Niestety Innogy Go! wycofalo sie w rynku juz na dobre. Elektryczne BMW okazaly sie zbyt drogie w dobie pandemii. Szkoda, bo to zawsze jakas konkurencja.
https://businessinsider.com.pl/firmy/zarzadzanie/koniec-innogy-go-firma-przestanie-wynajmowac-samochody-elektryczne-na-minuty/jw4r70n
Nasłuchałem sie tez wielu historii o tym co ludzie wyprawiali z tym autami: kradzieże chociażby samej baterii, mafia samochodowa, walka z ubezpieczycielami, itd.
Co teraz z planem dojscia do poziomu miliona aut elektrycznych? Dzialajacy carsharing to byla niezla koncepcja popularyzacji tego segmentu, chociaz calkowicie nieoplacalna. Bez dofinansowania jak w Norwegii chyba sie nie obejdzie
Klienta car sharingu niezbyt interesuje co zasila samochód, ma nie padać na głowę i być jak najtaniej, dlatego każdy car sharing z elektrykami prędzej czy później padnie, szczególnie jeśli nie jest dofinansowywany. Padła Wozilla, pada Innogy Go, padnie X kolejnych firm, a Traficar i Panek będą oferować swoje usługi w kolejnych miastach.
Bez przełomu w technologii, dużych dofinansowań oraz kolejnych ograniczeń mających na celu przyspieszenie końca stosowania silników spalinowych w samochodach osobowych nic się w tej kwestii nie zmieni, elektryki pozostaną niszą.
Samochody spalinowe są zbyt wygodne, aby miały zostać tak łatwo pokonane przez elektryczne odpowiedniki. Kończy się paliwo, to zalewasz na najbliższej stacji i jedziesz dalej tyle samo. Elektryka już musisz postawić i czekać czasem kilka godzin. Do tego spalinowe samochody mają wiele innych zalet, bo są jeżdżącą prądnicą która może zasilić wiele innych rzeczy dookoła. Minusem jest to, że są bardziej skomplikowane, więcej części w porównaniu do prostszych elektryków.
Ja osobiście gdybym w coś takiego szedł, to tylko hybryda która łączy zalety obydwu i daje największe poczucie komfortu dotarcia do celu.