Jak przestałem się martwić i wróciłem do League of Legends
Będąc fanem wszystkich marek Blizz (głównie WoW) jako jedyną mobę w życiu uruchomiłem HotS. Zagrałem 2 mecze i podziękowałem. Trzeba lubić ten gatunek, albo w ogóle lubić PvP, którego ja nawet w WoWie obecnie w ogóle nie ruszam.
Odpaliłem LoL raz ze znajomymi, bardzo mi nie siadło. Cały czas próbowałem atakować, co prowadziło do śmierci. Potem obejrzałem kilka filmików i zobaczyłem, że pierwsze X minut gry polega na tym żeby się sępić za swoimi mobkami i zbierać killshoty z mobków przeciwnika. Serio, szczęka mi opadła, że jakaś gra ma jeszcze tak archaiczną mechanikę jak nagradzanie za same killshoty. No i to nudne farmienie. Nie, dziękuję
Jestem pewien, że to był LoL. Czy to nie w LoL dostaje kasę za mobki tylko jeśli killshot był Twój?
Tak, ale to wszystko. A "sępić ze swoimi mobkami" zrozumiałem jako mechanikę 'deny' z doty gdzie dbasz o to aby przeciwnik nie mógł dobić twoich.
No ale też LoL ma inne tryby gry, które polegają na czystej sieczce praktycznie. Ja już praktycznie nic innego niż ARAM nie gram :)
I w sumie nikt nie zabrania bić się już na pierwszym lvl'u, zwłaszcza jak champ jest pod tym względem "optymalny" (Camille dajmy na to).
Ale takie coś jak wpływ killshotów w miniony na wynik meczu to w wyższych ligach gdzie gracze umieją korzystać z takiej przewagi. W bronzach czy silwerach to jest naparzanka, gracze nie umieją robić killshotów (tak, to wymaga wprawy), nie umieją nawet wizji na mapie budować. Po prostu grają i się bawią (lepiej lub gorzej, że tak to ujmę :D). Od pierwszej minuty mogą być dymy na mapie. Nawet w pro meczach czasami się to zdarzy ale oczywiście tam wszystko jest wykalkulowane i dla początkującego, zachowania prosów mogą być nawet bezsensowne. Jest nawet taki "mem", "czemu oni nie pickną Fizza na tego XXX, Fizz kontruje strasznie [...]" ;) No w bronzie może tak.
Grałem w Lola od 3-4 sezonu aż do początku tego roku i to była moja najlepsza decyzja że więcej tej gry nie odpaliłem i nawet mnie nie ciągnie. Niestety jak dla mnie zepsuli tą grę
Zmiana jak każda inna. Każdej się trzeba nauczyć. Ta po prostu była dość spora na raz ale już wcześniej takiej wielkości zmiany bywały. Zawsze co sezon jakieś większe są wprowadzane. A wymiana połowy sklepu daje strasznie dużo świeżości do takie gry.
LoL zyskał u mnie drugie życie, kiedy * po około tygodniu przegrywania bez przerwy (towarzyszyło temu gniew, płacz, smutek, odbiło się nawet na spaniu) zrobiłem sobie miesiąc przerwy po którym wróciłem i kiedy to w końcu przestało mi zależeć na rankingu. Na kolejce solo z tymi zwierzętami ciężko cokolwiek wbić, a więc zmieniłem nastawienie i gram tylko i wyłącznie dla frajdy gry ze znajomymi. Gdyby nie oni to tak naprawdę już dawno rzuciłbym tą grę, ale granie z znajomymi sprawia mi dużą frajdę.
Mobilna wersja LoLa jest remedium na wszystkie bolączki wersji komputerowej. Póki co.
Grałbym, gdyby nie tłum toksycznych, nienawistnych dzieci, które mają takie problemy ze swoim ego, że muszą przez cały mecz zrzucać winę na czacie na innych, zamiast samemu skupić się na grze... Cały system polecania i raportowania ludzi nie działał jak chodziłem do liceum, a teraz po studiach i po 4 latach w robocie nadal nie działa ;P
Dziwnym trafem jak kilka razy w miesiącu dostaję popup po uruchomieniu LoLa "dziękujemy za twój report, gracz został ukarany".
No to fakt, nie ma co ukrywać, że LoL ma jedną z gorszych community. Choć często ludzie też przesadzają co do poziomu w jakim to występuje. No i oczywiście najgorzej jest tam, gdzie grają najgorsi gracze. Już w goldzie jest dużo lepiej niż wcześniej, a platyna i wyżej jest totalnie znośna.
To że czegoś nie widzisz, to nie znaczy, że tego nie ma. Jak zmutujesz czat to community nagle nie staje się wspaniałe.
nie potrafię grać w gry z rzutu izometrycznego, więc granie w lola i dotę całkowicie u mnie odpada. bardzo lubię za to smite, też mobę, która jest z 3 osoby i polecam każdemu, kto też nie lubi kamery jak w lolu
Ehh, LoL wciąga, tego nie da się ukryć. Ja od bety z kilkoma przerwami mam jakieś 130 dni played. A od 4ego sezonu gram jako casual, praktycznie tylko aramy odkąd wyszły.
Kudos dla RIOTu, że od tylu lat gierka ciągle rozwijana, upgradey mechanik i ciągle nowi championi. Jak na 140 championów całkiem nieźle im idzie z utrzymaniem balansu.
Myślałem, że już dawno po cichu zdechło :) Raz widziałem u kolegi na studiach z 10 lat temu, potem cisza. Przecież tego nie ma nawet na dzisiejszych luncherach i konsolach, chyba już tylko dinozaury w to grają gdzieś nocami na prywatnych serwerach.
LoL zdycha tak samo jak Wow czyli nadal trzyma się nieźle. Ja nie gram już od paru sezonów ale tylko dlatego że wolałem ten czas poświęcić na inne gry.
jest ponad 100 milionów aktywnych kont no to niezła śmierć
Dawno nie przeczytałem nic tak głupiego o tej grze xd. To ma miliony graczy, co roku bije kolejne esportowe rekordy oglądających i takie tam.
10 lat temu to ta gra dopiero co wyszła i to, że potem u ciebie była "cisza" xd to nie znaczy, że gra umierała. Lepiej, to był jeden z najmocniejszych momentów tej gry na rynku.
Nie ma tego "na dzisiejszych launcherach" bo gra jest na tyle mocna, że potrafi się utrzymać sama, bez steama, epiców i innych.
"Dinozaurem" to jest chyba autor tego komentarza, a przynajmniej tak można wywnioskować po jego treści. Ta gra nawet nie ma prywatnych serwerów xd. A ostatnio był napływ młodszych graczy za sprawą np. youtuberów, którzy im tę grę pokazali.
Z LoLem jest taki problem że jak nie masz paczki zgranych ludzi to z gry nie ma frajdy. Co innego grać swoją ekipą a co innego losowo. Wtedy narzekasz na dzieciaki i ego graczy. Tak więc potrafiąc rozróżnić te dwie sprawy sami piszemy się na to co od tej gry dostajemy.
nie grałem w LoLa, ale za to masę czasu straciłem w WoT. I było tak: do 6 tieru grało się fajnie. Była frajda z wygranych i niezłe uczucie po przegranych. Na 7 było tak sobie. Na 8 przyszła frustracja z częstych przegranych. Przez większość czasu byłem zdenerwowany, bo gdzie oni jadą, czemu ja zostałem sam na flance, czemu nie trafiłem, czemu mnie zniszczyli. Nawet przy wygranej walce wychodziło się nieraz na zero. Każda bitwa która nie została wygrana, i to z niezłym wynikiem, to był stracony czas. Po jakimś czasie zauważyłem że odpalam grę z niechęcią, jakbym musiał, a nie chciał. Wtedy ją wywaliłem i jak narazie nie wróciłem, a będzie to już z 5 lat.
Nie gram, nie lubię tego typu gier i nic mnie nie przekona. Pozdrawiam.
Ale ja nie czuję bólu. To chyba ty masz ból o to, że obraziłem twoją ukochaną gierkę.
Brzmisz jak typowy polaczek z LoLa, pasowałbyś tam.
Bawi mnie jedynie to, że nie grasz, nie lubisz, a jednak już dwa posty napisałeś pod tym tematem, czym tym bardziej podbijasz masową popularność tej gry nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
Nie grałem przez dobry rok i właśnie sobie wróciłem do ligi także temat trafił do mnie bardzo. Oglądałem przez ten czas LEC bo jakoś lubię sobie pooglądać, nawet w tle robiąc coś innego. Mam wyciszony czat, tylko włączone pingi i generalnie mnie już raczej ludzie nie denerwuja. Raz wygrasz raz przegrasz ot co. Za wysoko w randze tez nie ma co byc bo pozniej takiego meczyku na luzie nie zagrasz, tylko trzeba byc skupionym i na biezaco ogarniac ktore postaci sa na topie w statystyce, co banowac, itd.
Próbowałem i w Dotę i w Lola. Dota zbyt złożona, za trudna-nie mam na to czasu.
W Lolu wkurza mnie kamera. Jedyna grywalna moba to Heroes of the Storm - mecze krótkie max 20min., oryginalni bohaterowie Blizzarda a nie podróby jak w Docie, no i kilka różnych map.
Poza tym Blizz miał kilka świetnych własnych rozwiązań, których brak u konkurencji.
Czym się różni kamera w lolu od pozostałych? Bo grałem we wszystkie 3 i chyba żadnej różnicy nie zarejestrowałem.
Nie wiem, jak w DOTA, ale w LoL jest trochę pod innym kątem.
Fun fact: raz na jakiś czas Riot wrzuca do gry Blitza, tryb bardzo zblizony do Heroes of the Storm.
Nie wiem jak teraz wygląda HotS ale jak wychodził, to bedąc na odwyku lolowym sprobowałam sobie i szybko odpadłam. Bo z jednej strony takie ładne, fajne postacie i wgl.. no ale z drugiej jednak takie za łatwe. Najbardziej zabolało mnie to, że te wszystkie kille, które robiłam, najprawdopodobniej nie były nawet moje. Bo w tej w grze niema asyst. Pomagasz w zabiciu, masz killa. Zero rywalizacji a to właśnie w lolu kocham.
So dwie serie gier, których nie trawię. Dark Souls i tym podobne, dlatego że jak gram to po to żeby się zrelaksować i poznać ciekawą historię, a nie rzucać klawiaturą i się stresować cały czas.
Druga to League of Legends. Nigdy nie rozumiałem fenomenu tej gry i nigdy już nie zrozumiem. Zwyczajnie, moją ideą dobrze spędzonego czasu zdecydowanie nie jest słuchanie inwektyw pod moim kierunkiem od 12 letnich "włatcuw siwiata".
Dzięki, ale nie dzięki :)
- banalnie prosta dynamiczna rozgrywka
- zróżnicowane postacie
- nieustanny rozwój
- duża customizacja
- popularność (w sensie gramy bo inni grają)
- bardzo dobry balans (tzn. to niebywałe, że przy tylu postaciach problemów jest tak mało)
I pewnie jeszcze kilka czynników.
Najlepsze gra multiplayer po Broodwar. Najlepiej grac z kims kogo sie zna. Jak nie ma takiej opcji to wyciszyc wszystkich i mozna grac. Fenomen tej gry to to, ze fajnie sie gra i fajnie sie oglada. Poczatek nudny ale potem caly czas sie cos dzieje. Nie masz durnego sztucznego poziomu trudnosci jak w Dark Souls poniewaz grasz na zywych ludzi. Gra, ktora po BW stworzyla esport jako taki...
Z jednej strony jestem smutny, że tak dużo życia mi przeleciało przez tą kwasogrę, a z drugiej wciąż w nią gram i z miłości do niej chyba nigdy nie przestanę.
To chyba głównie to szambo wybiło przez wprowadzenie tak napiętych rankingów.
Każdy gdzieś tam chciałby być challengerem i zarabiać na życie przez Lola.
LoL to naprawdę świetna gra ale tylko wtedy gdy mamy drużynę która się zna i do tego koniecznie komunikator głosowy. Bez tego nie ma co w ogóle zaczynać grać.
Grałem od sezonu 1-4 na studiach, potem miałem za słaby net(mobilne hspa) i lagi mnie odrzuciły w końcu, grałem trochę aramów ale w końcu porzuciłem LoLa całkowicie po około 1k godzin. Kumpel potem pokazał mi Dotę 2 i to był upgrade dla mnie, bo jest bardziej wymagająca, większy próg wejścia i "meta" jest pojemniejsza i daje dużo więcej możliwości grania niż 15 najsilniejszych postaci Lola- w danym momencie. 300h w Dotę 2 poszło. Potem jakoś przerzuciłem się na Brawlhalle z powodu braku czasu na długie mecze. Teraz mając już światłowód z dobrym pingiem nie chce mi się już grać w żadne multi bo czasu nie ma, ironia losu.
Grałem w lola jakoś od początku 2010 to połowy 2013. Próbowałem potem jeszcze kilka razy zagrać ze znajomymi ale jakoś nie siadło, kończyło się na pojedynczym meczu i do widzenia.
Lol nawet spoko gra, ale przez toksyczną dzieciarnię, co zachowuje się, jakby od wygranej zależało ich życie plus granie jedyną słuszną taktyką na jedynej słusznej mapie, strasznie się zraziłem do niej.
Jak ludziska chcą grać, to niech grają na ich zdrowie.
Swojego czasu kiedy studowałem i mieszkałem w akademiku graliśmy ze znajomymi w DOTA. Teraz bym nie wrócił do tej gry za żadne pieniądze - ogromny pożeracz czasu który wymaga codziennego grania żeby być dobrym. Znałem też ludzi co wylecieli ze studiów przez takie granie. No i super toksyczna społeczność składająca się z gówniarzerii co zawsze będzie grała lepiej niż ty bo nie mają tyle obowiązków poza grami...
Więc do LOLa nawet nie podchodzę - za stary na to jestem i jest mnóstwo o wiele lepszych i ciekawszych gier.
Campbellowską podróżą mnie ująłeś ;-). The Lost Fleet jest wspaniale napisaną sagą ;-). Do Pillars of Reality byłem jakoś sceptyczny ale też mnie wciągnęło i rozwija się prześwietnie.
Lol jest jak dla mnie prostu zbyt szybki, efekciarski, zręcznościowy zamiast strategiczny.
Zaczynasz grę ktoś z twojej drużyny ginie raz drugi i koniec po meczu. Graczy można zbyt łatwo zabić, wieże nie dają żadnej ochrony. Nie wiem czy coś się zmieniło ale jak ja grałem 2,3 lata temu to o tym jak skończył się mecz decydowało właściwie pierwsze 5,10 minut.
Po pierwszej próbie się odbiłam. Potem koleżanka się pytała czy gram, aż spróbowałam znowu i znów się odbiłam. No za trzecim razem już wyszło, po mału ogarnęłam o co chodzi, ona mi też dużo w tym pomogła. I grałam z rok w sezonie 5 praktycznie całe dnie. Potem się wypaliło i zostawiłam lola. Czasami wracałam ale po tygodniu hype mijał.
Minęło 5 lat i nie wiem co się stało ale to chyba wina mojego chłopaka, który tak po prostu sobie wrócił do lola. Nie mogłam stać bezczynnie i się przyglądać. No i tak już od końca grudnia nawalamy kiedy tylko znajdziemy czas na to :D
Ta gra to narkotyk. Wystarczy byle bodziec, żeby znów w niej zatonąć xD
Polecam każdemu:
1. Założenie nowego emaila
2. Zamiana byłego adresu email na koncie Riot na nowy email
3. Jebnięcie w klawiaturę, skopiowanie tekstu
4. Zamiana hasła na koncie Riot na skopiowane nowe hasło
5. Usunięcie nowego emaila
Dzięki temu nie trzeba się chrzanić z procedurkami Riotu - podawanie danych, czekanie na odpowiedź, usuwanie po 30 dniach.
Zrobiłem tak i jestem z tego dumny, uwolniłem się od tego gówna.