przemianach ustrojowych. Jak mężczyźni mieli walczyć o swoje prawa wyborcze, gdy nikt ich nie miał? Ludzie walczyli o zmianę ustroju, a nie konkretne prawa wyborcze podporządkowane płci, jak było to w przypadku sufrażystek. To jest zupełnie inna sprawa. Twoja argumentacja to sofizmat. Prawidłową argumentacją byłoby wskazanie przypadku, gdzie to kobiety uzyskały prawa wyborcze jako pierwsze i mężczyźni byli zmuszeni do walki, by również im je przyznano.
"Gdyby hipotetycznie ograniczano prawa wyborcze osobom o wzroście powyżej 2 metrów, to też powiedziałbyś, że ogranicza się prawa mężczyzn, a nie prawa osób wysokich?"
Skoro twierdzisz, że tylko mężczyźni wtedy mieli prawo do głosowania, to to ograniczenie uderzało tylko w mężczyzn. Ograniczenie zawarte w jakimś prawie nie może uderzać w osoby, które nie mają tego prawa.
"Ludzie walczyli o zmianę ustroju, a nie konkretne prawa wyborcze podporządkowane płci, jak było to w przypadku sufrażystek."
Gdyby walczyli tylko o zmianę ustroju, to prawo wyborcze by się nie zmieniło albo zmieniłoby się dla wszystkich ludzi, a nie tylko dla określonej płci. A prawo wyborcze zmieniło się dlatego, że ktoś również o to walczył.
"To jest zupełnie inna sprawa. Twoja argumentacja to sofizmat. Prawidłową argumentacją byłoby wskazanie przypadku, gdzie to kobiety uzyskały prawa wyborcze jako pierwsze i mężczyźni byli zmuszeni do walki, by również im je przyznano." Ja nigdzie nie odwracam kota ogonem. To ty to robisz w zdaniu z "prawidłową argumentacją". Odwracasz sytuację i twierdzisz, że jest prawdziwa tylko dlatego, że uważasz, że nieodwrócona sytuacja jest prawdziwa.
Walczy się o to, czego się nie ma, ale to nie oznacza, że ktoś inny musi to mieć. Mężczyźni nie mieli praw wyborczych i o nie walczyli. Założenie i cel walki kobiet o prawo wyborcze było dokładnie takie samo, jak mężczyzn wtedy, gdy tych praw nie mieli. A to, że podczas walki kobiet mężczyźni w niektórych przypadkach już mieli to prawo, to tylko argument w walce kobiet, a nie cel.
A)
Sytuacja: Mężczyźni mają prawa wyborcze, kobiety praw nie mają. Działanie: Kobiety walczą o prawa wyborcze. Rezultat: Kobiety uzyskują prawa wyborcze.
B)
Sytuacja: Kobiety mają prawa wyborcze, mężczyźni praw nie mają. Działanie: Mężczyźni walczą o prawa wyborcze. Rezultat: Mężczyźni uzyskują prawa wyborcze.
C)
Sytuacja: Panuje autokracja. Działanie: Ludzie walczą o zmianę ustroju. Rezultat: Nastaje demokracja lub demokracja częściowa.
W swojej argumentacji mieszasz działanie i skutek z sytuacji B i C.
Gdyby walczyli tylko o zmianę ustroju, to prawo wyborcze by się nie zmieniło
Niby jak, skoro sprawa dotyczy przejścia do demokracji z ustroju niedemokratycznego?
Skoro twierdzisz, że tylko mężczyźni wtedy mieli prawo do głosowania, to to ograniczenie uderzało tylko w mężczyzn.
I to jest właśnie fikołek typu lasy państwowe w TVP. Nie mam zamiaru tego tłumaczyć po raz kolejny.
To ty to robisz w zdaniu z "prawidłową argumentacją"
Podaję ci przykład, jak powinien wyglądać logiczny argument na potwierdzenie twojej tezy, który faktycznie przemawiałby za tym, że nie uczymy się o uzyskiwaniu praw wyborczych przez mężczyzn. No bo ja nie nie uczyłem się nigdzie o przypadku B, a może gdzieś jakiś istniał? Tymczasem ty próbujesz wziąć C i powiedzieć, że jest to B.
Zarówno kobiety, jak i mężczyźni musieli walczyć o swoje prawa, potwierdzenie tego faktu masz w linku, który wysłałem w moim pierwszym komentarzu. Ty z jakiegoś powodu twierdzisz, że wszyscy mężczyźni je otrzymali "bo tak" (czy raczej "by default", jak to ująłeś) podczas zmiany ustroju na demokrację, co odpowiada sytuacji C), o której ja nigdzie nie wspominałem nawet parafrazując. Nigdzie nawet nie zbliżyłem się do sytuacji, którą opisałeś jako B), to Ty stwierdziłeś, że jakby taka sytuacja miała miejsce, to głośniej świętowałoby się Dzień Mężczyzn, a nie Dzień Kobiet. Nigdy nie twierdziłem, że kobiety miały prawo wyborcze wcześniej niż mężczyźni, bo nie miały. Ale twierdziłem i dalej twierdzę (mając dowody zawarte pod linkami, które podałem wcześniej), że w czasie, gdy ani kobiety, ani mężczyźnie nie mieli prawa do głosowania, a jedynie wybrane jednostki, mężczyźni walczyli o te prawa dla wszystkich mężczyzn, a nie dla wybranej "elity". Później kobiety robiły dokładnie to samo. Nie wiem jak to prościej napisać żeby do Ciebie dotarło i żebyś nie zmieniał sensu moich wypowiedzi, bo Ty i tak ciągle manipulujesz moimi słowami i odpowiadasz na coś, czego nie napisałem.
Co do "fikołka" to w ogóle go nie wytłumaczyłeś i nawet nie sil się na tłumaczenie, bo i tak tego nie przeczytam. Miałeś szansę i się wykręciłeś bez żadnego wytłumaczenia, a pozostała część dyskusji dotyczyła słów, których nie wypowiedziałem, a które Ty z niewiadomego powodu uznałeś jako moje zdanie.
Ty chyba nie rozumiesz, jak wygląda prawidłowa argumentacja. Nie podałeś żadnych dowodów. Podałeś link do artykułu o powszechnym prawie wyborczym dla mężczyzn, porównując to do walki sufrażystek, podczas gdy w sytuacjach wymienionych w linku ludzie walczyli o demokrację, nie o prawa wyborcze dla konkretnej płci. Czyli następowała sytuacja C. Lub, jak było to w przypadku wymienionego tam USA, rozszerzenie głosowania o obojętnie jaki status majątkowy. Ale i w tym przypadku nie jest to walka mężczyzn o prawa wyborcze mężczyzn, tylko walka biednych, bo ograniczenie nie było na podłożu płci, a majątku.
A fikołka już wytłumaczyłem. Cofnij się do postu 5.8. To tak, jakby powiedzieć, że mężczyźni obecnie mają ograniczone prawa wyborcze, bo faceci poniżej 18 roku życia nie mogą głosować. Mówienie w ten sposób to właśnie fikołki myślowe.
Ty z jakiegoś powodu twierdzisz, że wszyscy mężczyźni je otrzymali "bo tak" podczas zmiany ustroju na demokrację
No tak. Jeżeli mężczyźni ich nie otrzymali, to kto je otrzymał? Zwierzęta? Kosmici? Duch święty? Niezależnie od wieku i sytuacji majątkowej, głosującymi wciąż byli mężczyźni.
Nigdy nie twierdziłem, że kobiety miały prawo wyborcze wcześniej niż mężczyźni, bo nie miały.
Czyli sam sobie odpowiedziałeś. Nie było żadnego męskiego ruchu podobnego sufrażystkom, a walka mężczyzn polegała na walce o demokrację, o czym się uczymy.
A w telewizji był ostatnio film Seksmisja. Polecam. Bardzo edukacyjny.
Jestem wielbicielem Dnia Kobiet, kobiet i kobiecości.
Feminizm bardzo źle i czarno mi się kojarzy na bazie tego, co zrobiły z nim same feministki. Większość kobiet, które znam wzdryga się na dźwięk tego słowa.
Czy w seminarium będzie historia najnowsza feminizmu?
Tzn. "Rewolucja zjada swoje własne dzieci, czyli jak feminizm pada ofiarą logicznych sprzeczności w lewicowych poglądach". Zjawisko które pojawiło się kilka lat temu, gdzie feminizmu nie można pogodzić z ideologią gender.
Ty masz chociaż najmniejsze pojęcie o czym mówisz ?
Ja mam tylko nadzieje ze Microsoft konsultowal materialy tych seminariow z forumowymi ekspertami od feminizmu :). W przeciwnym wypadku to faktycznie grozi nam Koniec Bialego Faceta.