Dying Light 2 może nie wyjść w 2021 roku; TheGamer donosi o wewnętrznych problemach Techlandu
W większości polskich firm działa model - > 1. Szef ma zawsze rację, 2. Jak nie ma racji patrz punkt pierwszy.
Jeśli Techland wtopi jak CDPR z CP2077 to Polska z świetnie zapowiadającymi się developerami gier stanie się pośmiewiskiem branżowym. CDPR budowało renomę przez 13 lat by jednym produktem wszystko zniweczyć, a teraz podobna wizja zawisła nad Techlandem i co gorsza DL2 jest tak oczekiwanym tytułem na rynku, że wiele nie trzeba by wszystko popsuć przy tak ogromnych oczekiwaniach graczy.
W żadnym tekście nie pojawia sie temat odejścia szefowej HR Pauliny Basty i zastąpienia jej.... żoną Prezesa, która wedle opinii pracowników nie ma bladego pojęcia o tym stanowisku i jej jedynym atutem jest wspomniane wcześniej bycie żoną prezesa. Innym ciekawym tematem jest usuwanie niepochlebnych komentarzy w serwisie "gowork". Jeśli tylko ktoś sie niepochlebnie wypowie to jego komentarz jest usuwany lub w najlepszym wypadku kluczowe elementy są zamieniane na "usunięte przez Administrację". BTW z opinii na gowork można wywnioskować że sytuacja opisywana w 2 artykułach trwa od co najmniej 2016 roku.
Z oryginalnego artykułu:
On top of that, it’s hard to feel like complaints about sexism are being taken seriously when the main feature of the CEO’s office is a photo of a naked woman next to a cheetah.
“The photo in question is by a famous English artist and conservationist David Yarrow, who I appreciate for his artistry, passion, and dedication to work, and I had never considered that it might offend anyone,” Marchewka explains. “I find him one of the best if not the best wildlife photographer. That's why I hung it in my office. But I want to make sure I set the right example so if any of our employees, anonymously, report that they feel uncomfortable with it I will remove it immediately.”
Jak to ktoś powyżej napisał: tam chyba rzeczywiście jest jakieś przedszkole.
BTW:
https://davidyarrow.photography/
Się jeszcze okaże, że DL2 podzieli losy DI2 i tyle będziemy słyszeli o obu grach
Nie jest mi do śmiechu... To jedna z najbardziej oczekiwanych gier dla mnie. To będzie rozczarowanie.
W większości polskich firm działa model - > 1. Szef ma zawsze rację, 2. Jak nie ma racji patrz punkt pierwszy.
Dokładnie, "zaściankowa mentalność" jak widać nadal w naszym narodzie trzyma się mocno. Wystarczy jeden większy sukces i woda sodowa wali do głowy. A kończy się z reguły tak samo... Coś czuję, że DL2 pójdzie w ślady Cyberpunka.
Mój były szef wspominał tak swojego dawnego szefa w sytuacji gdzie miewał odmienne zdanie:
- "Powiedz mi jaki to jest kolor"
- "Żółty."
- "Kiedy ja Ci płacę to jest biały"
Rozumiem twój ból. Ja np. uwielbiam jabłka ale ich nie kupię w tym sezonie bo sadownik zwolnił pana Józka za rzekome picie w pracy przy zbiorach.
Jak już robisz porównania to rób je dobrze. Został zwolniony pracownik tylko i wyłącznie na podstawie oskarżenia i to jeszcze tylko na twitterze. Od takich głupot jakich piszesz nie niszczą się ludzkie życia i to często doprowadzanie do samobójstw.
Jakby to było takie proste to każdy by mógł na każdego napisać jakieś pomówienie w necie co kończyłoby się automatycznym zwolnieniem.
Johhny Depp czy Alec Holowka to za mało?
Nie chcę wydawać wyroków bo może być różnie, ale może po prostu mieli powody żeby go zwolnić.
Nie. Chris Avellone został zwolniony tylko na podstawie pomówienia. Wyroku sądu do dziś nie ma.
Tak czy inaczej głupi powód żeby nie kupować lubianej gry bo jeden na 1000 pracowników zachował się tak czy inaczej i niesłusznie kogoś zwolnił.
To jest doskonały powód. Nie mam zamiaru dawać zarobić ani grosza komuś kto postępuje w taki sposób. Chcą się podlizywać feminazistkom to niech one kupują potem ich gry. Ja już wiem, że gra będzie po prostu kiepska.
Nie żal ci pozostałych 999 pracowników, którzy nie mają z tym nic wspólnego a poświęcili lata na pracę nad grą?
Mogą założyć własne studio. Pomijam już to, że Techland nie liczy tylu pracowników.
Oni i tak mają u mnie ogromnego minusa za Hellraida.
A w ktorej firmie prywatnej tak nie jest?
Nawet w afryce rzadzi szef wioski i wszyscy maja sie go słuchać nawet ci co jada na zagraniczne stypendia czy sa sportowcami.
Pal licho, że szef ma zawsze rację, ale ta toksyczna atmosfera, która wyłania się z tego artykułu... nie chciałbym pracować w takiej firmie nawet za milion baksów miesięcznie. Szkoda giery. DL fajnie się grało i liczyłem na powtórkę, ale chyba będzie gorzej niż Cyberbug 2077.
Jak to? Przeciez jeszcze niedawno zapewniali ze odejscia ludzi nie beda mialy wplywu na premiere i wszystko jest pod kontrola i zeby sie nie przejmowac opiniami ze jest zle w studiu, bo odejscia to normalna czesc funkcjonowania firmy.
Naprawdę tak ciężko im wszystkim zrozumieć, że jeżeli postawią odpowiednich ludzi z pasją na odpowiednich stanowiskach to uzyskają lepszy efekt niż awansowanie jakichś buców prosto z korpo?
No, ale niestety teraz gry robione są tylko i wyłącznie po to żeby zarabiać pieniądze na multi i mikropłatnościach.
Niestety już od dawna gry przestały być niszową rozrywką dla geekowych nerdów. Dziś to ogromny przemysł przynoszący ogromne pieniądze. A tam gdzie ogromne pieniądze, tam coraz chytrzejsze stado świń chcących mieć w korycie coraz więcej, wpływając tym samym na jakość produktów(modelem "mniejszego nakładu, większej ilości"). Tak niestety działają firmy i tak niestety upadają dobre gry stając się produktem konsumpcjonizmu i kapitalizmu, a nie produktem pasjonatów dla innych pasjonatów.
[6] To nie lata 90 gdzie zapalency tworzyli gierki z pasja w garazu dla innych.
Teraz prezes patrzy w tabelke w excelu i cale stado musi podazac za piniadzem. A jak sie nie podoba to mam 10 Ukraincow na twoje miejsce.
A gdzie teksty typu: "Prywatna firma, właściciel może robic sobie co chce" jak to miało miejsce w przypadku Carano vs Disney? Ostatnio bardzo popularne jest doszukiwanie się w różnych firmach bałaganu i złego zarządzania. Wystarczy się zastanowić komu takie coś służy. Normalnym jest, że w dobie pandemii będą obsuwy w takich projektach z powodu pracy zdalnej. Kto jak kto, ale gracze powinni, po ostatnich zajściach z CDPR, być ostatni w "wieszaniu psów" na firmach i dać im pracować w spokoju tyle ile będzie potrzebne. To leży w naszym interesie.
Czytałem ten artykuł, czytałem także poprzednie artykuły o sytuacji w techlandzie jak i ich profil na portalach pracowniczych. Co to zmienia odnośnie mojej wypowiedzi? Najpierw miej coś sensownego do powiedzenia, a potem się wypowiadaj.
Ma to, że sytuacja w Techlandzie różni się diametralnie od twojego przykładu z Carano. I obraz, który wyłania się z tego artykułu (pomijając, ile jest w nim prawdy), to nie jest normalna sytuacja podczas pracy zdalnej. Obsuwy mają zupełnie inne podłoże, co zostało opisane w materiale źródłowym. I nie, w naszym interesie powinno być to, by firma w ogóle zdołała ukończyć Dying Light 2, do czego potrzebne są zmiany w systemie zarządzania. Lepszy produkt dostarczony zgodnie z założeniami, niż potworek Frankensteina, który cudem udało się dowieźć. Nawet, jeśli zbierze on dobre oceny.
Może wg Twojego wzorca się rożni diametralnie. I jedna i druga firma jest prywatna i jej właściciel może zrobić co zechce o ile nie łamie prawa pracy. Dziwi mnie i niepokoi, że ostatnimi czasy wychodzi na jaw tak wiele informacji jakoby w firmach miały miejsce niewyobrażalne sceny. Nie zamierzam podchodzić do wszystkich informacji bezkrytycznie i łykać każdą papkę serwowaną przez media. Dlaczego teraz jest takie zainteresowanie tematem, a przez 35 lat było o tym cicho? Bo chyba nie będziesz próbował mnie przekonać, że w firmach (które są domyślnie nastawione na profit) które się zajmują tak złożonymi projektami (to nie Ubisoft który podmienia tylko assety) i których goni termin (bo później wydatki mogą nie przełożyć się na zarobek) nagle w ostatnich latach coś stanęło na głowie, zarządzający przestali panować nad projektami i ogólny burdel na każdym szczeblu, a do tej pory była sielanka, kawka, ciastko i radosne stukanie w klawiaturę. To, że w naszym interesie jest by firma zdołała ukończyć grę jest oczywiste, ale my nie mamy żadnego wpływu jak do tego dojdzie. Możemy tylko głosować portfelem jeśli produkt spełnia nasze oczekiwania. Z dwojga bardziej wolę gdy ktoś próbuje osiągnąć więcej, a mu się część nie udaje niż gdy bezpiecznie zmienia tylko cyfrę w tytule i wydaje jako nowość. Cały ten temat to zwykła drama dla tłuszczy, a zarząd, jak i programiści to dorośli ludzie którzy zrobią to co im mówi ich sumienie.
Dziwi mnie i niepokoi, że ostatnimi czasy wychodzi na jaw tak wiele informacji jakoby w firmach miały miejsce niewyobrażalne sceny. Nie zamierzam podchodzić do wszystkich informacji bezkrytycznie i łykać każdą papkę serwowaną przez media. Dlaczego teraz jest takie zainteresowanie tematem, a przez 35 lat było o tym cicho? Bo chyba nie będziesz próbował mnie przekonać, że w firmach (które są domyślnie nastawione na profit) które się zajmują tak złożonymi projektami (to nie Ubisoft który podmienia tylko assety) i których goni termin (bo później wydatki mogą nie przełożyć się na zarobek) nagle w ostatnich latach coś stanęło na głowie, zarządzający przestali panować nad projektami i ogólny burdel na każdym szczeblu,
Zawsze tak było. Po prostu w końcu ludzie przestali kupować pierdololo o tym, że duma z pracy jest warta zdrowia psychicznego.
nagle w ostatnich latach coś stanęło na głowie, zarządzający przestali panować nad projektami i ogólny burdel na każdym szczeblu
Czyli nie czytałeś tego artykułu. Techland chce powtórzyć sukces pierwszego Dying Light, który słusznie projektowano iteracjami. Największy feature gry wymyślono właśnie w ten sposób i szef uparł się, że ciągłe zmiany konceptu to jedyna słuszna droga (przedstawiam obraz z artykułu, który nie musi być w 100% prawdziwy). Tyle tylko, że przy dwójce osiąga to patologiczną skalę i zmieniany jest każdy element gry. Techland chce w większej skali powtórzyć coś, co cudem udało się przy jedynce.
Z dwojga bardziej wolę gdy ktoś próbuje osiągnąć więcej
I kolejny raz potwierdzasz, że nie czytałeś artykułu. “One of his super strict rules for design is that ‘an idea can't be implemented if it doesn't have an existing reference from another game’” [...] “There is nothing wrong with benchmarking the competition, but [at] Techland it goes beyond any logical threshold,” another source confirms. “You are very often being asked or rather expected to show references of competitors' work before your own. It often ends up with simply re-doing what others did which has nothing to do with [the] creativity that the company is so big about. Not to mention how it affects people’s morale when they are not being trusted at all when it comes to their skills and creativity.”
Mówiąc o największej funkcjonalności pierwszego DL, rozumiem, że masz na myśli parkour. Zaimplementowanie tej mechaniki nie było żadnym cudem, a zostało wytypowane metodą prób i błędów. Parkour też nie był jakimś odkryciem, ponieważ istniał już w chociażby Mirrors Edge. Na tym to właśnie moim zdaniem polega, bierze się różne mechaniki (rzadko kiedy wymyśla się autorskie, chyba że wymaga tego sytuacja), eksperymentuje się z nimi i modyfikuje, aby powstało coś nowego. Przykładowo BOTW jest powiewem świeżości w tworzeniu sandbox'ów, a ona też zmodyfikowała i połączyła większość już istniejących mechanik. W DL2 również z tego co prezentowali widać, że uderzają w połączenie pierwszej odsłony, mechanik z serii Far Cry, mechanik frakcji, jak i pewnie wezmą jakąś udaną mechanikę z Cyberpunka. W jaki sposób to wszystko posklejają razem i usprawnią zdecyduje o jakości tytułu. Ja wole poczekać na premierę z osądem. Większość tego materiału źródłowego to takie "wypociny", że czytałem je wręcz z niesmakiem. Wątpię byśmy doszli do porozumienia, bo Ty mimo wyrażenia wątpliwości odnośnie prawdziwości tych zarzutów wobec Techlandu, popierasz i posiłkujesz się fragmentami z niego jakby to były fakty. Ja uważam, że człowiek jest zdolny do wielu rzeczy, a świat jest skorumpowany przez co nie ufam tego typu rewelacjom. Nie jestem także prezesem wielkiej korporacji (tak jak i osoba udzielająca wywiadu) więc nie znam wszystkich zależności jakimi to stanowisko się kieruje. Liczę zwyczajnie na to, że wyjdzie dobra gra (niekoniecznie arcydzieło) która świetnie połączy wszystko co dobre w części pierwszej i dołoży jeszcze kilka ciekawych mechanik. A brudy w firmie (o ile istnieją w takiej skali jak to stara się przedstawić ten artykuł) niech zostaną w firmie, na głowie zarządu i prezesa, bo to oni odpowiedzą za jakość drugiej odsłony. Pracownicy zarabiają pensje na bieżąco, a gdy firmie się nie uda to zwyczajnie odejdą do innego studia gdzie dalej będą robić to co robią, a problemy Techlandu nie będą już ich problemami.
Cytat: This is likely where another aspect of the studio’s past haunts them. The original Dying Light didn’t initially have its freeform parkour system, instead opting for a system where players could climb specific surfaces. It worked well in prototypes, but fell apart once it was stretched out to the open world. Through iteration, Techland arrived at what’s now the defining aspect of the game.
Co oznacza, że osoba odpowiedzialna za produkcję oczekuje, że za każdym razem to zadziała i znowu spadnie im z nieba niezaplanowany w dokumentach element gry (jak tamten parkour), który naprawi całą grę. Dlatego nie może zdecydować się na jedną, spójną wizję, tylko zmienia swoje plany jak skarpetki.
Ty mimo wyrażenia wątpliwości odnośnie prawdziwości tych zarzutów wobec Techlandu, popierasz i posiłkujesz się fragmentami z niego jakby to były fakty
Może dlatego, że jesteś w sekcji komentarzy do tego artykułu? I pomimo tego, co jest w nim napisane, próbujesz mówić, że wszystko jest okej. Tylko pracownicy wiedzą, jak jest w Techlandzie, nam pozostaje właśnie komentowanie artykułów i opieranie się w dyskusji na zawartych tam fragmentach. Zauważ, że sporo plotek związanych z Cyberpunkiem się sprawdziło, więc nie można machać ręką i naiwnie wierzyć, że wszystko będzie w porządku.
"Zawsze tak było. Po prostu w końcu ludzie przestali kupować pierdololo o tym, że duma z pracy jest warta zdrowia psychicznego."
Nikt nic nie przestał kupować. Ludzie się zwalniali wcześniej Ci co mieli głowę do tego, a Ci co nie mieli stukali grzecznie jak mróweczki. Nic w tej kwestii, ani w kwestii sytuacji w firmach się nie zmieniło.
Jedyna różnica jest taka, że w dzisiejszych czasach to jest temat, który generuje kliki, tylko i wyłącznie dlatego o tym głośno.
To typowe polskie piekiełko z wszechwiedzącymi, wiecznie kontrolującymi szefami, którzy nie omieszkają zgnoić, a najlepiej publicznie. Podobno polscy menadżerowie za granicą również z tego słyną.
Standardowo jechanie po szefie przez byłych pracowników. U mnie w firmie była kobitka, która kręciła wałki na boku i jak wyszło na jaw to ją zwolnili. Oczywiście wina była diabła szefa, napuściła inspekcję pracy bo przecież uciskali ją tutaj, atmosfera w pracy toksyczna a w mediach społecznościowych jedno wielkie wiadro pomyj.
Nie mówię, że szefostwo jest niewinne ale to działa w dwie strony. np. miałem okazję spotkać kilku deweloperów (akurat z CDPR) parę lat temu to poziomem arogancji i ego to plasowali się między Sapkowskim a Wałęsą. Oczywiście wiedzieli wszystko o wszystkim najlepiej a szef mógł im buty czyścić.
Schemat obowiązujący w niemal każdej firmie. Każdy jest mądry gdy to nie jego zasoby są inwestowane w projekt.
W przypadku pojedynczych opinii ok. Jeśli jednak notorycznie odchodzą ze studia ważne osoby, a każda wypowiedź byłego pracownika przedstawia zarząd w negatywnym świetle, to ich wiarygodność mocno wzrasta.
"każda wypowiedź byłego pracownika"
10 WYBRANYCH anonimowych pracowników. Zdajesz sobie sprawę, że wszystko tam można napisać?
Gdybym był 100-nym najbogatszym Polakiem to dopiero mielibyście o czym pisać.
Pan Marchewka ma tyle szmalu, że może wszystko. Równie dobrze może zaorać Techland i spadnie na miejsce 30-te.
A wy się podniecacie bzdurkami kasując kilka tysi za miesiąc zpierdolu.
Brawo panie Marchewka. Gonić tych nierobów,a jak się nie podoba to wypad.
Jeśli Techland wtopi jak CDPR z CP2077 to Polska z świetnie zapowiadającymi się developerami gier stanie się pośmiewiskiem branżowym. CDPR budowało renomę przez 13 lat by jednym produktem wszystko zniweczyć, a teraz podobna wizja zawisła nad Techlandem i co gorsza DL2 jest tak oczekiwanym tytułem na rynku, że wiele nie trzeba by wszystko popsuć przy tak ogromnych oczekiwaniach graczy.
Jeśli Marchewa rzeczywiście chce być człowiekiem-wszystko, jak napisali w tekście, to pewnie tak to się właśnie skończy.
Na błędach takich firm jak CDPR i Techland nauczą się inni (o ile w ogóle DL2 będzie okrzyknięte błędem), a polska scena gamedev ciągle rośnie, bo nie są to dwie firmy na krzyż. Nie ma ludzi nieomylnych, a w tej branży nie sposób też wszystko przewidzieć więc będą się zdarzać wypadki przy pracy. Szkoda tylko, że łaska graczy na pstrym koniu jeździ i dowolny developer może być nieskazitelny do póki mu się coś nie uda. Wtedy jego zasługi odchodzą w niepamięć, a nadchodzi lincz.
"Coś się nie uda" a jawne oszustwo i dostarczenie produktu grubo poniżej oczekiwań, to jednak lekka różnica. BioWare też było spoko, tylko coś im się nie udało przy dwóch ostatnich grach. Blizzardowi też coś ostatnio nie wychodzi, ale ogólnie to bardzo dobre firmy, nie ma powodu do narzekań.
Techland chociaż nie szaleje z marketingiem i kitu nie wciska. Takiego scamu jaki CDPR odwalił, to ciężko będzie pobić.
Czlowieku, tu chodzilo o gielde i miliony z niej, a nie Cyberpunka.
Czytalem, ze tuz przed premiera na szczycie gorki ludzie z CDP sprzedali akcji za 200 mln zlotych kiedy byly na szczycie.
Chodzilo o te 200 baniek na czysto i juz sa ustawieni do smierci, mogą nic w zyciu juz nie robic.
Techland jest firma prywatną nie notowana na gieldzie, tu nie ma jak wałów robić.
Nie no, ponoć to byłą wcześniej zaplanowana sprzedaż pakietów motywacyjnych, a tak naprawdę nie sprzedaż, tylko zakup... :P
W żadnym tekście nie pojawia sie temat odejścia szefowej HR Pauliny Basty i zastąpienia jej.... żoną Prezesa, która wedle opinii pracowników nie ma bladego pojęcia o tym stanowisku i jej jedynym atutem jest wspomniane wcześniej bycie żoną prezesa. Innym ciekawym tematem jest usuwanie niepochlebnych komentarzy w serwisie "gowork". Jeśli tylko ktoś sie niepochlebnie wypowie to jego komentarz jest usuwany lub w najlepszym wypadku kluczowe elementy są zamieniane na "usunięte przez Administrację". BTW z opinii na gowork można wywnioskować że sytuacja opisywana w 2 artykułach trwa od co najmniej 2016 roku.
Czyli Prezes może "molestowac" Szefową HR, a ta tego nie zglosi.
Co za patola!
Nieźle się ustawił gagatek!
Ciekawe kiedy jakieś pozytywne niusy od Techlandu. Niestety, ale obecnie od paru miesięcy się słyszy, że nie jest tam najlepiej. Może się doczekamy pozytywnych informacji niebawem.
Gratuluję redaktorowi GOLa przetłumaczenia "pedalski" na "gejowski" (w artykule TheGamera, choć jest on w większości po angielsku, powyższe słowo pojawia się w języku polskim w formie cytatu, więc nawet nie trzeba było tego tłumaczyć!).
Niestety takiej autocenzury, która wypacza wydźwięk oryginalnego artykułu, jest w streszczeniu GOLa znacznie więcej. Polecam czytać w oryginale.
"gejowski" też pada w tekście :):
Marchewka will give his famous feedback like, ‘that just looks bad’ or ‘this character looks gay’, which is very useful feedback for specialists who work on such things for years, right?
Racja. Przyznam szczerze, że nie widzę w takim sformułowaniu nic sensacyjnego, ani nawet niestosownego. Co innego "pedalski" z początku artykułu, które jest określeniem obraźliwym i wulgarnym. Najwyraźniej wyciągnięto z artykułu te mniej ciekawe fragmenty.
Ci twórcy co narzekają na swojego szefa, bo ich krytykuje, choć nie jest specjalistą, powinni pamiętać, że tworzą nie dla podobnych sobie, lecz dla zwykłych szarych graczy, którzy w swej ocenie będą jeszcze bardziej ignoranccy i bezlitośni niż ich szef. Innymi słowy gust Marchewki może całkiem dobrze oddawać zapatrywania klientów i nie trzeba być specjalistą by uznać, że np. jakaś postać jest zbyt gejowska.
Jesteś ekspertem, zatrudnili cię w firmie po to, byś przekuwał swoją wiedzę w rezultaty, pracujesz kilka miesięcy nad jakimś ważnym elementem, wkładasz swoją całą motywację. Przychodzi szef, mówi: "zbyt gejowe, zmień to" i odchodzi. To nie jest krytyka. Mamy metody feedbackowania, które pozwolą dać konstruktywny przekaz. Szefu chociażby powinien się przeszkolić w FUKO, jeśli chce by jego relacje z pracownikami trzymały poziom.
Że zbyt lakoniczne, za mało konkretne? Zapewne. Nie twierdzę, że taka komunikacja jest wzorowa, ale nie jest to jakaś homofobia albo mobbing jak się niektórym mogłoby wydawać. "Gejowaty" można uznać za merytoryczne określenie, o ile oczywiście wynika to z kontekstu (w tym przypadku z wyglądu/zachowania postaci w grze).
Patrząc szerzej na opis tego co tam się działo, moim zdaniem to nie komunikacja jest problemem Techlandu, lecz brak wizji, którą można by konsekwentnie realizować, zaś ciągłe zmiany koncepcji gry po prostu muszą wywoływać w ludziach niezadowolenie.
A brak wizji wynika ze złej komunikacji i szefa, który zmienia zdanie co pięć minut.
Zła komunikacja a zmienianie zdania to dwie różne rzeczy i nie łączyłbym ich ze sobą. Mogą występować jednocześnie, ale to nie znaczy, że jedno wynika z drugiego.
Dla porównania zła komunikacja była w CD Projekcie, który miał bardzo konkretną i sprecyzowaną wizję gry, ale technicznie nie potrafili ogarnąć silnika, z czego konsekwencji kierownictwo nie do końca zdawało sobie sprawę. Natomiast w Techlandzie sytuacja wygląda na odwrotną, bo tam najłatwiej jest być programistą.
To jak najbardziej są powiązane rzeczy. Dobra komunikacja podczas robienia gry polega na tym, że wyciągasz game design document, sprawdzasz, jaka była pierwotna wizja i analizujesz za i przeciw, czy warto ją zmienić. Szef mówiący "zbyt gejowe, zmieńcie" to idealny przykład złej komunikacji. Dlatego brak jasnej wizji wynika ze złej komunikacji i zmieniania zdania co pięć minut. Pracownik wykona swoje zadanie, a w sumie to okazuje się, że zmarnował czas, bo szef wywala to do kosza. Tak pracować to można na etapie prac koncepcyjnych, ale nie w zaawansowanym developmencie.
sytuacja wygląda na odwrotną, bo tam najłatwiej jest być programistą
Co jest wytłumaczone w artykule. Programista to jedyna osoba, której szef nie może narzucać swojego zdania, bo potrzeba do tego trochę większej wiedzy, niż "wydaje mi się".
Dobra komunikacja podczas robienia gry polega na tym, że wyciągasz game design document, sprawdzasz, jaka była pierwotna wizja i analizujesz za i przeciw, czy warto ją zmienić.
Ta definicja komunikacji mocno odbiega od przykładu FUKO, który sam podałeś.
Bycie miłym, rzeczowym, otwartym i merytorycznym w niczym nie pomoże produktowi jeżeli decyzje designerskie są po prostu nietrafione. Nawet seksizm czy mobbing nie muszą być przeszkodą na drodze do ukończenia gry. Brak wizji jest taką przeszkodą. Nie twierdze, że komunikacja tam była dobra, a jedynie uważam, że nie ona jest sednem problemu.
Techland zawsze szczycił się swoją technologią. To jaki numerek jest w nazwie silnika Chrome Engine 6 dobrze oddaje długoterminowe podejście wykraczające poza doraźne potrzeby – jest to produkt z wizją, rozwijany dłużej niż jakakolwiek pojedyncza gra. Tu im wizji nie brakuje, w odróżnieniu od pomysłów na gry. Odwrotnie niż CD Projektowi, który miał świetną wizję gry, ale programistycznie zawalili na całego.
W jakim stopniu odbiega? F w FUKO odpowiada za fakty, czyli sprawdzenie, co jest napisane w dokumencie projektowym.
Bycie miłym, rzeczowym, otwartym i merytorycznym w niczym nie pomoże produktowi jeżeli decyzje designerskie są po prostu nietrafione.
Jak najbardziej pomoże, bo stworzy przyjemną atmosferę pracy. Poza tym od tego są prace koncepcyjne, by ten design dopracować, przetestować w prototypie i spisać do dokumentacji. Później pracuje się na gotowym pomyśle i wdraża go w życie. Oczywiście mogą zdarzyć się sytuacje, gdy będzie trzeba coś zmienić w designie, ale to tylko po gruntownej analizie. Sytuacja z tego artykułu pokazuje, jak jeden gość wywraca do góry nogami gotowe pomysły, które efektem kuli śnieżnej rzutują na inne rozwiązania i powodują, że ze spójnej wizji projekt zmienia się w pozszywanego potworka Frankensteina. Czyli kolejny raz nawala komunikacja między zespołem, szefem, a dokumentem projektowym. To jest sedno problemu. Ta wizja tam była, ale przez złą komunikację zmieniła się w chaos.
W jakim stopniu odbiega? F w FUKO odpowiada za fakty, czyli sprawdzenie, co jest napisane w dokumencie projektowym.
To w końcu jak – chodzi o samo sprawdzenie, czy też o analizę? Bo raz piszesz tak, a raz tak. Mnie właśnie o tę różnicę się rozchodzi.
Wizjonerstwo to jest zdolność do wyobrażenia sobie gotowego produktu zanim będzie się mogło go przetestować. Tego się nie da nauczyć. Albo się ma ten dar, albo nie. I myślę, że 99% ludzi na wizjonerów się nie nadaje. Dlatego moim zdaniem żadna poprawna komunikacja nie pomoże jeżeli nie ma w kierownictwie ludzi o wybitnej wyobraźni, która pozwala im przewidzieć jak sprawdzą się poszczególne rozwiązania zanim się je zaimplementuje. Gdy czytam, że Marchewka podpatruje rozwiązań w innych grach i każe je przenosić do własnej gry, to wiem, że on na wizjonera się nie nadaje. Niestety jego creative director też chyba nie, co wnioskuję po tym jak często zmienia zdanie. Tak to widzę.
Proces powinien wyglądać w ten sposób:
Zauważenie -> sprawdzenie w dokumentacji -> poinformowanie -> analiza -> zmiana lub pozostawienie. FUKO, które w sumie podałem tylko jako przykład, to metoda komunikowania, a nie całego procesu.
Proces nie powinien wyglądać w ten sposób:
Zauważenie -> gejowe, zmieniacie -> zmiana.
nie pomoże jeżeli nie ma w kierownictwie ludzi o wybitnej wyobraźni, która pozwala im przewidzieć jak sprawdzą się poszczególne rozwiązania zanim się je zaimplementuje
Dokładnie o to chodzi. Wizjonerzy wymyślają super koncept, którego szef nie rozumie i zaczyna w nim mieszać. I to jest zła komunikacja, bo szef, jeżeli nie ma doświadczenia na danym polu, to powinien zaufać pracownikom lub poddawać ich decyzje pod dyskusję, a nie autokratycznie narzucać swoje zdanie, które nie zawsze jest słuszne.
Raz definiujesz komunikację bardzo wąsko (jako FUKO), a raz jako proces decyzyjny (z analizą włącznie), a co więcej twierdzisz, że dobra komunikacja jest wtedy, gdy szef jest świadom tego, że się nie zna. W ten sposób pod złą komunikację można podciągnąć dosłownie wszystko co złe.
Przecież wyraźnie wymieniam komunikację jako jeden z elementów procesu decyzyjnego. I nigdzie nie definiowałem komunikacji jako FUKO. Podałem tę metodę tylko i wyłącznie jako przykład tego, jak dawać konstruktywny feedback pracownikowi. To ty pociągnąłeś to dalej.
tld;dr Problemy z brakiem spójnej wizji wynikają ze złej komunikacji na linii szefostwo-pracownicy.
No a mnie chodzi o to, że ten konstruktywny feedback (lub jego brak) nie jest wcale taki ważny – jest drugorzędny i nie z tego powodu Dying Light 2 zalicza tak wielkie opóźnienie. To inne elementy procesu decyzyjnego są główną przyczyną problemów. Przynajmniej taki obraz wyłania się z tego artykułu, bo jak jest na pewno to nie wiemy.
Tak duże projekty są prawdopodobnie koszmarne w zarządzaniu nawet w "rodzinnej atmosferze". A co mowa gdy wszyscy mają podawać tylko piłkę do jednego. DL2 mialo wyjść bodajże w 2019 a nie wiadomo czy będzie w 2021. Poród w bólach nie nastraja optymistycznie. Ostatnio sporo takich przypadków - Bloodlines 2 np.
Z oryginalnego artykułu:
On top of that, it’s hard to feel like complaints about sexism are being taken seriously when the main feature of the CEO’s office is a photo of a naked woman next to a cheetah.
“The photo in question is by a famous English artist and conservationist David Yarrow, who I appreciate for his artistry, passion, and dedication to work, and I had never considered that it might offend anyone,” Marchewka explains. “I find him one of the best if not the best wildlife photographer. That's why I hung it in my office. But I want to make sure I set the right example so if any of our employees, anonymously, report that they feel uncomfortable with it I will remove it immediately.”
Jak to ktoś powyżej napisał: tam chyba rzeczywiście jest jakieś przedszkole.
BTW:
https://davidyarrow.photography/
Swoją drogą bardzo ładne zdjęcie.
To bez większego znaczenia, ale gwoli ścisłości chodzi o inne zdjęcie: https://davidyarrow.photography/collections/trust/
Ten fragment o seksizmie to idealny przykład czepiania się na siłę i szukania sensacji tam gdzie jej nie ma.
Nie jest to może wystrój w dobrym guście, bo to jednak miejsce pracy, ale wypominanie takich rzeczy to jest szukanie dziury w całym. Słusznie Marchewka zauważył, że jak ktoś się poczuł zniesmaczony lub dotknięty widokiem cycka to powinien był w pierwszej kolejności donieść o tym kadrom (choćby anonimowo), zanim spróbuje wywlekać ten jakże istotny fakt publicznie.
Serio?
Piękna kobieta + piękne okoliczności przyrody + piękne kadrowanie = sexizm?
Idę zdjąć kalendarz z pomieszczenia socjalnego w pracy, bo mniej w nim artyzmu, a to juz pewnie podciągną pod gwałt!
Ciekawe czasy, nie wiedziałem, że ktoś może się poczuć w jakiś sposób ,,urażony'', tylko dlatego, że babeczka ma odkryte piersi... Pewnie chodzi o geparda
czasy mamy takie, że jak laska jest walnięta, to cię pozwie o molestowanie po wizycie w biurze bez świadków i zniszczy ci reputację bez totalnie żadnego dowodu, więc tak, jak ktoś chce się przyczepić, żeby o nim przez chwilę w necie poklikali to jest to w stanie zrobić bez problemu
No takie czasy. Na rozmowach kwalifikacyjnych o pracę musi być obecny oprócz osoby przepytującej także przedstawiciel HR'u (najlepiej drugiej płci) a całą rozmowa MUSI się odbywać przy otwartych drzwiach.
Sama fotka jest piękna. Ale w biurze nie powinna wisieć (to nie garaż mechanika..) a jak ktoś się zajmuje developmentem gier to już w ogóle trzeba mieć małą wyobraźnię by nie móc przewidzieć jaka z tego może być chryja.
On top of that, it’s hard to feel like complaints about sexism are being taken seriously when the main feature of the CEO’s office is a photo of a naked woman next to a cheetah.
“The photo in question is by a famous English artist and conservationist David Yarrow, who I appreciate for his artistry, passion, and dedication to work, and I had never considered that it might offend anyone,” Marchewka explains. “I find him one of the best if not the best wildlife photographer. That's why I hung it in my office. But I want to make sure I set the right example so if any of our employees, anonymously, report that they feel uncomfortable with it I will remove it immediately.”
Jakbym miał teraz podejmować decyzję czy chcę mieć dzieci to bym się wahał. Na chwilę obecną to wielki żal, że będą żyły w takim popier..m świecie.
"Niee, techland nie problemów, niee wcalee. Microsoft chciałby przejąć Techland przecież to dobra firma" - źródło: https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=15554150&N=1#post0-15554267
Co nie
A pokaż mi firmę w tej branży, której zawsze wszystko łatwo przychodzi i nie ma żadnych problemów przy produkcji. Ostatecznie o wartości firmy decyduje produkt, który stworzyła, a nie zadowolenie pracowników. Takie sukcesy jak pierwszy Dying Light nie przydarzają się przypadkiem.
Bez przesady. Wiadomo że każda firma ma swoje problemy, ale są też takie co mają OGROMNE problemy w każdej części działaności i znając Techland i czytając newsy o niej jestem pewny że mają właśnie te OGRomne problemy
A czy jesteś pewien, że te ogromne problemy przełożą się na jakość gry? Bo na razie to spowodowały tylko duże opóźnienie. Jeżeli na koniec wyjdzie świetna gra, która zarobi setki milionów, to te wszystkie problemy przestaną mieć znaczenie. Końcowy wynik jest ważny, a nie to jak się do niego dociera.
Czemu wklejasz jakiś wyssany z palca tekst jako cytat mojej wypowiedzi? Nigdy nic takiego nie napisałem. Moim komentarzem, że piszesz brednie odnosiłem się do Twojej wypowiedzi w której twierdziłeś, że studio ledwo zipie.
Zrozum prostą rzecz - nie masz pojęcia jak wygląda sytuacja w studiu. Opierasz swoje fatalistyczne wizje o kilka newsów, których autorzy czasem nawet nie weryfikują przeklejanych informacji. To, co kształtujesz sobie w swojej głowie nie ma odniesienia do rzeczywistości. Na temat praktycznie każdego istniejącego studia można by napisać podobny artykuł, wybierając dane do swojej tezy, wypytując tylko poirytowanych pracowników, lub osoby które odeszły. Nie mówię, że w studiu nie ma problemów, ale daleko jest od stanu, który sobie wyobrażasz.
Ja sam wątpię w zakup studia przez Microsoft czy jakąkolwiek inną firmę, ale z trochę innych powodów. Myślę, że nawet jeśli wszystkie rzeczy opisane w artykule są prawdziwe, to dalej jest to łakomy kąsek dla potencjalnych inwestorów.
Pewnie dl2 ma kłopoty techniczne na poziomie cp2077 i żeby się nie kompromitować woleli napisać jakieś blabla o problemach.
Ahh szkoda... Bardzo czekałem, czekam i będę czekał na Dying Light'a 2, ale coraz więcej niepokojących informacji. Oby tylko gra wyszła w odpowiednim momencie, żeby nie podzielić losu i historii innej niedawno wydanej polskiej gry:/
Z początkiem stycznia poszedł news, że niedługo otrzymamy ekscytujące wieści, po czym mija prawie 2 miesiące i to są te "EKSCYTUJĄCE WIEŚCI"?
Nie minęli się z prawdą.
Komentarze pod newsem potwierdzają dużą ekscytacje.
Jakby Microsoft wykupił Techland, może wprowadziłby jakiś porządek. Szef szefem, ale sytuacja w rodzimym studiu wygląda jak kiepski sitcom z netflixa...
Sytuacja pracownikow w tej firmie kojarzy mi sie z piosenka Lady Pank:
Marchewkowe pole rośnie wokół mnie
W marchewkowym polu jak warzywo tkwię
Głową na dół zakopany niczym struś
Chcesz mnie spotkać, głowę obok w ziemię wpuść
Wszystko się może zdarzyć
Produkcji DNF, czy Vampire Bloodlines 2 to raczej nie pobiją.
Ale takie informacje nie napawają optymizmem.
Czyli tytuł GRY ROKU 2021 Gry-Online trzeba przesunąć na kolejny rok.. tylko co w takim razie będzie w tym roku? :o
Tak z ciekawości, jak byłem w tamtym roku we Wrocławiu na szkoleniu i mieszkałem w Hotelu niedaleko właśnie Techlandu, to jak co dzień sobie wracałem z przechadzki nocą, to u nich tam światło potrafiło się palić nawet o 23:00. Wykładowca na szkoleniu nas poinformował, że jak ktoś jest zainteresowany produkcją gierek, to żeby omijał Techland szerokim łukiem.
Firma należy do prezesa Marchewki, nie do pracowników, nie jest nawet na giełdzie. Działania prezesa mogą się nie podobać, ale nic nam do tego. Jeśli pracownikom to podejście się nie podoba, mogą się zwolnić. Dla graczy liczy się tylko jakość gier.
Dla graczy liczy się tylko jakość gier.
1. Nie tylko, gracze jako kolektyw są dojrzalsi niż kiedyś (i nic dziwnego, obecnie ich średnia wieku oscyluje wokół 30), potrafiąc patrzeć na swoją rozrywkę bardziej empatycznie i troszcząc się nie tylko o los swojej upragnionej zabawki, ale też o zwykłych ludzi, którzy ciężko nad nią pracują.
2. Ostatnie doniesienia z Techlandu dają do zrozumienia, że są powody do zmartwienia nad jednym i drugim - zarówno nad losem pracowników jak i samej gry.
Wychodzi na to, że Pan marchewka jest perfekcjonistą. Ja się dowiedziałem z własnego doświadczenia, że ludzie robią rzeczy uważane przez większość innych za szalone. Granie w super trudne, masochistyczne gry, straszne gry, oglądanie horrorów - po co to komu? Bez względu na całą otoczkę uważam, że jeśli kadra pracowników jest bardzo zmienna, pomysły są oceniane bez wyjątku, a pracownicy nie popełniają samobójstw to jest to firma bardzo pracowita i bardzo samokrytyczna.
Nie mogę się doczekać gry
Sam pomysł na tą gre jest durny
To się skończy jak z Duke Nukem Forever - albo niewiele lepiej niż to. Paweł Marchewka przypomina w tej sytuacji George'a Broussarda, prezesa 3D Realms. Skończy się to źle, powiadam tak.
Wątpię aby Marchewka zmienił się z charakteru przez te lata, on po prostu jest perfekcjonista. Czekamy na odpowiedź techlandu.
A wcale mnie to nie dziwi. Po tych wszystkich odejściach czegoś takiego właśnie się spodziewałem.
Tak się zawsze kończy jak u sterów stoi apodyktyczny control freak.
Zapewne COVID przywiódł wiele świeżych pomysłów, które do akurat ich gry będą mocno pasowały.
Teraz czas na ich implementację. ^^
Mam wrażenie że wszelkie cyrki z opóźnieniami itp. to miotanie się pomiędzy problemami z poprawnością polityczną, w tym wewnętrzne, oraz wszelkie niedogodności wynikłe z pracy w warunkach jakie stworzył nam COVID, a raczej reakcje państw na to. Co do problemów z Bloodlines 2 mam podobne odczucia. Problemy z tyłka jak z tym plakatem i robienie z tego czegoś na skalę jakiejś poważnej tragedii na pewno nie pomagają. W tym w komunikacji między ludźmi wewnątrz.
Po tym, co stało się z CP2077 pewnie tym bardziej każdy ostrożny.
No to masz mylne wrażenie i zerowe pojęcie o podobnych projektach.
Opóźnić można projekt z wielu powodów.
Czyli Techland ma małe, własne, swojskie piekiełko. Walnęło komuś tam w dekiel przez wielki sukces DL i teraz nie bardzo wiadomo jak z tego "wybrnąć". Potrzeba tam kogoś świeżego i kompetentnego co to pieprznie pięścią w stół i zaprowadzi porządek. 6 lat od premiery części poprzedniej i jej ogromny sukces, pomysł na cz. drugą, na którą od lat czeka świat graczy a tu taki bajzel ??? :(
Niech sobie wychodzi kiedy chce. Byle nie byl w takim stanie jak Cyberbug.
Techland to prywatna firma, nie spekuluja zeby cwaniakow dorobic na gieldzie, wiec robia gry za swoje!
Dlatego odpieprxyc sie od nich bo to ivh sprawa.
Zle zarzadzana firma? To prosze isc z dowodami do wlasciciela i porozmawiac o tym. Jego firma jego sprawa.
To nie CDP ktory spekulowac i dmuchal bańkę zeby po 400 zl dla siebie i kolesi za akcje skasowac i z tego maja clue zysk, a nie z gry.
Modelowo widać, jak firmy (organizacje) nie radzą sobie projektami wymagającymi więcej niż 100-150 osób.
Nie bez powodu w zamierzchłych czasach tyle właśnie liczyły mieszkańców wioski i siedliska. Wszyscy się znali, każdy znał każdego, dało się szybko i łatwo coś załatwić. Byłe efektywne. W organizacjach powyżej150 osób trzeba tworzyć hierarchie, podzespoły. Ludzie stają są dla siebie obcy. W naturalny sposób tworzą się grupy interesów, koterie, podziały my-oni itp. Zarządza się tym zupełnie inaczej, niż małą organizacją - a do niebbywale tego trudniej, jeśli chce się utrzymać wcześniejszą efektywność. W skrajnym przypadku wychodzi moloch typu M$, czy inny Evil Corp. gdzie większość organizacji jest pasożytem na kreatywnej/dochodowej/itp reszcie i służy wyłącznie biurokracji i podtrzymaniu chorego systemu.
Stąd wniosek np. dla akcjonariuszy takich spółek - uważać, gdy wzrastają z 50 -100 osób do kilkuset.
Cyberpunk, Vampire Bloodlines 2, Dying Light 2, Anthem etc, co się do cholery dzieję?
Robią gry o chciwości i nadmiernej biurokracji wielkich korporacji a sami dokładnie to samo robią xD
Ja, gra jeszcze nie wyszła, a gry-online już jej kopie grób...
Mysle ze ze wzgledu na mala dostepnosc nowych konsol na rynku i kart graficznych z obsluga Ray Tracing bedzie lepiej jak Dying Light 2 pojawi sie w przyszlym roku.
No i lepiej niech nie wychodzi w 2021 jak ma to wyglądać jak Cyberpunk. Szkoda nerwów niech porządnie dopracują żeby był sztosik jak z jedynką. Nic na pałę, a lamusy niech kwiczą dalej o przesunięciach.
Artykuł autorstwa Kirka McKeanda opisuje, między innymi, przypadki złego zarządzania, negatywnej atmosfery oraz nieefektywnej pracy.
A to tylko niektóre z ich zalet.
spoiler start
Nigdy nie byłem fanem dzieł Techlandu, tym bardziej cieszą mnie takie informacje.
spoiler stop
Straciłem już zainteresowanie tą grą !
Jak wyjdzie to dobrze jak nie wyjdzie to drugie dobrze !
Można się było tego spodziewać,za cicho o tej grze było,ja jak i pewnie wielu myślało że grę już dawno olali,wyjdzie to wyjdzie jak nie mówi się trudno
A czy to nie on mówił że pracę jednego specjalisty może zrobić kilku praktykantów?
Takie teksty to chyba w poprzednim ustroju?
edit - nie, to inny.
Ale widać że z jednego mentalnego kołchozu.