Czekając na Elden Ring gracz bije codziennie najtrudniejszego bossa z Sekiro
Czy ja wiem czy Isshin jest najtrudniejszy? zajęło mi z 6 prób zabicie go, natomiast Demon of Hatred już około 50 podejść...
Kurde powalczymbym z jakimis takimi bossami. Jednak nie mialem stycznosci z dark souls, Bloodborne pokonalem ledwo pierwszego bossa :D A sekiro podobno najtrudniejsze xD
Niedługo wyjdzie trylogia Ninja Gaiden to będzie co robić :]
Dokładnie. Isshin był zaskakująco łatwym przeciwnikiem (pamiętam, że ostatni cios zadałem tym efektownym kopniakiem z drzewka sztuk świątynnych XD) natomiast Demon of Hatred nigdy nie został przeze mnie pokonany.
Isshin jest bardzo schematyczny, wszystkie 3 fazy. Ma sporo słabych stron, które jak się nauczy to można systematycznie exploitować.
Zgadzam się z poprzednimi. Po nabraniu wprawy w całej grze, Isshin w porównaniu do innych bossów nie jest szczególnie trudny, ani irytujący. Po jednej wygranej za każdym kolejnym podejściem praktycznie orasz go jak chcesz. Inner Isshin jest mocniejszy, ale to z czasem i tak było za mało, bo stworzono takie mody jak Long May the Shadows Reflect Mod i Resurection. Jeśli komuś jeszcze mało po ograniu kilku playthrough to polecam, można poczuć się jak przy pierwszych krokach w grze ;)
[link]
Przecież Demon of Hatred jest zdecydowanie trudniejszy.
No ale w najgorszym wypadku jest drugim najtrudniejszym bossem, a opanowanie go tak by pokonywać go bez amuletu, z dzwonem i bez leczenia się, zasługuje na respekt.
A gdzie jest ten typek, który miał jeździć non stop w GTAV czekając na kolejną część?
Dziadzia nie jest aż tak trudny bo walczymy z nim na końcu gry i już samo to powinno niektórym dać do myślenia.
Natomiast Demon of Hatred to całkiem inny typ bossa. Był trudny ale bez przesady. Używało się przeciw niemu jakiegoś gwizdka czy coś w ten deseń i przestawał stanowić wyzwanie.
Isshin u mnie padł za 4 razem. Natomiast z bossami trudnymi dla mnie to był ten pierwszy na koniu, Demon of Hatred i Sowa w posiadłości Hirata czy jakoś tak. Demon of Hatred przejawia się często w komentarzach, wydaje mi się że jest trudny dlatego że to boss typowo Dark Soulsowy/Bloodbornowy gra się go pod uniki a nie pod postawę, przynajmniej ja tak zrobiłem i padł ale chyba za +40 razem. Sztuczki z gwizdkiem nie znałem.
Nie jestem fanem Soulslików, ale zawsze mnie bawią tego typu debaty. A wniosek z nich jest taki, że nie ma czegoś takiego, jak uniwersalna trudność. Po przejściu Lords of the Fallen znalazłem z ciekawości sondę "który boss jest najtrudniejszy". I choć mnie najwięcej krwi napsuły bliźniaki i stały wysoko w rankingu, to jakieś 60% głosów, poszło na innych. Wniosek z tego, że to, jaki boss nas gnębi zależy w pewnym stopniu od naszych nawyków i stylu gry.